[Warhammer]Daleka podróż

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Hieronymus
- Twój miecz w połączeniu z opieką Sigmara będzie lepszą obroną od każdej rycerskiej zbroi - powiedział z uśmiechem na twarzy kapłan. Mimo że siedział na dworzu, strudzony po ostatnich przygodach, czuł się dobrze, nawet lepiej niż w ścianach klasztoru... "Miło, że jeszcze na kogoś można liczyć."
- Przez doświadczenie miałem na myśli twoją profesję, nie wątpię, że przedtem spotkałeś banitów. Fachowa porada na temat działań bandytów mogłaby nam służyć pomocą - odwzajemnił uśmiech Hieronymus.
- Twój miecz w połączeniu z opieką Sigmara będzie lepszą obroną od każdej rycerskiej zbroi - powiedział z uśmiechem na twarzy kapłan. Mimo że siedział na dworzu, strudzony po ostatnich przygodach, czuł się dobrze, nawet lepiej niż w ścianach klasztoru... "Miło, że jeszcze na kogoś można liczyć."
- Przez doświadczenie miałem na myśli twoją profesję, nie wątpię, że przedtem spotkałeś banitów. Fachowa porada na temat działań bandytów mogłaby nam służyć pomocą - odwzajemnił uśmiech Hieronymus.

-
- Pomywacz
- Posty: 39
- Rejestracja: niedziela, 10 grudnia 2006, 16:26

-
- Tawerniany Zabójca Trolli
- Posty: 425
- Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 23:10
- Numer GG: 6386578
- Lokalizacja: Łódz
- Kontakt:
Artemis
Spokojnie Dagonecie - rzekł pośpiesznie słysząc co kompan mówi - Pozwól naszym daroczyńcom dokończyć swą opowieść a potem pomyślimy co dalej robimy.
"A myślałem, że to ja jestem narwany, jeszcze nie wiemy o co chodzi tym krasnoludą w pełni a ten już z rana będzie biegał i łapał banitów". Artemis ciężko westchnął i spojrzał wyczekująco na brodacza by ten dokończył swą opowieść.
Spokojnie Dagonecie - rzekł pośpiesznie słysząc co kompan mówi - Pozwól naszym daroczyńcom dokończyć swą opowieść a potem pomyślimy co dalej robimy.
"A myślałem, że to ja jestem narwany, jeszcze nie wiemy o co chodzi tym krasnoludą w pełni a ten już z rana będzie biegał i łapał banitów". Artemis ciężko westchnął i spojrzał wyczekująco na brodacza by ten dokończył swą opowieść.

-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
Krasnolud pił spokojnie piwo. Gdy wymieniliście kilka zdań między sobą kontynuuował.
-Tak jak mówiłem ta banda parszywców napadła nas niespodziewanie. Postanowiliśmy ich dopaść w ich kryjówce. Dostaliśmy świeże kuce od burmistrza Koinen. Dał on je nam ponieważ z Harnasiami wiązała się spora nagroda. Pojechaliśmy do ich kryjówki. Lecz tam zastaliśmy bandę w pełni sił. W sumie było ich 10. Niestety znowu przegraliśmy lecz poraniliśmy śmiertelnie dwójkę z nich. Uciekaliśmy aż w końcu nasze kuce padły i wylądowaliśmy tutaj. Czekaliśmy na kogoś kto mógłby nas zabrać ze sobą. Niewiele zostało nam z zapasów. Chciałbym byście razem z nami wyruszyli by zemścić się na nich. W Koinen jest za nich spora nagroda. 200 Złotych Koron. Do podziału oczywiście. Co wy na to?
Krasnolud pociągnął spory łyk piwa po czym obtarł rękawem skórzanej kurtki usta.
-Tak jak mówiłem ta banda parszywców napadła nas niespodziewanie. Postanowiliśmy ich dopaść w ich kryjówce. Dostaliśmy świeże kuce od burmistrza Koinen. Dał on je nam ponieważ z Harnasiami wiązała się spora nagroda. Pojechaliśmy do ich kryjówki. Lecz tam zastaliśmy bandę w pełni sił. W sumie było ich 10. Niestety znowu przegraliśmy lecz poraniliśmy śmiertelnie dwójkę z nich. Uciekaliśmy aż w końcu nasze kuce padły i wylądowaliśmy tutaj. Czekaliśmy na kogoś kto mógłby nas zabrać ze sobą. Niewiele zostało nam z zapasów. Chciałbym byście razem z nami wyruszyli by zemścić się na nich. W Koinen jest za nich spora nagroda. 200 Złotych Koron. Do podziału oczywiście. Co wy na to?
Krasnolud pociągnął spory łyk piwa po czym obtarł rękawem skórzanej kurtki usta.
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Pomywacz
- Posty: 39
- Rejestracja: niedziela, 10 grudnia 2006, 16:26
Dagonet
"Hmm..., 200 złotych koron na osiem głów, to nie wychodzi sporo, ale zawsze coś." -ocenił.
"W kązdym bądź razie zobaczmy co moi kompani na to. Nie chcę znów być posądzony o zbyt narowisty charakter." -spojrzał na Artemisa, a następnie szybko odwrócił wzrok i sięgnął po kolejny kawał mięsa, tak jakby słowa krasnoluda w ogóle do niego nie dotarły.
"Szczerze mówiąc nie paliłbym się zaraz do jakiejś potyczki. Po tej wampirzej bestii mam dosyć ekstremalnych zajęć, ale co tu ukrywać, pieniążki zawsze się przydadzą."
Przełykał kolejne kęsy mięsa, popijał piwem i wsłuchiwał się w kontynuowaną rozmowę.
"Hmm..., 200 złotych koron na osiem głów, to nie wychodzi sporo, ale zawsze coś." -ocenił.
"W kązdym bądź razie zobaczmy co moi kompani na to. Nie chcę znów być posądzony o zbyt narowisty charakter." -spojrzał na Artemisa, a następnie szybko odwrócił wzrok i sięgnął po kolejny kawał mięsa, tak jakby słowa krasnoluda w ogóle do niego nie dotarły.
"Szczerze mówiąc nie paliłbym się zaraz do jakiejś potyczki. Po tej wampirzej bestii mam dosyć ekstremalnych zajęć, ale co tu ukrywać, pieniążki zawsze się przydadzą."
Przełykał kolejne kęsy mięsa, popijał piwem i wsłuchiwał się w kontynuowaną rozmowę.

-
- Tawerniany Zabójca Trolli
- Posty: 425
- Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 23:10
- Numer GG: 6386578
- Lokalizacja: Łódz
- Kontakt:
Artemis
Artemis powoli wsunął głowę głębiej w kaptur swej peleryny by brodacz nie zobaczył jego uśmiechu po tym jak opowiedział o przegranej. "Coraz bardziej mnie ta waleczna rasa rozbawia" - pomyślał.
Ale możliwość zarobienia paru złotych koron była kusząca. Lecz gdy naprawdę zaczął zastanawiać się nad sprawą nie wszystko zaczęło być proste.
"Jeżeli czwórka krasnali naprawdę jest taka słaba to odwalimy za nich całą robotę a nagrodę dzielimy i tak na ośmiu, hmmm. Ostatecznie są i inne wyjścia, brodacze mogą uderzyc jako pierwsi i przyjąć na siebie najwięcej ciosów i może któryś zginie. Gorzej z drugą możliwościa" - obrócił głowę w stronę Hieronymusa i Pietera - "ale w sumie nie muszą o wszystkim wiedzieć i wszystkiego widzieć". Artemis uśmiechnął się z nadzieją, że jego szczery uśmiech zobaczą kompanii.
Coś się w nim zmieniło, nie był już młokosem z bogatej rodzini zniżonym do roli psa ani żądnym zabijania narwańcem który chciał zemsty na całym świecie za swą niedolę. Lata spędzone w gildii zaczęły owocować, spokojem, czytstą kalkulacją i szybkim planem.
"A co z moją misją?" - pomyślał - "czy po tak krótkim czasie mogę zapomnieć, przed chwilą kipiałem a teraz?". Mężczyzna spojrzał na swe dłonie, czekały na moment, całe ciało czekało, umysł i łowca skryty w zakamarku duszy. "Alkohol naprawdę budzi we mnie demony".
Nigdy nie zapomni, po to się szkolił, po to zabił niewinnego człowieka by udowodnić swą lojalność, po to żył by dostać morderców..
Nigdy - szepnął.
Artemis powoli wsunął głowę głębiej w kaptur swej peleryny by brodacz nie zobaczył jego uśmiechu po tym jak opowiedział o przegranej. "Coraz bardziej mnie ta waleczna rasa rozbawia" - pomyślał.
Ale możliwość zarobienia paru złotych koron była kusząca. Lecz gdy naprawdę zaczął zastanawiać się nad sprawą nie wszystko zaczęło być proste.
"Jeżeli czwórka krasnali naprawdę jest taka słaba to odwalimy za nich całą robotę a nagrodę dzielimy i tak na ośmiu, hmmm. Ostatecznie są i inne wyjścia, brodacze mogą uderzyc jako pierwsi i przyjąć na siebie najwięcej ciosów i może któryś zginie. Gorzej z drugą możliwościa" - obrócił głowę w stronę Hieronymusa i Pietera - "ale w sumie nie muszą o wszystkim wiedzieć i wszystkiego widzieć". Artemis uśmiechnął się z nadzieją, że jego szczery uśmiech zobaczą kompanii.
Coś się w nim zmieniło, nie był już młokosem z bogatej rodzini zniżonym do roli psa ani żądnym zabijania narwańcem który chciał zemsty na całym świecie za swą niedolę. Lata spędzone w gildii zaczęły owocować, spokojem, czytstą kalkulacją i szybkim planem.
"A co z moją misją?" - pomyślał - "czy po tak krótkim czasie mogę zapomnieć, przed chwilą kipiałem a teraz?". Mężczyzna spojrzał na swe dłonie, czekały na moment, całe ciało czekało, umysł i łowca skryty w zakamarku duszy. "Alkohol naprawdę budzi we mnie demony".
Nigdy nie zapomni, po to się szkolił, po to zabił niewinnego człowieka by udowodnić swą lojalność, po to żył by dostać morderców..
Nigdy - szepnął.

-
- Bombardier
- Posty: 621
- Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Anzelm von Rapitz
"Kto normalny rzuca się w czwórkę na dziesiątkę? Faktycznie, krasnoludowie to dziwna rasa."
Usłyszał szept Artemisa.
- Nigdy? Przesadzasz, dwieście koron na ośmiu to dwadzieścia pięć na głowę, dość dużo - mruknął medyk. - Ale w sytuacji gdybyśmy nie byli po potyczce z wampirem. Pieniądze mamy, więc osobiście wolałbym odpocząć kilka dni w owym Koinen, chyba, że większość inaczej zadecyduje, to owszem, ruszę, pieniędzy nigdy za wiele - tym stwierdzeniem zakończył swój wywód po czym zdjął ćwiekowaną kamizelę i przeciągnął się.
"Kto normalny rzuca się w czwórkę na dziesiątkę? Faktycznie, krasnoludowie to dziwna rasa."
Usłyszał szept Artemisa.
- Nigdy? Przesadzasz, dwieście koron na ośmiu to dwadzieścia pięć na głowę, dość dużo - mruknął medyk. - Ale w sytuacji gdybyśmy nie byli po potyczce z wampirem. Pieniądze mamy, więc osobiście wolałbym odpocząć kilka dni w owym Koinen, chyba, że większość inaczej zadecyduje, to owszem, ruszę, pieniędzy nigdy za wiele - tym stwierdzeniem zakończył swój wywód po czym zdjął ćwiekowaną kamizelę i przeciągnął się.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!

-
- Tawerniany Zabójca Trolli
- Posty: 425
- Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 23:10
- Numer GG: 6386578
- Lokalizacja: Łódz
- Kontakt:
Artemis
Tak, tak Anzelm - odparł pośpiesznie Artemis.
"Cholera moje myśli mnie zdradzają" - skarcił się.
Po walce z wampirem całkiem dobrze nas poskładałeś, więc pewnie jak się wyśpimy to z rana lepiej się poczujemy i zadecydujemy co robić.
I idąc za przykładem medyka rozciągnął się na ziemi. Łowca w jego duszy śmiał się widząc rozterki mężczyzny. Napewno gdy ruszą z krasnoludami ofiar będzie wiele. Łowca czekał, wiedział, że dobra zabawa go nie ominie.
Tak, tak Anzelm - odparł pośpiesznie Artemis.
"Cholera moje myśli mnie zdradzają" - skarcił się.
Po walce z wampirem całkiem dobrze nas poskładałeś, więc pewnie jak się wyśpimy to z rana lepiej się poczujemy i zadecydujemy co robić.
I idąc za przykładem medyka rozciągnął się na ziemi. Łowca w jego duszy śmiał się widząc rozterki mężczyzny. Napewno gdy ruszą z krasnoludami ofiar będzie wiele. Łowca czekał, wiedział, że dobra zabawa go nie ominie.

-
- Pomywacz
- Posty: 39
- Rejestracja: niedziela, 10 grudnia 2006, 16:26
Dagonet
Dagonet dojadł co miał w ręce, dopił co miał w kubku i idąc za przykładem kompanów przygotował sobie jako takie posłanie i kładł się.
Dobry pomysł. Im wcześniej zaśniemy, tym lepiej się wyśpimy.
Tyle, że skoro to jest taka niebezpieczna okoloica, to moze lepiej by ktoś pozostał na warcie? -ocenił.
Po tych słowach, Dagonet odszedł lekko na bok, pomodlił się do swojej bogini Mirmindii i wrócił do reszty.
I jak tam? Kto na warcie? - to mówiąc sposobił się już do spania.
Dagonet dojadł co miał w ręce, dopił co miał w kubku i idąc za przykładem kompanów przygotował sobie jako takie posłanie i kładł się.
Dobry pomysł. Im wcześniej zaśniemy, tym lepiej się wyśpimy.
Tyle, że skoro to jest taka niebezpieczna okoloica, to moze lepiej by ktoś pozostał na warcie? -ocenił.
Po tych słowach, Dagonet odszedł lekko na bok, pomodlił się do swojej bogini Mirmindii i wrócił do reszty.
I jak tam? Kto na warcie? - to mówiąc sposobił się już do spania.

-
- Bombardier
- Posty: 621
- Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Anzelm
Medyk obejrzał się za odchodzącym pomodlić się Dagonetem. "Sigmarze, spraw by przestał błądzić..."
- Proponowałbym po dwie osoby na dwugodzinnej warcie. Jeden zaśnie to go drugi obudzi. Jeśli nikt inny nie chce, to zgłosiłbym się na pierwszego, chciałbym uporządkować moje medykamenty przed snem - to rzekłszy Anzelm powoli podniósł się przeklinając pod nosem na rwący ból w lewym udzie. - Żesz, kurwa, starzeję się - Podszedł do swego rumaka, wrócił z skórzaną torbą na rzemieniu i ostrożnie usiadł na ziemi.
Medyk obejrzał się za odchodzącym pomodlić się Dagonetem. "Sigmarze, spraw by przestał błądzić..."
- Proponowałbym po dwie osoby na dwugodzinnej warcie. Jeden zaśnie to go drugi obudzi. Jeśli nikt inny nie chce, to zgłosiłbym się na pierwszego, chciałbym uporządkować moje medykamenty przed snem - to rzekłszy Anzelm powoli podniósł się przeklinając pod nosem na rwący ból w lewym udzie. - Żesz, kurwa, starzeję się - Podszedł do swego rumaka, wrócił z skórzaną torbą na rzemieniu i ostrożnie usiadł na ziemi.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!

-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
Wszyscy pokładliście się spać. Tylko Anzelm stał na warcie. Gdy wszyscy słodko chrapali medyk trząsł się z zimna. Ognisko wygasało powoli. Była bezgwiezdna noc. Sowy latały po drzewach i huczały. Czasami dało słyszeć się jakiś szelest w krzakach ale po bliższym rozpoznaniu okazało się, że to jedynie jakiś mały, nieszkodliwy gryzoń. Anzelm stawał się już śpiący dlatego też postanowił obudzić swojego zmiennika. Zmienialiście się tak do rana....
Obudziliście się dość wczesnym rankiem. O dziwo krasnoludów przy was nie było. Zdziwiliście się bardzo. Po 15 minutach krępującego oczekiwania w końcu czwórka brodaczy wyłoniła się zza krzaków...
-Hej załogo! Powinniśmy ruszać w drogę. Wiem, że jest rano i jesteście pewnie głodni ale czasu nie ma bo całe hordy łowców nagród polują na Harnasi. W czasie drogi zrobimy sobie dłuższy postój i coś upolujemy.
- powiedział czarnobrody.
Wszystko wskazywało na to, że to on był najbardziej wygadany w całej grupce krasnoludów. Po chwili krasnoludy zwróciły się na zachód i zaczęły iść.
[/img]
Obudziliście się dość wczesnym rankiem. O dziwo krasnoludów przy was nie było. Zdziwiliście się bardzo. Po 15 minutach krępującego oczekiwania w końcu czwórka brodaczy wyłoniła się zza krzaków...
-Hej załogo! Powinniśmy ruszać w drogę. Wiem, że jest rano i jesteście pewnie głodni ale czasu nie ma bo całe hordy łowców nagród polują na Harnasi. W czasie drogi zrobimy sobie dłuższy postój i coś upolujemy.
- powiedział czarnobrody.
Wszystko wskazywało na to, że to on był najbardziej wygadany w całej grupce krasnoludów. Po chwili krasnoludy zwróciły się na zachód i zaczęły iść.
[/img]
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Tawerniany Zabójca Trolli
- Posty: 425
- Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 23:10
- Numer GG: 6386578
- Lokalizacja: Łódz
- Kontakt:
Artemis
Artemis stojący na straży jako ostatni z grupy, przeciągnął się tylko leniwie i skierował to swego wierzchowca. Czuł się lepiej i tak jak przypuszczał spokojna noc i dobre jadło poprawiły jego humor. Przeczesa w tył swe koraliki i poprawił miecz u boku.
Zimno poranka ugryzło go jednak szybko i po wejściu na konia szczelnie owinął się peleryną i zaciągnął głęboko swój kaptur. Myśląc o nagrodzie skierował swego wierzchowca za krasnoludami.
Artemis stojący na straży jako ostatni z grupy, przeciągnął się tylko leniwie i skierował to swego wierzchowca. Czuł się lepiej i tak jak przypuszczał spokojna noc i dobre jadło poprawiły jego humor. Przeczesa w tył swe koraliki i poprawił miecz u boku.
Zimno poranka ugryzło go jednak szybko i po wejściu na konia szczelnie owinął się peleryną i zaciągnął głęboko swój kaptur. Myśląc o nagrodzie skierował swego wierzchowca za krasnoludami.

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 5
- Rejestracja: wtorek, 28 listopada 2006, 14:49
- Lokalizacja: z Parczewa

-
- Pomywacz
- Posty: 39
- Rejestracja: niedziela, 10 grudnia 2006, 16:26
Dagonet
Mimo, iż poranek był wyjątkowo chłodny, Dagonet zebrał się w sobie, wstał szybko, spakował wszystko, pomodlił sie jeszcze do bogini i bez słowa wsiadł na konia i podążył za znajomymi.
Mimo wczesnej pory czuł się wypoczęty. Wieczorna obfita strawa i spokojna, aczkolwiek chłodna noc dały mu potrzebny spokój i wyciszenie i pomogły przywrócić organizm do prawidłowego funkcjonowania.
By odzyskać trzeźwość umysłu przypomniał sobie kilka razy wydarzenia sprzed kilku dni. Za każdym razem gdy pomyślał o potyczce z wampirem przeszywał go lekki dreszcz. Choć walka nie była trudna, to jednak nadszarpnęła jego psychiką. Teraz potrzebował uspokojenia zszarganych nerwów. A jednak znowu wpakowuje się w jakieś tarapaty. Możliwe, że dojdzie do kolejnej bitki.
"Trzeba się przygotować... Zarówno fizycznie, jak i psychicznie."
Mimo, iż poranek był wyjątkowo chłodny, Dagonet zebrał się w sobie, wstał szybko, spakował wszystko, pomodlił sie jeszcze do bogini i bez słowa wsiadł na konia i podążył za znajomymi.
Mimo wczesnej pory czuł się wypoczęty. Wieczorna obfita strawa i spokojna, aczkolwiek chłodna noc dały mu potrzebny spokój i wyciszenie i pomogły przywrócić organizm do prawidłowego funkcjonowania.
By odzyskać trzeźwość umysłu przypomniał sobie kilka razy wydarzenia sprzed kilku dni. Za każdym razem gdy pomyślał o potyczce z wampirem przeszywał go lekki dreszcz. Choć walka nie była trudna, to jednak nadszarpnęła jego psychiką. Teraz potrzebował uspokojenia zszarganych nerwów. A jednak znowu wpakowuje się w jakieś tarapaty. Możliwe, że dojdzie do kolejnej bitki.
"Trzeba się przygotować... Zarówno fizycznie, jak i psychicznie."

-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
Nie będe czekał na resztę. Jak nie chcecie to mogę skasować sesję. Jeśli Blacks i Memo nie odpiszą w ciągu dwóch dni no to niestety robią kasacje.
Wędrowaliście za krasnoludami. Wokół panował spokój. Kazadzi wygwizdywali jakąś melodię. Wokół było pełno pułapek lecz dzięki spostrzegawczości Dagoneta i Hieronymusa nie wpadliście na żadną z nich. W oddali zobaczyliście 3 oddalające się postacie. Miały one młoty w rękach. Po ubiorze i wyglądzie stwierdziliście, że były to krasnoludy. Zaciekawiło was to. Nagle trójka nieznajomych znikła w krzakach.
Wędrowaliście za krasnoludami. Wokół panował spokój. Kazadzi wygwizdywali jakąś melodię. Wokół było pełno pułapek lecz dzięki spostrzegawczości Dagoneta i Hieronymusa nie wpadliście na żadną z nich. W oddali zobaczyliście 3 oddalające się postacie. Miały one młoty w rękach. Po ubiorze i wyglądzie stwierdziliście, że były to krasnoludy. Zaciekawiło was to. Nagle trójka nieznajomych znikła w krzakach.
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Bombardier
- Posty: 621
- Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Anzelm von Rapitz
Anzelm zmarszczył czoło. "Krasnoludowie? Czego tu szukają, bo przecież chyba nie organizują na nas zasadzki?"
- Heeeeej! - krzyknął w kierunku trójki khazadów. Po chwili zwrócił się do czarnobrodego krasnoluda idącego nieopodal jego konia. - Zakrzyczelibyście do nich w waszej ojczystej mowie, e?
"Pierdzielę podróż z tymi karłami, gdyby nie oni, już dawno bylibyśmy na miejscu".
Sry, były święta, miałem raczej mało możliwości i ochoty by siedzieć przed kompem ;p
Anzelm zmarszczył czoło. "Krasnoludowie? Czego tu szukają, bo przecież chyba nie organizują na nas zasadzki?"
- Heeeeej! - krzyknął w kierunku trójki khazadów. Po chwili zwrócił się do czarnobrodego krasnoluda idącego nieopodal jego konia. - Zakrzyczelibyście do nich w waszej ojczystej mowie, e?
"Pierdzielę podróż z tymi karłami, gdyby nie oni, już dawno bylibyśmy na miejscu".
Sry, były święta, miałem raczej mało możliwości i ochoty by siedzieć przed kompem ;p
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!

-
- Pomywacz
- Posty: 39
- Rejestracja: niedziela, 10 grudnia 2006, 16:26
