[Warhammer] Bracia Krwi

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Werner Broch

- Darujcie sobie dalsze próby przekonania tych ludzi...- mruknął Broch, zupełnie nie wzruszony tym, że nikt nie przejął się słowami akolity i krasnoluda. Wyciągnął z torby butelkę wina i kubek, po czym napełnił go i przechylił do dna. - Tutejsi widać wolą biernie czekać aż te stwory same przyjdą do ich miasta, niż ruszyć strachliwe d*pska i nam pomóc...Zresztą, patrząc na nich utwierdzam się w przekonaniu, że przeszkadzali by nam tylko w tym co zamierzamy zrobić...
Dokończył posiłek i schował butelkę z powrotem do torby. Założył na ramię arkebuz stojący pod ścianą, po czym rzekł do towarzyszy:
- Kończcie jeść i wyruszamy. Czekam przed karczmą...
Wychodząc zmierzył posępnym wzrokiem siedzących przy stolikach mieszczan i poczuł w duchu dziwne obrzydzenie. Z takim tchórzostwem dawno się nie spotkał...
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Krung

Krasnolud zjadł strawę do końca. Myśl o nadchodzącej walce, zapełniła mu 'mały' umysł. Nie miał nawet ochoty na piwo. Wstał i zaczął iść w stronę wyjścia. Zmarszył brwi i brnął naprzód uśmiechając się ironicznie w stronę mieszczan. "Niewiedzieć co to walka. Idioci". Nie musiał uzupełniać jedzenia. W torbie zostało mu jeszcze trochę mięsidła, i tego śmiesznego słodkiego chleba. Niewiadomo na ile zostaną w tym lesie. Wyszedł przez oberże i rozprostował kości. Kark strzelił mu ponad dziesieć razy. Krung uświetlnił to wszystko ochydną, zieloną flegmą, która była tak tłusta, że niemalże nie odbiła się od podłoża i pobiegła dalej. Uśmiechnał się do towarzysza ukazując poczerniałe pieńki zębów.
-Dzis krew sie polać..- dodał z zaciekawieniem, i maniakalną obsesją. Znów niewielki płomyk zalśnił w jego zdrowym oku.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
Belath_Nunescu
Marynarz
Marynarz
Posty: 385
Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
Kontakt:

Post autor: Belath_Nunescu »

Wybaczcie z góry za nieobecność, miałem tyle na głowie, że nie miałem kiedy spać :D

Vincenzo D'Egaro

Gdy przegryzł co nieco, oderwał drzazge przypominajacą wykałaczke, ze stołu i wsadził ją sobie do ust. Zaczął ją przerzucać zębami. Wstał od razu za Brochem i podążył za nim w stronę wyjscia. Mlasnął kilka kroków przed wyjsciem i odwrócił sie do góry z wzniesioną ręką.
- Mam nadzieje, że nie będziecie musieli podnosić sie ze stołków, by walczyć z "urojeniami" Franza - zironizował przedostatnie słowo - Jeśli będzie mi dane wrócić do tej karczmy, a w mieście będzie pełno stwórów chaosu, i będą wyżynały całość wiosko, to nie liczcie na mnie -wypluł wykałaczkę.
- Dowidzenia - uśmiechnął sie jakby nigdy nic i wyszedł na dwór.
Gdy napotkał jakiegoś przechodnia, zapytał o najbliższą zbrojownie, lub sklep z orężem.
- Wytłumacz mi Wern...Dlaczego ci ludzie myśla na krótki dystans? Tak trudno użyć wyobraźni i zobaczyć co sie stanie jak wejdzie Chaos do tego miasteczka? To nie Altdorf, żeby mieli szanse. Przecież Chaos by sie tylko przetoczył przez to miasto, tfu tfu! Poprzewracał by ludzi i koniec! Co za krótkowzrokowcy. - westchnął.
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
hyjek
Marynarz
Marynarz
Posty: 395
Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
Lokalizacja: Piździawy Zdrój
Kontakt:

Post autor: hyjek »

Konrad z Boven

Na szczęście kończył już posiłek. Nie miał ochoty spędzać więcej czasu w towarzystwie takich tchórzy. Choć z jednej strony im się nie dziwił, wszak było tak jak mówił karczmarz - to byli tylko zwykli chłopi, których umiejętności bitewne ograniczają się zapewne do machania grabiami. Z drugiej strony, przez takich jak oni - tchórzliwych i leniwych - Imperium może kiedyś upaść, oddając się w ręce jednej z wielu mrocznych potęg na tym świecie. Na myśl o tym Konrad tylko zrobił grymas. Wiedział, że ojczyzna może na niego liczyć. Odda życie, tylko po to by pozbyć się z tego świata chociaż kilka spaczonych bestii.
Tak Krung, dziś krew się polać. Oczywiście nie nasza... - powiedział tuż po wyjściu za próg oberży, odwajemniając uśmiech krasnoludowi.
Nie każmy czekać tym "urojeniom"... - dopowiedział do całej reszty i ruszył w kierunku leśniczówki.
"Mam tylko nadzieję, że to nie mój ostatni spacer..." - pomyślał. Rozejrzał się po kompanach. Nie, chyba jeszcze wiele ich przede mną - pocieszył się w myślach.
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Vibe
Marynarz
Marynarz
Posty: 317
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
Numer GG: 0
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Vibe »

Po dokończonym posiłku udaliście się wszyscy w kierunku leśniczówki. Nie niepokojeni byliście tam po kilkunastu minutach. Stwór z odciętą łapą zostawił za soibą trop nie trudny do zauważenia. Pobliskie zarośla za leśniczówką były połamane i zdeptane a ślady krwi były mocno widoczne. Idąc po tych śladach, po dwóch godzinach spokojnej wędrówki lasem doszliście do wielkiego kurhanu, który wyglądał na dość stary. Wejście porośnięte było trawą i mchem. Było spokojnie i cicho więc postanowiliście wejść do środka.

Idąć dość szerokim korytarzem po kilku chwilach doszliście do wielkiej sali, na środku której stał wielki drewnainy stół. Mimo iż na zewnątrz było jasno, w krwawym świetle dwóch pochodni dwa obrzydliwe stworzenia klęczały przed bluźnierczym ołtarzem. Pomiędzy nimi leżał związany i zakneblowany mężczyzna, zapewne ten, o ktym mówiła wam córka Krufta. Jego oczy były szeroko otwarte i łypały szaleńczo na wszystko dokoła, choć on sam leżał jak sparaliżowany. Nagle z bocznej wnęki sali weszło dwóch potężnie zbudowanych mężczyzn. Byli do siebie łudząco podobni - ta sama twarz, ten sam styl poruiszania się. Obaj byli w czarncyh habitach. Zbliżyli się do ołtarza - jeden z nich podniósł z zakrwawionej tkaniny leżącej obok stołu dwa paskudnie wyszczerbione noże, drugi - miedzianą czarę, na której jest wyryta podobizna czaszki. Nie mięliście już wątpliwości - wszystkie przedmioty nosiły znamię Khorne'a. Ten z nożami kleknął obok mężczyzny i położył jego głowę na swych kolanach. Drugi podstawił czarę pod głowę ofiary. Noże podniosły się do góry, przez chwilę mężczyzna wymawiał jakies słowa pod nosem...Zlustrowaliście salę - mnieliście przeciw sobie czterech przeciwników, w tym dwóch wyglądających na bardzo groźnych...


Sorrki, że zadecydowałem za was przy wejściu do kurhanu, ale wydało mi się to tak oczywiste że nie było sensu przeciągania akcji.
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Werner Broch

Nie było czasu by najemnik załadował arkebuz. Odstawił go więc pod ścianę. Zycie mężczyzny na ołtarzu wisiało na włosku. Szybkim ruchem wyciągnął swój miecz po czym wskoczył do sali ruszając na tego przeciwnika, który miał uniesiony nóż. W międzyczasie krzyknął do pozostałych:
- Zajmijcie się resztą!! I niech Ulryk ma nas w swojej opiece!!- wrzasnął po czym wziął zamach by uderzyć z góry na swój cel.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Krung

Krasnolud zmierzył wzrokiem cała sale. Cały wystrój kurhanu nie podobał mu się już od samego początku. Teraz gdy stał sam na sam, z plugawymi sługusami, jeszcze bardziej plugawego boga, przesądziły się jego niepokoje. Skrzywił się, widzać jak najemnik wyskakuje pierwszy, z zamiarem zabicia pierwszego chaośnika. To go zdenerwowało. Zawsze on pierwszy atakował. Zmarszczył brwii. Niepozwoli przecież najemnikowi pierwszemu uderzyć. Ryknął coś pod nosem i ruszył naprzód. Piana zaczęła tłoczyć się z jego pyska, a włosy między łopatkami zaświeżbiały. Krung ruszył z pełnym impetem na najbardziej groźnego wroga, zawsze tak robił. Jeśli miałby zabić tysiać małych goblinów, a mieć do wyboru jednego olbrzyma. To zapewne wolał by zniszczyć tego drugiego. Jakość nad ilość, zawsze powtarzał sobie przed bitwą. Na oku miał tego człowieka z nożem w ręku. Lecz jeśli nie dobiegł do niego pierwszy, rzucił się na drugiego mężczyznę. Jak niedźwiedz broniący małych misiów, rzucił się z całym impetem. Celował w ważniejsze organy. Ewentualnie chciał uderzyć tak. aby jego cięcie rozdzieliło ciało na dwojga. Najbardziej z czterech pomiotów piekieł, najbardziej nienawidził sługusów Khorne'a, boga nieustającej rzeźi. Mającego w armi samych największych plugawych wojowników. Teraz mógł pozbawić głowy kilku z nich. Teraz.. w tej chwili.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
hyjek
Marynarz
Marynarz
Posty: 395
Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
Lokalizacja: Piździawy Zdrój
Kontakt:

Post autor: hyjek »

Konrad z Boven

Już przed wejściem do kurhanu wyciągnął miecz. Był cały czas spięty i gotowy do ataku. Wiedział, że w kurhanach, które leżą gdzieś w głębi lasu nie może być nic dobrego. I nie mylił się. Wyznawcy Boga Krwi, choć najmniej subtelni ze wszystkich odmian kultystów Chaosu, potrafili być tak samo niebezpieczni. Gdy zauważył przeciwników znowu ogarnęła go wściekłość, ta sama co w leśniczówce.
Wyciągnął miecz przed siebie, tak by ostrze było równoległe do płaszczyzny po której stąpał. W milczeniu rzucił się na jednego z plugawych stworów, zaraz po Krungu i Wernerze. Liczył na to, że ustawione w ten sposób ostrze zdoła przebić wroga zanim ten zada cios. A nawet jeśli zada, to i tak nie powinien sięgnąć akolity.
Jeśli wszystko poszło dobrze, używa całej swojej siły by wyjąć miecz z ciała potwora, po czym atakuje tego drugiego, używając do każdego ciosu całej dostępnej w tej chwili energii. Chwile bytowania chaośników lub jego samego są już policzone...
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Belath_Nunescu
Marynarz
Marynarz
Posty: 385
Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
Kontakt:

Post autor: Belath_Nunescu »

Vincenzo D'Egaro


Od razu po wejsciu do sali wyjął miecz i rzucił sie za Wernerem, osłaniając go.
- Jestem z tyłu - krzyknał do niego i ciął na odlew stwora.
Dołożył lewą rękę do prawej i kucając wykonął piruet tnąć wkoło siebie. Wstał. Zakręcił młynka szablę. Samopał był w pogotowiu. Jeśli coś groziło nie powodzeniu bez zastanowienia wyjmuje go i strzela w stwora. Na twarzy był spokojny. Tylko gdy uderzał mocniej, twarz przecinał grymas wysiłku. Nastepny wróg. Ciął po nogach. Nisko. Gdy stwór upada, podbiega do niego i wbija mu karabele w klatkę piersiową. Wyjmuje szybko i paruje domniemany cios z przodu. Po tym odwraca sie i próbuje parować cios z tyłu. [/i]
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
Vibe
Marynarz
Marynarz
Posty: 317
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
Numer GG: 0
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Vibe »

Gdy Broch ruszył na kultystę, ten w jednej chwili odrzucił swój habit. Tak samo zrobił jego brat. Waszym oczom ukazały się dwie wielkie, masywne sylwetki odziane w czarne pancerze i nagolenniki tego samego koloru. W ich dłoniach pojaiwły się miecze, a dwa stwory - ich słudzy ruszyły przeciw wam. Juz wiedzieliście że macie do czynienia z Braćmi Krwi - Wojownikami Chaosu.

Broch dopadł tego, ktory próbował zatopic sztylet w ciele męzczyzny z leśniczówki. Z okrzykiem wściekłości, jeden z braci rzucił się na najemnika. Wojownik był poteznym męzczyzną i walczył pchany szaleńczą furią. Broch powoli ustępował gwałtownym atakom przeciwnika, zatrzymując cios za ciosem i uderzając czasem swym mieczem w klingę wroga. Nagłe pchnięcie dłuższego miecza Wojownika Chaosu, trafiło Brocha w lewe ramię, boleśnie rozcinając skórę. Ignorując bol, najemnik ostrożnie okrążał wroga, czekając na chwilę jego nieuwagi.
W tym samym czasi Krung zaatakował drugiego z braci, który dodatkowo trzymał tarczę. Przeciwnik krasnoluda dominował pod wzgldem wzrostu, jednak nie konsekwencji w walce. Za ciosami Krunga kryła się żądza krwi, wsciekłość i potęzne uderzenia jego topora paraliżowały ramię Wojownika Chaosu rozbijając jego tarczę. Obrona przeciwnika słabła z każda chwilą. Nagłe uderzenie Krunga ześlizgnęło się z miecza jego przeciwnika i trafiło go w żebra. Wojownik chaosu jęknął złowieszczo z bólu i dosłonił się. Potęznym ciosem, niczym drwal ścinający drzewo, Krung rozpłatał mu czaszkę.
W tej samej chwili Konrad i Vincenzo walczyli z dwoma swtorami Chaosu. Nie byli to jednak wymagający przeciwnicy. Wystarczyło kilka bloków i uników, by Konrad wyprowadził uderzenie ktore niemal scieło głowę jego wroga. Vincenzo natomiast zblokował pierwsze uderzenie swego przeciwnika by za chwilę zatopić swoją stal w jego miękkim podbrzuszu. stwór warknął po czym osunął się na ziemię.
Tymczasem pierwszy z braci lekkomyślnie dał się ponieść swemu pragnieniu zabicia znienawidzonego wroga. Brochowi wystarczyło małe odsłoniecie się jego przeciwnika; wykonał unik, gdy miecz Wojownika świsnął mu nad głową. Przez chwilę Chaośnik mocno wychylił się, pchany impetem ciosu, ktory miał ciąć glowę. Miecz Brocha błysnął z ogromną szybkością i wbił się w zbroję i klatkę piersioą wroga. Z oczyma wciąz wypełnionymi żądzą krwi, Wojownik chaosu upadł na ziemię i brocząć krwią umarł u stóp najemnika.
Walka została zakończona. Mężczyzna leżący na ołtarzu przyglądał się z niedowierzaniem.


Przepraszam, że tak szybko zakończyłem finałową walkę, ale nie mam za bardzo czasu teraz na rozciągnięcie tego do kilku wpisów. Mam nadzieję, że wybaczycie ;)
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Werner Broch

- A to sukinkot! - warknął Broch patrząc na ranę na swym ramieniu. Piekła i dawał o sobie znać. - Kolejna blizna do kolekcji - mruknął do siebie bez przekonania - Konradzie, mógłbyś się tym zająć? - spytał akolitę pokazując mu szeroką, krwawiącą bruzdę.
- I rozwiążcie tego fircyka z ołtarza. Niech wraca do swoejj leśniczowki, albo do miasta - Broch spojrzał na mężczyznę. - Co teraz robimy? Gdzie się udajemy? Słyszałem że w Górach szarych stoi jakiś stary zamek (takie małe nawiązanie do sesji Megary - mam nadzieję, że się nie gniewasz Vibe ;)), można by sprawdzić co się kryje w jego murach. idziecie ze mną? Bo w Gladish raczej nie znajdziemy innej roboty...
Najemnik poczekał aż Konrad go opatrzy, po czym schował miecz do pochwy i spojrzał pytająco po towarzyszach. Ciekaw był, co mu odpowiedzą.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Belath_Nunescu
Marynarz
Marynarz
Posty: 385
Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
Kontakt:

Post autor: Belath_Nunescu »

Vincenzo D'Egaro

Odetchnął po walce i rozejrzał sie czy aby wszystkie pomioty chaosu są bez ducha. Podszedł do zwiazanego mężczyzny i rozciął mu pęta, tłumacząc, że już wszystko dobrze i będzie mógł wrócić do domu. Trzymał jednak szablę w pogotowie, bo nie wiadomo czy te stwory go nie przemieniły już.
- Konrad, mógłbyś sprawdzić czy wszystko z nim OK? - zwrócił się do towarzysza - Cholera wie co oni mu zrobili zanim przyszliśmy.
Schylił się po habit jednego z chaośników i wytarł w niego karabele. Przechodząc koło ciała z pocharataną klatką piersiową, splunął na ścierwo.
- Ja to bym się tak nie śpieszył na twoim miejscu Werner - skinął na jego ramie. - Ja bym radził sprawdzić rane dogłębnie. Co do Chaosu niczego nie można być pewnym. Może mieli jakieś ścierwo zamiast mieczy. Proponuje jednak wrócić do miasta, przespać się i dopiero wyruszyć na zamek. Ja bym z chęcią zaszedł do jakiegoś sklepu z bronią i kupił nawą karabele, bo na tych Chaośników, cholernie sie tępi!
Rozejrzał sie po sali, "może sa tu jakies cenne artefakty, albo skrytki?" pomyślał. Instynkt pirata, nie dawał mu spokoju.
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
hyjek
Marynarz
Marynarz
Posty: 395
Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
Lokalizacja: Piździawy Zdrój
Kontakt:

Post autor: hyjek »

Konrad z Boven

Standardowo dla akolity, po walce Konrad ciężko dyszał, tak jak po każdej w której brali udział jacykolwiek chaośnicy. Stał chwilę, pozwalając przepełniającemu go gniewowi opuścić jego ciało. Potem postanowił zająć się w pierwszej kolejności Brochem. Zerwał pożadny kawał materiału z dołu szaty kapłańskiej i porządnie "obandażował" nim ranę najemnika.
Bez odpowiednich opatrunków mogę tylko tylko zabezpieczyć ranę przed wdostaniem się brudu do środka. Powinniśmy wrócić do Gladish i zgłosić się do pożadnego medyka, aby chociaż przemył te paskudztwo. Potem czym prędzej zgłoś się do Sióstr Shalyii. Kto wie z czego były robione miecze tych wojowników, albo co gorsze, z czym sięo ne stykały... Chyba nie chcesz, by Ci wyrosła dodatkowa ręka? - powiedział. Gdy skończył, podszedł do, całe szczęście, niedoszłej ofiary chaośników. Obejrzał go dokładnie i rzucił do reszty:
Na wszelki wypadek on też powinien skontaktować się z pobliskim medykiem i kapłankami Shalyii. Z Chaosem nie ma nigdy nic pewnego...
Gdy Vincenzo kończy swoje przeszukiwania, mówi:
Werner, w starych zamkach nigdy nie czai się nic dobrego. Jednego towarzysza już masz. Póki co jednak, zbierajmy się stąd... Nasza praca skończona, a tereny wokół Gladish przynajmniej częściowo zostały oczysczone ze skazy...
Wychodzi razem z nieznanym mężczyzną na zewnątrz.
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Wybaczcie, ze nie pisalem. Ale były problemy z tawerna:P a potem zapomniałem..
Krung
-Pozdrowic odemnie Twojego Bóg- warknął krasnolud i odepchnął martwego wroga na ziemię. To było to- niczym nie zaprzeczalna żądza krwii. Widział martwe oczy swojego wroga, który kilka chwil wcześniej, był gotowy go zmiażdzyc. Był wyższy i masywniejszy. Natomiast to członek Starej Rasy wygrał. Krasnolud splunął na ziemię.
-Nie wiedziec, jak Wy. Ale Krung brac jego głowa do miasta- burknał krasnolud i odrąbał głowe martwemu wojownikowi.-Może wieśniaki dac Krung pieniadze- burknał.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
hyjek
Marynarz
Marynarz
Posty: 395
Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
Lokalizacja: Piździawy Zdrój
Kontakt:

Post autor: hyjek »

Apel do modów: mimo braku wyraźnego zakończenia w tej sesji, to z tego co mi wiadomo można ją już przesunąć do archiwum...
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Zablokowany