[Warhammer 40k] Wschód Słońca.

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Granat runął tuż koło Białego Kła. Jego twarz, wykrzywił straszliwy grymas. Uniósł swe oczy w górę, a chwilę poźniej spojrzał na Was. Jego wzrok był pełen nienawiści i zła. W oddali usłyszeliście okropny ryk. Nagle, zerwał się z miejsca i zaczął biec dalej... Do waszych uszu, dobiegł słodki dźwięk spadających pocisków. Blask był niesamowity, każdy z Was, zasłonił oczy swym ramieniem, gdy odsłoniliście je w ziemi, gdzie jeszcze niedawno stał plugawy kapitan, był niewielki krater. Natomiast nigdzie nie zauważyliście, żadnych śladów lub cząstek byłego Dowódcy. Jakoś nie przejmowaliście się tym.

-Marines?- burknał jakiś niski głos z tyłu, zauważyliście średniego, lecz bardzo masywnego Gwardzistę. W swych rękach trzymał podwójnego autoguna, a z kilku czaszek przyczepionych do pasa, raczej potrafił się nim obsługiwać.
-Jestem kapitanem Murva'yem Darkssonem, dziękuje Wam za pomoc- dodał i spuścił szare oczy na dół. -Potrzebujemy jeszcze Waszej pomocy. Musimy wysłać niewielki transport do oddalonego stąd o dzień drogi miasteczka. Pojedziecie z nimi? Tamte miasteczko jest również nękane.. tyle, że przez Orków. Damy wam transporter. Jesteście oddani Imperium? Czy macie inne plany do roboty?- dodał, a jego wzrok powędrował tuż na Was. W powietrzu unosił się smród przegniłych ciał...

Sory, że tyle czekaliście :P
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Sierżant

- Mieliśmy śledzić tę armię Chaosu, ale zdaje się że już nie ma takiej potrzeby. Więc wspomożemy naszymi skromnymi siłami ten transport, oczywiście. - stwierdził Sierżant, poczuwając się do roli dowódcy tego co zostało z ich oddziału.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

-Dobrze- skinał głową kapitan, a po jego twarzy przemknał delikatny uśmiech. -Wyruszycie jutro rano, tymczasem możecie kożystać z usług miasta, choć nie wiem czy z miasta coś zostało.. jeszcze- dodał i rozglądnał się wokół. Poza martwymi ciałami Wojowników Chaosu i szczątkami Gwardii Imperium. Gdzieniegdzie nawet leżały szczątki niebieskawych pancerzy.. Jednym słowem, atmosfera nie była za przyjazna. Wszedzie kszątali się medycy, i próbowali ratować poległych reanimując ich, lub wyciągali ich genoziarno (?)...
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Parsival Gaveriell Galadium

Genoziarna mają tylko marines.


Kogo podleczyć? Jeżeli nikt nie składa takiej propozycji to Parsival wyciąga skręta z kieszeni podchodzi do krateru. Spogląda w dół. Fiuuu... Przykłada skręta do pogorzeliska. Podnosi i zaciąga się porządnie. Ja jestem już wyleczony. (^^,)
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Hose15 »

John
Johny spojrzał na całe pole bitwy.."Wszędzie porozrzucane ciała..Kratery po granatach..Mnóstwo krwi a przede wszystkim krajobraz najbardziej ucierpiał.."
Ostatnio zmieniony środa, 10 stycznia 2007, 13:46 przez Hose15, łącznie zmieniany 1 raz.
Czerwona Orientalna Prawica
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Sierżant

- Bracia, daję wam do tego czasu wychodne. Jutro o świtaniu zbierzemy się przy bramie miasta, tej przez którą ruszyliśmy do walki. - zwrócił się do żołnierzy. - Mam nadzieję że nic was do tego czasu nie zabije, panienki. - zaśmiał się głośno i ruszył na obchód linii obronnych miasta, chcąc rozejrzeć się co z nich zostało i czy może pomóc przy reorganizacji obrony.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Hose15 »

John
Wysłuchał spokojnie Sierżanta. Odszedł z dala od grupy. Przyglądał się ciałom poległych ponownie. Objął całe pole bitwy wzrokiem po czym odszedł w stronę miasta. Raczej tego co z miasta zostało. Gdy był już w "mieście" zaczął szukać karczmy.
Czerwona Orientalna Prawica
shade
Mat
Mat
Posty: 514
Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 19:10
Lokalizacja: z kapusty

Post autor: shade »

Stał na środku pobojowiska w samotności. Dookoła niego krzątali się gwardziści i medycy lecz nie zwracal na to uwagi gdyż był skupiony na modlitwie. Po paru minutach wilk skończył się modlić za poległych i skierował swe kroki w kierunku braci –Więc mamy wolne. powiedział to tak jak gdyby podsłuchał rozmowę sierżanta z resztą lecz w rzeczywistości podpowiedziała mu to intuicja. -Co robimy? Bo nie sądzę by w tych ruinach miasta można było robić coś interesującego. po tych słowach poszedł za Johnym do miasta lecz nie wszedł do karczmy, zaczął się szwendać po ruinach szukając czegoś ciekawego do roboty.
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Parsival Gaveriell Galadium

Dopalił powoli skręta. Pomogę tutejszym poleczyć. Poszedł w stronę najbliższego punktu lekarzy.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Widac, że sesja do kitu bo gracze sie mało rozpisuja.. no ale_cóż ;) Poza_tym fajna wtopa z tym genoziarnem :P to tak jest, jak MG prowadzi sesje, w świecie który 1szy raz 'dotknął' -_-'

Miasto w zasadzie nie było aż tak zdewastowane, niż tereny przed nim. Śmiało można by było rzec, że gdyby zasłonić mur jakaś wielką płachtą, to było by jak nowe. No.. nie licząc tego rozwalonego przez pocisk Delifiera budynku, na samym środku miasta. Na twarzach przeżyłych żołnierzy, malował się uśmiech. Sami uczestniczyli w czymś, co dawało im motywacje do dalszych działań i zwycięstw. Do wygranej.. i do chwały Imperium.

Słońce wzbiło się wysoko nad widnokrąg, przyjemnie rażąc wszystko znajdujące się pod nim. Ciepły wiatr otulał wszystko w pieszczotliwym świście. Gdyby nie wielkie kratery, mnóstwo marwych ciał, i tylu żołnierzy... było by to niebo..

Niewielki ptaszek wzbił się w przestworza. Był tak niewielki, a gdy zasłonił słońce, na krainę padł cień. Coś świsnęło. Długa cisza. Nagle wybuch. Nie żadna ot petarda, czy pojedynczy granat. Olbrzymi wybuch. Na horyzoncie pojawiła się ognista kula, która znikła chwilę później. Czy to na pewno był ptak?

Parsivall, pomógł wielu rannym. Miał pełne ręce roboty. Usztywniał, zalepiał proteinami rany, bandażował, robił zastrzyki. Rannym zdawało się nie ubywać, lecz później, jakby było ich mniej. Aż do ostatniego mężczyzny. Wysokiego i postawnego człowieka uderzył pocisk wroga, i odrąbał mu całe ramię. Paskudny widok. Parsivall wciąż pamiętał wzrok tego mężczyzny. Zimny i przenikający. Ucieszył się w duchu, gdy z jego ust padły słowa "Dziękuje".

Atmosfera zrobiła się nagle strasznie gorąca. Wszyscy udali się na pijacki maraton. Została tylko wasza czwórka. Staliście na placu, widząc jak reszta dobrze się bawo. O! Jeden gwardzista upadł i rozwalił sobie nos na wystającym kamieniu. Nie ma sił, aby powstać. Jego koledzy się z niego śmieją
-Za dużo.. wypiłeś Kranz!- ryknął grubawy Żołnierz i wskazał palcem na leżacego pijaka, równocześnie trzymajac się na dośc duży brzuch. Zapewnie po to, aby nie popuścić przypadkiem.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Parsival Gaveriell Galadium

...mam ręce pelne roboty. Zakończył rozmowę przez komunikator z kilkoma karskinami (to taka cięższa gwardia) Dotknął okrwawionymi rękoma swój czerwony pancerz. Zostawił na nim kilka smug po czym stwierdził że gostek bez ramienia będzie żyć. Chłopie. Nie dziękuj. Kup sobie lepiej wszczep ramienia. Powiedział do kombatanta. Rozejżał się. To już wszyscy. Jak będziecie potrzebowali mojej pomocy to mam komunikator. Powiedział. Idę po amunicję i spirytus. (^^,) Poszedł do magazynu po amunicję, a potem do baru aby napić się z karskinami. Oni nie umieli pić wódki, ale mieli dobry samogon.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Sierżant

Opadł powoli na kamienny mur, koło ciężkiego boltera. Jego ciężki, szary pancerz zdawał się być wykonany z ołowiu, a nie lekkiego, superwytrzymałego stopu. Patrzył na zburzony budynek w centrum miasta, oddychając głęboko.

Dziesięć tysięcy lat, i dalej to samo. Dalej nie mógł przyzwyczaić się do widoku śmierci i zniszczenia. Stworzyli go jako dowódcę, maszynę do myślenia, która będzie rzucać na śmierć inne maszyny, stworzone do zabijania. Połączyli najlepsze cechy tych cholernych dowódców, Długich Kłów. Perfekcjonistów, będących tak blisko ideału, jak to możliwe. Złożyli ich ponad setkę, w jedno genoziarno. Jego genoziarno. Wiedział, że nie zawiódł swego zakonu, setki razy oddając im olbrzymie usługi. Wiedział, że nikt nie żałuje tej wymiany, nawet ci co poświęcili swoje życia by go stworzyć.
Ale dlaczego, do cholery, wciąż nie mógł przyzwyczaić się do widoku śmierci? To nie chodziło o to, że dopiero niedawno został znów ożywiony, i znów musiał przyzwyczajać się do wszystkiego. Pamiętał że nigdy nie przyzwyczaił się tak naprawdę do umierania.
A może właśnie to czyniło z tamtych Długich Kłów, z których teraz się składał, tak doskonałych dowódców?

Wstaj i spojrzał na pobojowisko. Pokręcił głową z rezygnacją i zszedł z murów. Trzeba znaleźć miejsce do spania. Gdy się śpi, nic się nie pamięta.[/url]
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Hose15 »

Johny
Widząc jak reszta się bawi Johny spróbował iść do pobliskiej karczmy. "Napewno musi być niezła popijawa. Widząc miny tych tutaj to musi być tam naprawdę ciekawie".
Po chwili John podszedł do pijaków.
-Hej! Panowie, gdzie jest karczma? Jak mi powiecie to postawię wam po jednym piwie. Ale widzę, że już chyba pęcherze wam nie wytrzymują.
Mężczyzna obejrzał okolicę. Coś nie dawało mu spokoju. Ten wybuch. Był jakiś dziwny.
Czerwona Orientalna Prawica
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Parsival Gaveriel Galadium

Waśnieee... wybuch.


Niebo rozsiwietlił ostre światło. Po kilku sekundach Parsivala dobiegł huk. Mimo wypitej połowie wódki i ćwiartce samogonu karskinów twardo stąpał po ziemi. Był w końcu Space Marine. Genetycznie mutowanym żołnierzem. Jego skóra potrafiła sama zasklepić co cieńsze i płytsze rany. Mógł biec dniami i nocami nie czując bólu. Nie_dość tego wszystkiego to jeszcze jego zakon specjalizował się w wyrobie towarów alkoholowych na całe imperium. Miliardy butelek Krwawych Merry było w sklepach. Poszedł w stronę przyjaciół.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
shade
Mat
Mat
Posty: 514
Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 19:10
Lokalizacja: z kapusty

Post autor: shade »

Cedrick
Łaził po miasteczku bez celu szukając jakiegoś zajęcia. Przyglądał się jak cały garnizon imprezuje. Szepnął sam do siebie –Poległo wielu ludzi a ta chołota się bawi, wrogowie tylko czychają... nagle gdzieś w oddali doszło do eksplozji która przykuła uwagę wilka ...czychają tylko na chwilę słabości. Niewiarygodne!. Cedrick skierował swe kroki do knajpy gdzie popijał jego towarzysz Parsival. W środku zdjął hełm i krzyknął do obecnych –Zakon Kosmicznych Wilków stawia kolejkę dzielnym Gwardzisom! Heretycy płacą!. Podszedł do baru, zamówił najmocniejszy trunek jaki był –Ludzie! Wyzywam was na alkocholowy pojedynek! Kto z was dobrze pije niech mnie przepije! i usiadł przy małym stoliku na środku pomieszczenia czekając na odważniaka.
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

--Więc chodź szczeniaku-- burknął wysoki, i bardzo masywny mężczyna, zasiadając przy stoliku Cedrika. Miał krótkie, czarne włosy. Odziwo, oboje oczów były zupełnie inne. Jedno było zielonkawe, a drugie czarne.-Jestem Mrakas. Co pijemy?- bulknął mężczyzna. Po jego oczach szło się domyśleć, że już coś dzisiaj wypił.

Nogi Sierżanta, zaprowadzily go do oberży. Chyba tylko tam, mógł odpocząć i wyspać się. Niemalże odrazu podszedł do niego niski mężczyzna, o kruczoczarnych, długich włosach opadajacych na barki. Niebieskie oczy, spojrzały na łysego Wilka.
-Napijemy się? Ja stawiam- syknął najpierw -Przyjacielu..- dodał, jakby mocniejszym głosem.

Parsival usiadł przy barze. Był wielki ścisk, lecz wszystkie oczy były skierowane, na dwóch śmiałków siędzących w centralnej części sali. Kątem oka dostrzegł barmana. Mężczyzna był wysoki i łysiejący. Na wydęte policzki opadały rozkosmacone włosy, a przez uniform widoczny był niewielki brzuch. Niemal w sekundę przeszedł bliżej Ciebie. -Co podać, kosmiczny wilku?- spytał, grubym, basowym głosem. Jego oczy były wciąż utkwione na dwóch mężczyznach. -To Mrakas. Nikt go nie przebije.- dodał, a po jego twarzy przebiegł uśmiech.

Jeden z mężczyzn, udpadł plackiem na ziemię. Wciąż trzymał się za brzuch i rechotał. Przypominał raczej prosiaka, niż Gwardzistę. Nagle jakby jego wyraz twarzy przebiegł grymas. A na spodniach pojawiła się plama. Drugi z mężczyzn ogarnął się w momencie. Wytarł grubym palcem łzę, utkwioną w oczodole.
-Tam wojowniku- burknął i wskazał owym palcem, na niski budynek, z wielkim szyldem kufla wypełnionego po brzegi biała pianą. -Wypij za zdrowie tego leżacego.. i tego drugiego obszczańca- ryknął radośnie, i począł się na nowo śmiać. Czyżby Ci wojownicy nietylko dzisiaj pili?
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Parsival Gaveriell Galadium

Hehe...


Podszedł do Marakas'a. Zza wczasu połknął entytropinę. Środek znieczulający który spowalnia metabolizm (aby alkohol się wolniej wchłaniał). Mogę się dosiąść? O co pijemy? Ten kto przegra pokrywa szystkie koszta picia. Pasuje? Wiedział, że Marakas oblizuje powoli rargi. On też by tak zrobił kiedy zdarzała by się możliwość darmowego napitku. Nagle Parsival oblizał się.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
Zablokowany