[brak]Wieźniowie?

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Bielik
Mat
Mat
Posty: 594
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
Numer GG: 5800256
Lokalizacja: GOP

[brak]Wieźniowie?

Post autor: Bielik »

Niech sesja się rozpocznie :D
Starajcie odpisywać się przynajmniej raz dziennie (ja też będę się starał :)) W postach w miarę dokładnie opisujcie co robicie tak, żebym nie musiał się domyślać o co wam chodziło :D Piszcie w formie jakiej wam najwygodniej a ja będę się starał dostosować. To by było na tyle...

Duncan ,, Świętoszek" Langre

Spokojnie maszerowałeś z podniesioną głową przed siebie blisko wozu ciągniętego przez największych osiłków z więzienia. Przez większość czasu podróży modliłeś się do Ilmatera o łaskę i uwolnienie z tego cholernego korowodu grzechu. Jednak wieczorem z wozu obok zaczęły dochodzić Cię odgłosy kłótni. Jeden z nich wydawał Ci się znajomy. Jednak nie do końca wiedziałeś skąd. Na odpowiedź nie musiałeś długo czekać... Z wozu po chwili wyszedł Thran podpierając się tą swoją srebrną laską. Pomyślałeś, że kapłan powinien przeznaczać pieniądze na biednych a nie na laski ze srebra... Thran od razu Cię spostrzegł a w jego oczach zapłonęły szydercze ogniki, po chwili już był przy tobie i powiedział: Kogo my t....Khrrr...- już miał nigdy nie dokończyć jego szyję przebiła strzała a druga przeleciała obok twojego ucha zaatakowali was bandyci musisz coś zrobić inaczej zginiesz...

Valuun
Starałeś się iść jak najbliżej lasu nasłuchując zwierząt miałeś nadzieję, że uda Ci się je wezwać na pomoc jednak obręcz na twojej głowie nie pozwalała Ci skupić energii natury wokół siebie i zwierzęta nie mogły Cię usłyszeć. Pomimo tej obręczy wyczuwałeś ich obecność, lecz wieczorem zaczęło się dziać coś dziwnego jakby wszystkie zwierzęta zniknęły a na ich miejsce pojawiły się skupiska złej energii. Starałeś się zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi jednak strażnik który pilnował twojej grupy raczej Ci na to nie pozwalał. Gdy po raz kolejny zaczął się na ciebie drzeć abyś odszedł od tych drzew nie dane było mu zakończyć gdyż celnie posłana włócznia trafiła go prosto w klatkę piersiową. Po chwili z lasu zaczęli wysypywać się bandyci i zabijać wszystkich którzy nawinęli się im na broń a przy okazji wszędzie świstały strzały. Musiałeś coś zrobić inaczej zginiesz...

Selina Minionett Tarino
Podróż coraz bardziej zaczynała Ci ciążyć. Nie były to warunki do których przywykłaś w ostatnich latach. W dodatku Ci obleśni strażnicy bezczelnie się do Ciebie przystawiali a ty nie mogłaś nic z tym zrobić twoje ręce były skrępowane silną liną i sama jej nie rozwiążesz... Pod koniec dnia jeden z najohydniejszych strażników zaczął Cię obmacywać. Tego było za wiele. Nie bacząc na ryzyko uderzyłaś go w tą szpetną mordę obiema rękami gdyż inaczej nie szło. Strażnik zawył ze złości i już dobywał swój miecz jednak gdy tylko dotknął rękojeści padł na ziemię a z pleców wystawał mu sztylet. Od razu do niego podeszłaś a nad głową zaczęły Ci świstać strzały. Sztyletem rozcięłaś więzy i wzięłaś go do rąk. Musisz coś zrobić inaczej zginiesz...

Kayleigh
Byłeś w perfidnym nastroju zostałeś zmuszony do pracy a teraz tak Ci się odwdzięczyli... Cały świat wydawał Ci się okropny... Cały czas starałeś się otworzyć czymś kajdanki na swoich rękach jednak nic się do tego nie nadawało do tego potrzebny był Ci wytrych a takowego nie miałeś szans narazie znaleźć(każdy złodziej powinien umieć otwieraż zamki więc dodaję ci tą umiejętność. )Rozglądając się dookoła zobaczyłeś jak jakiś strażnik przystawia się do pięknej kobiety. Jedynie ona wydawała Ci się tutaj ładna. Prawie rozbawiło Ci to gdy uderzyła go swoimi spętanymi rękoma prosto w twarz. Jednak nie miałeś czasu na dokładne zanalizowanie tej akcji gdyż po chwili wszędzie zaczęły świstać strzały i wszyscy więźniowie wpadli w panikę. Chwilę stałeś oszołomiony sytuacją i ktoś to wykorzystał gdyż tylko usłyszałeś świst powietrza i dostałeś kamieniem prosto w potylicę. Na szczęście nie był to mocny strzał i tylko na chwilę miałeś mroczki przed oczami. Gdy tylko zobaczyłeś jak strażnik walczy z bandytą, który raczej wyglądał na złodzieja, gdyż miał w rękach dwa sztylety a z paska zwisał mu pęk wytrychów. Dość dobrze sobie radził ale uległ sile strażnika i skonał u jego stóp. Lecz zwycięzca długo się nie cieszył wygraną pochwili jego ciało naszpikowało z pięć strzał które przyleciały z lasu... Musisz coś zrobić inaczej zginiesz...

Jeszcze jedno Duncan i Valuun są skuci kajdanami ale klucze są blisko, Selina jest już wolna a Kayleigh ma kajdanki a wytrychy są na wyciągnięcie ręki więc powinniście sobie poradzić. Więcej podpowiedzi nie będzie :D.
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Re: [brak]Wieźniowie?

Post autor: Midnight »

Szlak by to trafil. Czemu na bogow musialam byc taka glupia zeby go odrzucac. Przeciez jeden wiecej nie zrobilby mi roznicy, no moze ten byl naprawde obrzydliwy, smierdzacy i zarozumialy ale przeciez przespac sie z nim moglam.
Selina byla wkorzona na sama siebie i na caly swiat ktory ja otaczal. Sytlacji bynajmniej nie poprawiali straznicy, ktorzy najwyrazniej stwierdzili, ze skoro ma zwiazane rece to nie bedzie mogla sie obronic. Idioci. Gdy na chwilke dali jej spokoj rozgladnela sie wokolo w poszukiwaniu jakiejkolwiek szansy na wydostanie sie z tego bagna, w ktore wrecz na wlasne zyczenie sie wpakowala. Szli przez las co bylo pewnym plusem. Wystarczylo tylko czmychnac miedzy drzewa i po krzyku. Tylko jak na wszystkie demony swiata wydostac sie z tych przekletych wiezow??
Wlasnie zaczela z pewnym powodzeniem trzec nadgarstkiem o nadgarstek zsuwajac lekko liny gdy tuz przed nia pojawila sie zapita, czerwona morda. Nieee, nie teraz do cholery. Ale najwyrazniej straznik stwierdzil iz "teraz" to wlasnie najodpowiedniejszy dla niego moment aby sie do niej dobrac. Zeby on jeszcze byl chociaz troche przystojny. Ale najwyrazniej przystojnych straznikow w tej chalastrze nie bylo. Selina starala sie oddychac powoli i rownomiernie. Najgorsza rzecza jaka mogla by teraz zrobic byla proba oporu. Byla w stu procentach pewna ze przy takiej niesubordynacji z jej strony natychmiast znalazla by sie wsrod drzew razem z conjmniej polowa tych swin. Jednakze gdy paskudna lapa wyladowala miedzy jej udami nawet powolne oddychanie nie moglo pomoc. Odepchnela lokcie w tyl i z calej sily wyrzucila piesci do przodu. Straznik cofnal sie do tylu. Jego twarz wykrzywil grymas wscieklosci, a dlon powedrowala do miecza. No to juz po mnie. Stwierdzila w myslach panicznie rozgladajac sie za droga ucieczki. Najwyrazniej jednak jakis zablakany dobry duszek postanowil sie wlaczyc w ta sprawe, bowiem gdy tylko dlon straznika spoczela na rekojesci miecza tuz za jego plecami rozlegl sie swist i mezczyzna padl na twarz wydajac przy tym nieprzyjemny dzwiek. Dziewczyna przez dwie sekundy stala zaskoczona potem jednak jej umysl zaczal pracowac na zwiekszonych obrotach. Podbiegla do trupa i jednym plynnym ruchem przeciela wiezy. Nastepnie wyrwala sztylet i schylila sie nisko unikajac nadlatujacych zewszat strzal. Ktokolwiek strzelal byl teraz po jej stronie, a skoro strzelal z lasu to i w tamtym kierunku powinna sie teraz udac. Ostraznie wiec, tak aby nie zarobic od kogos po glowie ruszyla w strone drzew.
Ostatnio zmieniony środa, 11 lipca 2007, 19:33 przez Midnight, łącznie zmieniany 1 raz.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Re: [brak]Wieźniowie?

Post autor: Qin Shi Huang »

-A więc zabawa się rozkręca -Powiedział mężczyzna o czarnych włosach zasłaniających jedno oko. Był dość wysoki i przystojny. Szpeciła go jedynieduża szrama idąca od bodbródka przez policzek aż do nosa. Pomasował się po głowie i schylając się, podszedł do martwego bandyty. Szybko zabrał mu sztylety i odpiął wytrychy. Otworzył kajdanki i rozmasował nadgarstki. Pobiegł do innych więźniów aby pootwierać im kajdanki. Po drodze machnął kilka razy sztyletem aby zabić strażnika. tego, którego akurat zabić nie mógł, ominął zgrabnym saltem. Nie wiedział przez chwilę z kim sie bić. Bandyci, byli gotowi zabić wszystko. Strażnicy także raczej nie pałali do niego miłością.
-Trzeba wiać -Pomyślał i po otwarciu tylu kajdanów ile zdołał, rzucił się do ucieczki. Przebiegał w tłumie tak, aby nie wyróżniac się z chaosu. Tak aby nie wyjść na samotnego baranka i łatwy cel. Kierował sie w strone lasu, aby zniknąć w puszczy. Po chwili dostrzegł, że w tym samum kierunku co on, biegnie jakaś dziewczyna. To była szansa. Teraz we dwójkę sprawiali wrażenie trudniejszego celu. Pobiegł za nią schylając nisko głowę.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Arxel
Kok
Kok
Posty: 1007
Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
Numer GG: 8564458
Lokalizacja: Z TBM

Re: [brak]Wieźniowie?

Post autor: Arxel »

Duncan już szykował się by powiedzieć Thranowi coś obrzydliwego lecz nagle wokół zaczeły świstać strzały. Kapłan nie namyślając się długo padł na ziemię. Podczołgał sie do Thrana. Sprawdza czy drugi kapłan jeszcze żyje. Jeśli tak stara się mu pomóc - Nienawidzę cię za to, że zabiłeś mojego mistrza i mnie w to wrobiłeś ale mimo to ci pomogę. To mój kapłański obowiązek . Jeśli nie żyje bierze jego laskę i przeszukuje kieszenie jego stroju. Przy okazji rozgląda sie za kluczami do krępujących go kajdan. Jeśli je zauważy biegnie do nich w pozycji przykucniętej. Otwiera nimi kajdany i szuka jakiegoś miejsca gdzie mógłby się schować.*Na pewno nie do lasu. Tam będą bandyci. Ale jest to też jedyne miejsce gdzie można się ukryć. I trzeba sie oddalić od zaatakowanego miejsca.* Po krótkim namyśle kapłan zaczął biec drogą i po chwili skoczył w las starając się ukryć w zaroślach.
OŻESZ TY W PYTĘ WRÓCIŁEM NA FORUM :D!
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Re: [brak]Wieźniowie?

Post autor: Kaczor »

Valuunowi bylo wszystko jedno, czy bandyci zabija jego wspolwiezniow, straznikow, oraz niemal wszystko jedno co zrobia z nim. Jednak to 'niemal' zadecydowalo o jego nastenych posunieciach. Druid poprosil Nature o pomoc, w postaci korzeni lub zwierzat. Wiedzial jednak, ze na zwierzeta szansa jest niewielka. W koncu nie poswieca swojego zycia dla kogos obcego. Jednoczesnie rzucil sie do kluczy, po czym z dosc duzym opanowaniem otworzyl kajdany. Nastepnie poprosil Wicher, o ochrone przed strzalami. Majac nadzieje na odstraszenie przeciwnikow, staral sie uprosic tez o male wstrzasy Ziemie. Jezeli Natura uslucha, szuka wzrokiem jakiejs broni, najlepiej wloczni. Gdy juz sie uzbroi, ocenia odleglosc od lasu, poczym jezeli jest w miare blisko, udaje sie don biegiem, a jesli daleko, wlacza sie w walke. Elf wiedzial, ze straznikom blizej mu do sprzymierzencow, niz bandytom, zalozyl wiec, ze atakujac tych ostatnich, nie bedzie musial chwilowo martwic sie o pierwszych. Druid nie lubil odbierac zycia, najcenniejszego daru od Natury, jednak za wszelka cene chcial ocalic wlasne. "Przetrwa najsliniejszy" zwykl mawiac jego mentor. I wlasnie do tej zasady Valuun postanowil sie zastosowac. Ze zwinnoscia zbika doskoczyl do najblizszego bandyty, poczym silnie niczym byk pchnal go w piers. Szybko wyszarpnal z ciala przeciwnika grot, rozejrzal sie krotko, przyjal pozycje dogodna do walki. Jezeli zauwazyl jakies miejsce, ktore oslanialoby jego plecy, wykorzystal je. Ponowil prosbe o wsparcie Natury, tym razem proszac o Błyskawice. Uwazajac, ze poczynil wystarczajace spustoszenie, poczal szukac wreszcie dogodnej kryjowki.
Wyczulil swoje zmysly na rosliny i zwierzeta, wiedzac ze udziela mu schronienia.
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Bielik
Mat
Mat
Posty: 594
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
Numer GG: 5800256
Lokalizacja: GOP

Re: [brak]Wieźniowie?

Post autor: Bielik »

Sorry, że wczoraj nie odpisałem ale miałem mało czasu:(. aha i jeszcze jedno piszcie imię postaci przed postem ułatwi mi to pracę.

Valuun

Szybko podbiegłeś do ciała strażnika i uwolniłeś się z kajdanów przy pomocy jego kluczy po czym wyciągnąłeś z jego ciała włócznię i spróbowałeś spętać korzeniami pobliskich bandytów jednak obręcz na twojej głowa sprawiła tylko, że trawa stała się taka jakoś bardziej zielona. Zrezygnowany spróbowałeś szybko ściągnąć ją z głowy jednak sam nie dasz sobie z tym rady... Na szczęście wszyscy pobliscy bandyci byli zajęci walką dlatego droga w stronę gęstwiny lasu była otwarta...
Gdy już się tam znalazłeś nagle z drugiej strony wyskoczyli kobieta i mężczyzna... Też wyglądali na więźniów...

Duncan

Thran nie miał szans strzał był śmiertelny i nawet interwencja bogów by na to nie pomogła. Zginął zaraz po tym jak upadł na ziemię. Nie zastanawiając się długo zabrałeś się do przeszukiwania jego ciała... W kieszeni znalazłeś małą sakiewkę i zapieczętowany liścik. Miałeś się zabrać za sprawdzanie ich zawartości gdy usłyszałeś za sobą odgłosy kroków. Niewiele myśląc nieporęcznie chwyciłeś laskę Thrana i nagle odwracasz się w stronę zdezorientowanego bandyty i wykorzystując siłę obrotu zadajesz mu potężny cios prosto w szyję. Rozległo się nie miłe chrzęśniecie i bandyta już leżał martwy na ziemi. Nie wiele się zastanawiając podbiegłeś do pobliskiego martwego strażnika z nadzieją znalezienia kluczy. Tak! Są. Jesteś już wolny. Wiedząc, że pozostając tu szanse spotkania Ilmatera zwiększają się zacząłeś uciekać w stronę lasu... Przedzierając się przez gęstwiny nagle wypadłeś na małą polankę na której stały już trzy inne osoby... Wyglądali na więźniów...

Kayleigh

Zaraz po otwarciu kajdanek zauważył Cię jeden z bandytów i z barbarzyńskim wrzaskiem rzucił się w twoją stronę. Lecz po chwili umilkł z twoim sztyletem w klatce piersiowej. Szybko zerwałeś sakiewkę strażnika i wziąłeś drugi sztylet złodzieja i pobiegłeś w stronę ciała bandyty i w pełnym biegu wyrwałeś z jego ciała sztylet i ruszyłeś w stronę lasu za kobietą która jeszcze przed chwilą "pobiła" strażnika. Po chwili dogoniłeś ją spojrzeliście tylko na siebie po czym bez słowa pobiegliście przed siebie. Po parunastu metrach wypadliście na małą polankę. Tam się zatrzymaliście, a po paru minutach wpadł na nią z drugiej strony elf który też wyglądał na więźnia... Zaraz po nim z krzaków wyskoczył tym razem półelf który też prawdopodobnie był więźniem...

Selina Minionett Tarino

Już wolna z sztyletem w ręku miałaś zacząć biegnąć w stronę lasu gdy nagle podbiegł do ciebie chyba z dwumetrowy osiłek i przerzucił Cię sobie przez ramię i zaczął biec w stronę reszty bandytów którzy byli zajęci walką ze strażnikami. Najwyraźniej nie zauważył sztyletu w twojej ręce, gdyż ani nie próbował Cię skrępować. To był jego błąd gdyż sztylet po chwili przebił się przez jego skórzaną kurtkę i zatrzymał się w sercu. Wyciągając sztylet zobaczyłaś odcinek lasu z którego nie przylatywały strzał dlatego zaczęłaś uciekać w tę stronę, będąc w lesie dogonił Cię jakiś mężczyzna który też wyglądał na więźnia. Mając mało czasu tylko na niego spojrzałaś, a on na Ciebie i zaczęliście dalej biec przed siebie. Po kilkunastu metrach dobiegliście do małej polanki. Po chwili z drugiej strony wpadł na nią elf, a za parę następnych minut zza krzaków wpadł na nią półelf. Oboje wyglądali na więźniów...

Wszyscy
Możecie się teraz zapoznać i podleczyć rany, posprawdzać swój ekwipunek i tym podobne rzeczy... :D
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Re: [brak]Wieźniowie?

Post autor: Qin Shi Huang »

Kayleigh dobiegł na polankę i padł na kolana sapiąc. Rozejrzał się po sytuacji a jego wzrok zatrzymał się na łednejdziwczynie, która walnęła strażnika w gębę.
-Wygląda na to, że skoczyłem z jakąś ładną panną w krzaki. Cóż. Uszanowanie. Piękny cios z nos, że się tak wyrażę. Żyby nie było, nazywam się Kaileigh.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Selina

Post autor: Midnight »

Dziewczyna szybko odrzucila martwego bandyte od siebie. Idiota. Pomyslala setny juz chyba raz dzisiaj. Z tym ze teraz jej paln dolaczenia do nich nieco stracil waznosc. Nie czas to jednak byl na planowanie. Nie baczac na innych rzucila sie ponownie w las. Po chwili dolaczyl do niej jakis mezczyzna, ale ze wygladal na wieznia, nie zaatakowal jej, i razem w koncu moze latwiej, Selina jedynie skinela mu glowa. Wreszcie gdy powoli zaczynalo brakowac jej powietrza, wypadli razem na polanke. Nareszcie mozna bylo przynajmniej na chwilke odpoczac. Selina stanela ciezko oddychajac. Najwyrazniej jednak odpoczynek nie byl jej dany w tym momencie, przynajmniej nie taki jakiego by chciala. Po chwili bowiem na polanke zawitali najpierw elf, nastepnie tuz za nim polelf. Dziewczyna ponownie napiela wszystkie miesnie. W trakcie takiej ucieczki kazdy byl wrogiem, niewazne: straznik, bandyta czy wiezien. Kazdy.
Mezczyzna, ktory biegl obok niej padl na kolana i ciezko dyszac wysapal:
- Wygląda na to, że skoczyłem z jakąś ładną panną w krzaki. Cóż. Uszanowanie. Piękny cios z nos, że się tak wyrażę. Żyby nie było, nazywam się Kaileigh.
Selina wciaz obserwujac tamta dwojke rzucila mu szybkie i pogardliwe spojzenie.
- Nie ciesz sie za wczesnie madralo. Jakbys nie zauwazyl mamy towarzystwo.
Ponownie cala jej uwaga skupila sie na dwoch nieznajomych. Kaileigh mogl teraz dokladniej przyjzec sie jej zgrabnemu cialu z pieknie uksztaltowanymi piersiami i zgrabnym tyleczkiem, ktore jedynie w dosc niewielkim stopniu zakrywala podniszczona nieco i gdzieniegdzie rozdarta krotka do lydek suknia. Jej dlugie sniezno biale wlosy powiewaly delikatnie na wietrze, a ponetne usta rozchylily sie nieznacznie ukazujac doskonale biale zeby. Niby od niechcenia rzucila jeszcze w jego strone.
- Mow mi Selina.
Nastepnie zas rzucila w kierunku nieznajomych.
- Kim jestescie?


-------------------------------------------------------------
Drogi MG twe przewinienie zostalo ci wybaczone. Nie grzesz wiecej :lol: Przy okazji czy dalo by sie zrobic z rekrutacji --> komentarze do sesji?
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Bielik
Mat
Mat
Posty: 594
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
Numer GG: 5800256
Lokalizacja: GOP

Re: [brak]Wieźniowie?

Post autor: Bielik »

Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Re: [brak]Wieźniowie?

Post autor: Kaczor »

Valuun

Druid, ktory spedzil cale zycie na lonie natury, nie zmeczyl sie tym biegiem. Nieiwelu ludzi dotrzymaloby mu kroku w lesie. Nie dla tego, ze jest nadludzko szybki. On, w obliczu natury sie nie meczy. Wrecz przeciwnie, stawal sie silniejszy. Druid stanal przed jakims dogodniejszym drzewem, po czym po dokladnym sprawdzeniu czy nie zniszczy domu jakiejs istoty, lub rosliny, usiadl pod nim. W lesie czul sie jak w domu. Wlasciwie KAZDY las jego domem faktycznie byl. Tak samo jak laka, polana, gory czy pustynie. Tylko w miastach, wsrod ludzi czul sie obco. Valuun wreszcie mial chwile, zeby zajac sie dziwna obrecza. Dziwne, ze zdolala ona pokonac sily Natury. Musiala byc w niej potezna magia. Na magii zas druid sie nie znal i znac nie chcial. Interesowalo go tylko zdjecie tego diabelnego wynalazku z glowy. W czasie podejmowanych prob, padlo pytanie kobiety. W miastach naztwaja mnie dzikusem, czcicielem drzew, czarownikiem. Ostatnio tez morderca i barbarzynca. Ale ty, kimkolwiek jestes, mozesz nazywac mnie Valuunem. Druid, probujac sciagnac obrecz usmiechnal sie. Skoro ktos okazuje nim zainteresowanie, czemu nie mialby byc uprzejmy? A ty, zdradzisz mi swoje miano? zapytał po chwili.
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Re: [brak]Wieźniowie?

Post autor: Midnight »

- Zwa mnie Selina, zarowno w miescie jak i w lesnych odstepach.
Dziewczyna przez chwile obserwowala nieznajomych. Po chwili jednak stwierdzila iz chyba nie grozi jej z ich strony wieksze niebezpieczenstwo. Valuun silowal sie z czyms metalowym co spoczywalo dosc stale na jego glowie.
- Wybacz iz spytam, ale coz to takiego?
Dlonia wskazala na obrecz.
- Wyglada na dosc niezwykle i raczej nie pasuje do czlowieka, ktorego swiatem jest lono natury.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Arxel
Kok
Kok
Posty: 1007
Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
Numer GG: 8564458
Lokalizacja: Z TBM

Re: [brak]Wieźniowie?

Post autor: Arxel »

Duncan

- Przykro mi, że nie mogę ci pomóc Powiedział do martwego Thrana. Przeszukał jego kieszenie i wziął zawartość ze sobą. W przeszukaniu jej przeszkodził mu jeden z bandytów. Spojrzał na niego, a potem na swoją laskę. Nie miał innego wyboru. Celował laską w okolice głowy. Trafił w szyję. Nie miał czasu sprawdzać co się stało z bandytą. Rozejrzał się za kimś kto mógł mieć klucze. Zobaczył strażnika i podbiegł do niego. Przeszukał go i znalazł klucze. uwolnił sie z kajdan. Zaczynało sie robić coraz niebezpieczniej. Duncan ruszył w stronę lasu trzymając kurczowo swój ekwipunek. Po drodze wpadł w jakiś kolczasty krzak ale nie zwrócił na to większej uwagi. Nagle wypadł na jakąś polanę. Rozejrzał się po niej i zobaczył stojące tu trzy osoby. Zatrzymał się i zaczął ciężko oddychać. Potem popatrzył się na laskę. Stał tak chwile po czym rzucił ją przed siebie. Usiadł na ziemi i oparł twarz o ręce. Po chwili usłyszał pytanie kobiety. Podniósł głowę, na której widać było smutek. - Jestem Duncan. Kapłan Wielkiego Ilmatera. Jako, że znam już wasze imiona oprócz imienia twego towarzysza może powiedzielibyście jak sie tu znaleźliście. I co planujecie dalej? Bo według mnie lepiej byłoby stąd uciec. Bandyci mogą nas znaleźć Powiedział, wstał i otworzył liścik chcąc poznać jego treść
OŻESZ TY W PYTĘ WRÓCIŁEM NA FORUM :D!
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Re: [brak]Wieźniowie?

Post autor: Midnight »

Selina zwrocila wzrok na Duncana.
- Hmm nasze plany.... A kto powiedzial, ze zamierzam dzialac razem z wami? Jednak nie idzie sie nie zgodzic ze trzeba sie stad zbierac i to naprawde szybko. Watpie aby strata kilku kompanow spodobala sie bandyta.
Dziewczyna nie napomknela iz do jednejz tych strat sama sie przyczynila. Nie bylo by to teraz zbyt madrym posunieciem. Nagle obudzila sie w niej tesknota za dluga kompiela. W koncu te wstretne lapska moze i nie zostawily sladu widocznego ale podswiadomie wciaz czula sie diabelnie brudna.
- Poza tym musieli miec jakis cel atakujac nasza karawane. Zna ktos ta okolice lub tez ma pojecie w ktora strone mozna sie udac? I najlepiej zeby bylo gdzies jakies jeziorko.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Bielik
Mat
Mat
Posty: 594
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
Numer GG: 5800256
Lokalizacja: GOP

Re: [brak]Wieźniowie?

Post autor: Bielik »

Wszyscy
Zaczynało się ściemniać i nie miało sensu wyruszanie teraz, gdyż po ciemku na pewno byście się zgubili dlatego postanowiliście zostać tutaj... Rozpaliliście ognisko i zaczęliście zajmować się swoimi sprawami. Na polance rosło trochę dzikich jagód a owoce na drzewach także wyglądały smakowicie. Valuun stwierdził, że są jadalne.


Selina Minionett Tarino
Podczas szukania drewna do ogniska znalazłaś mały staw z krystalicznie czystą wodą, która miała przyjemną temperaturę i była doskonała do picia. (Możesz się w nim wykąpać. Robisz to?) Po powrocie siadasz przy ognisku i analizujesz dzisiejsze wydarzenia.

Kayleigh
Jako, że dość mocno zmęczył Cię ten bieg na przełaj nie robiłeś nic ciekawego. Zaraz po rozpaleniu ogniska ułożyłeś się w pobliżu i próbowałeś usnąć. Jednak coś nie dawało Ci spokoju. Czyżby miało stać się coś złego?

Duncan
Po roznieceniu ogniska ukląkłeś na uboczu i zacząłeś się modlić dziękując Ilmaterowi za uwolnienie i prosząc go możliwość powrotu do cywilizowanego świata. Po modlitwie wróciłeś do obozu i rozwinąłeś liścik. Oto jego treść:
Wszystko zostało załatwione. Dostarcz ich do lasu JA zajmę się resztą. Po powrocie dostaniesz złoto. Nie martw się o konwoju nikt nie wie. Potrzebne są -tu jest dziura w papierze.Najwyraźniej podczas ucieczki musiałeś o coś zahaczyć- Wszyscy myślą, że jesteś na pielgrzymce i tego się trzymaj...
P.S- Pod żadnym pozorem nie wychodź z wozu!
- nikt się nie podpisał... W sakiewce był dziwny rubin który wewnątrz zdawał się świecić zielonkawym światłem...

Valuun
Pomogli Ci ściągnąć w końcu tą przeklętą obręcz. Od razu poczułeś się lepiej i byłeś świadom większej części lasu. Jednak nigdzie nie wyczuwałeś zwierząt... Postanowiłeś jeszcze trochę poczekać... Gdy nagle wyczułeś tak zepsutą istotę, że bandyci wydawali się przy nich owieczkami...

Wszyscy
Gdy mieliście zamiar iść spać nagle w niebo wzleciał zielony słup energii zdawało się, że jego podstawa znajduje się w miejscu w którym zaatakowali was bandyci... Postanowiliście, że sprawdzicie co sie stało z samego rana. Jednak nie mieliście okazji do niego doczekać. Trochę po północy otoczył was oddział elfów... Nic nie mówiąc spętali was i wtrącili do małej jaskini i zamknęli wyjście. Zastanawialiście się co teraz... Jaskinia to tylko jedno małe pomieszczenie i drzwi... Po paru godzinach od wtrącenia was do środka przyszedł do was elf i spytał się was: Jak śmieliście wejść na nasze ziemie bez naszego pozwolenia??!!
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Re: [brak]Wieźniowie?

Post autor: Kaczor »

Valuuna mocno rozsierdzily slowa jego pobratymca. Nie baczac na konsekwencje, odpowiedzial nie calkiem spokojnie: Jak smiecie nazywac ziemie wlasnoscia?! Czy mozna posiadac powietrze? Mozna wladac oceanem? Po tych slowach, usiadl i czekal, a w razie nie otrzymania odpowiedzi, milczal. Chcial tylko stad wyjsc. Podjal tez dzialania zmierzajace w tym kierunku. Wyczulil swoje zmysly na Nature, zwierzeta i rosliny. Musial byc tu ktos z kim dalo sie sensownie porozmawiac....Druid zastanawial sie, czemu zwierzeta pouciekaly. I czym byla owa tajemnicza zla istota, czy przypadkiem o niej nie slyszal kiedy, czy nie spotkal sie z podobna energia. Jezeli uda mu sie uzyc swoich mocy i znalezc w poblizu jakas roslinke, pyta ja, czy wie co to byla za sila, gdzie sie tak wlasciwie znajduje i co sie stalo ze zwierzetami.


POST KROTKI BO MUSZE SIE PAKOWAC___> JUTRO Z RANA WYJEZDZAM PROSZE O NIEZABIJANIE VALUUNA DO CZASU MOJEGO POWROTU!! DZIEKUJE SLICZNIE-KACZOREK
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Re: [brak]Wieźniowie?

Post autor: Qin Shi Huang »

Kayleigh

Kayleigh zwyczajnie zdenerwował się. Na swój sposób. Z nadąsaną miną podszedł do elfa i odpowiedział mu na pytanie.
-Jakim prawem? Prawem do życia! Ratowaliśmy życie spieprzając przed bandytami! Może nimi się zajmijcie! Oni chyba też są na waszych ziemiach! Wybiegli z lasu! - Nie ważne co elf miał do powiedzenia. Kayleigh wiedział, że i tak łatwo ich nie wypuszczą. Odwrócił się i spojrzał po wszystkich.
-No to skoro ZNOWU siedzimy w tym razem, to może ja pierwszy zapytam. Za co szliście w tej karawanie? -zobaczył dziwne spojrzenia w jego kierunku. -No to może ja zacznę. Byłem na usługach króla. Byłem jednym z jego zawodowych morderców i szpiegów. Nie patrzcie tak! Wcale nie miałem na to ochoty. Miał mnie w garści. No i chyba zbyt wiele sie dowiedziałem. Zwyczajnie posłali mnie na stracenie. -opadł bezwładnie na podłogę siadając przy ścianie. -Już myślałem o uśmiechu losu, gdy udało mi sie uwolnić... A jednak świat jest jaki był. Wredny i okrótny... ehh.... -Po czym opuścił głowę w rezygnacji i oczekiwał odpowiedzi.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Re: [brak]Wieźniowie?

Post autor: Midnight »

Selina z zadowoleniem skozystala z mozliwosci kapieli w krystalicznie czystej wodzie. Przyjemnie czysta zalozyla ponownie na siebie niezbyt czyste ubranie. No coz puki co musi jej starczyc.

Ognisko przyjemnie grzalo sprawiajac iz poczula sie cudownie rozleniwiona. Wydarzenia ostatnich dni powoli przesowaly sie w jej umysle. Zastanawiala sie co teraz bedzie robila. Listy goncze zapewne wkrotce pojawia sie w wiekszosci miast, za ich glowy wyznacza nagrody. Szlak,a mogla dalej zyc sobie spokojnie w pelnym luksusie. Echhh.
Nagle niebo rozjasnilo zielone swiatlo. Jego podstawa zdawala sie znajdowac w miejscu gdzie zaatakowano ich karawane. Selina zerwala sie z miejsca gotowa do ucieczki w kazdej chwili, wygladalo jednak na to iz nie grozi im teraz zadne niebezpieczenstwo. Ulozyla sie wygodnie na powrot i zamknela oczy. Chyba usnela bo zupelnie nieoczekiwanie poczula wiezy na nadgarstkach. Niezbyt przytomnie zaczela sie szarpac, nic jej to jednak nie dalo.


Jaskinia byla raczej niewielka, jednak dla niej to i tak nie mialo roznicy. Skrepowana probowala ulozyc swoje cialo najwygodniej jak sie dalo. Nastepnie sztyletem, ktorego jej nie zabrali ostroznie zaczela przecinac wiezy. Gdy nieznany jej elf wkroczyl nareszcie po kilku godzinach do miejsca ich uwiezienia, dziewczyna byla juz prawie wolna.
- Jak śmieliście wejść na nasze ziemie bez naszego pozwolenia??!!
Selina wlasnie miala zamiar odpowiedziec gdy glos nagle zabral Valuuna.
- Jak smiecie nazywac ziemie wlasnoscia?! Czy mozna posiadac powietrze? Mozna wladac oceanem?
No swietnie teraz to napewno nastawia sie do nas pozytywnie. Otworzyla wlasnie ponownie usta gdy znow ktos ja wyprzedil.
-Jakim prawem? Prawem do życia! Ratowaliśmy życie spieprzając przed bandytami! Może nimi się zajmijcie! Oni chyba też są na waszych ziemiach! Wybiegli z lasu!
Uff przynajmniej nie wspomnial ze bylismy wiezniami. Radosc jednak szybko wyparowala gdy mezczyzna ponownie sie odezwal tym razem kieujac slowa do nich.
-No to skoro ZNOWU siedzimy w tym razem, to może ja pierwszy zapytam. Za co szliście w tej karawanie? No to może ja zacznę. Byłem na usługach króla. Byłem jednym z jego zawodowych morderców i szpiegów. Nie patrzcie tak! Wcale nie miałem na to ochoty. Miał mnie w garści. No i chyba zbyt wiele sie dowiedziałem. Zwyczajnie posłali mnie na stracenie. Już myślałem o uśmiechu losu, gdy udało mi sie uwolnić... A jednak świat jest jaki był. Wredny i okrótny... ehh....
Niee, to niemozliwe. Na bogow z kimi ona tutaj siedzi??!! Dziewczyna szybko zabrala glos.
- Wybacz czcigodny elfie, nie uczynilismy tego specjalnie. Bandyci zaatakowali nasza karawane i jedyna szansa na uratowanie zycia byla ucieczka,a jedynym mozliwym miejscem byl ten las. Naprawde przykro nam z tego powodu. Czy mozemy jakos odkupic ta zbrodnie?
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Zablokowany