[D&D] Atak na Menzoberranzan

-
- Bombardier
- Posty: 890
- Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
- Numer GG: 10332376
- Skype: p.kot.l.
- Lokalizacja: W-wa
- Kontakt:
[D&D] Atak na Menzoberranzan
Najpierw kilka spraw technicznych. Starajcie się nie pisać zbyt często i nie wybiegać zbyt daleko w przyszłość. Jak mówicie, myślicie, opisujecie - to zależy od was. Na koniec powiem tak - gracie drowami, a drowy pomijając Drizzta chyba tylko są .... złe, tak więc nie chcę tu widzieć poświęceń dla innych, dzielenia się skarbami itp. (Chyba, że może to zadziałać na waszą korzyść.) To chyba tyle, rozpoczynamy sesję.
Pozwoliłem sobie dokończyć wasze historie i wyjaśnić, jak znaleźliście się w Akademii.
Kurai i Aquide
Pewnego dnia zostaliście wezwani do Menzoberranzan. Dopiero tam Jarlaxle wyjaśnił wam, co macie zrobić.
- Będziecie szpiegami - wyślę was do Akademii, skąd macie na bieżąco mnie informować o zaistniałych zmianach. Nie żebym nie miał tam szpiegów, ale niektórzy z nich nie są wiarygodni. Uśmiechnął się do nich.
Kiedy dotarliście do Akademii, odrazu powitała was mistrzyni Arach-Tinil, jako "Nowych mistrzów Melee-Margathe".
Kyllan
Do Menzoberanzan dotarłeś na 10 lat przed chaosem jaki zaistniał. Nie radziłeś sobie w podmroku, byłeś w końcu dzieckiem świata Ponad. Po wielu trudach udało ci się dotrzeć niedaleko granic Menzoberranzan. Tam napotkałeś patrol drowów, które nie wiedząc do końca kim jesteś, zaatakowały cię - półdrowy nie są w końcu aż tak identyczne z drowami. Pomimo tego, że nie posiadałeś ich znajomości terenu i umiejętności walki w mroku, udało ci się wygrać z nimi swoimi umiejętnościami. Wtedy zostałeś zabrany do Menzoberranzan, gdzie najpierw wyszkolono cię w
sztukach drowów, a potem zrobiono z ciebie mistrza Melee-Margathe.
Parsival
Twoje umiejętności magiczne sprawiły, że zostałeś mistrzem akademii - a konkretniej Sorcere - bez trudu.
Astaroth
Identycznie jak Parsival. Twoje umiejętności magiczne sprawiły, że zostałeś mistrzem akademii - a konkretniej Sorcere - bez trudu.
Wszyscy
Pewnego dnia zebraliście się wszyscy na zebraniu Akademii. Tam Arcymistrzowie przekazali wam wieści.
- Akademia zawiesza swe działanie. Mistrzowie połączą się w grupy i spróbują odnaleźć przyczyny tego całego chaosu.
Okazało się, że wy zostaliście przydzieleni do jednej drużyny. Parsival i Astaroth już się znali, podobnie Kurai, Aquide i Kyllan, ale magowie nie znali się z wojownikami.
Następnego dnia staliście przed akademią zastanawiając się, od czego zacząć poszukiwania.
Pozwoliłem sobie dokończyć wasze historie i wyjaśnić, jak znaleźliście się w Akademii.
Kurai i Aquide
Pewnego dnia zostaliście wezwani do Menzoberranzan. Dopiero tam Jarlaxle wyjaśnił wam, co macie zrobić.
- Będziecie szpiegami - wyślę was do Akademii, skąd macie na bieżąco mnie informować o zaistniałych zmianach. Nie żebym nie miał tam szpiegów, ale niektórzy z nich nie są wiarygodni. Uśmiechnął się do nich.
Kiedy dotarliście do Akademii, odrazu powitała was mistrzyni Arach-Tinil, jako "Nowych mistrzów Melee-Margathe".
Kyllan
Do Menzoberanzan dotarłeś na 10 lat przed chaosem jaki zaistniał. Nie radziłeś sobie w podmroku, byłeś w końcu dzieckiem świata Ponad. Po wielu trudach udało ci się dotrzeć niedaleko granic Menzoberranzan. Tam napotkałeś patrol drowów, które nie wiedząc do końca kim jesteś, zaatakowały cię - półdrowy nie są w końcu aż tak identyczne z drowami. Pomimo tego, że nie posiadałeś ich znajomości terenu i umiejętności walki w mroku, udało ci się wygrać z nimi swoimi umiejętnościami. Wtedy zostałeś zabrany do Menzoberranzan, gdzie najpierw wyszkolono cię w
sztukach drowów, a potem zrobiono z ciebie mistrza Melee-Margathe.
Parsival
Twoje umiejętności magiczne sprawiły, że zostałeś mistrzem akademii - a konkretniej Sorcere - bez trudu.
Astaroth
Identycznie jak Parsival. Twoje umiejętności magiczne sprawiły, że zostałeś mistrzem akademii - a konkretniej Sorcere - bez trudu.
Wszyscy
Pewnego dnia zebraliście się wszyscy na zebraniu Akademii. Tam Arcymistrzowie przekazali wam wieści.
- Akademia zawiesza swe działanie. Mistrzowie połączą się w grupy i spróbują odnaleźć przyczyny tego całego chaosu.
Okazało się, że wy zostaliście przydzieleni do jednej drużyny. Parsival i Astaroth już się znali, podobnie Kurai, Aquide i Kyllan, ale magowie nie znali się z wojownikami.
Następnego dnia staliście przed akademią zastanawiając się, od czego zacząć poszukiwania.


Czerwona Orientalna Prawica

Kurai & Aquide
Rzuciła jedynie przelotne spojrzenie po zebranych, za jej plecami jak zawsze stał Aquide Natiath, jedna z dwóch osób znających jej prawdziwe oblicze i pochodzenie. Na zlecenie Jarlaxle miał ją ochraniać własnym ciałem i życiem, odkąd podróżowali razem, jeszcze nie zawiódł elfki. No może tylko raz, lecz nie z jego winy... Kurai nieświadomie przejechała palcami po brzuchu, gdzie normalnie widoczna była blizna, teraz jednak, gdy dziewczyna nosiła magiczną maskę, nie wyglądała tak jak dawniej.
Długie białe włosy okalały szczupłą, piękną twarz Drowki. Ciemna skóra koloru hebanowego zdawała się potęgować mrok i ciemność otaczającego ich Menzoberranzan. Czerwone oczy błyszczały gniewnie, gdy spoglądała na zebranych wokół niej mężczyzn. Teraz, w takiej postaci, w tym mieście musiała im pokazać, że ma nad nimi przewagę. Jako kobieta.
Wyższa i smuklejsza, niż Aquide pamiętał, ubrana była w czarny i wygodny strój. Uczyła walki nożami, cichego zabijania i rzucania ostrzami - tego wszystkiego, czego kiedyś nauczył ją Jarlaxle. Dało się zauważyć, że uzbroiła się w swoją ulubioną broń.
Drow stojący za jej plecami, nawet teraz, gdy była wyższa, nadal przewyższał ją o ponad głowę. Szeroki w barach, naznaczony kilkoma bliznami, eksponował swój nagi tors, jakby był najlepszą zbroją. Zza jego pleców wystawały dwa ogromne miecze, których głownie zdobiły czaszki o czerwonych oczach. Wyraz twarzy wojownika świadczył o wielkiej pewności siebie i bogatym doświadczeniu. Czerwone oczy uważnie śledziły każdy krok Kurai, jednocześnie lustrując otoczenie w poszukiwaniu potencjalnych wrogów i w oczekiwaniu na atak. Każdy wiedział, że ją ochraniał.
Elfka poprawiła swe białe jak śnieg włosy, ich widok wyraźnie wprawiał ją w dobry humor. Także głęboka czerń skóry. Magiczna maska, która zmieniła jej wygląd na pełnokrwistą Drowkę, została przymocowana do jej twarzy jednym z magicznych zaklęć Jarlaxle. Aquide nie pochwalał tego, ostatnimi czasy Kurai nie zdejmowała maski nawet do spania. Rozumiał ją, gdyby ktoś odkrył, że jest hybrydą, niechybnie zginęłaby szybciej, niż zdołała go zawołać. Lecz przy nim nie musiała się kryć ze swymi rudymi włosami, zielonymi oczyma i jaśniejszą skórą. Po tym co już razem przeszli, na prawdę nie przeszkadzał mu jej wygląd, zaakceptował w końcu małą hybrydę i nawet polubił. Nie opuszczał na krok, nawet spali w jednym łóżku, choć nigdy między nimi do niczego nie doszło. Na rzecz jej bezpieczeństwa oboje wyrzekli się prywatnego życia. Jednak w mieście pełnym Drowów były to konieczne środki ostrożności...
- Zacznijcie od odwiedzenia waszych Domów i dowiedzenia się, co się działo ostatnimi czasy w mieście. Tutaj, w Akademii, niewiele nam zagrażało i pewnie nie wszystkie wieści docierały do naszych uszu.
Ton jej głosu był rozkazujący, nie pozostawiający miejsca na sprzeciw. Sama miała zamiar skontaktować się z 'ojcem' i za jego pośrednictwem z jego starszym bratem, Arcymagiem Menzoberranzan, pierwszym synem Pierwszego Domu. W sumie widziała wujka tylko raz, zignorował zarówno ją jak i jej pochodzenie. Była mu obojętna, jak każdy kaprys i wybryk Jarlaxle.
Aquide stojący nadal za nią nawet nie drgnął, wiedział, że nie ma dokąd iść. Mówiąc o 'Domu', w ich przypadku miała na myśli kryjówkę Bregan D'aerthe. Nie rozumiał, czemu Jarlaxle sprowadził ich do Menzoberranzan, gdzie życie jego podopiecznej będzie najbardziej zagrożone. Ona jednak zdawała się być nawet zadowolona, gdyż mogła teraz odwiedzać 'ojca' niemal kiedy tylko tego zapragnęła. Odsunęła od siebie wojownika, pod magią maski czuła się dość pewnie i bezpiecznie. Odgrywanie Drowki przychodziło jej z łatwością i polubiła swoją rolę. Nie pochwalał tego, bardzo się zmieniła ostatnimi czasy...
Rzuciła jedynie przelotne spojrzenie po zebranych, za jej plecami jak zawsze stał Aquide Natiath, jedna z dwóch osób znających jej prawdziwe oblicze i pochodzenie. Na zlecenie Jarlaxle miał ją ochraniać własnym ciałem i życiem, odkąd podróżowali razem, jeszcze nie zawiódł elfki. No może tylko raz, lecz nie z jego winy... Kurai nieświadomie przejechała palcami po brzuchu, gdzie normalnie widoczna była blizna, teraz jednak, gdy dziewczyna nosiła magiczną maskę, nie wyglądała tak jak dawniej.
Długie białe włosy okalały szczupłą, piękną twarz Drowki. Ciemna skóra koloru hebanowego zdawała się potęgować mrok i ciemność otaczającego ich Menzoberranzan. Czerwone oczy błyszczały gniewnie, gdy spoglądała na zebranych wokół niej mężczyzn. Teraz, w takiej postaci, w tym mieście musiała im pokazać, że ma nad nimi przewagę. Jako kobieta.
Wyższa i smuklejsza, niż Aquide pamiętał, ubrana była w czarny i wygodny strój. Uczyła walki nożami, cichego zabijania i rzucania ostrzami - tego wszystkiego, czego kiedyś nauczył ją Jarlaxle. Dało się zauważyć, że uzbroiła się w swoją ulubioną broń.
Drow stojący za jej plecami, nawet teraz, gdy była wyższa, nadal przewyższał ją o ponad głowę. Szeroki w barach, naznaczony kilkoma bliznami, eksponował swój nagi tors, jakby był najlepszą zbroją. Zza jego pleców wystawały dwa ogromne miecze, których głownie zdobiły czaszki o czerwonych oczach. Wyraz twarzy wojownika świadczył o wielkiej pewności siebie i bogatym doświadczeniu. Czerwone oczy uważnie śledziły każdy krok Kurai, jednocześnie lustrując otoczenie w poszukiwaniu potencjalnych wrogów i w oczekiwaniu na atak. Każdy wiedział, że ją ochraniał.
Elfka poprawiła swe białe jak śnieg włosy, ich widok wyraźnie wprawiał ją w dobry humor. Także głęboka czerń skóry. Magiczna maska, która zmieniła jej wygląd na pełnokrwistą Drowkę, została przymocowana do jej twarzy jednym z magicznych zaklęć Jarlaxle. Aquide nie pochwalał tego, ostatnimi czasy Kurai nie zdejmowała maski nawet do spania. Rozumiał ją, gdyby ktoś odkrył, że jest hybrydą, niechybnie zginęłaby szybciej, niż zdołała go zawołać. Lecz przy nim nie musiała się kryć ze swymi rudymi włosami, zielonymi oczyma i jaśniejszą skórą. Po tym co już razem przeszli, na prawdę nie przeszkadzał mu jej wygląd, zaakceptował w końcu małą hybrydę i nawet polubił. Nie opuszczał na krok, nawet spali w jednym łóżku, choć nigdy między nimi do niczego nie doszło. Na rzecz jej bezpieczeństwa oboje wyrzekli się prywatnego życia. Jednak w mieście pełnym Drowów były to konieczne środki ostrożności...
- Zacznijcie od odwiedzenia waszych Domów i dowiedzenia się, co się działo ostatnimi czasy w mieście. Tutaj, w Akademii, niewiele nam zagrażało i pewnie nie wszystkie wieści docierały do naszych uszu.
Ton jej głosu był rozkazujący, nie pozostawiający miejsca na sprzeciw. Sama miała zamiar skontaktować się z 'ojcem' i za jego pośrednictwem z jego starszym bratem, Arcymagiem Menzoberranzan, pierwszym synem Pierwszego Domu. W sumie widziała wujka tylko raz, zignorował zarówno ją jak i jej pochodzenie. Była mu obojętna, jak każdy kaprys i wybryk Jarlaxle.
Aquide stojący nadal za nią nawet nie drgnął, wiedział, że nie ma dokąd iść. Mówiąc o 'Domu', w ich przypadku miała na myśli kryjówkę Bregan D'aerthe. Nie rozumiał, czemu Jarlaxle sprowadził ich do Menzoberranzan, gdzie życie jego podopiecznej będzie najbardziej zagrożone. Ona jednak zdawała się być nawet zadowolona, gdyż mogła teraz odwiedzać 'ojca' niemal kiedy tylko tego zapragnęła. Odsunęła od siebie wojownika, pod magią maski czuła się dość pewnie i bezpiecznie. Odgrywanie Drowki przychodziło jej z łatwością i polubiła swoją rolę. Nie pochwalał tego, bardzo się zmieniła ostatnimi czasy...

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań

-
- Bombardier
- Posty: 890
- Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
- Numer GG: 10332376
- Skype: p.kot.l.
- Lokalizacja: W-wa
- Kontakt:
Czyli ? Nie wiem, co to oznacza. Powiesz, z jakiej to książki ? I co to znaczy "Jestem Sorcere Akademii" ? Może "Jestem mistrzem Sorcere ?" A tak w ogóle to co ty z tym szacunkiem - jesteś wśród sobie równych (mistrzów)scorez pisze:Parsival Gaveriell Galadium
Witajcie! Powiedział. Jestem Sorcere Akademii i okazujcie mi należyty szacunek. Powiedział patrząc na wszystkich z góry.
Eeee... jesteśmy w czasach przed/w trakcie/po panowaniu pajęczej królowej?


Czerwona Orientalna Prawica

Kurai & Aquide
Z początku Drowka zignorowała człowieka i zwracała się tylko do swych pobratymców. Jako Mistrz mógł się czuć innym równy, ale teraz, gdy Akademia była zamknięta... no cóż... był dla niej jedynie kolejny ścierwem. Nie dość, że mężczyzna, to jeszcze człowiek. Wśród lepszych od siebie, wśród Drow'ów. Miał czelność się tak odezwać do nich? Miał czelność powiedzieć tak do NIEJ?!
Kurai zmrużyła wściekle czerwone oczy, w jednym szybkim kroku podeszła do człowieka i wymierzyła mu siarczysty policzek z całej siły. A trochę jej miała w swej prawej ręce...
- Szacunek? - syknęła. - Tobie, rothe iblith? Nie zapominaj, gdzie jesteś, człowieczku... Jedyne co ratuje twe nędzne życie przed mym gniewem, to tytuł Mistrza. Ale nie na długo, rothe iblith.
Kobieta uderzyła go jeszcze raz na odlew wierzchem dłoni i odwróciwszy się podeszła do Aquide. Nie bała się wystawić swych pleców na atak, wiedziała, że w razie czego, Aquide zabije tego głupca. Właściwie nawet na to liczyła. Co jak co, ale gdyby postąpiła inaczej, niż wyzywając go i publicznie poniżając, inni mogliby nabrać podejrzeń. Żadna Drowka nie puściłaby tego płazem. Kapłanka zabiłaby nie zważając na tytuł Mistrza...
Z początku Drowka zignorowała człowieka i zwracała się tylko do swych pobratymców. Jako Mistrz mógł się czuć innym równy, ale teraz, gdy Akademia była zamknięta... no cóż... był dla niej jedynie kolejny ścierwem. Nie dość, że mężczyzna, to jeszcze człowiek. Wśród lepszych od siebie, wśród Drow'ów. Miał czelność się tak odezwać do nich? Miał czelność powiedzieć tak do NIEJ?!
Kurai zmrużyła wściekle czerwone oczy, w jednym szybkim kroku podeszła do człowieka i wymierzyła mu siarczysty policzek z całej siły. A trochę jej miała w swej prawej ręce...
- Szacunek? - syknęła. - Tobie, rothe iblith? Nie zapominaj, gdzie jesteś, człowieczku... Jedyne co ratuje twe nędzne życie przed mym gniewem, to tytuł Mistrza. Ale nie na długo, rothe iblith.
Kobieta uderzyła go jeszcze raz na odlew wierzchem dłoni i odwróciwszy się podeszła do Aquide. Nie bała się wystawić swych pleców na atak, wiedziała, że w razie czego, Aquide zabije tego głupca. Właściwie nawet na to liczyła. Co jak co, ale gdyby postąpiła inaczej, niż wyzywając go i publicznie poniżając, inni mogliby nabrać podejrzeń. Żadna Drowka nie puściłaby tego płazem. Kapłanka zabiłaby nie zważając na tytuł Mistrza...

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Parsival Gaveriell Galadium
Zignorował docinki elfki, uchylił się przed jej ciosem. Wszyscy widzieli ciemną karnację i sppiczaste uszy elfa. *Ech... plebs udaje władzę.* Spojżał na nią z pogardą. Jego wargi drgnęły ironicznie na ostatnie słowa elfki. -Ph' dos haska ulu uns'aa?- Uśmiechnął się. *Dosst waess zhah wihte ilythiiri saph milk, kitrye darthirii.8 Ostatnie słowa pomyślał z pogardą. *Dosst vlos zhah saph natha niar.* Pomyślał pogardliwie.
Ech... wolny pajęczej królowej.
http://www.gandalf.com.pl/s/wojna+paj%E ... r%F3lowej/
Czytałem całą sagę. Nawet fajna.
Ozaru... Jestem drowem...
kapłanka a tego nie wie...
Zignorował docinki elfki, uchylił się przed jej ciosem. Wszyscy widzieli ciemną karnację i sppiczaste uszy elfa. *Ech... plebs udaje władzę.* Spojżał na nią z pogardą. Jego wargi drgnęły ironicznie na ostatnie słowa elfki. -Ph' dos haska ulu uns'aa?- Uśmiechnął się. *Dosst waess zhah wihte ilythiiri saph milk, kitrye darthirii.8 Ostatnie słowa pomyślał z pogardą. *Dosst vlos zhah saph natha niar.* Pomyślał pogardliwie.
Ech... wolny pajęczej królowej.
http://www.gandalf.com.pl/s/wojna+paj%E ... r%F3lowej/
Czytałem całą sagę. Nawet fajna.
Ozaru... Jestem drowem...

jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E

Offtop
Emmm... do dobra, zastanawiam się, jak postać scorez'a się przebiła przez moc maski, która jest artefaktem i nie tworzy 'zwykłej' iluzji
Gdzie deklaracja? x_X No i jak czarownik mógł się uchylić przed ciosem wprawionej w walce wojowniczki? ^^' Mi to zaśmierdziało wykorzystywaniem wiedzy gracza
Ale jeśli chcemy tak grać, to spoko, ja nie mam nic przeciwko
Tylko że w tym momencie reakcja będzie jedna i wątpię, by jakikolwiek mężczyzna przeżył złość kobiety... w Menzoberranzan... 
Czekam na werdykt MG i na jakieś logiczne wytłumaczenie
Aquide nie pozwoli się tak odnosić do swej towarzyszki, już zapewne szykuje miecze
Ludzie, odgrywajmy postacie jak należy o_O To w końcu Drowy...
No nawet jeśli Parsival zobaczył prawdziwe oblicze Kurai, to taki frontalny 'atak' na jej osobę by nie przeszedł w obecności innych mężczyzn. Gdyby go zabiła lub rozkazała zabić, nikt by się jej nie dziwił. Co lepsze, wykonaliby rozkaz. Dla nich to Drowka. A Menzoberranzan niestety rządzą kobiety. Chyba, że coś pominęłam?
Emmm... do dobra, zastanawiam się, jak postać scorez'a się przebiła przez moc maski, która jest artefaktem i nie tworzy 'zwykłej' iluzji




Czekam na werdykt MG i na jakieś logiczne wytłumaczenie


No nawet jeśli Parsival zobaczył prawdziwe oblicze Kurai, to taki frontalny 'atak' na jej osobę by nie przeszedł w obecności innych mężczyzn. Gdyby go zabiła lub rozkazała zabić, nikt by się jej nie dziwił. Co lepsze, wykonaliby rozkaz. Dla nich to Drowka. A Menzoberranzan niestety rządzą kobiety. Chyba, że coś pominęłam?

-
- Marynarz
- Posty: 179
- Rejestracja: wtorek, 19 września 2006, 18:15
- Lokalizacja: Z lasu
- Kontakt:
Astaroth
Drow dumnie patrzył na resztę. Najpierw zwrócił uwagę na jednego z mistrzów, bodaj jakiś tam Percival czy ki pies. Znał go trochę, widywał go w akademii, jednak nie miał o nim jakiegoś wygórowanego zdania. Czarownik popatrzył po reszcie, jego ponura twarz wyrażała coś pomiędzy pogardą, a obojętnością. W prawej ręce trzymał swój minthrilowy kostur, nie opierał się o niego, nie do tego mu służył. W pewnej chwili zainteresował się tą wojowniczką z tym jej towarzyszem. Dziwne uczucie podrażniło Asterotha. Od razu zrozumiał o co chodzi, wyczul w tej kobiecie magię, iluzje czy coś w tym rodzaju. Czarownika zainteresowało co też ona chce ukryć. Fakt faktem była to cholernie dobra iluzja, ale ... Nie ważne, na razie nie ważne, w razie czego wykorzysta to, lecz jeszcze nie teraz. Uśmiechnął się w duchu myśląc jak wspaniale jest znać cudze sekrety... . Ciekawe czy ta niedojda obok też to wyczula, myśląc to popatrzył na Percivala. W tej chwili wojowniczka się odezwała, jej ton byl rozkazujący i niezbyt miły, a później ten kretyn wyjechał z tym przedstawianiem się, Asterothem aż zatrzęsło.
Obrócił się, szybko w stronę Percivla, jego czarna szata popłynęła z nim gdy szybko zaczął się zbliżać do drugiego czarownika z zamiarem rozkwaszenia mu nosa, nie zdążył jednak. Drowka zrobiła to szybciej. Aż się ucieszył. Po tym wszystkim zwrócił się do wojowniczki z niemiłym uśmiechem zadowolenia:
-Pani jeśli chodzi o twoją propozycję przystaję na nią, powiedz jednak jak masz na imię bym wiedział kogo szukać gdy się czegoś dowiem.
Drow dumnie patrzył na resztę. Najpierw zwrócił uwagę na jednego z mistrzów, bodaj jakiś tam Percival czy ki pies. Znał go trochę, widywał go w akademii, jednak nie miał o nim jakiegoś wygórowanego zdania. Czarownik popatrzył po reszcie, jego ponura twarz wyrażała coś pomiędzy pogardą, a obojętnością. W prawej ręce trzymał swój minthrilowy kostur, nie opierał się o niego, nie do tego mu służył. W pewnej chwili zainteresował się tą wojowniczką z tym jej towarzyszem. Dziwne uczucie podrażniło Asterotha. Od razu zrozumiał o co chodzi, wyczul w tej kobiecie magię, iluzje czy coś w tym rodzaju. Czarownika zainteresowało co też ona chce ukryć. Fakt faktem była to cholernie dobra iluzja, ale ... Nie ważne, na razie nie ważne, w razie czego wykorzysta to, lecz jeszcze nie teraz. Uśmiechnął się w duchu myśląc jak wspaniale jest znać cudze sekrety... . Ciekawe czy ta niedojda obok też to wyczula, myśląc to popatrzył na Percivala. W tej chwili wojowniczka się odezwała, jej ton byl rozkazujący i niezbyt miły, a później ten kretyn wyjechał z tym przedstawianiem się, Asterothem aż zatrzęsło.
Obrócił się, szybko w stronę Percivla, jego czarna szata popłynęła z nim gdy szybko zaczął się zbliżać do drugiego czarownika z zamiarem rozkwaszenia mu nosa, nie zdążył jednak. Drowka zrobiła to szybciej. Aż się ucieszył. Po tym wszystkim zwrócił się do wojowniczki z niemiłym uśmiechem zadowolenia:
-Pani jeśli chodzi o twoją propozycję przystaję na nią, powiedz jednak jak masz na imię bym wiedział kogo szukać gdy się czegoś dowiem.

-
- Marynarz
- Posty: 179
- Rejestracja: wtorek, 19 września 2006, 18:15
- Lokalizacja: Z lasu
- Kontakt:

Kurai & Aquide
Choć jeden mężczyzna zachowywał się jak należy, ucieszyło ją to. Złość malowała jeszcze białe, ciepłe plamy na jej twarzy, które mogły widzieć tylko wrażliwe, czerwone oczy jej towarzyszy. Za sobą wyczuła lekkie poruszenie i melodyjny dźwięk powoli wyjmowanych ostrzy, uśmiechnęła się, kochała tę melodię. Przywodziła jej na myśl krzyk, krew i śmierć, ogólnie miłe wspomnienia ostatnich chwil tych, co stanęli na drodze Drowki. Poprawiła włosy i kamiennym, choć zadowolonym obliczem, zwróciła się do drugiego mistrza:
- Wystarczy ci znać imię tego, co niesie śmierć mym wrogom - wskazała na Drow'a stojącego za nią.
Aquide uśmiechnął się półgębkiem puszczając rękojeści mieczy, które z dźwięcznym łoskotem wróciły do swego legowiska.
- Aquide - przedstawił się.
Jedno było pewne, tak dużego mężczyzny nie można było przeoczyć w tłumie, bądź nie znaleźć nawet w największym mieście. Kobieta skinęła głową czarodziejowi.
Choć jeden mężczyzna zachowywał się jak należy, ucieszyło ją to. Złość malowała jeszcze białe, ciepłe plamy na jej twarzy, które mogły widzieć tylko wrażliwe, czerwone oczy jej towarzyszy. Za sobą wyczuła lekkie poruszenie i melodyjny dźwięk powoli wyjmowanych ostrzy, uśmiechnęła się, kochała tę melodię. Przywodziła jej na myśl krzyk, krew i śmierć, ogólnie miłe wspomnienia ostatnich chwil tych, co stanęli na drodze Drowki. Poprawiła włosy i kamiennym, choć zadowolonym obliczem, zwróciła się do drugiego mistrza:
- Wystarczy ci znać imię tego, co niesie śmierć mym wrogom - wskazała na Drow'a stojącego za nią.
Aquide uśmiechnął się półgębkiem puszczając rękojeści mieczy, które z dźwięcznym łoskotem wróciły do swego legowiska.
- Aquide - przedstawił się.
Jedno było pewne, tak dużego mężczyzny nie można było przeoczyć w tłumie, bądź nie znaleźć nawet w największym mieście. Kobieta skinęła głową czarodziejowi.

-
- Bombardier
- Posty: 890
- Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
- Numer GG: 10332376
- Skype: p.kot.l.
- Lokalizacja: W-wa
- Kontakt:
3 rzeczy - od kiedy Kurai jest kapłanką ? Druga - trudno jednak uniknąć. I trzecia rzecz - czytałem tylko pierwszą część (i nie skończyłem). Gramy przed nią. Zakończmy już temat Ouzaru i Parsival - to kobieta (w tej sesji) drow (też w tej sesji) i w dodatku mag. Natomiast niekoniecznie by uniknęła i nie rozumiem wciąż co scorez miał na myśli mówiąc "Jestem Sorcere Akademii" i czemu chciał szacunku od równych sobie (mistrzów) i swego kolegi Astarotha. Lol .....


Czerwona Orientalna Prawica

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Dobra... nie kłućmy się. Mg. W tym Sorcere Akademi chodziło że jestem MG. Z tym uchyleniem chodziło o to że próbuję się uchylać. Jako mag mogę chyba dostrzec iluzję 'W końcu mogę też obrażać w myślach.' Z tym szacunkiem to dobra... przesadziłem.
Parsival Gaveriell Galadium
-Eee... przepraszam... zbyt się wczułem w rolę.- Powiedział po czym odsunął się na bok. Nie chciał kłopotów. W Menzoberranzan to kobiety rządzą, a on nie chciał się nadal z tym pogodzić.
Parsival Gaveriell Galadium
-Eee... przepraszam... zbyt się wczułem w rolę.- Powiedział po czym odsunął się na bok. Nie chciał kłopotów. W Menzoberranzan to kobiety rządzą, a on nie chciał się nadal z tym pogodzić.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E

-
- Marynarz
- Posty: 179
- Rejestracja: wtorek, 19 września 2006, 18:15
- Lokalizacja: Z lasu
- Kontakt:
Asteroth
Popatrzył na Percivala, godny pożałowania głupiec, pomyślał. A następnie zwrócił się do drowki:
-Dobrze, zatem będę szukał tego który zwie się Aquide, a teraz żegnaj
Nie miał zamiaru się kłaniać, skinął tylko głową na znak szacunku. Nie żegnał się z jej ochroniarzem ani z żadnym mężczyzną w towarzystwie. Obrócił się na pięcie i skierował się w stronę swojego domu. Zebrani jeszcze długo widzieli jak jego czarny płaszcz i długie nie czesane włosy, całkiem białe wyraźnie kontrastujące się z jego czarnymi szatami. Zebrani natomiast nie mogli dostrzec ognia jaki palił się w oczach drowa. Nienawidził gdy ktoś probował pokazać mu swoją wyższość. Nawet jeśli robiły to ONE, a może przede wszystkim kiedy robiły to one, nie, nie tego nienawidzili najbardziej. Najbardziej bolało go to, że szanował je, a niektórych nawet się bał. Nigdy nie probował się wyrwać z pod ich przewodnictwa i zwierzchności. Nie czuł potrzeby 'wyrwania się', co nie znaczy, że je kochał. Nienawiść do drowek rosła z nim z dnia na dzień, przez całe jego życie. Nigdy jednak nie okazał swojej złości, zawsze wyładowywał ją w walce, czy na słabszych od siebie. To mu wystarczało, jednak nienawiść nadal rosła i pięła się w górę niby dąb którego Asteroth nigdy nie zobaczy. Z takimi oto uczuciami drow ruszył w stronę swego domu aby spotkać się z nią, ze swoją matką....
Popatrzył na Percivala, godny pożałowania głupiec, pomyślał. A następnie zwrócił się do drowki:
-Dobrze, zatem będę szukał tego który zwie się Aquide, a teraz żegnaj
Nie miał zamiaru się kłaniać, skinął tylko głową na znak szacunku. Nie żegnał się z jej ochroniarzem ani z żadnym mężczyzną w towarzystwie. Obrócił się na pięcie i skierował się w stronę swojego domu. Zebrani jeszcze długo widzieli jak jego czarny płaszcz i długie nie czesane włosy, całkiem białe wyraźnie kontrastujące się z jego czarnymi szatami. Zebrani natomiast nie mogli dostrzec ognia jaki palił się w oczach drowa. Nienawidził gdy ktoś probował pokazać mu swoją wyższość. Nawet jeśli robiły to ONE, a może przede wszystkim kiedy robiły to one, nie, nie tego nienawidzili najbardziej. Najbardziej bolało go to, że szanował je, a niektórych nawet się bał. Nigdy nie probował się wyrwać z pod ich przewodnictwa i zwierzchności. Nie czuł potrzeby 'wyrwania się', co nie znaczy, że je kochał. Nienawiść do drowek rosła z nim z dnia na dzień, przez całe jego życie. Nigdy jednak nie okazał swojej złości, zawsze wyładowywał ją w walce, czy na słabszych od siebie. To mu wystarczało, jednak nienawiść nadal rosła i pięła się w górę niby dąb którego Asteroth nigdy nie zobaczy. Z takimi oto uczuciami drow ruszył w stronę swego domu aby spotkać się z nią, ze swoją matką....

-
- Bombardier
- Posty: 890
- Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
- Numer GG: 10332376
- Skype: p.kot.l.
- Lokalizacja: W-wa
- Kontakt:
LOL - Atanamir. "Będę szukała Aquide" kiedy on się przed chwilą przedstawił ?
Na prośbę Ouzaru opiszę pokrótce wszystkie postacie (to głównie dla Atanamira, bo Scorez, Ouzaru i Hikari trochę się znają z namiastki zła ... ale ich postacie - nie.)
Asteroth - drow, mężczyzna, zaklinacz, mistrz akademii sorcere
Kurai - półdrowka, półelfka, wojowniczka/złodziejka, udaje drowkę (magiczna maska) i dobrze jej z tą rolą, jest mistrzynią akademii Melee-Margathe (jak źle napisałęm nazwę, to mnie poprawcie. Aquide została porzucona przez rodziców, a odnaleziona i wychowana przez Jarlaxle'a
Aquide - członek Bregan D'aerthe, ochroniarz i towarzysz Kurai, nie włada językami poza drowim
Parsival - przyodziewająca czerwień potężna czarodziejka drowia, mistrzyni Sorcere, ma chowańca Alucarda (kot)
Tyle. Aha - i what's MG ? Jesteś mistrzem, nie Arcymagiem.
Na prośbę Ouzaru opiszę pokrótce wszystkie postacie (to głównie dla Atanamira, bo Scorez, Ouzaru i Hikari trochę się znają z namiastki zła ... ale ich postacie - nie.)
Asteroth - drow, mężczyzna, zaklinacz, mistrz akademii sorcere
Kurai - półdrowka, półelfka, wojowniczka/złodziejka, udaje drowkę (magiczna maska) i dobrze jej z tą rolą, jest mistrzynią akademii Melee-Margathe (jak źle napisałęm nazwę, to mnie poprawcie. Aquide została porzucona przez rodziców, a odnaleziona i wychowana przez Jarlaxle'a
Aquide - członek Bregan D'aerthe, ochroniarz i towarzysz Kurai, nie włada językami poza drowim
Parsival - przyodziewająca czerwień potężna czarodziejka drowia, mistrzyni Sorcere, ma chowańca Alucarda (kot)
Tyle. Aha - i what's MG ? Jesteś mistrzem, nie Arcymagiem.


Czerwona Orientalna Prawica

No dobra, przyznaję, teraz to ja się pogubiłam. Jeśli scorez gra kobietą, to niech zacznie pisać jak kobieta o_O
Bo to o tym nie świadczy
-Eee... przepraszam... zbyt się wczułem w rolę.- Powiedział po czym odsunął się na bok. Nie chciał kłopotów. W Menzoberranzan to kobiety rządzą, a on nie chciał się nadal z tym pogodzić.
Bo to o tym nie świadczy


-
- Stópkowy Tawerniak
- Posty: 138
- Rejestracja: środa, 10 listopada 2004, 10:30
- Numer GG: 2863670
- Lokalizacja: Podmrok
- Kontakt:

-
- Bombardier
- Posty: 890
- Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
- Numer GG: 10332376
- Skype: p.kot.l.
- Lokalizacja: W-wa
- Kontakt:
Ten temat to narazie same kłótnie i poprawki .... ale dzięki, Soulfein. Scorez - to prawda, zacznij się hmm ..... wiedzieć kim jesteś ? Bo sam chyba zapomniałeś .....
Proszę - przeczytajcie jeszcze raz cały temat, nie popełniajcie tych samych błędów i zacznijcie w końcu grać
Ouzaru, wiesz kiedy się pojawi Hikary ?
Proszę - przeczytajcie jeszcze raz cały temat, nie popełniajcie tych samych błędów i zacznijcie w końcu grać

Ouzaru, wiesz kiedy się pojawi Hikary ?


Czerwona Orientalna Prawica
