Pustynna włócznia – recenzja

pustynnawloczka

Przerzuciłem ostatnią stronę, zamknąłem oczy i cicho westchnąłem. Pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy było: Ja chcę więcej!

Nie ma w tym ani trochę przesady, bo Pustynna włócznia w pełni zasłużyła sobie na zachwyt. Brett, debiutujący dwa lata temu Malowanym człowiekiem, dokonał rzeczy wielkiej – stworzył kontynuację, która jest wielokrotnie lepsza od poprzedniej części. Doprawdy, w tym roku nic lepszego jeszcze nie czytałem.

Pustynna włócznia zaczyna się niemal w tym samym miejscu, w którym zakończył się Malowany człowiek. Tam poznaliśmy wydarzenia, które ukształtowały Leeshę, Rojera i Arlena, tutaj zaś akcja skupia się już na tym, jak oni wpływają na świat. Brett sukcesywnie rozbudowuje swoje uniwersum: do znanej i lubianej trójki dołączyli nowi bohaterowie, z którymi trzeba się liczyć. Wszystkich zdążyliśmy już poznać w poprzednim tomie serii, ale wtedy byli zaledwie tłem, teraz zaś rywalizują o względy czytelnika na równi z głównymi bohaterami. Takiemu Jardirowi właściwie poświęcono ponad połowę pierwszej księgi, gdzie poznajemy jego przeszłość tak samo dokładnie, jak każdej z głównych postaci Malowanego człowieka. Przyznaję, że tutaj trochę przemęczyłem, bo chciałem jak najszybciej dowiedzieć się, co słychać u moich faworytów, niemniej historia Jardira wciąga. Po prostu, po przeczytaniu pierwszego tomu miałem inne potrzeby i niezaspokojenie ich wywoływało irytację. Po tej połowie jednakże, kiedy już przywódcy Krasjan oddany został należyty honor (było nie było, rywalizuje on z Arlenem o miano Wybawiciela) wsiąkłem po uszy.

Powiem tak, w tej książce nie ma nic odkrywczego. Nie ma tu nic, czego już wcześniej byśmy nie widzieli. Brett jednak z prawdziwą maestrią posługuje się znanymi schematami. Bawi się bohaterami, tworzy najbardziej nieprawdopodobne kombinacje, a jednak ani przez chwilę nie przemknęła przez moją głowę myśl, że coś takiego nie miałoby prawa się zdarzyć. Co najwyżej wprowadzenie książąt demonów wywołało u mnie lekkie skrzywienie ust, bo istoty tak potężne mogłyby wykończyć rasę ludzką szybciej, niż ktokolwiek byłby w stanie pomyśleć o oporze. Jeśli jednak świat Otchłani jest podobny do naszego, to nie dziwię się, że książętom może się nie chcieć. Zresztą, nawet gdyby była to luka w logice, to książka wciąga na tyle mocno, że na drobne nielogiczności można przymknąć oko.

Tak, czy inaczej – nie można odmówić Pustynnej włóczni splendoru. Już sam rozmiar przytłacza, bo dwie księgi, na jakie podzieliła powieść Fabryka Słów, to łącznie prawie tysiąc dwieście stron. Wprawdzie wyrzucenie wszechobecnych obrazków (które, swoją drogą, całkiem nieźle budują klimat) mogłoby trochę zmniejszyć objętość, ale nie byłaby to jakaś zauważalna różnica. W warstwie treściowej również wszystko się rozrosło. To już nie jest opowieść o losach kilku ludzi. Stopniowo coraz bardziej czuje się, że poczynania Arlena i Jardira wpłyną na losy całych narodów. Napięcie jest budowane konsekwentnie, a postaci skonstruowane są w taki sposób, by przynajmniej jedna zaskarbiła sobie względy czytelnika. Każdy ma swoje racje, wady i zalety. Zróżnicowanie zaskakuje, bo nawet bohaterzy drugoplanowi mają jakieś charakterystyczne cechy.

Znaczniejszych wad książki nie zarejestrowałem. Może poza tą dłużyzną na początku, ale mogę być odosobniony w tym odczuciu. To, co mi się nie podoba, to podzielenie powieści na kawałki, podobnie jak poprzedniej. Prywatnie, wolałbym mieć w kolekcji jeden grubaśny tom, niż dwa mniejsze. Kłania się również, ponownie, przerywanie akcji pomiędzy tomami w takim momencie, że ciężko wyczekać na ciąg dalszy. Tu jednak poradziłem sobie odkładając czytanie pierwszego do czasu, aż będę miał komplet.

Ogółem więc, mamy do czynienia ze świetnym wypełniaczem czasu. W dodatku niegłupim, bo i trochę rozważań o ludzkiej naturze się tu znajdzie. To jednak wciąż pozycja rozrywkowa, a nie filozoficzna. W swoim gatunku zwyczajnie wymiata konkurencję. Cieszmy się nią, bo kontynuacja najprawdopodobniej będzie gotowa za dwa lata. I mam niejasne przeczucie, że seria, zapowiadana wstępnie na trylogię, nieco się rozrośnie.

Tytuł: Pustynna włócznia [The Desert Spear]
Seria: Trylogia demonów, tom 2
Autor: Peter V. Brett
Wydawca: Fabryka Słów
Rok: 2010
Stron: 520 (ks. I) i 664 (ks II)
Ocena: 5
Oso Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.