Frater - John "Diabeł" Blackwood
Gisher - Clifford Brown
Bandziory:
NW. - Buck "Łamacz" Wilson
Zorin - Jack "Jednooki" Merlon
Nadir - John "Szalone oczy" Hughes
Wymagam:
- Odpisywania przynajmniej raz na dobę (czyli przy moim dostępie na kompa zazwyczaj raz na upka).
- Miłej atmosfery (wiem, że to sesja PvP ale nie obrzucajcie się obelgami jak którys kogoś zabije
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
- Postów mozliwie rozbudowanych (wiadomo, że czasami się nie da ale lepiej dla was gdy napiszecie "Tak - powiedział Jack mruząc jedyne oko" zamiast "ok")
Pisownia:
Nad postem imię postaci (pogrubione najlepiej - ale tego już nie wymagam).
Mowa
*Mysli*
Czyny
Pytania do MG, komentarze, pytania do Graczy, itp (to najlepiej pod postem)
//
John "Diabeł" Blackwood
John obudził się. Była już 9 rano. Nic nie zapowiadało się źle. Słońce wstało, na dworze przechadzali się mieszkańcy, barman Bob otwierał saloon. Wszystko wyglądało tak jak zwykle. Niestety Diabeł był szeryfem i musial wstać do pracy. Ale drugi szeryf, Clifford był miłym człowiekiem i Johnowi dobrze sie z nim pracowało. Warto było pójść do pracy chociażby z tego powody, aby z nim pogadać. Blackwood ubrał się więc i wyruszył na posterunek.
Clifford Brown
Clifford wstał, ubrał się i wyszedł na ulicę. Odetchnał świerzym powietrzem, popatrzył na słońce a później na zegarek. Wskazywał 9 rano. Miał więc trochę czasu. Zajrzał do pobliskiego saloonu i wypił poranna kawę. Gdy już się obbudził do końca wyruszył na komendę aby spotkać się z Johnem. A potem trzeba się zabać za patrolowanie ulic...
Bandziory
Obozowisko wypełnione było słońcem. Buck, Jack i John powoli wstawali z przekleństwami na twarzy. Spanie w bylejakich namiotach jedynie na kocach nie było przyjemna sprawą. Z ogniska wydobywała się cieńka nitka dymu z poprzedniego dnia. Bandyci wypełzli z namiotów w celu przygotowania sobie śniadania. Patrzyli na siebie pogardliwymi spojrzeniami. Pochodzili z różnych band i nie znali sie wcześniej. Los złączył ich dopiero niedawno. Cóż, mieli wspólny plan i wspólnych wrogów. Wszyscy przyjechali tu dokopać dwum szeryfom z Douge. Przeklęci John Blackwood oraz Clifford Brown...
Byli o jakiś dzień drogi od miasteczka. Najlepszym pomysłem jaki wpadał do ich swierzo obudzonych głów było pojechanie do miasta, przespanie się a następnego dnia wykończenie szeryfów.
Chcecie mapkę gdzie jesteście i mapkę miasta?
Pora się opisać
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)