[Warhammer 40k] Wschód Słońca.

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Sierżant

Westchnął głęboko. Alkohol to nic dobrego... Odbiera jasność myślenia, w zamian za odwagę. Ale Sierżant miał odwagę, więc po co mu alkohol? Tym bardziej, że długoterminowe skutki picia były jeszcze gorsze...
...A przecież wiedział że wypije. Bo na trzeźwo nie zaśnie po takiej masakrze, jakiej był świadkiem.
Bez sensu, to wszystko jest kompletnie bez sensu.
- Oczywiście, towarzyszu. Napijmy się, pókiśmy żywi. - stwierdził, mocnym głosem.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Hose15 »

John
-Dzięki - rzekł krótko. -I życzę wspaniałej nocy i rechotania - tym razem się uśmiechnął. "Ludzie z tego miasteczka nie przejmują się już walką. Jest tak jak było kiedyś. Mieszkańcy piją, bawią się. Zaiste jest to ciekawe".
John popatrzył jeszcze raz na pijaków po czym udał się w stronę karczmy.
"Mam nadzieję, że serwują tam dobre piwo..".
Czerwona Orientalna Prawica
shade
Mat
Mat
Posty: 514
Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 19:10
Lokalizacja: z kapusty

Post autor: shade »

Cedrick spojrzał Marakasowi i Parsivalowi w oczy –Dobra, przegrany - o ile jeszcze będzie przytomny – pokrywa koszty. Co ty na to Marakas? Wilk dał ręką barmanowi znak by tu podszedł do stolika -Jeśli potem odrkyję że przedtem brałeś dragi... immaterium będzie ci się przy mnie wydawać rajem. powiedział groźnym tonem do brata Parsivala –No to co? Coś mocnego. A tak w ogóle to skąd jesteś żołnierzu? Może z Balla - że tak lubisz pić?
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Spędziliście bite dwie godziny w karczmie. Nawet nie liczyliście, ile przez tak krótki okres czasu wypiliście, jedno było pewne - strasznie szumiało wam wełbach. Z nienzanych przyczyn, ciągle padały salwy śmiechu, zapijane kolejnymi trunkami. Ludzie wokół was, przerwacali się na prostych drogach. Nawet nie pamiętacie, jak znaleźliście się przy jednym stole. Film się często urywał, a zakłócenia mowy były. I to duże. Wszystko wydawało się takie wesołe, i radosne. Przestaliście myśleć o czymkolwiek. Najbardziej cieszył Was fakt, że wygraliście pijański zakład. Przeciwnik, z którym mieliscie się zmierzyć, nie okazał się zbyt wymagający - poległ po butelce whisky.

Nagle usłyszeliście jakiś wybuch. Uderzenie później krzyk i warknięcia. Coś się na zewnątrz działo. Chwilę później rozległ się dzwon... to oznaczało tylko jedno - atak.
-Orkooo- usłyszeliście gruby, basowy głos dochodzący z zewnątrz, później był tylko jęk. Ludzie wokół Was, jakby wytrzeźwieli z miejsca. Adrenalina wypierała alkochol, błądzący w Waszych ciałach. Do oberży wpadło trzech zielonoskórych. Każdy odziany w niemalże identyczną zbroję, w grubych łapskach dzierżyli masywne karabiny maszynowe. Rozległ się krzyk. Pierwszy zielonoskóry obsunął się na ziemię. Pocisk z boltera, jakiegoś Gwardianina, rozwalił mu pysk. Zielona jucha runęła na kamienną podłogę, a sam Ork padł trupem na deski. Rozpętało się piekło. Salwa z potężnego karabinu, przemknęła Wam nad głową. Gdyby nie szybkie osunięcię się na glebę, wasze głowy można by było śmiało porównać do puzzli. Uderzenie serca później, rozległ się ryk pierwszego umierającego Orka. Niestety, życie przepłacił też jeden Gwardzista, który otworzył ogień. Później usłyszeliście wybuch z zewnątrz, a oderwana zielona morda przeleciała tuż nad wami. Z dworu rozlęgły się jęki, wrzaski i piekielne ryki. Orkowie rozpętali piekło. Piekło w dzień zwycięstwa. Wciąż leżeliście na ziemi. Może ze strachu? Może z za dużej ilości alkocholu? Tego nie wiecie.
-Wstawać!- ryknał jakiś gruby głos z tyłu -Czas ubić zielonych!.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Sierżant

Wreszcie.

- DO BOJUUUUUUU! - wrzasnął, podrywając się z ziemi. Nawet nie próbował sięgać po pistolet, po prostu rzucił się w kierunku drzwi karczmy wysuwając szpony energetyczne.
- ZA MNĄ! - liczył na to, że posłuchają go i marines, i Gwardia. Nawet nie sprawdził, czy dalej ma na plecach sztandar, bo jedynie podoficerowie gwiezdnych marines chodzili w zbrojach pozbawionych hełmów, więc natychmiast widać było kim jest.
Ruszył na zewnątrz, ciągnąc za sobą wszystkich, którzy byli w stanie się przemieszczać.
- Osłaniać mnie ogniem! - krzyknął za siebie, gdy tylko namierzył najbliższą grupę orków i ruszył sprintem w jej kierunku, licząc na to że kumple przygniotą ich ogniem na tyle, że żaden nie odstrzeli mu głowy.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Hose15 »

John
John szybko wstał z ziemi mimo dużej ilości alkoholu we krwi. Wziął swój Autogun do rąk i pobiegł za Sierżantem. Osłaniał go. Był czujny. Gdy napotkali grupkę orków, Johny wypalił do nich serię ze swojego karabinu. Cały czas podążał za Sierżantem. Sam też powoli rozpętywał piekło. Rozwalał pojedynczych orków ze swojego pistoletu laserowego. Nie miał wyjścia. To jedyna droga do zwycięstwa.
Czerwona Orientalna Prawica
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Parsival Gaveriell Galadium

Jezzu... ale te koty tupią. Powiedział z głową na blacie stołu. Wtem rozległy się wystrzały i huki. Sierżant coś tam krzyknął. Zamknij się bucu! Krzyknął. Po czym wywalił z kolby w zielony ryj jednego z orków. Jebańcy! Łeb mnie boli a wy z czymś takim!? Krzyczał jak opentany ładując w nich seria po serii. WRAAAGRRRHHHH! Krzyknął z mieczem w jednej a karabinem w drugiej ręce. Alkohol nie zaszkodził mu tak bardzo. Bimber który tu pędzili nazywany przez nich szlachetnie 'wiskey' był marnej jakości. Parsival wbił jednak klina setką stołecznej. Miecz zachrobotał w trzewiach jednego z orków. Miecz nie dał się wyjąć. Jedynym sposobem było strzelić orkowi w łeb... podziałało. Odrzut posłał orka gdzieś w jego ziomków. ZOBACZYCIE KURWISZONY KIM JEST PARSIVAL NA KACU!
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
shade
Mat
Mat
Posty: 514
Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 19:10
Lokalizacja: z kapusty

Post autor: shade »

Cedrick
Wilk widząc orków poderwał się chwiejnie. Uderzył się pięścią w tważ by wytrzeźwieć –A oni tu skąd! krzyknął zdziwiony. Złapał hełm wziął od Parsivala prochy (co rzadko się zdażało) by całkowicie wytrzeźwieć. Chwycił miecz i bolter w dłonie i wybiegł na zewnątrz trzymając się sierżanta -Ja wam zaraz pokarze WAAGHH zielone skór.... ! Wbiegł w tłum orków strzelając z boltera. Pierwszemu orkowi z jakim staną twarzą w twarz podciął mieczem nogi a rozwalil wielki łeb bolterem. Kolejnych starał się pokroić z półobrotu wbijając się głębiej w hordę. Po przeżedzeniu grópy orków wycofał się by pozostawić niedobitków gwardii.
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

grópy ;)
Cała wasza drużyna, wybiegła na ulicę. Wokoł wszędzie raziły was olbrzymie języki ognia. Jęki były wszędzie. Co chwila do waszych uszu dobiegały salwy karabinów laserowych, maszynowych, rakiet i każdego innego sprzętu używanego do pozbawiania życia. Niebo było czarne. Masywne, granatowe chmury spoglądały na Was swymi wielkimi oczami. Coś huknęło, a z nieba w jednym momencie polał się gruby deszcz. W uderzeniu serca, na niebie pojawiły się kałuże, a deszcz zdawał się niesłabieć.

Potężna salwa z karabinu Johna, utkwiła w ciele zielonego wojownika. Pociski rozwaliły jego kości, wyrzucajac zielonkawą juchę z jego masywnego ciała. Pysk zielonego żołnieża gruchnął w kałuży błota. Trzech jego kompanów zdążyło tylko warknąć. Chwilę później podzielili los swego koleżki.

Posuwaliście się naprzód. Wyżynając kolejnych orków. Głowy toczyły się na lewo i prawo, a od ilości krwii, robiło wam się niedobrze. Staneliście w oko w oko z śmiercią. Wszędzie leżały poległe ciała żołnieży. Wasze kroki skierowały Was pod mur obronny. Stara i bardzo wytrwała budowla, wysoka na sześć metrów, zbudowana z zlepku twardych skał i żelaza. Za sobą usłyszeliście ciche pomruki.

-Stać głupie człeczyn i odrzucić broń- ryknał łamanymi słowami, Wielki Ork, zakuty od stóp do głów w masywną, czaną zbroję. W rękach tkwiły dwa karabiny maszynowe, zdolne rozstrzelać mur za Wami. Nie mówiąc o Was samych. Wokół niego stało czterech żołnieży. Oni również nie wyglądali na potulnych. Bronie trzymane w ich zielonych łapskach były wycelowane wporst na Was.-Nic wam się nie stać- dodał zbrojny Ork.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Bobas pisze: ...każdego innego sprzętu używanego do pozbawiania życia...


Parsival Gaveriell Galadium


Chowa miecz i rzuca w orka kamieniem (MG powiedz mi czy KAMIEŃ jest sprzętem do pozbawiania życia?). No co teraz? Zrobisz mi loda? Słuchaj orku! Dwóch KOSMICZNYCH MARINES MA KACA! Potrafisz to zrozumieć? JA na twoim miejscu teraz bym spierdalał w podskokach stąd jak-naj-da-lej. NO! Szybko bo tracę cierpliwość. Ej... Cedrick? Jak się nazywa ta dzióra po bombie?
- Lej -Odpowiedział beznamiętnym głosem.
- Właśnie. 'LEJ', a tam masz orków.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
shade
Mat
Mat
Posty: 514
Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 19:10
Lokalizacja: z kapusty

Post autor: shade »

No i czego się czepias pszecie robisz ruwnie tragiczne błendy. Ja po prostu mam worda ktury nie chce sprawdzać ortografii a mam z tym problem.:P

Cedrick
-Eeee... dziura po bombie?? A cholera wie, Zuzanna chyba!! parsknął żartobliwie do Parsivala nie wiedząc za bardzo o co mu chodzi. -Ty, zielony! Zasmakuj EMP! krzyknął wilk rzucając jenocześnie granat fragmentacyjny i EMP (by unieszkodliwić serwomechanizmy egzoszkieletu wielkoluda) w orków. Tuż po eksplozji wyskoczył na przód chowając się za najbliższą osłoną i strzelając z boltera -Nie wkurza się pijanego marinera!!!
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Sierżant

Jego podwładni działali dokładnie tak jak należało. On sam wiedział, co ma robić - to co zwykle. Tylko że zwykle musiał też wydawać rozkazy, a teraz nie było to konieczne.
I dobrze.
Zrobił ruch jakby chciał ruszyć do przodu, ale nagle zrobił krok w bok licząc na to że głupie orki strzelą tam gdzie stał przed chwilą. Zrobił dwa kroki w przód, padł na ziemię, przeturalał się do orków, poderwał z ziemi i zaczął siec ich swoimi energopazurami.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Parsival Gaveriell Galadium

Ładuje w orków jak w tarcze strzelnicze. Kamieni mu zabrakło...
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
Zablokowany