[Kryształy Czasu] Kto ma wisieć nie utonie...

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Awatar użytkownika
BAZYL
Zły Tawerniak
Zły Tawerniak
Posty: 4853
Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
Numer GG: 3135921
Skype: bazyl23
Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
Kontakt:

[Kryształy Czasu] Kto ma wisieć nie utonie...

Post autor: BAZYL »

Stołeczne miasto Ostrogar! Najwiekszy kompleks mieszkaniowy Orcusa Wielkiego a może nawet i świata! Tysiące... nie, miliony osób najprzeróżniejszej rasy, pochodzenia, stanu... Kolorowa mozaika budynków, budowli i sprzetów. Ciągły zgiełk i gwar...

Wysoko świecące słońce swoimi promieniami rozrzucanymie we wszystkie strony niemiłosiernie daje wszystkim odczuć jaką mamy porę roku. Nieba nie przykrywa ani jedna chmurka, a nawet ptaki nie za bardzo chcą wzbić sie w powietrze czekajac na wieczór i na zelżenie upału...

Najnbardziej ruchliwą częścią miasta jest oczywiście Plac Karczemny, na ktróm kłębią się setki humanoidów - tak jakby to im własnie gorąco najmniej przeszkadzało. Nad Placem góruje potężny masyw Pałacu Katana - jedynego i niepodważalnego władcy tej krainy - otoczony nizmiernie wysokim murem. Wszyscy doskonale wiedzą, że zwykły smiertelnik niebyłby w stanie wznieść b Ludzie, nieludzi, orki, nieorki, ba! reptillioni nawet, których nigdy nie było zbyt wielu - udowli równie olbrzymiej jak i pięknej. A wzniesiono je mocą najpoteżniejszej chyba siły na świecie - moca półbooskich przemian.

W centralnym punkcie Placu Karczemnego ostatnimi czasy wzniesiono olbrzymi, szkarłatny namiot z symbolem władcy tej krainy (zaciśnięta na czole pięść). A drewniane rusztowanie, które postawiono nieopodal niejednemu dały temat do rozmyślań. "Publiczna egzekucja - powiadaja po karczmach - będą kogoś tracić".

I właśnie dzisiaj w południe, wszystkim zgromadzonym na Placu (w tym także i Wam) ukazała sie gwardia odzianych w kirysy potężnych gwardzistów z symbolem Katana na piersiach. Uruk-hai! Orki Wyniosłe! gdy tylko oddział wyłonił sie gdzieś z boku placu stopniowo gwar w mieście zaczął cichnąć. Ludzie, nieludzie, orki, nieorki, ba! reptillioni nawet! Wszyscy zamierali i z zapartym tchem w piersiach zaczęli oglądać błyszczące w słońcu blachy zbroi tego elitarnego oddziału.

Gwardziści tymczasem preszli w dwóch równych szeregach przed centrum Placu i zatoczywszy półkole otoczyli wspomniany wczęniej namiot i drewniane rusztowanie. Powoli plac zaczął sie ożywiać. Przez chwile zrobiło się nawet głośniej niż zazwyczaj - skoro w mieście pojawili sie Uruk-hai - oznaczało że stracą dziś kogoś naprawdę ważnego.

Jakiś czas póżniej zagrali trebacze, a przed namiotem pojawił się obwoływacz.

-Mieszkańcy wspniałego miasta Ostrogar, stolicy świata! - wrasnął, a głos jego wedrował daleko. Znowy zrobiło się cicho. - Za zdradę Katana, miłościwie panującego nam boskiego dziedzica By Rygyna VI, szereg występków przeciwko inteligentnym rasom tego świata i zbrodnie celujące w nienaruszalność obecnego ładu, na śmierć skazany został człowiek zwany książę Wergohenem Ojcem Traw. Jednoczęsnie zostaje on pozbawiony wszelkich tytułów, godności i honorów, a jako bezimienny, wydany zostanie na męki podczas publicznej egzekucji dzisiaj, trzy godziny po południu...

Natychmiast wybuchła ogromna wrzawa. Skandowano prawość sądów Katana i cieszono sie z usłyszanycgh słów. Obwoływacz mówił coś jeszcze, lecz uradowana darmowym widowiskiem gawiedź skutecznie go zagłuszała. Wszyscy zaczeli tłoczyć się w pobliże miejsca egzekucji.

Gdzieś tylko przbrzmiewały juz głosy kolejnych wołaczy, którzy czytali litę tych, którzy straceni będą jeszcze przed zdrajcą.

przed drewnianym podwyższeniem pojawiły się stosy zbudowany z wiązek chrustu przyniesionych przez kręcących się wszedzie miejsckich gwardzistów.

-...które zostaną stracone... - grmiał obwoływacz, a głos jego ginał w gwarze ludu. - ...uprawianie czarnej magii, czarostwo i pakt z demonicznymi mocami... ....przez spalenie na stosie!

Z namiotu zostały wyprowadzone jakieś osoby. posępne, ze spuszczonymi oczami, bez szans na ratunek z jakiejkolwiek strony. Kobiety i mężczyźni, ludzie, gnomy, elfy i orki... Wszyscy zostali prowadzeni przez uzbrojonych gwardzistów i przywiazani do słupół u podnuża których usypano juz stosy.

Ponownie zagrały trąby i pojawił sie kat z zasłonieta kapturem twarzą. W dłoniach trzymał pochodnię. Powoli zaczął przechodzić wzdłuż rozstawionych stosów i podpalać je. zaskwierczały płonmienie, które szybko objęły ciała skazańców. Któraź z traconych kobiet wrzasnęła przeraźliwie...

Lud wrzasnał radośnie...

Nagle całym miastem wstrząsnął potężny huk. Plac zacząła wypełniać się szarym, nieprzeniknionym dymem. Cześć zgromadzonych na placu spanikowało i rzuciło się na oślep szukajać ucieczki. z tysiecy gardeł wyrwał sie okrzyk przestrachu, bezsilności i rozpaczy...

nagle wszystko wokół zawirowało. Nic nie było już w tym samym miejscu co sekundę wcześniej. Szary dym wypełniajacy plac ograniczał widoczność - po cwili zasłonił nawet słońce...

Gdzieś tylko w nieokreślonym dokładnie miejscu ktoś krzyknął:

-Zdrada! Więzień ucieka!

Wybuchła panika... co robicie? :twisted:
wiki-yu
Marynarz
Marynarz
Posty: 200
Rejestracja: sobota, 14 sierpnia 2004, 14:29
Lokalizacja: Łódzki Widzew SPN
Kontakt:

Post autor: wiki-yu »

starając się szczególnie nie ruszać rozpatruję jaka jest sytuacja i gdzie (którędy) ucieka owy więzień, jeśli biegnie w moim kierunku to staram się go zatrzymać a w wypadku w którym nie będę w stanie go obezwładnić (np biorąc pod uwagę jego wygląd i muskulaturę) odrazu staram się go unieruchomić (atak na nogi)[w sytuacji takiej wołam do ludzi zgromadzonych w koło:
- nie stojcie jak kołki tylko pomóżcie złapać więźnia]
(jeśli ucieka w przeciwnym kierunku to nic sobie z tego nie robię wierząc w strażników)
/* mam nadzieję że taka forma ci odpowiada ZŁY */
"gdy na szlaku spotkasz rowerzystę, pomachaj mu on też jest człowiekiem."
podpisano: rowerzysta
Asthner
Tawerniany Bard
Tawerniany Bard
Posty: 544
Rejestracja: piątek, 13 sierpnia 2004, 22:06
Numer GG: 4825300
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Asthner »

Nie przepadam za egzekucjami, ale czasem można się na nich natknąć na takie wydarzenia jak to- a stąd już niedaleko do tematu na kolejną balladę...
Nie mam raczej szans na przeciśnięcie się przez tłum w pogoni za uciekinierem. Miast tego, kieruję się ku namiotowi. Może uda mi się podsłuchać coś o tym, kto miałbyć dzisiaj stracony. Może ktoś domyśla się, co się właściwie stało przed niecałą minutą...
Peace was a lie, there was only passion. It gave me power, too much power to comprehend. Thus no victory was possible - only void remained. Yet my chains are broken and through the Force I'm free.
There is something to be learnt about irony here.
Kiwi
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 99
Rejestracja: piątek, 20 sierpnia 2004, 14:10
Lokalizacja: okolice Leszna
Kontakt:

Post autor: Kiwi »

Przewracając wszystkich przed sobą biegnę wypatrując uciekiniera, w "przelocie" pytam o kierunek jego ucieczki dogonionego strażnika i rzucam się w szaleńczą pogoń.
Zieziór
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 39
Rejestracja: niedziela, 15 sierpnia 2004, 10:28
Lokalizacja: Szczytno

Post autor: Zieziór »

Po pierwsze najszybciej jak tylko mogę staram się przypomnieć, czy taki dym może być szkodliwy. Jeśli nie jestem pewien, że nie to staram się go omijać a jeśli zmuszony będę przebiegać przez niego to wstrzymuję oddech i zamykam oczy. Biegnę przez tłum w kierunku, w którym widziałem że pobiegł więzień (jeśli nie widziałem biegnę tam, gdzie sądzę, że powinien pobiec lub gdzie biegną ludzie mogący wyglądać na grupę pościgową - tj. straż, awanturników liczących na zapłatę itp.).
W biegu krzyczę o natychmiastowe ustąpienie miejsca - pospólstwo nie powinno sprawiać problemów z uwagi na symbol (klepsydra) na mojej szacie i widoczną pod szatą zbroję. Jeżeli ktoś nie zdąży się w porę usunąć, odpycham go i biegnę dalej. W razie, gdyby niemożliwa by była gonitwa ulicą szukam możliwości wspięcia się na jakiś dach. Jeżeli pościg nie dojdzie do skutku zwracam się do prawowitej władzy w okolicy (zapewne do strażników) i oferuję pomoc przy wyruszeniu poza miasto. Gdyby udało się dogonić więźnia, staram się ogłuszyć go lub połamać mu nogi (za pomocą buzdyganu).
Awatar użytkownika
BAZYL
Zły Tawerniak
Zły Tawerniak
Posty: 4853
Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
Numer GG: 3135921
Skype: bazyl23
Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
Kontakt:

Post autor: BAZYL »

Nawet nie spostrzegliście, kiedy ogarnęły was kłęby dymu. Odruchowo zasłoniliście twarze rękawami, szybko jednak zorientowaliście sie, że nie wyżądza on wam wielkiej szkody. Jedynie ogranicza widoczność, tak że dalej niż na 3 metry wszystko ginie w szrych kłębach.

Wokół was powstał straszliwy chaos. Mieszkańcy miasta krzycząc pędzili we wszystkich kierunkach, przeszkadzajac nie tylko sobie w ucieczce, ale i miejskim strażnikom starającym się bezskutecznie zaprowadzić porządek.

Markko szybko zorientował się w sytuacji. Intuicyjnie odwrócił się w kierunku z którego najpewniej uciekać będzie więzień i pokrzykujac na spanikowanych ludzi ruszył w tę stronę.

Już po chwili zorientował się, ze w jego kierunku, nie bacząc na mijanych mieszkańców Ostrogaru biegnie jakaś postać. Jej szaty, a właściwie napredce chyba narzucony płaszcz w krwiście czerwonej barwie rozwiewa pęd powietrza odsłąniajac wychudzone ciało. Biegł co sił w nogach! Prosto na niego.

Zdecydowany zastąpić mu drogę, Marko zawahał się. Skoro nastąpiła ucieczka więźnia, tym bardziej w takich warunkach, to nie moze on działąć sam!

Huk jaki ogarnał Menvina na chwile go ogłuszył. Traf chciał, ze znalazł sie on niemal w miejscu gdzie nastąpił wybuch. Na chwilę pociemniało mu w oczach, a kiedy odzyskał pełnię sprawnosci zobaczył tłumy kłębićych sie osób. Tłumy, lecz wszyscy uciekajacy z tego miejsca. Nie zdążył dobrze pomyśleć co sie dzieje, kiedy przyuważył zblizającuch siedoń dwu strażników miejskich z symbolem pięści zaciśniętej na czole. Wyraźnie zmierzali w jego kierunku. W ich dłoniach lśniły obnażone miecze.

Maravel błyskawicznie ocenił sytuację. Niemalże w chwili krzyku za uciekajacym łotrem rzucił sie w szaleńczą pogoń. Roztrącił stojących w osłupieniu ludzi i zbliżył się w stronę miejsca kaźni. Stosy płoneły wzbijajac w niebo kłęby czarnego gryzącego dymu. stokroć gorszego od szarych kłebów którymi wypełnił sie Plac Karczemny. Kątem oka zobaczył tylko dłoń olbrzymiego Uruk-Haia który wskazywał kierunek ucieczki więźnia.

Nienamyśłając się wiele popedził w tę stronę. a w głowie szumiała mu tylko ta jedna myśl: "złapać szubrawca, złapać...". Po chwili jednak w jego głowie zalęgły sie nowe myśli. Kim jest osobnik uciekajacy? Zaewne wielkim wojownikiem... Coż więc on może poradzić w przypadku bezpośredniej konfrontacji? Bezwiednie zwolnił w biegu, a w jego umyśłe pojawiło sie pytanie: "Biec dalej, czy moze dać soebi spokój?"

Arokh jak kazdy szkolony wojownik dokładnie zdał sobie sprawe z zaistniałej sytuacji. Gromkim głosem krzyknał na tłum a ten sie rozstapił. Droga była wolna. Ruszył czym prędzej w stronę źródła zamieszania, bacznie sie rozglądajac w poszukiwaniu zbiega.

Kilkadziesiat kroków dalej odstrzed kilka postaci pędzących w jego kierunku. To pewnie część sapnikowanego tłumu... Przepuscił ic bokiem a wtedy naszła go kolejna, przelotna myśl. Dlaczego oni biegli razem? Dlaczego nie biegli tak chaotycznie jak inni? Czyżby to byli wspólnicy zbiega uciekający z miejsca przestępstwa?

Wiedział ze wyminęli go ze dwie sekundy temu. Więc jeszcze szanse na ich powstrzymanie są... Z przodu usłyszła tylko wołanie:

-Zbieg! Łapać do stu tysiecy nIeboszczyków! Łaaapać!...
Kiwi
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 99
Rejestracja: piątek, 20 sierpnia 2004, 14:10
Lokalizacja: okolice Leszna
Kontakt:

Post autor: Kiwi »

Maravel: Nadeszła jedna z tych nielicznych chwil, w których rozsądek bierze górę nad emocjami, zwolniłem kroku. Unikając wpadających na mnie osób staram usunąć się na bok, żeby przez chwilę odsapnąć po moim pościgu. Przeklnając szpetnie zbiega szukam kogoś, kto mógłby mi nieco rozjaśnić obraz sytuacji, udzielić informacji na temat niedoszłego skazańca- tego kim jest, jakie są hipotezy co do sposobu jego ucieczki, czy mógł mieć sprzymierzeńców, jeśli tak, to wśród kogo.
Asthner
Tawerniany Bard
Tawerniany Bard
Posty: 544
Rejestracja: piątek, 13 sierpnia 2004, 22:06
Numer GG: 4825300
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Asthner »

Menvin

Nie jest dobrze. - pomyślałem. Widząc strażników staram się jeszcze zerknąć im w oczy, aby przekonać się czy to na mnie idą z obnażoną bronią. Bez względu jednak na to, staram się jak najszybciej wbiec w tłum uciekającyh ludzi, pozwalając aby dym skrył moje położenie.
Peace was a lie, there was only passion. It gave me power, too much power to comprehend. Thus no victory was possible - only void remained. Yet my chains are broken and through the Force I'm free.
There is something to be learnt about irony here.
Zieziór
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 39
Rejestracja: niedziela, 15 sierpnia 2004, 10:28
Lokalizacja: Szczytno

Post autor: Zieziór »

Szybko patrzę, czy ktoś biegnie za tymi ludźmi albo ich chociaż obserwuje. Jeśli tak, krzyczę do niego(niej?)/nich że biegnie tam (pokazuję) i żeby mi pomógł w pościgu. Następnie biegnę dalej za tymi ludźmi - jeśli jednak nikt mi nie pomoże, tj. nie dołączy się do pościgu to sam nie biegnę, potem staram się znaleźć ludzi, którzy byli w pobliżu i nie biegli. Pytam się, czemu nie pośpieszyli z pomocą; zachowuję się uprzejmie ale daję odczuć, że powinni byli pomóc.
Następnie wraz ze strażą miejską próbuję zorganizować jakąś grupę pościgową, która ruszy poza miasto za nimi. Szukam osób wyglądających na sprawnych w boju, na awanturników, na biedotę (do noszenia ekwipunku). Wszystko jak najszybciej staram się organizować, dobrze gdyby był ktoś kto zna się na tropieniu oraz magii (może to być jedna osoba ale zdecydowanie bardziej preferowane są dwie, tj. jakiś tropiciel oraz czarodziej) a także kilku zbrojnych (ale raczej nie ze straży miejskiej).
wiki-yu
Marynarz
Marynarz
Posty: 200
Rejestracja: sobota, 14 sierpnia 2004, 14:29
Lokalizacja: Łódzki Widzew SPN
Kontakt:

Marrko

Post autor: wiki-yu »

[Edit]:
MARRKO
[/edit]

Szybko gdy tylko uświadomiłem to sobie zszedłem mu z drogi (a gdy ten mnie mija staram się mu jak najuważniej przyjżeć, rysy twarzy oraz jego ogólny wygląd by potem ew. móc go rozpoznać) jednak starałem się biec za uciekinierem jednak rozglądając się na boki czy aby strażnicy nie zaczeli gdzieś się zbierać w pobliżu (w takim wypadku zaczynam krzyczeć:
- TUTAJ UCIEKA, STRAŻE ŁAPCIE GO - i wskazuję na uciekającego)
w innnym wypadku gonię go starając nie zgubić pościgu.
"gdy na szlaku spotkasz rowerzystę, pomachaj mu on też jest człowiekiem."
podpisano: rowerzysta
Awatar użytkownika
BAZYL
Zły Tawerniak
Zły Tawerniak
Posty: 4853
Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
Numer GG: 3135921
Skype: bazyl23
Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
Kontakt:

Post autor: BAZYL »

Maravel zwolnił, zatrzymał się, rozejrzał wokoło. Mimo, ze minęło już kilka minut od niepokojących zajść atmosfera na placu karczemnym nie stabilizowałą sie. Wciąż zewsząd słychać było kryki, a tłumy w panice podazały w sobie tylko znanych kierunakch. Powoli jednak zaczął ustępować dym, zanim sie jednak na dobre rozwieje minie jeszcze kilka chwil.

Ten krótki bieg wyczerpał go troche, nie tak jednak aby nie mógł podjać kolejnych działań. Postanowił odszukać wzrokiem kogoś, kto mógłby mu pomóc, ewentualnie odpowiedzieć na jego kilka pytań.

Tą samą drogą, którą przed chwilą podążał Maravel, biegło teraz kilku gwardzistów. Krzycząc gromko na miotajacych sie wszędzie mieszkańców torowali oni sobie drogę. Uzbrojeni w kolczugi, z obnażonymi szablami w dłoniach - nie raczej nie bedzie czasu aby z nimi zamienic choćby słowo. Maravel zszedł z drogi pędzących zbrojnych przepuszczając ich i nie starajac sie nawet przeszkodzć w ucieczce...

Menvin od razu zorientował sie że gwardziści pędzą prosto na niego. Rozejrzał sie nerwowo poszukujac wazrokiem dogodnego schronienia, jednak najbliższe bezpieczne miejsce był to tlum oddalony o dobre kilkadziesiat kroków. Nie namyslał sie wiele.

-Stóóój! - usłyszał za sobą krzyk gwardzisty. Ale ostanowił, zę nie da sie złapać. Trzema susami znalazł sie wśród mieszczan, którzy rozstapili sie jak przed trendowatym. Szarpnał sie w bok, zaczął kluczyć, gdy nagle...

Poczuł silne uderzenie w nogi. Całym ciężarem swojego ciała runął na ziemie i dostrzegł tylko dwa cienie podążajacych za nim strażników. Nie ma szans na ucieczkę, ale mozna spróbować coś zrobić...

Rycerz zakonny nie widząc nigdzie strażników sam ruszył za uciekajacymi. Nawołując ludzi do pomocy, bezskutecznie starał sie przeszkodzic szubrawcom w ucieczce. Ci jednak wciąż byli przed nim i najwyraźniej starali sie opuscić Plac KArczemny. Kierowali sie w stronę Chłopskiego Krocza - dzielnicy biedoty. Wbiegli w jakąś niewielka uliczkę i zniknęli za rogiem. Arokh zawahał sie... Jako nieustraszony bohater powinien pobiec w stronę niechybnej zasadzki ale jakieś niejasne przeczucie kazało obawiać mu sie o własne życie.

Zatrzymał sie i powodził wzrokiem wokól siebie. W poblizu nie bylo nikogo, kto stałby spokojnie i czekał na rozwój wypadków. Chciał krzyknać na kogoś i zapytać dlaczego nie przeszkodzili uciec złoczyńcom, ale nagle wydał sie sobie bardzo mały, a wokół dostrzegał tylko wsciekłych gwardzistów i masywnych półolbrzymów baczących by nic złego nie stało sie damom z którymi znaleźli sie w tym miejscu w tak niestosowna porę.

W końcu wypatrzył jednak jakąś niewielką personę, sprawiającą wrażenie żądnego przygód awanturnika. To był niziołek, który nie pamikując bystro rozglądał sie po Placu Karczemnym w poszukiwaniu czegoś a może kogoś.

Zakonnik podszedł do nieznajomego, a olbrzumie niebieskie oczy spojrzały na niego pytająco...

Markko przezornie zeszedł z drogi zbiega. Ten jednak ni minał go. Zdyszany ciągła ucieczką zatrzymał sie i nerwowo rozejrzał. Gdzieś dalej błysnęły zbroje strażników miejskich. Uciekinier odetchnął głęboko i skoczył w tłum.

"Chce sie ukryć w tłumie i przepuścić gwardzistów" - pomyślał Markko. Spostrzegł, ze strażnicy faktycznie chyba nie zauważyli wybiegu odzianego w płaszcz złoczyńcy i wszystko wskazywało na to że wyminą go.

Markko rzucił raz jeszcze na podejrzanego osobnika. Poprzez siegajace ziemi poły płaszcza nie dstrzegł wiele - ot chydy człeczyna, który zapewne nie wyglada na zbyt silnego. Twarz jednak ukrytą ma głeboko pod kapturem. Ciało jego drżało - z zadyszki, strachu, a moze od śmiechu na myśł tak łatwego wyprowadzenia w pole poscigu...

Przez kłeby dymu przedostały sie pierwsze od chwili wybuchu promienie słońca.
Asthner
Tawerniany Bard
Tawerniany Bard
Posty: 544
Rejestracja: piątek, 13 sierpnia 2004, 22:06
Numer GG: 4825300
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Asthner »

Menvin

"Nie jest dobrze. Na Asteriusza, nie jest dobrze..." pomyślałem.

Wstaję i szukam wzrokiem miejca, gdzie ostatnio znajdował się uciekinier.
- Łapcie go! Nie zdąży uciec, tam jest! - krzyczę, ile sił w gardle starajac się pociągnąc tłum za sobą.
Peace was a lie, there was only passion. It gave me power, too much power to comprehend. Thus no victory was possible - only void remained. Yet my chains are broken and through the Force I'm free.
There is something to be learnt about irony here.
wiki-yu
Marynarz
Marynarz
Posty: 200
Rejestracja: sobota, 14 sierpnia 2004, 14:29
Lokalizacja: Łódzki Widzew SPN
Kontakt:

Post autor: wiki-yu »

widząc że strażnicy przebiegają, rzuciwszy się na zbiega krzyczę ile sił w płucach
- UUCIEKINIEER TUTAAAJ :!::!:
następnie już mając wszelkie myśli o obserwacji zbieba głeboko w [4 literach] rzucam się na uciekinera z mieczem w dłoni, i staram się go unieruchomić (odciąć nogi lub je mocno poturbować)
<jednak w głowie zaczyna mi świtać myśl iż pewnie nie ucieka tylko jedna osoba a kilku ze skazanych więc gdy mi się uda atak lub już stracę z oczu uciekiniera to staram się dowiedzieć czy tylko ten jeden człek uciekał>
"gdy na szlaku spotkasz rowerzystę, pomachaj mu on też jest człowiekiem."
podpisano: rowerzysta
Awatar użytkownika
BAZYL
Zły Tawerniak
Zły Tawerniak
Posty: 4853
Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
Numer GG: 3135921
Skype: bazyl23
Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
Kontakt:

Post autor: BAZYL »

Kłaby gęstego szarego dymu rozwiały sie zupełnie. Gdzieniegdzie tylko niewielkie jego kłęby wznosiły sie w powietrze i rozwiwwały razem z wiatrem. Mieszkańcy Ostrogaru także jakby sie nieco uspokoili, krzyki nieco przycichły, a wszyscy oddalali sie już nie bignąc w paniece, ale szybkim krokiem kierujac sie ku domom.

Gdzieneigdzie widać było zaskoczonych stratą, w powstałym zamieszaniu, sakiewek kupców i bijacych się miedzy sobą łotrzyków. Strażnicy jednak nie zatrzymywali sie nigdzie na dłuzej - tak jakby doskonale wiedzieli kogo szukaja, ba! Tak jakby wiedzieli gdzie szukać uciekiniera.

Tymczasem Menvin znalazł sie w poważnych tarapatach. Chciał wstać, lecz dwaj gwarzisci byli już przy nim. Próbował jeszcze coś krzyknać, ale celnie wymierzony cios w twarz na chwilę ostudził jego zapał. Jeden ze zbrojnych szarpnał go i wycedził przez zaciśniete zęby:

-Pójdziesz z nami, ptaszku!

Menvin chciał sie wyrwać, lecz strażnicy z nie takimi jak on mieli już do czynienia. Kiedy osypały sie następne ciosy zdał sobie sprawę, że wszelkie jego dziłąnia zakończą sie fiaskiem... Pozostaje mu tylko pogodzić się z własnym losem...

Markko wrzasnał ile sił w płucach, lecz jego krzyki zostały zupełnie zignorowane przez biegnących gwardzistów z symbolem pięści zaciśnietej na czole. Spojrzał na uciekajacego i w jednej chwili podjał decyzję.

Wyszarpnał z pochwy miecz, przyskoczył i chwycił zbiega za połę płaszcza. Spod kaptura wysypały się ciemne włosy, a zaskoczone oczy spojrzały na niego pytająco. Markko zawachał sie chwilę widząc to, a przeciwnik wykorzystał ten moment i wyszarpnał odzieni z ręki człowieka. Jego dłonie zniknałey na chwilę pod płaszczem. A Markko zaczął działać...

Wypadki jakie potoczyły sie dalej wokół Menvina zaskoczyły zarówno niego jak i dwuch gwardzistów. Straznicy bowiem uderzeni nagle od tyłu runęli na ziemię, a zaskoczonego trubadura poderwał za sobą tajemniczy wybawca. Chłopak usłyszła tylko szept:

-Za mną! - i juz po chwili biegiem pedził za odzianą w czerń sylwetką. W biegu nie mógł sie przyjrzeć swojemu wybawcy - ale za bardzo sie tym ni przejmował - szybko podążał w nieznnym sobie kierunku.

Gdy opuscili już Plac Karczemny iprzebiegli kilka ulic w kierunku Chłopskiego Krocza okryta czarnym płaszczem osoba przywarła do wilgotnego muru i głośno oddychając sopjrzała na osobę, która zawdzięcza jej ratunek.

Menvin ujrzał kobietę. I dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego jak wiele wysiłku kosztowała go ta cała ucieczka...
wiki-yu
Marynarz
Marynarz
Posty: 200
Rejestracja: sobota, 14 sierpnia 2004, 14:29
Lokalizacja: Łódzki Widzew SPN
Kontakt:

Post autor: wiki-yu »

Marko

wiedziałem że trzeba szybko działać aby ten człowiek nie uciekł, zdałem sobie również sprawę że nie mogę go zabić, w końcu nie mogę mieć 100%pewności że to on jest zbiegiem co prawda uciekał ale...
tak więc szybkim ruchem ustawiam się za zbiegiem i trzymając w jednej ręce miecz, drugą łapę go za ramię (przekładam przed nim rękę - łapę przekładam nad lewym ramieniem, przed szyją i łapę za prawe ramię) i szybko prawą nogą podchaczam jego nogi popychając go do przodu aby upadł na ziemię, wtedy staram się go jakoś unieruchomić (choćby i sznurówkami) a na ludzi będących wokół krzyczę aby wreszcie ktoś zawołał Strażników aby go zidentyfikowali czy to napewno zbieg.

[w innych wypadkach improwizuję starając się aby wynikiem było obezwładnienie go na ziemi i zawołanie straży]
"gdy na szlaku spotkasz rowerzystę, pomachaj mu on też jest człowiekiem."
podpisano: rowerzysta
Asthner
Tawerniany Bard
Tawerniany Bard
Posty: 544
Rejestracja: piątek, 13 sierpnia 2004, 22:06
Numer GG: 4825300
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Asthner »

Menvin

- Dziękuję ci, Pani za ocalenie skóry.- mówię, składając delikatny ukłon. - Czy jesteśmy już bezpieczni? - rozglądam się nerwowo. Nie lubię dzielnic biedoty...
Peace was a lie, there was only passion. It gave me power, too much power to comprehend. Thus no victory was possible - only void remained. Yet my chains are broken and through the Force I'm free.
There is something to be learnt about irony here.
Kiwi
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 99
Rejestracja: piątek, 20 sierpnia 2004, 14:10
Lokalizacja: okolice Leszna
Kontakt:

Post autor: Kiwi »

Maravel

Kontynuuję poszukiwania kogoś kto mógłby mi cokolwiek wyjaśnić.
Zablokowany