Od razu tez zaznaczam, że od 24 będe miał trudniejszy dostęp do neta ale będę sie starał by grało sie płynnie.
ukośnie <<-- piszemy co postać mówi
"cudzysłów" <<-- co postać myśli
pogrubione <<-- uwagi, poza sesją.
normalnie <<-- sami wiecie
Przypomne jeszcze raz, grają:



Jak widac złozyło się, że jesteście drużyną brodaczy ale to nie przeszkadza. Jak zwykle na górze posta piszemy imię bohatera no i weteraom takim jak wy nie musze mówić, że im ciekawszy post tym życie dłuższe.

Zaczynamy

Lecz po około tygodniu drogi okazało się, że banici lub inne stwory nie stanowiły realnego problemu, problemem była pogoda. Ulryk musiał wpaść w furię ponieważ cała kraina z dnia na dzień pokrywała się białymi całunami śniegu. Nie trzeba było długo czekać aż trójka podróżników zgubi drogę. Karczamrz z "Podbitej podkowy" mówił, że za dwa dni powinni dotrzeć do wioski Hernheim a tu już trzeci dzień mija a wichura zacina coraz mocniej przedzierając się przez grube zimowe ubrania, zmrażając kości a wioski nie widać.
Dłonie zacisnięte na orężu sztywnieją i zaczynają boleć powoli, brody pokryte śniegiem zmieniły swą naturalną barwę na piękną biel, a mróź zmienił je w sterczące kolce. Nie ma sensu ciągłe otrzepywanie ich ponieważ po chwili sytuacja wygląda tak samo.
Czwarty dzień nie był lepszy od poprzedniego choć może śnieżyca troszkę ustąpiła choć w nocy Pan Wilków miał napewno dobra zabawę ponieważ zaspy sięgają wam aż do połowy brzucha, przeprawa staje sie coraz cięższa i mozolniejsza. Niestety w żadnym z kierunków nie widać najmiejszego znaku życia jedynie oddalony o jakieś dwadzieścia metrów od las, obecnie przepięknie ozdobiony bielutkim sniegiem towarzyszy wam już trzeci dzień. Prowiant kończy sie szybko a do tego jest zmarznięty i nie nadaje się do jedzenia. Jeżeli na dzisiejszą noc nie znajdziecie ciepłego schronienia napewno zamarzniecie a nie jest to śmierć godna krasnoluda.
Po kolejnej godzinie trudnej drogi Nordin chwieje się ciężko przez chwilę i pada twarzą w zaspę. Nie jest tak zahartowany jak najemnicy lecz po chwili i łyku gorzałki wstaje na nogi...