[starcraft] Nim zapadnie ciemność (zakonczona)

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
e no panowie spokojnie... zergowie nie maja granatow, walczycie z czyms obcym co wali raczej recznie lub pluje jakims swinstwem a nie w iraku przeciwko terrorystom...
Wszyscy
Byliście prawie na miejscu. Taktyka niewiele miała znaczenia, bo nic się nie działo. Ani kawałka zerga w polu widzenia. Nic nadzwyczajnego. 25m przed wami była mała chatka. Wierząc radarowi, to coś było właśnie tam. Jim zrobił mały krok w przód....
Jim Razor Duray
Bolało. Niezbyt, ale upadek z takiej wysokości był odczuwalny nawet w skafandrze. Przerzuciłeś się szybko na noktowizje. Nad tobą był snop światła. Chyba wpadłeś do starej, źle zasypanej studni. Cofnąłeś się i coś lepkiego przykleiło się ci do pleców. Szybko odwróciłeś się. To była ściana. Pokryta creepem. Całe pomieszenie było w creepie. W przód ciągnął się tunel. Nie widziałeś końca, ale detektor ruchu pokazał że coś zbliża się szybko... 30m... 25m...
Parsival Gaveriell Galadium
Cholera! wrzasnął Iceman. Padł płaskim na powierzchni. Inni poszli za jego przykładem. Wiadomo- zasada jak na kruchym lodzie- lepsze rozłożenie ciężaru daje większe szanse na niezałamanie się powierzchni. Podczołgał się do jamy i krzyknąłRazor! Żyjesz? Co tam jest?
Wszyscy
Byliście prawie na miejscu. Taktyka niewiele miała znaczenia, bo nic się nie działo. Ani kawałka zerga w polu widzenia. Nic nadzwyczajnego. 25m przed wami była mała chatka. Wierząc radarowi, to coś było właśnie tam. Jim zrobił mały krok w przód....
Jim Razor Duray
Bolało. Niezbyt, ale upadek z takiej wysokości był odczuwalny nawet w skafandrze. Przerzuciłeś się szybko na noktowizje. Nad tobą był snop światła. Chyba wpadłeś do starej, źle zasypanej studni. Cofnąłeś się i coś lepkiego przykleiło się ci do pleców. Szybko odwróciłeś się. To była ściana. Pokryta creepem. Całe pomieszenie było w creepie. W przód ciągnął się tunel. Nie widziałeś końca, ale detektor ruchu pokazał że coś zbliża się szybko... 30m... 25m...
Parsival Gaveriell Galadium
Cholera! wrzasnął Iceman. Padł płaskim na powierzchni. Inni poszli za jego przykładem. Wiadomo- zasada jak na kruchym lodzie- lepsze rozłożenie ciężaru daje większe szanse na niezałamanie się powierzchni. Podczołgał się do jamy i krzyknąłRazor! Żyjesz? Co tam jest?
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań

-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:
Jim Razor Duray
żyje! nic mi nie jest!. co do... o kurna coś tu idzie!
przeładował gaussa i już miał powiedzieć NIE PRZEJDZIECIE!!!! i zacząć strzelać kiedy okniec liny pacnął go w szybe skafandra. złapał line i zaczął się wciągać wrzeszcząc
kurde tam coś jest! rzućcie tam granatem!!!!
żyje! nic mi nie jest!. co do... o kurna coś tu idzie!
przeładował gaussa i już miał powiedzieć NIE PRZEJDZIECIE!!!! i zacząć strzelać kiedy okniec liny pacnął go w szybe skafandra. złapał line i zaczął się wciągać wrzeszcząc
kurde tam coś jest! rzućcie tam granatem!!!!
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań

-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:


-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Wszyscy
Gdy Jim byl prawie na górze,Iceman padł na ziemię wrzucił pas z granatami do dziury i zaczął strzelać ile tylko starczyło naboi. Razor wkońcu wygramolił się z dziury. Reszta poszła za przykładem Icemana. Ogień płynął z karabinow, flaki bryzgaly na skafandry, sciana zergow nieustannie parła w górę. Wkońcu Mount przerwał ogień, zdjął swoje granaty, odbezpieczył i wrzucił do środka. W nogi! wrzasnął i rzucił się pod ścianę pobliskiego budynku. Rozbiegliście się...JEBUT! Z dziury wyfrunęły masy zergańskiego ścierwa. Gdy kurz opadł, było cicho. Nic nie wychylało się z nory. Rozglądaliście się w poszukiwaniu pozostałych członków zespołu. Gdzieś naprzeciwko zamajaczyła sylwetka Icemana niosąca coś. Albo kogoś. Gdy zblizyl sie, zrozumieliscie, ze mial przerzucone przez ramie ciało kobiety. A pod pachą jakieś urządzenie. Gdy zbliżył się do Razora, radar zapiszczał. Sciskała to kurczowo. Nie mam pojęcia,jak tu przeżyła, i co tutaj robi.Ani co to jest, ale broniła tego zacięcie.2 marines leżało martwych i podziurawionych kulami, więc to na pewno coś wartościowego. Jego wywód pewnie trwał by dalej, ale ze studni zaczeły dolatywać skrzeczenia i warczenia. I pomrukiwania, mocne basowe. Coś dużego musiało się zbliżać...
Gdy Jim byl prawie na górze,Iceman padł na ziemię wrzucił pas z granatami do dziury i zaczął strzelać ile tylko starczyło naboi. Razor wkońcu wygramolił się z dziury. Reszta poszła za przykładem Icemana. Ogień płynął z karabinow, flaki bryzgaly na skafandry, sciana zergow nieustannie parła w górę. Wkońcu Mount przerwał ogień, zdjął swoje granaty, odbezpieczył i wrzucił do środka. W nogi! wrzasnął i rzucił się pod ścianę pobliskiego budynku. Rozbiegliście się...JEBUT! Z dziury wyfrunęły masy zergańskiego ścierwa. Gdy kurz opadł, było cicho. Nic nie wychylało się z nory. Rozglądaliście się w poszukiwaniu pozostałych członków zespołu. Gdzieś naprzeciwko zamajaczyła sylwetka Icemana niosąca coś. Albo kogoś. Gdy zblizyl sie, zrozumieliscie, ze mial przerzucone przez ramie ciało kobiety. A pod pachą jakieś urządzenie. Gdy zbliżył się do Razora, radar zapiszczał. Sciskała to kurczowo. Nie mam pojęcia,jak tu przeżyła, i co tutaj robi.Ani co to jest, ale broniła tego zacięcie.2 marines leżało martwych i podziurawionych kulami, więc to na pewno coś wartościowego. Jego wywód pewnie trwał by dalej, ale ze studni zaczeły dolatywać skrzeczenia i warczenia. I pomrukiwania, mocne basowe. Coś dużego musiało się zbliżać...
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Parsival Gaveriell Galadium
Ekhm... Panie razor, panie Iceman... panowie... probonuję bardzo szybki zwrot taktyczny w kierunku naszej wioski... przypuszczam, że nasze taczko-czołgi są już skończone. Pan panie Razor pewnie by to ujął w nogi albo chodu, prawda? Spytałem się monotonnym szeptem Razora... kompletnie nic nie wyrażając, nic nie robię puki Razor nie wyda mi stosownego rozkazu. Iceman... wiesz co to jest za radar? Ta kobieta żyje? Jak tak to weź ją ocuć, nie będziesz jej przecież niósł w wieczność. Jakieś straty? Stan amunicji... Jim... odezwij się... wszyscy... mówić cicho. Jeżeli Duray nic się nie odzywa to ciągnę go ze sobą i razem z innymi barykadujemy się w jakimś budynku lub uciekamy w zastraszającym tempie. Zależnie od decyzji Razor'a lub reszty załogi. Kobietę (jeśli żyje) trzymam blisko siebie i staram się ją ochronić. Jak będzie chwila spokoju to ją przebadam czy nie ma żadnych obrażeń.
Ekhm... Panie razor, panie Iceman... panowie... probonuję bardzo szybki zwrot taktyczny w kierunku naszej wioski... przypuszczam, że nasze taczko-czołgi są już skończone. Pan panie Razor pewnie by to ujął w nogi albo chodu, prawda? Spytałem się monotonnym szeptem Razora... kompletnie nic nie wyrażając, nic nie robię puki Razor nie wyda mi stosownego rozkazu. Iceman... wiesz co to jest za radar? Ta kobieta żyje? Jak tak to weź ją ocuć, nie będziesz jej przecież niósł w wieczność. Jakieś straty? Stan amunicji... Jim... odezwij się... wszyscy... mówić cicho. Jeżeli Duray nic się nie odzywa to ciągnę go ze sobą i razem z innymi barykadujemy się w jakimś budynku lub uciekamy w zastraszającym tempie. Zależnie od decyzji Razor'a lub reszty załogi. Kobietę (jeśli żyje) trzymam blisko siebie i staram się ją ochronić. Jak będzie chwila spokoju to ją przebadam czy nie ma żadnych obrażeń.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E

-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:
Jim Razor Duray
jeśli mam to ujać po swojemu to... SPIERDALAMY!!! wy pierwsi, ja pobiege na końcu, Prsival! Iceman, weźcie tą kobitkie i biegnijcie jakoś w środku! nikt sie kurna nie obija tylko zwiewa ile sil w nogach!!
powiedzial tylko pocalujcie mnie w Dupę Zergi! nie zabijecie Razora! pogrozil im środkowym palcem i zaczął odwrót sam, zawsze dostawał powera jak zergi były blisko do zabicia oddziału i jak tylko zaczał doganiać resztą to wrzsnął co tak wolno?!
jeśli mam to ujać po swojemu to... SPIERDALAMY!!! wy pierwsi, ja pobiege na końcu, Prsival! Iceman, weźcie tą kobitkie i biegnijcie jakoś w środku! nikt sie kurna nie obija tylko zwiewa ile sil w nogach!!
powiedzial tylko pocalujcie mnie w Dupę Zergi! nie zabijecie Razora! pogrozil im środkowym palcem i zaczął odwrót sam, zawsze dostawał powera jak zergi były blisko do zabicia oddziału i jak tylko zaczał doganiać resztą to wrzsnął co tak wolno?!
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Parsival Gaveriell Galadium
Ustawiam granat fragmentacyjny (odpryskowy) na tak aby jak zergowie wejdą w pobliże w pościgu to żeby ich poszatkowało... a my będziemy już na bezpiecznej odległości. Iceman! Bierz moje gaussy ja wezmę tą kobitę! *Mam nadzieję że to przeżyjemy.*
Ustawiam granat fragmentacyjny (odpryskowy) na tak aby jak zergowie wejdą w pobliże w pościgu to żeby ich poszatkowało... a my będziemy już na bezpiecznej odległości. Iceman! Bierz moje gaussy ja wezmę tą kobitę! *Mam nadzieję że to przeżyjemy.*
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Wszyscy
Kobieta była ranna i nieprzytomna. Nie udało się jej ocucić, i Iceman ją niósł. Z nory po chwili wygramolił się ultralisk, a za nim kilka zerlingow. Rzucili się na was. Iceman oddał Gaussa Parsivalowi, bo i tak nie mial jak go uzywac,z kobieta na jednej ręce a urządzeniem na drugim. Serie wystrzeliwane przez biegnacych tylem marines spowalnialy zerlingi,ale nie robily wrazenia na ultralisku rozmiarow duzego slonia. Dopiero gdy wpadl na granat Galadiuma upadł. Chyba poszarpalo mu łapy, bo miał problem ze wstaniem i dalszym biegiem. Zerlingi zrezygnowaly widzac jak pada wielkolud. Ucieczka udała się. Dotarliscie bezpiecznie do bazy...
Kobieta była ranna i nieprzytomna. Nie udało się jej ocucić, i Iceman ją niósł. Z nory po chwili wygramolił się ultralisk, a za nim kilka zerlingow. Rzucili się na was. Iceman oddał Gaussa Parsivalowi, bo i tak nie mial jak go uzywac,z kobieta na jednej ręce a urządzeniem na drugim. Serie wystrzeliwane przez biegnacych tylem marines spowalnialy zerlingi,ale nie robily wrazenia na ultralisku rozmiarow duzego slonia. Dopiero gdy wpadl na granat Galadiuma upadł. Chyba poszarpalo mu łapy, bo miał problem ze wstaniem i dalszym biegiem. Zerlingi zrezygnowaly widzac jak pada wielkolud. Ucieczka udała się. Dotarliscie bezpiecznie do bazy...
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:
Jim Razor Duray
dobra nie mamy czasu! Iceman! weź tą kobiete i połóż ją gdzieś w koszarach na łóżku! wynajdź kogoś kto zna się na medycynie i żeby stwierdził co jej jest! jak już będzie po wszystkim to idziemy sprawdzić o co chodzi z tym urządzeniem
po czym przypomniała mu się umowa *już po walce, dowodzenie powinien objąć Parsival* pomyśla szybko po czym zwrócił się do niego
już po walce, jest spokój, zgodnie z tym ajk się umawialiśmy, dowodzenie przejmujesz ty
dobra nie mamy czasu! Iceman! weź tą kobiete i połóż ją gdzieś w koszarach na łóżku! wynajdź kogoś kto zna się na medycynie i żeby stwierdził co jej jest! jak już będzie po wszystkim to idziemy sprawdzić o co chodzi z tym urządzeniem
po czym przypomniała mu się umowa *już po walce, dowodzenie powinien objąć Parsival* pomyśla szybko po czym zwrócił się do niego
już po walce, jest spokój, zgodnie z tym ajk się umawialiśmy, dowodzenie przejmujesz ty
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Parsival Gaveriell Galadium
Sorka... 24 (na wigilię rozwalił mi się dysk). I nie miałem internetu.
Iceman! Idź do staruszka, on z pewnością będzie wiedział kto tu się zna na medycynie. Ja jej narazie pomogę w miarę moich możliwości. Trochę się na tym znam. Podchodzę do dziewczyny i badam jej puls. Sprawdzam oddech. Razor... sprawdź jak tam nasze taczko-czołgi. Po namyśle dodaję. Zobacz jeszcze szybko radar jaki miała ta dziewczyna... co on pokazuje.
Sorka... 24 (na wigilię rozwalił mi się dysk). I nie miałem internetu.
Iceman! Idź do staruszka, on z pewnością będzie wiedział kto tu się zna na medycynie. Ja jej narazie pomogę w miarę moich możliwości. Trochę się na tym znam. Podchodzę do dziewczyny i badam jej puls. Sprawdzam oddech. Razor... sprawdź jak tam nasze taczko-czołgi. Po namyśle dodaję. Zobacz jeszcze szybko radar jaki miała ta dziewczyna... co on pokazuje.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E

-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:
Jim Razor Duray
Taktoczno towariszcze komandre wypowiedział jedyne zdanie jakie zapamiętał z lekcji rosyjskiego na Tarsonis
*ten ruski to fajny gościu był, szkoda że zginął trzy miesiące później w zasadzce zergów*
poszedł do bunkra z tym "dziwnym urządzeniem" i na powitanie walnał tekstem
no i jak tam wykonanie pomysłu "pokojowego dowódcy?" strasznie się przejął tym patentem, ciekawe kto mu będzie taczke pchał podczas strzelaniny bo ja nie, a tak ogólniej to spójrzcie panowie na to, jak wykonywaliśmy odwrót taktyczny to znaleźliśmy pół-żywą dziwczyne która miała to coś [pokazuje im dziwne urządzenie] tak więc parsival ma kolejne zadanie, musimy sprawdzić co to jest i do czego służy, narazie wiemy tylko tyle że ściąga pole radarowe bo to jest to co widzieliśmy na radarze w centrum dowodzenia, no panowi, bierzemy się do orboty!
Taktoczno towariszcze komandre wypowiedział jedyne zdanie jakie zapamiętał z lekcji rosyjskiego na Tarsonis
*ten ruski to fajny gościu był, szkoda że zginął trzy miesiące później w zasadzce zergów*
poszedł do bunkra z tym "dziwnym urządzeniem" i na powitanie walnał tekstem
no i jak tam wykonanie pomysłu "pokojowego dowódcy?" strasznie się przejął tym patentem, ciekawe kto mu będzie taczke pchał podczas strzelaniny bo ja nie, a tak ogólniej to spójrzcie panowie na to, jak wykonywaliśmy odwrót taktyczny to znaleźliśmy pół-żywą dziwczyne która miała to coś [pokazuje im dziwne urządzenie] tak więc parsival ma kolejne zadanie, musimy sprawdzić co to jest i do czego służy, narazie wiemy tylko tyle że ściąga pole radarowe bo to jest to co widzieliśmy na radarze w centrum dowodzenia, no panowi, bierzemy się do orboty!
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Parsival Gaveriel Galadium
W centrum dowodzenia było trochę medykamentów, dziadek przytomnie przyniosł je do ciebie. Potem odszedł, by nie przeszkadzać. Niestety, w jego wiosce nie było żadnych lekarzy, korzystali z pomocy wojskowych medyków, ale oni odlecieli razem z resztą. Po opatrzeniu ran siadłeś zmęczony. Stan dziewczyny był stabilny, wszystko wskazywało na to, że z tego wyjdzie. Potrzebowała snu i odpoczynku. Zmęczony wpatrywałeś się w nią.... Oczy stawały się szorstkie, czułeś potrzebę snu. Ciężko było powiedzieć, kiedy ostatnio odpoczywaliście, zmiana strefy czzasowej, dekompresja na szybkiego przy wchodzeniu w atmosfere planety, walka z zergami, opatrunki... Nawet nie poczułeś jak zasnąłeś...
[----------------]
Zimna stal nożyczek obudziła cię. Nie było to miłe uczucie. To było jedno z tych co mówią do ciebie "jak się ruszę to ich ostrze wbije się w moją krtań". Głos kobiety tylko to potwierdził Nawet nie drgnij. Jestem zawodowym mordercą. Gdzie jest urządzenie? Co ze mną zrobiliście?
Jim Razor Duray
Mechanik podrapał się po głowie. Nic nie zbudowałem. To jakiś bezsens w ogóle. Połatałem co się dało, zbudowałem bunkry przy bramie wejściowej, oraz jeden w głębi niedaleko centrum. Jest sporo minerałów, ale nie ma za bardzo co z nimi robić. Dam radę uruchomić fabrykę, będziemy mogli produkować vultury, ale jeśli chodzi o cięższy sprzęt to nie ma szans, bo nie ma tu nigdzie gazu. podszedł do ciebie. Pokaż. i wyszarpnął ci urządzenie z ręki Siadaj z resztą odpocznij. Właściwie to co mamy teraz robić? mruczał pod nosem i grzebał coś przy urządzeniu. Nagle coś odczepił. Nadajnik.To dlatego było wykrywalne przez radar. Widać ważna rzecz skoro zabezpieczyli nadajnikiem. Na pewno nie chcieli tego zgubić. Sprytnie ukryty, jakbym nie wiedział, że to widoczne na radarze jest to bym się nie domyślił, że coś takiego jest tu wmontowane. Swoją drogą.. Nie mam pojęcia co to jest to drugie. Nigdy nie widziałem podobnej machineri.
W centrum dowodzenia było trochę medykamentów, dziadek przytomnie przyniosł je do ciebie. Potem odszedł, by nie przeszkadzać. Niestety, w jego wiosce nie było żadnych lekarzy, korzystali z pomocy wojskowych medyków, ale oni odlecieli razem z resztą. Po opatrzeniu ran siadłeś zmęczony. Stan dziewczyny był stabilny, wszystko wskazywało na to, że z tego wyjdzie. Potrzebowała snu i odpoczynku. Zmęczony wpatrywałeś się w nią.... Oczy stawały się szorstkie, czułeś potrzebę snu. Ciężko było powiedzieć, kiedy ostatnio odpoczywaliście, zmiana strefy czzasowej, dekompresja na szybkiego przy wchodzeniu w atmosfere planety, walka z zergami, opatrunki... Nawet nie poczułeś jak zasnąłeś...
[----------------]
Zimna stal nożyczek obudziła cię. Nie było to miłe uczucie. To było jedno z tych co mówią do ciebie "jak się ruszę to ich ostrze wbije się w moją krtań". Głos kobiety tylko to potwierdził Nawet nie drgnij. Jestem zawodowym mordercą. Gdzie jest urządzenie? Co ze mną zrobiliście?
Jim Razor Duray
Mechanik podrapał się po głowie. Nic nie zbudowałem. To jakiś bezsens w ogóle. Połatałem co się dało, zbudowałem bunkry przy bramie wejściowej, oraz jeden w głębi niedaleko centrum. Jest sporo minerałów, ale nie ma za bardzo co z nimi robić. Dam radę uruchomić fabrykę, będziemy mogli produkować vultury, ale jeśli chodzi o cięższy sprzęt to nie ma szans, bo nie ma tu nigdzie gazu. podszedł do ciebie. Pokaż. i wyszarpnął ci urządzenie z ręki Siadaj z resztą odpocznij. Właściwie to co mamy teraz robić? mruczał pod nosem i grzebał coś przy urządzeniu. Nagle coś odczepił. Nadajnik.To dlatego było wykrywalne przez radar. Widać ważna rzecz skoro zabezpieczyli nadajnikiem. Na pewno nie chcieli tego zgubić. Sprytnie ukryty, jakbym nie wiedział, że to widoczne na radarze jest to bym się nie domyślił, że coś takiego jest tu wmontowane. Swoją drogą.. Nie mam pojęcia co to jest to drugie. Nigdy nie widziałem podobnej machineri.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Parsival Gaveriell Galadium
Wow! Biedroneczko! Tak się odwdzięczasz za opatrzenie ran i całonocne czuwanie nad twoim zdrowiem? Ja jestem tutaj jedynym jak na razie żywym medykiem i mechanmikiem na całej tej planecie. Jak mnie zabijesz to i tak nie uciekniesz. Drzwi wychodzą na zewnątrz. W tym pomieszczeniu jak widzisz nie masz żadnej broni ale za to na zewnątrz czekają uzbrojeni ludzie i 'czołgi'. Na twoje pierwsze pytanie nie znam odpowiedzi. Nie ja tu dowodzę, niestety... ahhh... gdzie moje wychowanie. Mam na imię Parsival Gaveriell Galadium, a jak brzmi twoje imię biedroneczko? Spytałem się milnym głosem. Może z początku się wystraszyłem. W razie jak bym był już jej nie potrzebny i chciała by mnie zabić to mam pewność że siedzę na krześle które jest odchylone i w razie potrzeby mogę się przechylić bardziej i wykonać fikołka już na ziemi zasłaniając się krzesłem przed rzutem nożem. Po za tym mnie nie zabijesz... jestem ci za bardzo potrzebny bo musisz z tąd wyjść. Masz słowo Blood Raven'a, że jak mnie zostawisz to nawet nie wspomnę o tym incydencie. A potem razem lub ty w pojedynkę poszukamy twojego 'urządzenia'. Uśmiech zawitał na twarzy Parsival'a. Mam kilka informacji, które z pewnością okażą się pożyteczne w twoich poszukiwaniach tego urządzenia, a wiesz... martwy nie jestem już taki rozmowny... Zaśmiał się z nadwyraz dennego żartu. To jak? Tylko się śpiesz z decyzją bo niedługo powinno by tu wejść kilku ludzi którym mam zmienić opatrunki. Uśmiech Gaveriella był teraz nad wyraz zakłopotany, ale i przyjazny. Podniusł delikatnie dłoń w pokojowym geście. To jak masz na imię Biedroneczko?
Wow! Biedroneczko! Tak się odwdzięczasz za opatrzenie ran i całonocne czuwanie nad twoim zdrowiem? Ja jestem tutaj jedynym jak na razie żywym medykiem i mechanmikiem na całej tej planecie. Jak mnie zabijesz to i tak nie uciekniesz. Drzwi wychodzą na zewnątrz. W tym pomieszczeniu jak widzisz nie masz żadnej broni ale za to na zewnątrz czekają uzbrojeni ludzie i 'czołgi'. Na twoje pierwsze pytanie nie znam odpowiedzi. Nie ja tu dowodzę, niestety... ahhh... gdzie moje wychowanie. Mam na imię Parsival Gaveriell Galadium, a jak brzmi twoje imię biedroneczko? Spytałem się milnym głosem. Może z początku się wystraszyłem. W razie jak bym był już jej nie potrzebny i chciała by mnie zabić to mam pewność że siedzę na krześle które jest odchylone i w razie potrzeby mogę się przechylić bardziej i wykonać fikołka już na ziemi zasłaniając się krzesłem przed rzutem nożem. Po za tym mnie nie zabijesz... jestem ci za bardzo potrzebny bo musisz z tąd wyjść. Masz słowo Blood Raven'a, że jak mnie zostawisz to nawet nie wspomnę o tym incydencie. A potem razem lub ty w pojedynkę poszukamy twojego 'urządzenia'. Uśmiech zawitał na twarzy Parsival'a. Mam kilka informacji, które z pewnością okażą się pożyteczne w twoich poszukiwaniach tego urządzenia, a wiesz... martwy nie jestem już taki rozmowny... Zaśmiał się z nadwyraz dennego żartu. To jak? Tylko się śpiesz z decyzją bo niedługo powinno by tu wejść kilku ludzi którym mam zmienić opatrunki. Uśmiech Gaveriella był teraz nad wyraz zakłopotany, ale i przyjazny. Podniusł delikatnie dłoń w pokojowym geście. To jak masz na imię Biedroneczko?
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Parsival Gaveriell Galadium
Nawet nie myśl o fikołkowaniu i zasłanianiu się krzesłem. Nie macie tu czołgów, nie macie tu rannych. Jestem Duchem telepatą, nie ze mną tak nędzne sztuczki. Gadaj, gdzie jest urządzenie, lub co się stało ze mną jeśli go nie macie. I nie kłam. Może nieżywy nie będziesz pomocny, ale też nie będziesz szkodliwy. odpowiedziała cedząc słowa.
Nawet nie myśl o fikołkowaniu i zasłanianiu się krzesłem. Nie macie tu czołgów, nie macie tu rannych. Jestem Duchem telepatą, nie ze mną tak nędzne sztuczki. Gadaj, gdzie jest urządzenie, lub co się stało ze mną jeśli go nie macie. I nie kłam. Może nieżywy nie będziesz pomocny, ale też nie będziesz szkodliwy. odpowiedziała cedząc słowa.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
