Rytuał – recenzja

51964_rytual_400Mam słabość do wschodnioeuropejskiej literatury, a do fantastyki w szczególności. Bo przecież jak tu nie lubić np. Gogola (który popełnił także kilka fantastycznych utworów), Bułhakowa czy Łukjanienki? Dlatego tym chętniej sięgnąłem po Rytuał ukraińskiego małżeństwa Mariny i Siergieja Diaczenków, zwłaszcza że pisarze ci to uznana marka w Europie, a do tego laureaci wielu prestiżowych nagród, w tym dla najlepszych europejskich pisarzy fantastyki roku 2005.

Na omawiany tomik składają się cztery utwory. Pierwszy z nich to powieść Rytuał, stanowiąca głównie danie niniejszego wydania. Całość uzupełniają trzy opowiadania – Tron, Zoo i Ostatni Don Kichot. Dodam jeszcze od siebie, że całość posiada chyba najładniejszą okładkę, jaką miałem okazję ostatnio oglądać – taką… baśniową, w naprawdę miłej dla oczu stylistyce. No ale nie samą okładką człowiek żyje, więc należy skupić się na tym, co znajduje się wewnątrz.

Rytuał to opowieść osadzona w baśniowym świecie. Znajdują się tu trzy duże królestwa: Kontestarii, Werchniej Konty i Akmalii. Szykują się one właśnie do karnawału kapeluszy, podczas którego wszyscy przywdziewają jak najefektowniejsze nakrycia głowy. Niespodziewanie święto zostaje zakłócone przez pojawienie się… smoka. Na domiar złego potwór porywa jedną z księżniczek Werchniej Konty, by wypełnić pradawny Rytuał… Jednak to nie będzie opowieść o księżniczce zamkniętej w wieży i bohaterskim rycerzu, który przybędzie w lśniącej zbroi, by uwolnić ją z łap bestii. Sytuacja się skomplikuje, a my będziemy świadkami pięknej opowieści o miłości, o konfrontacji marzeń z rzeczywistością, a także o rytuałach (w utworze to słowo występuje w wielu znaczeniach), które często zmuszają ludzi do postępowania wbrew własnemu sumieniu i zdrowemu rozsądkowi. Jak się to wszystko skończy? O tym warto się przekonać samemu.

Tron to historia Elizy – skromnej sieroty, która niespodziewanie ze zwykłej pensji trafia do elitarnej szkoły dla dziecząt. Tam szybko się przekonuje, że obyczaje panujące na wyspie, na której położona jest placówka, są dosyć… osobliwe, a i ekscentryczny opiekun szkoły nie jest do końca tym, kim wydaje się być na pierwszy rzut oka.

Zoo natomiast opowiada o Walerym Wojkowie, rosyjskim urzędniku, który zostaje dyrektorem podupadającego Zoo. Pewnego dnia zgłasza się do niego dwóch naukowców, którzy twierdzą, że wiedzą jak wyciągnąć instytucję z zapaści… Jak daleko można się posunąć, by osiągnąć finansowe korzyści? Czy można traktować zwierzęta jak maszyny nastawione na zysk? Między innymi o tym właśnie jest to opowiadanie.

Z kolei Ostatni Don Kichot to melancholijna opowieść o Alonso Kechanim, jednym z potomków Don Kichota, który postanawia wzorem Rycerza Smutnego Oblicza ruszyć w podróż, by nieść pomoc potrzebującym. Jednak szybko się przekonuje, że we współczesnym świecie trudno jest znaleźć miejsce dla heroizmu…

Trzeba przyznać, że Diaczenkowie bardzo dobrze radzą sobie z budowaniem nastroju. Nieśpieszna narracja, baśniowe opisy i – przede wszystkim – ciekawie nakreślone postacie robią pozytywne wrażenie. W utworach (poza Zoo, bo to opowiadania o nieco innym, satyrycznym charakterze) bohaterowie są żywi i pełni autentycznych emocji – smutku, strachu czy radości. Całość natomiast ma w sobie taki magnetyzm, miejscami naprawdę ciężko oderwać się od lektury. Szkoda trochę, że zakończenia poszczególnych utworów pozostawiają pewne uczucie niedosytu. Osobiście lubię, gdy autor zostawia furtkę dla domysłów i refleksji czytelnika, ale tutaj mam wrażenie, że Diaczenkowie zawieszają akcję trochę za wcześnie, przynajmniej w przypadku Rytuału. Strona lub dwie więcej by nie zaszkodziły, ale może ktoś lubi, gdy książka kończy się w najciekawszym momencie. Jednak jedyną rzeczą, do której mógłbym się tak poważnie przyczepić, są… błędy. W kilku miejscach kuleje interpuncja, zdarzyło się też parę literówek czy nawet błąd ortograficzny. Dobrze, że ogólna jakość wydania i ciekawia treść niwelują to delikatne wrażenie niechlujstwa korekty.

Podsumowując, Rytuał to jedna z najciekawszych i najbardziej wciągających książek, z jakimi ostatnio miałem do czynienia. Ma w sobie tego wschodniego ducha i specyficzny klimat, który udziela się nawet w opowieści o hiszpańskim rycerzu. Dlatego, jeśli szukacie nastrojowych, oryginalnych opowieści, przy których można się i uśmiechnąć, i wruszyć, to Rytuał będzie jak znalazł. Polecam.

Tytuł: Rytuał
Autorzy: Marina i Siergiej Diaczenko
Wydawca: Solaris
Stron: 436
Rok wydania: 2008
Ocena: 5-
Ravandil Opublikowane przez:

3 komentarze

  1. Karina
    28 czerwca 2008
    Reply

    Rytuał – recenzja 2

    Zgadzam się z pierwszy recenzentem, że „Rytuał” Diaczenków to jedna ciekawszych powieści napisanych w konwencji baśni. Opowiadania też są niezłe – zwłaszcza „Ostatni Don Kichot”.
    Jeśli chodzi o zakończenia poszczególnych utworów, to przyczepić się mogę przede wszystkim do „ZOO” – pomysł swietny, akcja dobrze rozwinięta, buduje napięcie, ale niestety zakończenie nietrafione – zbyt banalne, jakby autorom zabrakło nagle pomysłu. Zakończenie „Rytuału” natomiast bardzo mi się podobało, własnie dlatego, że nie jest jednoznaczne i daje wiele możliwości interpretacyjnych. Również zakończenie Don Kichota uważam za raczej udane. Tron zrobił na mnie najmniejsze wrażenie.
    Jednakże książkę gorąco polecam nie tylko miłośnikom Diaczenków.
    Na zakończenie chciałabym zwrócić uwagę na pewien szczegół książki – a są nim ilustracje. Wydawnictwo SOLARIS rzadko wydaje książki z ilustracjami, a szkoda, bo jesli ma w swoim zespole takich ilustratorów, jak Pani Halina Pieścik, to myślę, że warto byłoby w ten dodatek zainwestować. Są one bowiem niezaprzeczalną ozdobą „Rytuału”.
    Mam więc nadzieję, że SOLARIS częściej będzie wydawał pozycje ilustrowane.

  2. *Daria*
    29 grudnia 2008
    Reply

    Rytuał

    zgadzam sie z przedmówcami. Jestem świeżo po przeczytaniu ”RYTUAłU” i ”TRONU” a ”ZOO” dopiero zaczynam. Mnie bardzo podobała się ta książka ,Zdenerwował mnie natomiast koniec Rytuału, można by tam jeszcze wiele wyjaśnić, lecz autorzy uznali chyba że sami mamy ”wymyślić” sobie koniec tej opowieści. Bo w końcu nie wiadomo czy Arman przeżył czy nie ! i jak lud Przyjął do wiadomości żę ich król Ostin sam zaproponował potworowi wodnemu ich królową a swoją żonę. Co dalej z Jutą- czy wróciła do rodzinnego zamku, została w królestwie a może smok przeżył i żyli długo i szczęśliwie , mając potomków;D …Nie wiemy! i to mnie denerwuje w tej książce.

  3. Ania
    14 stycznia 2009
    Reply

    Rytuał Diaczenków

    Popieram wypowiedzi powyższe:) Książka bardzo mi sie podobała! Jesli chodzi o zakończenie „Rytuału”, to mam inne zdanie niż Daria – uważam, że to własnie odróżnia opowieść od wielu podobnych, że nie wiadomo do końca, jak się skończyła. Myślę, że autorom o to własnie chodziło – pozostawienie otwartej bramy. W ten sposób uniknęli przesłodzonego happy endu, albo zbyt łzawego i smutnego.
    Na zakończenie dwie prośby do wydawnictwa SOLARIS – więcej ilustracji w książkach i wiecej opowiadan Diaczenków!!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.