Paladyn: Wykrywam zło.
MG poza sesją: właściwie w jaki sposób odczuwasz tą obecność zła? {miałam na myśli może ból głowy albo wymioty albo cokolwiek}
Mnich-nie-znoszący-paladynów totalnie bez emocji: staje mu.
rozmowa BG z dzieciakiem:
mnich (trzyma dzieciaka za kołnierz żeby ten nie uciekał) wskazuje na stukniętego maga i porąbanego paladyna: To są idioci, a ja mam kilka pytań.
BG mają przed sobą 3 metrowy mur. Paladyn i mnich podsadzili lekkiego maga, który całkiem nierozsądnie zeskoczył na dół. Czarna rozpacz jak reszta ma się tam przedostać. Oczywiście nikt nie ma liny. W końcu dobroduszny MG podsuwa magowi huśtawkę na drzewie.
mag: o... pohuśtam się 5 minut a potem ją odwiążę i przerzucę tamtym.
Po załatwieniu infantylnej potrzeby przerzucił im linę, przywiązał drugi koniec do drzewa. Przeszedł lekko odziany mnich i śmieje się z paladyna zakutego w blachy.
Paladyn: rozbieram się i przerzucam części zbroi a potem przejdę
Mnich: robię uniki
Mag: chowam się za drzewem
MG: Bez przeszkód przerzuciłeś hełm, rękawice, płytowe naręczaki i bigwanty. Kłopoty pojawiły się przy kirysie. Rzuciłeś go raz, potem drugi, po...
Paladyn: co to jest kirys?
Dalej ta sama ekipa wchodzi do piwnicy. pierwszy oczywiście paladyn. Mnich z magiem czekali przed drzwiami prowadzącymi na schody do piwnicy. patrzą po sobie i chórem mówią: No... to co? zamykamy drzwi?
MG do paladyna: I zrobiło się ciemno
Ogromne drzwi eksplodowały w drobne drzazgi. W tym czasie mnich otrzepywał się ze zwłok człowieka którego troszkę za mocno przycisnął do ściany, paladyn organizował sobie strzały z odzysku a mag przeszukiwał totalnie zwęglone zwłoki. Wszyscy rzucają czy uniknęli obrażeń. Mnichowi się udało, paladyn przyjął to na zbroję, będzie miał tylko bliznę na policzku z powodu nie opuszczonej zasłony hełmu. Mag miał pecha - skulił się tyłem do drzwi. Drzazgi wbiły mu się w nogi i d*pę. Co ciekawe - nie wyciągnął ich do końca sesji. Chyba następną rozpocznę od tego że ma jakieś ropne wrzody wokół drzazg

Cała sesja kręciła się m.in. wokół smrodu chloru. Mnich poszedł po rozum do głowy, czy gdzie tam go rozdają i załatwił dla siebie i pozostałych szmaciane maski, w założeniu osłaniające usta i nos. On założył, mag założył, paladyn też. Tylko że na hełm. Oczywiście miał chrypę, obolałe gardło i nos i problemy z oddychaniem. Ciekawe dlaczego.
Oj, jeszcze sporo tego było, ale to innym razem dopiszę

