Barry Trotter Universe [Gra o mundur]

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Barry Trotter Universe [Gra o mundur]
Zasady jasne.
1) Nazwy postaci piszemy na górze pogrubioną czcionką.
1 1/2) Dygresje co do postępowania współ graczy piszemy pogrubione pod ksywą.
2) To co mówimy piszemy kursywą.
3) *To co myślimy piszemy w gwiazdkach.*
4) Opisujemy w 1-szej, 2-giej i 3-ciej osobie.
5) Na końcu Pogrubione piszemy pytania i odpowiedzi dotyczące MG.
Czary tworzymy i opisujemy ich działanie sami.
____________________________________________________________
____________________________________________________________
Wielu ludzi próbowało lecz niewielu się udało.
Mundur szkolny, mundur ciasny dla nas wszystkich jest za jasny.
Ronald Gier-Ty-Ch...
Czyje to zielone spodenki?
Złote myśli Jacka spod Pampoliniia
Jak smakuje niebieski?
Żul na cracku i LSD
Prolog
Hamgryz, woźny szkoły Magii i czarów-marów Hokpok miał dziś zły dzień. -K'olejny P'ierwszy w'rześnia.- Powiedział. Jako że stosunek przekleństw do normalnych słów wypowiadanych przez Hamgryza stanowił jak 10:1 tak że wszystkie przekleństwa zostaną tutaj całkowicie pominięte (ze wzglęgu na miejsce które zajmują). Porzedł chwiejnym krokiem w stronę zmurszałych tratw zwanych dumnie łodziami. Rytułał przeworzenia pierwszoroczniaków przez rzekę był tak naprawdę związany z oszczędnościami przeznaczanymi na dokarmianie drzemiącego w rzece oliarchę-ośmiornicę. Co roku conajmniej tuzin uczniów był porywany przez potwora drzemiącego w jeziorze. -D'alej p'ierwszoroczniacy! Z'biórka!- Krzyknął w stronę małej grupki jedenastoletnich dzieci. Żadnej rekacji. -D'alej k' p'arszywce!- Krzyknął w stronę małego tłumu. Po niecałym kwadransie wszyscy byli na zamku.
...
Przydział odbywał się w Wielkiej Sali, a rozdawała je pijana i połatana tiara... właściwie tiarą trudno było nazwać coś co składa się praktycznie z samych łat, ale ta umowna nazwa pozostała.
Pajace i żule, pierdykło ich czule,
zobaczycie śmierć, i głupotę więc nie pierdź,
pajace, gałgany, żule, dżokery,
was wszystkich w jezioże pozjadają szczury.
Kiedy tiara zaitonowała piosenkę wszyscy zachodzili w głowę. Wszyscy jak dziś pamiętali jej ostatnią piosenkę na początek roku.
Raz Monika młooodaaa,
raz, dwa, trzy!
Robiła mi looodaaa,
raz, dwa, trzy!
No bo każde dziecko wie!
Kto najlepiej wacka ssie!
Raz Monika młooodaaa...
Wszyscy bohaterowie tej opowieści zostali przydzieleni do Grafittonu, jednego z domów Hokpoku. Przeciwnikami domu Grafittonu był, jest i nadal będzie ślizgoryb. Obecny dyrektor szkoły Barry Trotter ma już ponad 100 lat i nadal trzyma się dobrze. Puki co. -Blah, blah, blah...- Mówił. Uczniowie oczywiście słuchali go ze stoperami w uszach. -Blah, blah... BLAH!- Od kiedy Barry stał się dyrektorem miał smykałkę do porozumiewania się z uczniami. Teraz niestety stracił ten dar. -Blaaaaaaah.- Zakończył swoją przemowę. Wszyscy wyszli z wielkiej sali. Szliście przez pewien czas za Prefektem Grafittonu. Lonem Wisielem. Widzieliście jak przeciągi szumią w jego głowie. Słychaś to było w całej szkole. Nagle bohaterowie usłyszeli szept. -Chodźcie! Mam cukierki!- Ktoś powiedział. -Mam baaardzo pyszne cukierki.- Powiedział. Wasza ochota na dojedzenie cukierków była wprost niesamowita. Straszna. Nie wiedzieliście dlaczego ale bardzo chcieliście cukierków.
...
-Idiotta!- Krzyknął pierwszy celując w Bolesuaf'a. Czar weszedł w ciało ucznia nie czsyniąc mu żadnej krzywdy. Napastników było czterech. Wszyscy uzbrojeni w różdżki. Wiedzieliście że są głupsi nawet od was. Pokonacie ich bez problemu. Matylda w kieszeni Bolesuaf'a wyskoczyła natychmiast orząc bruzdy w twarzy 3-ecio roczniaka. Walka rozgorzała na dobre.
Jak macie jakieś pytania to mój gg to 3374868. Może do zmiany czcionek lub czegoś innego.
1) Nazwy postaci piszemy na górze pogrubioną czcionką.
1 1/2) Dygresje co do postępowania współ graczy piszemy pogrubione pod ksywą.
2) To co mówimy piszemy kursywą.
3) *To co myślimy piszemy w gwiazdkach.*
4) Opisujemy w 1-szej, 2-giej i 3-ciej osobie.
5) Na końcu Pogrubione piszemy pytania i odpowiedzi dotyczące MG.
Czary tworzymy i opisujemy ich działanie sami.
____________________________________________________________
____________________________________________________________
Wielu ludzi próbowało lecz niewielu się udało.
Mundur szkolny, mundur ciasny dla nas wszystkich jest za jasny.
Ronald Gier-Ty-Ch...
Czyje to zielone spodenki?
Złote myśli Jacka spod Pampoliniia
Jak smakuje niebieski?
Żul na cracku i LSD
Prolog
Hamgryz, woźny szkoły Magii i czarów-marów Hokpok miał dziś zły dzień. -K'olejny P'ierwszy w'rześnia.- Powiedział. Jako że stosunek przekleństw do normalnych słów wypowiadanych przez Hamgryza stanowił jak 10:1 tak że wszystkie przekleństwa zostaną tutaj całkowicie pominięte (ze wzglęgu na miejsce które zajmują). Porzedł chwiejnym krokiem w stronę zmurszałych tratw zwanych dumnie łodziami. Rytułał przeworzenia pierwszoroczniaków przez rzekę był tak naprawdę związany z oszczędnościami przeznaczanymi na dokarmianie drzemiącego w rzece oliarchę-ośmiornicę. Co roku conajmniej tuzin uczniów był porywany przez potwora drzemiącego w jeziorze. -D'alej p'ierwszoroczniacy! Z'biórka!- Krzyknął w stronę małej grupki jedenastoletnich dzieci. Żadnej rekacji. -D'alej k' p'arszywce!- Krzyknął w stronę małego tłumu. Po niecałym kwadransie wszyscy byli na zamku.
...
Przydział odbywał się w Wielkiej Sali, a rozdawała je pijana i połatana tiara... właściwie tiarą trudno było nazwać coś co składa się praktycznie z samych łat, ale ta umowna nazwa pozostała.
Pajace i żule, pierdykło ich czule,
zobaczycie śmierć, i głupotę więc nie pierdź,
pajace, gałgany, żule, dżokery,
was wszystkich w jezioże pozjadają szczury.
Kiedy tiara zaitonowała piosenkę wszyscy zachodzili w głowę. Wszyscy jak dziś pamiętali jej ostatnią piosenkę na początek roku.
Raz Monika młooodaaa,
raz, dwa, trzy!
Robiła mi looodaaa,
raz, dwa, trzy!
No bo każde dziecko wie!
Kto najlepiej wacka ssie!
Raz Monika młooodaaa...
Wszyscy bohaterowie tej opowieści zostali przydzieleni do Grafittonu, jednego z domów Hokpoku. Przeciwnikami domu Grafittonu był, jest i nadal będzie ślizgoryb. Obecny dyrektor szkoły Barry Trotter ma już ponad 100 lat i nadal trzyma się dobrze. Puki co. -Blah, blah, blah...- Mówił. Uczniowie oczywiście słuchali go ze stoperami w uszach. -Blah, blah... BLAH!- Od kiedy Barry stał się dyrektorem miał smykałkę do porozumiewania się z uczniami. Teraz niestety stracił ten dar. -Blaaaaaaah.- Zakończył swoją przemowę. Wszyscy wyszli z wielkiej sali. Szliście przez pewien czas za Prefektem Grafittonu. Lonem Wisielem. Widzieliście jak przeciągi szumią w jego głowie. Słychaś to było w całej szkole. Nagle bohaterowie usłyszeli szept. -Chodźcie! Mam cukierki!- Ktoś powiedział. -Mam baaardzo pyszne cukierki.- Powiedział. Wasza ochota na dojedzenie cukierków była wprost niesamowita. Straszna. Nie wiedzieliście dlaczego ale bardzo chcieliście cukierków.
...
-Idiotta!- Krzyknął pierwszy celując w Bolesuaf'a. Czar weszedł w ciało ucznia nie czsyniąc mu żadnej krzywdy. Napastników było czterech. Wszyscy uzbrojeni w różdżki. Wiedzieliście że są głupsi nawet od was. Pokonacie ich bez problemu. Matylda w kieszeni Bolesuaf'a wyskoczyła natychmiast orząc bruzdy w twarzy 3-ecio roczniaka. Walka rozgorzała na dobre.
Jak macie jakieś pytania to mój gg to 3374868. Może do zmiany czcionek lub czegoś innego.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E

-
- Pomywacz
- Posty: 31
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 18:05
- Lokalizacja: Z piekła rodem
Heniu 'Ten co je czereśnie' Morozow
Wow... tworzyć sobie samemu czary... spore pole do popisu.
Przytknął różdżkę do głowy. -Dodge this.- po czym wypowiedział magiczną inkantację. -Kopniakkawdupęęę!- Jeden z trzecioroczniaków wyleciał kopany niewidzialnym butem w dupę. Unikał ciosów przeciwników. Celował w drógiego i krzyknął -Aplikatorium levativ.- I czekał aż przeraźliwy krzyk wyda cię z ust kolejnego. Poczuł zapach dymu w kieszeci spodni. -Znowu sobie zapalił.- Powiedział zdegustowany mówiąc o swoim żuko-chomiku.
Wow... tworzyć sobie samemu czary... spore pole do popisu.
Przytknął różdżkę do głowy. -Dodge this.- po czym wypowiedział magiczną inkantację. -Kopniakkawdupęęę!- Jeden z trzecioroczniaków wyleciał kopany niewidzialnym butem w dupę. Unikał ciosów przeciwników. Celował w drógiego i krzyknął -Aplikatorium levativ.- I czekał aż przeraźliwy krzyk wyda cię z ust kolejnego. Poczuł zapach dymu w kieszeci spodni. -Znowu sobie zapalił.- Powiedział zdegustowany mówiąc o swoim żuko-chomiku.
A true master paralyzes his opponent, leaving him vulnerable to an attack.

-
- Bosman
- Posty: 1898
- Rejestracja: wtorek, 3 października 2006, 20:11
- Lokalizacja: Asgard
Euzebisz Wyrwidąb aka "Krowi Placek"
O nie, pałka została przegięta. Jak ja nie lubię takich walk, szczególnie w czarodziejskiech szkole, może jeszcze mi powiedzą, że siła mięśni się tu nie liczy. D*pa. Liczy się. Podchodzę do kogokolwiek, nie ważne po której stronie walczy, po czym uderzam go z pięści w twarz krzycząc: Borivius Zembonium i wbijam mu różdżke w zęba.
O nie, pałka została przegięta. Jak ja nie lubię takich walk, szczególnie w czarodziejskiech szkole, może jeszcze mi powiedzą, że siła mięśni się tu nie liczy. D*pa. Liczy się. Podchodzę do kogokolwiek, nie ważne po której stronie walczy, po czym uderzam go z pięści w twarz krzycząc: Borivius Zembonium i wbijam mu różdżke w zęba.
...

-
- Tawerniany Leśny Duch
- Posty: 2555
- Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
- Numer GG: 1034954
- Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa
Bolesuaf "Menczykiha" Pientka
*No nie... Głupia żaba. Przecież sam mu chciałem rozkwasić mordę. Ale przynajmniej flaszki nie potłukła. Ale wieczorem pić nie będzie. Za karę. No ale przyjemności na później. A teraz pożałujecie.*-pomyślał -Sadomaso vibratio- krzyknął i czekał na efekt, gdy strumień magii pomknął ku odbytowi nieprzyjaciela. Wyciągnął swój Pejcz Krwawej Rozkoszy i z błogością uśmiechnął się na myśl, że dzisiaj będzie co oblewać.
*No nie... Głupia żaba. Przecież sam mu chciałem rozkwasić mordę. Ale przynajmniej flaszki nie potłukła. Ale wieczorem pić nie będzie. Za karę. No ale przyjemności na później. A teraz pożałujecie.*-pomyślał -Sadomaso vibratio- krzyknął i czekał na efekt, gdy strumień magii pomknął ku odbytowi nieprzyjaciela. Wyciągnął swój Pejcz Krwawej Rozkoszy i z błogością uśmiechnął się na myśl, że dzisiaj będzie co oblewać.

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Heniu
Pierwszy opryszek trafiony czarem dzielnego Henryka wyleciał przez drzwi i wyleciał przez schody. Długo czekaliście aż prezestanie krzyczeć. Nie przestał. Uczeń musiał spadać w wieczność aż do otchłani. Drógi opryszek z wielką różową smugą w tyłku wystrzelił do przodu wydając z siebie przeciągły kwik i runął na ziemię trzymając się za spodnie w których powoli pojawiała się ogromna żółta plama.
Euzybiusz
Euzebiusz znał najbardziej pożyteczne zastosowanie różdżki. Wbił różdżkę w ręby oprycha. Różdżka wpadła w ząb i wyczarowała tam czarną dziórę która w mig zassała nieszczęśnika. Euzebiusz cały okrwawiony kosoką oblizał tylko swoje wargi... lubiał takie zagrania.
Bolesuaf
Bolesuaf wiedział że jego zaklęcie ocierało się prawie o zaklęcia niewybaczalne. Uczeń czwartej klasy który został zaczarowany przez Bolesuaf'a zaczął klęczeć na ziemi błagając o karę.
Wszyscy
Dostrzegliście nagle tablicę ogłoszeń.
Pokocham pięknego i młodego pierwszoroczniaka...
Minerada McGoogle
Szukam służalczego gałgana do pomocy odszukania całej wioski smerfów. Referencje nie wymagane.
Gargamel
Szukam celu na tarczę strzelnoczą
Alpo Bubledor
Szukam młodego pierwszoroczniaka na każdą wtorkową noc (25h: -05min). (Tylko chłopców)
Severus Snajper
Potrzebuję kogoś kto oduczy mnie onanizowania się w klasie.
Ze zdjęciem.

Podpisano Basia
Poszukuję uczniów do pomocy przy wybijaniu z głowy Ronaldowi Gier-Ty-Ch... pomysłu mundurków.

Ronald Wisiel
----------------------------------------------------------------------------
Nagle usłyszeliście potupywanie tutejszego sprzątacza. -Co tu się dzieje?!- Krzyczał. -Co tu się dzieje!- Krzyczał. Może drzwi obok których stoicie są wolne... widzieliście w nich znaczek oznaczający babski kibel. Może tam on się nie odwarzy wejść... słyszeliście pokrzykiwania raz po razie, raz za razem.
Pierwszy opryszek trafiony czarem dzielnego Henryka wyleciał przez drzwi i wyleciał przez schody. Długo czekaliście aż prezestanie krzyczeć. Nie przestał. Uczeń musiał spadać w wieczność aż do otchłani. Drógi opryszek z wielką różową smugą w tyłku wystrzelił do przodu wydając z siebie przeciągły kwik i runął na ziemię trzymając się za spodnie w których powoli pojawiała się ogromna żółta plama.
Euzybiusz
Euzebiusz znał najbardziej pożyteczne zastosowanie różdżki. Wbił różdżkę w ręby oprycha. Różdżka wpadła w ząb i wyczarowała tam czarną dziórę która w mig zassała nieszczęśnika. Euzebiusz cały okrwawiony kosoką oblizał tylko swoje wargi... lubiał takie zagrania.
Bolesuaf
Bolesuaf wiedział że jego zaklęcie ocierało się prawie o zaklęcia niewybaczalne. Uczeń czwartej klasy który został zaczarowany przez Bolesuaf'a zaczął klęczeć na ziemi błagając o karę.
Wszyscy
Dostrzegliście nagle tablicę ogłoszeń.
Pokocham pięknego i młodego pierwszoroczniaka...
Minerada McGoogle
Szukam służalczego gałgana do pomocy odszukania całej wioski smerfów. Referencje nie wymagane.
Gargamel
Szukam celu na tarczę strzelnoczą
Alpo Bubledor
Szukam młodego pierwszoroczniaka na każdą wtorkową noc (25h: -05min). (Tylko chłopców)
Severus Snajper
Potrzebuję kogoś kto oduczy mnie onanizowania się w klasie.
Ze zdjęciem.

Podpisano Basia
Poszukuję uczniów do pomocy przy wybijaniu z głowy Ronaldowi Gier-Ty-Ch... pomysłu mundurków.

Ronald Wisiel
----------------------------------------------------------------------------
Nagle usłyszeliście potupywanie tutejszego sprzątacza. -Co tu się dzieje?!- Krzyczał. -Co tu się dzieje!- Krzyczał. Może drzwi obok których stoicie są wolne... widzieliście w nich znaczek oznaczający babski kibel. Może tam on się nie odwarzy wejść... słyszeliście pokrzykiwania raz po razie, raz za razem.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E

-
- Bosman
- Posty: 1898
- Rejestracja: wtorek, 3 października 2006, 20:11
- Lokalizacja: Asgard
Euzebiusz "Krowi Placek" Wyrwidąb
Zerwał ogłoszenie ze zdjęciem, po czym wbiegł do babskiego kibla wyważywszy przedtem drzwi, żaden paker nie otworzy drzwi ręką, to dla niego hańba, ręka może służyć tylko do jednego. Gdy już znalazł się w środku, zamknął oczy, na wszelki wypadek, żeby nie zobaczyć żadnej kupy, i stanął gdzieś w kącie.
Zerwał ogłoszenie ze zdjęciem, po czym wbiegł do babskiego kibla wyważywszy przedtem drzwi, żaden paker nie otworzy drzwi ręką, to dla niego hańba, ręka może służyć tylko do jednego. Gdy już znalazł się w środku, zamknął oczy, na wszelki wypadek, żeby nie zobaczyć żadnej kupy, i stanął gdzieś w kącie.
...

-
- Tawerniany Leśny Duch
- Posty: 2555
- Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
- Numer GG: 1034954
- Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa
Bolesuaw "Menczykiha" Pientka
*Kutwa. No fajnie, już na wejściu będziemy mieli przesrane. Tata byłby dumny* Popatrzył na Euzebiusza biegnącego do kibla. *Raz się żyje, w końcu jak byłem mały to też właziłem żeby podglądać dziewczyny*. Wbiegł do kibla, wpadł do kabiny, stanął na klopie i powiedział -Niekumatio imbecile- Może zadziała i nikt go nie zobaczy. *Martwić się będę potem* Zacisnął dłoń na rączce pejcza.
*Kutwa. No fajnie, już na wejściu będziemy mieli przesrane. Tata byłby dumny* Popatrzył na Euzebiusza biegnącego do kibla. *Raz się żyje, w końcu jak byłem mały to też właziłem żeby podglądać dziewczyny*. Wbiegł do kibla, wpadł do kabiny, stanął na klopie i powiedział -Niekumatio imbecile- Może zadziała i nikt go nie zobaczy. *Martwić się będę potem* Zacisnął dłoń na rączce pejcza.

-
- Kok
- Posty: 1015
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
- Numer GG: 8570942
- Lokalizacja: Shadar Logoth

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Zaklęcie puszczone przez Ardela (pisz nazwę swojej postaci!) było iście potężne. Wszystkim w promieniu 30m. wylazły na wierzch gały. Lewatywa robiona przez tajemne moce sprawiała że przestrzeń wokół stawała się niewidzialna. Sprzątacz się zbliżał... widział was... poszedł do was w linii prostej... puf. Zobaczyliście jak sprzątacz trafił na ścianę(?) i zatoczył się do tyłu i upadł na podłogę(?). Sprzątacz mamrocze jakieś zaklęcie pod nosem i... trafia go piorun. *Her-lak* pomyśleliście sobie, niemagiczny mag. Zaklęcie Niekumatio imbecile nie zadziałało z tego powodu że Bolesuaf nie może być większym imbecylem. Jednego wszyscy jesteście pewni... jesteście najlepszymi z najlepszych! Jakiś głos wam mówi... 'czekam na was.' i słyszycie niemal kobiece westchnienie. Wyjrzeliście przez okno z którego widać było ośmiornicę wypisującą różne transparenty o przeraźliwej treści.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E

-
- Tawerniany Leśny Duch
- Posty: 2555
- Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
- Numer GG: 1034954
- Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa
Bolesuaf "Menczykiha" Pientka
*Taaa, "czekam na was"... To se jeszcze poczekasz* - pomyślał Bolesuaf i wrzucił pejcz do kicaka, przy okazji sprawdzając, czy wszystkie flaszki z denaturatem są całe. Spojrzał też na swoją różdżkę i zaklął pod nosem: -k***, gdzie jest ta żaba?? Jak coś się jej stanie to się wnerwię- rozejrzał się nerwowo szukając wzrokiem tej wstrętnej gadziny. Gdy zauważył inną wstrętną gadzinę, tj. ośmiornicę, na tyle na ile potrafił próbował odczytać, co ona tam takiego bazgrze.
*Taaa, "czekam na was"... To se jeszcze poczekasz* - pomyślał Bolesuaf i wrzucił pejcz do kicaka, przy okazji sprawdzając, czy wszystkie flaszki z denaturatem są całe. Spojrzał też na swoją różdżkę i zaklął pod nosem: -k***, gdzie jest ta żaba?? Jak coś się jej stanie to się wnerwię- rozejrzał się nerwowo szukając wzrokiem tej wstrętnej gadziny. Gdy zauważył inną wstrętną gadzinę, tj. ośmiornicę, na tyle na ile potrafił próbował odczytać, co ona tam takiego bazgrze.


-
- Tawerniany Leśny Duch
- Posty: 2555
- Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
- Numer GG: 1034954
- Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa
Bolesuaf "Menczykiha" Pientka
Kątem oka spojrzał, co robi Ardi, ale zasadniczo wciąż lipił się w ośmiornicę.
-Słuchaj... to jest MOJA żaba i tylko JA mam prawo dać jej po dupie... Mam nadzieję, że się rozumiemy. Może i jest głupia, ale jest MOJA. Wspomniałem, że jest MOJA??- powiedział tak, by towarzysz go usłyszał. Taaaak, zdecydowanie poczucie własności jest w nim silne. Mówił zawsze, że ta żaba przypomina mu matkę... czy jakoś tak. Większą sympatię czuł chyba tylko do wiernej flaszki z denaturatem. Pomruczał jeszcze coś pod nosem i dalej bezsensownie wbijał ślepia w pokrakę za oknem.
Kątem oka spojrzał, co robi Ardi, ale zasadniczo wciąż lipił się w ośmiornicę.
-Słuchaj... to jest MOJA żaba i tylko JA mam prawo dać jej po dupie... Mam nadzieję, że się rozumiemy. Może i jest głupia, ale jest MOJA. Wspomniałem, że jest MOJA??- powiedział tak, by towarzysz go usłyszał. Taaaak, zdecydowanie poczucie własności jest w nim silne. Mówił zawsze, że ta żaba przypomina mu matkę... czy jakoś tak. Większą sympatię czuł chyba tylko do wiernej flaszki z denaturatem. Pomruczał jeszcze coś pod nosem i dalej bezsensownie wbijał ślepia w pokrakę za oknem.


-
- Tawerniany Leśny Duch
- Posty: 2555
- Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
- Numer GG: 1034954
- Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa
Bolesuaf "Menczykiha" Pientka
-Dobra, dobra... W tej szkole jest tyle uczniów, że jakaś paskuda na pewno się znajdzie... Jak jakiegoś wyhaczę, to ci powiem, będziesz mógł się zabawić-powiedział rozdrażniony. *Ładnie się zaczyna... W pokoju będę sobie kreski stawił, będę liczył dni, zanim mnie wydupią z tej szkoły. No, ale byle do wieczora...* powiedział do siebie w myślach i aż ciepło mu się zrobiło na myśl o jego ulubionym trunku... *Kurna, nawet ja ładnie piszę od tego gada...*
-Dobra, dobra... W tej szkole jest tyle uczniów, że jakaś paskuda na pewno się znajdzie... Jak jakiegoś wyhaczę, to ci powiem, będziesz mógł się zabawić-powiedział rozdrażniony. *Ładnie się zaczyna... W pokoju będę sobie kreski stawił, będę liczył dni, zanim mnie wydupią z tej szkoły. No, ale byle do wieczora...* powiedział do siebie w myślach i aż ciepło mu się zrobiło na myśl o jego ulubionym trunku... *Kurna, nawet ja ładnie piszę od tego gada...*

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Trójnoga żaba Matylda wskoczyła Bolesuafowi na ramiona i stanowczo domagała się prozacu. Ardi powiedział coś w stylu... 'ładny okaz' po czym się zasępił. W rogu łazienki dostrzegliście ni mniej ni więcej jedną butelkę pięknie cedzonego i filtrowanego bimbru. Takiego to można nawet bez chlebka pić. Zauważyliście że miał różową wstążkę i miał podpis: Basia. Trzeba zwrócić zgubę. Po drodze mijaliście korytarz pełen skaczących żab.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E


-
- Tawerniany Leśny Duch
- Posty: 2555
- Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
- Numer GG: 1034954
- Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa
Bolesuaf "Menczykiha" Pientka
*Basia, Basia... ma babka szczęście, że mam swój ekwipunek, bo bym wypił... Raz się będzie miało gest* - pomyślał wsadzając flaszkę do plecaka, a tuż obok wygodnie usadził swoją żabę. *Siedź głupia, potem dostaniesz... i nie wierć się cholero*. Zarzucił sobie plecak na jedno ramię i z obrzydzeniem patrzył na skaczące żaby. *Co za okropność... toż to nawet Matylda jest ładniejsza od nich. Ale w słoiku całkiem całkiem*. Zamyślił się i szedł ze wzrokiem wbitym gdzieś przed siebie. A w sumie określenie "zamyślił się" to w przypadku Bolesuafa to spore nadużycie.
*Basia, Basia... ma babka szczęście, że mam swój ekwipunek, bo bym wypił... Raz się będzie miało gest* - pomyślał wsadzając flaszkę do plecaka, a tuż obok wygodnie usadził swoją żabę. *Siedź głupia, potem dostaniesz... i nie wierć się cholero*. Zarzucił sobie plecak na jedno ramię i z obrzydzeniem patrzył na skaczące żaby. *Co za okropność... toż to nawet Matylda jest ładniejsza od nich. Ale w słoiku całkiem całkiem*. Zamyślił się i szedł ze wzrokiem wbitym gdzieś przed siebie. A w sumie określenie "zamyślił się" to w przypadku Bolesuafa to spore nadużycie.
