[Warhammer 40k] Wschód Słońca.

-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
-Nie..- burknął nagle Wilk-Oni znają się na obsłudze tego czegoś. Tysiąc razy lepiej niż my. My mamy walczyć tu. W środku oddziału. Bramy się otworzą a my wypłyniemy niczym morze, niszcząc wrogów i pozbawiając ich nadzieji na życie- gadał ciągle i jakby jednym ciągiem, nie zastanawiając się zbytnio co mamrocze pod nosem. Widocznie taki był efekt tych narkotyków.
Mały Snake aż się wzdrygnął -Tak, tak. Bark lepszy. O niebo- mamrotał podobnie do Wilka, widocznie narkotyk był bardzo silny.
Niewidząc kiedy, wszycy wartownicy zajeli swoje miejsca tuż przy działach boltowych, sekundę później rozległ się potężny trzask, a dwóch siedzących przy sobie snajperów, zostało zmiecionych z powieszchni murów. Dookoła w momencie było pełno dymu, który nieprzyjemnie gryzł tych, którzy nie mieli na sobie przyodzianych hełmów. Coś szybko skrzypnęło, a brama otworzyła się z hukiem na zewnątrz. Działa boltowe zaczęły pośpiesznie strzeląc, kolorowymi pociskami. Zza bram dobiegały się piekielne jęki. Wszyscy za rozkazem Wilka, ruszyliście też. Sekundy przed wybiegnięciem na pole bitwy, coś znów uderzyło. Znów w bramę, tym razem budowla zawaliła się, odcinając wam ostatnią drogę ratunku. Obraz przed wami był okropny. Wokół leżało wielu nieżywych żołnierzy Gwardii, dalej jakby dużo mniej leżacych Wojowników Chaosu. Najgorsze wrażenie wywarł na Was Delifier. Najlepsze i najgroźniejsze urządzenie Chaosu. Na srodku piersi tkwiło wielkie działo - zapewne przyczyna zniszczonej bramy. Prawe ramię, wyglądało jak podwójne działo, natomiast lewe zastępowało szcześcio slotowa wyrzutnia rakiet. Całe urządzenie poruszało się jak jadowity pająk, i było zapewne taksamo niebezpieczne. Cieszący był fakt, że jeden z Predatorów Chaosu był już pochłonięty w płomieniach, zostały jeszcze tylko dwa i ten przeklęty pajęczak.
-Giń maszkaro!- warknał Krang i wybiegł w przód. Szybko nacisnął spust rakietnicy, a pocisk powędrował prosto w głowę Delifiera. Tumany kurzu buchnęły koło niego. Masywny szteleec uśmiechnął i odwrócił się w waszą stronę.-Widzieliscie? Jakie to proste!- uradował się. Jednak tylko na chwilę. Sekundę później dopadła go niebieskawa rakieta pająka, rozrywając jego ciało na sztrzępy.-Ku*wa- warknał masywny brat Kranga, i zaciśnił uścisk na swym miotaczu-Pomszcze go!- ryknął i zaczął biec naprzód.
-Wracaj idioto!- ryknał Wilk. Zdązył tylko tyle powiedzieć, sekundę po tym, coś uderzyło niedaleko was. Głupi klang ogłuszenia ciągle rozbrzmiewał się w uszach.
Gracze (bez NPC!)
Nie wiecie gdzie jesteście, jakby w jednej dziurze w ziemi, otoczonej niewielkim zasypem. Cieszy was tylko fakt, że jesteście razem, w czwórkę. Nie licząc kawałka kombinezonu Marine, który również znalazł się z Wami w okopie. Zaczeliście się modlić, aby to był kawałek pancerza Kranga, a nie kolejny martwy członek waszej drużyny.
Wokół niewydaje się, by Chaos poległ. Wciąż słyszycie te obrzydliwe i głośne wrzaski tych przeklętych istot. Predatory Chaosu, nie są teraz waszym głównym zmartwieniem. Stal się teraz nim Delifier, olbrzymia i śmiercionośna machina wojenna. Majstersztyk Chaosu.
Mały Snake aż się wzdrygnął -Tak, tak. Bark lepszy. O niebo- mamrotał podobnie do Wilka, widocznie narkotyk był bardzo silny.
Niewidząc kiedy, wszycy wartownicy zajeli swoje miejsca tuż przy działach boltowych, sekundę później rozległ się potężny trzask, a dwóch siedzących przy sobie snajperów, zostało zmiecionych z powieszchni murów. Dookoła w momencie było pełno dymu, który nieprzyjemnie gryzł tych, którzy nie mieli na sobie przyodzianych hełmów. Coś szybko skrzypnęło, a brama otworzyła się z hukiem na zewnątrz. Działa boltowe zaczęły pośpiesznie strzeląc, kolorowymi pociskami. Zza bram dobiegały się piekielne jęki. Wszyscy za rozkazem Wilka, ruszyliście też. Sekundy przed wybiegnięciem na pole bitwy, coś znów uderzyło. Znów w bramę, tym razem budowla zawaliła się, odcinając wam ostatnią drogę ratunku. Obraz przed wami był okropny. Wokół leżało wielu nieżywych żołnierzy Gwardii, dalej jakby dużo mniej leżacych Wojowników Chaosu. Najgorsze wrażenie wywarł na Was Delifier. Najlepsze i najgroźniejsze urządzenie Chaosu. Na srodku piersi tkwiło wielkie działo - zapewne przyczyna zniszczonej bramy. Prawe ramię, wyglądało jak podwójne działo, natomiast lewe zastępowało szcześcio slotowa wyrzutnia rakiet. Całe urządzenie poruszało się jak jadowity pająk, i było zapewne taksamo niebezpieczne. Cieszący był fakt, że jeden z Predatorów Chaosu był już pochłonięty w płomieniach, zostały jeszcze tylko dwa i ten przeklęty pajęczak.
-Giń maszkaro!- warknał Krang i wybiegł w przód. Szybko nacisnął spust rakietnicy, a pocisk powędrował prosto w głowę Delifiera. Tumany kurzu buchnęły koło niego. Masywny szteleec uśmiechnął i odwrócił się w waszą stronę.-Widzieliscie? Jakie to proste!- uradował się. Jednak tylko na chwilę. Sekundę później dopadła go niebieskawa rakieta pająka, rozrywając jego ciało na sztrzępy.-Ku*wa- warknał masywny brat Kranga, i zaciśnił uścisk na swym miotaczu-Pomszcze go!- ryknął i zaczął biec naprzód.
-Wracaj idioto!- ryknał Wilk. Zdązył tylko tyle powiedzieć, sekundę po tym, coś uderzyło niedaleko was. Głupi klang ogłuszenia ciągle rozbrzmiewał się w uszach.
Gracze (bez NPC!)
Nie wiecie gdzie jesteście, jakby w jednej dziurze w ziemi, otoczonej niewielkim zasypem. Cieszy was tylko fakt, że jesteście razem, w czwórkę. Nie licząc kawałka kombinezonu Marine, który również znalazł się z Wami w okopie. Zaczeliście się modlić, aby to był kawałek pancerza Kranga, a nie kolejny martwy członek waszej drużyny.
Wokół niewydaje się, by Chaos poległ. Wciąż słyszycie te obrzydliwe i głośne wrzaski tych przeklętych istot. Predatory Chaosu, nie są teraz waszym głównym zmartwieniem. Stal się teraz nim Delifier, olbrzymia i śmiercionośna machina wojenna. Majstersztyk Chaosu.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
John
"O cholera. Ten Delifier jest naprawdę okropny. Musimy go jakoś załatwić. Tylko jak?"
Johny leżał w okopie. Oddychał ciężko. Potężny zastrzyk adrenaliny robił swoje.
-Kapitanie! Co robimy w takiej sytuacji. Nie mamy bardzo śmiercionośnych broni. Może rzucimy w niego granatami EMP?
Czekał na reakcję kapitana. W międzyczasie zmienił broń na Autoguna. Dzierżył go w łapskach. Był przygotowany do walki.
"O cholera. Ten Delifier jest naprawdę okropny. Musimy go jakoś załatwić. Tylko jak?"
Johny leżał w okopie. Oddychał ciężko. Potężny zastrzyk adrenaliny robił swoje.
-Kapitanie! Co robimy w takiej sytuacji. Nie mamy bardzo śmiercionośnych broni. Może rzucimy w niego granatami EMP?
Czekał na reakcję kapitana. W międzyczasie zmienił broń na Autoguna. Dzierżył go w łapskach. Był przygotowany do walki.
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Mat
- Posty: 514
- Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 19:10
- Lokalizacja: z kapusty
Cedrick
-EMP nic tu nie pomoże, to nie jest zwykła kupa rzelstwa, to prawdziwy demon zakuty w stal. Patrz na szczyt wierzyczki bracie. Widzisz tę rogatą głowę wystającą z korpusu? powiedzał do brata Johna wskazując mieczem na niwielki obiekt wyglądający jak rogata głowa zatknięta na palu. -Jeśli to zniszczymy zyskamy przewagę, oślepimy albo nawet zniszczymy ro plugastwo. Bracie Sierżancie, jeśli odwrócicie uwagę potwora zdołam zakraść się do maszyny od tyłu i ją prawdopodobnie zniszczyć.
-EMP nic tu nie pomoże, to nie jest zwykła kupa rzelstwa, to prawdziwy demon zakuty w stal. Patrz na szczyt wierzyczki bracie. Widzisz tę rogatą głowę wystającą z korpusu? powiedzał do brata Johna wskazując mieczem na niwielki obiekt wyglądający jak rogata głowa zatknięta na palu. -Jeśli to zniszczymy zyskamy przewagę, oślepimy albo nawet zniszczymy ro plugastwo. Bracie Sierżancie, jeśli odwrócicie uwagę potwora zdołam zakraść się do maszyny od tyłu i ją prawdopodobnie zniszczyć.

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Sierżant
- Przesrane. - rzucił. - Marne szanse, ale warto spróbować. Ale najpierw, patrzcie na to. - powiedział, wyciągając granat znacznikowy i z zamachu rzucając nim w Defilera. - Jak pierdolną to coś z orbity, to nie będzie trzeba ryzykować życiem. - dodał, wyciągając z kabury pistolet bolterowy i chowając głowę w oczekiwaniu na bombardowanie z orbity.
- Przesrane. - rzucił. - Marne szanse, ale warto spróbować. Ale najpierw, patrzcie na to. - powiedział, wyciągając granat znacznikowy i z zamachu rzucając nim w Defilera. - Jak pierdolną to coś z orbity, to nie będzie trzeba ryzykować życiem. - dodał, wyciągając z kabury pistolet bolterowy i chowając głowę w oczekiwaniu na bombardowanie z orbity.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Parsival Gaveriell Galadium
Nie wychylajcie głów pajace bo jak wam je odstrzelą to wam kurwa nie pomogę! Pochylił głowy kompanów. Sam wyciągnął swój miecz i lekko klingą spojżał na robota. Cholerstwo jest duże ale w około jest dużo takich dołów. Możemy się między nimi przemieszczać. Który z was jest zwiadowcą. Zwiadowca powinienłby mieć skaner cieplny aby widzieć ludzi którzy używają maskowania. Można go użyć aby stąd zlokalizować i zniszczyć te siły wroga które zostały w pobliżu. Rozejżał się po drużynie. Radzę wam wziąść zastrzyk. Jak będziecie wykonywać wasz zwrot taktyczny to zrobicie to wtedy w ekspresowym tempie.
Nie wychylajcie głów pajace bo jak wam je odstrzelą to wam kurwa nie pomogę! Pochylił głowy kompanów. Sam wyciągnął swój miecz i lekko klingą spojżał na robota. Cholerstwo jest duże ale w około jest dużo takich dołów. Możemy się między nimi przemieszczać. Który z was jest zwiadowcą. Zwiadowca powinienłby mieć skaner cieplny aby widzieć ludzi którzy używają maskowania. Można go użyć aby stąd zlokalizować i zniszczyć te siły wroga które zostały w pobliżu. Rozejżał się po drużynie. Radzę wam wziąść zastrzyk. Jak będziecie wykonywać wasz zwrot taktyczny to zrobicie to wtedy w ekspresowym tempie.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Sierżant
Złapał rękę Parsivala i zdjął ją ze swojej głowy.
- Mam dla ciebie komunikat, młody. To ja tu jestem dowódcą, a jako że jesteśmy pod jurysdykcją Gwardi Imperialnej, mam prawo rozstrzelać żołnierza bez sądu za niesubordynację lub próbę przejęcia dowodzenia. Więc lepiej zamknij mordę i czekaj, az z orbity zrobią takie wielkie kuku. I wtedy zobaczymy, czy w ogóle coś jeszcze trzeba robić. - powiedział zimnym głosem, nasłuchując świstu pocisków tnących atmosferę planety...
Złapał rękę Parsivala i zdjął ją ze swojej głowy.
- Mam dla ciebie komunikat, młody. To ja tu jestem dowódcą, a jako że jesteśmy pod jurysdykcją Gwardi Imperialnej, mam prawo rozstrzelać żołnierza bez sądu za niesubordynację lub próbę przejęcia dowodzenia. Więc lepiej zamknij mordę i czekaj, az z orbity zrobią takie wielkie kuku. I wtedy zobaczymy, czy w ogóle coś jeszcze trzeba robić. - powiedział zimnym głosem, nasłuchując świstu pocisków tnących atmosferę planety...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Wrzawa dookoła była niesamowita. Co chwilę to z jednej, to z drugiej strony nadbiegały głośne odgłosy. To kilka bolterów otworzyło swój ogień, to znów Delifier uderzył z swego olbrzymiego działa. Jęki.. peło jęków. Jęki umierających, jęki cierpiących, jęki bojących się wojowników. Atmosfera była niesamowita, w powietrzu utrzymywał się zapach spalenizny. Nagle do waszych uszu dobiegł wrzask brata Kranga. Niepotrafiliście oprzeć się pokusie i delkatnie wychyliliście głowy. Masywny wojownik, stanął tuż przed Demonem. Warknął coś ospale. Wojownik Chaosu, nadbiegający z boku, uderzył swym mieczem. Skorrin, odwrócił się, a miecz uderzył w wielką butlę noszoną na jego plecach. Blask oślepił was na chwilę. Gdy ciekawość, znów przebiła zdrowy rozsądek, znów wychyliliście się. Delifier stał caływ płomieniach, jednak nie przeszkadzało mu to w dalszym strzelaniu. Dookoła leżało kilka zwęglonych zwłok Wojowników Chaosu. Nagle coś pierdyknęło z góry. Jakby na Demona spadł olbrzymi kawał żelastwa. Rozległ się wielki wybuch, a fala uderzenowa, wraz z kilkoma kawałkami skały, przemknęła Wam nad głowami. Zaczęliście się cieszyć, że wychyliście głowy na klika cali.
Delifier był ropiepszony, niczym krowie gówno, w które ktoś wsadził dynamit i odpalił. Sytuacja zrobiła się klarowna, naprzeciw Was stała piątka Wojowników Chaosu, biegnąca w Waszą stronę. Prawdopodobnie.. szybki atak powinien ich wykończyć.
Delifier był ropiepszony, niczym krowie gówno, w które ktoś wsadził dynamit i odpalił. Sytuacja zrobiła się klarowna, naprzeciw Was stała piątka Wojowników Chaosu, biegnąca w Waszą stronę. Prawdopodobnie.. szybki atak powinien ich wykończyć.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Sierżant
Ryknął przeciągle, wyskakując z okopu.
- ZAAAAAAAAA MNĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄ!! - przesadził ziemną osłonę, i nawet nie patrząc czy towarzysze atakują razem z nim, zaszarżował na chaosytów, strzelając z pistoletu bolterowego.
Sztandar furkotał na wietrze, i od prędkości biegnącego Sierżanta. Tuż przed wojownikami Chaosu pistolet opadł na ziemię, a Sierżant wysunął szpony energetyczne, przygotowując się do walki wręcz...
Ryknął przeciągle, wyskakując z okopu.
- ZAAAAAAAAA MNĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄ!! - przesadził ziemną osłonę, i nawet nie patrząc czy towarzysze atakują razem z nim, zaszarżował na chaosytów, strzelając z pistoletu bolterowego.
Sztandar furkotał na wietrze, i od prędkości biegnącego Sierżanta. Tuż przed wojownikami Chaosu pistolet opadł na ziemię, a Sierżant wysunął szpony energetyczne, przygotowując się do walki wręcz...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Parsival Gaveriell Galadium
For the emperror! Rzucił się w stronę wojowników chaosu z karabinkiem laserowym w jednej i pistoletem boltowym w drugiej ręce. Zaczął biec w stronę wojowników zła posyłając w ich stronę strzał za strzałem. Jako że był z typowo strzeleckiego zakonu (to prawdziwe Blood Ravens) jego strzały nie mogły chybiać. Jeżeli doszło do walki w ręcz odrzucił karabin i wyciągnął miecz. Z mieczem w jednej i pistoletem w drugiej ręce przedzierał się przez wrogów zadając płytkie aczkolwiek bolesne udeżenia w okolice kolan, łokci, szyi knykci etc. (wiem w co celować bo w końcu jestem medykiem.) Staram się strzelać w głowę.
For the emperror! Rzucił się w stronę wojowników chaosu z karabinkiem laserowym w jednej i pistoletem boltowym w drugiej ręce. Zaczął biec w stronę wojowników zła posyłając w ich stronę strzał za strzałem. Jako że był z typowo strzeleckiego zakonu (to prawdziwe Blood Ravens) jego strzały nie mogły chybiać. Jeżeli doszło do walki w ręcz odrzucił karabin i wyciągnął miecz. Z mieczem w jednej i pistoletem w drugiej ręce przedzierał się przez wrogów zadając płytkie aczkolwiek bolesne udeżenia w okolice kolan, łokci, szyi knykci etc. (wiem w co celować bo w końcu jestem medykiem.) Staram się strzelać w głowę.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E

-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
Johny
Przyglądał się całej sytuacji z boku. "Najpierw kłótnia w drużynie a teraz ta kupa żelastwa z góry. Ahh.. Ta wojna jest naprawdę popieprzona".
Widząc nadbiegających Wojowników Chaosu, Johny ścisnął swój Autogun. By nie przedłużać momentu oczekiwania na walkę, mężczyzna zaczął biec w stronę przeciwników. Miał swój Autogun. To powinno wystarczyć. Po chwili oddał serię strzałów w jednego z nich. W razie czego jako tarcza służy mu jego broń. "Może będe mógł przynajmniej odbić ich ciosy gdy dojdzie do walki wręcz".
Mam takie małe zapytanie. Przecież Krang i jego brat w poprzednim udpt zginęli to jak mogli znowu wyjść na pole walki ??[/img]
Przyglądał się całej sytuacji z boku. "Najpierw kłótnia w drużynie a teraz ta kupa żelastwa z góry. Ahh.. Ta wojna jest naprawdę popieprzona".
Widząc nadbiegających Wojowników Chaosu, Johny ścisnął swój Autogun. By nie przedłużać momentu oczekiwania na walkę, mężczyzna zaczął biec w stronę przeciwników. Miał swój Autogun. To powinno wystarczyć. Po chwili oddał serię strzałów w jednego z nich. W razie czego jako tarcza służy mu jego broń. "Może będe mógł przynajmniej odbić ich ciosy gdy dojdzie do walki wręcz".
Mam takie małe zapytanie. Przecież Krang i jego brat w poprzednim udpt zginęli to jak mogli znowu wyjść na pole walki ??[/img]
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Mat
- Posty: 514
- Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 19:10
- Lokalizacja: z kapusty
Cedrick siedział w leju i walił do heretyków z boltera nie oszczędzając amunicji. Jeśli pojawiło się coś groźniejszego niż plugawy marine czy raptor rozwalał to rzucając granat (mowa tu o terminatorach i obliteratorach o ile są). Po zurzyciu dwóch pierwszych magazynków odłożył bolter i złapał za miecz łańcuchowy. Wilk wyleciał z furią na gromadę heretyków rąbiąc ich z obrotu. Torował sobie drogę przez pobojowisko mieczem i bolterem lecz jego głównym celem był dowódca zdrajców. Już czekało honorowe miejsce przy pasie marinera na głowę oficera.

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Wojownicy Chaosu byli zaskoczeni, nagłym pojawieniem się kilku Marines. Pierwszy z nich, przewrócił się otrzymując posik od Sierżanta, który trafił wprost w twarz wojownika. Rozległ się ochydny trzask kości, a żołnież osunął się martwy na ziemię.
Drugi poległ dwa uderzenia serca po pierwszym. Bolty i lasery, wysłane przez Parsivalla przebiły nawet jego pancerz, który delikatnie zasyczał.
Później było tylko gorzej. Wojownicy Chaosu, zorientowali się, że ktoś stoi im na drodze. Trójka z nich zatrzymała się, a wielkie karabiny maszynowe zostały skierowane w waszą stronę. Przeszedł Was niewielki dreszcz. Wtedy coś wybuchnęło, a z trójki żołnieży, została tylko sałatka po Chaośnicku. Cedrick stał z tyłu. Zaczęliście się cieszyć, że właśnie tam był.
Walka zaczynała się już kończyć. Obroniliście się. Wokół leżało mnóstwo ciał. Ciał dzielnych Marines i Gwardi Imperium, i plugawych Żołnieży Chaosu. Nagle głeboki ryk rozbrzmiał się do okoła. Zauważyliście Białego Kła, spierającego się z masywnym Żołnierzem Chaosu. Marines odskoczył w tył, sprawnie unikając ostrego, jak brzytwa ostrza, które przemknęło koło głowy. Szybkim ruchem zdjął z pleców, swój wierny karabin i nacisnął spust. Żołnierz Chaosu padł trupem, na ubitą ziemię. Biały Kieł niewyglądał na zrelaskowanego. Cała twarz miał umazaną w ciemnej krwii. Zaczeliście iśc w jego stronę.
Nagle z ciemności wyłonił się kolejny Żołnierz Chaosu. Ten miał na plecach olbrzymi sztandar, przestawiający herb Chaosu.
-Czy Ty o czymś nie zapomniałeś?- burknął, głośnym, doniosłym głosem. Biały Kieł, zdrętwiał i niemlaże odrazu okropnie pobladł na twarzy.
-Nie.. nie teraz szujo!- warknął w jego stronę, głosem pełnym nienawisci.
-Szujo? Jestem Twoim Lordem, Ty idioto!- warknął straszlwie, i uniósł dłoń w górę. W tym samym momencie, Biały Kieł runął na ziemię. Jego skafander zaczął czernieć, a w miejscu symboli Marines, zabłysły czerwone runa. Skóra poczerniała. Teraz stał się identyczny, jak swój karabin... teraz wszystko stało się jasne. Biały Kieł, od początku był wyznawcą Chaosu...
Wstał po chwili. Jakby pewniejszy. Spojrzał na swego 'wybawiciela' i skłonił mu się.
-Teraz idź Czarny Kle. Wprost do Trienstitch. Tam się spotkamy.- warknął wysoki wojownik, i niemalże w tym samym momencie rozpłynął się w powietrzu. Były Marines, spojrzał na Was zimnym wzrokiem.
-Człeczyny. Nie próbojcie za mną isć!- warknął i zaczął biec w przeciwnym kierunku do Waszego. Coś Wam mówiło, że macie za nim podążać. Lecz to nie był napewno zdrowy rozsądek.
Drugi poległ dwa uderzenia serca po pierwszym. Bolty i lasery, wysłane przez Parsivalla przebiły nawet jego pancerz, który delikatnie zasyczał.
Później było tylko gorzej. Wojownicy Chaosu, zorientowali się, że ktoś stoi im na drodze. Trójka z nich zatrzymała się, a wielkie karabiny maszynowe zostały skierowane w waszą stronę. Przeszedł Was niewielki dreszcz. Wtedy coś wybuchnęło, a z trójki żołnieży, została tylko sałatka po Chaośnicku. Cedrick stał z tyłu. Zaczęliście się cieszyć, że właśnie tam był.
Walka zaczynała się już kończyć. Obroniliście się. Wokół leżało mnóstwo ciał. Ciał dzielnych Marines i Gwardi Imperium, i plugawych Żołnieży Chaosu. Nagle głeboki ryk rozbrzmiał się do okoła. Zauważyliście Białego Kła, spierającego się z masywnym Żołnierzem Chaosu. Marines odskoczył w tył, sprawnie unikając ostrego, jak brzytwa ostrza, które przemknęło koło głowy. Szybkim ruchem zdjął z pleców, swój wierny karabin i nacisnął spust. Żołnierz Chaosu padł trupem, na ubitą ziemię. Biały Kieł niewyglądał na zrelaskowanego. Cała twarz miał umazaną w ciemnej krwii. Zaczeliście iśc w jego stronę.
Nagle z ciemności wyłonił się kolejny Żołnierz Chaosu. Ten miał na plecach olbrzymi sztandar, przestawiający herb Chaosu.
-Czy Ty o czymś nie zapomniałeś?- burknął, głośnym, doniosłym głosem. Biały Kieł, zdrętwiał i niemlaże odrazu okropnie pobladł na twarzy.
-Nie.. nie teraz szujo!- warknął w jego stronę, głosem pełnym nienawisci.
-Szujo? Jestem Twoim Lordem, Ty idioto!- warknął straszlwie, i uniósł dłoń w górę. W tym samym momencie, Biały Kieł runął na ziemię. Jego skafander zaczął czernieć, a w miejscu symboli Marines, zabłysły czerwone runa. Skóra poczerniała. Teraz stał się identyczny, jak swój karabin... teraz wszystko stało się jasne. Biały Kieł, od początku był wyznawcą Chaosu...
Wstał po chwili. Jakby pewniejszy. Spojrzał na swego 'wybawiciela' i skłonił mu się.
-Teraz idź Czarny Kle. Wprost do Trienstitch. Tam się spotkamy.- warknął wysoki wojownik, i niemalże w tym samym momencie rozpłynął się w powietrzu. Były Marines, spojrzał na Was zimnym wzrokiem.
-Człeczyny. Nie próbojcie za mną isć!- warknął i zaczął biec w przeciwnym kierunku do Waszego. Coś Wam mówiło, że macie za nim podążać. Lecz to nie był napewno zdrowy rozsądek.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
John
"Uff..Jakoś sobie z nimi poradziliśmi. Mogło być gorzej. Ale poległo wielu wojowników. To jest smutne.."
Spuścił swój Autogun w dół. To był koniec. Nie spodziewał się, że Biały Kieł jest jednym z Żołnierzy Chaosu.
-Ja bym proponował dyskretnie za nim pójść. Jestem dobrym zwiadowcą więc mógłbym pójść sam lecz gdyby przyszło do walki to nie miałbym szans. Co wy na to?
"Uff..Jakoś sobie z nimi poradziliśmi. Mogło być gorzej. Ale poległo wielu wojowników. To jest smutne.."
Spuścił swój Autogun w dół. To był koniec. Nie spodziewał się, że Biały Kieł jest jednym z Żołnierzy Chaosu.
-Ja bym proponował dyskretnie za nim pójść. Jestem dobrym zwiadowcą więc mógłbym pójść sam lecz gdyby przyszło do walki to nie miałbym szans. Co wy na to?
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Parsival Gaveriell Galadium
Zaczepia granatnik do swojego karabinu. Smaruje znacznik który dostał od kolegi mocnym klejem termicznym (do zaklejania ran pod wpływem ciepła... bardzo mocny). Wkłada do zimnej lufy granatnika... celuje w kła... włącza znacznik... celuje powoli... pociąga za spust jak celownik wskazał trajektorię lotu na Kła. UCIEKAMYYYYY!!! Uciekł do najbliższego bunkra.
Zaczepia granatnik do swojego karabinu. Smaruje znacznik który dostał od kolegi mocnym klejem termicznym (do zaklejania ran pod wpływem ciepła... bardzo mocny). Wkłada do zimnej lufy granatnika... celuje w kła... włącza znacznik... celuje powoli... pociąga za spust jak celownik wskazał trajektorię lotu na Kła. UCIEKAMYYYYY!!! Uciekł do najbliższego bunkra.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E

-
- Mat
- Posty: 514
- Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 19:10
- Lokalizacja: z kapusty
Cedrick
-Twoja głowa będzie wisiała u mojego pasa!! krzyknął za zdrajcą tuż przed tym jak brat Parsival wystrzelił pocisk. Zignorował nakaz Parsivala. Spojrzał ponuro po towarzyszach -I co teraz?! Będziemy tu tak siedzieć i rozmyślać puki Imperium nie upadnie pod ciężarem zdrady?! po tych słowach strząsnął z miecza krew zdrajców i przyczepił do pasa. Krążył po pobojowisku przyglądając się poległym. Dobijał strzałem w głowę marines chaosu któży jeszcze wykazywali oznaki życia.
-Twoja głowa będzie wisiała u mojego pasa!! krzyknął za zdrajcą tuż przed tym jak brat Parsival wystrzelił pocisk. Zignorował nakaz Parsivala. Spojrzał ponuro po towarzyszach -I co teraz?! Będziemy tu tak siedzieć i rozmyślać puki Imperium nie upadnie pod ciężarem zdrady?! po tych słowach strząsnął z miecza krew zdrajców i przyczepił do pasa. Krążył po pobojowisku przyglądając się poległym. Dobijał strzałem w głowę marines chaosu któży jeszcze wykazywali oznaki życia.

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
