[starcraft] Dziedzictwo Xel- Nagi(zakończona)


-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Cerxtronix
Wpełzłeś do wielkiej komnaty i uderzyła cię niesamowita moc. Twoja mentalność rozpierzchła się, utraciłeś kontrolę nad swoimi zergami. One jakby oszalałe zaczęły biegać po komnacie. Na środku stała wielka kolumna, nad nią lewitowała ciekłokrystaliczna kula. Błyszczała wszystkimi kolorami tęczy i wirowała. W jej kierunku, ale z lewej szedł protossanski templariusz. Przystanął gdy cię zobaczył. Byłeś bezbronny, ale kula napawała cię wewnętrzną siłą i mocą. Czułeś jakbyś był z nią związany. Nagle z niej wystrzelił jasny promień trafiając w zerlinga. Gdy tylko go dotknął tamten wyparował....
Z prawej wypadł ludzki generał z 2 marines. Po chwili za nimi wbiego też jeszcze 4 marines
Jim Razor Duray
Atak twój szybko przechylił szale zwycięstwa na waszą stronę. Choć zealoci rozszarpali ostatnich pozostałych marines Duke'a do ciebie już nawet nie zdążyli się zbliżyć. Biegiem puściłeś się za generałem. Gdy za załomem wkroczyłeś do olbrzymiej hali zamurowało cię. Duke stał zapatrzony w wirującą kulę na szczycie kolumny. Zobaczyłeś jak promień z niej unicestwia zerlinga. Z prawej stał zerg- Cerebrate, z lewej protossanski templariusz. Wszyscy ujęci niesamowitością ciekłokrystalicznej kuli.
Wpełzłeś do wielkiej komnaty i uderzyła cię niesamowita moc. Twoja mentalność rozpierzchła się, utraciłeś kontrolę nad swoimi zergami. One jakby oszalałe zaczęły biegać po komnacie. Na środku stała wielka kolumna, nad nią lewitowała ciekłokrystaliczna kula. Błyszczała wszystkimi kolorami tęczy i wirowała. W jej kierunku, ale z lewej szedł protossanski templariusz. Przystanął gdy cię zobaczył. Byłeś bezbronny, ale kula napawała cię wewnętrzną siłą i mocą. Czułeś jakbyś był z nią związany. Nagle z niej wystrzelił jasny promień trafiając w zerlinga. Gdy tylko go dotknął tamten wyparował....
Z prawej wypadł ludzki generał z 2 marines. Po chwili za nimi wbiego też jeszcze 4 marines
Jim Razor Duray
Atak twój szybko przechylił szale zwycięstwa na waszą stronę. Choć zealoci rozszarpali ostatnich pozostałych marines Duke'a do ciebie już nawet nie zdążyli się zbliżyć. Biegiem puściłeś się za generałem. Gdy za załomem wkroczyłeś do olbrzymiej hali zamurowało cię. Duke stał zapatrzony w wirującą kulę na szczycie kolumny. Zobaczyłeś jak promień z niej unicestwia zerlinga. Z prawej stał zerg- Cerebrate, z lewej protossanski templariusz. Wszyscy ujęci niesamowitością ciekłokrystalicznej kuli.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:

-
- Kok
- Posty: 1007
- Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
- Numer GG: 8564458
- Lokalizacja: Z TBM

-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Wszyscy
Duke widząc jak zerg i protoss zblizają się do kuli zaczął wrzeszczeć jak opętany. To moj artefakt! Ja z nim będę rządził światem! Zostawcie go! Zabić ich! rozkazał. Templariusz i Cerebrate jak gdyby nigdy nic kroczyli w stronę kuli. Zza załomów wyszło jeszcze 3 zealotów i dragoon.
Na co czekacie? Ognia!! wrzeszczał podirytowany Duke. W koncu sam podniosl karabin i dal przyklad swoim zołnierzom. Pierwsze strzały poszły w biegające bez ładu zerlingi. Jednak zanim pociski osiagnely swoj cel kula wystrzelila jasnym promieniem i zergi wyparowały. Marines nie zrażeni tym skierowali ogien w pozostałych. Gdy wzieli na cel templariusza kula rozblysla tysiacem promieni...
Jim Razor Duray
Wszystko jaśniało. Zaszokowany postępowaniem Duke'a chciałeś mu przeszkodzić, jednak nie powiodło ci się. Wierny jemu żołnierz uderzył cię kolbą w potylicę i powalił na ziemię. Potem zobaczyłeś już tylko blask i setki promieni lecące w waszą stronę. Najpierw wyparował Duke, poźniej 2 marines. Kula jednak nie oszczędzała nikogo- dragoon, 2 zealoty, wszystkie zerlingi oraz ultralisk tez znikneły. Później już tylko jasny promień lecący wprost na ciebie..
[---------]
Ciemność...
Cerxtronix
Kula szalała. Kolejne istoty znikały. Wkońcu jej furia dosięgła także ciebie. Ostatnią rzeczą jaką zauważyłeś to to, że templariusz również został już trafiony...
Jim Razor Duray
Otworzyłeś oczy. Leżałeś na łące w jakiejś dolinie. Nigdzie nie widziałeś góry, choć obóz był zaraz obok ciebie. Błysk na niebie przyciągnął twój wzrok. Olbrzymia, błyszcząca istota przemierzała niebo. Jej blask nieodparcie kojarzył ci się z wnętrzem góry, jej powierzchnia ze śmiercionośną kulą. Wolna! Wreszcie! głośny, ale jakby odległy dzwięk przemknął przez dolinę. Wiatr zerwał się. Istota wyprostowała się i wybuchła tysiącem małych gwiazdeczek. W miejscach gdzie spadły na ziemię wyrastały drzewa, kwiaty, budziło się życie. Nawet nie zauważyłeś jak wokół ciebie zebrali się ludzie. I ci z miasta i żołnierze- a byli tam wszyscy: Duke, brat chorej dziewczyny, kapitan drużyny który oszalał na zwiadzie... Wszyscy zachwycali się niesamowitym widowiskiem.
Cerxtronix
Pustka, ciemnosc... Twoja jaźń żyła. Czułeś to. Jednak nie potrafiłeś nią ogarnąć swojego ciała. Nie ma go, tutaj wszyscy jesteśmy jednością. poczułeś w swojej głowie. Gdy zacząłeś nad tym myśleć zrozumiałeś co się stało. To nie była broń czy artefakt. To sam Xel- Naga wezwał ciebie. Wzywał wszystkie swoje dzieci, dlatego rozumiałeś co robili tam protossi. Teraz z nimi byłeś zjednoczony w najdoskonalszej z istot- w czystym życiu.
The end. Dzięki wam za grę. Szkoda, że reszta nie dotrwała..
Duke widząc jak zerg i protoss zblizają się do kuli zaczął wrzeszczeć jak opętany. To moj artefakt! Ja z nim będę rządził światem! Zostawcie go! Zabić ich! rozkazał. Templariusz i Cerebrate jak gdyby nigdy nic kroczyli w stronę kuli. Zza załomów wyszło jeszcze 3 zealotów i dragoon.
Na co czekacie? Ognia!! wrzeszczał podirytowany Duke. W koncu sam podniosl karabin i dal przyklad swoim zołnierzom. Pierwsze strzały poszły w biegające bez ładu zerlingi. Jednak zanim pociski osiagnely swoj cel kula wystrzelila jasnym promieniem i zergi wyparowały. Marines nie zrażeni tym skierowali ogien w pozostałych. Gdy wzieli na cel templariusza kula rozblysla tysiacem promieni...
Jim Razor Duray
Wszystko jaśniało. Zaszokowany postępowaniem Duke'a chciałeś mu przeszkodzić, jednak nie powiodło ci się. Wierny jemu żołnierz uderzył cię kolbą w potylicę i powalił na ziemię. Potem zobaczyłeś już tylko blask i setki promieni lecące w waszą stronę. Najpierw wyparował Duke, poźniej 2 marines. Kula jednak nie oszczędzała nikogo- dragoon, 2 zealoty, wszystkie zerlingi oraz ultralisk tez znikneły. Później już tylko jasny promień lecący wprost na ciebie..
[---------]
Ciemność...
Cerxtronix
Kula szalała. Kolejne istoty znikały. Wkońcu jej furia dosięgła także ciebie. Ostatnią rzeczą jaką zauważyłeś to to, że templariusz również został już trafiony...
Jim Razor Duray
Otworzyłeś oczy. Leżałeś na łące w jakiejś dolinie. Nigdzie nie widziałeś góry, choć obóz był zaraz obok ciebie. Błysk na niebie przyciągnął twój wzrok. Olbrzymia, błyszcząca istota przemierzała niebo. Jej blask nieodparcie kojarzył ci się z wnętrzem góry, jej powierzchnia ze śmiercionośną kulą. Wolna! Wreszcie! głośny, ale jakby odległy dzwięk przemknął przez dolinę. Wiatr zerwał się. Istota wyprostowała się i wybuchła tysiącem małych gwiazdeczek. W miejscach gdzie spadły na ziemię wyrastały drzewa, kwiaty, budziło się życie. Nawet nie zauważyłeś jak wokół ciebie zebrali się ludzie. I ci z miasta i żołnierze- a byli tam wszyscy: Duke, brat chorej dziewczyny, kapitan drużyny który oszalał na zwiadzie... Wszyscy zachwycali się niesamowitym widowiskiem.
Cerxtronix
Pustka, ciemnosc... Twoja jaźń żyła. Czułeś to. Jednak nie potrafiłeś nią ogarnąć swojego ciała. Nie ma go, tutaj wszyscy jesteśmy jednością. poczułeś w swojej głowie. Gdy zacząłeś nad tym myśleć zrozumiałeś co się stało. To nie była broń czy artefakt. To sam Xel- Naga wezwał ciebie. Wzywał wszystkie swoje dzieci, dlatego rozumiałeś co robili tam protossi. Teraz z nimi byłeś zjednoczony w najdoskonalszej z istot- w czystym życiu.
The end. Dzięki wam za grę. Szkoda, że reszta nie dotrwała..
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.


-
- Marynarz
- Posty: 215
- Rejestracja: sobota, 17 czerwca 2006, 23:21

-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:
the best sesja ever i play
mam nadzieje że jeszcze kiedyś zagramy w Starcrafta i będe mógł obwieścic -> Jim Is Back!
To najpiękniejsza rzecz jaką widziałem w krótkim życiu... Powodzenia! mówie patrząc na świetlista istotę
To Asd7:
Było z nami zagrac
brakowało nam akurat Protossa...

To najpiękniejsza rzecz jaką widziałem w krótkim życiu... Powodzenia! mówie patrząc na świetlista istotę
To Asd7:
Było z nami zagrac

Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Cóż, czuje sie zaszczycony pochwałami:P
Przyznam się, że przygoda była wzorowana na jednej z książek z serii Starcraft:) Czy będzie następna? Heh, to zależy od was, na kolejną mam pomysł (a raczej wspomnienia z przeczytanej lektury...
) więc jeśli macie ochotę, to zaraz zmajstruje temat w rekrutacji i coś popróbujemy.
Przyznam się, że przygoda była wzorowana na jednej z książek z serii Starcraft:) Czy będzie następna? Heh, to zależy od was, na kolejną mam pomysł (a raczej wspomnienia z przeczytanej lektury...

Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
