- tak - piszemy co robimy lub jeśli coś opisujemy
- tak - mówimy
- "tak" - myślimy
- tak - komentarze, pytania do sesji.
Tierdes Thos
Tierdes spojrzał na pachołka spokojnym wzrokiem:
- Prowadź- powiedział jednocześnie przeliczając straty w myślach.A straty będą straszne, z karawany liczącej 50 ludzi i 20 strażników z 10 wozami pełnymi cennych towarów, zostało 5 ludzi.
-Zaatakowali nas niedaleko Rinbe po przejściu przez most(użyta mapa z Wiedźmina

Mortimer Bergerson
Mortimer starał się jak najmniej oddychać , lecz niestety odór ryb w porcie nie mógł nie przeniknąć do jego nozdrzy i do tego zaczynało siąpić. Miał nadzieję że dostanie normalną cenę za robotę. Zauważył że z zaułku ktoś do niego macha. Bergerson podszedł tam nie bojąc się pułapki. W końcu mało kto pokona wyszkolonego agenta w małych alejkach.
-Witaj-powiedział gruby kupiec wychodzący z cienia. Mortimer zauważył że w cieniu stoi 2 goryli kupca.- Rozumiem że szukasz pracy-ciągnął kupiec nie zrażony ciszą zabójcy.
-Chcę żebyś dowiedział się jak lub skąd kupiec Martin Fellerman ma tak towary, takiej jakości. Płacę 500 orenów za wykonaną robotę. Co 3 dni masz mnie informować przez mojego człowieka.Przyjmujesz robotę????
Arevia
Arevia rozejrzała się po okolicy. Z tego co dowiedziała się od przejezdnych droga prowadziła do Carreas i dalej do Wyzimy, stolicy Temerii. Ruszyła dalej spinając konia. Przed sobą widziała karawanę idącą pośrodku ulicy. "No to pięknie, zanim się rusza minie cały dzień, a nie wyminę bo są takie kamienie że koń mi złamie nogę". Tylna straż zauważyła Arevie. Miała ona na sobie płaszcz,ponieważ zaczynało padać i nie było widać zbroi przez co będą myśleli że jest niewiastą w potrzebie.
-Patrzcie chłopaki, jaka paniusia jedzie sama, a to przecież niebezpiecznie tak samej.Może się zabawimy???-powiedział jeden z piątki. Zaczęli się zbliżać do niej. Dwóch miało łuk, reszta porządne pancerze i miecze, jeden topór.
Ninerl Hardenberg
Ninerl siedział na dawnym miejscu Aravena, rozmyślając o nim i o wielu sprawach. Nagle usłyszała łomot po drugiej stronie krat. Wstała jak i inne osoby, podeszła do kraty. To co zobaczyło wstrząsnęło nią do głębi: Dwóch strażników właśnie rozkładało na stole elfkę która strasznie przypominała Aenyvherne, dziewczynę ojca. Rechotali przy tym jak głupi i głośno gadając.
- Ale mamy szczęście że tylko my jesteśmy w strażnicy, bez kapitana i reszty! Co nie Olaf??-powiedział pierwszy strażnik do kolegi rozpinając sznurówki w spodniach. Natomiast Olaf zdzierał z Aenyvherne ubranie. Znajomi z celi rechotali jak głupi i gwizdając z uciechy.
Nie odpowiadasz mi na PW - to tutaj zaapeluje: zmień nazwę tematu na [nazwa systemu] nazwa sesji. - dop. Phoven