Herezjarcha – recenzja

herezjarcha-b-iext8609043

Trzy lata musieli czekać wszyscy miłośnicy prozy Jacka Komudy na powrót paryskiego rzezimieszka i wyklętego poety Franciszka Villona. Wiele osób zapomniało już pewnie o realiach piętnastowiecznej Francji nakreślonych przez pisarza w Imieniu Bestii, lecz sam autor przestawać nie zamierzał, dlatego też wrócił do swojego niepokornego bohatera. I, trzeba przyznać, powrót ten wyszedł mu całkiem nieźle.

Na treść zamieszczoną w Herezjarsze składają się cztery niekrótkie opowiadania, w których ponownie przyjdzie nam śledzić przygody Franciszka Villona. Bohater podejmie się próby odnalezienia zaginionych nierządnic, odcięty od stryczka zostanie katowskim pomocnikiem, odwiedzi nawiedzone przez nieumarłych miasto oraz, w służbie biskupa, odkryje tajemnicę benedyktyńskiego klasztoru. Nic dziwnego, że śledzący jego losy czytelnik nie będzie narzekał na nudę.

Średniowieczna Francja kreowana przez Komudę zachwyca bogactwem i różnorodnością. Paryskie uliczki, środowisko wszeteczników i drobnych kryminalistów oddane są na łamach Herezjarchy z dużą dokładnością, wiarygodnością i finezją. Doprawdy można pozazdrościć autorowi lekkości pióra i rozmachu, z jakim w karty powieści tchnął ducha tamtych czasów. Dawno nie czytałem niczego, co zachwyciłoby mnie szczegółami w takim stopniu jak właśnie ta książka.

To wszystko, to forma. Niestety jeśli chodzi o treść, to jest już trochę gorzej. Nie trzeba specjalnie wysilać uwagi, żeby zauważyć, że fabuła każdej z czterech mikropowieści jest prosta jak budowa skobla – bohater podąża z miejsca na miejsce, gromadzi znalezione tam informacje, aby na końcu doszło do konfrontacji z adwersarzem, z której to wyjdzie z mniejszym lub większym uszczerbkiem. Wszyscy, którzy spodziewaliby się wartkiej akcji, nieprzewidzianych zwrotów fabuły – zawiodą się. Herezjarcha to książka, którą można porównać do soczystego owocu – nęci zapachem i smakiem, lecz nie nadaje się do zaspokojenia głodu na dłużej. Wciąż pozostaje niedosyt i uczucie, że Jacek Komuda nie wykorzystał potencjału, jaki drzemie w jego niebanalnym i nieprzewidywalnym bohaterze.

Parę słów należy także poświęcić kwestiom wydania tej książki. Choć tak naprawdę nie ma tu o czym pisać – Fabryka Słów przyzwyczaiła nas już do dużej dbałości o książki, które wypuszcza na rynek, i tomik Herezjercha jest taki, jakiego można się było spodziewać. Na szczególne słowa uznania zasługuje etatowy ilustrator Fabryki – Dominik Broniek – bowiem jak zwykle jego grafiki stoją na wysokim poziomie i zgrabnie uzupełniają treść opowiadań.

Czy zatem nowa książka Jacka Kumudy jest pozycją, której warto poświęcić swój czas? Bez wątpienia. Po raz kolejny uciekając się do metafory owocu można powiedzieć, że nawet jeśli nie będzie pełnoprawnym posiłkiem, to z całą pewnością sprawdzi się jako deser. Szczególnie w długie zimowe wieczory.

Tytuł: Herezjarcha
Autor: Jacek Komuda
Wydawca: Fabryka Słów
Rok wydania: 2008
Stron: 344
Ocena: 4
BAZYL Opublikowane przez:

Zaczął od tekstowego Hobbita na Commodore 64, a potem poszło już z górki. O tamtej pory przebił się przez wszystkie chyba rodzaje fantastyki – i nie przestaje drążyć tematu dalej.

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.