[Storrytelling Realistyczny] Przebudzenie Shabranigdo

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

długo nic sie nie dzieje więc powiem tyle
Kusznik który wystrzelił strzałę, stał jeszcze chwilkę zdziwiony zdażeniem.
Po tym, jak zobaczył smoka w pełnej krasie, był pewien co chce zrobić. Uciekać. Pobiegł pędem w stronę Hjona. Pomyślał że ślepca łatwo ominie.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

Cholerna szkarada Pomyslal Renevan. Wydobyl sztylet. Nie. Tym go nie zalatwie. Zastanowil sie. Uciekac. To jedyna opcja. Rozejrzal sie w poszukiwaniu dogodnego miejsca. Zauwazyl je dopiero po chwili. W koncu jego uwage odwracalo podle wielkie bardzo duze cos. Miejscem byl cien rzucany przez najblizszy dom. Rzucil sie ku niemu, poczym gdy dobiegl don, ukryl sie w blogoslawionym cieniu, gdzie postanowil czekac na dalszy rozwoj wydarzen. Dopadne cie przystojniaczku Pomyslal. I twoich nadpsutych kumpli tez...
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Artos
Kok
Kok
Posty: 928
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
Numer GG: 1692393
Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
Kontakt:

Post autor: Artos »

Hjon

Słysząc bieg który przypominał mu bieg ucieczki od razu wiedział co robić. Nie pozwoli by żaden z przeciwników uciekł stąd żywy. Jeśli już mają odejść bez jego pozwolenia to martwi. Uniósł swą daikatane delikatnie w górę i z boku wyprowadził cięcie by trafić mniej więcej na wysokości żołądka przeciwnika.
Próbował nie tracić ze swej specyficznej "wizji" maga, którym miał ochotę jeszcze się zająć. NIe będzie tolerował tak długiej i bolesnej śmierci dla przeciwnika który wg Hjona zasłógiwał na coś więcej.
Obrazek
Obrazek
War, war never changes...
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

Czy ta sesja jest naprawdę taka nudna?! Sergi! Gdzie jestes? :evil: :evil: :evil: :evil: Trudno. Przejmuję twoją postać.

Xander

Świetnie! Ten chłystek uratował mi życię. Obym nie musiał się mu teraz odwdzięczać... Pomyślał Xander. Wokół było w tej chwili tylu cierpiących ludzi. To było dla niego jak najwspanialszy balsam dla ciała i umysłu. Czuł się teraz bardzo silny. Każdy krzyk, przerażenia, każda obawa o życie, każde jakiekolwiek negatywne uczucie dodawało mu sił.
Teraz zajmę się tobą brzydalu Pomyślał i rzucił się w strone demona.
Między nimi, stała ładna armia nieumarłych ludzi. Z każdym krokiem w ich stronę, był jeszcze silniejszy. Zadał cios. Demon rozsypał się w proch.
Jego błogosławiony miecz, nie dawał tym marnym stworzeniom szans na przetrwanie. Z każdym ciosem, jednak słabł. Nieumarli dawali mu najwięcej sił. Cierpieli najmocniej. Był otoczony. Któryś z pomiotów, wskoczył mu na plecy.


Hjon, bez problemu zabił kusznika. Słyszał ksztuszącego się krwią maga. Usłyszał również uciekającego w cień Nożownika, który uratował tego pół demona. Smok, walczył z "Pięknym stworzeniem" za jego plecami. Około pół kilometra za nim. Został juz sam na sam z konającym magiem.
Renevan, siedząc w cieniu, przyglądał się sytuacji. Nagle, coś go szarpnęło. To była dziewczynka. Mała dziewczynka, trzymająca w ręku brzybrudzonego lekko misia. Renevan pomyślał, że zgubiła się, w drodzę ucieczki. Nagle jednak, rozwarła ona paszczę i ryknęła przerażająco. Była nieumarła. Rzuciła się na Renevana. Odruchowo, odskoczył, lecz znalazł się w otoczeniu podobnych jej potępionych ludzi. Szybko poczuli jego zapach. Musiał sie bronić. Xan, natomiast, walczył wciąż z demonem. Przy zdeżeniu, Mazoku, złapał go za ręce. Nastąpił teraz prawdziwa próba sił. Niestety, demon wygrywał. Był dużo silniejszy. Wykręcił Xanowi łapy i rzucił nim w okręt w porcie. -Moje przyprawy!!! -Zdawał się krzyczeć właściciel łodzi. Zgniły stwór, ruszył w pogoni za Smokiem. Przy każdym jego kroku, ziemia dudniła złowieszczo. Złapał Xana za szyję i uderzył drugą ręką w pysk. Xan poczuł nie tylko ból, ale i smród.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

Renevan



Renevan sie wsciekl. Cholerne trupy. Pozawalaja sobie na ZA duzo
Sfrustrowany elf odwrocil sie w strone najblizszego nieumarlego i zasypal go gradem ciosow, za pomoca swych dwoch ostrzy. Jesli porabie go na kawalki-robie to z nastepnym a jak nie-to sie pokombinuje
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Post autor: Plomiennoluski »

Xan

Może i t a przeklęta istota była silna, ale on wiedział co to determinacja. Tylnymi łapami wybił się i zamierzył szponami na dolną część mazoku, chciał porozrywać jak najmocniej tą paskudną istotę. Skrzydła biły w opętańczym rytmie gdy próbował podnieść zarówno siebie jak i demona. Szyja i głowa też nie próżnowały, skoro znajdował się już w pewnym oddaleniu od centrum a w pobliż była woda, spróbował się wykręcić tak by móc wypuścić gorący snop ognia na gnijące cielsko. Ten demon może i był silny, ale Xana ogarnęła obecnie zimna i precyzyjna nienawiść, każdy szybki ruch choć wydawał się chaotyczny, był konkretnie przemyślany i wprowadzony w życie na tyle na ile pozwalała mu obecna dość niezręczna pozycja.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Artos
Kok
Kok
Posty: 928
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
Numer GG: 1692393
Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
Kontakt:

Post autor: Artos »

Hjon


- Korzystając z okazji, ze jestem sami pobawimy się trochę.
Uśmiechną się zwodniczo
- Ile masz chęci do zabawy? Mam nadzieję, że dużo.
Uśmiech się pogłębiał z każdym słowem
- Kto Ci dał zwój z pięknością zawartą w czystej formie? Kto posiada moce mogące sprowadzić najwspanialszych do tego świata? Mam nadzieję, że nie wymagam wiele od Ciebie.
Czekał przez chwilę na odpowiedź nasłuchując i próbując wyczuć tak ewentualne słowa maga, jak również i nadchodzących nowych przeciwników. Jeśli mag nic nie powie przebije jego serce swym ostrzem i pójdę w kierunku najbliższego mnie walczącego człowieka z nieumarłymi by wspomóc go w walce z szalonym uśmiechem na ustach.
Obrazek
Obrazek
War, war never changes...
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

Wydaje mi się, że będe musiał przejąć Xandera na dłuższy czas. Mam nadzieję, że dobrze uda mi się odegrać charakter tej postaci. Jak Sergi będzie mógł dalej grać, niech zakomunikuje mi to szybko na pw.

Demon, poruszał się bardzo szybko i uniknął pazurów. Mimo, iż Xan wzbił się z nim w powietrze, mazoku nie okazywał strachu. Bił Xana w brzuch i ramiona. Gdy Smok zionął ogniem w stronę potwora, poczuł zapach palonego mięsa. Rzeczywiście. Gnijące mięso na jego ciele, upiekło się, jednak demon nie bardzo się tym przejął. Nawet go to zbytnio nie bolało. Uderzył Xana jeszcze raz. Gdy Xan wykonał unik, długa łapa demona uderzyła w skrzydło. Smok poczuł ból i zaczął spadać w ziemię. Demon obrócił się, tak że był teraz nad Xanem. Złapał Go za pazury i wygiął je. trzy z pięciu smoczych sponów u łapy, złamały się. To był straszny ból. Xan mimowolnie wrzasnął po czym łupnął o ziemię. Wrzask ten był tak potężny, że stłukł szyby we wszystkich domach i okrętach w odległości mili. Po uderzeniu w ziemię, tych dwóch wielkich ciał, cały grunt zatrząsł się. Xan leżał teraz w sporym kraterze, okładany przez demona po pysku. Przy uderzeniach, zęby smoka wbijały się w demonie pięści, jednak demon zdawał się nie odczówać fizycznego bólu. Przynajmniej większego nisz ten, który zadaje mu egzystencja w tym świecie.
Gdy Xan łupnął o ziemię, Nieumarły z pleców Xandera spadł na ziemię. Zetsu jeszcze chwilę, w opętańczym tańcu ciął martwych. W końcu zauważył, że Demon okłada pięściami Smoka w kraterze o średnicy około 40 metrów. Krater znajdował się w mniej więcej centrum miasteczka. Naokoło leżały gruzy domów. Przebiegł kilka kroków w tamtym kierunku i zniknął. Widać było jedynie ciemną smugę, która została po nim. Po niecałej sekundzie, znalazł się na plecach demona. Wbił swój miecz w jego plecy. Chciał chwilkę odsapnąć po tak szybkim biegu. Niestety demon odczuwał ukłucie, tak jak człowiek żądło szerszenia. Zostawił Xana i miotał się próbując zrzucić ból z ciała.
Renevan, był otoczony przez nieumarłych. Grad ciosów, spowodował pocięcie ich ciał. Niestety, przeciwnicy Renevana, nic nie robili sobie z tych starań. I tak byli już martwi. Dziewczynka z misiaczkiem, przewróciła go i uderzyła w twarz. Była bardzo silna jak na dziewczynkę. Renevan usłyszał jak jego szczęka pęka. Musiał coś zrobić. Nie umiał walczyć z taką ilością przeciwników na raz.
Gdy Hjon, zadał pytanie, usłyszał przeraźliwy wrzask smoka. Dla jego wyczulonych uszu, było to nie do zniesienia. Odruchowo złapał się za uszy aby stłumić straszliwy hałas. Gdy ten okropny strumień decybeli ustał, jeszcze przez chwilę był oszołomiony. Mag właśnie coś mówił. Niestety, Hjon był przez chwilę głuchy. Usłyszał jedynie "...upca na pustyni...dobij...proszę.." Potem Mag nie mógł już mówić. Rzęził jedynie niezrozumiałe wyrazy. Może próbował rzucić czar znieczulający. Może było to zaklęcie śmierci, które wymierzał w siebie. Może było to jedynie błaganie o śmierć. Krew dopłynęła już do butów Hjona. Stał teraz w kałuży krwi.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

Renevan


Poniewaz Renevan nie bardzo mogl mowic wiec pomyslal tylkoTeraz mnie naprawde wku.....rzyliscie!! Zrobil manewr popularnie nazywany sprezyna po czym odbijajac sie obiema nogami od dziewczynki wykonal bardzo ale to bardzo malownicze salto w tyl(moge tak??) Po tym zaskakujacym, jak mniemal elf manewrze, wojownik cieni pomknal miedzy budynki i zaczail sie w cieniu, czekajac na dogodny moment do dalszej ucieczki. Z martwymi nie mogl walczyc. Co jego noze zrobia w obliczu ciala ktore w najlepszym razie mozna porabac na kawaleczki i liczyc ze nie bedzie pelzalo i gryzlo?
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Artos
Kok
Kok
Posty: 928
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
Numer GG: 1692393
Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
Kontakt:

Post autor: Artos »

Hjon

- upiec…
Powtórzył nie zadowolony z obrotu tej sprawy Hjon.
- A więc trzeba będzie się wybrać na pustynię!
Mówiąc to skrócił cierpienia maga i po krótkiej chwili na opanowanie nowej sytuacji zaczął iść w stronę epicentrum odgłosu który go przed chwilą na chwilę ogłuszył.
Obrazek
Obrazek
War, war never changes...
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Post autor: Plomiennoluski »

Xan

Smok podniósł się z wysiłkiem z ziemi, najwyraźniej nie mógł temu stworzeniu zaszkodzić w żaden sposób. Uszkodzona łapa paskudnie pulsowała ale chwilowo ignorował ból, na to bedzie czas później. Czuł niemalże perwersyjne rozbawienie, w końcu udało mu sie trochę skrócić te szpony. Poderwał się i ruszył w stronę ożywieńców by zniszczyć ich jak najwięcej w jak najkrótszym czasie starając się nie uszkodzić przy tym żywych.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

Xander trzymał się dalej demona. Smród wydobywający się z cielska był straszny. Szedł jednak w górę. Starał się dojść do szyji. Gdyby tylko udało się mu zatopić miesz dostatecznie głęboko, mógłby zwalic demona z nóg. Dałoby to choć chwilową przewagę nad Stworem. Miał nadzieję na pomoc ze strony tamtych trzech. Wierzył we własne siły, ale gdy smok uciekł niszcząc nieumarłych, szanse na utrzymanie się na plecach mazoku zmalały. Potwór miotał się strasznie. Xnaderowi udało się dostać do Szyji. Zatopił miecz. Niestety jego ostrze było zbyt krótkie. Przypomniał sobie, że niewidomy elf miał bardzo długą dai-katanę. Rozejżał się za nim.
Elf ten, walczył z nieumarłymi. Mimo, iż upadli, byli niezwylke silni, to zbyt wolni. Hjon wiedział so robi każdy z nich. Nie musiał patrzeć aby wiedzieć co się dzieje. Raz ciął w tył, raz w przód. Oczami wyobraźni, widział całe pole walki. Nic nie mogło się przed nim ukryć. Nawet doskonale ukryty Renevan. Siedział w cieniu, czekając na dogodny moment. Renevan miał dobry widok na Xandera utrzymujące go się jakimś cudem na plecach demona. Pomyślał, że dałby radę zrobić cos podobnego. Wejście na szyję czy głowę takiego demona nie stanowiłoby żadnego problemu. Ucięta głowa dziewczynki z misiaczkiem wylądowała przed nim po zamaszystym cięciu elfa. Głowa już miała ugryść go w rękę, ale została zdeptana przez wielką stopę Smoka. Nieumarli rozpłaszczali się i pękali pod naciskiem tak wielkiego cielska.
Xander krzyknął : TY! NIEWIDOMY! POTRZEBUJE TWOJEGO OSTRZA! INACZEJ NIE NAM RADY! MUSISZ MI POMÓC JEŚLI CHCEMY Z TEGO WYJŚĆ ŻYWI!
Xander powiedział to niechętnie. Milenia bycia demonem nauczyły go aby nie prosić innych o pomoc. Niestety ta sytuacja wymagała tego.
Nikt poza Hjonem nie usłyszał tej proźby. Do wyczulonych uszu lefa, dźwięk ten doszedł jednak bardzo dobrze.
Smok dobrze radził sobie z niszczeniem nieumarłych. Nie była to jednak robota dla niego. Za łatwo mu szło aby mógł się tym później chwalić.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

Renevan

Renevan byl zly. Zly na siebie. Nie byl w stanie zaszkodzic tym psujacym sie wojownikom. -Jakim wojownikom palancie!?- Skarcil sie w myslach. To bylo nic! No moze cos bylo! Ale juz nie jest! Zaczal goraczkowo myslec- Co ja moge zrobic sztyletami? Nic. Sa za krotkie. Ale....- Elf przyjrzal sie wrazym pseudowojownikom w celu znalezienie najgrozniejszego. Gdy juz go wypatrzyl-przygwozdzil jego cien, o ile to bylo mozliwe po_czym ruszyl do ataku, z rozmyslem pozbawiajac trupow konczyn.
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Post autor: Plomiennoluski »

Xan

Nie miał zamiaru wybijać wszystkich nieumarłych ani się zbytnio za nimi uganiać, chciał po prostu zmniejszć ich ilość lub unieruchomić w jak najkrótszym czasie po czym znowu wzniósł się na krótką chwile by opaść w pobliżu mazoku i znów związać go walką. Najwyraźniej miecz, który ten człowiek wraził w cielsko demona sprawił mu ból a to znaczy że miał z nim jakieś szanse i choć miał pewne podejrzenia co do natury tego człowieka to chyba jednak musiał złączyć swe siły a dume i uprzedzenia upchnąć na później, podejrzewałże w momencie gdy demon zniknie z tego swiata, nieumarli albo padną albo stracą przywództwo i nie bardzo będą wiedzieli co robić, ale najpierw trzeba się było pozbyć mazoku. Pikująć z góry zdrową łapąc próbował przyszpilić łeb demona do ziemi a w najgorszym wypadku zwiazac go w zapasach.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Artos
Kok
Kok
Posty: 928
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
Numer GG: 1692393
Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
Kontakt:

Post autor: Artos »

Hjon

- Niech i tak będzie
Powiedział spokojnie, po czym uśmiechną się i zwrócił się w kierunku wołającego.
Drogi ogniu, panie naszych uczuć i naszego zbawienia
Drogi panie płomieni, które pomagają twemu światu żyć
Drogi płomieniu co rozbudzasz życie na świecie
Rozpraw się z tymi, którzy chcą Cię ugasić
Rozgrzej ich ciała i dusze, by wymawiali Twe imię
By Twe imię było znane wszystkim, aż po sam koniec dni
Płomieniu, spopiel tych oto niewiernych
Ogniu, zniszcz zimnych i nieczułych na Twe piękno
Zniszcz naszych wrogów!

W tym momencie kończąc te słowa i stawiając kolejne kroki ku przeciwnikom uformowana kula ognia pognała na truposzy, które znajdowały się niedaleko wołającego o pomoc. Gdy tylko uderzyła sprintem wystartował w tamtym kierunku, by dokonać dzieła i zacichać tych którzy są wynaturzeni i zimni.
Obrazek
Obrazek
War, war never changes...
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

Xander, z całych sił trzymał się swojego miecza. Odór gnijącego mięsa był niewyobrażalny. Czuł, że za chwilę go zemdli. Stopy jego, po kostki ugrzęzły w psującym się trupie i chyba tylko dzięki temu, nie spadł jeszcze z pleców szamotającego się demona. Siedem niewiarygodnie długich pazurów, przyszpiliło demona na wylot. Mazoku zawył głośno, po czym zrobił pokaźny krok w tył, niszcząc dokumentnie gruzy jakiejś chałupki. Ślepy Hjon był już przy samym "usposobieniu piękna". Nieumarli biegali płonąc. Hjon żałował że nie może ich zobaczyć. Był to prześmieszny widok. Niestety, ślepiec nie był w stanie dostać się do wojownika przyczepionego do wspaniałych pleców. Z całą pewnością, nie dałoby się dorzucić miecza na taką odległość.
Potrzebny był tu jakiś akrobata, który mógłby się tam dostać. Zauważył to Renevan, idealny do tego zadania. Demon potrząsnął małą w stosunku do ciała główką i ruszył w stronę smoka. Atak ten był jednak zbyt wściekły. Xan, w zamachu pazurami, odciął demonowi jedno ramię. Upadło ono na ziemię. Nie umarło jednak, lecz złapało nogę smoka w żelaznym uścisku.
Xander znał dobrze słabości demonów. Miał obawy co do miecza Ślepca. Obawiał się, że miecz nie jest w żaden sposób zaklęty.
-CZY TWOJE OSTRZE JEST JAKOŚ ZAKLĘTE?!?! -Wrzasnął, po czym nabrał kolejnego wdechu ustami aby nie musieć czuć smrodu i stęchlizny w powietrzu

Świetna inkantacja Hjon
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Post autor: Plomiennoluski »

Xan

Leżąca ręka mogła poczekać, mimo tego że załpała go za nogę. Chwilowo wazniejsze było jak największe rozczłonkowanie mazoku. To przeklęte bydlę całkiem nieźle sie trzymało. Zamierzył sie na drugą łapę demona, nie mogł atakować korpusu ani głowy, gdyby się przebił, mógłby nadziać przypadkeim również miecznika trzymającego się kurczowo na plecach bestii. Noga też byłaby niezłym celem, gdyby udało mu się ją odciąć byćmoze demon padłby jak długi. Zaparł się silnie ogonem i wykorzystał go jak odskocznie przy wykonywaniu cięcia by jeszcze trochę wzmocnić siłe ciosu.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Zablokowany