- Patrzcie! Marcin ma 6 dni w plecaku!
Kfiatki z sesji...


-
t0m3ek
- Mat

- Posty: 550
- Rejestracja: środa, 5 lipca 2006, 08:45
- Kontakt:

-
thorlan
- Pomywacz
- Posty: 37
- Rejestracja: piątek, 30 marca 2007, 15:36
- Lokalizacja: Tworków
Warhammer
Występują: MG, G1(nasz inteligentny elf czarodziej
),G2(krasnal najemnik)
MG: Jest upalny dzień, +40. Znajdujecie się na ogromnej łące. Widzicie tylko trawę i pojedyncze krzaki. Zza krzaku wyskakuje mały goblin i biegnie w waszym kierunku
G1: No, to ja wale w niego błyskawicą(rzuca kostkami)
Ja czyli G2 spostrzegłem uśmiech na twarzy MG
G2: kur.. zatrzymaj atak. Trawa jest su...
MG: błyskawica trafiła w w trawę, po czym zapala się błyskawicznie. Musicie liczyć na cud żeby przeżyć lub na łaskę MG.
Przekupiliśmy MG paczką orzeszków i wyszliśmy cało z tej sytuacji. Niestety G1 dopadła choroba psychiczna. Zaczyna świrować gdy widzi ogień.
Występują: MG, G1(nasz inteligentny elf czarodziej
MG: Jest upalny dzień, +40. Znajdujecie się na ogromnej łące. Widzicie tylko trawę i pojedyncze krzaki. Zza krzaku wyskakuje mały goblin i biegnie w waszym kierunku
G1: No, to ja wale w niego błyskawicą(rzuca kostkami)
Ja czyli G2 spostrzegłem uśmiech na twarzy MG
G2: kur.. zatrzymaj atak. Trawa jest su...
MG: błyskawica trafiła w w trawę, po czym zapala się błyskawicznie. Musicie liczyć na cud żeby przeżyć lub na łaskę MG.
Przekupiliśmy MG paczką orzeszków i wyszliśmy cało z tej sytuacji. Niestety G1 dopadła choroba psychiczna. Zaczyna świrować gdy widzi ogień.
http://www.lastfm.pl/user/thorlan/ - Moje konto na lastfm

- Solarius Scorch
- Bosman

- Posty: 1859
- Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
- Numer GG: 0
- Skype: solar_scorch
- Lokalizacja: Cyprysowe Źródła
Jeszcze jeden kwiatek z Purge... Do zrozumienia wymaga znajomości twórczości Zlada (I am the Antipope!).
Gdy Purge wyszła (po ubraniu się - patrz moje poprzednie posty) przed dom, tajemniczej dziewczyny już tam nie było. Jednak po kilku dniach, gdy Purge akurat robiła zakupy w osiedlowym supersamie, za oknem przemknęła na rowerze właśnie ona!
Purge oczywiście odstawia koszyk i wybiega ze sklepu, po czym zaczyna ścigać rower.
Nadmienić należy, że Purge nie tylko jest diabelnie wysportowana, ale przede wszystkim do jej podstawowych zdolności magicznych należy akceleracja (jak w Wampirze).
MG: Widzisz że blondynka cię zauważyła, przyspiesza... Jest całkiem szybka.
Purge: No, to włączam akcelerację! (bum, poszedł punkt Mocy)
MG: OK! Cóż, dziewczyna stara się uciec, ale widzisz że nie ma szans, że zaraz zwyczajnie ją dogonisz i będziesz mogła ją zwyczajnie chwycić i obalić jak lwica antylopę...
...chwila ciszy...
MG+Purge: LIKE A LION KILLS AN ANTILOPE!!!
Rotfl :]
(Dodajmy jeszcze, że opis był proroczy... Kości wskazały, że manewr poszedł bardzo źle, dziewczyna walnęła głową w asfalt i omal nie zginęła. Jednak dostała amnezji, więc Purge niczego się nie dowiedziała.
)
Gdy Purge wyszła (po ubraniu się - patrz moje poprzednie posty) przed dom, tajemniczej dziewczyny już tam nie było. Jednak po kilku dniach, gdy Purge akurat robiła zakupy w osiedlowym supersamie, za oknem przemknęła na rowerze właśnie ona!
Purge oczywiście odstawia koszyk i wybiega ze sklepu, po czym zaczyna ścigać rower.
Nadmienić należy, że Purge nie tylko jest diabelnie wysportowana, ale przede wszystkim do jej podstawowych zdolności magicznych należy akceleracja (jak w Wampirze).
MG: Widzisz że blondynka cię zauważyła, przyspiesza... Jest całkiem szybka.
Purge: No, to włączam akcelerację! (bum, poszedł punkt Mocy)
MG: OK! Cóż, dziewczyna stara się uciec, ale widzisz że nie ma szans, że zaraz zwyczajnie ją dogonisz i będziesz mogła ją zwyczajnie chwycić i obalić jak lwica antylopę...
...chwila ciszy...
MG+Purge: LIKE A LION KILLS AN ANTILOPE!!!
Rotfl :]
(Dodajmy jeszcze, że opis był proroczy... Kości wskazały, że manewr poszedł bardzo źle, dziewczyna walnęła głową w asfalt i omal nie zginęła. Jednak dostała amnezji, więc Purge niczego się nie dowiedziała.

-
weed
- Szczur Lądowy
- Posty: 1
- Rejestracja: poniedziałek, 6 listopada 2006, 21:20
- Lokalizacja: Piła
Gracze (G1, G2) siedzą w gospodzie, zamówili piwo. Karczmarz (K) domaga się 3 sztuk złota. G1 oburzony, ale w końcu po długich pertraktacjach zapłacił 2,5gp i poszli.
Następnego dnia gracze w jakiejś zrujnowanej wsi znajdują w chacie skrzynię.
G1: otwieram skrzynię
MG: Znajdujesz parę szmat i 2,5gp zawinięte w skarpecie.
G1(pod nosem): zwróciło mi się za piwo...
Następnego dnia gracze w jakiejś zrujnowanej wsi znajdują w chacie skrzynię.
G1: otwieram skrzynię
MG: Znajdujesz parę szmat i 2,5gp zawinięte w skarpecie.
G1(pod nosem): zwróciło mi się za piwo...
"I'll swallow poison untill i grow immune"
\,,/ PEARL JAM \,,/
\,,/ PEARL JAM \,,/

-
Isengrim Faoiltiarna
- Bombardier

- Posty: 692
- Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
- Numer GG: 2832544
- Lokalizacja: The dead zone
Kwiatek po części z sesji, po części z życia 
MG wpadł na dość ciekawy pomysł, mianowicie gracze trafili do miasta, w którym czci się budyń
W parę godzin po ich przybyciu bramy miasta zostały zamknięte z powodu morderstwa - nikt nie mógł wejść ani wyjść do miasta. W dodatku jeden z graczy obraził religię panującą w mieście, gdyż odmówił spożycia miski budyniu, po czym rzucił nią o podłogę, co poskutkowało jej defragmentacją i zbezczeszczeniem świętego posiłku (znaczy się miska się rozbiła i budyń wylał się na podłogę). Został za to zamknięty w karcerze, musieliśmy wykombinować, jak go wyciągnąć i tym podobne pierdoły. Zaraz potem nadszedł zmrok i doszliśmy do wniosku, że mamy gdzieś morderstwo (w międzyczasie kapłani zaczęli nas podejrzewać o herezję, więc musieliśmy się ukrywać) i idziemy obrabować co bogatsze domy, potem puścimy czerwonego kura, żeby zniszczyć ten heretycki kult. Jak powiedzieliśmy, tak zrobiliśmy, podpaliliśmy miasto i zwialiśmy, wmieszawszy się w tłum.
A teraz kwiatek właściwy: wracam do domu, wchodzę, a że pora kolacyjna, to spytałem się, co do jedzenia jest. W odpowiedzi usłyszałem:
-W kuchni na stole stoi miska z budyniem...
MG wpadł na dość ciekawy pomysł, mianowicie gracze trafili do miasta, w którym czci się budyń
A teraz kwiatek właściwy: wracam do domu, wchodzę, a że pora kolacyjna, to spytałem się, co do jedzenia jest. W odpowiedzi usłyszałem:
-W kuchni na stole stoi miska z budyniem...
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Hoist the banner high!! For Commoragh!

-
Kali from Neo-Dżungla
- Majtek

- Posty: 119
- Rejestracja: czwartek, 17 maja 2007, 17:27
- Numer GG: 6489564
- Lokalizacja: z internetu
taki tam
To działo się na ostatniej seji którą prowadziłem. Świat Neuroshimowy.
Gracze znaleźli starą, zardzewiałą baterię atomową. Jeden z nich który znał się na elektronice zdał test i wiedział jak sprawdzić czy jeszcze ma w sobie moc.
MG:Przypominasz sobie, jak byłeś mały i lizałeś małe bateryjki i szczypało cię w język. Lecz wiesz też że to jest trochę wieksza bateryjka i szczypanie może być większe.
G1:I co? Działa?
G2:(do G1) wiem jak sprawdzić. Trzeba polizać. Chcesz spróbować?
G1:Nie wezme tego świństwa do ryja!
G2:(do G3, dziewczyny)To może ty spróbujesz, jesteś dobra w te klocki:P
Na koniec nikt niczego nie polizał ale wzięli baterie.
To nie mój kfjatek. ktoś mi go opowiadał:
G1 mag stoi przed gadającym obrazem który nic nie chciał mówić:P Po jakimś czasie:
G1:(zdenerwowany) Spuszczam się na to.
MG:(do G2) Wchodząc właśnie po schodach widzisz dziwną sytuację. Twój kompan zapina rozporek a po obrazie spływa maź...
Wyobrażacie sobie minę G2?:P:P:P
Gracze znaleźli starą, zardzewiałą baterię atomową. Jeden z nich który znał się na elektronice zdał test i wiedział jak sprawdzić czy jeszcze ma w sobie moc.
MG:Przypominasz sobie, jak byłeś mały i lizałeś małe bateryjki i szczypało cię w język. Lecz wiesz też że to jest trochę wieksza bateryjka i szczypanie może być większe.
G1:I co? Działa?
G2:(do G1) wiem jak sprawdzić. Trzeba polizać. Chcesz spróbować?
G1:Nie wezme tego świństwa do ryja!
G2:(do G3, dziewczyny)To może ty spróbujesz, jesteś dobra w te klocki:P
Na koniec nikt niczego nie polizał ale wzięli baterie.
To nie mój kfjatek. ktoś mi go opowiadał:
G1 mag stoi przed gadającym obrazem który nic nie chciał mówić:P Po jakimś czasie:
G1:(zdenerwowany) Spuszczam się na to.
MG:(do G2) Wchodząc właśnie po schodach widzisz dziwną sytuację. Twój kompan zapina rozporek a po obrazie spływa maź...
Wyobrażacie sobie minę G2?:P:P:P
WolfTeam... warto chociaż zobaczyć...

-
TomEdo
- Marynarz

- Posty: 196
- Rejestracja: niedziela, 3 grudnia 2006, 12:45
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Kfiatki z sesji...
Walczymy ze snotlingami (kto grał w Młotka to wie co to za świństwa), jesteśmy na koniach.
MG: Snotling atakuje z rozpędu.
Rzuca kością, pechowy wynik.
MG: Odbił się od konia i odleciał na metrow...
Rzut kostką. I cisza. Gracze patrzą sie na MG którego zatkało.
MG: Nie to nierealne.
Na kostce bylo 20
.
Tym razem to ja jestem MG.
Gracze są w mieście, G1 człowiek karzeł chce iść do baru a reszta chce już iść na misję.
G1: Ide do baru.
G2: <nie wytrzymuje> łapie go za szmaty i targam za sobą <na środku ulicy>
MG: Ludzie się na ciebie patrzą a w waszym kierunku zmierza policjant.
G2: Ups. Podnosze G1, otrzepuję go i mówię na głos "Och przyjacielu musiałeś się przewrócić?"

MG: Snotling atakuje z rozpędu.
Rzuca kością, pechowy wynik.
MG: Odbił się od konia i odleciał na metrow...
Rzut kostką. I cisza. Gracze patrzą sie na MG którego zatkało.
MG: Nie to nierealne.
Na kostce bylo 20
Tym razem to ja jestem MG.
Gracze są w mieście, G1 człowiek karzeł chce iść do baru a reszta chce już iść na misję.
G1: Ide do baru.
G2: <nie wytrzymuje> łapie go za szmaty i targam za sobą <na środku ulicy>
MG: Ludzie się na ciebie patrzą a w waszym kierunku zmierza policjant.
G2: Ups. Podnosze G1, otrzepuję go i mówię na głos "Och przyjacielu musiałeś się przewrócić?"

-
Perzyn
- Bosman

- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: Kfiatki z sesji...
Kwiatek znam od jedenj osoby z forum, ale postanowiłem pozostawić anonimowość. Przepraszam też, za to, że jest to tylko zbliżona parafraza oddająca sens całości a nie dosłowny cytat.
Dramatis personae:
G1 - irl mężczyzna, pozostaje w związku z G2
G2 - irl kobieta, pozostaje w związku z G1
G3 - przyjaciel powyższej dwójki
G1 do G2: Dlaczego twoje postacie dają wszystkim tylko nie moim?\
G3: Bo ty masz LARPa?
Dramatis personae:
G1 - irl mężczyzna, pozostaje w związku z G2
G2 - irl kobieta, pozostaje w związku z G1
G3 - przyjaciel powyższej dwójki
G1 do G2: Dlaczego twoje postacie dają wszystkim tylko nie moim?\
G3: Bo ty masz LARPa?
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica

Nordycka Zielona Lewica


-
Tevery Best
- Tawerniak

- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Re: Kfiatki z sesji...
D&D
Gracze są u doradcy władcy pewnego państewka, proszą o pomoc dla sąsiedniego miasta. Doradca naturalnie utrudnia im sprawę.
MG - Jak podacie mi jeden poważny powód, to wyślę tam wojska.
G1 - NOGA MNIE BOLI!
Gracze są u doradcy władcy pewnego państewka, proszą o pomoc dla sąsiedniego miasta. Doradca naturalnie utrudnia im sprawę.
MG - Jak podacie mi jeden poważny powód, to wyślę tam wojska.
G1 - NOGA MNIE BOLI!

-
impostor
- Marynarz

- Posty: 392
- Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 08:22
- Lokalizacja: Prosto z trzewi molocha!
- Kontakt:
Re: Kfiatki z sesji...
Neuroshima. Gracz łaził po podziemiach bazy w fartuchu lekarskim i prętęm od lampy rentgenowskiej jako broń.
Po jakimś czasie udało mu się znaleźć skalpel, więc oświadczył:
-Biorę skalpel do ręki, a pręt na plecy
-(MG)Na plecy? Ty go chcesz między łopatkami ścisnąć, czy jak?
-No to gdzie mam sobie ten kij wsadzić?!
Nie trzeba było nic więcej dopowiadać. Wszyscy leżeliśmy ze śmiechu.
Po jakimś czasie udało mu się znaleźć skalpel, więc oświadczył:
-Biorę skalpel do ręki, a pręt na plecy
-(MG)Na plecy? Ty go chcesz między łopatkami ścisnąć, czy jak?
-No to gdzie mam sobie ten kij wsadzić?!
Nie trzeba było nic więcej dopowiadać. Wszyscy leżeliśmy ze śmiechu.

-
Wilczy Głód
- Mat

- Posty: 416
- Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 13:03
- Numer GG: 818926
- Lokalizacja: Katowice
Re: Kfiatki z sesji...
Na dzisiejszej sesji miała miejsce taka dosyc dziwna sytuacja:
WFRP
Drużyna składa się z krasnoluda - kowala run i elfa - zwiadowcy. Ja pierwszy raz grałem dziś nową postacią - błędnym rycerzem, szlachcicem z Bretonii. MG jakoś splótł nasze losy i już razem poszliśmy do najbliższego miasta. Okazało się, że jest tam turniej rycerski i można zarobic górę kasy. Oczywiście się zgłosiłem, ale był pewien problem. Otóż nie miałem odpowiedniego wyposażenia. Głównie chodziło o zbroję. Ja niestety nie miałem za dużo kasy, ale moi towarzysze tak... Fajnie to wyglądało: idziemy wszyscy do płatnerza. Szlachcic i dwóch "obdartusów..." A jak przychodzi do płacenia to właśnie szlachcic nie ma czym płacic a ci dwaj wyglądający na biedaków wyciągają worki ze złotem i płacą jak królowie...
WFRP
Drużyna składa się z krasnoluda - kowala run i elfa - zwiadowcy. Ja pierwszy raz grałem dziś nową postacią - błędnym rycerzem, szlachcicem z Bretonii. MG jakoś splótł nasze losy i już razem poszliśmy do najbliższego miasta. Okazało się, że jest tam turniej rycerski i można zarobic górę kasy. Oczywiście się zgłosiłem, ale był pewien problem. Otóż nie miałem odpowiedniego wyposażenia. Głównie chodziło o zbroję. Ja niestety nie miałem za dużo kasy, ale moi towarzysze tak... Fajnie to wyglądało: idziemy wszyscy do płatnerza. Szlachcic i dwóch "obdartusów..." A jak przychodzi do płacenia to właśnie szlachcic nie ma czym płacic a ci dwaj wyglądający na biedaków wyciągają worki ze złotem i płacą jak królowie...
Co jest gorsze? Niewiedza, czy obojętnośc?
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.
"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.
"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"

-
Tevery Best
- Tawerniak

- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Re: Kfiatki z sesji...
Neuroshima, sprzed tygodnia, akurat jak poukładam sobie dzisiejszą sesję w głowie, to dopiszę...
MG - ja
G1 - Wojownik Autostrady z Detroit
G2 - Monter z Posterunku
G3 - Kurierka z Federacji Appalachów
Cóż, nie miałem żadnego pomysłu, jak złączyć tę zgraję (na początku tylko G1 - G3, G4 doszedł potem, w znacznie mniej gwałtownych warunkach). Tak więc:
G1 i G2 wspólnie kupili dopakowaną ciężarówkę, G1 robi za kierowcę, G2 za mechanika. Są sobie totalnie niezbędni, jeden bez drugiego zginie z głodu na pustkowiu. Jadą do Teksasu na spęd bydła, bo mają tam interes. G3 wybyła z Salt Lake i pędzi na motorze do Austin, przesyłka jest skrajnie ekspresowa, tak więc nawet nie śpi - nagroda spora, czasu mało, droga daleka... Wreszcie urwał się jej film. I jak na złość akurat wtedy wbiła się tej parce w maskę, miażdżąc chłodnicę, sama wylądowała parę metrów dalej... Właściciele ciężarówki wstali, przylutowali jej kolbą w pustak i zawiązali na masce, tak, jak to się robi z upolowanym jeleniem. I gazu. Ona się budziła co jakiś czas, tylko po to, by w chwilę potem znowu zemdleć po tym, jak oni włączali nitro.
Dojechali do Austin, a tamta zaczęła już śmierdzieć (miała syndrom Obcego). No to ją wrzucili do koryta dla koni i obwiązali jak baleron. Sami poszli do baru i zostawili ją bez straży... błąd! Zaraz nakłoniła jakiegoś przyjaznego miejscowego (oni w Teksasie wszyscy są przyjaźni...), żeby jej pomógł, bo ją napadło dwóch takich a takich. No i zaraz jak go na nich podbechtywać (jakby jej nie starczyło, żeby i bez tego pomógł młodej damie w potrzebie). No to raz, że bandyci (w Teksasie nie lubi się bandytów), dwa, że pewnie geje (nie lubi się gejów - a oni rozebrali kobietę i nie wykorzystali? coś tu nie tak, jeżeli chodzi o logikę powojennego świata...), trzy, że przewlekle i nieuleczalnie chorzy ("sama widziałam, jak coś łykali! Albo to ćpuny, albo nas wszystkich pozarażają!")... Skończyło się tym, że koleś wygrzebał jej Harleya z lawety ciężarówki, a jeszcze zwołał chłopaków i kazał G1 i G2 oddać grzecznie rzeczy tej młodej damy i wyp... z miasta...
PS. Oczywiście nie obyło się też (dla większości moich graczy to była pierwsza sesja Neuro w życiu) bez wyśmiewania chorób. "O, gorączka sobotniej nocy? To może cię wystawimy na konkurs tańca?" "Masz syndrom Obcego? Czy to znaczy, że jak się nie będziesz leczyć, to wylezie ci z brzucha taki mały potworek? A czy będą za niego PDki?"
MG - ja
G1 - Wojownik Autostrady z Detroit
G2 - Monter z Posterunku
G3 - Kurierka z Federacji Appalachów
Cóż, nie miałem żadnego pomysłu, jak złączyć tę zgraję (na początku tylko G1 - G3, G4 doszedł potem, w znacznie mniej gwałtownych warunkach). Tak więc:
G1 i G2 wspólnie kupili dopakowaną ciężarówkę, G1 robi za kierowcę, G2 za mechanika. Są sobie totalnie niezbędni, jeden bez drugiego zginie z głodu na pustkowiu. Jadą do Teksasu na spęd bydła, bo mają tam interes. G3 wybyła z Salt Lake i pędzi na motorze do Austin, przesyłka jest skrajnie ekspresowa, tak więc nawet nie śpi - nagroda spora, czasu mało, droga daleka... Wreszcie urwał się jej film. I jak na złość akurat wtedy wbiła się tej parce w maskę, miażdżąc chłodnicę, sama wylądowała parę metrów dalej... Właściciele ciężarówki wstali, przylutowali jej kolbą w pustak i zawiązali na masce, tak, jak to się robi z upolowanym jeleniem. I gazu. Ona się budziła co jakiś czas, tylko po to, by w chwilę potem znowu zemdleć po tym, jak oni włączali nitro.
Dojechali do Austin, a tamta zaczęła już śmierdzieć (miała syndrom Obcego). No to ją wrzucili do koryta dla koni i obwiązali jak baleron. Sami poszli do baru i zostawili ją bez straży... błąd! Zaraz nakłoniła jakiegoś przyjaznego miejscowego (oni w Teksasie wszyscy są przyjaźni...), żeby jej pomógł, bo ją napadło dwóch takich a takich. No i zaraz jak go na nich podbechtywać (jakby jej nie starczyło, żeby i bez tego pomógł młodej damie w potrzebie). No to raz, że bandyci (w Teksasie nie lubi się bandytów), dwa, że pewnie geje (nie lubi się gejów - a oni rozebrali kobietę i nie wykorzystali? coś tu nie tak, jeżeli chodzi o logikę powojennego świata...), trzy, że przewlekle i nieuleczalnie chorzy ("sama widziałam, jak coś łykali! Albo to ćpuny, albo nas wszystkich pozarażają!")... Skończyło się tym, że koleś wygrzebał jej Harleya z lawety ciężarówki, a jeszcze zwołał chłopaków i kazał G1 i G2 oddać grzecznie rzeczy tej młodej damy i wyp... z miasta...
PS. Oczywiście nie obyło się też (dla większości moich graczy to była pierwsza sesja Neuro w życiu) bez wyśmiewania chorób. "O, gorączka sobotniej nocy? To może cię wystawimy na konkurs tańca?" "Masz syndrom Obcego? Czy to znaczy, że jak się nie będziesz leczyć, to wylezie ci z brzucha taki mały potworek? A czy będą za niego PDki?"
Ostatnio zmieniony piątek, 8 czerwca 2007, 21:42 przez Tevery Best, łącznie zmieniany 1 raz.

-
Ravandil
- Tawerniany Leśny Duch

- Posty: 2555
- Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
- Numer GG: 1034954
- Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa
Re: Kfiatki z sesji...
Pierwsza sesja WFRP od miesiąca. Wspomniany wyżej przez Wilczego szlachcic idzie z krasnoludem i elfem. Nic się nie dzieje, a krasnolud nagle:
G:To ja podchodzę i podstawiam nogę KONIU!!
MG: Po co chcesz to zrobić?
G: A tak!!!
Potem wywiązała się rozmowa. Znowu krasnolud, zwraca się do szlachcica:
G1: A po co w ogóle idziesz do tego miasta
G2: (z przejęciem w głosie i dumą): Bo słyszałem, że tam odbywa się TURNIEJ RYCERSKI!!
G1: (niewzruszony): No i co z tego?
Nie wytrzymaliśmy
Nie ma to jak zrozumienie dla innych;] W sumie fajnie było 
G:To ja podchodzę i podstawiam nogę KONIU!!
MG: Po co chcesz to zrobić?
G: A tak!!!
Potem wywiązała się rozmowa. Znowu krasnolud, zwraca się do szlachcica:
G1: A po co w ogóle idziesz do tego miasta
G2: (z przejęciem w głosie i dumą): Bo słyszałem, że tam odbywa się TURNIEJ RYCERSKI!!
G1: (niewzruszony): No i co z tego?
Nie wytrzymaliśmy

-
Force
- Bosman

- Posty: 1571
- Rejestracja: sobota, 7 października 2006, 11:14
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: piwnica
Re: Kfiatki z sesji...
Rozmowa o D&D z kumplem. Staram sie go przkonać żeby postarał sie dziś dobrze odgrywać postać. Ten patrzy na mnie z nie dowierzaniem i mówi:
Co ty pier**sz, to jest D&D, każdy kto ma niższy level niż ja nie zasługuje by żyć !!!
Gracze spotykają NPCa - panią doktor archeolog. Jako ze nie miałem inwencji twórczej to postanowiłem ją nazwac tak jak imie gracza tylko że od tyłu. Janek=Kenaj.
-Jestem doktor Kenaj
-Can I fuck you?
Gracze postanowili zpolować na patrol drowów w dżungli. Zabili 5 sprytem, 5 w otwartej walce. Kapitana zostawili przy życiu. Wszystkich okrótnie okaleczyli (odcinanie co bardziej dyndających czesci ciała) Kapitanowi zafundowali 3 dni koszmaru z chinskim torturami.>>
W końcu kapitan sie budzi i widzi swoich żołnierzy zmasakrowanych
BG do kapitana niwinnym głosikiem: To dlaczego nas zaatakowaliście?
Kapitan: My was nie... <dostał po ryju od BG>
BG-przestaszonym tonem: To dlaczego nas zatakowaliście???
Kapitan: Eee? Zaatakowalismy was bo wy nas zaa... <dostał po ryju od BG>
BG: No wiec? Dlaczego sie na nas rzuciliście?
Kapitan robiąc oczy jak spodki: To nieporozumienie napewno ktoś z moich ludzi was zaczepił i potem was zaa... <dostał po ryju od BG>
BG zaczyna jeść jedna z ofiar (kulturalnie -sztućcami) Je ją chwike. Powoli sie nia delektuje, odkłada sztućce i mówi:
-To powiedz, dlaczego nas zaatakowaliście?
<dluzsza wymiana przeklenstw>
Kapitan: Przepraszamy że was zaatakowaliśmy...
BG: A widzisz trzeba było nas nie atakowac... <i wbił mu sztylet w brzuch>
Czarny humor ale mnie smieszy
Gracze znaleźli sie unieruchomieni w magicznej sferze podczas rozmowy z pólbogiem. Za każdy słowny atak w tej sferze dostawali od boga ogromne obrażenia.
MG: Chcecie wyjść?
BG: Tak!
MG: Ogromna moc wypycha was z magicznej przestrzeni.
BG: Ok, to jak jestem na granicy to krzycze: -Ssij ! do tego pólboga!
Potem jeszcze odnaleźli pozostałości jego fizycznego ciała (szkielet) i powybijali mu zęby robiąc sobie z nich naszyjnik;
-I co bezzebny bożku?
Gracze spotykają NPCa - panią doktor archeolog. Jako ze nie miałem inwencji twórczej to postanowiłem ją nazwac tak jak imie gracza tylko że od tyłu. Janek=Kenaj.
-Jestem doktor Kenaj
-Can I fuck you?
Gracze postanowili zpolować na patrol drowów w dżungli. Zabili 5 sprytem, 5 w otwartej walce. Kapitana zostawili przy życiu. Wszystkich okrótnie okaleczyli (odcinanie co bardziej dyndających czesci ciała) Kapitanowi zafundowali 3 dni koszmaru z chinskim torturami.>>
W końcu kapitan sie budzi i widzi swoich żołnierzy zmasakrowanych
BG do kapitana niwinnym głosikiem: To dlaczego nas zaatakowaliście?
Kapitan: My was nie... <dostał po ryju od BG>
BG-przestaszonym tonem: To dlaczego nas zatakowaliście???
Kapitan: Eee? Zaatakowalismy was bo wy nas zaa... <dostał po ryju od BG>
BG: No wiec? Dlaczego sie na nas rzuciliście?
Kapitan robiąc oczy jak spodki: To nieporozumienie napewno ktoś z moich ludzi was zaczepił i potem was zaa... <dostał po ryju od BG>
BG zaczyna jeść jedna z ofiar (kulturalnie -sztućcami) Je ją chwike. Powoli sie nia delektuje, odkłada sztućce i mówi:
-To powiedz, dlaczego nas zaatakowaliście?
<dluzsza wymiana przeklenstw>
Kapitan: Przepraszamy że was zaatakowaliśmy...
BG: A widzisz trzeba było nas nie atakowac... <i wbił mu sztylet w brzuch>
Czarny humor ale mnie smieszy
Gracze znaleźli sie unieruchomieni w magicznej sferze podczas rozmowy z pólbogiem. Za każdy słowny atak w tej sferze dostawali od boga ogromne obrażenia.
MG: Chcecie wyjść?
BG: Tak!
MG: Ogromna moc wypycha was z magicznej przestrzeni.
BG: Ok, to jak jestem na granicy to krzycze: -Ssij ! do tego pólboga!
Potem jeszcze odnaleźli pozostałości jego fizycznego ciała (szkielet) i powybijali mu zęby robiąc sobie z nich naszyjnik;
-I co bezzebny bożku?

-
Dźwiedź
- Majtek

- Posty: 97
- Rejestracja: poniedziałek, 27 września 2004, 01:53
- Lokalizacja: Wawa
- Kontakt:
Re: Kfiatki z sesji...
Zew Cthulhu:
"Trzy słowa do księdza prowadzącego: Hastur Hastur Hastur."
"Kupiłem sobie nowe sumienie na Allegro, idę za nie zapłacić."
Na widok skrzyżowania zombi z latającą wiewiórką czy innym nietoperzem: "Holy zombie, Batman!"
Ja: "To może ja spalę tą księgę, a ty walnij mnie gazrurką w łeb, jakbym zaczął świrować." - Moja była (z radosnym uśmiechem): "Świetnie, bardzo dobry pomysł!"
"Zbiera pan punkty Orlen? - Jasne, kupię za nie wycieczkę do Carcosy. To w Hiszpanii."
"Trzy słowa do księdza prowadzącego: Hastur Hastur Hastur."
"Kupiłem sobie nowe sumienie na Allegro, idę za nie zapłacić."
Na widok skrzyżowania zombi z latającą wiewiórką czy innym nietoperzem: "Holy zombie, Batman!"
Ja: "To może ja spalę tą księgę, a ty walnij mnie gazrurką w łeb, jakbym zaczął świrować." - Moja była (z radosnym uśmiechem): "Świetnie, bardzo dobry pomysł!"
"Zbiera pan punkty Orlen? - Jasne, kupię za nie wycieczkę do Carcosy. To w Hiszpanii."

-
Koval
- Marynarz

- Posty: 310
- Rejestracja: wtorek, 1 maja 2007, 23:17
- Lokalizacja: Kraków











