Złym okiem: ConStar 2007

cs1Zeszłoroczny ConStar, podobnie jak ConQuesty, z którymi miał wiele wspólnego, niewątpliwie należał do jednych z lepszych konwentów w Polsce. Dlatego pełen nadziei jechałem w tym roku do Krakowa; spodziewałem się dobrej zabawy i znakomitej atmosfery. Jak się okazało możliwości ku temu były, a jak ostatecznie wyszło?

Droga do Krakowa była dość długa, na szczęście w pociągu spotkałem znajomych z Wrocławia, więc przedsmak konwentu poznałem kilka chwil po wyruszeniu z domu. Był to dość szczęśliwy przypadek, bo niepokoiła mnie myśl jak dotrzeć do konwentowej szkoły gdy już dojadę. Obawa ta nie wzięła się z niczego – szkoła miała znajdować się pięć minut od dworca PKP, a odnalezienie mapki z drogą na oficjalnej stronie konwentu – zajęło mi dziesięć. Dodam, że mapka była niewielka i mało czytelna, bo Organizatorzy woleli napisać pełen pustosłowia i niewyraźnych fotek tekst, niż postarać się o klarowne rysunki i użyteczne wskazówki.

cs4Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Okazało się, że szkoła znajduje się naprawdę blisko i zamówiona już wcześniej miejscowa ekipa doprowadziła nas na miejsce zanim się spostrzegliśmy. Ta lokalizacja okazała się wkrótce jednym z największych atutów konwentu – blisko było stamtąd praktycznie wszędzie – do pizzerii serwującej nienajgorsze dania, a także do galerii czynnej do późnego wieczora, w której można było odnaleźć i szereg fastfoodów, i dobrze zaopatrzony sklep spożywczy. A skoro już przy gastronomii jesteśmy, to wspomnę jeszcze o niewielkim sklepiku szkolnym, który cenami i wyborem nie pretendował nawet do głównego miejsca zaopatrzania się w pokarm konwentowiczów.

Wydawanie wejściówek na ConStar 2007 przebiegało bardzo sprawnie i nie widziałem, żeby tworzyły się tam większe kolejki. Nic jednak dziwnego jeśli weźmie się pod uwagę liczbę uczestników – szacuję ją na 300-350 osób, co osobiście uważam za rozczarowujące, acz nie dziwiące – oficjalnych danych Organizatorów nigdzie nie znalazłem, więc przyjmuję te szacunki za pewnik [Oficjalne szacunki wynoszą ok. 450 osób – dop. red]. Nikt chyba jednak nie spodziewał się większej ilości, gdyż sale sypialne były wypełnione po brzegi, a finalnie zdecydowano się także pokazową salę gimnastyczną przeznaczyć na noclegi.

cs2Pierwsze chwile na konwencie upłynęły pod znakiem drobnego chaosu organizacyjnego. Przede wszystkim sale były inaczej oznaczone na ścianach/drzwiach a inaczej w informatorze na średnio czytelnym planie szkoły. Na szczęście nieduży budynek szybko pozwalał nauczyć się tego rozmieszczenia a poprawki zostały naniesione bardzo szybko. Często słyszałem także niezadowolenie twórców programu – z powodu dziwnych wielkości zniżek przy wejściu i w ostatniej chwili przeprowadzonych zmianach w godzinie i dniu przeprowadzania punktów programu, bez porozumienia z prowadzącymi (Trzeba było czytać forum – jak reagował jeden z Orgów).

cs5Właśnie ta ostatnia rzecz wpłynęła na to, że część przewidzianych atrakcji nie odbyła się. Wypadło także kilka innych, z przyczyn zupełnie różnych i szkoda, że Organizatorzy z takim doświadczeniem nie przewidzieli tego i nie przygotowali prelekcji zapasowych. Wypadające prelekcje były jednak do przewidzenia – zwłaszcza jeśli przeczytało się opisy w informatorze, które (oczywiście nie wszystkie) były kpiną z konwentowiczów i twórców programu. Widać nikt nie zadał sobie trudu aby upewnić się czy jeden i drugi punkt rzeczywiście się odbędzie, że już nie wspomnę o zainteresowaniu się o czym będzie i przypilnowaniu aby prelegent dostarczył opis.

A skoro już przy programie jesteśmy, to ConStar jest klasycznym przykładem konwentu, którego klimat został zabity przez… konwencję. Słyszałem, że Organizatorzy odrzucili trzecią prelekcję o 7th Sea ponieważ były już dwie, które do tego systemu nawiązywały. Nie trzeba było długo szukać, aby natknąć się na konkurs o wampirach, konkurs o Świecie Mroku i kilka prelekcji o podobnym temacie. Przyznam, że ani 7th Sea, ani żadne mroki specjalnie do mnie nie trafiają, więc wśród prelekcji o mroku, krwi, wampirach i grozie znamienita większość po prostu mnie nie interesowała. Choć trzeba przyznać, że z nudów odwiedzałem także te mniej interesujące i do formy czy przygotowania nie mogę się przyczepić. Przeciwnie – w większości przypadków prelegenci zasługują na najwyższe słowa uznania. Jednak cóż z tego, jeśli program konwentu był skierowany wyłącznie do wąskiej grupy miłośników fantastyki? A ogólnie klimatu konwentu (poza tematyką większości prelekcji) nikt nie starał się wprowadzać, no poza epizodycznymi przypadkami – jak na przykład prowadzący kalambury.

cs3Przy wejściu każdy uczestnik otrzymywał schludny informator, porcje typowego na konwentach spamu, lizaka oraz estetyczny laminowany identyfikator przypinany na smyczy lub żabką z agrafką. Szkoda tylko, że identyfikatory nie miały miejsca na podpis, były tylko w dwóch kolorach i różniły się wyłącznie rysunkiem maskotki konwentu, przez co z kilku kroków trudno było ocenić z kim ma się do czynienia. Inna sprawa, że każdy uczestnik miał na rysunku paskudną zezowatą szynszylę – ale to, że mi się nie podobała, nie oznacza, że wszystkich odrzuca ta grafika…

Na szczególną uwagę zasługuje dobrze przygotowany Games Room. Zawsze wypełniony, z chętną do pomocy i uprzejmą obsługą, mógłby stanowić wzór sali gier dla innych konwentów. Ośmielę się wysunąć tezę, że to najlepsza część tegorocznego ConStaru.

cs6Logistycznie także nie można nic konwentowi zarzucić. Były czyste toalety, w których znalazło się i mydło i papier toaletowy, śmieci były wyrzucane na bieżąco, a prysznic tylko zachęcał konwentowiczów do kąpieli. Szczególnie okazale prezentowały się nagrody na konkursy, widać, że sponsorzy naprawdę dopisali. Szkoda tylko, że czasami gubili się Organizatorzy, a kontakt do Koordynatora wiszący na niemal każdej ścianie, zdarzało się, że odpowiadał komunikatem o wyłączonej komórce lub denacie poza zasięgiem. Wystąpiły także trudności z wydaniem wejściówek nowoprzybyłym w bardzo późnych godzinach wieczornych. W sumie nie byłby to wielki problem biorąc pod uwagę, że dwa ostatnie dni konwentu, zupełnie nie niepokojony, spędziłem bez identyfikatora, a nie byłem jedynym takim osobnikiem.

Podsumowując, ConStar 2007 nie był konwentem złym. Jednak brakowało mu świeżości i otwarcia na uczestników. Przechodząc się korytarzami nietrudno było natknąć się na pustkę i nudę, a pojawiały się głosy, że gdyby nie znajomi i knajpka, Games Room i sala X-Box, nie byłoby co tutaj robić. Nie sposób się z tym nie zgodzić, jednak wymienione elementy to przecież także cecha konwentu. Niemniej osobiście uważam ConStar za rozczarowanie tego roku. Konwent dobry, lecz nie rewelacyjny, mimo dużych możliwości potencjał ten nie został wykorzystany, a szkoda. Ocena, ciut niższa niż może to wynikać z treści relacji, ma za zadanie zmotywować Orgów na przyszłe lata: 4-.


Foto: borg

BAZYL Opublikowane przez:

Zaczął od tekstowego Hobbita na Commodore 64, a potem poszło już z górki. O tamtej pory przebił się przez wszystkie chyba rodzaje fantastyki – i nie przestaje drążyć tematu dalej.

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.