Witam wszystkich. Otworzyłem ten wątek, bo jestem ciekaw jednego - jaki jest Wasz ulubiony kolor w Neuroshimie? Dla laików przypominam, iż nie chodzi tutaj dosłownie o koloradła, tylko o cztery specyficzne, oddające klimat Neuroshimy - a mianowicie stal, rdza, rtęć oraz chrom. Każdy z nich to praktycznie inny klimat, inna perspektywa i światopogląd człowieka (tu: gracza) na zrujnowany, postapokaliptyczny świat. Każdy z kolorów może stanowić również podłoże do kolejnych przygód (rtęć jakby sama nasuwała przygodę z croats'ami).
W dodatku liczę na odpowiedzi uzasadniający propagację konkretnego koloru. Chodzi o fakt, żeby unikać odpowiedzi w stylu: "Ja tam wolę mieszanki wszystkich kolorów, bo takie są najlepsze". Ja rozumiem, że mix wszystkiego to uniwersalne wyjście, aczkolwiek ciekaw jestem Waszych preferencji.
Osobiście moim ulubionym kolorem jest stal. Wynika to prawdopodobnie (ba, na pewno) z mojego charakteru, bo jestem (staram się być) ambitny i optymistą. Zawsze marzył mi się ten cel - odbudowania świata na nowo, podnieść ludzkość z gruzów starej rzeczywistości. Zneutralizować i pokonać Molocha (chociaż to nierealne wręcz
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
), zawrzeć sojusz z Hegemonią, podbić Miami, odrzucić Tornado i wprowadzić religię panującą. Dążenie do takowych celów, do uzyskania dużej satysfakcji, stanowi dużą motywację do przeróżnych i jakże ciekawych działań, które nadadzą sesji niesamowity urok. Neuroshima daje tutaj pole do popisu - sama postapokalipsa jest na tyle elastyczna, iż drużyna graczy może w spokoju planować najprzeróżniejsze działania, na które nie byłoby ich stać w innych uniwersach systemowych (no raczej można by pomarzyć o rewolucji w Imperium WFRP, wywołanej przez graczy; co prawda zależy to też od MG).
Drugim moim faworytem jest chrom. Wynika to z tego optymizmu. Miłym uczuciem jest olać panujący chaos i nieład. Trzeba cieszyć się życiem, trochę "zakozaczyć", no i lubię Clint Eastwooda.
Pozdrawiam,