Mniej więcej. Niektórzy stoją w miejscu i nie widzą w tym nic złego... A ja nigdy nie powiedziałem, że się za takiego nie uważam. Wszystko wychodzi w wychowaniu - jeśli ktoś uzna, że szczęście mu daje zabijanie innowierców, albo że to jest dobre (bo tak mu ktoś wyjaśni), to skąd ma niby wiedzieć, że to złe?Sihamaah pisze:@Nekonushi - w Twój post w skrócie: "Wierzę rodzicom, nie innym. Nie szkodzi, że to wszystko może być bujda nad bujdy i Allah może być nieprawdziwy - tak zostałem wychowany, że on istnieje, i to przyjmuję za prawdę. I trudno, że niektórzy mówią, że wysadzanie się wśród tłumów innowierców jest czymś złym, że za to nie ma nagrody w raju - bo przecież od rodziny wiem, że nie! Tak się urodziłem, tak się wychowałem i nie odczuwam potrzeby zmian."
A, jeszcze jedno - ja nigdy jakoś kościoła zbytnio nie popierałem, szczególnie po tym co się wyprawiało w średniowieczu i tym, co się wyprawia teraz (mieszanie się w sprawy państwa) - kościół a religia to dwie różne sprawy.
A w kilku poprzednich postach wyczytałem tyle bzdur, że gałki oczne wyleciały mi z oczu i poszły się przebiec, a mózg zlasował tak, jakby ktoś mi wbił w niego igłę. Ludzie, przemyślcie, co piszecie, jak to się odnosi do cudzych wypowiedzi, do was i do innych ludzi - a potem dopiero klikajcie "wyślij"
Zresztą, żebym nie był gołosłowny - powie mi ktoś, od kiedy islam namawia do zabijania? Zawsze mi się zdawało, że to już kwestia Bin Ladena i Al-Kaidy.