Xan
Pobiegli na tą jaszczurkę jak wariaci. Xan wiedział, że adrenalina potrafi robić z ludźmi i nie tylko różne dziwne rzeczy, ale tych najwyraźniej ogarnęła gorączka bitewna. Na dodatek, Aquide dał Kasandrze ten przeklęty miecz. Po prostu bosko. Bezsensowne ryki stwora drażniły go i raziły jego ego, może i był mniejszy, ale przynajmniej Bogowie obdarzyli go swą iskrą inteligencji przy wykluciu, czego nie można powiedzieć o tym jaszczurze.
-Jego łuski są dość mocno zbite a poza tym nie podejdziesz a tyle blisko! Próbował przekrzyczeć tłum ciągnący w kierunku statków, ale nie bardzo mu to wyszło. Co gorsza wszyscy prócz uzdrowiciela pobiegli w kierunku rynku. Chyba nie miał innego wyjścia.
Przełożył miecz jak i laskę przez plecy, chwilowo nie były mu potrzebne. Skoncentrował się i skrzyżował ręce na piersi. Tuż przed nim pojawiło się białe światło, z początku blade, więc można było zobaczyć jego nagie ciało. Już po chwili światło przybrało na sile i rozrosło się do kuli gigantycznych rozmiarów. Xan mógł przetrzymać chwilowy głód, ale Xan Thepirk Kiral już nie bardzo, ciągle pod osłoną światła skonsumował pierwszą jałówkę, pozostałe trzy były wspomnieniem niedługo później. Dookoła niego wybuchła panika, jeden jaszczur to dla nich za dużo drugi zjawiający się tuż obok wywołuje zazwyczaj naturalną reakcję mózgu. Panikę. Strzepnął skrzydłami żeby odrzucić co śmielszych wojowników, którzy uznali go za możliwość osiągnięcia bohaterskiej śmierci. Oblizał się po posiłku i ryknął z całych sił wzbijając się w niebo. Chciał rozdrażnić to coś, był mniejszy, zwinniejszy, szybszy i bystrzejszy. Czasem samemu trzeba zostać przynętą. Wężowe sploty jego blisko trzydziestometrowego cielska stworzyły srebrzystą wstążkę na tle błękitu nieba, gdy kołował nad resztkami rynku, obserwował niezbyt udaną walkę Kasandry, jak można się było spodziewać, niewiele zdziałała, zastanawiał się tylko jak Aquide miał zamiar odebrać jej miecz.
Ty bezmózga kupo latającego ścierwa wynoś się z mojego terenu. Matka za krótko siedziała na jaju jak chciałeś się wykluć i teraz wyglądasz jak skałą po spotkaniu z meteorytem. Śmierdzisz tak ze nic nie możesz sam upolować, dwunogi muszą cię karmić, jak jakieś zwierzątko.
Krótka seria wyzwisk słyszalna była dla innych tylko w formie przeraźliwych ryków dobiegających z szybko przemieszczającego się punktu na niebie. Krótka salwa ognia przepełniła miarki. Ogromne bydle poderwało się z ziemi rozsierdzone intruzem na swoim terenie łowieckim. Xan dla ludzi wydawał się ogromny, ale teraz dopiero mieli porównanie tej bezrozumnej jaszczurki, była trzykrotnie większa Ryuzoku. Na szczęście o wiele mniej zwrotna. Xan wzbił się wysoko szukając szybko dogodnych prądów. Udało mu się, zaczął się błyskawicznie wznosić. Jaszczur był niewiele za nim. Na wysokości kilkuset metrów nad miastem Xan jakby się zatrzymał. Przeszedł w ostry spadek i wyminął ścigającego. Zaleciał go z góry od tyłu i strzelił płomieniami prosto w jego skrzydła. Ogień nie wyrządził może wielkiej krzywdy, ale za to stworzył wznoszący prąd termiczny. Znów zaczął się wzbijać wypatrując dogodnego punktu do swojego planu. Znalazł. Jego wzrok przykuł jeden z większych statków. Zaczął nagle pikować pod ostrym kątem. Nabierał prędkości. Stwór siedzący mu na ogonie nie był tak aerodynamiczny i miał zdecydowanie gorszą koordynacje ruchów. Smok leciał prosto ku powierzchni morza, właściwie to na jeden ze statków. Gdy był tuż nad nim splunął ogniem, może upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu. Jaszczur był niedaleko za nim, gdy ogień dosięgnął masztów, znowu ciepły prąd termiczny troszeczkę zmienił jego kurs, minął statek o kilka metrów ciągle ziejąc ogniem. Woda natychmiast zmieniła się w parę, mimo że próbował, nie udało mu się natychmiast wyjść ze spadku, nabrał za dużej prędkości, niemalże zaszorował skrzydłami o wódę a brzuchem tworzył potężne fale. Udało mu się w końcu wzbić i wylecieć z mgły, bił skrzydłami jak szalony. Wszystko działo się w mgnieniu oka. Srebrna strzała spadająca z nieba i rosnąca do gigantycznych rozmiarów wprawiła w przerażenie załogę statku, gdy ich ominął wszyscy, którzy ledwo chwycili za broń wydali westchnienie ulgi. Tylko niektórzy zdążyli wydać okrzyki przerażenia, gdy zaraz za Xanem na statek spadł drugi, większy cień ich pupila. Ten ze zdziwieniem patrzył jak jego ofiara niknie za welonem mgły, w ostatnim momencie próbował jeszcze się ratować, niestety zdążył. Ogromne cielsko grzmotnęło o deski okrętu ale nie zatopiło go, przynajmniej uszkodziło skrzydła. Zawrócił w stronę miasta a jego oczom ukazał się obraz nędzy i rozpaczy wywołany toczącą sie bitwą. Już drugi tego dnia. Ta strata kłuła go w sercu, niemalże czuł ból wszystkich umierających i tych, którzy stracili dorobek całego życia i bynajmniej nie działało to na niego pozytywnie. Zlokalizował swoich towarzyszy i wylądował przy nich. Widział Kasandrę dryfującą na wodzie, ciężar miecza powoli ściągał ją w dół. *Ileż kłopotu mniej byśmy mieli gdyby utonęła.* Krótka myśl przemknęła mu przez głowę, mimo to pochylił się i zagarnął tonącą dziewczynę do paszczy, razem z wielką dawką słonej wody. Wypuścił ją na pokład statku, na którym stała już reszta, zalewając go przy okazji. Kula białego światła znów otoczyła Smoka, który po chwili znów stał w swej ludzkiej postaci. Pluł niczym oszalały, wyciągnął manierkę i przepłukał solidnie gardło. Wszystko wypluł prosto do morza. Chwilę później przeskoczył przez reling i znalazł się na statku.
-Woda morska smakuje paskudnie, mowie wam, od chwili, kiedy ugryzłem dzisiaj tego gnijącego demona myślałem ze nic gorzej nie smakuje, teraz przynajmniej wiem, że się myliłem. Widzę ze wynajęliście statek, mamy zapasy?
Był trochę zdezorientowany po szybkich przemianach i szaleńczym wyścigu o życie, usiadł i zaczął głęboko oddychać, dopiero teraz dotarło do niego, co tak właściwie zrobił, całe napięcie skumulowane aż do teraz, dało o sobie znać. U ludzi objawia się to popędem płciowym. U smoków trochę inaczej.
Odbierzcie jej miecz zanim się obudzi. Jego głos był dość niepewny
Podszedł do relingu, który chwilę wcześniej pokonał i najzwyczajniej w świecie zaczął rzygać.
Jak u Ouzu, większość ustalone z MG
jak coś to zedytuje.