[Warhammer 40k] Wschód Słońca.

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Parsival Gaveriell Galadium

Wyjęłem genoziarno dzielnego marines'a przy wtórze modlitwy kompanów. Modlitwy do imperatora były zawsze elementem sakralnym który pokazywał ich głęboką wiarę. Po zakończeniu tego procesu podchodzę do orka. Nakładam translator na ucho. Aktywuję go głosem. Kto cie wysłał beznadziejna szumowino, gadaj a umżesz szybko. Otwieram apteczkę i wyciągam z niego jad trezyterowy. Nieszkodliwy ale bardzo bolesny. Biorę go do strzykawki o najwiękrzej igle. To jest jad który zwiękrzy twoje cierpienia. GADAJ WSZYSTKO! Nr. kompanii, umiejscowienie innych jednostek, wyposarzenie, a obiecuję że jad przestanie działać. Wstrzykuję mu go powoli do żył. Widzę jak ork wywraca się w męczarniach... pobladł. Taki widok był naprawdę smutny. Ork miał czystość myślenia nie spentaną żadnymi narkotykami. Wił się z bólu. Powiedz, a ból minie. Mówię przymilnym głosem. Sączę jad słów w jego uszy... że przeżyje, że będzie królem, ale niech zdradzi odpowiedzi. Te środki zawsze działają. Jak już wszystko powie to przywódca decyduje co z nim robić.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 1 stycznia 2007, 16:57 przez scorez, łącznie zmieniany 1 raz.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Ork wytrzeszczył oczy, gdy w jego żyły wpił się jad. Z jednej strony ten sadystyczny medyk, z drugiej ten białowłosy mężczyzna, z wielkim karabinem. Jak nie z tej to w tą. Ork wykrzyczał i wybełkotał kilka niezrozumiałych wyrazów, do ucha Parsivalla dobiegło mniejwięcej coś takiego-Tu być tas pełno. Wszędzie. Wy już nie żyć człecyzny- zdażył tylko wyłkać i chwycił niewielki topór w rękę, szybkim i zwartym ruchem podążył on, wraz z ciężkim ramieniem zielonoskórego tuż wskroń Medyka... Powietrze znów wypełniło się zapachem spalonych włosów, to tylko mówiło o tym, że piekielna broń Dowódcy została użyta. Topór upadł z bezgłośnym klangiem, kilkanaście centymetrów od Medyka. Zaprawde dziwny był sposób działania Wilka laser, jakby wypalał mieśnie i kości od środka.. Ciało Orka było wysuszone, niczym wilnka węża. I tak również wyglądało.
-Więc co powiedział?- spytał Dowódca i zarzucił karabin na ramię.-O ile w ogóle powiedział coś z sensem..
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Hose15 »

John

Johny uśmiechnął się pod nosem. "Widzę, że tu nie wszyscy są towarzyscy ale cóż, tak to jest na wojnie. Ciekawy typek z tego Wilka". Po chwili mężczyzna podszedł do grupki która stała przy żywym jeszcze orku.
John stał i przyglądał się spokojnie całej sytuacji.
-W sumie to stwierdził tylko, że jest ich tu pełno - zwrócił się John do Dowódcy. -A to już wiemy. Trzeba podążać dalej śladami tych zielonoskórych. Może następnym razem szczęście będzie nam sprzyjać i wyciągniemy jakieś dodatkowe informacje.
Mężczyzna potrząsnął Autogunem w rękach.
Czerwona Orientalna Prawica
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Rarsival Gaveriell Galadium

Ma ktoś coś mocniejszego? Ahhh... kto chce spirytusu? Mam cały plecack wystarczy tylko cedzić przez chlebek. Sam tak postępuję. Biorę dawkę od której się nie upiję... w końcu jestem Blood Ravens'em.
Ostatnio zmieniony piątek, 29 grudnia 2006, 13:05 przez scorez, łącznie zmieniany 1 raz.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Sierżant

Splunął na ziemię.
- Czas ruszyć tyłki, chłopaki. - rzucił w przestrzeń, czekając na reakcję kapitana. Tymczasem rozglądał się po okolicy, wypatrując przejawów aktywności wroga.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
shade
Mat
Mat
Posty: 514
Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 19:10
Lokalizacja: z kapusty

Post autor: shade »

Przepraszam myślałem że jeszcze nie wszystkie orki poległy.

Wilk stał z dala od reszty, przyglądał się zwęglonym zwłokom orków. Nagle usłyszał jak Parsival mówi coś o alkocholu.
-Spirytus? A na jaką cholere ci tu spirytus! Nie zapij się, będzie ci potrzebny jasny umysł powiedział kierójąc się w kierunku braci. -A jeśli już mowa o spirytusie bracia, próbowaliście gorzały z Balla? Kiedy byłem jeszcze gwardzistą, stacjonowałem na tej planecie. Pędziliśmy tam dobrą gorzałe, dawała ostro, braliśmy ją na front. Kiedy Tak się zagrzewało do boju kiedy komisarze nie widzieli hahahaha
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Parsival Gaveriell Galadium

Hehe... takie są skutki długotrwałego szału bitewnego.


Ej! Jak kiedyś się tak zagrzewałeś to i teraz możesz, prawda? Spokojnie, nie upijesz się. Mało dawkuję. Popijam lekko i dolewam sobie drugi kieliszek z polipropylenu (te co się nie palą i są twarde jak diament). Widzisz? Wypiłem dwa kieliszki i żyję. Nieudolnie udaję że zataczam się na bok.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Wilk uśmiechnął się, widząc opijających się towarzyszy.
-No! Dość tego małe alkocholiki. Musimy iść naprzód. Ta przeklęta armia, porusza się szybciej niż my. Musimy się pośpieszyć- rzekł i spojrzał po wszystkich towarzyszach.
-Snake? Wszystko w porządku?-spytał widząc wężowatego człowieka, trzymającego się za bark. Zwiadowca kiwnął głową. Był bledszy niż zazwyczaj, prawdopodobnie, przez nagłą utratę krwi.

-Więc chodźmy-rzekł i ruszył w stonę, z której prawdopodobnie przybyli orkowie. Dookoła śmierdzialo starym. rozważonym mięsem. Krang kopiąc jedno ze zwłok, uderzył z taką siłą, że rozwalił jego czaszkę, a masywny żelazny but utkwił w środku. Większość jego kombinezonu była zakrwawiona zielonkawą, śmierdzącą juchą.

Strata jednego z towarzyszy, mogła się żle odbić na dalszym ciągu wyprawy. Jednak to zawsze jedna para broni więcej.

Szliście już długo, nogi zaczęły boleć, od ciągłego podążania po bitej skale. Nagle Armia Chaosu się zatrzymała. To było bardzo dziwne. Pięćdziesiąt osób, staneło jak wrytych, wpatrując się w jeden punkt. Ze strachem wasz wzrok podążył dalej. Na ich drodze stanęło niewielkie, otoczone murem miasto- czyżby to był cel ich wędrówki? Stali tak długo w jednym miejscu. Krang burknął coś o odpoczynku przed walką. Jednak Chaos nie mógł odpoczywać, te zmutowane bestie tego nie potrzebowały. Nie przejmując się tym, ciągle brnęliście naprzód, znaleźliście się na dziwnej.. jakby polanie. To było bardzo zaskakujące. Wszędzie góry, i niezliczony ciężar szarej masy, a tu, wielki krąg, gęstej kłebiastej trawy.

-Stać- burknął niski i krępy mężczyzna, trzymający w rękach autoguna. Na sobie miał charakterystyczny pancerz Gwardi Imperium. Wokół niego, jak z gęstej mgły wyłoniło się jeszcze z dwudziestu mężczyzn, każdy ubrany tak, jak on. Z kręgu wyszedł natomiast inny. Nieco wyższy i łysy człowiek, trzymający w ręku długi miecz.
-Co tu robią Marines?-zdziwił się, widząc Was. Ostrze odbiło jakiś blask światła, który bezkreśnie zniknał w ciemności wieczoru.

Wilk spojrzał na dowódcę odziału -Jestesmy tu, aby pilować ich- burknął i wskazał palcem, stojąca armię Chaosu. Dostaliśmy rozkaz, polegający na podążaniu za nimi, i w wypadku bliższego spotkania, o zniszczenie.[/i]
-Zniszczenie powiadasz?- zdziwił się łysy jegomość -Więc się nam przydacie, opuścić broń- dodał, a każdy z jego ludzi, pośpiesznie opuścił glos, słuchając go, niczym pies, Pana.
-Jestem Edrick Jevolski, dowódca oddziału Sarny- burknał i wyciągnął dłoń w stronę Dowócdy. Wilk uścisnął jego dłon -Wilk, dowódca tego oddziału.

Nagle jakby z nikąd wyłonił się dość duży poduszkowiec, w zielonkawych barwach. -Chodźcie- zawołał jeden z żołnieży, i kiwnął ręką.

Transporter był wspaniały. Byłby jeszcze bardziej wspaniały, gdyby w środku, nie śmierdziało slpleśniałym serem. Podróż była wygodnia, niemalże żadnych zachwiań i turbulencji. Po niedługim locie, dotarliście na miejsce docelowe. Miasteczko Brunden, mała miejscówka, otoczona grubym, żelaznym murem, na którym co dwa metry były rozstawione działa boltowe. W środku było niewielu miejscowych. Około dziewięćdziesiąt procent ludzi tam zamieszkałych, należała do Gwardi Imperium. Wsżedzie stały jakieś maszyny, czołgi i inne, dziwne urządzenia. Grupa Marines w tym miejscu była 'wprost' niezauważalna dla nikogo.

-Chaos przyjdzie tu najprędzej rano- burknął Edrick- Jest tu oberża.. nawet dwie. Więc chyba nie musze, Wam mówić co macie robiuć- dodał, a po jego twarzy przemknął niewielki uśmiech, odwrócił się i podążył gdzieś, z bardzo przysadzistym jegomościem.

Była już wczesna noc chłód zaczynał obejmować tą krainę, niczym woda obejmowała topiącego się. Na niebie roiło się, od niewielkich i krnąbrnych chmurek.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Hose15 »

John

Mężczyzna zdziwił się gdy tylko oddział wyłonił się na polanie. Z uwagą słuchał słów ich dowódcy. "A więc to takie buty"- pomyślał. "Na wojnie zdarzają się nieprzewidywalne sytuacje. Zapewne teraz będziemy walczyć razem z nimi. W ich szeregach. W sumie to mi nie pasuje. Wole samotne wypady na tyły wroga ale cóż jeśli taka ich wola nie będe się sprzeciwiał. W końcu sam Dowódca nie oponował". Gdy dotarli do Brungen Johny w końcu mógł odetchnąć świeżym powietrzem. Lecz gdy wokół niego tłoczyły się czołgi i machiny oraz żołnierze mało co nie zgubił się w tym miasteczku.
Gdy usłyszał coś o oberży uśmiechnął się pod nosem. Czekał na reakcję towarzyszy.
-W sumie to ja mogę pójść. Przynajmniej wypijemy za zdrowie poległego oraz za powodzenie jutrzejszej bitwy.
Czerwona Orientalna Prawica
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Sierżant

Znów warknął coś niezrozumiale. Zamiast do oberży, skierował się na obchód murów miasteczka, przyglądając się ciężkim bolterom i oceniając, przy którym najlepiej będzie zająć stanowisko. Znał się na obsłudze ciężkiego sprzętu, więc na pewno będzie użyteczny w czasie tej walki.
Ale najważniejsze, żeby skoordynować wszystkich mających sprzęt wystarczająco ciężki, żeby niszczyć czołgi. Predatory Chaosu były największym zagrożeniem.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Parsival Gaveriell Galadium

To ja poszukam szpitala. Poleczę kogo trzeba i uzupełnię swoje zapasy... coś mi spirytusu zabrakło. Uśmiechnął się szczerze. Jak skończę to dołączę do was do oberży. Uśmiechnął się drwiąco i spojżał na Sierżanta. Sierżanicie. Ja jako twój lekaż i farmaceuta muszę pobrać próbkę twojego moczu... nie miej mi tego za złe ale mam podejżenie że stosujesz narkotyki otępiające przed bitwą, więc wiesz... to jest mój zasrany czy jak kto woli zaszczany obowiązek.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
shade
Mat
Mat
Posty: 514
Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 19:10
Lokalizacja: z kapusty

Post autor: shade »

Cedrick
Wilk leniwie się rozłożył przed oberżą. Wyciągnął bolter i rozłożył go na części pierwsze. Musiał wyczyścić każdą drobną część by broń go nie zawiodła w nadciągającej walce. Po uporaniu się z karabinem zabrał się za miecz łańcuchowy. W czasie czyszczeni ekwipunku zaczął odmawiać modlitwę do patryjarchy o powodzenie bitwy. Gdy już nie miał co do roboty Cedrick postanowił się zrelaksować. Trudy podróży dały mu się we znki. Postanowił po raz pierwszy od wymarszu zdjąć hełm. Złapał rękoma za boki i lekko przekręcił w lewą stronę trzymając za dwa małe guziki. Z filtrów dobiegło ciche syknięcie i w końcu czaszka puściła odsłaniając wiecznie ukrytą twarz wojownika. Cdrick wziął głęboki wdech by poczuć jak w tym miasteczku pachnie prawdziwe powietrze, niefiltrowane. Marine zaczął obserwować otoczenie, przyglądał się gwardzistom i ich sprzętowi, głboko wdychał powietrze by mógł dzięki nadludzkim zdolnościom poczuć panującą atmosferę, emocje żołnierzy, strach i odwagę.
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Nawet niewiecie, kiedy się ściemniło. Grube, czarne chmury, zakryły sklepienie tak szczelnie, że nieprzechodziło przez nie nawet jeden, malutki promyczek słońca. W osadzie zaczęło się robić coraz to bardziej nerwowo. Dopiero teraz przybyły pięciometrowe roboty bitewne Gwardii Imperium. Poruszały się z gracją czapli, a wielkie działa na ich przodzie, mówiły tylko o tym, że napewno są groźniejsze, niż sam ptak.

Parsivall, niestety nie znalazł szpitala, ta osada okazała się być, jednym z wielu punktów typowo obronnych, a szpital z biegiem czasu, zamieniono na magazyn amunicji.

Wiejący wiatr, był coraz to zimniejszy, i bardziej przerażający. Świszczał cicho, niczym jakiś mały, wstrętny gryzoń piłujący deski. Nagle świszczenie, przerwały okropne ryki i warkot maszyn. Jedno było pewne - Chaos nadchodził. Żołnierze Gwardi, ruszyli szybko do obsługi dział boltowych. A przed bramą ustawiły się roboty, i jeden lekki czoł. Wokół było pełno ludzi. Ludzi którzy byli tu by ochronić tą osadę. Większośc tych ludzi.. wzięła środki narkotyczne.

-Marines tu!- ryknął niski człowiek, z olbrzymim karabinem laserowym w rękach.-Chcecie?- burknął w Waszą stronę, i otworzył dłoń, na której znajdowało się piętnaście laseczek środków odużających. -Bierzcie i bierzcie z tego wszycy, wystarczy wsadzić do nosa, samo się wchłonie- dodał z uśmieszkiem na twarzy.

Krang pierwszy wziął w rękę dziwną pałeczkę i wsadził sobie w nos. Nagle wzdrygnął się, a oczy momentalnie mu się przekrwiły. Małe źrenice rozszerzyły się.
-To jest świetne!- ryknął i założył hełm na łeb. Bez żadnego wysiłku zarzucił sobie rakietnicę na bark. Reszta drużyny zrobiła to samo, małego Snake'a mało nie rozerwało, od ilości przybytej adrenaliny. Trzeźwi byli tylko Parsival, John, Sierżant, i Cedrick, którzy jeszcze nic nie wzieli. Głosy zza bram wydawały się coraz głośniejsze. Czy to był tylko strach, czy naprawdę Chaos się zbliżał?

Shade, pisałes posta o 1.30? Chciało Ci się po pijaku?:P
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Sierżant

Spojrzał pogardliwie na laseczki narkotyków.
- Młodzieńcze, stworzyli mnie zanim wynaleziono te prochy, i jakoś sobie radziłem, teraz też dam radę. - wyszczerzył zęby, i rozejrzał się za jakimś ciężkim bolterem w pobliżu na murach. - Mogę zająć któreś z tych działek? Jestem całkiem niezły w strzelaniu z czegoś takiego. - uśmiechnął się paskudnie.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Parsival Gaveriell Galadium

Ja mam coś bardziej naturalnego. Podniósł sprzężoną strzykawkę z nano-adrenaliną. Pomoże zachować i światłość umysłu, i podnieść zdolności wydolnościowe orgamizmu. Jedno ale. Jedliście coś? Nie radzę tego brać na głodniaka bo przyśpiesza rówinierz regenerację i metabolizm. Słabszą dawkę tego dostał Snake. Jak tam w ogóle bark Snake? Pewnie już nie dokucza. Nie będziecie też czuli zbytnio bólu. Ja to sobie wezmę. Przyłożył strzykawkę do nadgarstka i nacisnął spust mechanizmu. Rozległ się szybki syk. W miejscu przyłożenia było widać lekkie zaczerwienienie. Ktoś jeszcze? Rozejżał się po towarzyszach. Po tym można skakać jak nieprzymierzając Kretoriańska Koza. Zaśmiał się z wyjątkowo dennego żartu. Radzę weźcie to. Tak naprawdę jak oberwiecie to ten środek podwyższa wasze szanse na przeżycie. Włożył kolejny nabój. Nawet nie swędzi.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
shade
Mat
Mat
Posty: 514
Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 19:10
Lokalizacja: z kapusty

Post autor: shade »

:twisted:

Cedrick
Wilk poderwał się na równe nogi słysząc odgłosy za murami. Poderwał broń, miecz przypiął do pasa w gotowości, bolter załadował i przełączył na ogień ciągły. Wrogo spojrzał na żołnirza oferującego narkotyki, był przeciwny odurzaniu marines. Narkotyki przyćmiewały zdolności marines które w tej chwili mogły mu się bardzo przydać. Cedrick szybkim ruchem ręki wsadził hełm spowrotem na swoje miejsce. Był już gotowy do walik. -Rozprawimy się z tym ścierwem w imię Imperatora! krzykną biegnąc w kierunku swoich. Zająl pozycję na murze obok ciężkiego boltera za workami z piaskiem i wymierzył bolter w tłum heretyków, czekał tylko aż podejdą bliżej. -Po co mi to świństwo, ból mnie tylko jeszcze bardziej rozwścieczy. Jeśli będę chciał gdzieś doskoczyć to usypię sobie kopiec z ciał zdrajców! odpowiedział Parsivalowi.
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Parsival Gaveriell Galadium

Ale nie chodzi o to. Mogę ci dać xenodryninę. Wpadniesz w taki amok że nic cię nie powstrzyma. Ale mieszanka którą wam dam pozwoli nam uniknąć niepotrzebnych strat w ludziach. Ale róbcie jak chcecie. Po czym z uśmiechem dodał. A słyszałeś o tym aby słuchać się swojego lekarza i farmaceuty?
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
Zablokowany