Trzęsienie ziemi – recenzja

trzesienie-ziemi-b-iext22036458

Trzęsienie Ziemi to książka Kira Bułyczowa, otwierająca dylogię indochińską. Przyjemność czytania zawartej na trzystu stronach opowieści zawdzięczam wydawnictwu Solaris, które opublikowało wybrane dzieła tego autora wraz z serią książek innych rosyjskich fantastów. Po przeczytaniu informacji z tylnej okładki byłem zdezorientowany – spodziewałem się opowieści korzystającej z bogactwa dorobku science-fiction, a otrzymałem produkt zapowiadający się na dobrą książkę akcji w czasach współczesnych. Nie zawiodłem się z tego powodu, wręcz przeciwnie: Trzęsienie Ziemi zaciekawiło mnie jeszcze bardziej.

Fabuła opowieści składa się z trzech przeplatających się wątków. Pierwszym z nich jest przewrót wojskowy w miejscu akcji, Ligonie. Drugim jest działalność przemytnicza handlarzy opium, którymi dowodzi lokalny książę. Ostatnim wątkiem jest tytułowe trzęsienie ziemi, zbliżające się z każdym dniem. Przed kataklizmem państwo mogą uchronić jedynie rosyjscy naukowcy. Niestety, zamach stanu i nielegalne operacje przemytników utrudniają ich pracę w egzotycznym kraju. Trzy motywy spójnie łączą się w jedną całość, lecz brakuje tu prawdziwych fajerwerków, oryginalnych scen, przy których czytaniu mógłbym się naprawdę zachwycić. Co oczywiście nie zmienia faktu, że fabuła jest dobra i warta trzystu stron.

Pragnę zauważyć, że elementy fantastyczne są ograniczone do minimum. Jedyną fikcją jest urządzenie przewidujące trzęsienia ziemi. Właściwa akcja rozpoczyna się niespełna trzy godziny przed puczem wojskowym w Ligonie, który ma miejsce dziesiątego marca 1974 roku.

Ligon to fikcyjne państwo znajdujące się w południowo-wschodniej Azji, między Malezją, Tajlandią, Birmą a Laosem. Kraj ten poznajemy na pierwszych dwóch stron książki, gdzie autor pobieżnie opisuje warunki naturalne, historię i politykę Ligonu. Kir Bułyczow był zafascynowany kulturą Birmy, na podstawie której stworzył egzotyczny obraz ligońskiej codzienności: z rozległymi lasami, wiecznie palącym słońcem i wymieszaną etnicznie ludnością.

Na pochwałę zasługuje sposób narracji. Jest ona pierwszoosobowa i – co najlepsze – historię oglądamy z różnych perspektyw. Dla przykładu autor opisuje sytuację z punktu widzenia jeńca, by za chwilę ukazać tę samą scenę oczami bandyty. Przez całą książkę czułem jakbym siedział w jednym pokoju z bohaterami opowieści i wysłuchiwał ich relacji – nie suchych, podanych na tacy faktów, ale ich prawdziwych przeżyć. Dodatkowo otrzymujemy rozmaite notatki: wycinki na temat trzęsień ziemi i grupy przemytników, telegramy itp. W efekcie otrzymujemy coś na wzór sprawozdania, pisanego żywym i prostym jeżykiem, trzymającego czytelnika w napięciu.

W opowieści nie ma bohatera, który wiódłby prymat nad pozostałymi, ponieważ narrator zmienia się co kilka stron. Postacie nie są do siebie podobne. Każda ma własny charakter i w inny sposób opisuje wydarzenia, skupiając się na sprawach, które są dla niej ważne. Dyrektor biura eksportowego Matur opowiada o swoich interesach, rosyjscy profesorowie przybliżą czytelnikowi badania w Ligonie, a major Tilwi pokaże, jak trudno zapanować nad rozprzestrzeniającym się, post-rewolucyjnym chaosem. Niestety jest też druga strona medalu. Mnogość postaci doprowadziła do skupienia się przede wszystkim na trzech wątkach głównych, zostawiając niewielki margines na ukazanie osobistych wątków bohaterów. Szkoda, ponieważ uczestnicy zdarzeń są naprawdę interesujący.

Zawiodłem się na finałowej scenie. W przeciwieństwie do reszty opowieści, oglądamy ją jedynie z perspektywy dwóch postaci. Gdy narastająca wraz z upływem stron akcja osiągnęła swój punkt kulminacyjny, poczułem niedosyt. Zdecydowanie lepiej pod tym względem wypada środkowe sto stron książki.

Uważam, że powieść jest warta swojego tytułu. Akcja z każdą stroną nabiera tempa, dochodzi do szczytu, po czym całkowicie opada, pozostawiając nienasyconego czytelnika. Trzęsienie Ziemi jest idealną lekturą na kilka dni, w sam raz do czytania podczas podróży lub na przerwie w szkole czy w pracy. Przemyślana fabuła, interesujące postacie i genialny sposób narracji powodują, że opowieść czyta się bardzo szybko i, pomimo rozczarowania zakończeniem, pozostawia dobry smak.

Tytuł: Trzęsienie ziemi [На днях землетрясение в Лигоне]
Autor: Kir Bułyczow
Wydawca: Solaris
Stron: 316
Rok wydania: 2008
Ocena: 4
BLACKs Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.