A osobiście to ciekawymi postaciami wydają mi się Echnaton i Mojżesz. Przyjmując w miarę prawdopodobne założenie, że ten drugi był uczniem pierwszego, uzyskuje się ciekawe spojrzenie na judaizm i religie z niego się wywodzące.
Mojżesz uczniem (oczywiscie ideowym bo tych dwóch nigdy sie nie spotkało) niezrównoważonego Echnatona?
Ciekawe spojrzenie, jeśli przedstawisz dowody to chętnie się z nimi zapoznam, i być moze poprawie swe braki wiedzy.
Btw, skoro piszesz, że "nie zachowaly sie ZADNE slowa Jezusa z Nazaretu", to czemu piszesz również, że "glosil MILOSC"? Ja tu widzę poważny brak logiki. Chyba, że chodziło o coś w stylu: "Ojcowie kościoła pisali książki wg których głosił miłość".
Chciałbym powiedzieć cos złośliwego, ale w koncu rozmawiam tu z normalnymi ludźmi więc sie powstrzymam
"Głosił Miłość"? Kiedy nie ma żadnych zupełnie wiarygodnych źródeł (Bibli za całkowicie wiarygodne źródło nie uważam)? Jak to możliwe? To dosc proste
Wiemy mniej wiecej (dzięki zapiskom nie tylko Biblijnym ale również innym pisarzom starożytnym) jaką treść miały kazania Jezusa, ot i niejasnosć (mam nadzieje) wyjaśniona.
Z założenia chrześcijaństwo jest religią miłości, kwestią sporną jest natomiast błędna interpretacja jej zasad lub przeinaczanie ich dla własnych korzyści.
Z tym zgadzam się chyba całkowicie
Jak sam to napisałeś, nie znajdziesz religii która by nie próbowała egzekwować swoich zasad wśród wyznawców. I czy próba nawracania wyznawców innych religii na chrześcijaństwo to przejaw braku szacunku? Wszystkie religie mają to do siebie, że twierdzą że to one mają rację, taka już jest natura wiary.
Religie "politeistyczne" w IR bynajmniej nie werbowały swych wyznawców siłą. Tym bardziej że rzadko kiedy ktoś był wyznawca TYLKO jednego bóstwa, większość wyznawała po kilku bogów, w zależności od potrzeb
I, wyznawała znaczy - czciła regularnie. Oni wierzyli (zresztą w początkowym stadium chrześcijanie też) w istnienie innych bogów, ale nie czcili ich (w tym przypadku chrześcijanie uznawali często inne bóstwa jako "złych bogów, przeciwników naszego").
Myślałem, żeby odpowiedzieć na post Szelmona, ale po jego wypowiedzi mogę się tylko domyślać, że najprawdopodobniej jest ateistą czy coś, a ich się nie da przekonać żadnymi argumentami więc oszczędzę sobie czasu i nerwów.
Ale odchodzimy od tematu bo miało być o ulubionych postaciach historycznych.
I jest... o ile uznajesz historyczność Jezusa.
A co ateisty - większość (nie wiem czy wszyscy bo mam to szczerze mówiąc gdzieś) dyskutujących na tematy "drażliwe", poruszajace westie religie jest osobami wierzącymi. Najczęściej chrześcijanami (do tego grona zalicza się piszący te słowa), chrześcijanami jednak którzy potrafią zrozumieć coś innego niż "oficjalna doktryna". Zresztą, nawet jeśli Szelmon byłby ateista - co to ma do rzeczy jeśli chodzi tą dyskusję, można wiedzieć? Co to za różnica?:P