Złym okiem: Dni Fantastyki 2009

logo-200W tym roku przypada trzydziesta rocznica powstania Gwiezdnych Wojen. Z tej okazji na każdym kroku pojawiają się różne wydarzenia czy happeningi nawiązujące do gwiezdnej sagi. Z tego samego koszyka atrakcji postanowili czerpać także twórcy tegorocznych Dni Fantastyki we Wrocławiu – choć u nich akurat zawsze były atrakcje dla miłośników tego tematu.

Z tego powodu, udając się do Wrocławia, obawiałem się trochę, jak wypadnie ta impreza. Bałem się zbyt dużej dominacji filmowych klimatów nad tym, co typowe dla tego konwentu, czyli spotkań z pisarzami i atrakcji dla miłośników wszelkich gier. Tym bardziej, że zawsze chętny do pomocy Wielosfer tym razem odmówił przygotowania swoich punktów programu.

Mimo wszystko wrocławskie Dni Fantastyki pozytywnie mnie zaskoczyły. Punkty programu związane z Gwiezdnymi Wojnami nie zdominowały całej imprezy, choć były na niej bardzo wyraźnie zasygnalizowane. Jak się później okazało, podobały się nawet tym, którzy za podobnymi klimatami nie przepadają.

Tradycyjnie już impreza ta odbywała się na leśnickim zamku, który wszyscy miłośnicy fantastyki z Wrocławia i okolic doskonale znają. Tym razem jednak – prawdopodobnie celem pomieszczenia jeszcze większej ilości konwentowiczów – przetasowano rozkład sal z atrakcjami. I tak Games Room trafił w miejsce małej salki na piętrze, gdzie wcześniej odbywały się prelekcje erpegowe. Nie była to najlepsza decyzja, ponieważ chętnych do gry było często więcej niż miejsc – sam brałem udział w grze, którą z braku wolnego stolika przeprowadziliśmy na okiennym parapecie. Na domiar złego dostęp tam prowadził przez salę z prelekcjami o gwiezdnych wojnach, która także pustkami nie świeciła.

df3Gry fabularne, i nie tylko, zostały przeniesione na dół, do piwnicy, nieopodal stolików z bitewniakami. Pomieszczenie także małe, a co gorsza ogrodzone od hałaśliwej reszty piwnic drzwiami w kształcie bramy – czyli z wielkimi prześwitami, które nijak nie chroniły prowadzących przed odgłosami z zewnątrz. To przeszkadzało, a nierzadko i irytowało.

Reszta sal, jeśli dobrze pamiętam minione lata, pozostała zagospodarowana podobnie. Podejmowane są próby optymalizacji zagospodarowania przestrzennego tego obiektu, więc drobne niedogodności trzeba wybaczyć.

df4Wśród zaproszonych gości znaleźli się Graham Masterton, którego nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, oraz para aktorów znanych z ról w Gwiezdnych Wojnach – Garrick Hangon i Gerald Home. Cieszy fakt, że takie osoby coraz chętniej odwiedzają nasz kraj. Szkoda, że było ich tylko tylu, i że byli to ludzie, których ktoś kto nie zna sagi Lucasa od podszewki nie będzie kojarzył. Oprócz tego można było spotkać także naszych rodzimych pisarzy, których nie wymienię, aby nikogo nie pominąć. A było ich całkiem sporo, zaś wśród znanych i lubianych w naszym kraju fantastów nie zabrakło także niedawnych debiutantów.

Tradycyjnie już pisarze oprócz spotkań autorskich prowadzili własne prelekcje, co dodatkowo wpływało na atrakcyjność programu. Poza autorami, Gwiezdnymi Wojnami i wszelkiej maści grami, można było wysłuchać prelekcji o innych fantastycznych serialach, znaną bywalcom DF pogadankę o UFO, czy obejrzeć klipy z produkcji Gwiazd w czerni. Puszczane klipy przeplatane były anegdotami Staszka Mąderka. Ponadto w pobliskim parku miały miejsce także inne atrakcje – koncert muzyki z Gwiezdnych Wojen, pokaz walki na miecze (przeniesiony do budynku ze względu na pogodę) – tradycyjny punkt programu Rafała Dębskiego, czy wyścigi i zabawy dla najmłodszych uczestników imprezy.

df5Ogólnie poza kapryszącą aurą, problemami z niewielkimi salami prelekcyjnymi oraz lokacją osób przyjezdnych (w znanej już wszystkim pobliskiej szkole), trzeba przyznać, że konwent ten okazał się być całkiem udany. Większych wpadek organizacyjnych nie wyłapałem, więc jeśli coś takiego miało miejsce, to najpewniej Orgowie sprawnie sobie z tym poradzili. Imprezę uważam za udaną, i nie słyszałem, żeby ktoś na nią specjalnie narzekał. Dlatego też mogę ocenić ją na piątkę, z niewielkim tylko minusem.

Foto: borg

BAZYL Opublikowane przez:

Zaczął od tekstowego Hobbita na Commodore 64, a potem poszło już z górki. O tamtej pory przebił się przez wszystkie chyba rodzaje fantastyki – i nie przestaje drążyć tematu dalej.

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.