Podchodzę do Franka, kładę mu rękę na ramieniu, po czym mówię: - Zostaw go, on już wiele wycierpiał!
Odsuwam Franka na bok, wskakuję przed dzikusa i mówię do towarzyszy: - Zbliża się burza, stracimy trop. Może pojadę nim szybciej, a wy przeczekacie i potem przedźcie kilka mil - postaram się was odnaleźć, kiedy ustalę, gdzie prowadzą ślady Myślę, że sobie poradzicie, bo dołączył do nas ten gościu - mówię, wskazując na Marcusa. Czekam na reakcję towarzyszy, a podczas tego oczekiwania, bacznie przyglądam się nieznajomemu.
Spinam klacz i ruszam z jak największą prędkością, jednak tak, by móc śledzić ślady. Przy tym mówię do przymósowego pasażera: - Trzymaj się mocno, a jakby bolało to mów! I nie martw się... Matka Pustynia już dosyć Cię ukarała, przebłagałem ją o litość. Od tej pory jesteś znowu wolny, jak wyzdrowiejesz to możesz ruszać w dalszą drogę.
Marcus - Jeżdżę po całym kontynencie bracie. Jeśli chodzi ci o to, skąd pochodzę, to powiem ci, że jestem z tego zadupia - Salt Lake City. Kim wy w ogóle jesteście i co robicie na środku pustyni w Boży dzień? - zapytałem, zdejmując z oczu gogle (przy okazji ukazując tatuaż-krzyż na prawym oku). Pogłaskałem ręką SPASa-12, sprawdzając przy okazji jego stan w razie kłopotów.
Asus: - Ja jestem Asus i zarabiam na życie tempiąc maszyny molocha i sprzedając czeęści z nich wydobyte. wiesz, nawet opłacalne zajęcie, tylko treba bardzo uważać.
(\ /)
( . .)
c('')('')
This is Bunny. Copy and paste bunny into your signature to help him gain world domination.
Asus: - Chwilowo, z braku lepszego (czyt. bardziej opłacalnego) zajęcia robimy za kurierów. Wiesz jak jest, niebezpieczna okolica, jak nie wyślesz 3 zbrojnych, to paczka nie dojdzie. Indiańcom trza zanieść, to sprxzętu będzie, tylko zapodziała nam się w akcji.
(\ /)
( . .)
c('')('')
This is Bunny. Copy and paste bunny into your signature to help him gain world domination.
Marcus - Hmm... Nigdy nie działałem jako kurier, ale banda poganów w osadzie, którą chciałem przekonać do nawrócenia się nie zaakceptowali mnie i wygonili z miasta jak zwykłego bluźniercę. Oczywiście, mogę Wam pomóc. Walczyłem nieco w przeszłości - mówię, podnosząc SPAS-12 na wysokość klatki piersiowej. - Więc, gdzie zmierzamy bracie? - zapytałem się lekko uśmiechając.
[mini konkurs śród-sesyjny: co znaczy nazwa SPAS? Pierwszy który przyśle mi wiadomość na PW z prawidłową odpowiedzią, otrzyma taką strzelbę + 8 ammo .12]
CoB po około trzech godzinach jazdy zauważa na drugim końcu pewnej dolinki kilku ludzi w ciemnych strojach rozmawiających z dwoma gangerami w łaziku. . Z silnika łazika wydobywa się gęsty dym. W pobliżu tej scenki jest rozstawione kilka namiotów z jakiegoś tworzywa sztucznego. Najwyraźniej oni też przygotowują się na nadejście burzy. Reszta drużyny jest około dwóch godzin marszu z tyłu.(przypominam że nie możecie się komunikować) Jest już niemal pewne że nawałnica przyjdzie nocą. Obozowisko wygląda jakby miało się rozlecieć po pierwszym uderzeniu wiatru, najwyraźniej ludzie ci nie znają się na sztuce przetrwania wśród pustyni. Jednak tym razem mieli szczęście. Kotlina osłoni ich od głównego impetu burzy. Zmrok nadejdzie za jakąś godzinę, jednak już teraz zrobiło się trochę ciemniej, gdyż chmury zasłoniły słońce.
Asus:
Spostrzegł zbliżającą się burzę i zakomenderował: - Okej! Wszyscy stać! Robimy obozik.
Następnie caółość (?) dróżyny przystąpiła do robienia obozu mającego przetrwać nawałnicę.
(\ /)
( . .)
c('')('')
This is Bunny. Copy and paste bunny into your signature to help him gain world domination.
ekhm... czy mi się zdaje, czy ŻADEN z was nie ma namiotu, płachty, czy chociaż łopaty, by sporządzić obóz... Wymyślcie coś, ale szybko bo burza coraz bliżej. I MG musi się przyznać do błędu (pomimo wszystko jest tylko człowiekiem) Żeczywiście, Doc ma większe umiejętności lekarskie od franka...
Dookoła drużyny (poza CoB`em) jest parę wyschniętych drzew, wrak ciężarówki, kamień wielkości małego samochodu i jedna ściana budynku wystająca z piasku. poza tym teren jest równy i w promieni dwóch kilometrów nie ma nic ciekawego.