Główny wątek rzeźnicki
- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Walka wręcz w NS:
Mój gladiator, zwany potocznie Riddick, ma zręczność 19. Walczy z gladiatorem ze zręcznością 20. Pół godziny to turlanie rzutów na sukcesy, w końcu MG uznaje, że się zmęczyłem i dostaje krytyczną. Już po walce, jakieś 10min, coś nagle mnie oświeciło i krzyczę:
- EJ ALE JA MIAŁEM PANCERZ!
MG pozwolił na wznowienie walki. Kolejne pół godziny turlania na sukcesy (obydwaj gladiatorzy to profesjonaliści ). W końcu udało mi się go trafić... Za pomocą aluminiowego kubka o zaostrzonej krawędzi. Przecięcie tętnicy wystarczyło by go zabić .
Mój gladiator, zwany potocznie Riddick, ma zręczność 19. Walczy z gladiatorem ze zręcznością 20. Pół godziny to turlanie rzutów na sukcesy, w końcu MG uznaje, że się zmęczyłem i dostaje krytyczną. Już po walce, jakieś 10min, coś nagle mnie oświeciło i krzyczę:
- EJ ALE JA MIAŁEM PANCERZ!
MG pozwolił na wznowienie walki. Kolejne pół godziny turlania na sukcesy (obydwaj gladiatorzy to profesjonaliści ). W końcu udało mi się go trafić... Za pomocą aluminiowego kubka o zaostrzonej krawędzi. Przecięcie tętnicy wystarczyło by go zabić .
-
- Majtek
- Posty: 110
- Rejestracja: niedziela, 25 grudnia 2005, 14:34
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Thorris
Ja nie mam potworów, które stosuje jako mięso armatnie w moich scenariuszach. Obecnie moja przygoda opiera sie na walce z wypasionymi goblinami więc umieszczam więcej goblinów.
A tak na ogół to stosuje orki, ghoule, szkielety i inne dość popularne stworzenia.
Pamiętam jak raz jeden z moich graczy, który wyprawił się na samotne poszukiwanie przygód (a był pierwszopoziomowym zaklinaczem) i prawie zginą od ran zadanych przez... ZŁOWIESZCZEGO SZCZURA ... oczywiście była to moja sprawka
A tak na ogół to stosuje orki, ghoule, szkielety i inne dość popularne stworzenia.
Pamiętam jak raz jeden z moich graczy, który wyprawił się na samotne poszukiwanie przygód (a był pierwszopoziomowym zaklinaczem) i prawie zginą od ran zadanych przez... ZŁOWIESZCZEGO SZCZURA ... oczywiście była to moja sprawka
"Niewiedza nie stanowi usprawiedliwienia dla nieprzemyślanych działań. Gdy się nie wie, gdy ma się wątpliwości, warto jest zasięgnąć porady..."
-
- Bosman
- Posty: 1691
- Rejestracja: piątek, 21 lipca 2006, 16:39
Hm.. mi się przypomina "wyprawa" (zupełnie nowych) graczy na orki (żeby nie było 1 levelowcy w DeDekach), mimo że próbowałem ich przekonywać - oni nie zwracali uwagi. W takim razie postanowiłem przeprowadzić całkowicie zgodną z zasadami walkę z 7 goblinami (graczy bylo 3). Jaki wynik? Drużyna rozwalona po około kwadransie
Pozniej juz grali bardziej rozwazniej
Pozniej juz grali bardziej rozwazniej
-
- Pomywacz
- Posty: 21
- Rejestracja: sobota, 19 sierpnia 2006, 13:49
Uwielbiam rzucać na graczy hordy zombiaków, bo przy opisie walki mam dużą swobodę. Latają kończyny, żuchwy, mięcho w ogóle, głowy, rozrywane bebechy i żebra, palone cielska, a zombiaki ciągle prą do przodu
Nie, nie uważam, żeby RPG miało na mnie zły wpływ
No i w ogóle lubie hordy słabeuszy, po pierwsze żeby zaklinacz miał radochę ze swoimi kulkami ognistymi, a po drugie żeby zaklinacz się wypsztykał z kulek ognistych i na poważniejsze starcia mu nie starczyło [oczywiście wyolbrzymiam, ale raz już tak zrobiłem ]
Nie, nie uważam, żeby RPG miało na mnie zły wpływ
No i w ogóle lubie hordy słabeuszy, po pierwsze żeby zaklinacz miał radochę ze swoimi kulkami ognistymi, a po drugie żeby zaklinacz się wypsztykał z kulek ognistych i na poważniejsze starcia mu nie starczyło [oczywiście wyolbrzymiam, ale raz już tak zrobiłem ]
Mors certa, hora incerta
-
- Kok
- Posty: 1007
- Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
- Numer GG: 8564458
- Lokalizacja: Z TBM
Tak czytam i czytam i przypomniałem sobie moją pierwszą i jak narazie jedyna walkę w NS. Ot ludzie z wioski nasłali nas na coś co ich zjadało. Oczywiście potem okazało się, że jesteśmy kolejnymi głupkami wysłanymi w ofierze ale walka to wynagrodziła. Na samym początku spotkaliśmy Mechaniczne pieska. Który zginąl od strzału w szyję. I był to jego jedyny słaby punkt. oczywiście zabiliśmy go i spotkaliśmy mutanta 1 generacji(wooo) z granatnikiem( ) który po jednym strzale prawie nas zabił przez słabe rzuty.. Po zabiciu go i zwinięciu granatnika nadjechał jeepem(uwaga)... Borgo! z ekipą. I swoim młotem. Drużynowy medyk zginął pierwszy(to ja) spłaszczony, potem wykrwawił się nasz łowca mutków, a na koniec zginęli technik i nasz killer. Który jednak przed śmiercią zabił Borga mołotowem, a przedtem jego ekipę granatem na maskę wozu. A sam zginąl bo Borgo wpadl na niego z rozpędu. Oczywiście drużynka to byli 1lvlowce:D. Morał?
Nie musi być wielu przeciwników ale walka musi być trudna:D
Nie musi być wielu przeciwników ale walka musi być trudna:D
OŻESZ TY W PYTĘ WRÓCIŁEM NA FORUM !
- Solarius Scorch
- Bosman
- Posty: 1859
- Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
- Numer GG: 0
- Skype: solar_scorch
- Lokalizacja: Cyprysowe Źródła
- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Z cyklu łatwych i dziwnych walk dających wielką zabawę.
Od razu powiem, że po tej walce zauważyłem coś niezwykłego - gracze się cieszą jak małe dzieci, gdy zabiją parę maszyn Molocha i dostaną dużo $$.
Występują:
Ksiądz Marcus - uzbrojony w Kałasza, SPAS-12, Miecz.
James - uzbrojony w kuszę z eksplodującymi bełtami .
Więc, mieliśmy przywieźć dla Shultzów krowę i trochę brukwii. Niestety ciężarówka się wywróciła, bo minisnajper Molocha poprzebijał opony. Wszyscy ludzie Shultza zrobili barykadę z samochodów i zaczęli brać się za ciężarówkę.
Tymczasem, ni stąd, ni z owąd, wypadają na nas Modliszki Molocha, Kurczaki i Łowcy. Ludzie Shultza giną jak muchy, podczas gdy Ksiądz Marcus...
I tu muszę dać osobny akapit na to co osiągnęła ta postać zwykłym AK-47. Schowany za samochodem wykosił jedną Modliszkę, następnie trzy Kurczaki. Przeturlał się po samochodzie, kolejna Modliszka pada. Amunicja w Kałaszu się skończyła. Wyciąga SPAS-12, kolejna Modliszka idzie spać. SPAS-12 się zaciął. Wyciąga miecz - łowca idzie spać...
Podczas gdy James się męczy z tą kuszą ...
Jak ma się dobre rzuty (na K20 poniżej 10 non stop) to można iść nawet na samego Molocha. Byleby amunicji nie zabrakło .
Od razu powiem, że po tej walce zauważyłem coś niezwykłego - gracze się cieszą jak małe dzieci, gdy zabiją parę maszyn Molocha i dostaną dużo $$.
Występują:
Ksiądz Marcus - uzbrojony w Kałasza, SPAS-12, Miecz.
James - uzbrojony w kuszę z eksplodującymi bełtami .
Więc, mieliśmy przywieźć dla Shultzów krowę i trochę brukwii. Niestety ciężarówka się wywróciła, bo minisnajper Molocha poprzebijał opony. Wszyscy ludzie Shultza zrobili barykadę z samochodów i zaczęli brać się za ciężarówkę.
Tymczasem, ni stąd, ni z owąd, wypadają na nas Modliszki Molocha, Kurczaki i Łowcy. Ludzie Shultza giną jak muchy, podczas gdy Ksiądz Marcus...
I tu muszę dać osobny akapit na to co osiągnęła ta postać zwykłym AK-47. Schowany za samochodem wykosił jedną Modliszkę, następnie trzy Kurczaki. Przeturlał się po samochodzie, kolejna Modliszka pada. Amunicja w Kałaszu się skończyła. Wyciąga SPAS-12, kolejna Modliszka idzie spać. SPAS-12 się zaciął. Wyciąga miecz - łowca idzie spać...
Podczas gdy James się męczy z tą kuszą ...
Jak ma się dobre rzuty (na K20 poniżej 10 non stop) to można iść nawet na samego Molocha. Byleby amunicji nie zabrakło .
- Solarius Scorch
- Bosman
- Posty: 1859
- Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
- Numer GG: 0
- Skype: solar_scorch
- Lokalizacja: Cyprysowe Źródła
-
- Szczur Lądowy
- Posty: 12
- Rejestracja: sobota, 26 sierpnia 2006, 10:56
- Lokalizacja: Żelechów\Puławy
Ja raczej nie lubie napuszczac na moich BG brzydkich i wstrętnych besti. Zazwyczaj ludzie których spotykają na swojej drodze są wystarczająco brzydcy i wstrętni W Warhammerze to jak już było trzeba to to boju ruszali zwierzoludzie głównie, w Cyberpunku to wiadomo do boosterków walili sobie, ale też w sumie niewiele (po kilku sesjach wystrzelili może 2-3 naboje), raczej preferowali technikę na dresa- powalić przeciwnika z zaskoczenia i trepem go w twarz
-
- Szczur Lądowy
- Posty: 3
- Rejestracja: wtorek, 5 września 2006, 16:54
- Lokalizacja: Stamtąd
Co do orków- taa, początkujących graczy czasem trudno przekonać, że plemię orków mieszkające w pobliskich górach to nie igraszka. No ale trudno ich winić, jak się w Lotr zobaczy jak Aragorn i spółka od niechcenia zabija armię orków to możne stracić wiarę w siłę zielonoskórych.
A jeśli chodzi o mięso armatnie: nie stosuje. Wolę starcia z niewielką liczbą przeciwników, ale posiadających ciekawe skille.
A jeśli chodzi o mięso armatnie: nie stosuje. Wolę starcia z niewielką liczbą przeciwników, ale posiadających ciekawe skille.
Z prochu powstałeś, więc wstań i się otrzep!
-
- Marynarz
- Posty: 237
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 10:27
- Numer GG: 0
- Kontakt:
no ba, ja juz tak kilku graczy tak stracilempoczątkujących graczy czasem trudno przekonać, że plemię orków mieszkające w pobliskich górach to nie igraszka
ale generalnie wole na "zlego" robic przechodnia albo karczmarza niz bande trolii. Na to pierwsze odrobinke trudniej wpasc.
Obce lasy przemierzam, serce szarpie mi krtań!
Nie ze strachu - z wściekłości, z rozpaczy!
Ślad po wilczych gromadach mchy pokryły i darń,
Niedobitki los cierpią sobaczy!
Nie ze strachu - z wściekłości, z rozpaczy!
Ślad po wilczych gromadach mchy pokryły i darń,
Niedobitki los cierpią sobaczy!
-
- Marynarz
- Posty: 166
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 01:23
- Numer GG: 5951765
- Lokalizacja: Drawsko Pom/Wrocław
-
- Mat
- Posty: 517
- Rejestracja: czwartek, 2 listopada 2006, 00:43
- Numer GG: 8174525
- Lokalizacja: Świat, w którym baśń ta dzieje się
A propos zagadek na sesjach - nawet skomplikowane łamigłówki matematyczno-logiczne nie zastąpią L5K-owego haiku. Wystarczyła jedna odpowiednio skonstruowana przygoda, by wśród graczy gwałtownie wzrosło zainteresowanie tym gatunkiem literackim
... A potem na sesji miałem wysyp japońskopodobnej grafomanii
... A potem na sesji miałem wysyp japońskopodobnej grafomanii
Bóg mi wybaczy. To jego zawód. - Heinrich Heine
Autystyczne Przymierze Mandarynek i Klementynek
Autystyczne Przymierze Mandarynek i Klementynek
-
- Pomywacz
- Posty: 63
- Rejestracja: niedziela, 25 lutego 2007, 19:51
- Lokalizacja: Toruń
- Kontakt:
To w dużej mierze zależy od miejsca pobytu graczy, np. noc, w pobliżu cmentarza, aż się prosi zaserwować kilku nieumarłych. Jeśli gracze podróżują przez zwykły trakt, walka z mięsem armatnim to najczęściej jakaś krótka misja poboczna. Staram się wprowadzać różnych przeciwników, to znaczy gobliny, bandyci, gobliny, orkowie, gobliny i bandyci . Jeśli w pobliżu żyją np. trolle, to pewnie kilka okupuje trakt czekając na bezbronnych podróżników, to samo z innymi rasami...
Józef Stalin pisze: Jedna śmierć to tragedia, milion – to statystyka