Życie, które znaliśmy – recenzja książki

381796-ocaleni-1-zycie-ktore-znalismy

Siedzę w domu przed komputerem, wentylator pracuje ze względu na lipcowe upały i nie mogę doczekać się spadku temperatur. Jednak nie każde lato było gorące. W 1816 roku w trakcie najcieplejszych miesięcy pojawiały się śnieżyce, pustoszące uprawy rolne na większej części zachodniej półkuli. Skąd taki nagły spadek temperatury, nazywany także małą epoką lodowcową? Rok wcześniej doszło do erupcji wulkanu Tambora i wyemitowania do atmosfery olbrzymich ilości pyłu, który odbijał promienie słoneczne. W wyniku erupcji zginęły setki tysięcy ludzi na całym świecie. Głód i choroby zdziesiątkowały populację.

Dzisiaj postęp pozwala nam przewidzieć niektóre z takich globalnych katastrof. Państwa powinny wiedzieć, jak chronić przed nimi obywateli. Jednakże to skala makro – w skali mikro pozostajemy po katastrofie sami lub z najbliższymi. Co zrobimy by przeżyć i jak nasze życie będzie wyglądało?

Z takim pytaniem mierzy się Susan Beth Pfeffer. Umieszcza bohaterkę swej powieści, Mirandę, w zwyczajnym, znanym nam świecie, dotkniętym przez olbrzymi kataklizm.

Życie, które znaliśmy jest książką pisaną w narracji pierwszoosobowej – co nie powinno dziwić, przecież to pamiętnik! Pamiętnik szesnastoletniej Mirandy. Nie wyróżnia się (jak jej koleżanki), jej życie obraca się wokół szkoły, zainteresowań, najbliższych. Początkowo nie dzieje się nic emocjonującego (dla czytelnika), Miranda opisuje swoje codzienne radości, troski i zmartwienia. Do czasu… kiedy dowiadujemy się o nadchodzącej kolizji asteroidy z Księżycem. Atmosfera powoli się zagęszcza, do czasu kulminacyjnego zderzenia, kiedy cały świat zostaje obrócony do góry nogami.

W tym miejscu, jako fan hard science fiction zacząłem zadawać sobie pytanie: czy takie kolizje rzeczywiście mogłyby doprowadzić do skutków przedstawionych na kartach powieści? Najbardziej nieprawdopodobna wydała mi się zmiana odległości w układzie Ziemia-Księżyc po zderzeniu. Toż to bzdura, żeby astronomowie zignorowali taką możliwość (a tak się dzieje na kartach powieści). Poza tym asteroida-sprawca, żeby popchnąć Księżyc, potrzebowałaby olbrzymiej masy lub prędkości, co na pewno wzbudziłoby niepokój badaczy…

Więc tylko reakcja na domniemaną kolizję jest elementem stricte fantastycznym (nie doszukując się teorii spiskowych, których w Życiu, które znaliśmy nie ma). Dalej robi się realistyczniej, gęściej i straszniej.

Zmiany na Ziemi postępują szybko, poczynając od zaburzeń atmosferycznych (burze, huragany), przechodząc przez olbrzymie przypływy (tsunami) spowodowane bliskością Księżyca, kończąc na mniej oczywistych deformacjach skorupy i płaszcza ziemskiego (wybuchy wulkanów). Wszystkie te klęski żywiołowe, a szczególnie ostatnia, szybko niszczą sielski obraz Ziemi.

Miasteczka Mirandy nie zalewa wielka fala, ani nie wybucha w nim wulkan, dotykają je raczej pośrednie skutki takich zdarzeń. Są jednak wystarczająco przerażające i trudne do zniesienia, by doprowadzić do śmierci lub ucieczki na południe wielu osób. I tak, rodzina dziewczyny zaczyna walkę o przeżycie, odpowiednio przygotowując się na najgorsze. Muszą zdobyć wiele rzeczy – pożywienie, źródło ciepła i lekarstwa. Temperatura spada drastycznie już w sierpniu, a później jest coraz gorzej.

To wszystko przedstawione jest oczami dojrzewającej dziewczyny. Bardzo przekonująco. Do ostatniej strony spodziewałem się uproszczeń, motywów z głupawych filmów, ale Susan Beth Pfeffer trzyma wysoki poziom realizmu. W końcu otrzymujemy postapokaliptyczną rzeczywistość oczami zwykłych ludzi. Mocno dałem się uwieść wizji świata przedstawionego. W trakcie każdej przerwy w czytaniu zastanawiałem się nad zapasami jedzenia z lodówki – czy aby mi go nie brakuje.

Forma pamiętnika przypomina relacje świadków okropnych wydarzeń na wojnie, czy tekstów podróżników zmagających się z przeciwnościami losu. Właśnie w tym rodzaju narracji, zwyczajna dziewczyna staje się bohaterką – nie poprzez czyny, lecz ich dokumentację. Susan Beth Pfeffer nie mogła wybrać lepszego stylu pisania.

Boję się dodawać do recenzji coś więcej, bo nie chcę przez przypadek zasugerować wydarzeń jakie następują w Życiu, które znaliśmy. Dlatego bardzo, bardzo polecam lekturę, szczególnie na takie gorące, letnie dni.

Tytuł: Życie, które znaliśmy
Seria: Ocaleni, tom 1
Autor: Susan Beth Pfeffer
Wydawca: Jaguar
Rok: 2012
Stron: 352
Ocena: 5+
CoB Opublikowane przez:

Fan papieru - w postaci książek i podręczników RPG. Pasjonat nauki, żeby sobie odbić (i być uważanym za fana sci-fi) tkwi po uszy w pięćdziesięcioletniej Nowej Fali.

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.