Łowca uśmiechnął się słysząc pytanie i podniósł głowę w kierunku Pyrona -Waść zapukasz - ramieniem. Tylko mocno, zeby nie fatygować się żaden nie musiał.- zaśmiał się szczerząc zęby. -Albo zrobi sobie wejscie Terahkanem- dodal krasnolud patrząc na potęzne, buchajace jasnozielonymi płomeiniami z nozdrzy zwierzę. -Chyba przejął troszkę mocy od właścicela.- elfka przypatzyła się blizej środkowi transportu Pyrona. Ten parsknął, a elfka odsunęła się jecząc coś odnośnie oddechu zwierzęcia. Wywołało to tylko śmiech reszty. -Rycerstwo jezdne przodem- powiedziała kobieta - rycerz.
Shirak:
Nie może

Pomocnik ucząc się zdolności pobiera moc od Władcy
Xazaax i Alexander:
Dom stał pusty. Otwarte ono dawało mozliwosćź wejscia doń. W domu było nieco środków płatniczych (3000 serpentów) i jedzenie, którego część wkrótce znalazła się w żołądkach wygłodniałych poszukiwaczy. Cały dzień spędzili na treningu. Alexander okazał się dosć pojętny i przejął zdolnosci: Iluzja Obiektu, Koszmar i Majaki. Xazaax z kolei nauczył się Przekazu, pozwalajacemu komunikowac się z pomocnikiem na duze odległosci. Komunikacja była niestety jednostronna. Xazaax był w stanie wydac polecenie, lub cos poradzić, ale Alexander nie umiał mu odpowiedzieć w ten sam sposób. Reszta czasu minęła na snie, któr okazał się zbawienny w swym działaniu. Wstali obaj w pełni sił. Zapadała akurat noc i wtedy reż Xazaax zadecydował, ze należy trzyamć pozory, ajkoby ktoś tu dalej żył. Podlał przeto kwiecie w donicach, a Alexander wywiesił "pranie", niedokończone prze kilkoma dniami przez gospodynię.
Pavciooo i Wulfgar:
Do snu ułożyły Pavciooo pieśni na zmiane Vei i Wulfgara. Chyba im się spodobała taka... wymiana kulturalna. Nauczył się dziś Wiru Ostrzy. Jest to atak odrzucajacy wszystkich przyległych przeciwników wstecz. Polega on na obrocie wokół własnej osi przy wytworzeniu mocy wiatru dłońmi. Reszta nocy minęła spokojnie.
[---]
Pavciooo obudził się pierwszy. nei budził jeszcze Wulgara, ani Vei. Ci spali opierjac się jedno o drugie. Pavciooo machnął ręką uśmichajac się i podszedł do strumyka spływajjącego po pobliskich skałach, by wymyć twarz. Otrząsnął się i striwrdził, że jest w stanie lekko manipulować strumieniem wody. Chwycił wody w dłoń i "strzelił" nia niczym strzałą. Najwyraźniej potrafił wytworzyć ciśnienie wewnatrz wody. Stumień przebił w każdym razie palem, którą trafił - NA WYLOT. Woda może być skuteczniejszą bronią, niż miecz... nabrał więc pełny bukłąk i zahaczył go na pasku. Gdy wrócił Wulfgar już był na nogach. Vei powoli się budziła.