Siedemdziesiąt dwie litery – recenzja

CHIANG

Dzięki Krokom w nieznane miałem przyjemność poznać kilka nazwisk pisarzy wartych tego, aby przyjrzeć im się bliżej. Wśród nich znalazł się Ted Chiang, którego udane (choć nie porywające) opowiadanie Siedemdziesiąt dwie litery posłużyło jako tytuł zbiorku zawierającego wszystkie napisane przez tego pana teksty (tak przynajmniej chwali się wydawca, ale jest to stwierdzenie nieco już nieaktualne). Pierwsza myśl, która przychodzi do głowy po jego przeczytaniu? Niemal doskonały.

Rzadko jestem zadowolony z tomiku opowiadań jako całości. Częściej jest tak, że podoba mi się część tekstów, część nie leży, a część ani ziębi ani grzeje. Po przeczytaniu Siedemdziesięciu dwóch liter jestem w kropce, bo nie potrafię wskazać tekstu, który nie przypadłby mi do gustu. Chiang jest wyjątkowo świeży i oryginalny, bawi się konwencją i tworzy dzieła, które najzupełniej zasłużenie sięgają po najwyższe wyróżnienia. Żaden z tekstów zbiorku nie powiela formy, ani tematyki pozostałych. Co więcej – nawet te najkrótsze wciągają niczym odkurzacz. Zawarte poniżej opisy starałem się przedstawić bez spojlerów, ale zdaję sobie sprawę, że nie wszędzie ich uniknę. Osoby wrażliwe proszę o przeskoczenie do ostatniego akapitu.

Zaczyna się od reinterpretacji biblijnej przypowieści o wieży Babel. W Wieży Babilonu Chiang doprowadził jednak budowę do końca, a bohaterami uczynił grupę górników, mających za zadanie przebić się przez sklepienie niebieskie. Czytelnik śledzi ich wędrówkę na szczyt wieży; towarzyszą jej typowo inżynierskie, ale niepozbawione zabarwienia teologicznego, rozmyślania o budowli, po której stąpają, konstrukcji świata i ich miejsca w nim. Niewiele się dzieje, narracja jest leniwa, końcówka niespecjalnie odkrywcza, ale całość i tak zaostrza apetyt na więcej.

Zrozum, to opowieść o człowieku, którego poziom inteligencji wzrósł w wyniku wypadku, hospitalizacji i przyjęcia eksperymentalnego leku. Już samo założenie intryguje, a dalej jest tylko lepiej. Wraz z odkrywaniem coraz większych możliwości swojego mózgu staje się nadczłowiekiem, a Chiang zastanawia się, jak taki osobnik funkcjonowałby w społeczeństwie. W tym tekście dokładnie widać kunszt pisarza, który stopniowo zwiększa poziom komplikacji języka i narracji, dostosowując ją do zmian zachodzących w narratorze. A przy tym wychodzi mu całkiem niezły thriller.

Dzielenie przez zero, to zupełne przeciwieństwo powyższego. Bohaterką jest wybitnie inteligentna matematyczka, której umysł stopniowo podryfował w stronę szaleństwa. Narracja prowadzona jest dwutorowo, z perspektywy kobiety i jej męża. We wszystko wplecione są dodatkowo matematyczne stwierdzenia. Są one próbą przybliżenia szerszemu gremium czytelników dziedziny, którą zajmuje się bohaterka, ale i tak jest to najbardziej hermetyczny tekst zbioru.

Historia twojego życia budzi zaciekawienie już samym tytułem. Ta opowieść kobiety, lingwistki zajmującej się próbami nawiązania łączności z przybyszami z obcej planety. Wplata ona doświadczenia z pierwszego kontaktu ze wspomnieniami zmarłej córki, co początkowo nie budzi zastrzeżeń. Stopniowo jednak czytelnik coraz mocniej odczuwa, że coś w tym tekście jest nie tak, jak być powinno; zarazem coraz wyraźniej rozumie, co i dlaczego. Perfekcja zarówno w formie, jak i treści. Lektura obowiązkowa.

Siedemdziesiąt dwie litery, czyli opowiadanie tytułowe, pojawiło się wcześniej w Krokach w nieznane 2005. To dość ciekawa wariacja na temat rewolucji przemysłowej, plus trochę genetyki i zabawa w stwórcę. Ciekawa, ale niepowalająca. Dałem się wciągnąć wizji społeczeństwa, w którym dosłowna staje się maksyma o stworzeniu człowieka przez słowo, ale odniosłem wrażenie, że autor za bardzo skupił się na wpływie na procesy przemysłowe, zamiast na ludzi.

Co z nami będzie i Ewolucja ludzkiej nauki, to dwa króciutkie teksty, opowiadające – odpowiednio – o wolnej woli i kierunku, w jakim może podążyć człowiek. Pierwszy z nich również zaliczył już występ w Krokach, tym razem w edycji 2006. Jest niedługi, ale wciąga, głównie przez zgrabnie poprowadzoną narrację i finalne przesłanie. Drugi jest ciut dłuższy i przedstawia interesującą wizję przyszłości, w której część ludzi wyewoluowała tak bardzo, że stała się niemal inną rasą. Mimo to reszta nie uznała tego za tragedię i w dalszym ciągu próbuje się doskonalić.

Bardzo frapującym opowiadaniem okazało się za to Piekło to nieobecność Boga. Wizja świata, w którym anioły dość regularnie zstępują na ziemię nie jest może zbyt oryginalna, ale już sposób jej przedstawienia – jak najbardziej. Dylemat człowieka, który nienawidzi Boga za śmierć żony, a zarazem musi Go pokochać, żeby znów się z nią spotkać. Całość przedstawiona przejrzyście, bez skłaniania się ku którejkolwiek ze stron, z przewrotnym finałem. Dobre dla każdego, niezależnie od wyznawanej wiary.

Co ma cieszyć oczy. Reportaż, jak sama nazwa głosi, nie jest zwykłym opowiadaniem. Stylizowany na telewizyjny reportaż, pełen głów przerzucających się opiniami, stara się przewidzieć reakcję społeczeństwa, które może swobodnie wyłączać i włączać w swoim mózgu obszary odpowiedzialne za postrzeganie fizycznego piękna. Oryginalne w stylu, prowadzące do – może mało odkrywczych – wniosków, ale i tak warte przeczytania.

Kupiec i Wrota Alchemika, to zabawa z czasem, prowadząca do prostej konkluzji, że nie da się odmienić przeszłości. Można ją co najwyżej lepiej poznać. Jest to wariacja na temat paradoksu dziadka; całkiem pomysłowa, choć rozwiązanie finałowe niespecjalnie przypadło mi do gustu. Tym niemniej warto zobaczyć, jak na możliwość wyrządzenia krzywdy swoim przodkom, albo uczynienia dla nich czegoś dobrego, zapatruje się Chiang.

Wreszcie, na zakończenie – Wydech, czyli historia cywilizacji niezwykle podobnej do naszej, a jednak całkowicie odmiennej. Cywilizacji, która odkryła, że jej koniec jest bliski. Całość stylizowana jest na wypowiedź naukowca skierowaną do osoby, która mogłaby odkryć jego zapiski. Tutaj się odrobinkę wynudziłem, jeśli chodzi o fabułę, ale koncepcja świata była na tyle zgrabna, że przykuła moją uwagę na czas niezbędny do przeczytania tekstu.

Jak zatem ocenić całość? Siedemdziesiąt dwie litery, to zbiorek magnetyzujący i skłaniający do refleksji. Znakomicie napisany i równie dobrze wydany. To bilet na podróż do innych światów, w którą z przyjemnością się wybrałem. Nie ma zatem nad czym się zastanawiać. W tej chwili jedna z lepszych pozycji na rynku.

Tytuł: Siedemdziesiąt dwie litery
Autor: Ted Chiang
Wydawca: Solaris
Rok: 2010
Stron: 384
Ocena: 5
Oso Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.