Zmierzch – recenzja filmu

zmierzchDługo przyszło nam czekać od momentu, w którym świat obiegły pogłoski, że powstaje ekranizacja Zmierzchu. Trochę krócej zajęło oczekiwanie od czasu premiery w USA do premiery w Polsce. W końcu jednak stało się i możemy już oglądać ekranizację jednego z największych literackich przebojów ostatnich lat. Książka mi się podobała, postanowiłem więc sprawdzić, jak w porównaniu z nią wypada film. I się zawiodłem.

Główny nurt fabuły nie różni się od pierwowzoru. Nastolatka Bella Swan przenosi się do ojca, do niewielkiego, niemal stale zakrytego chmurami miasteczka. Nowe miejsce, nowi ludzie, nowa szkoła, w której dziewczyna staje się obiektem powszechnego zainteresowania. Czuje się wyobcowana, ale już pierwszego dnia dostrzega parę osób trzymających się z dala od szkolnego zgiełku. Między nimi zaś obecny jest niesamowicie przystojny chłopak. Edward Cullen nie bez wzajemności wpada jej w oko i pomimo kiepskiego początku znajomości, szybko się ze sobą schodzą. Zaczyna się problematyczny romans.

To szybkie zejście jest największą wadą filmu. Nie ukrywam, że nie przepadam za ekranizacjami. Ograniczony czasowo film nigdy nie odda w pełni nawet najważniejszych wątków książki. Z pewnych elementów trzeba zrezygnować. I w tym przypadku, co boli najbardziej, ucięto cały okres nawiązywania kontaktu między Bellą a Edwardem. To, co w książce rozwijało się powoli i spokojnie, w filmie zostaje sprowadzone do dwóch scen: pierwsze spotkanie, po którym Edward ucieka, kiedy tylko ma możliwość, i drugie, kiedy oboje dość swobodnie ze sobą konwersują. Równie nagle bez żadnego logicznego powodu wyznają sobie, że są zakochani. Osoby znające książkę pewnie to zignorują, ale nowicjuszy takie połączenie głównych bohaterów nie przekona, a to chyba największy grzech dla romansu.

Całość pełna jest dziur, wprowadzonych niepotrzebnie udziwnień i upraszczania. Pada sporo informacji, które do niczego nie są potrzebne. Bella zauważa na przykład zmiany tęczówki Edwarda, ale nikt nie wyjaśnia, czym jest to spowodowane. Wiemy, że Alice przewiduje przyszłość, a Edward czyta w myślach, ale funkcjonuje to na zasadzie bajeru, o którym natychmiast się zapomina, bo nie pełni on w dziele pani Hardwicke żadnej roli. Książka była naiwna, ale dość wyraźnie pokazywała przewagę, jaką dają te umiejętności. Tam również czyny bohaterów odpowiadały ich słowom. W filmie trudno uwierzyć, że Edward nie chce się przyjaźnić z Bellą, kiedy cały czas się koło niej kręci, a wszystkie rozmowy odbywają niemal stykając się nosami. Nawet portretom psychologicznym się oberwało. Książkowy Edward jest pewny siebie, bezczelny, złośliwy i skory do uśmiechów. Filmowy przez większą część seansu snuje się z tak zbolałą miną, jakby męczył go co najmniej ból zęba. Angela jest zbyt śmiała, Tyler za mało upierdliwy (choć to akurat wina braku czasu), a Alice za mało rozszczebiotana.
zm1
Rozbawiły mnie także efekty specjalne. Dźwięk pojawiający się, gdy Edward przyspiesza do swej naturalnej prędkości, przywiódł mi na myśl stareńki serial z Supermanem. Podobnie ruchy w tym stanie wypadły całkowicie nienaturalnie. Ktoś albo nie pomyślał, jak to powinno realistycznie wyglądać, albo miał zbyt mały budżet na odpowiednią realizację. A przecież do niczego nie było to potrzebne. U Stephenie Meyer żadnego skakania po drzewach nie było.

Tak tu narzekam, ale Zmierzch ma również swoje dobre strony. Ograniczenia czasowe spowodowały konieczność rezygnacji z dużej liczby elementów, ale inwencja scenarzystki zdołała jakoś powiązać wydarzenia we w miarę spójną całość. Pojawia się też kilka smaczków, jak choćby scena z jabłkiem, nawiązująca do okładki książki. Również najbardziej charakterystyczne cytaty mają swoje miejsce. Co mnie bardzo zdziwiło, to realizacja walki w sali baletowej. Spodziewałem się, że zostanie ona ułagodzona na hollywoodzką modłę, do czego na szczęście nie doszło.

Aktorzy… Ich dobór mi nie przeszkadzał, ale nie popisali się za bardzo. Wypadli sztywno, a mimika w ich wydaniu praktycznie nie istnieje. Zastrzeżenia mam też do zdjęciowców, którzy nie bardzo mieli pomysł, jak ładnie przedstawić Forks. Generalnie cały film utrzymany jest w szaroburej tonacji (z konieczności, więc tego czepiał się nie będę), ale krajobrazy prezentują się interesująco i szkoda, że nie wydobyto ich pełnego potencjału. Muzyka ogólnie zła nie była. Współgrała z akcją i należycie budowała klimat. Miałem jednak nadzieję na coś bardziej… klasycznego. Szczególnie patrząc na zainteresowania Belli i Edwarda.
zm2
Jakoś bardziej ciągnie mnie do ponownego przeczytania książki, niż odwiedzenia kina, ale zdaję sobie sprawę, że moje marudzenie raczej nie będzie miało wpływu na decyzję fanek i fanów Zmierzchu. Oni na film i tak się wybiorą, przymkną oko na niedoskonałości, bo fabułę znają z książki, a będą cieszyć oczy Robertem Pattisonem i Kristen Stewart. Z perspektywy kogoś, kto o Zmierzchu do tej pory nie słyszał, ten film jest jednak tylko kolejną, do bólu typową hollywoodzką produkcją. Gdyby w kluczowych momentach zastosować rozwiązania z książki, zrezygnować z bajerów na rzecz klimatu i trochę rozluźnić aktorów, wypadłby pewnie lepiej. Mam cichą nadzieję, że kontynuacja będzie trzymać wyższy poziom, ale patrząc na nazwisko reżysera, trochę się obawiam. Cóż, jak to mówią: poczekamy, zobaczymy.

Tytuł: Zmierzch [Twilight]
Reżyseria: Catherine Hardwicke
Scenariusz: Melissa Rosenberg (na podstawie powieści Stephenie Meyer)
Obsada: Kristen Stewart, Robert Pattinson, Billy Burke
Rok: 2008
Czas: 122 minuty
Ocena: 3
Oso Opublikowane przez:

115 komentarzy

  1. mada
    18 stycznia 2009
    Reply

    .

    Zgadzam się w pełni. Aktorzy nie okazują żadnych emocji, nie wiadomo jak co się stało. Niestety, żadnej miłości między bohaterami tu nie widzę, ledwo się znoszą. Mniejsza o to, film jakoś nie zainteresował mnie sam w sobie. Obejrzałam, bo ciekawa byłam, jaka będzie wizja reżyserki. Może się nie znam, ale jak dla mnie tandeta nieporównywalna z książką.

    Pozdrawiam 😉

  2. dorothy
    18 stycznia 2009
    Reply

    hmmm…

    Jak na film na podstawie książki jest on i tak w dużym stopniu wierny oryginałowi,czego się nie spodziewałam. Oczywiście jest wiele rzeczy które mi się nie spodobały np: dzwięk wydawany przez Edwarda gdy był wściekły,miał to być „zwierzęcy charkot” a tu był jakiś syk; skakanie po drzewach było dziwne,to jak Edward wygladał na słońcu też było mało efektowne. Całość rzeczywiście mocno skrócona i spłycona. Mimo wszystko film mi się nawet podobał. Najbardziej chyba uśmiech Edwarda:)Na pewno dla tych którzy książki nie czytali jest on o wiele mniej ciekawy a nawet nudny. Może następna część będzie lepsza,z Harrym Potterem tak było:) pozdrawiam:-)

  3. Equinoxe
    19 stycznia 2009
    Reply

    A tfu!

    Film jest megafatalny. Co mi się praktycznie nie zdarza – WYSZEDŁEM z sali.
    Żeby było śmieszniej – film byłby do uratowania, gdyby tylko Edwarda grał ktoś inny. Niestety, temu aktorowi patronuje Pinokio. Dla mnie jego Edward był nudny, nijaki, banalny; był tak absolutnie aseksualnym zaprzeczeniem charyzmatycznego wampira, że gdy wygłosił kwestię „wszystko we mnie ma cię przyciągać; mój wygląd, mój głos (sic!), mój zapach” po prostu parsknąłem. Plus jego infantylizm – mężczyzna ma de facto ponad sto lat, a zachowuje się nawet nie jak siedemnasto-, ale jak czternastolatek?
    Nie wnikam, na ile film jest wierny książkowemu oryginałowi. Dla mnie – widza, który książki nie czytał – jest po prostu słaby. Szkoda, bo spodobało mi się, jak nakreślono postaci drugoplanowe, szczypta humoru tu i ówdzie była, a i senior rodu, dr Cullen, miał w sobie coś, choć patrząc na niego miałem wrażenie, że aktor grający jego rolę w ramach przygotowania obejrzał po prostu z dwadzieścia razy „Wywiad z wampirem”.
    Tak czy inaczej – z takim Edwardem „drewny kocur” Cullenem film jest nie wart splunięcia.

  4. Recenzent
    19 stycznia 2009
    Reply

    Amatorzy

    Jak czytam wasze opinie o filmie , który obejrzałem to stwierdzam, że jesteście idiotami, w dodatku żałosnymi… Aktor wam się nie spodobał, bo grał sztywnego wampira?? Może miał na luzaka chodzić? ;> Mam wrażenie, że nie czytaliście książki ze zrozumieniem, dlatego takie wasze porównania. To nie jest telenowela drogie dzieci 😉

  5. Ola
    19 stycznia 2009
    Reply

    Recenzent czyta książkę eeep…chyba do góry nogami :/

    AAA! Jesteście genialni ludzie! Film był fatalny! Osobiście totalnie polubiłam książkę 🙂 czytałam w sumie dwa razy i czasami wracam do niektórych momentów. Film – TRAGEDIA, MASAKRA I WSZYSTKO RAZEM WZIĘTE. TELENOWELA DLA KWICZĄCYCH TRZYNASTOLATEK PODNIECAJĄCYCH SIĘ CAŁOWANIEM :/. Prawie nic wartościowego nie zostało wziętego do filmu. Wiedziałam, że ekranizacja takiej książki będzie trudna (tyle sie tam dzieje!) no i nie podołali…

    Recenzent…nie zgodzę się z tobą. Edward miał być w miare sztywny. Mial emanowac meskoscia, sila, odwaga…A w filmie? Jakis pajac, ktory grac nie umie. Fakt – ładny. Ale reszta :/…UGH! Najgorsze jest to, że jak mówisz czytałeś książkę…widac może takie książki nie są jeszze dla cebie ;P.

  6. Ola
    19 stycznia 2009
    Reply

    Warczący Edward :/

    I NAJGORSZE ZDECYDOWANIE BYLA SCENA, W KTOREJ EDWARD WARCZAL NA NAPASTNIKOW XD

    AAAAAAAAAAAAAA!
    CAŁE KINO LAŁO W TYM MOMENCIE!

  7. kontrowersyjna
    19 stycznia 2009
    Reply

    Do „A tfu!”
    Moze i jestem nstolatka nawet moze i głupia, ale w pełni sie z toba nie zgodze co do twojej wypowiedzi.Owszem zyjemy w wolnym kraju masz prawo głosu, ale ja tez mam i wykorzystam to:
    A wiec ten film nie byłby wart nic bez głownego aktora Roberta Pattinsona. Bardzo wczowa sie on w swoja role a widac to gdy tylko patrzy na Belle. Zwroccie uwage na to ze nie łatwo jest zagrac wampira poniewaz ludzie maja rozne wyobrazenia o nich.Moim zdaniem nie mogli dobrac do tej roli innego aktora niz Pattinsona. Zachecam bardzo serdecznie wszystkich do obejzenia tego filmu bo jest on tego wart. A nie opierajcie sie na jakies komentarze człowieka ktory nie wie na czym polega sens istnienia człowieka…

  8. Equinoxe
    19 stycznia 2009
    Reply

    😀

    Słusznie; lepiej oprzeć się na „jakiejś komentarze” osoby tak bardzo kontrowersyjnej, że nie wie nawet, czyj w istocie komentarz poddaje tak miażdżącej krytyce 😉

    P.S. Wiesz, na czym polega sens istnienia? Gratuluję. Nareszcie tysiące lat dorobku filozofów i literatów można radośnie poddać utylizacji; będziemy mieli zapewniony papier toaletowy dla naszych pra- i praprawnuków.
    Z Azjatami włącznie.

  9. maja
    20 stycznia 2009
    Reply

    kocham

    Fim mnie oczarował… Jest boski i komu sie nie podoba to świadczy to o tym ze nie zna sie zupelnie na dobrym kinie…. KOcham zmierzch i z niecierpliwoscia czekam na kolejna czesc w kinie..

  10. Ola
    20 stycznia 2009
    Reply

    Robert Pattinson – „ciachon”

    masz 3 latka, czy troche mniej?
    Pewnie szalenie kochasz Edwarda i pokój masz opsypany nie tylko ulotkami, ale też plakatami z nim? z Bravo? No i zapewne do tego wszystkiego książki na oczy nie widziałaś? xD

  11. Ola
    20 stycznia 2009
    Reply

    Sens istnienie człowieka xD

    Też coś xD
    Faktyczie trudno sprostać wymaganiom tylu widzów…no ale on nie sprostał (znacznej większości ;P). Osobiście uważam, że co do ról…to zostały one świetnie dobrane, własnie z wyjątkiem Roberta Pattinsona :/. Alice – fajna, Emmet – spoko, Bella – też w miarę spoko. Ale on?! Grał koszmarnie. Też mega liczyłam na to, że zagra fajnie, bo podobało mi się, jak grał np. w Harrym P. Ale nie zagrał :/…

  12. gosc
    21 stycznia 2009
    Reply

    zdolowanie zmierzchu

    ksiazka super za to film-przynajmniej polowa najwazniejszych watkow zostala zabrana albo maksymalnie uproszczona,moze gdyby do tego zabral sie rezyser i scenarzysta od Pottera to byloby na co popatrzec a tak to wieeeelkie rozczarowanie.Film nie umywa sie do ksiazki ciekawe co na to autorka.

  13. Ola
    22 stycznia 2009
    Reply

    Harry Potter a Zmierzch…

    co na to autorka? Nic. Dostała kupę kasy za to. Więc czy się ma przejmować? Zresztą…nie wiem czy zauważyłeś/łaś, ale jest mnóstwo słodziutko-pierdziutkich dziewczynek, które są zachwycone filmem i były na nim nie raz, nie dwa…
    Z tym, że „Zmierzch” film był kiepski całkowicie się z Tobą zgodzę. Ale, że „Harry Potter”…hm…no nie bardzo. Różnica między książkami, a filmami tez jest DUUUUUUUŻA (a przynajmniej mi to właśnie najbardziej przezkadza). Ale fakt, że efekty specjalne dużo lepsze (co też nie oznacza, że dobre ;P). Ale no nie wiem, czy ten film był dobry…Mniej mi przeszkadzał na pewno dlatego, że książką „H.P.” Nie byłam tak oczarowana jak „Zmierzchem”…

  14. gosc
    22 stycznia 2009
    Reply

    zdolowanie zmierzchu

    piszac to porownanie mialam na mysli ze osoba ktora stworzyla film H.P. jak rowniez i scenarzysta nie wprowadzili uproszczen i udziwnien a w kazdym razie niewiele. Film H.P. tak samo jak ksiazka trzyma w napieciu natomiast film zmierzch w porownaniu z ksiazka to tylko blady poblask.Nawet muzyka nie jest w stanie ukryc braku pomyslowosci rezysera i sztywnej gry glownych aktorow.Piszac o autorce mysle ze gdyby miala cos do powiedzenia co do sposobu jego realizacji to przypuszczam ze dzisiaj nie wieszalabym psow na rezyserce i aktorach.

  15. Ola
    22 stycznia 2009
    Reply

    Muzyka ^^

    H.P. ma sporo uproszczeń! A przeinaczeń przede wszystkim.
    PRZYKŁAD: W piątej części w książce – przepowiednia Harry’ego się stłukła i odsłuchał ją dopiero w gabinecie Dumbledora dużo później. W filmie – przepowiednia się tez stłukła, ale wszyscy mogli ją odsłuchać (w tym też oczywiście Harry…ale reszta?!). No wybacz SPORE PRZEINACZENIE.
    Ale masz rację, że muzyka i w ogóle napięcie w H.P. są, a w Zmierchu totalnie nie.

    Najbardziej to mnie w ogóle wpieniło to co Edward zagrał definitywnie Belli :…Tak liczyłam, że zagra tą piękną kołysankę…a on?! eeep?

    Przed obejrzeniem filmu byłam pewna, że Edward zagra to:
    http://www.youtube.com/watch?v=zQME-ChSwNM
    BYŁOBY IDEALNE!!! Ale to co zagrał :/…

    W utrzymaniu na pięcia z pewnością nie pomogło też to że z jednej stron starali się wcisnąć wszystkie wydarzenia. Przez co z filmu wyszedł – plan filmu…
    Traaaaaaaaaaaaaagedia.
    Z wyjątkiem Harry’ego zgadzam się z tobą totalnie 😉

  16. kocotka
    22 stycznia 2009
    Reply

    fajne było

    Nie poruwnujcie tylko z H.P. Mi się film podobał i nie mam nic do aktorów. Moje koleżanki bły zadowolone. Racja omineli warzne momenty w książce. W książce nie było żadnego skakania po drzewach – tylko Edward pokazał Belli że ma sięgo bać. Z tego co pamiętam przewodniczący (tak na początku myśleli) był w książce brunetem a w filmie? całkowicie się różnił…
    Mi się BARDZO podobało

  17. Ola
    22 stycznia 2009
    Reply

    A Rosalie miała czerwone paznokcie nie zielone xD

    xD No to faktycznie istotne zmiany zauważyłaś xD
    HA! Przecież to są pierdoły! Może jeszcze powiesz, że Laurent powinien być blady, a jest murzynem, więc jak samo przez się się rozumie – blady nie jest. Czy to jest ważne? Nie. Chodzi o wartość filmu, a książki.
    Bardzo się cieszę, że nie żałujesz swoich 13zł wydanych na film, ale JA OWSZEM.

  18. gosc
    23 stycznia 2009
    Reply

    zdolowanie zmierzchu

    H.P.mial jedynie posluzyc jako przyklad ze mozna napisac cos dobrze i dobrze przelozyc to na film a nie tak jak w przypadku zmierzchu miec wszystko pieknie opisane i totalnie to schrzanic bo dla mnie caly film nie trzyma sie kupy i nikt mi nie powie ze cos w nim wciaga,bo jak wytlumaczyc scene gdzie grupy uczniow jada na zajecia do jakiejs szklarni czego w ksiazce zupelnie nie bylo

  19. Iwcia
    23 stycznia 2009
    Reply

    Minimalizm i brak zrozumienia

    Nie bardzo rozumiem,co Cię tak rozśmieszyło w tej scenie z warczeniem?Film zrobiony fatalnie,ale nie z winy aktorów(poza postacią Belli).Scenariusz,który nie uwzględnia najistotniejszych dla całej historii momentów-nie rozmawiają ze sobą,a w następnej scenie są zakochani do nieprzytomności.Absurd.Montaż jeszcze gorszy-niespójne połączenie poszczególnych scen.Odniosłam wrażenie,że ktoś je posklejał na chybił trafił.Robert Pattinson jest jednym z nielicznych pozytywów tego filmu.Tak wyobrażałam sobie Edwarda(nie jestem nastolatką,więc motyw cielęcego zachwytu odpada).Co do postaci Belli-jestem zdegustowana.Dziewczyna sprawia wrażenie nie tyle zakochanej,co wiecznie zdziwionej(te jej rozchylone usta i widoczne w każdym ujęciu zęby-to Edward jest wampirem!).Mam nadzieję,że dalsze części będą miały więcej wspólnego z książką.

  20. minka
    23 stycznia 2009
    Reply

    ……

    Uważam, że książka jest świetna… Film coprawda im nie wyszedł… Uważam ze Robert grał świetnie… Ale to nie jego wina, że grał takiego ponuraka… Tak kazała mu ta cała REŻYSERKA!!! To ona jest wszystkiemu winna!!! Tak kazali to tak zagrali… To moje zdanie…możecie się z mnim nie zgodizć, ale to jest prawda… Aktorzy dobrani zostali świetnie… No a,z że wycieto ważne momenty ktore byly w ksiazce podziekujmy lepiej tym rozyserom scenazystą od siedmiu boleści!!! Wle to nie wina aktorów!!!LUdzie!!!

  21. Ola
    23 stycznia 2009
    Reply

    Mądralińscy xd

    Nikt nie mówi o WINIE aktorów. Jak dla mnie sposób interpretacji niektórych z nich był FATALNY, w tym jak już 100 razy mówiłam zwłaszcza Roberta Pattinsona. Facet niewątpliwie umie grać, ale znalazł się w złym momencie na złym planie filmowym xD. (nie każdy aktor pasuje do każdej roli). Ja też sobie wyobrażałam tak Edwarda – ale tylko wygląd. Reszta przez nieudolną gre R.P. się nie zgadza w 100% xD.

    Mnie osobiście Kristen Stewart podobała się w roli Belli. W końcu ona miała być taka…wiecznie zdezorientowana i w ogóle. Ale rozumiem, że ta postać mogła się komuś nie spodobać. Aktorka ma bardzo nie uniwersalny typ i grania i bycia. Mnie on odpowiada, ale wielu osobom nie. Zagrała naprawdę dobrze.
    Iwcia – narzekasz, że miała non stop rozchylone usta xd racja. Ale widzialaś ją z zaciśniętymi? Potwór! xd

    i święta racja! Film zmierzch nie mógł być dobry – to nie jest książka do ekranizacji. Stąd też musieli pododawać drastyczne albo po proistu zmyślone sceny, żeby FILM zainteresował i wciągnął. Nie udało się TOTALNIE =/

  22. Ola
    23 stycznia 2009
    Reply

    Warkot

    Co mnie rozśmieszyło w scenie z warczeniem? xD
    BYŁA ŻAŁOSNA.
    Co to miało być?
    On miał podjechać, zgarnąć ją i zabrać w bezpieczne miejsce!
    – To było bardzo niebezpieczne (czy tam ryzykowne) – said napastnik.
    – WRAAAAAAAAAAAAU!
    xD No daj spokój!
    Nie chcą się zdemaskować, że są wampirami, ale w obronie dziewczyny wysiądą na kozaka z samochodu i NAWARCZĄ na ludzi xd. Ż-A-Ł-O-S-N-E

  23. Oso
    23 stycznia 2009
    Reply

    Ekranizacja

    „Film zmierzch nie mógł być dobry – to nie jest książka do ekranizacji.”

    Ja się pozwolę nie zgodzić. Jak dla mnie film mógłby być niezły, ale obcięli nie to, co trzeba. Ja bym wywalił kompletnie wątek Jamesa i spółki. Do niczego toto niepotrzebne (zwłaszcza te przebitki z atakowaniem ludzi przez wampiry), w książce nie zajmowało więcej jak ćwiartkę objętości. Zostawiłbym tylko Bellę, Edwarda i ich powolne nawiązywanie kontaktu. Jamesa wrzuciłbym do kolejnego filmu i płynnie przeszedł w ten sposób do porzucenia Belli przez dręczonego wyrzutami sumienia Edwarda.

    To też nie do końca zadowalające rozwiązanie, ale myślę, że lepiej by się prezentowało.

  24. Ola
    23 stycznia 2009
    Reply

    Ekranizacja – nie

    Wybrałeś to – co w książce było najpiękniejsze. Czyli faktycznie wątek z Jamesem można sobie podarować.
    ALE CZŁOWIEKU! Właśnie tak się robi filmy. Mają czymś zaintrygować, wciągać ^^…jak myślisz, co jest bardziej chwytliwe „wampir zakochuje sie w dziewczynie – człowieku i żyją długo i szczęśliwie”, czy „wampir pomimo TRUDNOŚCI stawianych przez los zakochuje się w dziewczynie, przez co non stop naraża ją na ryzyko”…

    To drugie.

    Dlatego książka nie jest najlepszym materiałem do ekranizacji, bo tam jest głównie ta piękna, dojrzewająca miłość…Dlatego musieli pododawać trochę „pikanterii”

  25. ona
    23 stycznia 2009
    Reply

    Ekranizacja

    A ja powiem tak… Nie miałam pojęcia o książce, pare tygodni temu obejrzalam zwistu tego filmu i postanowilam sie na niego wybrac. Dla mnie film był rewelacyjny, zrobil na mnie ogromnme wrazenie. Gra aktorow, klimat… Na prawde przypadl mi do gustu. I chetnie sie wybiore na niego jeszcze razXD Za ksiazke zabieram sie wlasnie dzisiaj po obejrzeniu filmu, czy to dobra kolejnosc? Zobacze ale na film pojde z pewbnoscia raz jeszcze 🙂

  26. gosc
    23 stycznia 2009
    Reply

    zdolowanie zmierzchu

    moze to jest wlasnie ta kolejnosc zeby sie nie zrazic do filmu

  27. Ola
    23 stycznia 2009
    Reply

    Kolejność – indywidualna

    Czy to dobra kolejność?
    Trudno powiedzieć…sama się nda tym zastanawiałam.
    Ale chyba tak 🙂
    Poważnie!
    Gdybym najpierw obejrzała film może nawet miałby mi szanse się spodobać, ale jako, że przeczytałam książkę miałam ZERO PRZYJEMNOŚCI z filmu. Byłam wściekła.
    A tak może by mi się spodobał?
    Kto wie?
    I przeczytałabym później książkę i jeszcze bardziej bym sobie poprawiła humor (bo co do tego wszyscy się zgadzają – że książka była lepsza). Fajnie ;P mogło być.
    Może…

    Ale nie wiem, czy taka kolejność jest dla wszystkich…
    Wydaje mi się (bo jako fanka książki nie potrafię obiektywnie ocenić), że film nie był dobry. Szkoda by po prostu było jeżeli faktycznie film okazałby sie gorszy i ludzie zrazili by się do książki. Ja bardzo gorąco zachęcam wszystkich znajomych do czytania Zmierzchu. To naprawdę dobra książka. Szkoda by było, żeby ktoś ją z góry przekreślał przez nieudolny film.

  28. minka
    23 stycznia 2009
    Reply

    A ja się po części zgadzam Oso…można ten wątek o Jamesie przesunąć do następnego filmu… a bardziej rozwinąć zapoznawanie się Edwarda i Belli:) Tak by było chyba ciekawiej… A poza tym w filmie nie było pokazane jaka to ona jest niezdarna…no i te łobuzerskie uśmieszki Edwara GDZIE one były!!!

  29. Ola
    24 stycznia 2009
    Reply

    Uśmieszek i niezdarność Belli

    Żeby przesunąć – to dobry pomysł.
    Bardzo nawet.

    Trochę było jej niezdarności – jak się wywaliła na lodzie, jak uderzyła piłką w głowę Mike’a, jak potykała się o gałęzie w lesie (jak ją Edward CIĄGNĄŁ :/), jak byli w szklarni też by glebe zaliczyła, gdyby nie wspaniałomyślny Edward… Trochę tego było.

    A co do łobuzerskiego uśmieszku…może to kwestia, że ja sobie inaczej wyobrażałam ŁOBUZERSKI ;P uśmieszek. Ale może na drugiej wspólnej lekcji biologii i w momencie „you really shouldn’t said that”…hm?

  30. Ola
    24 stycznia 2009
    Reply

    Robert i jego kredki ;P

    Czy też odnosicie wrażenie, że Robert czasami nie trafia z udawaniem wampira? Że…chwilami mówi do Belli, jakby świeżo spadł z Marsa i nie bardzo rozumiał język angielski?
    Jako wampir – pewnie ma być inny. Ale jak dla mnie ta „inność” często przejawia się nie tam, gdzie powinna.

  31. Iwcia
    24 stycznia 2009
    Reply

    Konsekwentnie

    Olu,muszę wrócić do tej spornej kwestii warczenia.To był bardzo ludzki odruch(nie żebym warczała w chwilach zagrożenia!).Chodzi o samokontrolę.Biedaczysko,był tak nakręcony strachem o nią i wściekłością na napastników,że najzwyczajniej w świecie stracił kontrolę nad sobą.Ja wrzeszczę i się ciskam,a on zawarczał.Śmiesznie by było,gdyby był człowiekiem.Jeśli chodzi o sposób w jaki z nią rozmawia-spróbuj konwersować z kimś i jednocześnie walczyć z odruchem skrzywdzenia jej lub zabicia.Wydaje mi się to dosyć trudne.Parę słów o Belli.Może się czepiam,ale ona naprawdę była mało przekonująca.Nie sprawiała wrażenia nieśmiałej,raczej zblazowanej-„a,jesteś wampirem…jakie to ekscytujące,wow…”Najpierw obejrzałam film,a potem przeczytałam książkę,stąd pewnie moje nastawienie.Mam nadzieję,że druga część będzie lepsza-wszystko w rękach scenarzysty i reżysera.Oby mieli lepsze pomysły niż ich poprzednicy.

  32. Ola
    24 stycznia 2009
    Reply

    2 część oh my…

    Drugiej części bardzo jestem ciekawa…zwłaszcza dlatego, że druga część książki była taka…ehm…taka sobie :P. Jacob – drażliwy temat xd. No w każdym razie mam nadzieję, że z drugiej części nie zrobią cudownego romansu Belli z wilkołakiem…co jest niestety bardzo możliwe…

    Co do Belli – jak już mówiłam Kristen Stewart nie ma uniwersalnego „stylu” grania. Jest bardzo oryginalną postacią, która nie wszystkim odpowiada. Np. moja mama nie jest w stanie skupić się na filmie, gdy ona gra i non stop komentuje, że a to, że wygląda jak karp, a to że się źle rusza, że robi dziwne miny. Wg. mnie to jest totalnie kwestia gustu i spojrzenia na jej postać.

    A przy warczeniu będę dalej się upierać, że było straszne xd. Znam okoliczności wydania takiego „dźwięku” przez Edwarda, ale nadal uważam, że to było straszne i w sumie tez strasznie śmieszne :P.

  33. Karcia
    24 stycznia 2009
    Reply

    Jacob…

    Wydaje mi się że nakręcona dróga cześć będzie najgorsza..ja poprostu nie trawie tego całego Jakoba..Bella mówi nie a on swoje…nawet nie pomyślał o tym że jak spotka dziewczyne mu przeznaczoną (wpojenie) To nie bedzie odwrotu i wtedy bezceremonialnie zostawi Bellę??? A co do tego warczenia…zgadzam się to było okropne xD No ale moze Robert Pattinson nie potrafił udawać tego zwierzęcego charkotu… A komputerowa przeróbka jeszcze gorsza…

  34. gosc
    24 stycznia 2009
    Reply

    a propos drugiej czesci

    mam nadzieje ze nie bedzie jej krecic ta sama osoba bo chyba bede sie zastanawiac ktorej ksiazki ona dotyczy

  35. Ola
    24 stycznia 2009
    Reply

    Jacob, Jacob, Jacob 😛

    No ja tak właśnie czuję, że będzie romansidło ^^ już widzę te bilbordy „wilkołak czy wampir – kogo wybierze zwykły śmiertelnik” xd albo coś w tym stylu :P.

    A co do Jacoba to autorka tak pisze, żeby nas tak na niego nastawić :P. No cóż jej wina ;P.

    Ale zobaczymy może film będzie najlepszy pod względem adekwatności do książki…kto wie ^^

  36. gosc
    24 stycznia 2009
    Reply

    gdybanie

    chyba ze nastepnym razem realizatorzy zorganizuja konkurs na najlepszy scenariusz(cienko to widze)i wezma pod uwage krytyke publiki pierwszej czesci czyli takich jak my(ho ho ho).Swoja droga nie moge sie juz doczekac Breaking Dawn zeby dowiedziec sie jakie bedzie zakonczenie

  37. Ola
    24 stycznia 2009
    Reply

    Przed świtem

    „Breaking down” już jest w księgarniach 😀 więc już możesz się dowiadywać :D.
    A jeżeli chodzi o „Przed świtem” 😉 :P, no to chyba jeszcze poczekasz ;). Niby miała być jakoś wcześniej – styczeń, marzec – ale chyba będzie w sierpniu (dobrze mówię?).
    A jeżeli chcesz nieoryginalne tłumaczenie to ci mogę przesłać ;). Ja tam osobiście go nie czytałam, ale podobno jest dobre. Wolę po prostu poczekać na prawdziwe tłumaczenie (chociaż i tak wiadomo, że nikt tego co krąży po necie sam nie tłumaczył, tylko są to jakieś przecieki oryginalnego tłumaczenia)

  38. Ola
    24 stycznia 2009
    Reply

    Konkurs na scenariusz 😛

    A i myślę, że nie zorganizują takiego czegoś 😛
    Człowieku! Sprostać naszym wymaganiom?
    MEGA TRUDNE xD Nie sądzę, żeby ktoś podołał.
    Nawet tutaj, gdzie większości zmierzch – film nie przypadł do gustu każdy ma inne rozwiązanie xD

    A każdy własny scenariusz układa w głowie 🙂 i to jest najlepsze :P. Ach moje wyobrażenia Zmierzchu mega mi się podobają :P. Możecie mi zazdrościć, bo ich nie znacie xD :P.

  39. minka
    24 stycznia 2009
    Reply

    „przed świtem” Polecam angielska wersje

    Polecam przeczytać angielska wersje „przed switem” Ja przeczytałam i jestem megazadowolona…chociaż na polska wersje tez czekam:) Zakończenie i cała książka jest świetna!!!

  40. gosc
    24 stycznia 2009
    Reply

    Breaking Dawn

    pytalam w empiku o angielska ale nie dostalam a co do polskiej to na stronie wydawnictwa dolnoslaskiego pisali ze ok.5 marca bedzie w ksiegarniach .Angielskiej wersji troche sie boje bo nie jestem zbyt biegla w tlumaczeniu

  41. gosc
    24 stycznia 2009
    Reply

    Breaking Dawn c.d.

    poza tym po drodze jeszcze przeczytalam ze bedzie Midnight sun ktory bedzie opowiadal historie z perspektywy Edwarda

  42. Ola
    24 stycznia 2009
    Reply

    Midnight sun – TO NIE KSIĄŻKA S.MEYER!

    Midnight sun nie napisała Stephenie Meyer!
    Autorka pisze, żeby nie czytać tego…
    Czytałam o tym na jakiejś stronie, gdzie był z nią wywiad i w gazecie bodajże. Napisał to jakis gostek zaangażowany ekranizację…żeby przybliżyć Robertowi Pattinsonowi jego rolę. Jest to w necie też do przeczytania jakby co. Moje koleżanki czytały i mówią, że beznadziejne. W sumie nie doczytały nawet do końca, bo powiedziały, że owa książka totalnie niszczy wyobrażenie „Zmierzchu”.

  43. Twilight
    24 stycznia 2009
    Reply

    Jak dla mnie film był nawet nawet. Tylko te dialogi… były koszmarne, szczególnie na początku. Charakteryzacja też była taka sobie: jak zobaczyłam pierwszą scenę z dr Cullenem, to szczęka mi opadła do podłogi i pomyślałam, że aktor zaraz zemdleje i wyzionie ducha. Śmiać mi się chciało.
    Szczerze mówiąc to mam sprzeczne uczucia. Z jednej strony: ok, to było do przewidzenia, że coś powyrzucają, bo to w końcu niskobudżetowa adaptacja romansidła dla młodzieży. Ale z drugiej strony moja koleżanka, która nie czytała książki powiedziała, że film nawet ujdzie w tłumie. Ale jak się ma dość życia po całym tygodniu nauki to każdy film tego typu po prostu ujdzie. 😉

  44. natali
    24 stycznia 2009
    Reply

    ; )

    film naprawde pelen podziwu , strasznie mi sie podobał . nie czytalam kasiazki ale teraz mam wielka ochote na jej przeczytanie , i bede ogladac go duzo razy xd

  45. Ola
    24 stycznia 2009
    Reply

    Film lepszy od ksiażki – CO!?

    Wampiry miały być blade.
    Uuu ^^ a jak dla mnie w ogóle dr Carlise to największe ciacho tego filmu :P.

    No i kolejna szczęściara, która najpierw obejrzała film, a potem zabrała się do książki.

    A śmiac mi się dzisiaj chciało. Koleżanka spyatała mi się, czy widziałam Zmierzch – film, bo ona tak i uważa, że jest świetny. Najlepsze, że później przeczytała książkę i stwierdziła, że jest GORSZA, bo zbyt romantyczna.

    Spotkaliście się z podobną opinią?! 😛

  46. minka
    25 stycznia 2009
    Reply

    Ojjj tak spotkałam już parenaście takich osób…Ale dla mnie książka jest lepsza ponieważ sama to wszystko mogę sobie wyobrazić:)Zresztą w filmie jest mniej szczegułów które dla mnie są ważne…
    Ale mam jedno pytanko… Może się czepiam, ale dla mnie dwa momenty w filmie były poprostu nielogicznie przedstawione… Najpierw Bella z Edwardem wchodzą na bal jest jaaśniutko na dworzu… Wchodzą do sali Bella macha Jessice i Angeli… Edward ją pyta czy chce wyjjść, ona się zgadza… Wychodzą na dwór a tam egipskie ciemności…? No troszeczkę… A drógi taki moment to ten w którym Edward zabiera Belle do szkoły swoim wozem wysiadaja, ida na jakąś górkę…najpierw jest słonecznie opowiada o tym jak umie czytac w myslach o Alice i wogole, nagle scena się zmienia i opowiada Edward o tym jak Carlisle zamienia go w wampira i jaki ogarnia ich szoł przy piciu ludzkiej krwi(sidzą pod drzewam i pada deszcz)… Edward jest zupełnie inaczej ubrany…I zaraz znowu scena się zmienia i jest znów słoneczko…a oni gadają na tej samej górce w tych samych miejscach…Troszeczkę dla mnie to dziwne…ale moze wy jakoś mi to wytłumaczycia??? A co do tego ze Carlisle to ciacho masz rację, ale Edward moim zdaniem jest piękniejszy:)

  47. minka
    25 stycznia 2009
    Reply

    🙂

    ale trzeba też przyznać, że poza drobnymi pomyłkami… Film nie był aż taki zły:)

  48. Tępy_Graczy_Puzzle_Quest
    25 stycznia 2009
    Reply

    😀

    Nieźle Oso zbiera pokaźną krytykę :). Wracając do filmu i książki. Wg mnie to kolejny pokaz że książki się nie filmuje ! Nie wolno bo zawsze się zepsuje wszystko. Inny przykład takiej pomyłki to Nocny Patrol i Dzienny Patrol Łukianienki (tam też są wampiry 😉 ). Wszystko jest tam na opak.

  49. Twilight
    25 stycznia 2009
    Reply

    Patrole

    Tak na opak, że aż sam autor się z tego śmieje 😉

    Generalnie to chodziło mi nie o to, że Carlisle był blady, ale wyglądał w pierwszej scenie… no… koszmarnie xD

  50. Anna
    26 stycznia 2009
    Reply

    Jaka kolejność

    Do obejrzenia filmu zmotywowało mnie zachowanie mojej córci. Doszłam do wniosku, że czegoś mi tam brakuje (zupełnie nie rozumiałam niektórych scen) , dlatego postanowiłam przeczytać książkę. Historia stara jak świat, ale ukazana w dość ciekawy sposób. Postać Belli o wiele ciekawsza, niż jej filmowy odpowiednik. I w stu procentach zgadzam się z Oso – skoncentrowano się nie na tym, co trzeba. Najważniejszy w książce jest wątek rodzącego się powoli uczucia dwójki głównych bohaterów, cała reszta stanowi jedynie tło. W filmie natomiast ich miłość bierze się z powietrza – kilka ukradkowych spojrzeń, a potem bach! nie mogą bez siebie żyć. Trochę to zubaża tę piękną niewątpliwie historię.
    Mam również zastrzeżenia co do rodziny Cullenów. Oprócz kilku nieistotnych scen, zostali zupełnie pominięci. Czemu? To bardzo barwne postacie i , moim zdaniem , zasługujące na uwagę. Edward jest chyba jedynym pozytywem tego filmu. Ogólnie gra aktorów nie jest kiepska, ale ma się wrażenie, że biedakami nikt nie kierował. To budzi żal do reżyserki filmu, która zdecydowanie nie wywiązała się ze swojego zadania. Jej praca polegała chyba na wpuszczeniu ich na plan zdjęciowy z okrzykiem ” róbcie co chcecie „. To moja subiektywna ocena. Gdzieś przeczytałam, że Meyer zależało na wiernym odtworzeniu opisanej przez nią historii. To co poszło żle? Scenariusz fatalny, stad dla kogoś, kto nie przeczytał książki film pozostaje niezrozumiałym zlepkiem scen ( ukłon w stronę pana odpowiedzialnego za montaż – sklejałeś to człowieku jak popadnie? ). Mam nadzieję, że drugą częścią zajmą się osoby znające swoje rzemiosło.

  51. Ola
    26 stycznia 2009
    Reply

    Niedociąąąągnięcia

    E tam w filmach zawsze tak badziewsko przekręcają 😉 Spooko. Były istotniejsze rzeczy zmienione.

    Ha ha xD i ja też mam wrażenie, że pan odp. za montaż skeljał jak popadnie xd.

    A w ogóle nie podobało mi się jeszcze, że jak Bellę oświeciło w filmie, że Edward jest wampirem (zupelnie nie w tym momencie co powinno O_o) to zamiast do szkoły, skręciła w las…Tak go wyminęła jakby była na niego za to wściekła. Cała ta scena jest koszmarna…Potem jak ją ciągnie za rękę :/…Ugh. Ale to, że ta ich łąka jest koło szkoły…eeep…masakra.

    Nie pominę też dwóch wstawek, które może dla niektórych były śmieszne, ale dla mnie – żałosne.
    1) Jak Bella jadła z tatą W KNAJPIE obiad, a Mike kręcił tyłkiem za oknem i „O Bella, koledzy cię wołają” :/… Żałosne
    2) Jak mama Belli się skapnęła, że Bella ma chłopaka i palnęła „Are you being safe?” :/ :/ :/… Jak dla mnie – również żałosne.

  52. rozowa
    27 stycznia 2009
    Reply

    twilight

    Film bez rewelacji.Ciezko bylo mi sie skupic.Spodziewałam sie czegos lepszego gdyz zakochana jestem w calej sadze :)Bardzo denerwowała mnie mimika Belli -jeden usmiech na caly film ;/
    Dokłądnie nie ma pokazanej potegi uczucia ,milosci idealnej,zakazanej,niebezpiecznej. Eh szkoda.Zapowiadalo sie tak fajnie.

    Dla znajomych ktorzy nie czytali ksiazki film byl ekstra xDDzdziwilam sie bo przeciez zabraklo mu tego czegos ;p

    A scena z wyjsciem na Słonce zal xD

  53. Ola
    27 stycznia 2009
    Reply

    Błyszczący Edward xD

    No dokładnie też tak uważam xD…
    co do tego słońca xD…Masakra!
    Ale dla mnie w ogóle to była jedna z gorszych scen – oni w lesie xD

  54. Mika
    27 stycznia 2009
    Reply

    😉

    Mi się bardzo podobał ten film. I powiem szczerze do wszystkich „anty” : Jak tacy mądrzy i inteligentniejsi od innych jesteście , to sami zróbcie lepiej . Naprawdę , nikogo nie obchodzą wasze głupie , dziecinne opinie. Nie podobało się ? Trudno . Ale nie jesteście od tego , żeby ogół krytykować . ;/;/
    Polecam film . 😉 Warto obejrzeć .Ekranizacje są bardzo ważne w rozwoju człowieka . Myślę , że niektórzy z Was wiedzą , co mam na myśli.

  55. Ola
    27 stycznia 2009
    Reply

    Mądrzejsi, piękniejsi…mmm ^^

    Takie ekranizacje są ważne w ROZWOJU człowieka… AAAA Xd
    Niby dlaczego? Żeby obniżać iloraz inteligencji?
    Jak widzisz np. ja nie jestem na tym forum sama, co oznacza, że chyba jednak kogoś obchodzi moja opinia :P. Jesteśmy tu, żeby się nimi wymieniać :P.

    Dlaczego dziecinne są nasze komentarze, bo nie wiem? xD Dziecinne jest to, że mamy własne zdanie? Że potrafimy spojrzeć krytycznie na film, na który w większości czekaliśmy ze zniecierpliwieniem?

    Powiedz: KTO jest od tego, żeby ich krytykować?
    Bo skoro nie my, to może też nie ty, jesteś od tego, żeby ich „lofciać” :P.

  56. suzlili:)
    28 stycznia 2009
    Reply

    mogło być lepiej, mogło być gorzej…

    Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: „Zmierzch” to film kiepski.
    Moim zdaniem nie zawinili tu aktorzy (chociaż ci grający główne role mogliby lepiej sie postarać) tylko fatalny montaż i reżyseria. Gdyby skrócić rozwlekłe sceny patrzenia sobie w oczy, zastosować mniej chaotyczny montaż i umieścić więcej scen takich, jak chociażby ta w kuchni (oprócz meczu baseballa moja ulubiona) mógłby wyjść całkiem przyzwoity film. Zdecydowanie postać Edwarda mogła zostać lepiej potraktowana przez scenarzystę – w książce był dowcipny i czasem złośliwy, w filmie zrobił sie upierdliwy (miałam wrażenie że on po prostu nie chce dać Belli spokoju, a gadka o tym że ona nie powinna się z nim przyjaźnić to taka wymówka którą powtarza, żeby za nią łazić)
    Jest jedna dobra strona tego „dzieła”- ścieżka dźwiękowa.
    Oczywiście leży to w kwestii gustu, lecz dla mnie muzyka nie tylko dobrze komponowała sie z obrazem i budowała atmosferę na ekranie, ale także nadawała się do słuchania w oderwaniu od filmu. Są to po prostu dobre rockowe kawałki i nastrojowe ballady.
    Jak wiadomo, zdjęcia do „Księżyca w nowiu” rozpoczną się już niebawem i nam pozostaje tylko czekać na wyniki pracy nowego reżysera. Po „Zmierzchu” od kolejnego filmu nie oczekuję się niczego nadzwyczajnego, jednak mam nadzieję że będzie lepiej. I do kina pójdę.

  57. Anna
    28 stycznia 2009
    Reply

    Krytyka niemile widziana

    Chciałabym wiedzieć, co dziecinnego było w moim komentarzu? Czy fakt wyrażenia własnej opinii jest dla Ciebie taką zbrodnią? To forum jest miejscem, w którym każdy z nas ma prawo podzielić się swoimi odczuciami. Zachwycaj się ile wlezie ( oprócz złośliwości mile widziane były by jakieś konkrety ), pozwól też zaistnieć tym, którzy ośmielają się mieć inne zdanie. Na tym polega dyskusja.

  58. Ola
    28 stycznia 2009
    Reply

    Tchóóóórzo fretki :P/4 CZĘŚĆ ZMIERZCHU W LUTYM!

    Ścieżka dźwiękowa – Nie-e…mi się nie podobała. Zero atmosfery…No i ta „kołysanka dla Belli” – w łóżku jej nie nucił, co było przecież ZAJEBISTE! I że niby to ją właśnie grał na pianinie (fortepianie, czy cokolwiek to było :P)? No ja bym do tego nie zasnęła raczej xD

    AAAA 4 CZESC ZMIERZCHU W EMPIKU NA POCZĄTKU LUTEGO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    A droga koleżanka Mika, chyba nie wie co innego powiedzieć, oprócz tego, że lofcia zmierzch i nie lubi, jak ktoś tak jak ona nie lofcia Pattinsona…Am I right? ;>

  59. Oso
    28 stycznia 2009
    Reply

    Nie wiem, skąd wzięłaś tę datę. Na [url=http://www.publicat.pl/meyer/?page_id=17]oficjalnej stronie[/url] wydawnictwa wciąż widnieje marzec.

    A wracając do filmu… Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą: reżyserią drugiej części zajmuje się Chris Weitz. Człowiek ten był odpowiedzialny za m.in. [i:1111111111]American Pie[/i:1111111111] czy, całkiem niedawno, [i:1111111111]Złoty kompas[/i:1111111111] (który to film okazał się kompletną porażką finansową – fanom książki nawet się podobał, ale dla 'nowicjuszy’ był kompletnie niezrozumiały). Mam wrażenie, że [i:1111111111]Księżyc w pełni[/i:1111111111] w jego wykonaniu zbyt wielkim przebojem nie będzie.

  60. Ola
    28 stycznia 2009
    Reply

    Łempik 😛

    Księżyc w NOWIU :D… no ale…to że gość kręcił american Pie…chyba jakoś u mnie nie plusuje :P…No nie powiem, żeby mi się podobał ten film. No ale skoro to drugie tak wiernie oddał książce to może będzie spoko.

    Data – osobiste zapytanie ekspedientki Empiku ^^

  61. Twilight
    28 stycznia 2009
    Reply

    No właśnie „Złoty kompas” był porażką straszną, więc nie spodziewajcie się cudów na patyku… Obawiam się wręcz, że też sknoci, tak jak zrobił to w przypadku „Złotego kompasu”… Bo wierna adaptacja to nie była, przynajmniej dla mnie.

  62. Oso
    29 stycznia 2009
    Reply

    🙂

    Nie wiem dlaczego, ale w recenzji też się walnąłem z tytułem. Tam na szczęście zauważyłem zanim wysłałem Bazylowi 😉

  63. Maturzystka
    29 stycznia 2009
    Reply

    Obejrzałam film i bardzo mi się spodobał. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to że film sam w sobie spodobał mi się PRZED przeczytaniem książki. To dzięki filmowi wogóle dowiedziałam się o istnieniu takowej. Był na tyle dobry że zachęcił mnie do sięgnięcia po nią. Przyznam się że przed przeczytaniem książek dziwiły mnie nieco komentarze typu „za mało było Cullenów” i miałam na nie gotową odpowiedź: 'Jak zmieścić cała książkę w krótkim filmie? Coś uciąć trzeba’. Teraz jednak wiem że mogło to być 'coś’ innego. Nie zmienia to jednak faktu, że film okazał się na tyle dobry, że zakupiłam całą sagę.
    Historię Belli i Edwarda zrozumiałam bez zastrzeżeń, choć gdzieniegdzie padały głosy, że zrozumieć się jej nie da bez czytania książki. Otóż da się. Ręczę za to.
    Sama tez zachęcam swoich znajomych żeby najpierw obejrzeli film a później dopiero sięgneli po ksiązkę. Robię tak dlatego, iż uważam że obsada do filmu została tak genialnie dobrana, że miło jest czytać i mieć przed oczami wg. mnie idealne postacie. Uważam też że lepiej jest obejrzeć film i później miło spędzić czas na czytaniu i 'zagłębieniu’ się w sceny skrócone bądź pominięte. Lepsze to niż przeczytanie ksiązki i totalne rozczarowanie się filmem. Wiele osób posłuchało mojej rady i są mi dozgonnie wdzięczne.
    Co do tego filmu to sprawdza się tu stare porzekadło: 'punkt widzenia zależy od punktu siedzenia’. Dla kogoś kto przeczytał skiązkę, ba(!), kto przeczytał całą sagę film może okazac się płytki i okrojony do granic możliwości. A dla kogoś kto jest zwykłym szarym człowieczkiem i w kinie szuka rozrywki i oderwania choć na chwilę od swoich problemów może być ciekawą historią którą przeplata dobra klimatyczna muzyka i szczypta akcji.
    Po przeczytaniu książek obejrzałam film raz jeszcze. Zabrakło mi w nim wielu rzeczy które tak polubiłam w książce np. – charakterku i 'pazura’ Edwarda, jego pewności siebie i przytyków w stronę Belli
    – ogólnie rodziny Cullenów ( postać Alice prawie całkowicie pominięta, żarty Emmeta również, żeby nie wspomnieć o darze, jakże ciekawym Jaspera! )
    Uważam że film jednak sam w sobie jest dobry. Na tyle dobry że potrafi zachęcić do przeczytania książki. A taką też ma chyba pośrednio spełniać rolę? Nie bądźcie więc dań zbyt surowi, wszakże jak już pisałam: 'Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia’
    Pozdrowienia dla recenzenta, którego opinie uwielbiam czytać 🙂

  64. Ola
    29 stycznia 2009
    Reply

    Kolejność poraz kolejny 😀

    Pierwszy raz chyba czytam opinię osoby, której PODOBAŁ się film i z którą jestem w stanie się zgodzić :).

    Alle
    …co do kolejności…

    to ja mam szczere wątpliwości, ale chyba tak naprawdę to zależy od tego jak, kto lubi…
    Ja np. wole przeczytać najpierw książkę, właśnie po to, żeby SAMA móc sobie wszystko wyobrażać, a nie kierować się czyimiś gustami czy coś ;P. Znam siebie i wiem, że jak najpierw obejrzę film to od razu przy czytaniu książki będę widziała FILMOWYCH bohaterów, a tego nie lubię.
    NO ALLE…z drugiej strony, jak właśnie ktoś woli obejrzeć dobry film i doprawić jeszcze lepsza książką to taka kolejność jest ok.

  65. Paula
    2 lutego 2009
    Reply

    Kolejność – c.d.

    No więc ja jeszcze raz co do kolejności a podobania się filmu.

    Po raz pierwszy poszłam na „Zmierzch” bez czytania książki (a nawet świadomości, że takowa istnieje) i film co prawda zrozumiałam 😉 ale wydał mi się kiepskim, strasznie hollywoodzkim romansidłem dla nastolatek (którą już niestety nie jestem). Słowem ŻENADA, nic, tylko patrzenie w oczy, wzdychanie, tudzież rozchylanie ust na pierwszym planie.

    Potem jednak sięgnęłam po książkę, którą pochłonęłam, potem przeczytałam jeszcze „Midnight Sun”, jeszcze raz „Zmierzch” i wtedy jeszcze raz poszłam do kina… No i film był inny 😉

    Każde spojrzenie, którym Edward obdarzał Bellę coś znaczyło, każe jej rozchylenie ust też 😉 Nie twierdzę, że film nagle zmienił się w arcydzieło, ale moim zdaniem można mu wiele wybaczyć, kiedy się już wie, że jest kiepski, a jednocześnie zna się całą historię, która za tym stoi.

    Ja osobiście jestem bardzo zadowolona z kolejności, jaka mi się przytrafiła, film najpierw zainspirował mnie do sięgnięcia po książkę (oczywiście przeczytam całą sagę), a potem był ilustracją (nie najlepszą, ale zawsze) do całej tej „historii z Forks” 😉

    ~Ola – to chyba Ty napisałaś, że „Midnight Sun” nie napisała S. Meyer. Oczywiście, że ona, na jej oficjalnej stronie jest wszystko opisane i wyjaśnione. Dla mnie osobiście było to niesamowite przeżycie zobaczyć całą historię oczami Edwarda i uważam, że dopiero „Twilight” w połączeniu z „Midnight Sun” w całości oddają ich skomplikowaną relację.

    CZY KTOŚ MOŻE WIE CZY JEST GDZIEŚ DOSTĘPNA DALSZA CZĘŚĆ MIDNIGHT SUN, A TAKŻE FOREVER DAWN??? Może być po angielsku…

  66. gość
    2 lutego 2009
    Reply

    kolejność

    a więc jednak… kolejność bardzo wpływa na ocenę filmu, z tym że u mnie nie zmienia to nastawienia do filmu tym bardziej że jak się okazuje nie został on tak zmontowany jak tego chciała reżyserka ponieważ wytwórnia poganiała realizatorów nie dbając o to jaki będzie efekt końcowy dzieła.Jednym słowem szło o kasę i żeby jak najszybciej wyświetlić i sprzedać film i mamy to co widać miejmy nadzieję że New Moon będzie sensowniejszy

  67. Anna
    3 lutego 2009
    Reply

    Oklaski dla Pauli

    Masz całkowitą rację – dopiero przeczytanie książki pozwala ujrzeć całą historię z innej perspektywy. Co do Midnight Sun również się zgadzam – zrozumienie jego zachowania, bez znajomości motywów jakie nim kierowały, jest praktycznie niemożliwe. Jego postać nabiera całkiem innego wymiaru i wreszcie cała historia ma sens. Bella nadal mnie drażni i nic na to nie poradzę.

  68. Karo
    13 lutego 2009
    Reply

    Eee…no sorry. ;|

    Czytając wasze komentarze można się załamać…Powiem tak..film był cudowny. Cudowny to za mało, ale nie wiem jakiego słowa można by użyć. Bardzo mi się podobał. Poszłam do kina nie czytając książki, a nawet nie mając świadomości, że tak owa istnieje. Poszłam na film z…lekką niechęcią. Namówiła mnie koleżanka, a ja oglądając zwiastun i czytając informacje o filmie, pomyślałam:”Zanudze się tam na śmierć.” Poszłam, bo w sumie w tym momencie nie grali nic ciekawszego. Jednak z czasem wyświetlania filmu zmieniło się całkowicie moje zdanie o nim…to nie do opisania. Jestem jednocześnie zaskoczona jak i zauroczona filmem. I to co mówicie o tym skakaniu po drzewach…właśnie to było super. Oczywiście nie tylko to. Być może jest to też zasługa samego kina. Myśle, że oglądając ten film w telewizji nie byłoby to już to samo. Ale mimo wszystko jak narazie kocham ten film. I wcale nie chodzi mi o aktorów, nie jestem jakąś niewiadomo jak zabujaną w nich fanką, żal mi takich ludzi. Nawet szczerze mówiąc za dużo o tych aktorach nie wiem. Nie zabardzo mie to interesuje, jednak uważam, że zagrali świetnie i są znakomici. Oczywiście zauważyłam, że występował tam lekki brak mimiki z ich strony, zakochani, a jednak ledwo się znisili…? Troszkę można by odnieść takie wrażenie, jednak myślę, że warto przymknąć oko na te rzeczy. Film jest naprawdę godny polenenia. Osobiście mogłabym go obejżeć jeszcze raz. 🙂 I miałam taką chęć, gdy tylko się skończył. A kiedy usłyszałam „na podstawie powieści Stephenie Meyer”, postanowiłam koniecznie przeczytać książkę. Jednak nim udałam się do księgarnii, przeczytałam fragment w internecie…i szczerze mówiąc się zawiodłam. Jest to wszystko tak nudnie i fatalnie opisane, że nie wiem co o tym mysleć. Oczywiście przeczytam kolejne części, bo jestem bardzo ciekawa dalszych losów bohaterów. Jednak z pewnością będę niecierpliwie czekała na kolejną ekranizację w kinie. Być może zmieni się moje zdanie po przeczytaniu książek. Choć raczej w to wątpie. Wystąpiło tu porównanie do zagranej roli Roberta Pattinsona w Harrym Potterze. Akurat nie widziałam czwartej części, ale wcale nie żałuję. Wymiotować mi się chce jak widze ekranizacje powieści J.K.Rowing i nienawidze jej za to, że za kase pozwoliła tak zniszczyć jej własną prace…kocham wszystkie części Harry`ego. Czytając te książki przeżywa się coś niesamowitego…nie dość, że jest znakomicie napisana( z pewnością Stephenie Meyer nie dorasta Rowing do pięt. Chociaż podziwiam ją za wymyślenie tak znakomitej historii. Po prostu…nie umie pisać…przypominam jednak, że czytałam tylko fragment jej książki, nie wiem..może inaczej to wygląda, gdy czyta się całość. Sama piszę książę, nie mam pojęcia czy coś z tego wyjdzie, ale wiem jak ciężkie jest przerabianie swoich myśli w słowa..źle zaczełam, bo najpierw wymyśliłam całą historię i teraz próbuje ją przelać na papier, zupełnie inaczej pisze się wymyślając wszystko w trakcie pisania.Ale cóż…) Oczywiście kocham też inne książki, w ogóle kocham czytać, ale tylko i wyłącznie książki ciekawe i godne czytania. Powiem tak…jeśli ktoś kocha książkę nie polubi filmu, a gdy ktoś kocha film, nie zrozumie książki, choć to akurat zależy od tego jak jest napisana ;P nie wiem, może gdybym nie czytała książek o Harrym spodobałby mi się film. Chociaż..te ich głosy i w ogóle…chyba niemożliwe jest pokochanie tego filmu, a na pewno nie w polskiej wersji ;P troche was rozumiem..czytaliście książkę i widzicie różnice, których ja nie dostrzegam. Ale i tak chyba zawsze będzie mi się podobać ten film 😉

    Pozdrawiam fanów filmu jak i tych wolących książkę ;D

  69. Agg
    13 lutego 2009
    Reply

    Zmierzch – ekranizacja

    Czytałam książkę, oglądałam film i szczerze mnie on zawiódł. Nie wiem po co były morderstwa, bo w książce ich nie było. Mogliby za ten czas rozwijać wolniej znajomość bohaterów. Aktorzy ogółem fajni, a co do szczegółów w filmie na przykład Jacob miał rozpuszczone włosy, a w książce pisze, że miał kucyk. Mogliby również zadbać o strój Edwarda na początku [biała bluza, a nie t-shirt].

  70. Ev ;]
    13 lutego 2009
    Reply

    hey x)

    więc tak … nie wiem co powiedzieć … na pewno to że masz całkowitą racje…
    wczesniej nawet się nad tym nie zastanawiałam … a tak na prawde wiele jest takich niedociągnięć czy błędów … myśle że masz racje w wielu ważnych sprawach …
    gra aktorów, no cóż … nie była zła … chociaż rzeczywiście były momenty w których mnie mdliło z braku twórczości …
    faktem jest że ich znajomośc w filmie była nawiązana bardzi szybko … wczesniej nad tym nie myślałam … ale rzeczywiście między filmem a książką są spore różnice …

    Dzięki za artykuł … bo wiele mi wyjaśnił …
    i tak zawsze będę wolała książke …

  71. Tomek
    16 lutego 2009
    Reply

    no ej!!

    To że jestem chlopakiem na pewno przemawie na stronę mojej obiektywnosci. I z całą pewnością i stanowczością muszę stwierdzic że film jest zrobiony genialnie. Urzekły mnie piękne obrazy, ale zachwyca mnie gra aktorska. Zero sztucznosci naprawdę swietne Polecam!!!!Nawet gdyby wokół książek i filmu nie bylo tyle szumu.. może wtedy latwiej byloby stwierdzic, że to po prostu nie jest jedna z tandetnych produkcji, ale naprawdę DOBRY BARDZO DOBRY film

  72. gaudat
    17 lutego 2009
    Reply

    OMFG

    Troche tego nie rozumiem o.O
    Pod niezłymi filmami czasami jest góra 5 komentarzy, a pod tym totalnym szitem jest ponad 70 -,-

  73. Basia:)
    23 lutego 2009
    Reply

    🙂

    bardzo fajny profilek. zgadzam sie z autorką, moze przyczepiam sie do pierdół, ale w tym filmie najbardziej zdziwilo mnie to, ze Rosalie nosila kolczyki, a przecież niby jak sobie uszy przebil?? 😉
    tez woje książke od filmy, ale mimo to znam wszystkie dialogi 😉
    pzdr :*

  74. PaTrycja
    23 lutego 2009
    Reply

    Przeciw

    Ja najpierw widzialam film potem ksiazke i za bardzo pzred obejrzeniem filmu nikt mi nie mowil o czym to jest. i Mimo to film zrobil na mnie niesamowite wrazenie….dopiero wtedy zrozumialam co kolezanki widzialy w tej ksiazce..wczesniej zadna nie chciala ani pisnac slowkiem o tym o czym jest ksiazka i na ile jest fajna:)

  75. Czytelniczka ;d
    24 lutego 2009
    Reply

    Popieram 😉

    W pełni się z Tobą zgadzam, ekranizacja filmu nigdy nie odda tego co książka. Również się zawiodłam, myśląc, że będzie to pełna emocji, ciekawa, intrygująca, telewizyjna opowieść, tym czasem zastałam żmudną, mało rozwiniętą i wręcz nudną wersję filmową. Nie ukrywam, że jestem zwolenniczką książek, a nie ”po co mi lektura, kiedy mogę obejrzeć film”. Pozdrawiam wszystkie książkowe mole i nie tylko 😉

  76. Ola
    1 marca 2009
    Reply

    PODSUMOWANIE

    Nudni jesteście w…ehm. 😛
    Piszecie non stop to samo xd
    PODSUMOWANIE:
    Jeżeli ktoś oglądał najpierw film, a potem czytał książkę, to film mu się podobał.
    Na odwrót w 70% nie.
    Tym co czytali książkę najpierw nie podobały się:
    – skakania po drzewach
    – warczenie Edwarda
    – mimika Belli
    – alien Jasper
    – morderstwa
    – za szybki bieg akcji (mogłaby bys bardziej rozciągnięta i przeciągana znajomość E&B)
    – pierdyknięte szczegóły, np. Edward miał kurtkę zamiast T-shirta (=/)

    …No i to chyba tyle.
    Wymiotować mi się chce, jak widzę jaka obleśna słitaśna mania zrobiła się na ten film i książkę.

    A co do waszych komentarzy:
    (może najbardziej do Karo =/)
    Masz takie dziecinne założenie, że wszystko jest albo czarne albo białe, przez co bardzo źle się odbiera twój komentarz. Zwarz na to, że są tu również tacy, którym nie podobał się film…a używasz bardzo mocnych, często za mocnych słów.

    Wrrr…nie znoszę tego małego dziecinnego zasobu słów:
    – nigdy
    – zawsze
    – wszyscy
    – nikt
    – kocham
    – nienawidzę

  77. taka tam
    18 marca 2009
    Reply

    coś tam

    wg mnie film świetny.
    a waczenie, no cóż… moze w nas to wywołać mieszane uczucia, bo przeciez zaden człowiek tak nie robi.. ale to wampir trzeba podkeślić. Musi sie inaczej zachowywac. Przeciez nie bedzie jadł chipsów i dłubał w nosie. sorry za porównanie ;P ale nie wiedziałam jak to ująć. uważam, że wampiry były świetne. trochę bawiła mnie otwarta buzia belli 😉 a jedyne co mogę zarzucić to za mało namiętności… ze zniecierpliwieniem czekam na ekranizację Księżyca w nowiu.

  78. tak tam
    18 marca 2009
    Reply

    coś tam2

    chciałam jeszcze dodać, że ścieżka dźwiękowa wprost mnie oszołomiła.. niesamowicie pasowała do filmu. Na prawdę, wzbudzała emocje.

  79. nosferatu
    23 marca 2009
    Reply

    szkoda gadać

    cóż, taki wampir z Edzia, jak z koziej d… trąbka. Został zresztą ukarany przez nas – PRAWDZIWE WAMPIRY.

  80. Nat
    31 marca 2009
    Reply

    Z recenzją zgadzam się praktycznie w zupełności.
    Fabuła zgodna z założeniem książki, jednakże nagłe wyznanie uczuć, brak widocznej zażyłości, którą opisuje powieść, słaba mimika i niektóre niepotrzebne sceny, jak chociażby skakanie po drzewach, nie wpłynęły pozytywnie na moje odczucia. Plusem dla mnie była ścieżka dźwiękowa, podobała mi się także scena w sali baletowej oraz końcowy taniec Edwarda z Bellą. Próbując dostrzec więcej pozytywów obejrzałam film kilkakrotnie, jednak w rezultacie po prostu przymknęłam oko na różnice i wróciłam do lektury, która nie równa się z filmem. Czekam na ekranizację kolejnej części z cichą nadzieją, że będzie choć trochę lepsza od poprzedniej. ;p

  81. PySia
    6 kwietnia 2009
    Reply

    xd

    No coz ludzie ! Film mi sie podobal ,lecz po przeczytaniu wszystkich komentarzy O.O jakos mnie to zniechcecilo ;p. Film nie dopracowany ZDECYDOWANIE !

  82. madeleine
    11 kwietnia 2009
    Reply

    beznadzieja…

    Książka wg mnie genialna i spodziewałam się czegoś o wiele lepszego niż ta ekranizacja którą mamy. Film jest nudny ma beznadziejne dialogi a scena, w której Edward skacze po drzewach przypomina mi na myśl Tarzana!!! Ogólnie przez cały film lałam się ze śmiechu, bo gorszego filmu naprawdę nie widziałam (oprócz polskiego „Dlaczego nie!”), nie wiem jak może było nakręcić tak żałosny film. Nie polecam nikomu…

  83. eM
    13 kwietnia 2009
    Reply

    tytuł

    Moim zdaniem książka świetna i też niczego sobie.
    A czytając komentarze tych, którzy go krytykują mam wrażenie, że są kolejnymi zdesperowanymi osobami, zwyczajnie nie lubiącymi bohaterów(szczególnie aktora Roberta Pattinsona), ponieważ zyskali dużą sławę i stali się 'miłością’ wieeelu młodych dziewcząt.

  84. ;)
    13 kwietnia 2009
    Reply

    Szczerze… najpierw oglądnęłam film a potem przeczytałam książkę.. musze przyznać że książka nie dorównuje filmowi!

  85. m
    17 kwietnia 2009
    Reply

    Film

    Obejrzałam i żadnej rewelacji nie widzę.Zapomniałam o nim w drzwiach sali, poza tym miła odskocznia od codzienności i tyle. Edward / Robert Pattison/ Boski, Jasper wygladał jak naćpany. taki zwykły filmik o którym będą pamiętać rozanielone 14-stki…

  86. Fanka Zmierzchu
    19 kwietnia 2009
    Reply

    zmierzch

    Oczywiscie jak zawsze stanę po przeciwnej stronie.
    Wasze komentarze w większości mówią ` film do du*y`. A ja się z tym nie zgadzam. Tak sie składa, ze to film a nie książka przyciąnęła wiecej fanów. A dlaczego?.
    Grający Edwarda Rob Patison , początkujący aktor zaciekawił nie tylko płeć piękną swoim wyglądem, zachowaniem i mimoką, której nie dostrzeliście!. Ponura twarz to też mimika! Ludzie! Opanujcie się!
    Postać grająca główna bnohaterkę tez wypadła dobrze. Potwierdzaja to chociażby wykupione bilety, płytyz filmem i saundtrackiem.

    Radze ponownie obejrzeć film!

    Zgadzam sie iż ksiażka jest troszke ciekawsza. ALe tak jest zawsze. Więc kolejna rada- najpierw kino, potem lektura. Aby sie nie zawieść jak pan, który dał tą recenzję.

  87. ksiezniczka
    13 maja 2009
    Reply

    zmierzch

    film jest super!
    ogladalam go po raz pierwszy przedwczoraj ogladalam rowniez wczoraj i dzisiaj:)
    czekam na druga czesc tego filmu:)
    i naprawde lepszy jest film niz ksiązka na 1000%

  88. ...
    22 maja 2009
    Reply

    🙂

    to co przed chwilą przeczytałam było ŻĄŁOSNE do kwadratu!!!! Po co sie spierać o to, czy film komus sie podobał czy nie?! Jaki jest w tym sens??? Każdy ma odmienne zdanie na ten temat, komuś mógł się podobać, komuś nie… tym gadaniem tylko zniechęcacie ludzi do ogladnięcia filmu…. Możliwe że książka była trochę lepsza, ale ktoś może myślec inaczej … Ludzie!!!!! zacznijcie pisac cos z sensem!!!!!

  89. Asiaczek:)
    26 czerwca 2009
    Reply

    🙂

    Nie wiem co wam się nie podoba w tym filmie??
    Mi się bardzo podoba…Oglądałam go już kilka razy i jeszcze mi się nie znudził.
    Już nie mogę się doczekać ,,Księżyc w Nowiu” oglądałam już zwiastuny i zapowiada się ciekawie.
    A co do aktorów to nic nie mam. Mi się tam podoba jak grają.
    Ale każdy ma inne zdanie:P
    Pozdrowionka:*

  90. ewcik
    30 czerwca 2009
    Reply

    opinia:)

    w końcu kazdy ma prawo do wyrazania wlasnego zdania.. Kazdy czyta to co lubi i mu sie podoba.. ja osobiscie obejrzalam film i on mnie tak wciagnal ze postanowilam przeczytac ksiazke, teraz bede zabierala sie do czytania juz 3 czesci.. mnie wciagnela bardzo i nie zaluje zadnej minuty poswieconej czytaniu.. teraz tylko czekam na film:D pozdro:*

  91. Yohanna
    2 lipca 2009
    Reply

    Wolę książki

    Reguła jest prosta: książka cacy, ekranizacja – dno. Nie oglądałam jeszcze Zmierzchu, ale mówię ogólnie – kiedy najpierw obejrzy się film, wydaje się być dobry. Jeśli najpierw przeczytamy książkę, a później pójdziemy do kina, to film jest badziewny. Dlatego nienawidzę ekranizacji książek. No i trochę żal patrzeć na ludzi, którzy najpierw oglądają film, a dopiero potem sięgają po powieść. Odbierają smaczek temu lepszemu. A nie warto.

  92. BlueTurkuss
    2 lipca 2009
    Reply

    Najpierw książka

    Popieram, film to kicha. Oczywiście ma „parę” dobrych stron [np. Charlisle], ale książka bije ekranizację po tysiąckroć.
    Cieszę się, że nie widziałam filmu pierwszego bo na pewno zniszczył by mi klimat książki.

    PS: jak zobaczyłam filmowego Jaspera to się przestraszyłam^^ komentarz że wygląda jakby go coś bolało pasuje jak nic…

  93. oserwator
    13 września 2009
    Reply

    cos tam

    ludzie.. znacie cos takiego jak O Gustach sie nie dyskutuje.. ?? jak widze jest wiele podzielonych opini co do tego filmu… jak widac film trafia w większosci do młodej żenskiej publicznosci… i chyba taki był cel autorki nie prawdaż.. ?? osobiscie tez wole książke ponieważ film nie do końca odzwierciedla to co chciała pokazac autorka… jest kilka scen których wogóle w ksiażce nie ma ale to tak na marginesie… jeżeli dobrze pamietam książka opowiada o nastoletniej dziewczynie która ma rozterki miłosne i włąsnie do takiego typu czytelniczeki widzów kierowany był zarówno film i książka… widac do których osób trafił sens filmu…

  94. nieznajoma
    26 września 2009
    Reply

    nie przepadam za filmem

    Poszłam na film bo znajome mnie namówiły. Twierdziły że to coś ekstra. Trochę się tym zasugerowałam i oczekiwałam czegoś naprawdę interesującego, ale po pół godziny tylko czekałam na napisy końcowe. Nie czytałam książki, ale nie wydaje mi się żeby to cokolwiek zmieniło

  95. Blo
    2 października 2009
    Reply

    Książka świetna , ale film….

    Uwielbiam 'zmierch.’ książkę przeczytałam parę razy , i ciągle mnie zachwyca.. Jednak film.. cóż , nie podobał mi się. Znudził.

  96. Pantera
    11 października 2009
    Reply

    Zajebiste

    To co że były niedociągnięcia.Każdy lubi co innego a mnie się bardzo podobało.Film był 10000000 razy lepszy od książki.W książce było tak smętnie i tak długo i nudno się poznawali.A w filmie jest ciekawiej i szybciej bez durnych opisów krajobrazów.I jest fajnie i ciekawie a jak sie komu nie podoba to już jego problem.Niech se czyta książki bo to odpowiednie zajęcie dla nudziarzy!

  97. Sandra
    15 listopada 2009
    Reply

    I znów mi się podoba!

    Tak jak już wspomniałam na początku uważam, że Twoja praca jest znowu fantastyczna. Ale nie o tym chcę teraz pisać .Niestety pierwsze co zrobiłam to obejrzałam film okazało się to być moim wielkim błędem. Na początku nie wiedziałam nic wspanialszego niż ekranizacja Zmierzchu, jednak po przeczytaniu książki film nie był już tak doskonały. Według mnie jest tam dużo niedociągnięć a walka Edwarda z Jamesem była za krótka i… sztuczna.

  98. mkd
    7 grudnia 2009
    Reply

    hehe

    ale Wy wszyscy macie problemy :/ ;D żal..

  99. Mika.
    14 grudnia 2009
    Reply

    Powaga.

    Ludzie, zmierzch jest według was dobry? O matko! Nie spodziewałabym się tego. Po pierwsze za równo książka jak i film są do bani. Jak można napisać książkę, a narratorem zrobić Belle? Po drugie nie porównujcie tego gówna z HP, bo nogi z dupy powyrywam! 😛
    W tym momencie obraziliście J. K. Rowling, a całą chwałę przypisaliście jakiejś Stefani. Niech ona lepiej idzie na kurs pisarstwa, albo niech przeczyta pierwszą lepszą książkę, a na pewno popadnie w depresję, powiesi się lub co gorsza przebije się kijem od miotły.
    Cóż, jeszcze 3 filmy i na świecie zapanuje spokój, a ludzie nie będą się kłócić o takie rzeczy.
    Do sponsorów filmu: jak nie macie co zrobić z kasą to możeci mi ją oddać, albo przekazać na jakąś fundację, a nie wyrzucać ją w błoto. 🙂
    Pozdrawiam.

  100. IlonaB
    18 grudnia 2009
    Reply

    ???

    krótko. Film jest dobry – jak sie książki nie czytało.
    a beznadziejny i denny jak najpierw była książka…
    a teraz dłużej. Bardzo mnie raziło to, że w filmie nic nie było tak jak być powinno. scenarzyści dodawali wiele i ujmowali jeszcze więcej. Na szczęście oglądałam go na komputerze bo w kinie nie miała bym możliwości przewijania wyssanych z palca scen,a z całą pewnością byłby to drugi film na którym bym zasnęła(po kochaj i tańcz)

  101. Natalia
    14 stycznia 2010
    Reply

    xd

    Film wzbudził sympatię wielu. To dobry film. Świetnie się go oglądało, czekam z niecierpliwością na następne części. Co prawda nie czytałam książki, ale już niedługo będzie opanowana. Podobno jest więcej szczegółów, o których niestety zapomnieli ludzie z ekipy. Zmierzch jest hitem i będzie jeszcze długo. Ma w sobie coś, co urzekło większość. Oby było więcej takich produkcji filmowych!

  102. agu$
    16 stycznia 2010
    Reply

    głupki

    wiecie co jestescie do bani!!!!! nic wam sie nie podoba :/
    ze na przyklad edward jest za sztywny ,za chudy!!! a jak by byl gruby i za pewny siebie to tez mielibyscie jakies wąty…..
    jak wam sie nie podoba to nie ogladajcie tego ani nie czytajcie.

  103. Agnieszka
    23 stycznia 2010
    Reply

    !

    Mi osobiście film bardzo się podobałał, a co do aktorów… grali bardzo dobrze. Oczywiście książka była 100 razy ciekawsza ! Robert Pattinson jest doświadczonym aktorem. Grał jak już mówino w H.P, ale jedną z głównych bohaterów w filmie ” Remember me” ! Bella również była zagrana ok, to miała być zagubiona, wiecznie przestraszona dziewczyna !!! Macie też ” focha” na to ,że wycięto kilka momentów… czy wy ludzie myślicie ,że jak film by trwał 4 godziny… to by wam się chaciało go oglądać ! Musieli coś wyciąć ta książka nie jest opowiadaniem, nie ma 100 stron !

  104. Ślepy
    25 stycznia 2010
    Reply

    .

    Film ogólnie nie jest taki zły… ale patrząc na wasze wypowiedzi na temat różnic pomiędzy nim a książką mam ochotę ją przeczytać…

  105. Monik@
    7 lutego 2010
    Reply

    :***

    Jest cudowny!
    :***

  106. Barbi77
    7 lutego 2010
    Reply

    m

    Boski!
    oglądałam go 10000000razy

  107. Angela :*
    9 lutego 2010
    Reply

    Mi się podoba

    Nie wiem o co wam chodzi… Spójrzcie na świat logicznie!! Przecież nie mogli zrobić baardzo długiego filmu, jak by to było na podstawie książki musieli by chyba 3 części nakręcić ogólnie książka i film mi się podoba. Jest bardzo romantyczny i w ogóle, nie zabrakło w nim szczypty akcji. A jeśli chodzi o to że w filmie ciągle na siebie wpadają to jest bardzo łatwe do wyjaśnienia!! Przecież Edward był zakochany w Belli i chciał z nią być cały czas. I spójrzmy prawdzie w oczy że Paweł`Oso`Czykwin mija się ciągle z prawdą i ani razu się jej nie ukłonił… Czy nikt z was nie widział filmów z HOLLYWOOD. Jeśli ktoś się czepia do tych efektów w których Edward się szybko poruszał to odpowiedź jest prosta- reżyser filmu chciał podkreślić z jaką prędkością się on poruszał… Więc mi się podoba bo wszystko jest zrobione tak aby nie wyszło z tego ,,masło maślane”

  108. krysten
    27 marca 2010
    Reply

    krysten

    zakochani nie tylko na planie to była miłość od pierwszego wejrzenia.kristen i robert poznali się na planie zmierzchu gdzie grali kochanków

  109. Czarna
    26 kwietnia 2010
    Reply

    🙂

    Uwazam ze film nie odzwierciedla tego co jest napisane w ksiazce. Cala saga jest super. Ja osobiscie nie moglam sie oderwac od ksiazki. A „przed switem” najbardziej mi sie podobalo 🙂 szkoda ze 5 czesci nie ma :p

  110. ola
    16 czerwca 2010
    Reply

    ala florczak

    super mega fajne

  111. Aquariellen
    22 czerwca 2010
    Reply

    Horror?

    Całkowicie zgadzam się z Equinoxe. Dlatego też nie skupię się na wykonaniach aktorskich (mi też osobiście nie odpowiada ten aktor, akurat w tym filmie). Raczej na chlubny gatunek do którego podczepiono „Zmierzch” – mianowicie – horror. Całkiem ciekawie to zabrzmi jeśli przypomnę sobie momenty w których cała sala po prostu tarzałą się ze śmiechu. Jeśli więc ktoś zamierzał tu uzyskać efekt horroru, to troche rozminął się z tematem.

  112. Ewka Sarna
    16 marca 2011
    Reply

    Twilight

    Film super, ale książka o wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele wiele lepsza

  113. Alice 15
    24 marca 2011
    Reply

    The Twilight Saga

    Nie jestem specjalistką od oceniania filmów pod względem aktorstwa, scenariusza itp ale Zmierzch mi się podobał chociaż ma bardzo dużą wadę. Film jest po prostu dopełnieniem powieści a nie jej przedstawieniem. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że nie można nakręcić 5 godzinnego filmu, ale moim zdaniem wycięto za dużo ważnych scen.

  114. marlena worosz
    24 maja 2011
    Reply

    ,,Zmierzch”

    Czytając wasze komentarze można się załamać…Powiem tak..film był cudowny. Cudowny to za mało, ale nie wiem jakiego słowa można by użyć. Bardzo mi się podobał. Poszłam do kina nie czytając książki, a nawet nie mając świadomości, że tak owa istnieje. Poszłam na film z…lekką niechęcią. Namówiła mnie koleżanka, a ja oglądając zwiastun i czytając informacje o filmie, pomyślałam:”Zanudze się tam na śmierć.” Poszłam, bo w sumie w tym momencie nie grali nic ciekawszego. Jednak z czasem wyświetlania filmu zmieniło się całkowicie moje zdanie o nim…to nie do opisania. Jestem jednocześnie zaskoczona jak i zauroczona filmem. I to co mówicie o tym skakaniu po drzewach…właśnie to było super. Oczywiście nie tylko to. Być może jest to też zasługa samego kina. Myśle, że oglądając ten film w telewizji nie byłoby to już to samo. Ale mimo wszystko jak narazie kocham ten film. I wcale nie chodzi mi o aktorów, nie jestem jakąś niewiadomo jak zabujaną w nich fanką, żal mi takich ludzi. Nawet szczerze mówiąc za dużo o tych aktorach nie wiem. Nie zabardzo mie to interesuje, jednak uważam, że zagrali świetnie i są znakomici. Oczywiście zauważyłam, że występował tam lekki brak mimiki z ich strony, zakochani, a jednak ledwo się znisili…? Troszkę można by odnieść takie wrażenie, jednak myślę, że warto przymknąć oko na te rzeczy. Film jest naprawdę godny polenenia. Osobiście mogłabym go obejżeć jeszcze raz. 🙂 I miałam taką chęć, gdy tylko się skończył. A kiedy usłyszałam „na podstawie powieści Stephenie Meyer”, postanowiłam koniecznie przeczytać książkę. Jednak nim udałam się do księgarnii, przeczytałam fragment w internecie…i szczerze mówiąc się zawiodłam. Jest to wszystko tak nudnie i fatalnie opisane, że nie wiem co o tym mysleć. Oczywiście przeczytam kolejne części, bo jestem bardzo ciekawa dalszych losów bohaterów. Jednak z pewnością będę niecierpliwie czekała na kolejną ekranizację w kinie. Być może zmieni się moje zdanie po przeczytaniu książek. Choć raczej w to wątpie. Wystąpiło tu porównanie do zagranej roli Roberta Pattinsona w Harrym Potterze. Akurat nie widziałam czwartej części, ale wcale nie żałuję. Wymiotować mi się chce jak widze ekranizacje powieści J.K.Rowing i nienawidze jej za to, że za kase pozwoliła tak zniszczyć jej własną prace…kocham wszystkie części Harry`ego. Czytając te książki przeżywa się coś niesamowitego…nie dość, że jest znakomicie napisana( z pewnością Stephenie Meyer nie dorasta Rowing do pięt. Chociaż podziwiam ją za wymyślenie tak znakomitej historii. Po prostu…nie umie pisać…przypominam jednak, że czytałam tylko fragment jej książki, nie wiem..może inaczej to wygląda, gdy czyta się całość. Sama piszę książę, nie mam pojęcia czy coś z tego wyjdzie, ale wiem jak ciężkie jest przerabianie swoich myśli w słowa..źle zaczełam, bo najpierw wymyśliłam całą historię i teraz próbuje ją przelać na papier, zupełnie inaczej pisze się wymyślając wszystko w trakcie pisania.Ale cóż…) Oczywiście kocham też inne książki, w ogóle kocham czytać, ale tylko i wyłącznie książki ciekawe i godne czytania. Powiem tak…jeśli ktoś kocha książkę nie polubi filmu, a gdy ktoś kocha film, nie zrozumie książki, choć to akurat zależy od tego jak jest napisana ;P nie wiem, może gdybym nie czytała książek o Harrym spodobałby mi się film. Chociaż..te ich głosy i w ogóle…chyba niemożliwe jest pokochanie tego filmu, a na pewno nie w polskiej wersji ;P troche was rozumiem..czytaliście książkę i widzicie różnice, których ja nie dostrzegam. Ale i tak chyba zawsze będzie mi się podobać ten film 😉

    Pozdrawiam fanów filmu jak i tych wolących książkę

  115. ewik
    24 lipca 2011
    Reply

    ,,zierzzh”

    świetny film ,aż sie popłakałam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.