Kfiatki z sesji...
-
- Bombardier
- Posty: 895
- Rejestracja: niedziela, 15 lutego 2009, 17:50
- Numer GG: 0
Re: Kfiatki z sesji...
Dzisiejsza sesja, grałem niewysokim jegomościem w czarnym płaszczu i z MP5. Tak czy inaczej nie bez znaczenia, bo drugi gracz - rewolwierowiec z dwoma magnumami rewolwerowiec. So...
Natrafiliśmy na jakąs tam wieżyczkę strażniczą w ciemnym tunelu do którego zeszliśmy po schodach. Wieżyczka - lufa- cel, a my jednym głosem spierdalamy!
<o beznadziejności gracza>
G1: To ja spierdzielam na schody!
G2: Ja też!
MG: Wieżyczka pruje w was z karabinu
G1: Biegne schodami do góry!
G2: Ja też!
MG: wieżyczka rozwala schody, spadacie. Możecie tylko walczyć.
G1: Poddaję się!
reakcja G2: Walę do niego z magn... a nie, sorry ja też!!
Załamka...
Inna sytuacja, tym razem z typu kfiatek.
Nasz samochód przekoziołkował, żeśmy z niego wypadli. No ale co tam, wstajemy i chowamy się za nim. Potem MG przypomniał sobie że nasz dachujący samochód to cabriolet. No ale cóż, jednak nic nam nie jest. Tak czy siak: wrogi wóz z Dark Visions zatrzymuje się, wysiada z niego... półmetrowy człowieczek na wysokich obcasach z Desert Eaglem Strzelił, walnął sam w swój samochód (odrzut, co nie?) a pistolet gdzieś tam sobie poleciał. No dobra, człowieczek wyjmuje nóż i się poddaje. No dobra, mamy samochód. Malucha konkretnie. Wszyscy się dziwią dlaczego ktoś schował silnik do bagażnika. No i sytuacja z dwoma murzynami + dwa kałachy:
M1 (murzyn 1 )
M1: Musimy przeszukać wasz samochód
G1: Ale nie zabierzecie nam tego oto tornada (pokazuje w ręce)
M1: Ok
Podchodzą do maski, otwierają:
M2: Aaa, Kurwa, ktoś wam ukradł silnik!
M1: Patrz tornado (w masce, tzn w bagażniku[maluchy mają bagażnik z przodu a silnik z tyłu])
M2 i M1 otwierają bagażnik: Uff, na szczęście macie silnik rezerwowy w bagażniku.
G1: Ale to taki model samochodu
M1: Uff pewnie jakaś podróbka chinoli
My jako polacy, załamka
G1: <żałośnie> To polskie...
ogólne brechta
Przed tą sytuacją, G2 koniecznie chciał zamknąć samochód (maluszka). Niestety ktoś mu ukradł kluczyki. Postanowił wyrwać kierownicę i schować ja do plecaka. Pojebany pomysł się sprawdził.
I teraz: parę chwil po murzynach - uciekamy! Wsiadamy do malucha, G2 łapią murzyni, G1 spieprza w maluchu. I robi drifta. I nagle:
G2: Ej, przecież ja mam, cholera, kierownicę!
G1: dobra, robię drifta, skręcam i jadę po kierownice
MG:
Zwykle sesja pada gdy G1 musi oddać broń. Nieważne czy to neuro czy dedek. Zawsze. Ale tym razem MG był zaradny. Chciał tylko magazynek i wróg powiedział że da 400 gambli za niego a później się wymienią.
Totalna załamka, brechty. No dobra, koniec zabawy. Wracamy do gry
G2 zamówiłem steka w barze. Dialog z barmanem:
B: Krwisty czy wysmażony
G2: Krwisty ale ma być dosmażony
MG i G1 <wymieniają spojrzenia>
MG: Stek nie może być równocześnie krwisty i wysmażony. To się nie krzyżuje!
G2: To niech będzie wysmażony
B: Bożena! łap bramina (tak TEGO bramina z fallouta) i rób steka
BŻ: Dobra!
Po pietnastu minutach, steka ciągle nie ma. G2 rozeźlony do barmana:
G2:No co z tym stekiem!
B:Pierw ubijemy bramina, ale skurwysyn gdzieś spierdolił. Jak się znajdzie to będzie stek. Nie inaczej.
G2: Czyli za ile!?
B: Dwie godzinki.
G2: Oddawaj kasę za steka!
B: Nie.
G2: Tak!
B: Będzie za dwie godzinki!
G2 łapie go za koszule i przykłada maguma do głowy:
G2: Dawaj 13 gambli!
B: Nieee!! Steeeek będzie za dwie gooodziiinkiii!
W końcu G1 używa zastraszania.
B: No dobra macie te 13 gambli i się nimi wypchajcie! O, gówno dostaniecie.
Czyli jak nie zamawiać steków.
i na koniec taki krótki dialog (maksymalne wkurzenie, przekleństwa w miarę scenzurowane)
G: Ty, kurwa, serio, zaraz walne ci kloca na klate
MG:jak śmiesz pindo
G: Otwieraj japę skurwysynu
MG: Po co?
G: A żebym ci do niej nasrał swoim ciepłym gównem bo nie wytrzymam, taką mam srakę
Tak, wiem, cenzura że hej. Ale ludziska, stanowcze stop sesjom z wulgaryzmami
Natrafiliśmy na jakąs tam wieżyczkę strażniczą w ciemnym tunelu do którego zeszliśmy po schodach. Wieżyczka - lufa- cel, a my jednym głosem spierdalamy!
<o beznadziejności gracza>
G1: To ja spierdzielam na schody!
G2: Ja też!
MG: Wieżyczka pruje w was z karabinu
G1: Biegne schodami do góry!
G2: Ja też!
MG: wieżyczka rozwala schody, spadacie. Możecie tylko walczyć.
G1: Poddaję się!
reakcja G2: Walę do niego z magn... a nie, sorry ja też!!
Załamka...
Inna sytuacja, tym razem z typu kfiatek.
Nasz samochód przekoziołkował, żeśmy z niego wypadli. No ale co tam, wstajemy i chowamy się za nim. Potem MG przypomniał sobie że nasz dachujący samochód to cabriolet. No ale cóż, jednak nic nam nie jest. Tak czy siak: wrogi wóz z Dark Visions zatrzymuje się, wysiada z niego... półmetrowy człowieczek na wysokich obcasach z Desert Eaglem Strzelił, walnął sam w swój samochód (odrzut, co nie?) a pistolet gdzieś tam sobie poleciał. No dobra, człowieczek wyjmuje nóż i się poddaje. No dobra, mamy samochód. Malucha konkretnie. Wszyscy się dziwią dlaczego ktoś schował silnik do bagażnika. No i sytuacja z dwoma murzynami + dwa kałachy:
M1 (murzyn 1 )
M1: Musimy przeszukać wasz samochód
G1: Ale nie zabierzecie nam tego oto tornada (pokazuje w ręce)
M1: Ok
Podchodzą do maski, otwierają:
M2: Aaa, Kurwa, ktoś wam ukradł silnik!
M1: Patrz tornado (w masce, tzn w bagażniku[maluchy mają bagażnik z przodu a silnik z tyłu])
M2 i M1 otwierają bagażnik: Uff, na szczęście macie silnik rezerwowy w bagażniku.
G1: Ale to taki model samochodu
M1: Uff pewnie jakaś podróbka chinoli
My jako polacy, załamka
G1: <żałośnie> To polskie...
ogólne brechta
Przed tą sytuacją, G2 koniecznie chciał zamknąć samochód (maluszka). Niestety ktoś mu ukradł kluczyki. Postanowił wyrwać kierownicę i schować ja do plecaka. Pojebany pomysł się sprawdził.
I teraz: parę chwil po murzynach - uciekamy! Wsiadamy do malucha, G2 łapią murzyni, G1 spieprza w maluchu. I robi drifta. I nagle:
G2: Ej, przecież ja mam, cholera, kierownicę!
G1: dobra, robię drifta, skręcam i jadę po kierownice
MG:
Zwykle sesja pada gdy G1 musi oddać broń. Nieważne czy to neuro czy dedek. Zawsze. Ale tym razem MG był zaradny. Chciał tylko magazynek i wróg powiedział że da 400 gambli za niego a później się wymienią.
Totalna załamka, brechty. No dobra, koniec zabawy. Wracamy do gry
G2 zamówiłem steka w barze. Dialog z barmanem:
B: Krwisty czy wysmażony
G2: Krwisty ale ma być dosmażony
MG i G1 <wymieniają spojrzenia>
MG: Stek nie może być równocześnie krwisty i wysmażony. To się nie krzyżuje!
G2: To niech będzie wysmażony
B: Bożena! łap bramina (tak TEGO bramina z fallouta) i rób steka
BŻ: Dobra!
Po pietnastu minutach, steka ciągle nie ma. G2 rozeźlony do barmana:
G2:No co z tym stekiem!
B:Pierw ubijemy bramina, ale skurwysyn gdzieś spierdolił. Jak się znajdzie to będzie stek. Nie inaczej.
G2: Czyli za ile!?
B: Dwie godzinki.
G2: Oddawaj kasę za steka!
B: Nie.
G2: Tak!
B: Będzie za dwie godzinki!
G2 łapie go za koszule i przykłada maguma do głowy:
G2: Dawaj 13 gambli!
B: Nieee!! Steeeek będzie za dwie gooodziiinkiii!
W końcu G1 używa zastraszania.
B: No dobra macie te 13 gambli i się nimi wypchajcie! O, gówno dostaniecie.
Czyli jak nie zamawiać steków.
i na koniec taki krótki dialog (maksymalne wkurzenie, przekleństwa w miarę scenzurowane)
G: Ty, kurwa, serio, zaraz walne ci kloca na klate
MG:jak śmiesz pindo
G: Otwieraj japę skurwysynu
MG: Po co?
G: A żebym ci do niej nasrał swoim ciepłym gównem bo nie wytrzymam, taką mam srakę
Tak, wiem, cenzura że hej. Ale ludziska, stanowcze stop sesjom z wulgaryzmami
to dalej ja, tylko mi kochany baziu ksywkę zmienił
-
- Bombardier
- Posty: 895
- Rejestracja: niedziela, 15 lutego 2009, 17:50
- Numer GG: 0
Re: Kfiatki z sesji...
Gracze weszli do jakiejś zapadłej i przedwojennej stajni, opisuję im pomieszczenie pełne owsa. Brodzili w nim po pas. Nagle mówię że w ich stronę zmierza jakiś szajsopodobny maniek z widłami. Wygląda groźnie. G1 z rozpaczą w głosie:
G1: Topię chuja w owsie!
***
Graczom skończyły się naboje, na placu walki pozostało jeszcze dwóch zbirów (z pełnymi magazynkami...)
G1 decyduje się na decydujący krok. Wybiega zza zasłony i biegnie w stronę przewróconej ciężarówki... z parówkami. No i dobiegł, schował się za skrzynkami, a zbiry się zbliżają...
MG: Co robisz?
g1: Rzucam w pedałów z parówek!
Mieliśmy problem - trafił zbira parówką w głowę i się namyślaliśmy co z tym zrobić. W końcu wyszło że parówka się rozprysła i oślepiła bojownika. Odtąd G1 zawsze nosi ze sobą parówki - tak na wszelki wypadek.
G1: Topię chuja w owsie!
***
Graczom skończyły się naboje, na placu walki pozostało jeszcze dwóch zbirów (z pełnymi magazynkami...)
G1 decyduje się na decydujący krok. Wybiega zza zasłony i biegnie w stronę przewróconej ciężarówki... z parówkami. No i dobiegł, schował się za skrzynkami, a zbiry się zbliżają...
MG: Co robisz?
g1: Rzucam w pedałów z parówek!
Mieliśmy problem - trafił zbira parówką w głowę i się namyślaliśmy co z tym zrobić. W końcu wyszło że parówka się rozprysła i oślepiła bojownika. Odtąd G1 zawsze nosi ze sobą parówki - tak na wszelki wypadek.
to dalej ja, tylko mi kochany baziu ksywkę zmienił
- Solarius Scorch
- Bosman
- Posty: 1859
- Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
- Numer GG: 0
- Skype: solar_scorch
- Lokalizacja: Cyprysowe Źródła
Re: Kfiatki z sesji...
Nesquel, jeśli tam były przewożone parówki, to pewnie były zamrożone - inaczej nigdzie by nie dojechały w jadalnym stanie. A mrożona parówka jest jak kamień i można nią zabić...
-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: Kfiatki z sesji...
Grałem z kumplami w świecie wymyslonym przez kumpla
00:55:51
i nas wyniosło do wilkiego miasta chaosu
00:55:54
gdzie podawali ludzi cyborgizacji
00:55:59
i nie mozna było stamtąd wyjść
00:56:11
i siedzielismy chyba trzy godziny w karczmie
00:56:16
i gadalismy z jaimś idiotą
00:56:28
który miał płuca parowe
00:56:40
a my bez poddania cyborgizacji tam bylismy i probowalismy sie wydostac
00:56:55
i nas sie zapytał co mamy metalowego
00:57:45
kumpel który jest slepą postacią bez rąk (a za ręce służą mu jakieś zwierzeta z dna oceanu z którymi porozumiewa sie telepatycznie i generlanie kumpel odczuwał wszystko kinetycznie)
00:57:52
odpowiedział że jest przed cyborgizacją
00:58:01
a ja na to że już po ale też jestem nowy
00:58:19
i że tu w środku mam jeden z organów sztuczny
00:58:29
a koleś na to do mnie " To jaki wacpanie ?"
00:58:49
a moja postać to wyuczony języków i dworskiego zachowania szlaachetny rycerz w lśniącej zbroi, tylko ze jest biedny i nie ma nawet miecza
00:58:58
i w pokoju zaległa cisza
00:59:04
bo wszyscy sie zastanawiali co powiem
00:59:08
i powiedziałem
00:59:26
skrzypce.
00:55:51
i nas wyniosło do wilkiego miasta chaosu
00:55:54
gdzie podawali ludzi cyborgizacji
00:55:59
i nie mozna było stamtąd wyjść
00:56:11
i siedzielismy chyba trzy godziny w karczmie
00:56:16
i gadalismy z jaimś idiotą
00:56:28
który miał płuca parowe
00:56:40
a my bez poddania cyborgizacji tam bylismy i probowalismy sie wydostac
00:56:55
i nas sie zapytał co mamy metalowego
00:57:45
kumpel który jest slepą postacią bez rąk (a za ręce służą mu jakieś zwierzeta z dna oceanu z którymi porozumiewa sie telepatycznie i generlanie kumpel odczuwał wszystko kinetycznie)
00:57:52
odpowiedział że jest przed cyborgizacją
00:58:01
a ja na to że już po ale też jestem nowy
00:58:19
i że tu w środku mam jeden z organów sztuczny
00:58:29
a koleś na to do mnie " To jaki wacpanie ?"
00:58:49
a moja postać to wyuczony języków i dworskiego zachowania szlaachetny rycerz w lśniącej zbroi, tylko ze jest biedny i nie ma nawet miecza
00:58:58
i w pokoju zaległa cisza
00:59:04
bo wszyscy sie zastanawiali co powiem
00:59:08
i powiedziałem
00:59:26
skrzypce.
-
- Bombardier
- Posty: 895
- Rejestracja: niedziela, 15 lutego 2009, 17:50
- Numer GG: 0
Re: Kfiatki z sesji...
parę kfiatków:
zasłyszany:
drużyna idzie w lochach, MG opisuje:
Jesteście w metalowym tunelu do połowy wypełnionym wodą.
Mag: Rzucam piorun...
***
Na wskutek tego iż scar jednego z graczy pływał sobie w radioaktywnej wodzie, gracz ów bezpowrotnie go utracił. Dlaczego scar się tam znalazł? Ano, gracz wyrzucił go przez okno gdy do jego pokoju zmierzał diler chcący pohandlować.
***
Z ost sesji - szliśmy takimi pomieszczeniami w stronę głównej bazy Cybersoldiers, i tak w kółko są drzwi, drzwi i drzwi.
Reakcja jednego z graczy (NIE MNIE, DO CHOLERY )
G: otwieram drzwi.
MG: Wchodzisz?
G: Tak.
MG: wszedłeś do pomieszczenia, nagle twoja noga nie znalazła oparcia i... spadłeś ze schodów, dwadzieścia metrów w dół.
G2: <tarza się ze śmiechu>
Następne drzwi. G1 chce otworzyć, próbuje wyważyć. Udaje się. Wlatuje razem z drzwiami do kolejnego pomieszczenia. Znów nie łapie oparcia i spada metr dalej prosto w wodę do kostek, łamiąc nos.
G2: <tarza się i płacze ze śmiechu>
Można w nieskończoność. Ostatnia sytuacja - podłożyłem ładunek, spieprzamy ze szklarni, jesteśmy przy wyjściu...
MG: G1, straciłeś równowagę, poleciałeś głową do przodu w szybę i wybiłeś ją.
G2 i MG: <obydwoje się tarzają>
G2: Ja staję równo i patrzę na wybuch
MG: Wybuch odrzuca cię pięć metrów do tyłu.
G2: ...
G1: <tarza się>
zasłyszany:
drużyna idzie w lochach, MG opisuje:
Jesteście w metalowym tunelu do połowy wypełnionym wodą.
Mag: Rzucam piorun...
***
Na wskutek tego iż scar jednego z graczy pływał sobie w radioaktywnej wodzie, gracz ów bezpowrotnie go utracił. Dlaczego scar się tam znalazł? Ano, gracz wyrzucił go przez okno gdy do jego pokoju zmierzał diler chcący pohandlować.
***
Z ost sesji - szliśmy takimi pomieszczeniami w stronę głównej bazy Cybersoldiers, i tak w kółko są drzwi, drzwi i drzwi.
Reakcja jednego z graczy (NIE MNIE, DO CHOLERY )
G: otwieram drzwi.
MG: Wchodzisz?
G: Tak.
MG: wszedłeś do pomieszczenia, nagle twoja noga nie znalazła oparcia i... spadłeś ze schodów, dwadzieścia metrów w dół.
G2: <tarza się ze śmiechu>
Następne drzwi. G1 chce otworzyć, próbuje wyważyć. Udaje się. Wlatuje razem z drzwiami do kolejnego pomieszczenia. Znów nie łapie oparcia i spada metr dalej prosto w wodę do kostek, łamiąc nos.
G2: <tarza się i płacze ze śmiechu>
Można w nieskończoność. Ostatnia sytuacja - podłożyłem ładunek, spieprzamy ze szklarni, jesteśmy przy wyjściu...
MG: G1, straciłeś równowagę, poleciałeś głową do przodu w szybę i wybiłeś ją.
G2 i MG: <obydwoje się tarzają>
G2: Ja staję równo i patrzę na wybuch
MG: Wybuch odrzuca cię pięć metrów do tyłu.
G2: ...
G1: <tarza się>
to dalej ja, tylko mi kochany baziu ksywkę zmienił
- Solarius Scorch
- Bosman
- Posty: 1859
- Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
- Numer GG: 0
- Skype: solar_scorch
- Lokalizacja: Cyprysowe Źródła
Re: Kfiatki z sesji...
Prowadzę teraz Star Treka dla postaci będącej młodą comm officer (od sensorów, tak jak np. Harry Kim z Voyagera), pochodzącą gdzieś z Karaibów (Da Isles, man!). Kipisz na sesjach ogromny (głównie ze strony Gracza, który sam się nabija z jej rastafariańskości). Przykład:
MG: Widzisz, że kapitan wchodzi na mostek...
Gracz: Da captain iz on da bridge, maaaaan!
Albo:
MG: Stacja obcych jest niemal zupełnie gładka, tylko pod spodem ma takie wgłębienie...
Gracz: Może to doki-doki?
MG: ...Tak to się u was nazywa na wyspach?
Nie wiem czy to jest śmieszne dla osób z zewnątrz, ale po tym ostatnim musieliśmy zrobić kilkuminutową przerwę.
MG: Widzisz, że kapitan wchodzi na mostek...
Gracz: Da captain iz on da bridge, maaaaan!
Albo:
MG: Stacja obcych jest niemal zupełnie gładka, tylko pod spodem ma takie wgłębienie...
Gracz: Może to doki-doki?
MG: ...Tak to się u was nazywa na wyspach?
Nie wiem czy to jest śmieszne dla osób z zewnątrz, ale po tym ostatnim musieliśmy zrobić kilkuminutową przerwę.
-
- Majtek
- Posty: 75
- Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2005, 15:59
- Lokalizacja: Chrzanów
- Kontakt:
Re: Kfiatki z sesji...
Pierwsze smieszne ale tego "doki-doki" najnormlaniej w świecie nie rozumie. Co to jest "doki-doki"?
- Solarius Scorch
- Bosman
- Posty: 1859
- Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
- Numer GG: 0
- Skype: solar_scorch
- Lokalizacja: Cyprysowe Źródła
Re: Kfiatki z sesji...
Chodziło o DOK. Takie miejsce do przyczepiania statków. Tia (a raczej Gracz, bo nie było to mówione na poważnie) zbija się tu (znowu) ze slangu, a przy tym nawiązuje do anime (chyba) Doki-doki. Do tego zabrzmiało to jakoś dwuznacznie...NdwZ pisze:Pierwsze smieszne ale tego "doki-doki" najnormlaniej w świecie nie rozumie. Co to jest "doki-doki"?
Hmm. Tłumaczenie żartów jest ZŁE!
-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: Kfiatki z sesji...
raczej, jezeli żart jest tlumaczony, to jego wartość jest gorzej słaba, bo mnie wciaz nie bawi i nie rozumiem co to ma do jamajskiego slangu.
-
- Mat
- Posty: 448
- Rejestracja: poniedziałek, 4 lutego 2008, 17:42
- Numer GG: 10328396
Re: Kfiatki z sesji...
Jezu brzoza czepiasz się. Rzadko kiedy powtarzane rzeczy z życia wzięte, mają ten sam efekt.Brzoza pisze:raczej, jezeli żart jest tlumaczony, to jego wartość jest gorzej słaba, bo mnie wciaz nie bawi i nie rozumiem co to ma do jamajskiego slangu.
-
- Bosman
- Posty: 1719
- Rejestracja: sobota, 4 sierpnia 2007, 12:16
- Numer GG: 11803348
- Lokalizacja: Łóżko -> Lodówka -> Kibel -> Komputer (zapętlić)
Re: Kfiatki z sesji...
Nie wiem czy to was rozbawi, ale dobra
Wpierw zaznaczam, że przed sesją wrzucaliśmy sobie od Parkinsonów (chodziło o wolne reakcje, podłączanie się itd. - kto ostatni ten parkinson ). No ale z czasem spoważnieliśmy, porządna gra: Fallout Tactics RPG, rozprawa sądowa: Kult vs. Kane i jego prokurator w sprawie zamordowania nowo zwerbowanego do Kultu Brata. W pewnym momencie, już niemal przed wyrokiem odzywa się prokurator:
-Wysoki sądzie, chciałbym zgłosić sprzeciw!
-Słucham strony.
-Mój świadek nie mógł strzelać. Ma parkinsona, ręce mu się trzęsą.
Poległem.
Wpierw zaznaczam, że przed sesją wrzucaliśmy sobie od Parkinsonów (chodziło o wolne reakcje, podłączanie się itd. - kto ostatni ten parkinson ). No ale z czasem spoważnieliśmy, porządna gra: Fallout Tactics RPG, rozprawa sądowa: Kult vs. Kane i jego prokurator w sprawie zamordowania nowo zwerbowanego do Kultu Brata. W pewnym momencie, już niemal przed wyrokiem odzywa się prokurator:
-Wysoki sądzie, chciałbym zgłosić sprzeciw!
-Słucham strony.
-Mój świadek nie mógł strzelać. Ma parkinsona, ręce mu się trzęsą.
Poległem.
-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: Kfiatki z sesji...
tak, czepiam się, bo generalnie opowiadanie inside jokeów jest czesto skazane na porażke żenady.necron1501 pisze:Jezu brzoza czepiasz się. Rzadko kiedy powtarzane rzeczy z życia wzięte, mają ten sam efekt.Brzoza pisze:raczej, jezeli żart jest tlumaczony, to jego wartość jest gorzej słaba, bo mnie wciaz nie bawi i nie rozumiem co to ma do jamajskiego slangu.
- Solarius Scorch
- Bosman
- Posty: 1859
- Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
- Numer GG: 0
- Skype: solar_scorch
- Lokalizacja: Cyprysowe Źródła
Re: Kfiatki z sesji...
Dobra, niepotrzebnie to opowiadałem, wiem. Czasem trudno się w podnieceniu zdystansować. Poza tym czasem żart i tak trafia.Brzoza pisze:tak, czepiam się, bo generalnie opowiadanie inside jokeów jest czesto skazane na porażke żenady.necron1501 pisze:Jezu brzoza czepiasz się. Rzadko kiedy powtarzane rzeczy z życia wzięte, mają ten sam efekt.Brzoza pisze:raczej, jezeli żart jest tlumaczony, to jego wartość jest gorzej słaba, bo mnie wciaz nie bawi i nie rozumiem co to ma do jamajskiego slangu.
-
- Marynarz
- Posty: 285
- Rejestracja: niedziela, 13 maja 2007, 13:11
- Numer GG: 8009826
- Lokalizacja: A wedle tych trzech buczków
Re: Kfiatki z sesji...
Klimaty fantasy. Gracz z drużynką chce przejść przez coś w rodzaju wąwozu lub raczej wyrwy w urwisku na drugą stronę. Dokładnie po środku pojawia się przed nimi jakiś mroczny duch i zaczyna nawijać o przeklętości tego miejsca, śmierci i mhroku.
[Duch (Mrocznym głosem)] Zginiecieeee!!
[Gracz (całkiem spokojnie)] A można prosić o szczegóły?
[Duch] Zabiję was!
Gracz robi pięciominutowego roftla na podłodze.
[Duch (Mrocznym głosem)] Zginiecieeee!!
[Gracz (całkiem spokojnie)] A można prosić o szczegóły?
[Duch] Zabiję was!
Gracz robi pięciominutowego roftla na podłodze.
Opowiadania, wiersze itp. krótko mówiąc biblioteka zapraszamy - http://www.alibrary.webd.pl/index.php?id=glowna
http://world4.knightfight.pl/?ac=vid&vi ... &ref=flink
http://world4.knightfight.pl/?ac=vid&vi ... &ref=flink
- Solarius Scorch
- Bosman
- Posty: 1859
- Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
- Numer GG: 0
- Skype: solar_scorch
- Lokalizacja: Cyprysowe Źródła
Re: Kfiatki z sesji...
To jeden z najśmieszniejszych kwiatków jakie w życiu widziałem!Sir_Ernest_Torrmer pisze:[Duch (Mrocznym głosem)] Zginiecieeee!!
[Gracz (całkiem spokojnie)] A można prosić o szczegóły?
[Duch] Zabiję was!
A teraz coś ode mnie - ostatnie Gwiezdne Wojny, które prowadziłem:
MG (odpowiadając Graczowi): No nie wiesz... (ironicznie) Ciemna Strona przesłania wszystko!
Gracz (pokazując kartę): Ale ja mam widzenie w ciemnościach!
-
- Bombardier
- Posty: 676
- Rejestracja: środa, 26 marca 2008, 20:41
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Kraków, Bielsko w weekendy i święta. :)
Re: Kfiatki z sesji...
Na ostatniej sesji w młotka mieliśmy nowego gracza. Zrobiliśmy mu krótki wykład o RPG, kartę postaci i daliśmy na chwilę podręcznik do wglądu. Po chwili ściemniamy światło, puszczamy klimatyczną muzykę, siadamy w kółku na ziemi, a mistrz zaczyna wprowadzenie do gry. No i w tym momencie nowicjusz (a właściwie to nowicjuszka ) wyskakuje z pytaniem:
- Eee... chwila... to wy to sobie tak opowiadacie? To nie jest na kompie?
Standardowo, jak to bywa przy takich tekstach, po minucie konsternacji wszyscy wybuchli śmiechem rzucając własne komentarze do nowego kwiatka
- Eee... chwila... to wy to sobie tak opowiadacie? To nie jest na kompie?
Standardowo, jak to bywa przy takich tekstach, po minucie konsternacji wszyscy wybuchli śmiechem rzucając własne komentarze do nowego kwiatka
"Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!"
May the Phone be with you!
May the Phone be with you!
-
- Mat
- Posty: 440
- Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
- Numer GG: 0
Re: Kfiatki z sesji...
Ostatnio na sesji młotka
Krasnolud przedstawia się jakiemuś NPC
Kraś: Zwę się Grundil. Syn Garruka.
MG: (Jako NPC)... (z coraz bardziej zarysowującym się usmieszkiem) ... tego słynnego planeswalkera?
Kraś: Tak Własnie jego.
(Trzeba być obeznanym w MtG, żeby wiedzieć o co chodzi )
Krasnolud przedstawia się jakiemuś NPC
Kraś: Zwę się Grundil. Syn Garruka.
MG: (Jako NPC)... (z coraz bardziej zarysowującym się usmieszkiem) ... tego słynnego planeswalkera?
Kraś: Tak Własnie jego.
(Trzeba być obeznanym w MtG, żeby wiedzieć o co chodzi )
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.