Widac, że sesja do kitu bo gracze sie mało rozpisuja.. no ale_cóż
Poza_tym fajna wtopa z tym genoziarnem
to tak jest, jak MG prowadzi sesje, w świecie który 1szy raz 'dotknął' -_-'
Miasto w zasadzie nie było aż tak zdewastowane, niż tereny przed nim. Śmiało można by było rzec, że gdyby zasłonić mur jakaś wielką płachtą, to było by jak nowe. No.. nie licząc tego rozwalonego przez pocisk Delifiera budynku, na samym środku miasta. Na twarzach
przeżyłych żołnie
rzy, malował się uśmiech. Sami uczestniczyli w czymś, co dawało im motywacje do dalszych działań i zwycięstw. Do wygranej.. i do chwały Imperium.
Słońce wzbiło się wysoko nad widnokrąg, przyjemnie rażąc wszystko znajdujące się pod nim. Ciepły wiatr otulał wszystko w pieszczotliwym świście. Gdyby nie wielkie kratery, mnóstwo marwych ciał, i tylu żołnierzy... było by to niebo..
Niewielki ptaszek wzbił się w przestworza. Był tak niewielki, a gdy zasłonił słońce, na krainę padł cień. Coś świ
snęło. Długa cisza. Nagle wybuch. Nie żadna ot petarda, czy pojedy
nczy granat. Olbrzymi wybuch. Na horyzoncie pojawiła się ognista kula, która znikła chwilę później. Czy to
na pewno był ptak?
Parsivall, pomógł wielu rannym. Miał pełne ręce roboty. Usztywniał, zalepiał proteinami rany, bandażował, robił zastrzyki. Rannym zdawało się nie ubywać, lecz później, jakby było ich mniej. Aż do ostatniego mężczyzny. Wysokiego i postawnego człowieka uderzył pocisk wroga, i odrąbał mu całe ramię. Paskudny widok. Parsivall wciąż pamiętał wzrok tego mężczyzny. Zimny i przenikający. Ucieszył się w duchu, gdy z jego ust padły słowa "Dziękuje".
Atmosfera zrobiła się nagle strasznie gorąca. Wszyscy udali się na pijacki maraton. Została tylko wasza czwórka. Staliście na placu, widząc jak reszta dobrze się bawo. O! Jeden gwardzista upadł i rozwalił sobie nos na wystającym kamieniu. Nie ma sił, aby powstać. Jego koledzy się z niego śmieją
-
Za dużo.. wypiłeś Kranz!- ryknął grubawy Żołnierz i wskazał palcem na leżacego pijaka, równocześnie trzymajac się na dośc duży brzuch. Zapewn
ie po to, aby nie popuścić przypadkiem.