[Warhammer] - Tajemnica świątyni

-
- Tawerniany Zabójca Trolli
- Posty: 425
- Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 23:10
- Numer GG: 6386578
- Lokalizacja: Łódz
- Kontakt:
Walka była ciężka, dwóch brodaczy kontra watacha wygłodiałych wilków. Lecz po pokonaniu wspólnymi siłami wodza futrzaki straciły większośc rezonu w walce lecz głód nakazał im zdobyć choc trochę pożywienia. Niebyło takiej możliwości brodata rasa nie daje pokonac sie kilku zapchlonym psom.
Skorrun ciężko podniósł swój topór umazany krwią i lepiącym się wilczym futrem. Jego ciało krwawiło z tuzina małych ran a upływ krwi oraz zimno nie najlepiej wpływały na jego siły. Spod rozdartego ubrania widać było zbroje która bardzo sie przydała we wcześniejszej potyczce. Lecz gdy emocje opadły trzeszący wicher wbił sie niczym sztylet pod resztki ubrania mrożąc ciało krasnoluda do szpiku.
Drugi krasnolud nie wyglądał lepiej. Zachartowany Skorrun przyzwyczajony był do ran i walki natomiast spokojny inżynier który swe batalie prowadzi w cieple swej pracowni, nienawykły był do takiego obicia, pogryzienia i obdrapania. Lewy rękaw kurty Nordin był w strzępach, a ręka szybko zmieniała swój kolor na czerwony. Palący ból rozmazywał krajobraz a życiodajna energia opuszczała ciało. Krasnolud przyklęknął na jedno kolano, nie miał już siły by walczyc dalej.
Lecz najgorzej skończył Skargni, choc dzięki jego poświęceniu udało się pokonać głównego przeciwnika. Nieprzytomny leżał kilkanaście metrów dalej od reszty z rozszarpaną ręką.
Skorrun ciężko podniósł swój topór umazany krwią i lepiącym się wilczym futrem. Jego ciało krwawiło z tuzina małych ran a upływ krwi oraz zimno nie najlepiej wpływały na jego siły. Spod rozdartego ubrania widać było zbroje która bardzo sie przydała we wcześniejszej potyczce. Lecz gdy emocje opadły trzeszący wicher wbił sie niczym sztylet pod resztki ubrania mrożąc ciało krasnoluda do szpiku.
Drugi krasnolud nie wyglądał lepiej. Zachartowany Skorrun przyzwyczajony był do ran i walki natomiast spokojny inżynier który swe batalie prowadzi w cieple swej pracowni, nienawykły był do takiego obicia, pogryzienia i obdrapania. Lewy rękaw kurty Nordin był w strzępach, a ręka szybko zmieniała swój kolor na czerwony. Palący ból rozmazywał krajobraz a życiodajna energia opuszczała ciało. Krasnolud przyklęknął na jedno kolano, nie miał już siły by walczyc dalej.
Lecz najgorzej skończył Skargni, choc dzięki jego poświęceniu udało się pokonać głównego przeciwnika. Nieprzytomny leżał kilkanaście metrów dalej od reszty z rozszarpaną ręką.

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Skorrun
Krasnolud warknął pod nosem, i splunał na ziemię mieszanką flegmy i krwii.
-Nordinie- burknął Kruczobrody -Ty zorganizowałeś tą wyprawę, i Ty objąłeś nad nią piecze. Masz jakieś zioła, maści, albo coś podobnego, by ocucić naszego brata?- burknął i wskazał kłykciem, grubym niczym kiełbasa, na leżącego niedaleko krasnoluda. -Jego stan nie jest za dobry. A Skorrun nie ma żadnych takich środków. Mozemy go też nieść, ale biedak się wykrwawi, a inne wilki mogą zwęszyć nasz ruch i dopaść nas póżniej- rzekł krasnolud i wlepił wzrok w inżyniera.
Sytuacja nie była za ciekawa. Dwóch lekko ranych, i jeden bardzo ciężko. Zapowiadała się ciekawa wyprawa.. Skorrun zaczał modlić się w myślach, o dobre miejsce w Królestwie Grimnira.
Krasnolud warknął pod nosem, i splunał na ziemię mieszanką flegmy i krwii.
-Nordinie- burknął Kruczobrody -Ty zorganizowałeś tą wyprawę, i Ty objąłeś nad nią piecze. Masz jakieś zioła, maści, albo coś podobnego, by ocucić naszego brata?- burknął i wskazał kłykciem, grubym niczym kiełbasa, na leżącego niedaleko krasnoluda. -Jego stan nie jest za dobry. A Skorrun nie ma żadnych takich środków. Mozemy go też nieść, ale biedak się wykrwawi, a inne wilki mogą zwęszyć nasz ruch i dopaść nas póżniej- rzekł krasnolud i wlepił wzrok w inżyniera.
Sytuacja nie była za ciekawa. Dwóch lekko ranych, i jeden bardzo ciężko. Zapowiadała się ciekawa wyprawa.. Skorrun zaczał modlić się w myślach, o dobre miejsce w Królestwie Grimnira.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Nordin
Ciężkie sapnięcie odpowiedziało na pytanie Skorruna. - Nie posiadam takich środków, nawet gdybym je miał, nie zrobiłbym z nich wiele pożytku... Jedyną szansą dla niego może być improwizoryczny opatrunek i szybkie znalezienie kryjówki lub jakiejś osady... Krasnolud czuł się źle. Oglądanie umierającego towarzysza nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy. - Musimy go nieść, innego rozwiązania nie widzę.
Ciężkie sapnięcie odpowiedziało na pytanie Skorruna. - Nie posiadam takich środków, nawet gdybym je miał, nie zrobiłbym z nich wiele pożytku... Jedyną szansą dla niego może być improwizoryczny opatrunek i szybkie znalezienie kryjówki lub jakiejś osady... Krasnolud czuł się źle. Oglądanie umierającego towarzysza nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy. - Musimy go nieść, innego rozwiązania nie widzę.

-
- Tawerniany Zabójca Trolli
- Posty: 425
- Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 23:10
- Numer GG: 6386578
- Lokalizacja: Łódz
- Kontakt:
Prowizoryczny opatrunek? Tak można nazwać co wspólnymi siłyami osiągnęły dwa krasnoludy ratując swego pobratynca. Nie było wyjścia Skargni leżał jak kłoda pośród zaspy która zmieniła swój kolor w purpurę. Decyzja co dalej również była prosta, ominąć las gdzie więcej złaknionych futrzaków może mieszkać, a znając obecną sytuację w Imperium po rozbiciu armii Pana Końca Czasów, można się było spodziewać, że i inne bardziej niebezpieczne stwory czają się w jego zakamarkach.
Jako iz Skorrun był dwa, a może i więcej raza silniejszy niż Nordin przerzucił ciało swego nieprzytomnego kompana i powolnymi krokami grupa ruszyła dalej.
Każdy Middenlandczyk wie, że Pan Wilków i Zimy wystawia swych wyznawców na próbę ale jak to się miało do grupy trzech brodaczy? Śnieg szybko zasypywał dróżke którą zmęczona dwójka podążała odcinając nawet drogę powrotną ale zaparcie i determinacja brodaczy była ogromna. To nie czas ani nie miejsce na umieranie, Skorrun miał za sobą niejednego potężnego przeciwnika i kolejnych przed sobą a zimno miało mu przeszkodzić - niemożliwe.
Siła życia również ogarniała Nordina, tyle jeszcze było przed nim, tyle wynalazków, umocnienie gildii, projekt ojca...tak...ojciec...może... . Ostatnie słowa rozbłysły w umyśle inżyniera nim ciężko z wyczerpania i zimna runął w zaspę.
Skorrun mimo świszącego wiatru usłyszał ciężkie plaśnięcie za swymi plecami. Sina skóra inżyniera świadczyła tylko o jednym. To już kolejny jego upadek i .... chyba śmiertelny bo brodacz leżał bez tchu.
Teraz tylko Bobas odpowiada
Jako iz Skorrun był dwa, a może i więcej raza silniejszy niż Nordin przerzucił ciało swego nieprzytomnego kompana i powolnymi krokami grupa ruszyła dalej.
Każdy Middenlandczyk wie, że Pan Wilków i Zimy wystawia swych wyznawców na próbę ale jak to się miało do grupy trzech brodaczy? Śnieg szybko zasypywał dróżke którą zmęczona dwójka podążała odcinając nawet drogę powrotną ale zaparcie i determinacja brodaczy była ogromna. To nie czas ani nie miejsce na umieranie, Skorrun miał za sobą niejednego potężnego przeciwnika i kolejnych przed sobą a zimno miało mu przeszkodzić - niemożliwe.
Siła życia również ogarniała Nordina, tyle jeszcze było przed nim, tyle wynalazków, umocnienie gildii, projekt ojca...tak...ojciec...może... . Ostatnie słowa rozbłysły w umyśle inżyniera nim ciężko z wyczerpania i zimna runął w zaspę.
Skorrun mimo świszącego wiatru usłyszał ciężkie plaśnięcie za swymi plecami. Sina skóra inżyniera świadczyła tylko o jednym. To już kolejny jego upadek i .... chyba śmiertelny bo brodacz leżał bez tchu.
Teraz tylko Bobas odpowiada

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Skorrun
-Wspaniale...- sapnął pod nosem krasnolud widząc, jak jego kolejny brat upada. Opuścił na miękki śnieg brata krasnoluda i podbiegł do leżącego inżyniera. Nie była to za cudowny zbieg okoliczności. Zaczął cucić swojego zleceniodawcy. Sprawdził ręką puls. Zęby zgrzytnęły. Pod przypływem złości chwycił inżyniera za fraki. Zawiesił swój cudowny topór na plecach, a drugą dłoń, zacisnął na ubraniu wojownika. Zaczał iść targając oba ciała za sobą.
-Ulryku- ryknał na całe gardło. -Myślisz, że się Ciebie boje? Myślisz, że jak zrzucisz troche śniegu, to Skorrun polegnie? Mylisz się Ty siwobrody idioto! Zejdz na ziemię, swymi stopami, zmień się w piepszonego śmiertelnika i walcz z Skorrunem!- ryknał, jakby jeszcze głośniej. Z oczu runęły dwie małe łeski, roztapiając śnieg znajdujący się niżej. Krasnolud zacsinał zęby i znów zacżał iść, taszcząc za soba oba ciała. Sytuacja była okropna, mógł z łatwością zginąć wśród tych białych zasp. Ale nie. Był krasnoludem. Przedstaiwcielem Starej Rasy. Nic go nie powstrzyma. Przez chwilę zaczął isc jakby szybciej...
-Wspaniale...- sapnął pod nosem krasnolud widząc, jak jego kolejny brat upada. Opuścił na miękki śnieg brata krasnoluda i podbiegł do leżącego inżyniera. Nie była to za cudowny zbieg okoliczności. Zaczął cucić swojego zleceniodawcy. Sprawdził ręką puls. Zęby zgrzytnęły. Pod przypływem złości chwycił inżyniera za fraki. Zawiesił swój cudowny topór na plecach, a drugą dłoń, zacisnął na ubraniu wojownika. Zaczał iść targając oba ciała za sobą.
-Ulryku- ryknał na całe gardło. -Myślisz, że się Ciebie boje? Myślisz, że jak zrzucisz troche śniegu, to Skorrun polegnie? Mylisz się Ty siwobrody idioto! Zejdz na ziemię, swymi stopami, zmień się w piepszonego śmiertelnika i walcz z Skorrunem!- ryknał, jakby jeszcze głośniej. Z oczu runęły dwie małe łeski, roztapiając śnieg znajdujący się niżej. Krasnolud zacsinał zęby i znów zacżał iść, taszcząc za soba oba ciała. Sytuacja była okropna, mógł z łatwością zginąć wśród tych białych zasp. Ale nie. Był krasnoludem. Przedstaiwcielem Starej Rasy. Nic go nie powstrzyma. Przez chwilę zaczął isc jakby szybciej...
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Tawerniany Zabójca Trolli
- Posty: 425
- Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 23:10
- Numer GG: 6386578
- Lokalizacja: Łódz
- Kontakt:
Poświęcenie Skorruna było wielkie a siła woli utrzymania sie jeszcze większa. Godna opisania w ksiegach i balladach lecz po prawdzie to kto sie dowie o jego wyczynie jeżeli umrze tu na pustkowiu, między białymi zaspami, chyba tylko bogowie.
Każdy krok stawał sie coraz cięży i powodował ból, złość i jeszcze większą determinację by przeżyć. Lecz brodacz był tylko śmiertelnikiem i w końcu nawet jego zapasy energii się skończyły. Ręka puściła ciało Skargnina, a druga upuściła zwisającego bezwładnie Nordina. Najpierw jedna noga opadła na kolano, jednoki starał walczyc ze słabością przeklinając wszystkich pod nosem. Potem druga noga...i w końcu całe ciało masywnego najemnika zwaliło się w śnieg, zamykając oczy czernią.
Skorrun
Budzisz się z odrętwienia nie czując ukłuć zimna ani zmęczenia. Stoisz w, w, sam nie wiesz gdzie jesteś ale to chyba coś jakby leśna polana skąpana w świetle dwóch księżyców. Przed twym zdrowym okiem rozgrywa się scena rzezi jaką banda zwierzoludzi urządza jakimś osobą ubranym w zielone szaty. W pewnym momencie jeden ze stworów przepuszcza mężczyznę a ten z zakrwawioną twarzą, rękami i szatami w strzępach biegnie w twoją stronę i pada do stóp. Ostatnim wysiłkiem podnosi dłonie a jego zakrwawione usta niewyraźnie szepcą:
-Ocal to.....ocal nas...Imperium.... - I unosi coś w dłoniach - Ale nie....nie gniewem i złością....nie wszyscy zawsze........tacy jak....ich oglądamy - Po tych słowach jego głowa pada na ziemię a z dłoni wypada mały błyszczący przedmiot. Lecz nie przyglądasz sie jemu teraz, gdyż na polanie pojawił sie ktoś godny ciebie i twego topora. Z kręgu zwierzoludzi wyłoniła się ogromna postać zakuta w czarną zbroję z lśniącymi chorą zielenią runami. Jakieś dziwne charknięcie wydobywa się spod przyłbicy wykonanej w kształt demonicznego pyska. Osobnik rozgania zwierzoludzi i stawia pierwszy krok który zmniejsza odległość między wami, a dłonie ściskają dwuręczny młot.
Skargni
Twoje oczy z wielką ospałością zaczynają się otwierać lecz dalej ciemność zasłania im widok. Coś strasznie piecze w dłoni a wycieńczony organizm nie ma siły się podnieść. Lecz ktoś chyba Cię unosi a do twych nozdrzy dociera słodkawy zapach. Po chwili czujesz jak ciepła ciecz zaczyna wpływać do twego gardła a niemiły smak mimo iż zapach był przyjemny zaczyna palić twój przełyk. Krztusisz się, a trunek plami twą brodę.
- Spokojne, powoli - dobiega jakiś głos, to chyba kobieta bo jest delikatny i melodyjny - Wiem, że niedobre ale to ci, wam pomoże ozdrowieć. Ukołysany spokojnymi słowami, małymi łyczkami popijasz gorący trunek.
Najwidocznie owa osoba zna sie na swej robocie ponieważ po chwili gdy opóściła spowrotem twą głowę na posłanie poczułeś ciepło które wypełnia członki i rozjaśnia obraz oraz daje siły by lekko się podnieść.
Blak's narazie ty chwilke pauzujesz
Każdy krok stawał sie coraz cięży i powodował ból, złość i jeszcze większą determinację by przeżyć. Lecz brodacz był tylko śmiertelnikiem i w końcu nawet jego zapasy energii się skończyły. Ręka puściła ciało Skargnina, a druga upuściła zwisającego bezwładnie Nordina. Najpierw jedna noga opadła na kolano, jednoki starał walczyc ze słabością przeklinając wszystkich pod nosem. Potem druga noga...i w końcu całe ciało masywnego najemnika zwaliło się w śnieg, zamykając oczy czernią.
Skorrun
Budzisz się z odrętwienia nie czując ukłuć zimna ani zmęczenia. Stoisz w, w, sam nie wiesz gdzie jesteś ale to chyba coś jakby leśna polana skąpana w świetle dwóch księżyców. Przed twym zdrowym okiem rozgrywa się scena rzezi jaką banda zwierzoludzi urządza jakimś osobą ubranym w zielone szaty. W pewnym momencie jeden ze stworów przepuszcza mężczyznę a ten z zakrwawioną twarzą, rękami i szatami w strzępach biegnie w twoją stronę i pada do stóp. Ostatnim wysiłkiem podnosi dłonie a jego zakrwawione usta niewyraźnie szepcą:
-Ocal to.....ocal nas...Imperium.... - I unosi coś w dłoniach - Ale nie....nie gniewem i złością....nie wszyscy zawsze........tacy jak....ich oglądamy - Po tych słowach jego głowa pada na ziemię a z dłoni wypada mały błyszczący przedmiot. Lecz nie przyglądasz sie jemu teraz, gdyż na polanie pojawił sie ktoś godny ciebie i twego topora. Z kręgu zwierzoludzi wyłoniła się ogromna postać zakuta w czarną zbroję z lśniącymi chorą zielenią runami. Jakieś dziwne charknięcie wydobywa się spod przyłbicy wykonanej w kształt demonicznego pyska. Osobnik rozgania zwierzoludzi i stawia pierwszy krok który zmniejsza odległość między wami, a dłonie ściskają dwuręczny młot.
Skargni
Twoje oczy z wielką ospałością zaczynają się otwierać lecz dalej ciemność zasłania im widok. Coś strasznie piecze w dłoni a wycieńczony organizm nie ma siły się podnieść. Lecz ktoś chyba Cię unosi a do twych nozdrzy dociera słodkawy zapach. Po chwili czujesz jak ciepła ciecz zaczyna wpływać do twego gardła a niemiły smak mimo iż zapach był przyjemny zaczyna palić twój przełyk. Krztusisz się, a trunek plami twą brodę.
- Spokojne, powoli - dobiega jakiś głos, to chyba kobieta bo jest delikatny i melodyjny - Wiem, że niedobre ale to ci, wam pomoże ozdrowieć. Ukołysany spokojnymi słowami, małymi łyczkami popijasz gorący trunek.
Najwidocznie owa osoba zna sie na swej robocie ponieważ po chwili gdy opóściła spowrotem twą głowę na posłanie poczułeś ciepło które wypełnia członki i rozjaśnia obraz oraz daje siły by lekko się podnieść.
Blak's narazie ty chwilke pauzujesz

-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
Skargni
"Ahh co za przyjemne uczucie...Ten trunek nie był wcale taki zły..Ale gdzie ja tak w ogóle jestem..Pamiętam jak walczyłem z wilkiem ale co było później już nie pamiętam.."
Po chwili Skargnin powoli i delikatnie próbował się podnieść. Zobaczył co wywołuje ten ból w rękach i powiedział do kobiety:
-Przepraszam miłościwa pani lecz chciałbym się zapytać gdzie jestem i jak szanowna panienka ma na imię?
"Ahh co za przyjemne uczucie...Ten trunek nie był wcale taki zły..Ale gdzie ja tak w ogóle jestem..Pamiętam jak walczyłem z wilkiem ale co było później już nie pamiętam.."
Po chwili Skargnin powoli i delikatnie próbował się podnieść. Zobaczył co wywołuje ten ból w rękach i powiedział do kobiety:
-Przepraszam miłościwa pani lecz chciałbym się zapytać gdzie jestem i jak szanowna panienka ma na imię?
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Skorrun
Krasnolud na początku nie dowierzał co się dzieje dookoła. Najpierw pada ryjem w zimny śnieg, a teraz budzi się na jakiejś polanie, twarzą w twarz z walką. Zaczęło mu się to podobać. Gdy zdrowe oko, zauważyło zbliżającą się postać Wojownika Chaosu, Skorrun poczuł lekkie mrowienie między łopatkami. Krew od razu zaczęła krążyć szybciej, a niewielki płomień rozpalił się w narządzie wzroku khazada. Krasnolud zerwał się na równe nogi, i ściągnął topór z pleców, ustawił go równolegle do własnego ciała.
-Takich przebudzeń Skorrun chce mieć więcej!- warknał i wyszczerzył poczerniałe korzonki zębów. Gdy bestia warknęła, tylko się uśmiechnął.-I myślisz zakuta pało, że Skorrun się przestraszy tego-czegoś? Zejdź na ziemię bestio.. tutaj Skorrun rządzi!- warknał krasnolud i ruszył w stronę Wojownika. Pewnymi krokami podążał w jego kierunku. Wielki i ciężki młot był niebezpieczną bronią. Jednak był też bardzo wolny, Skorrun tylko na to czekał. Czekał na moment w którym ta przeklęta bestia, zamachnie się wielkim młotem, który przebiegnie daleko obok ciała krasnoluda. Ręce same mocniej zacisnęły się na rękojeści, a z pyska ruszyła piana. Szybki marsz, przekształcił się w bieg. Topór lśnił w blasku obu księżyców. Nagle zerwał się z miejsca i ruszył w zbitek czarnej masy. Runa na ostrzu, zapłoneły niebieskawym blaskiem... zawsze tak było, gdy w pobliżu znajdował się Wojownik Chaosu. Na chwilę przed ciosem, umysł krasnoluda wypełniły wizje z dzieciństwa. Przekleci Wojownicy Khorne'a wybili pól jego wioski, i bestialsko zabili jego matkę. Nie przegra. Nie teraz. Nie w bezimiennym miejscu. Nie skończy z rozbryzganą głową. Nie skończy swego żywota, przed stopami Wojownika Chaosu. To go motywowało. Dawało sił do życia. Krasnolud warknął okropnie, tuż przed ciosem Czarnego Wojownika.
Krasnolud na początku nie dowierzał co się dzieje dookoła. Najpierw pada ryjem w zimny śnieg, a teraz budzi się na jakiejś polanie, twarzą w twarz z walką. Zaczęło mu się to podobać. Gdy zdrowe oko, zauważyło zbliżającą się postać Wojownika Chaosu, Skorrun poczuł lekkie mrowienie między łopatkami. Krew od razu zaczęła krążyć szybciej, a niewielki płomień rozpalił się w narządzie wzroku khazada. Krasnolud zerwał się na równe nogi, i ściągnął topór z pleców, ustawił go równolegle do własnego ciała.
-Takich przebudzeń Skorrun chce mieć więcej!- warknał i wyszczerzył poczerniałe korzonki zębów. Gdy bestia warknęła, tylko się uśmiechnął.-I myślisz zakuta pało, że Skorrun się przestraszy tego-czegoś? Zejdź na ziemię bestio.. tutaj Skorrun rządzi!- warknał krasnolud i ruszył w stronę Wojownika. Pewnymi krokami podążał w jego kierunku. Wielki i ciężki młot był niebezpieczną bronią. Jednak był też bardzo wolny, Skorrun tylko na to czekał. Czekał na moment w którym ta przeklęta bestia, zamachnie się wielkim młotem, który przebiegnie daleko obok ciała krasnoluda. Ręce same mocniej zacisnęły się na rękojeści, a z pyska ruszyła piana. Szybki marsz, przekształcił się w bieg. Topór lśnił w blasku obu księżyców. Nagle zerwał się z miejsca i ruszył w zbitek czarnej masy. Runa na ostrzu, zapłoneły niebieskawym blaskiem... zawsze tak było, gdy w pobliżu znajdował się Wojownik Chaosu. Na chwilę przed ciosem, umysł krasnoluda wypełniły wizje z dzieciństwa. Przekleci Wojownicy Khorne'a wybili pól jego wioski, i bestialsko zabili jego matkę. Nie przegra. Nie teraz. Nie w bezimiennym miejscu. Nie skończy z rozbryzganą głową. Nie skończy swego żywota, przed stopami Wojownika Chaosu. To go motywowało. Dawało sił do życia. Krasnolud warknął okropnie, tuż przed ciosem Czarnego Wojownika.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Tawerniany Zabójca Trolli
- Posty: 425
- Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 23:10
- Numer GG: 6386578
- Lokalizacja: Łódz
- Kontakt:
Skorrun
Potężny cios młota wojownika chaosu śmignąl w twym kierunku, o wiele za szybko niż sobie to wyobrażałeś lecz i tak byłeś na to gotowy i uskoczyłeś w bok by po chwili niczym wygłodniały zwierz rzucić się na swą ofiarę. Twój lśniący niebieską poświatą topór zatoczył łuk i gruchną w ciężką płytę pancerza pozostawiając na niej wielkie wcięcie.
Twa ofiara, po pomimo iż scierałeś się z wielkim potworem chaosu budzącym grozę w innych, dla Ciebie była to ofiara na której mogłeś dać upust swej skrywanej furii i nienawiści wobec pomiotów mrocznych potęg.
Raz po raz twa broń oraz oręż wojownika śmigały jakby nie ważyły tyle na ile wyglądają. Zbroja była powgniata i zniszczona w wielu miejscach lecz twoja nie była w lepszym stanie.
- Gharrar hre lehraggea khazzad - dobył sie dzwięk spod hełmu a coś jakby oczy zapłonęły jak dwie latarnie i rycerz ponownie runął na Ciebie. To naprawdę twardy przeciwnik.
Skargni
- Już, już, powoli - spokojny głos znowu rozbrzmiał w twoich uszach, a dłonie pomogły ci się podnieśc i usadowić na łóżku. Tak byłeś na łóżku, nakryty ciepłą skórą. Gdy twój wzrok wracał do normalności powoli począłeś rozpoznawać otoczenie wokół siebie. Pierwszą rzeczą jaką ujrzałeś była śliczna, choc troszke blada twarz dziewczęcia nie starszego niż dwadzieścia wiosen z delikatnie okrągłą twarzyczką i prostymi lecz gęstymi włosami koloru kasztanu. Uśmiechała się delikatnie.
- Niech chwałą będzie Tallowi, że moi bracia Cię znaleźli panie i twych kompanów. Na szczęście przeor Rudiger oprócz innych talentów jest również świetny medykiem. Kobieta podniosła sie powoli i odstawiła kubek na stoliczek stojący niedaleko twego łóżka, po czym podeszła do kominka by dorzucić do paleniska. Dało ci to chwilkę by rozejrzeć się po pomieszczeniu. Oprócz czterech drewnianych łóżek, z których trzy zajmowała wasza grupa pomieszczenie wykonane z kamienia wyposażone było w kominek z którego biło przyjemne ciepło i stolik wraz z czterema zydlami. Nigdzie nie było widać waszego ekwipunku oraz podróżnych strojów, ponieważ obecnie wasze ciała ubrane były w proste koszule i portki z lnu pewnie na szybko przerabiane by pasowały na brodacza.
Po chwili twoją uwagę zwrócił szamotający się na swym łóżku Skorrun który podczas snu powarkiwał i szamotał się pod grubą skórą.
- To gorączka - odpowiedziała akolitka widząc twoje zainteresowanie.- Jeżeli jeszcze w czymś Ci mogę pomóc to mówcie jak nie to zawiadomię Rudigera, że się przebu...
- NIE !!
Krzyk z drugiego łóżka przerwał dziewczynie w pół słowa.
Nordin
Coś....ktoś...gdzie..czujesz straszliwe pieczenie, a gdy twój wzrok opada do dłoni zauważasz, że skóra zaczyna gnić i powoli odpadać.
- NIE - wyrywa się okrzyk z twego gardła. Gdy zorientowałeś się, że właśnie znajdujesz się w jakimś pomieszczeniu a młoda kobieta i kompan przyglądają się ciekawie twej rozdziawionej gębie.
Potężny cios młota wojownika chaosu śmignąl w twym kierunku, o wiele za szybko niż sobie to wyobrażałeś lecz i tak byłeś na to gotowy i uskoczyłeś w bok by po chwili niczym wygłodniały zwierz rzucić się na swą ofiarę. Twój lśniący niebieską poświatą topór zatoczył łuk i gruchną w ciężką płytę pancerza pozostawiając na niej wielkie wcięcie.
Twa ofiara, po pomimo iż scierałeś się z wielkim potworem chaosu budzącym grozę w innych, dla Ciebie była to ofiara na której mogłeś dać upust swej skrywanej furii i nienawiści wobec pomiotów mrocznych potęg.
Raz po raz twa broń oraz oręż wojownika śmigały jakby nie ważyły tyle na ile wyglądają. Zbroja była powgniata i zniszczona w wielu miejscach lecz twoja nie była w lepszym stanie.
- Gharrar hre lehraggea khazzad - dobył sie dzwięk spod hełmu a coś jakby oczy zapłonęły jak dwie latarnie i rycerz ponownie runął na Ciebie. To naprawdę twardy przeciwnik.
Skargni
- Już, już, powoli - spokojny głos znowu rozbrzmiał w twoich uszach, a dłonie pomogły ci się podnieśc i usadowić na łóżku. Tak byłeś na łóżku, nakryty ciepłą skórą. Gdy twój wzrok wracał do normalności powoli począłeś rozpoznawać otoczenie wokół siebie. Pierwszą rzeczą jaką ujrzałeś była śliczna, choc troszke blada twarz dziewczęcia nie starszego niż dwadzieścia wiosen z delikatnie okrągłą twarzyczką i prostymi lecz gęstymi włosami koloru kasztanu. Uśmiechała się delikatnie.
- Niech chwałą będzie Tallowi, że moi bracia Cię znaleźli panie i twych kompanów. Na szczęście przeor Rudiger oprócz innych talentów jest również świetny medykiem. Kobieta podniosła sie powoli i odstawiła kubek na stoliczek stojący niedaleko twego łóżka, po czym podeszła do kominka by dorzucić do paleniska. Dało ci to chwilkę by rozejrzeć się po pomieszczeniu. Oprócz czterech drewnianych łóżek, z których trzy zajmowała wasza grupa pomieszczenie wykonane z kamienia wyposażone było w kominek z którego biło przyjemne ciepło i stolik wraz z czterema zydlami. Nigdzie nie było widać waszego ekwipunku oraz podróżnych strojów, ponieważ obecnie wasze ciała ubrane były w proste koszule i portki z lnu pewnie na szybko przerabiane by pasowały na brodacza.
Po chwili twoją uwagę zwrócił szamotający się na swym łóżku Skorrun który podczas snu powarkiwał i szamotał się pod grubą skórą.
- To gorączka - odpowiedziała akolitka widząc twoje zainteresowanie.- Jeżeli jeszcze w czymś Ci mogę pomóc to mówcie jak nie to zawiadomię Rudigera, że się przebu...
- NIE !!
Krzyk z drugiego łóżka przerwał dziewczynie w pół słowa.
Nordin
Coś....ktoś...gdzie..czujesz straszliwe pieczenie, a gdy twój wzrok opada do dłoni zauważasz, że skóra zaczyna gnić i powoli odpadać.
- NIE - wyrywa się okrzyk z twego gardła. Gdy zorientowałeś się, że właśnie znajdujesz się w jakimś pomieszczeniu a młoda kobieta i kompan przyglądają się ciekawie twej rozdziawionej gębie.

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Skorrun
Krasnolud zmarszczył brwi. Uskoczył przed śmiertelnym ciosem Wojownika Chaosu. Kątem oka sporzał na młot. Był piękny, starannie wykonany, i zapewne z dobrego kruszczu, który ukradli krasnoludom.
-Khazad, khazad!- warknął w jego stronę -Masz racje. Powiem Ci więcej. Ten khazad, nazywa się Skorrun. Pozdrów od Skorruna, swoich bogów.- ryknał i spiał się. Czekał na kolejny ruch Wojownika Chaosu. W myślach, poczał modlić się do Grimnira, o niewielką pomoc. Splunał zieloną flegma, na łąkę. Teraz czekał tylko na jeden zły ruch wroga, by uskoczyć przed ciosem, i uderzyć z całej siły w nogę, tak aby obalić to obkute stalą szkaradztwo. Skorrun wyszczerzył zęby, a raczej ich przegnite resztki. Topór zalśnił, jakby troche mocniej, gdy Wojownik Chaosu runał w jego stronę. "Grimnirze..."
Krasnolud zmarszczył brwi. Uskoczył przed śmiertelnym ciosem Wojownika Chaosu. Kątem oka sporzał na młot. Był piękny, starannie wykonany, i zapewne z dobrego kruszczu, który ukradli krasnoludom.
-Khazad, khazad!- warknął w jego stronę -Masz racje. Powiem Ci więcej. Ten khazad, nazywa się Skorrun. Pozdrów od Skorruna, swoich bogów.- ryknał i spiał się. Czekał na kolejny ruch Wojownika Chaosu. W myślach, poczał modlić się do Grimnira, o niewielką pomoc. Splunał zieloną flegma, na łąkę. Teraz czekał tylko na jeden zły ruch wroga, by uskoczyć przed ciosem, i uderzyć z całej siły w nogę, tak aby obalić to obkute stalą szkaradztwo. Skorrun wyszczerzył zęby, a raczej ich przegnite resztki. Topór zalśnił, jakby troche mocniej, gdy Wojownik Chaosu runał w jego stronę. "Grimnirze..."
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
Skargni
"Rudiger..? Ten cały pokój..Ta dziewczyna..To wszystko jest jakieś dziwne.."
-Przepraszam panienko lecz nadal chciałbym się czegoś dowiedzieć. Mianowicie chodzi mi o to gdzie dokładnie jesteśmy? Koło jakiego miasta? Czy to domostwo to rodzaj szpitala? I kim do cholery jest Rudiger? - mruknął basowym, podniesionym głosem. Po chwili dodał: - Przez ile dni będziemy musieli gnić w tych łóżkach?
"Już nic z tego nie rozumiem..Gdzie my jesteśmy? Te wilczyska nieźle nas poharatały."
"Rudiger..? Ten cały pokój..Ta dziewczyna..To wszystko jest jakieś dziwne.."
-Przepraszam panienko lecz nadal chciałbym się czegoś dowiedzieć. Mianowicie chodzi mi o to gdzie dokładnie jesteśmy? Koło jakiego miasta? Czy to domostwo to rodzaj szpitala? I kim do cholery jest Rudiger? - mruknął basowym, podniesionym głosem. Po chwili dodał: - Przez ile dni będziemy musieli gnić w tych łóżkach?
"Już nic z tego nie rozumiem..Gdzie my jesteśmy? Te wilczyska nieźle nas poharatały."
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Tawerniany Zabójca Trolli
- Posty: 425
- Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 23:10
- Numer GG: 6386578
- Lokalizacja: Łódz
- Kontakt:
Skargni
- Spokojnie mój panie - uśmiechnęła się i skierowała w kierunku łóżka Nordina gdzie po chwilowym przebudzeniu, krasnolud ponownie padł na łoże. Ja powiem szybko, jesteście w sanktuarium Talla niedaleko wsi Strdorf, znaleźli was nasi zwiadowcy co to patrolują teren w poszukiwaniu takich podróżnych, uwierzcie nie jesteście pierwszymi i pewnie ostatnimi - westchnęła ciężko i zabrała się za zbieranie zrzuconej przez Nordina pościeli, ponownie nakrywając inżyniera.
- Nie wiem jak długo zajmie wam dojście do zdrowia ale widząc twe zachowanie to myślę, że niedługo. Na zewnątrz zawierucha, że hoho jakby sam Ulryk jak ty zdenerwowany był. - Gdy skończyła poprawiać inżyniera skierowała się do łóżka trzeciego z waszej rasy, Skorruna. Najemnik jak dzikie zwierze przetaczał sie na boki, powarkiwanie i ciężkie sapanie nasilały się.
- Rudiger to nasz przeor, arcykapłan naszego sanktuarium. Zaraz go powiadomię, że wstaliście i na_pewno od niego uzyskasz wszystkie palące Cię informacje. - Po raz kolejny najemnikiem rzucił dziwny spazm lecz tym razem akolitka była przygotowana i potrząsnęła brodaczem, który opadł na łóżko i powoli otworzył oczy.
Skorrun
Topór zalśnił a jego blask odbił sie od pancerza wojownika. Runąłeś jak zamieć, w której parę chwil wcześniej byłeś. Już prawie dosięgnąłeś swego przeciwnika gdy coś chwyciło twą kostkę a ty jak długi wyrżnąłeś na ziemię wypuszczając topór który padł pod nogi rycerza. Gdy spojrzałeś na to na czym się wyłożyłeś, zauważasz, że twą nogę trzyma....
Silne szrpniećie powoduje, że sen się rozmywa a ty powoli podnosisz ciężkie powieki. Ciepło ogarnia twe zmęczone ciało, które zlane jest potem. Widzisz jak przed tobą nachyla się okrągła buzia ślicznej dziewuszki a na drugim łóżku siedzi Skargni.
- Spokojnie mój panie - uśmiechnęła się i skierowała w kierunku łóżka Nordina gdzie po chwilowym przebudzeniu, krasnolud ponownie padł na łoże. Ja powiem szybko, jesteście w sanktuarium Talla niedaleko wsi Strdorf, znaleźli was nasi zwiadowcy co to patrolują teren w poszukiwaniu takich podróżnych, uwierzcie nie jesteście pierwszymi i pewnie ostatnimi - westchnęła ciężko i zabrała się za zbieranie zrzuconej przez Nordina pościeli, ponownie nakrywając inżyniera.
- Nie wiem jak długo zajmie wam dojście do zdrowia ale widząc twe zachowanie to myślę, że niedługo. Na zewnątrz zawierucha, że hoho jakby sam Ulryk jak ty zdenerwowany był. - Gdy skończyła poprawiać inżyniera skierowała się do łóżka trzeciego z waszej rasy, Skorruna. Najemnik jak dzikie zwierze przetaczał sie na boki, powarkiwanie i ciężkie sapanie nasilały się.
- Rudiger to nasz przeor, arcykapłan naszego sanktuarium. Zaraz go powiadomię, że wstaliście i na_pewno od niego uzyskasz wszystkie palące Cię informacje. - Po raz kolejny najemnikiem rzucił dziwny spazm lecz tym razem akolitka była przygotowana i potrząsnęła brodaczem, który opadł na łóżko i powoli otworzył oczy.
Skorrun
Topór zalśnił a jego blask odbił sie od pancerza wojownika. Runąłeś jak zamieć, w której parę chwil wcześniej byłeś. Już prawie dosięgnąłeś swego przeciwnika gdy coś chwyciło twą kostkę a ty jak długi wyrżnąłeś na ziemię wypuszczając topór który padł pod nogi rycerza. Gdy spojrzałeś na to na czym się wyłożyłeś, zauważasz, że twą nogę trzyma....
Silne szrpniećie powoduje, że sen się rozmywa a ty powoli podnosisz ciężkie powieki. Ciepło ogarnia twe zmęczone ciało, które zlane jest potem. Widzisz jak przed tobą nachyla się okrągła buzia ślicznej dziewuszki a na drugim łóżku siedzi Skargni.

-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
Skargni
"Sanktuarium Talla powiadasz..No to masz ci los. A myślałem, że zginiemy na tym zasranym pustkowiu".
Skargni poprawił się na łóżku. Na jego twarzy wyskoczył lekki grymas bólu.
-No to niech panienka go przywoła tutaj do nas. Chodzi mi o Rudigera oczywiście.
Gdy Skargni zobaczył budzącego się towarzysza uśmiechnął się pod nosem.
"Sanktuarium Talla powiadasz..No to masz ci los. A myślałem, że zginiemy na tym zasranym pustkowiu".
Skargni poprawił się na łóżku. Na jego twarzy wyskoczył lekki grymas bólu.
-No to niech panienka go przywoła tutaj do nas. Chodzi mi o Rudigera oczywiście.
Gdy Skargni zobaczył budzącego się towarzysza uśmiechnął się pod nosem.
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Skorrun
Krasnolud zamachnął się, gruba niczym szynką ręką. Masywna i twarda, niczym kamień, pięść przebiegła tuż obok ślicznej twarzyczki. Skorrun nerwowo rozglądnął się wokół, widok jego towarzysza neico go uspokoił.
-Gdzie.. gdzie Skorrun jest? Co się stało? Gdzie jest ten wojownik Chaosu?
Krasnolud zamachnął się, gruba niczym szynką ręką. Masywna i twarda, niczym kamień, pięść przebiegła tuż obok ślicznej twarzyczki. Skorrun nerwowo rozglądnął się wokół, widok jego towarzysza neico go uspokoił.
-Gdzie.. gdzie Skorrun jest? Co się stało? Gdzie jest ten wojownik Chaosu?
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Tawerniany Zabójca Trolli
- Posty: 425
- Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 23:10
- Numer GG: 6386578
- Lokalizacja: Łódz
- Kontakt:
Kobieta z zaciekawieniem spojrzała na przebudzonego krasnoluda a nastepnie na Skargnina i wzruszyła ramionami.
- Czy wiesz o czym on mówi?? - po czym przyłożyła dłoń do czoła najemnika. - Na szczęście gorączka ustąpiła, to teraz gdy macie siebie na wzajem udam sie po przeora.
- po czy żwawo skierowała się do drzwi - Aha jadło jest na stoliczku jak i woda. - dodała i zamknęła drzwi za sobą.
Chwolowo Black's jest nieosiągalny sesjowo więc przejmuję nad nim kontolę
- Czy wiesz o czym on mówi?? - po czym przyłożyła dłoń do czoła najemnika. - Na szczęście gorączka ustąpiła, to teraz gdy macie siebie na wzajem udam sie po przeora.
- po czy żwawo skierowała się do drzwi - Aha jadło jest na stoliczku jak i woda. - dodała i zamknęła drzwi za sobą.
Chwolowo Black's jest nieosiągalny sesjowo więc przejmuję nad nim kontolę


-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
Skargni
Krasnolud prychnął i chrząknął. Podprapał się po głowie. Gdy nad czymś rozmyślał często tak robił. Po kilku minutach grobowej ciszy Skargni przerwał spokój panujący w pokoju.
-Skorrun. O jakiego Wojownika Chaosu ci chodzi? Tu przynajmniej żadnego nie było. Może to ci się przyśniło bo rzeczywiście mamrotałeś coś pod nosem. Z inżynierem też nie jest lekko. Tak samo z moją ręką. Dobrze, że znaleźli nas ci zwiadowcy. Wiem, że to może wydawać się dziwne na tym pustkowiu ale jesteśmy w sanktuarium Talla. Podobno Ulryk nie uspokoił się za bardzo bo za oknem jeszcze śnieżyca.
Krasnolud sięgnął po jadło. Wepchał to szybko do buzi a potem szybko popił.
"Uf..Nie ma to co porządne piwo i udziec z dzika. Ale cóż, w tych warunkach trzeba sobie poradzić. Chociaż wiedząc, że jesteśmy krasnoludami mogli postarać się trochę. Ale nie mamy powodów do narzekań. W końcu gdyby nie oni dawno bylibyśmy w królestwie Sigmara".
Krasnolud prychnął i chrząknął. Podprapał się po głowie. Gdy nad czymś rozmyślał często tak robił. Po kilku minutach grobowej ciszy Skargni przerwał spokój panujący w pokoju.
-Skorrun. O jakiego Wojownika Chaosu ci chodzi? Tu przynajmniej żadnego nie było. Może to ci się przyśniło bo rzeczywiście mamrotałeś coś pod nosem. Z inżynierem też nie jest lekko. Tak samo z moją ręką. Dobrze, że znaleźli nas ci zwiadowcy. Wiem, że to może wydawać się dziwne na tym pustkowiu ale jesteśmy w sanktuarium Talla. Podobno Ulryk nie uspokoił się za bardzo bo za oknem jeszcze śnieżyca.
Krasnolud sięgnął po jadło. Wepchał to szybko do buzi a potem szybko popił.
"Uf..Nie ma to co porządne piwo i udziec z dzika. Ale cóż, w tych warunkach trzeba sobie poradzić. Chociaż wiedząc, że jesteśmy krasnoludami mogli postarać się trochę. Ale nie mamy powodów do narzekań. W końcu gdyby nie oni dawno bylibyśmy w królestwie Sigmara".
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Skorrun
Krasnolud wbił się w miekkie łóżko. Ręce bezwładnie opadły na pościel.
-Skorrun widział wielkiego wojownika Chaosu, na jakiejś polanie.. ale może.. tak.. to sie napewno śniło Skorrunowi- wymamrotał pod nosem. Nie był głodny, ani spragniony. W głowie roiło się od myśli. Pamiętał tylko upadek w wielką, białą zaspę. Potem tylko, jak ocknał się na tej polanie. Wszystko było takie rzeczywiste. Wyglądało, jak żywa rzeczywistość. Krasnolud podparł się na łokciach, i spojrzał na Skarngiego.
-To mówisz, że jesteśmy w Sankrtuarium Talla?- burknął pod nosem i rozglądnął się wokół. Gdy jego zdrowe oko spojrzało na stolik, żoładek momentalnie dał o sobie znak. Skorrun usiadł na skraju łóżka i zaczął jeść cokolwiek tam znalazł. Jak nie był w ogóle głodny, tak stał się teraz niczym smok, budzący się po wieloletnim snie.
-Długo tu jesteśmy?- spytał krasnolud, wtrącając każde zdanie pomiędzy mlaśnięcia.
Krasnolud wbił się w miekkie łóżko. Ręce bezwładnie opadły na pościel.
-Skorrun widział wielkiego wojownika Chaosu, na jakiejś polanie.. ale może.. tak.. to sie napewno śniło Skorrunowi- wymamrotał pod nosem. Nie był głodny, ani spragniony. W głowie roiło się od myśli. Pamiętał tylko upadek w wielką, białą zaspę. Potem tylko, jak ocknał się na tej polanie. Wszystko było takie rzeczywiste. Wyglądało, jak żywa rzeczywistość. Krasnolud podparł się na łokciach, i spojrzał na Skarngiego.
-To mówisz, że jesteśmy w Sankrtuarium Talla?- burknął pod nosem i rozglądnął się wokół. Gdy jego zdrowe oko spojrzało na stolik, żoładek momentalnie dał o sobie znak. Skorrun usiadł na skraju łóżka i zaczął jeść cokolwiek tam znalazł. Jak nie był w ogóle głodny, tak stał się teraz niczym smok, budzący się po wieloletnim snie.
-Długo tu jesteśmy?- spytał krasnolud, wtrącając każde zdanie pomiędzy mlaśnięcia.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
