Przechodzenie gier
-
- Kok
- Posty: 1025
- Rejestracja: czwartek, 1 lutego 2007, 14:26
- Numer GG: 0
-
- Kok
- Posty: 1015
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
- Numer GG: 8570942
- Lokalizacja: Shadar Logoth
Re: Przechodzenie gier
Mam bardzo podobny styl. Na samym początku podziwiam grafikę, drzewa itd. Następnie bawię się postacią (miastem) żeby sprawdzić co potrafi. Dopiero później zaczynam grać, ale czasem podczas walk robię pauzy, żeby podziwiać strużkę krwi na tle słońca XD
Takie zboczenie zawodowe
Takie zboczenie zawodowe
- BAZYL
- Zły Tawerniak
- Posty: 4853
- Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
- Numer GG: 3135921
- Skype: bazyl23
- Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
- Kontakt:
Re: Przechodzenie gier
Ja zawsze grając staram się jak najbardziej wyeksploatować świat. Na przykłąd w cRPG staram się zrobić wszytkie możliwe questy itp. Dlatego też nie bawia mnie filmiki jak przejść Fallouta w 15 minut i nie przepadam za grami, w których czas gry jest ograniczony...
Pierwszy Admirał Niezwyciężonej Floty Rybackiej Najjaśniejszego Pana, Postrach Mórz i Oceanów, Wody Stojącej i Płynącej...
-
- Kok
- Posty: 1348
- Rejestracja: niedziela, 14 sierpnia 2005, 17:33
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Z Karczmy "Pod Wyszczerbionym Toporem"
Re: Przechodzenie gier
Ja jak BAZ. Staram się (oczywiście jeśli jest możliwość) zdobyć wszystko i wszędzie najlepiej... m.in. dlatego jestem za MMORPG, czy Morrowindem, których do końca nie da się wyeksploatować. Grafika miła dla oka by była (stare gry rozpikselowane, też potrafią być miłe dla oka ), muzyka klimatyczna, ale przede wszystkim by miała to co jest unikalne i nie zna się właściwie na to konkretnego przepisu... a mianowicie by była baaardzo grywalna.
"Nie wiem na co będzie trzecia wojna światowa, ale czwarta będzie na pewno na maczugi." Albert Einstein
-
- Pomywacz
- Posty: 61
- Rejestracja: niedziela, 14 maja 2006, 12:13
- Numer GG: 1672556
- Lokalizacja: Będzin
- Kontakt:
Re: Przechodzenie gier
Jak byłam młodsza to grałam po żeby grać, a nie po żeby gre przejść. Teraz to się na szczęście zmieniło i kocham wyciskać z gier wszystkie soki. Teraz gdy wydam na gre te 19, 50 czy 99zł wiem, że będzie mnie ona cieszyć nie 3dni tylko dużo dużo więcej. Tu taki mały offtop: nie wydaje wam się że główną przyczyną piractwa gierkowego jest chęć pogrania w gre a nie poznananie jej na wszystkie strony?
Pozatym w grach uwielbiam wielkie tereny, dungeony, możliwość tworzenia ekwipunku, miksturek i brak limitu poziomów.
Pozatym w grach uwielbiam wielkie tereny, dungeony, możliwość tworzenia ekwipunku, miksturek i brak limitu poziomów.
-
- Szczur Lądowy
- Posty: 2
- Rejestracja: poniedziałek, 9 lipca 2007, 12:59
- Numer GG: 0
Re: Przechodzenie gier
Ja nienawidzę jak w grze nie ma miejsca na własną inwencję. Jeśli gra jest linowa i nie mogę na przykład porobić dodatkowych questów, czy pozwiedzać świata - odechciewa mi się grać.
Przechodzę grę powoli, nie zawsze podążając za głównym wątkiem, tak jak w Morrowindzie czy Oblivionie. Główny wątek może poczekać.
Destynka - zgadzam się z Tobą, jeśli ktoś kradnie grę, według mnie nie ma ochoty jej przejść, poznać, ale pograć chwile i wywalić z kompa. Jeśli kupujesz grę to wiesz że chcesz ją przejść, a nie tylko ją zobaczyć. Takie jest moje zdanie
Przechodzę grę powoli, nie zawsze podążając za głównym wątkiem, tak jak w Morrowindzie czy Oblivionie. Główny wątek może poczekać.
Destynka - zgadzam się z Tobą, jeśli ktoś kradnie grę, według mnie nie ma ochoty jej przejść, poznać, ale pograć chwile i wywalić z kompa. Jeśli kupujesz grę to wiesz że chcesz ją przejść, a nie tylko ją zobaczyć. Takie jest moje zdanie
-
- Tawerniany Leśny Duch
- Posty: 2555
- Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
- Numer GG: 1034954
- Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa
Re: Przechodzenie gier
W sumie mam podobnie. Nie cierpię, jak coś mnie ogranicza, lubię spokojnie, z rozmysłem podejmować kolejne decyzje, bez poganiania. A to jak przechodzę grę, zależy od tego jaka ona jest. Czasem gnam przed siebie, na zasadzie "Byle szybko", chcę grę mieć za sobą. A czasem delektuję się każdą minutą gry, przeszukuję różne zakamarki i robię wszystkie questy, jakie dam radę zrobić. Do tej drugiej grupy należą przede wszystkim Fallout 2, Beyond Good&Evil i KOTOR. Po prostu czuć ten magnetyzm, który każe krok po kroku zgłębiać świat. Morrowind też takie coś na początku miał, zatrzymałem się na 5 min, by popatrzeć w niebo, ale potem już miałem dość robienia wszystkich questów, bo czułem, że to wysysa ze mnie życieBAZYL pisze:Ja zawsze grając staram się jak najbardziej wyeksploatować świat. Na przykłąd w cRPG staram się zrobić wszytkie możliwe questy itp. Dlatego też nie bawia mnie filmiki jak przejść Fallouta w 15 minut i nie przepadam za grami, w których czas gry jest ograniczony...
-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: Przechodzenie gier
No to zalezy od gry. W sumie to rozważam 2 typy przechodzenia gier
1- np. przygodówki (Syberia et cetera) sa miodnie mimo swej liniowości. Wtedy mnie cieszy zabawa grą, ale nie ma to jak ślęczeć nad BlackMirror 3 dni, a potem się cieszyc, że dało się rade...
2-cRPG... No tutaj sytacja inna o 180 stopni. Jak wyżej maksymalna eksploracja (zresztą jak się robi tylko główny watek to postać cieniutka wyrasta) na maksa+ Podziwianie świata. Po prostu wtedy (nawet nie chodzi o długośc grania) lepiej mozna się wczuc w ten świat, poznać grę, narobic przyjaciół i wrogów,.. życ gra po prstu
1- np. przygodówki (Syberia et cetera) sa miodnie mimo swej liniowości. Wtedy mnie cieszy zabawa grą, ale nie ma to jak ślęczeć nad BlackMirror 3 dni, a potem się cieszyc, że dało się rade...
2-cRPG... No tutaj sytacja inna o 180 stopni. Jak wyżej maksymalna eksploracja (zresztą jak się robi tylko główny watek to postać cieniutka wyrasta) na maksa+ Podziwianie świata. Po prostu wtedy (nawet nie chodzi o długośc grania) lepiej mozna się wczuc w ten świat, poznać grę, narobic przyjaciół i wrogów,.. życ gra po prstu
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica
-
- Mat
- Posty: 403
- Rejestracja: niedziela, 19 listopada 2006, 21:36
- Numer GG: 7230085
- Lokalizacja: Sagan
Re: Przechodzenie gier
Dopiero teraz przeszłem obliviona... mody for evah
granie i delektowanie grą--->mody(jeśli są)/multiplayer---->>> byle by przejść
granie i delektowanie grą--->mody(jeśli są)/multiplayer---->>> byle by przejść
-
- Kok
- Posty: 1025
- Rejestracja: czwartek, 1 lutego 2007, 14:26
- Numer GG: 0
Re: Przechodzenie gier
Mody?
Nie,nie,nie i jeszcze raz nie!
Później gra "zamodzona" i kicha...
Multiplayer?
Nie lubie grać przez sieć...
A co do przechodzenia gier:
1.Odkryć całą mapę(tnz.każdy teren zwiedzony)
2.Mieć wszystkie(większość) przedmiotów,kosztowności
3.Zabić wszystkie(większość) potwory
4.Moja postać ma być wypasiona(nie żaden bóg tylko broń i ekwipunek godne mistrza,umiejętności rozbudowane)
Nie doliczałem zadań(questów) bo to jest obowiązkowe...
Nie,nie,nie i jeszcze raz nie!
Później gra "zamodzona" i kicha...
Multiplayer?
Nie lubie grać przez sieć...
A co do przechodzenia gier:
1.Odkryć całą mapę(tnz.każdy teren zwiedzony)
2.Mieć wszystkie(większość) przedmiotów,kosztowności
3.Zabić wszystkie(większość) potwory
4.Moja postać ma być wypasiona(nie żaden bóg tylko broń i ekwipunek godne mistrza,umiejętności rozbudowane)
Nie doliczałem zadań(questów) bo to jest obowiązkowe...
-
- Pomywacz
- Posty: 62
- Rejestracja: piątek, 6 lipca 2007, 18:21
- Numer GG: 432092
- Lokalizacja: Zasiedmiogórogród
Re: Przechodzenie gier
Ja także lubię przechodzić gry tak by czuć, że tą grę przeszedłem. To znaczy by móc powiedzieć koledze: Stary przeszedłem Baldura na 100% odkryłem wszystkie mapy, zabiłem Drizzta i mogę powiedzieć że ją przeszedłem. Ostatnio kupiłem ulubione czasopismo CD-Action i był w nim właśnie Morrowind. Wiele o nim słyszałem wcześniej ale nigdy mnie do niego nie ciągnęło. Ale jak po prostu zobaczyłem tą grę. Miód, cud. Po prostu ta gra ma takie coś, że jak wchodzisz do nowego miasta to po prostu szczęka odpada mimo, że gra nie jest taka nowa. Nie wiem czy kojarzycie miasto bodajże Alk'ruhn, gdzie to miasto zbudowane jest ze skorup Krabów Cesarskich. Po prostu piękne. Gram w Morrowinda i staram się chodzić wszędzie gdzie się da. Rozawiać z jak największą ilością osób i robić jak najwięcej pobocznych questów. No więc staram się przechodzić w gry a nie grać w nie.
" Tylko pstryk i już nie ma mnie.... Czasem bardzo tego chcę.... Zostawić wszystkich Was.... "
-
- Tawerniak
- Posty: 248
- Rejestracja: poniedziałek, 9 lipca 2007, 09:25
- Numer GG: 9986661
- Lokalizacja: Puszcza
Re: Przechodzenie gier
jeżeli gra sprawia mi szczególnie dużo radości- wtedy wydłuzam sobie rozgrywkę ile tylko mogę, jesli nie- to zwykle wcale jej nie kończę.
Choć parę pozycji jechałem bez szczególnego zatryzmywania się etc- chciałem poprostu zobacyzć co będzie dalej, takie dynamiczne produkcje też mają swój urok
Choć parę pozycji jechałem bez szczególnego zatryzmywania się etc- chciałem poprostu zobacyzć co będzie dalej, takie dynamiczne produkcje też mają swój urok
-
- Mat
- Posty: 526
- Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 17:37
- Numer GG: 9599112
Re: Przechodzenie gier
Ja rowniez nie gram po to aby przejsc... Gdy mowa o Rpg to staram sie rozgryzc calutki swiat, zdobyc najwiecej doswiadczenia i zrobic porzadek... Nie lubie czegos w stylu powiedzenia mojego kolegi : Przeszedlbym Morrowinda w gora tydzien, bo ty w Rpg grac nie umiesz ".... Cala mape mam zazwyczaj zbadana pod koniec gry i kazdego BN poznanego.... I to jest dopiero porzadnie "wygrana" gra... A jakby przeniesc cos takiego w zycie, to ciekawe czy tacy ***** rownie ladnie sobie radzili i nabijali sie: "Hahaha.. Ja szybciej ukonczylem zycie od Ciebie..." To jest dokladnie to samo tyle, ze w wirtualnym swiecie...
-
- Pomywacz
- Posty: 45
- Rejestracja: czwartek, 17 maja 2007, 09:27
Re: Przechodzenie gier
a ja odwrotnie niż szanowni przedmówcy. Jadę prosto do celu. Nie brandzluję się z questami typu: przynieś książkę Sierotce Marysi etc. W Falloucie pominąłem praktycznie całe San Reno (czy jakoś tak... tam gdzie 4 mafie były), część NCR...
tak samo mnie nie kręci łażenie po całej mapie i odkrywanie krajobrazu. Jeśli to robię, to tylko z musu.
cóż, taki już mam styl grania, nic na to nie poradzę
tak samo mnie nie kręci łażenie po całej mapie i odkrywanie krajobrazu. Jeśli to robię, to tylko z musu.
cóż, taki już mam styl grania, nic na to nie poradzę
ناصر
Nasir Malik Kemal Inal Ibrahim Shams ad-Dualla Wattab ibn Mahmud
Nasir Malik Kemal Inal Ibrahim Shams ad-Dualla Wattab ibn Mahmud
-
- Pomywacz
- Posty: 62
- Rejestracja: piątek, 6 lipca 2007, 18:21
- Numer GG: 432092
- Lokalizacja: Zasiedmiogórogród
Re: Przechodzenie gier
Gdybyś robił tak w Diablo na pewno Twoja postać nie była by dobra. Poza tym Fallout moim zdaniem jest tak genialną produkcją, że tam samo chodzenie po tym zniszczonym świecie jest ciekawe. Gadanie z ludźmi i jakimiś stworami. Jest tak indealnie zbudowany rozwój postaci, że po prsotu jak ja grałem w tą grę nie miałem momentu w którym nie chciało mi się gdzieś iść. Poza tym Fallout 1 jest tak krótki... I jeżeli Jedynka Cię nudziła, albo nie chciało Ci się chodzić po mapce całej to naprawdę nie radzę Ci grać w Fallouta 2. Który moim zdaniem jest jeszcze lepszy, ale dla Ciebie chyba gorzej bo dłuższy. Oczywiście nie mogę Cię oceniać, ale nie popieram Twojego zdania w tym temacie.Nasir pisze:a ja odwrotnie niż szanowni przedmówcy. Jadę prosto do celu. Nie brandzluję się z questami typu: przynieś książkę Sierotce Marysi etc. W Falloucie pominąłem praktycznie całe San Reno (czy jakoś tak... tam gdzie 4 mafie były), część NCR...
tak samo mnie nie kręci łażenie po całej mapie i odkrywanie krajobrazu. Jeśli to robię, to tylko z musu.
cóż, taki już mam styl grania, nic na to nie poradzę
" Tylko pstryk i już nie ma mnie.... Czasem bardzo tego chcę.... Zostawić wszystkich Was.... "
-
- Marynarz
- Posty: 374
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
- Numer GG: 5761430
- Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc
Re: Przechodzenie gier
Hmm, no to zależy jaki mam humor:
Jeżeli 1 NPC którego spotkam mi się akurat spodoba, robie to co on chce.
Jeżeli NPC mówi ze od tego zależą losy świata, robie to co on chce.
Jeżeli NPC jest ... no wiadomo , robie na odwrót niż powiedział.
Jeżeli NPC jest ładną kobietą robie to co on chce.
Jeżeli NPC twierdzi że mam na to 5 minut robie to co on chce.
Jeżeli NPC jest władzą wyższą robie to co chce ale powoli.
Jeżeli NPC twierdzi zę zapewni mi sporo potworków do ubicia, najpierw sprawdzam czy zabije szczura.
Jeżeli NPC mnie do czegoś zmusza, to robie to co on chce bo dochodze do wniosku ze potem będzie ciekawiej.
Jeżeli NPC mówi językiem zrozumiałym, to czasami robie to co on chce.
Do tego dochodzą modyfikatory:
-Gram bo mam ochotę (+30 do robienia questów głównych)
-Gram bo nie mam nic innego ( -30 do Questów Głównych)
-Gram bo jak nie to czekają na mnie obrady sejmu (-30 do questów i grania ogólnie)
-Gram bo na grę czekam od dłuższego czasu (+20 bo widoczki jeszcze oglądam)
-Gram bo czekam na odpowiedź na Tawernie ( +0 do robienia czegokolwiek w grze)
-Gram bo ma podobno ładną grafikę (-100 bo stoje i lampię się w ściany)
-Gram bo mi o niej dzień cały mącił w głowie (+20 bo mam taką dziwną ochotę zrobić mu na złość )
A gry ogólnie to przechodzę zależnie od nastroju, tego czy mi sie bohater spodoba i co to za gra .
Jeżeli 1 NPC którego spotkam mi się akurat spodoba, robie to co on chce.
Jeżeli NPC mówi ze od tego zależą losy świata, robie to co on chce.
Jeżeli NPC jest ... no wiadomo , robie na odwrót niż powiedział.
Jeżeli NPC jest ładną kobietą robie to co on chce.
Jeżeli NPC twierdzi że mam na to 5 minut robie to co on chce.
Jeżeli NPC jest władzą wyższą robie to co chce ale powoli.
Jeżeli NPC twierdzi zę zapewni mi sporo potworków do ubicia, najpierw sprawdzam czy zabije szczura.
Jeżeli NPC mnie do czegoś zmusza, to robie to co on chce bo dochodze do wniosku ze potem będzie ciekawiej.
Jeżeli NPC mówi językiem zrozumiałym, to czasami robie to co on chce.
Do tego dochodzą modyfikatory:
-Gram bo mam ochotę (+30 do robienia questów głównych)
-Gram bo nie mam nic innego ( -30 do Questów Głównych)
-Gram bo jak nie to czekają na mnie obrady sejmu (-30 do questów i grania ogólnie)
-Gram bo na grę czekam od dłuższego czasu (+20 bo widoczki jeszcze oglądam)
-Gram bo czekam na odpowiedź na Tawernie ( +0 do robienia czegokolwiek w grze)
-Gram bo ma podobno ładną grafikę (-100 bo stoje i lampię się w ściany)
-Gram bo mi o niej dzień cały mącił w głowie (+20 bo mam taką dziwną ochotę zrobić mu na złość )
A gry ogólnie to przechodzę zależnie od nastroju, tego czy mi sie bohater spodoba i co to za gra .
-
- Marynarz
- Posty: 249
- Rejestracja: niedziela, 18 czerwca 2006, 20:16
- Numer GG: 2956891
- Lokalizacja: Celestrin
- Kontakt:
Re: Przechodzenie gier
Bajecznie ujęte, Hiro Ja się aż tak w stronę matematyczną nie wdawałam, ale kilka punktów wspólnych pewnie by było. Zakładam, że mówimy o pierwszym przechodzeniu gry. Ja za pierwszym razem eksploruję, potem robię questy, potem wątek, obiecując sobie za drugim razem zagrać całkiem inną postacią. Potem gram drugi i nieraz trzeci raz ta samą postacią, bo nie chę tracic tego, co dla nich było przygotowane w grze i mi się podobało. Potem dopiero eksperymentuję. Niewiele gier przeszłam więcej niż 3 razy... Od drugiego razu robię masę "zdjęć" (screenshoty), o ile gra pozwala. Mam tego całe kolekcje.
U mnie bardzo zależy, co to za gra. Jeśli czekałam na nią długo, lub sama szukałam jej celowo, siadam i mnie nie ma dla społeczeństwa (nwn2/mody). Jeśli dostałam przypadkiem, to nadgryzę, porzucę, popatrzę z daleka, znowu spróbuję, aż w końcu siedzę i nie ma mnie dla społeczeństwa, choć nieraz z rocznymi przerwami (morrowind) - lub... chowam do szafki i zapominam.
Czy maniacko dążę do celu - zależy, co jest tym celem i jak został mi przedstawiony. Na przykład. Cel w bg - średni (1) lub żaden (2, do wyjścia z podmroku) poziom zainteresowania, upodobanie do szukania questów. Cel w morrowindzie - nie czułam się podległa żadnym ludzkim władcom i ich misje dla mnie niewiele mnie obchodziły - starałam się wręcz przekornie unikać głównego wątku, wykonując wszystko inne co się dało - gra w większości dla samych questów pobocznych Tam celem była dla mnie kariera gildiowa. To znaczy zaraz po tym, jak porzuciłam cel dolecenia na lewitacji do księżyca (bardzo ładny był), czy dopłynięcia wpław do kontynentu by wrócić do puszczy Valen
Jak cel gry jest dla mnie bardziej motywujący, to czasem aż mi żal questów odrzucanych, bo "muszę się spieszyć", albo "to nie jest istotne".
To czy zaglądam wszędzie gdzie się da, zależy też nieco od postaci, jaką gram. Nie każda jest wścibska, wszędobylska i niewyżyta pod względem obowiązków. Nie każda włamuje się do cudzych domów, by zapytać czy nie można w czymś pomóc.
Też lubię gapić się w niebo, o ile gra to oferuje, błądzić we mgle, bawić się emotami, przyglądać mieszczuchom, podziwiać widoki z gór czy chodzić po lesie i testować na sobie zioła;p. Pamiętam jak próbowałam grać w muda arkadię, czas "ulgowy" dla żółtodziobów przełaziłam w dużej mierze robiąc "obejrzyj ściany", "obejrzyj karczmarza", "ob szkielet" (ups), "wespnij się na mur", "wespnij się na drzewo", "policz gwiazdy", "spojrz" na każdej lokacji. Najważniejsze były widoki, huśtawki, strumyki, łapanie pozostawionych przez kogoś questowych mrówek, przyglądanie się upasionym wojownikom, podsłuchiwanie pod drzwiami gabinetu dentystycznego, testowanie które pieczywo jest najbardziej chrupiące. Wtedy ten tekstowy świat ożywał... Kto wie, czy nie bardziej niż "gotowce" w grach graficznych...
Wydaje mi się, że jak się lepiej pozna świat, lepiej się później w nim gra, bo bardziej się w nim siedzi.
U mnie bardzo zależy, co to za gra. Jeśli czekałam na nią długo, lub sama szukałam jej celowo, siadam i mnie nie ma dla społeczeństwa (nwn2/mody). Jeśli dostałam przypadkiem, to nadgryzę, porzucę, popatrzę z daleka, znowu spróbuję, aż w końcu siedzę i nie ma mnie dla społeczeństwa, choć nieraz z rocznymi przerwami (morrowind) - lub... chowam do szafki i zapominam.
Czy maniacko dążę do celu - zależy, co jest tym celem i jak został mi przedstawiony. Na przykład. Cel w bg - średni (1) lub żaden (2, do wyjścia z podmroku) poziom zainteresowania, upodobanie do szukania questów. Cel w morrowindzie - nie czułam się podległa żadnym ludzkim władcom i ich misje dla mnie niewiele mnie obchodziły - starałam się wręcz przekornie unikać głównego wątku, wykonując wszystko inne co się dało - gra w większości dla samych questów pobocznych Tam celem była dla mnie kariera gildiowa. To znaczy zaraz po tym, jak porzuciłam cel dolecenia na lewitacji do księżyca (bardzo ładny był), czy dopłynięcia wpław do kontynentu by wrócić do puszczy Valen
Jak cel gry jest dla mnie bardziej motywujący, to czasem aż mi żal questów odrzucanych, bo "muszę się spieszyć", albo "to nie jest istotne".
To czy zaglądam wszędzie gdzie się da, zależy też nieco od postaci, jaką gram. Nie każda jest wścibska, wszędobylska i niewyżyta pod względem obowiązków. Nie każda włamuje się do cudzych domów, by zapytać czy nie można w czymś pomóc.
Też lubię gapić się w niebo, o ile gra to oferuje, błądzić we mgle, bawić się emotami, przyglądać mieszczuchom, podziwiać widoki z gór czy chodzić po lesie i testować na sobie zioła;p. Pamiętam jak próbowałam grać w muda arkadię, czas "ulgowy" dla żółtodziobów przełaziłam w dużej mierze robiąc "obejrzyj ściany", "obejrzyj karczmarza", "ob szkielet" (ups), "wespnij się na mur", "wespnij się na drzewo", "policz gwiazdy", "spojrz" na każdej lokacji. Najważniejsze były widoki, huśtawki, strumyki, łapanie pozostawionych przez kogoś questowych mrówek, przyglądanie się upasionym wojownikom, podsłuchiwanie pod drzwiami gabinetu dentystycznego, testowanie które pieczywo jest najbardziej chrupiące. Wtedy ten tekstowy świat ożywał... Kto wie, czy nie bardziej niż "gotowce" w grach graficznych...
Wydaje mi się, że jak się lepiej pozna świat, lepiej się później w nim gra, bo bardziej się w nim siedzi.
telitha i lú...