Wojenka, hej wojenka...
-
- Bosman
- Posty: 1691
- Rejestracja: piątek, 21 lipca 2006, 16:39
Zabawne... Tylko że niemożliwe, jak sobie wyobrażasz graczy grajacy w jedna sesję, jako jedna drużyna (w tym wypadku oddział, pluton etc.)? To zwyczajnie niemozliwe jest. Oczywiście jeśli to nie LARP duży (bo 60 osob.. Oo)
PS. Jaka plansza? ^_- W Rpg? To przypadkiem bitewniak gigantyczny nie byl (bo takie dziwy to juz widzialem:P)?
PS. Jaka plansza? ^_- W Rpg? To przypadkiem bitewniak gigantyczny nie byl (bo takie dziwy to juz widzialem:P)?
-
- Tawerniany Leśny Duch
- Posty: 2555
- Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
- Numer GG: 1034954
- Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa
Może to była duża partyjka chińczyka Albo panowie grali w szachy na żywo. Jeszcze ewentualnie może grali w twistera Ale nawet jeszcze w 20 osób byłbym w stanie zrozumieć, ale 60... Doświadczenia uczy, że przy 7 osobach już bardzo trudno zachować powagę, o koncentracji nawet nie wspominając No, ale cuda się zdarzają, czego mamy tutaj dowód. Kto tam wiePhoven pisze: PS. Jaka plansza? ^_- W Rpg? To przypadkiem bitewniak gigantyczny nie byl (bo takie dziwy to juz widzialem:P)?
-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin
co do wojny na sesji mialem okazje prowadzic duza bitwe z uczestnictwem wielu graczy w sesji "WP IV Era Totalna Dominacja"
jest to dla MG wielkie wyzwanie ale zabawa przednia widac w takich momentach ze bitwa toczy sie w wiekszosci na GG a epickie jej opisy powstaja dopiero po jej zakonczeniu z punktu widzenia kazdego gracza - opisy te naturalnie zazebiaja sie co sprawia ze wszystko ladnie gra :d
reszta zabawy odbywa sie naturalnie wielogodzinnymi rozmowami na gg
i takie bitwy trwaja dluzej niz cale sesje :D
co do samego motywu wojny ych no to juz zalezy od jej rodzaju
jest to dla MG wielkie wyzwanie ale zabawa przednia widac w takich momentach ze bitwa toczy sie w wiekszosci na GG a epickie jej opisy powstaja dopiero po jej zakonczeniu z punktu widzenia kazdego gracza - opisy te naturalnie zazebiaja sie co sprawia ze wszystko ladnie gra :d
reszta zabawy odbywa sie naturalnie wielogodzinnymi rozmowami na gg
i takie bitwy trwaja dluzej niz cale sesje :D
co do samego motywu wojny ych no to juz zalezy od jej rodzaju
-
- Bosman
- Posty: 1691
- Rejestracja: piątek, 21 lipca 2006, 16:39
Eglarest, tylko że sesja via net znacznie się rózni od takiej zwykłej, "papierowej". W sesjach przez internet mogą uczestniczyć nawet setki graczy (jeśli będą mieli kilkadziesięciu MG ;P) a w realu... liczba 60 wydaje sie całkowicie nierealna.Eglarest pisze:co do wojny na sesji mialem okazje prowadzic duza bitwe z uczestnictwem wielu graczy w sesji "WP IV Era Totalna Dominacja"
jest to dla MG wielkie wyzwanie ale zabawa przednia widac w takich momentach ze bitwa toczy sie w wiekszosci na GG a epickie jej opisy powstaja dopiero po jej zakonczeniu z punktu widzenia kazdego gracza - opisy te naturalnie zazebiaja sie co sprawia ze wszystko ladnie gra :d
reszta zabawy odbywa sie naturalnie wielogodzinnymi rozmowami na gg
i takie bitwy trwaja dluzej niz cale sesje :D
co do samego motywu wojny ych no to juz zalezy od jej rodzaju
-
- Pomywacz
- Posty: 45
- Rejestracja: czwartek, 17 maja 2007, 09:27
wg mnie wszystko zależy od tego, kim są BG. Bo jeśli to proste "wieśniaki z widłami", czyli szara piechota, to i tak nie mają żadnego wpływu na przebieg bitwy, a jedynie wykonują rozkazy.
Fajnie można budować napięcie, gdy BG stoją w 1-szym rzędzie pikinierów, a do nich zbliża się szarża konna. Rzuty na opanowanie, siłę... A jak już wpadną w wir walki, to zwykle walka 1 na 1, z możliwością dostania obuchem w łeb
trudniejsza sprawa, gdy BG są dowódcami oddziałów, albo, co gorsza, całych armii. Jeszcze tego nie przerabiałem, więc nie mam pojęcia jakby to rozwiązać, zwłaszcza, gdy w drużynie jest z 5 ludzi i każdy z nich dowodzi setką wojaków...
Fajnie można budować napięcie, gdy BG stoją w 1-szym rzędzie pikinierów, a do nich zbliża się szarża konna. Rzuty na opanowanie, siłę... A jak już wpadną w wir walki, to zwykle walka 1 na 1, z możliwością dostania obuchem w łeb
trudniejsza sprawa, gdy BG są dowódcami oddziałów, albo, co gorsza, całych armii. Jeszcze tego nie przerabiałem, więc nie mam pojęcia jakby to rozwiązać, zwłaszcza, gdy w drużynie jest z 5 ludzi i każdy z nich dowodzi setką wojaków...
ناصر
Nasir Malik Kemal Inal Ibrahim Shams ad-Dualla Wattab ibn Mahmud
Nasir Malik Kemal Inal Ibrahim Shams ad-Dualla Wattab ibn Mahmud
-
- Marynarz
- Posty: 371
- Rejestracja: środa, 11 kwietnia 2007, 08:40
Dowodzenie w bitwie pod kątem "mechaniki" to banał - idź tu, utrzymaj taką pozycję, zdobądź takie to a takie miejsce, wyprzyj wroga, zabezpiecz flankę, obsadź ludźmi - gorzej z wypełnieniem rozkazów, czy wydaniem sensownego rozkazu. Setnik zawsze ma na usługi dziesiętników i to w zasadzie nimi tylko dowodzi - o tym trzeba pamiętać.
Z osobistych "bitewnych" obserwacji:
- Uwaga na plecy. Szyk ma brzydką tendencję do bycia nieszczelnym/załamywania się itp. i nagle pół setki ludzi wsiada Ci na plecy (a drugie tyle stoi przed tobą ):roll: A cios w nerki/tył głowy buzdyganem zaboli nawet w najlepszej zbroi.
- Podstawa to szyk. Samotny wojownik to martwy wojownik, wzięty w dwa ognie przez wprawną i skoordynowaną grupę trafia na rożen, nim zdąży mrugnąć. Jak szyk się rozpadł i nie widzisz swoich, spieprzaj - bij tylko tych, którzy blokują drogę A jak widzisz swoich, to spieprzaj tam, gdzie oni
- Wydawanie rozkazów. LUDZIE, TO JEST WAŻNE W bitwie ryzykuje się życie, ma się odruchowo tendencję do ucieczki - w takich warunkach głos oficera musi wpłynąć na ludzi tak, by wykonali rozkaz. Głos ma być mocny, zdecydowany i słyszalny. Inaczej po prostu ludzie go oleją i z rozkazywania nici.
- Bitwa to nie patos, nie piękna szarżą, tętent koni i "urrrrraaaaa" (choć te sie niekiedy zdarzają). Bitwa to walka ze zmęczeniem, stresem, z fizycznymi reakcjami ciała na ciężkie warunki (wiecie, jak ciężko jest obetrzeć pot z czoła, albo podrapać się w przeszywce i kolczudze, albo płatach?) problemy ze sprzętem ("O, troczek się urwał"), bitwa to brnięcie w błocie, utrzymywanie pozycji w deszcz/śnieg/mróz/nawałnicę/gradobicie/pod ostrzałem. Wreszcie - walka ze strachem, z paniką w szeregach itp. A to wszystko zwykle po wielu godzinach marszu, po X dni uciążliwej kampanii (żarcia byle czego, nie wysypiania się, forsowania rzek... Bla, bla, bla...).
Przynajmniej w dark fantasy należy o tym pamiętać. Pewnie i tak przeoczyłem wiele ważkich elementów - jak coś sobie przypomnę, to dopiszę. Jeżeli ktoś chciałby sie o coś zapytać - służę wiedzą "historyczną" (w pewnym stopniu Magistra nie mam) i niewielką własną praktyką
Z osobistych "bitewnych" obserwacji:
- Uwaga na plecy. Szyk ma brzydką tendencję do bycia nieszczelnym/załamywania się itp. i nagle pół setki ludzi wsiada Ci na plecy (a drugie tyle stoi przed tobą ):roll: A cios w nerki/tył głowy buzdyganem zaboli nawet w najlepszej zbroi.
- Podstawa to szyk. Samotny wojownik to martwy wojownik, wzięty w dwa ognie przez wprawną i skoordynowaną grupę trafia na rożen, nim zdąży mrugnąć. Jak szyk się rozpadł i nie widzisz swoich, spieprzaj - bij tylko tych, którzy blokują drogę A jak widzisz swoich, to spieprzaj tam, gdzie oni
- Wydawanie rozkazów. LUDZIE, TO JEST WAŻNE W bitwie ryzykuje się życie, ma się odruchowo tendencję do ucieczki - w takich warunkach głos oficera musi wpłynąć na ludzi tak, by wykonali rozkaz. Głos ma być mocny, zdecydowany i słyszalny. Inaczej po prostu ludzie go oleją i z rozkazywania nici.
- Bitwa to nie patos, nie piękna szarżą, tętent koni i "urrrrraaaaa" (choć te sie niekiedy zdarzają). Bitwa to walka ze zmęczeniem, stresem, z fizycznymi reakcjami ciała na ciężkie warunki (wiecie, jak ciężko jest obetrzeć pot z czoła, albo podrapać się w przeszywce i kolczudze, albo płatach?) problemy ze sprzętem ("O, troczek się urwał"), bitwa to brnięcie w błocie, utrzymywanie pozycji w deszcz/śnieg/mróz/nawałnicę/gradobicie/pod ostrzałem. Wreszcie - walka ze strachem, z paniką w szeregach itp. A to wszystko zwykle po wielu godzinach marszu, po X dni uciążliwej kampanii (żarcia byle czego, nie wysypiania się, forsowania rzek... Bla, bla, bla...).
Przynajmniej w dark fantasy należy o tym pamiętać. Pewnie i tak przeoczyłem wiele ważkich elementów - jak coś sobie przypomnę, to dopiszę. Jeżeli ktoś chciałby sie o coś zapytać - służę wiedzą "historyczną" (w pewnym stopniu Magistra nie mam) i niewielką własną praktyką
Koyaanisqatsi!