[Excalibur] Nowy Porządek Świata

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Miśko
Majtek
Majtek
Posty: 95
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 15:35
Lokalizacja: Reda

[Excalibur] Nowy Porządek Świata

Post autor: Miśko »

Skład:
- David Nowyer aka Blayne, 30 lat, Brytyjczyk, moc: kopiowanie mocy
- Amelia Rinal aka Tęcza, 18 lat, Amerykanka, moc: telekineza
- Joshua Nehmid Ik Nellach Dam aka Elektryk, 18 lat, Togijczyk, moc: manipulacja elektroniką
- Michajił Tigrow aka Nadir, 18 lat, Rosjanin, moc: przemiana w kotowate
- Zhou Wang Bao aka Atacama Rain, 17 lat, Chinka, moc: regeneracja, manipulacja metalem pokrywającym jej kości

Wprowadzenie. 11.08.2007, Instytut Xaviera
Niektórzy z was przebywają w Instytucie Xaviera od kilku miesięcy, inni od kilku tygodni, a jeszcze inni dopiero kilka dni. W każdym razie, nietrudno zauważyć, że profesor Charles Xavier jest człowiekiem (a raczej mutantem) o poglądach zbliżonych do waszych. Względny pokój między człowiekiem, a mutantem. Równe prawa dla waszego rodzaju. O to będziecie walczyć. Spośród dziesięciu najlepiej zapowiadających się uczniów Instytutu, wasza piątka została wysłana do położonego na wyspie Muir ośrodka Moiry MacTaggert, by tam pełnić tą samą rolę co X-Men w Ameryce. Wskazanym przez Moirę dowódcą drużyny został Blayne, najstarszy i najbardziej doświadczony z całej piątki. W ciągu sześciu miesięcy nauczyliście się działać w grupie i lepiej kontrolować swe moce, oraz staliście się silniejsi, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Dodatkowo, zostaliście wyszkoleni do obsługi Blackbirda, nowoczesnego odrzutowca, takiego samego, jakiego posiada Charles Xavier. Obecnie najlepiej z pilotażem radzą sobie Blayne i Nadir.

11.01.2008, 14:03, wyspa Muir
Każdy zajęty był swoimi sprawami. Do salonu w którym Amelia ogrywała Joshuę w bilard, na co od czasu do czasu zerkał siedzący na sofie Michajił, weszli Zhou i David, którzy właśnie zakończyli męczący trening w sali gimnastycznej. Nagle, dość niespodziewanie, do pokoju wpadła Moira. Ubrana była jak zwykle: w wytarte dżinsy, niebieską bluzkę i biały kitel. Z wyrazu jej twarzy dało się odczytać wiele, ale nic na pewno.
- Mamy problem - stwierdziła po czym chwyciła pilot i włączyła wiszący na ścianie telewizor.
Na ekranie ujrzeliście płonące Centrum Naukowe w Glasgow. Po chwili, w małym kadrze pojawiła się twarz Rudolpha Johnsa, uznanego reportera telewizyjnego.
- Tutaj Rudolph Johns, prosto z Glasgow, którego Centrum Naukowe dosłownie szesnaście minut temu zostało zaatakowane przez niezidentyfikowaną grupę terrorystyczną mającą dostęp do zaawansowanych technologii. Liczba ofiar pozostaje nieznana... - Moira wyłączyła dźwięk.
- Ustaliłam już wszystko z profesorem Xavierem. Centrum zostało zaatakowane przez trzech mutantów. Zapewne mają na celu kradzież któregoś z tamtejszych osiągnięć techniki. Wolelibyśmy by zostali powstrzymani nim ludzie zdadzą sobie sprawę z tego, że to osoby z nadludzkimi mocami, a nie "zaawansowaną technologią" - powiedziała jednym tchem. - Bierzcie co potrzebujecie, w Blackbirdzie znajdziecie komunikatory i noktowizory. Wylecielibyście za piętnaście minut. Jakieś pytania?
Ostatnio zmieniony wtorek, 27 marca 2007, 15:51 przez Miśko, łącznie zmieniany 1 raz.
"Nie."
- Wiele osób.
Zorin
Marynarz
Marynarz
Posty: 279
Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
Numer GG: 9606247
Lokalizacja: Z daleka
Kontakt:

Post autor: Zorin »

Joshua Nehmid Ik Nellach Dam aka Elektryk

Gdy tylko do sali wpadła Moira chłopak natychmiast oderwał się od bilarda i dokładnie przysłuchiwał się niej, gdy skończyła to trochę jakby nieśmiało zadał pytanie- A jakie moce mają te mutanty?? - gdy otrzymał odpowiedź to nie zważając na to iż muszą się spieszyć podziękował dziewczynie za grę i powiedział do reszty - A więc ruszamy?? Ja jestem gotowy!- a następnie nie czekając na resztę powoli udał się Blackbirda, rapując pod nosem coś spokojnego i rozmyślając o tym co może ich spotkać na pierwszej jego w życiu poważniejszej misji, był trochę przejęty, lecz nie dawał po sobie najmniejszego znaku iż się denerwuje. Myślał też o tym czy inni go szanują, bo czasami wydawało mu się że nie, lecz miał nadzieję że kolor skóry nie ma w tym instytucie nic do znaczenia. Widział jeszcze palący się przed oczami ten przepiękny budynek który zawsze robił na nim znaczenie i tym bardziej chciał czym prędzej wyruszyć na tą misję aby mutanci nie zabrali tego po co przyszli. Zwiększył trochę tępo aby szybciej dotrzeć do odrzutowca.
Dum spiro, spero:)

Ambitosa non est fames.

Pozdrowienia Zorin! :D :D
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Post autor: Mekow »

Amelia Rinal, Tęcza

Amelia była ładną raczej wsoką, dziewczyną o jasnej cerze i zielonych oczach. Była szczupła, ale posiadała kobiece kształty. Wśród jej kolorowych, sięgających jej do ramion, włosów dominował pomarańczowy, ale miała jeszcze kilka drobnych bordowych, niebieskich i zielonych pasemek. Zwykle malowała usta i oczy ciemnymi kolorami, dzisiaj padło na fiolet.
Ubrana była w obcisły czerwony t-shirt z samodzielnie obciętym brzuchem, niebieskie dżinsy z własnej roboty strzępionymi dziurami na kolanach i udach, oraz czarne skórzane kozaczki. Stroju dopełniał metalowy łańcuch noszony zamiast paska.

Była nieco zła na Moirę, że przerwano jej zabawę. Ale wiedziała, że sytuacja jest poważna i trzeba się ruszyć.
Musieli skończyć grę wcześniej. Joshua podziękował za grę.
- Zawsze chętnie skopię ci tyłek. Następnym razem zostawie cię w samych majtkach. - odpowiedziała z lekkim uśmieszkiem.
Amelia zrozumiała, że nie nadszedł czas na żarty gdy napotkała spojrzenie Moiry. Spoważniała troche.
Odłożyła kij bilardowy. Nie miała żadnych pytań.
Była gotowa do drogi tak jak stała.


Opiszcie swoje postacie.
Ostatnio zmieniony sobota, 24 marca 2007, 18:54 przez Mekow, łącznie zmieniany 1 raz.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

David "Blayne" Nowyer

Życie potrafi nas zaskoczyć... niezbyt odkrywcze lecz jakże prawdziwe stwierdzenie. Często bywa tak że podejmując jakąś decyzje nie zdajemy sobie sprawy z tego że możemy niedługo postąpić w sposób całkowicie odwrotny. I tak właśnie Nowyer nie spodziewał się że jeszcze kiedyś ujrzy ojczystą ziemię, miejsce z którego już kiedyś uciekł.

Blayne jak zwykł czynić, uważnie słuchał relacji swojej nowej przełożonej, jej wytyczne jak zwykle były niezwykle pobieżne i szczątkowe. Nie spodziewał się jednak niczego nadto.

- Ekipa, mamy 10 minut na przygotowanie- powiedział do wszystkich zgromadzonych w pokoju.- Bierzcie wszystko co wyda sie wam potrzebne, jednak postarajmy się nie wyrządzić zbyt wielkich szkód na miejscu.

Po skupionej twarzy Davida było widać iż nie posiadał pytań które chciałby w tej chwili zadać, nawet gdyby padło pytanie wiedział iż Moira powiedziała im wszystko co wie na temat niespodziewanego ataku. Więc dalsze marnowanie czasu nie wchodziło w grę. Gdy ruszył w stronę szatni aby przywdziać strój bojowy rzekł przez ramię do Nadira.
- Będziesz sterował Blackbirdem podczas misji- po czym bez wyjaśnienia ruszył dalej.

Równo dziesięć minut później był w odrzutowcu oczekując na resztę drużyny. Jego ciemno brązowy płaszcz skrywał kombinezon jaki podarowała mu Moira, tak samo jak reszcie Excalibura. Szkła jego eleganckich prostokątnych okularów odbijały światła wyświetlaczy komputerów pokładowych.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Zhou Wang Bao

Maleńka, szczuplutka Chinka - gdy przybywała do Instytutu, była o wiele bardziej wychudzona, teraz była 'tylko' bardzo szczupła, ale nie wyglądała jak anorektyczka wymagająca natychmiastowej hospitalizacji. Jej oczy stale skrywały się za lekką mgiełką.

Gdy usłyszała co Moira miała do przekazania, bez słowa zawróciła i ruszyła na górę. Długie, czarne włosy powiewały, gdy wbiegała na schody. Na górze podskoczyła, odbiła się nogami od poręczy i zniknęła za rogiem. Po kilku minutach wróciła, obciągając na sobie kombinezon, z samouszczelniającego się materiału. Pokrywał całe ciało, łącznie z twarzą, zostawiając tylko oczy odsłonięte.

Wpadła do odrzutowca, zrobiła gwiazdę, oparła się dłonią o fotel, przeskoczyła nad nim i wylądowała siedząc. Ze swoim wzrostem i rozmiarami calutka wtuliła się w fotel, tak że z boku czy z tyłu była prawie niewidoczna. Zapięła pasy.

- Wreszcie jakaś rozrywka! - powiedziała wesoło, czując jak zmęczenie po treningu odpływa. Tak dawno nic się nie działo...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Miśko
Majtek
Majtek
Posty: 95
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 15:35
Lokalizacja: Reda

Post autor: Miśko »

11.01.2008, 14:23, Centrum Naukowe Glasgow
- Joshua, naprawdę sądzisz, że gdybym posiadała takie informacje, to bym ich wam nie podała? – spytała Moira. Nadir tylko skinął głową Blayne’owi po czym w milczeniu udał się do hangaru. O 14:13 wszyscy byli gotowi do lotu. Znaleźliście też komunikatory i noktowizory o których mówiła Szkotka. Michajił odpalił najważniejsze systemy, a Moira ze swego gabinetu zdalnie otworzyła bramę hangaru. Wylecieliście. Kilka kilometrów przed końcem Nadir uruchomił tryb kamuflażu, byście nie zwrócili na siebie zbytniej uwagi. Od samego rana w mieście tym znajdowała się mgła, która wymieszana z tą sztuczną, wytwarzaną przez Blackbirda stała się właściwie nie do przejrzenia. I dobrze. Wylądowaliście na sporym, pustym parkingu na tyłach Centrum i wysiedliście. Z bliska wyglądało to trochę groźniej niż na ekranie telewizora, gdyż dodatkowo, odczuwaliście lekkie wstrząsy sejsmiczne. Nagle, przez mgłę przebił się strumień czerwonej energii i uderzył w jeden z nielicznych, pozostałych samochodów. Kąt nachylenia promienia pozwala wnioskować, że nadszedł prawdopodobnie z jednego z okien głównego gmachu Centrum Naukowego.
"Nie."
- Wiele osób.
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Michajił "Nadir" Tigrow

Chłopak spokojnie sprowadził maszynę nad ziemię nad pobliskim parkiem. Tryb kamuflarzu dawał dużo, nikt nie widział, że w ogóle tam są. Dobra, idziemy. powiedział i przełączył sterowanie na autopilota. Rozpiął dwa guziki swojej flanelowej koszuli i podwinął rękawy. Związał dredy trzylorową gumką i poprawił szerokie spodnie. Gdy otworzył się właz jak gdyby nigdy nic rzucił się w dół, jakby miał bungie przyczepione do nóg. gdy przelatywał przez korony drzew zmienił się w pospolitego kota i łagodnie wylądował na cztery łapy. Rozejrzał się spokojnie, i gdy nikt nie patrzył znów zmienił się w człowieka. Obserwował pożar w oczekiwaniu na resztę, no i rozkazy Blayna.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Zhou Wang Bao

Uśmiechnęła się lekko pod maską, co można było poznać po ruchach materiału. Zbiegła szybciutko po schodkach, z kilku ostatnich zeskakując, tak aby nie zaryzykować skręcenia kostki. Ustawiła się koło Nadira, czekając na rozkazy. Tymczasem rozglądała się dookoła i zastanawiała, co będzie trzeba tu zrobić, żeby uspokoić sytuację.
Spojrzała na drzwi odrzutowca. Wysiadają, czy nie?...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Post autor: Mekow »

Amelia Rinal, Tęcza

"Ale im śpieszno" - pomyślała, gdy inni ruszyli. Zhou szybko wybiegła, a Michajił nie czekał nawet na wylądowanie.
Wyszła z samolotu normalnym, porównując z innymi raczej wolnym, tempem.
Zatrzymała się po zejściu ze schodów i rozejrzała dookoła. Po chwili dołączyła do reszty.
- I co teraz mamy niby zrobić?! - zapytała.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

David "Blayne" Nowyer

Brytyjczyk wyszedł z Blackbirda prawie że ostatni, będąc już na schodkach odwrócił głowę w stronę kompana i rzekł lekko znużonym głosem.
- Elektryk pośpiesz się..- po chwili dodał weselej-... nie możemy pozwolić żeby na nas zbyt długo czekali...
Blayne ruszył ponownie w stronę pozostałych członków Excalibura." To będzie długa noc"- pomyślał spoglądając na płonący wrak samochodu. "Mutacja umożliwiająca emisje promieni nieznanego typu, ciekawe..."- kolejne choć słabe wstrząsy sejsmiczne mogły świadczyć tylko o jednym.-"... gen mutacyjny kontrolujący fale sejsmiczne, hmmm". David swoim charakterystycznym ruchem dłoni poprawił okulary na nosie i stanął przed resztą drużyny.

- Skończmy to najszybciej jak się da.- powiedział zachowując kamienny wyraz twarzy.- To może wrócimy jeszcze na maraton Horrorów...

Po ty słowach Blayne ruszył w stronę gmachu Centrum Naukowego, mimo iż szedł swobodnie zachowywał ostrożność. Gestem ręki zatrzymał grupę. Po chwili milczenia rzekł.

- Nadir przemień się w coś co doskonale widzi w ciemnościach, najlepiej coś małego... przyda nam się zwiadowca wewnątrz. Dodatkowo jedynie ty możesz niezaważenie zbliżyć się do potencjalnych przeciwników.- David uśmiechnął się do kompana i dał znak że może ruszać.

- Nasza Akcja musi być szybka i zdecydowana, lecz również musimy pozostać niezauważeni. Wewnątrz budynku poruszamy się dwójkami: Ja pójdę z Amelią a tyły będziesz chronić ty Zhou z Elektrykiem.

Blayne ruszył zdecydowanie w stronę drzwi.
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Michajił "Nadir" Tigrow

Sie robi szefie odpowiedział Blaynowi chłopak z szerokim uśmiechem na ustach. Rozejrzał się po okolicy, a po chwili w jego miejscu stał już mały potulny kotek, z rodzaju tych, które wzbudzają wielkie "Aaaawwwww" u dziewczynek ubranych na różowo. Kociak jednak nadspodziewanie sprawie i szybko ruszył w stronę centrum przemykając beztrosko między uciekającymi ludźmi, biegającymi lekarzami i wrzeszącymi policjantami. Przez wywalone drzwi wszedł do środka i zaczął powoli, spokojnie z kocią gracją przechodzić sie po budynku w poszukiwaniu wrogów. Robił to z kocią gracją, nie zapominając jednocześnie o niebezpieczeństwie. W każdej chwili gotowy był do odskoku w bok. Wytężył swoje kocie zmysły. Liczył, że oczy lub węch wskażą mu drogę, a koci zmysł będzie wspierał go w dostrzeganiu niebezpieczeństw.


Przeszedł korytarz na parterze, i choć robiło mu się niedobrze od smrodu spalonych ciał posuwał się dalej. Wkońcu trafił tam gdzie chciał. 3 osobowa grupka stała i patrzyła przez okno. Dziewczyna i dwóch chłopaków. Jeden wyraźnie był przywódcą- ten z czerwonymi okularami. Drugi z garnkiem na głowie wyglądał trochę jak przygłup, ale dziewczyna w obcisłej bluzce i krótkiej spódniczce budziła w Nadirze prawdziwie zwierzęce żądze. Gdy unieśli się w górę a budynek zaczął się trzęść, jego "wewnętrzy" kot kazał mu uciekać. Pozostali chyba byli już w środku, ale on zdecydowanie najdalej. A budynek bardzo nifajnie zaczynał się telepać. Rosjanin bezszelestnie zbiegł na parter, a tam zamienił się w człowieka. Szybko zaczął gadać przez komunikator Tu Nadir. Nie wchodzcie do budynku!!! Oni chcą nam go zwalić na głowę!! Spier*&^ od niego jak najdalej!! wrzasnął jeszcze i sam zmienił się w geparda i kilkoma susami dotarł do wyjścia. Tam znów stał się małym kotkiem, by nie zdradzać kamuflarzu i spokojnie wyszedł z budynku w poszukiwaniu reszty.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Zorin
Marynarz
Marynarz
Posty: 279
Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
Numer GG: 9606247
Lokalizacja: Z daleka
Kontakt:

Post autor: Zorin »

Joshua Nehmid Ik Nellach Dam aka Elektryk

Chłopak przed wyjściem z transportowca uklęknął i się przeżegnał, następnie szybko wstał i powiedział do reszty - Już idę!! i szybko udał się na zewnątrz, pewnie wyskakując z Blackbirda, lecz tak aby nic mu się nie stało.
Gdy wyszedł zauważył jego drużynę zmierzającą w stronę centrum .I w tym samym momencie usłyszał przez komunikator Nadira, który powiedział że budynek się zawali. Spojrzał z przerażeniem na budynek który powoli zaczął się się zawalać, a w drzwiach wejściowych zauważył jakiegoś geparda. Joshua natychmiast zrozumiał że jest to jego przyjaciel. Gdy w końcu zrozumiał co się dzieje krzyknął do reszty- UCIEKAJCIE!! TO PUŁAPKA!!- chwilę poczekał na ich reakcję i nie wiedzieć co ma robić, gdyż był jeszcze młody i niedoświadczony, na razie czekał. Na moment wpadła mu myśl aby użył Blackbirda, lecz na razie nie chciał tego robić, gdyż nie chciał czegoś popsuć w tej misji, co mogło by kosztować życiem, lecz gdyby to pomogło to by się wykazał. Ale na razie jednak nie ryzykował.

Krótki opis:
Joshua to niezbyt gruby, lecz też nie za chudy młody chłopak. Pochodzi z gorących klimatów o czym świadczy jego brązowa skóra. Włosy ma ścięte bardzo krótko praktycznie do skóry. Gdy przyjechał do instytutu na jego twarzy było widać smutek, który teraz już praktycznie znikł z jego twarzy. Oczy ma niebieskie, bardzo wyróżniające się na jego ciemnej twarzy. Szczególnie ubiera się w dresy z czapką z daszkiem przechyloną na bok, lecz teraz jest w obcisłym i mało wygodnym kombinezonie.
Dum spiro, spero:)

Ambitosa non est fames.

Pozdrowienia Zorin! :D :D
Miśko
Majtek
Majtek
Posty: 95
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 15:35
Lokalizacja: Reda

Post autor: Miśko »

11.01.2008, 14:26, Centrum Naukowe Glasgow

Nadir
Wbiegłeś do środka na długo przed resztą. Wyostrzone zmysły pewnie prowadziły cię przez pełne porzuconych w pośpiechu akt i różnych pakunków korytarze Centrum. Twoje nozdrza nieustannie drażnione były przez zapach świeżej krwi oraz zwęglonego mięsa. Wchodząc na pierwsze piętro poczułeś i zobaczyłeś pierwsze zwłoki od których szczególnie mocno biło spalenizną. Są już niedaleko. Wszedłeś po schodach i na korytarzu zobaczyłeś trzy osoby. Pierwszy był młody mężczyzna ubrany w czarne skóry i w czerwonych okularach na głowie. Drugi był chłopak z garnkiem zasłaniającym twarz. Trzecią osobą okazała się ubrana w krótką spódniczkę, bluzkę i skórzaną kurtkę dziewczyna z wyczuwalnym zapachem niedawno farbowanych włosów.
- Weszli do środka - oznajmił okularnik wyglądając przez okno. - Avalanche. Hundred. Bądźcie gotowi – powiedział rzucając okiem na gościa z garnkiem po czym utkwił wzrok w dziewczynie.
- Poczekajmy aż wejdą głębiej - mruknął Avalanche, ale umilkł po tym jak okularnik gwałtownie obrócił głowę w jego kierunku. - Bez nerwów, Scott - rzucił nieco przerażonym głosem (coraz bardziej śmierdział strachem).
- Teraz - rozkazał Scott. Dziewczyna zamknęła oczy po czym wskazała ręką na ścianę niedaleko okularnika, która natychmiast zniknęła. Cała trójka wzniosła się w powietrze, a ziemią wstrząsnęły nowe fale sejsmiczne. Całe to zajście, od twojego przybycia, do teraz, nie trwało więcej niż kilka sekund. Konkluzja dotarła do ciebie już po chwili: chcieli pogrzebać was żywcem.

11.01.2008, 14:29, Centrum Naukowe Glasgow

Blayne, Tęcza, Atacama Rain, Elektryk
Wszyscy, w niewielkich od siebie odległościach zbliżaliście się w kierunku wyważonych drzwi wejściowych do głównego gmachu Centrum. Gdy zostało wam jakieś pięć metrów, usłyszeliście odgłosy miażdżonego metalu i kruszonego szkła, po których pojawiły się kolejne wstrząsy sejsmiczne. W komunikatorach natomiast usłyszeliście będącego już wewnątrz Nadira, który wrzasnął coś o zrzucaniu budynku na głowę oraz spierdalaniu. Po chwili w drzwiach pojawił się ów mutant, w formie małego kotka.

Wszyscy
Nagle mgła zaczęła się podnosić, ujrzeliście wiszące w powietrzu trzy osoby: młodego chłopaka z dziwnych urządzeniem zamontowanym na oczach, gościa w czarnym kombinezonie i garnku na głowie oraz dziewczynę z zamkniętymi oczami, która nie wyglądała jakby się długo przygotowywała na tą konfrontację.
- Mamy następującą propozycję: - rozpoczął okularnik - ty - wskazał Blayne'a - idziesz z nami, a reszta w jednym kawałku wraca tam skąd przybyła. Co wy na to?
Mężczyzna z garnkiem zarechotał, a kobieta niewzruszenie trwała w tej samej pozycji. W oddali słychać było dźwięki syren pojazdów straży pożarnej i służb medycznych.
"Nie."
- Wiele osób.
Zorin
Marynarz
Marynarz
Posty: 279
Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
Numer GG: 9606247
Lokalizacja: Z daleka
Kontakt:

Post autor: Zorin »

Joshua Nehmid Ik Nellach Dam aka Elektryk

Chłopak spoglądnął na mutantów którzy zjawili się tak nagle. Nie wiedział co robić gdyż był jeszcze bardzo młody. Lecz nie chciał zostawić tak Blayne'a na pastwę losu. Więc bardzo się skupił nad czerwonymi okularami jednego z mężczyzn próbując je w jakiś sposób zepsuć lub wyłączyć, miał nadzieję że dobrze robi i że owe postacie nie są ich przyjaciółmi. :wink: :D Lecz gdy używał swojej mocy nie mógł się nikt o tym dowiedzieć gdyż on nie wykonywał żadnych gestów tylko skupiał się na owej czynności, miał nadzieję iż nikt nie będzie miał do niego pretensji. Lecz na pytanie okularnika kiwnął głową na znak że się nie zgadza, albo wszyscy, albo nikt. :wink:
Dum spiro, spero:)

Ambitosa non est fames.

Pozdrowienia Zorin! :D :D
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Michajił Nadir Tigrow

Jego postać małego kotka nie przeszkadzała mu w słuchaniu i obserwowaniu tego co się dzieje. Nie miał zamiaru zgadzać się na takie sprawy. Nie po to tu przybyli. Mają ich zatrzymać, bez względu na to co wymyśli Blayne. Sprawnie zaczał wędrować po pogorzelisku by znaleźć się jak najwyżej i jak najbliżej wrogów a jednak wciąż być za nimi. Gdy był mniej więcej w odległości 3m nieco urósł, tak by szybciej biegać. Jako zwykły dachowiec rozpędził się i kiedy już zbliżał się do krawędzi błyskawicznie zmienił się w wielkiego tygrysa bengalskiego. Z wielką siłą odbił się i poszybował w stronę okularnika spadając mu na plecy i chwytając potężną szczęką za kark.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Post autor: Mekow »

Amelia Rinal Tęcza

Dziewczyna była nieco wystraszona, gdy David wytypował ją na przednią linię ataku. Zanim jednak zdążyli zrobić coś więcej cały budynek runął. Amelia stała oszołomiona nie wiedząc co się dzieje.
Później pojawili się trzej przeciwnicy. Amelia przyglądała się im przez chwilę. Chcieli porwać Davida, ale przecież nie mogą oddać go w ręce tych obcych ludzi (czy mutantów).
- Wsadź sobie tą propozycję gdzieś! - odpowiedziała.
Miała nadzieję, że jeśli dojdzie do potyczki będzie walczyć co najwyżej z dziewczyną, a faceci nic jej nie zrobią. Wtedy szanse będą wyrównane i Tęcza da sobie radę.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Atacama Rain

Ruszyła z miejsca, miękkimi, długimi krokami.

Kostki jej palców u dłoni i stóp, powleczone adamantem, wysunęły się z ciała, formując na dłoniach i stopach coś w rodzaju naturalnych kastetów.

Stanęła dwa kroki przed Blayne'm, bokiem, lewa strona w kierunku przeciwnika, lekki rozkrok. Lewa ręka prosto, z otwartą dłonią na wysokości splotu słonecznego, wyciągnięta do przeciwnika. Prawa ręka zgięta, z otwartą dłonią na wysokości głowy.

Na jej przedramionach uformowały się z pociągniętych adamantem kości pseudo karwasze.
- Jeżeli chcecie go wziąć, musicie tu podejść i przejść po moich zwłokach! - powiedziała.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Zablokowany