[Warhammer] Bracia Krwi

-
- Marynarz
- Posty: 317
- Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Szczecin
Gdy wszyscy znaleźliście się w pokoju w którym znajdowała sie dziewczyna, ta spojrzała po was, po czym rzekła:
- Dziękuje wam za pomoc...Istotnie jestem córką Otto Krufta, mam na imię Ursula... - jej głos wciąż sie łamał. - Nie wiem jak mam wam dziękować...Oni chcięli mnie gdzieś zabrać...chyba do lasu, tak jak zabrali pewnego mężczyznę, który był tutaj ze mną. Wzięli go dzisiaj rano, wymalowali mu te same symbole które próbowali namalować mnie i po prostu zabrali...
Dziewczyna rozplakała się i zakryla twarz dłońmi.
- Zabierzcie mnie do domu...Proszę...Chcę wreszcie zobaczyć ojca...
Wstała z łóżka, wytarła twarz i stanęła w drzwiach pokoju oczekując na was. Krungowi nie udało sie niczego znaleźc przy zabitych mężczyznach, jak również pod łóżkiem.
- Dziękuje wam za pomoc...Istotnie jestem córką Otto Krufta, mam na imię Ursula... - jej głos wciąż sie łamał. - Nie wiem jak mam wam dziękować...Oni chcięli mnie gdzieś zabrać...chyba do lasu, tak jak zabrali pewnego mężczyznę, który był tutaj ze mną. Wzięli go dzisiaj rano, wymalowali mu te same symbole które próbowali namalować mnie i po prostu zabrali...
Dziewczyna rozplakała się i zakryla twarz dłońmi.
- Zabierzcie mnie do domu...Proszę...Chcę wreszcie zobaczyć ojca...
Wstała z łóżka, wytarła twarz i stanęła w drzwiach pokoju oczekując na was. Krungowi nie udało sie niczego znaleźc przy zabitych mężczyznach, jak również pod łóżkiem.
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Werner Broch
- Zbieramy się...-mruknął Broch. Na wieść o mężczyźnie zabranym do lasu spochmurniał. - Odprowadzimy dziewczynę, zgarniemy pieniądze, zjemy coś i wracamy tutaj...Tego plugastwa może byc w tym lesie sporo - trzeba się tym zająć...
Mimo iż Broch był najemnikiem i pracował głównie dla pieniędzy, tym razem miał swoj cel w rozprawieniu się ze sługami Chaosu na tym terenie. Znów przypomniała mu się ONA...i on nie mogący jej wted pomóc. Najemnik zmarszczył brwi po czym założył arkebuz na ramię:
- Ruszcie się...nie mamy całego dnia...
Po czym wyszedł z pokoju zabierając ze sobą dziewczynę.
- Zbieramy się...-mruknął Broch. Na wieść o mężczyźnie zabranym do lasu spochmurniał. - Odprowadzimy dziewczynę, zgarniemy pieniądze, zjemy coś i wracamy tutaj...Tego plugastwa może byc w tym lesie sporo - trzeba się tym zająć...
Mimo iż Broch był najemnikiem i pracował głównie dla pieniędzy, tym razem miał swoj cel w rozprawieniu się ze sługami Chaosu na tym terenie. Znów przypomniała mu się ONA...i on nie mogący jej wted pomóc. Najemnik zmarszczył brwi po czym założył arkebuz na ramię:
- Ruszcie się...nie mamy całego dnia...
Po czym wyszedł z pokoju zabierając ze sobą dziewczynę.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Krung
Krasnolud spojrzał na dziewczynkę. -Chodźta. Ale daleko od las. Tego może być dużo, a nas nie być za dużo- burknął i przejechał ręką bo swej kruczoczarnej brodzie.-My musieć iść szybko. Im widocznie zależeć na dziewczyna, w droga. Im szybko wyjdziemy, tym szybko zajdziemy- burknął i wyszełd z domu, starając się zbytnio nie oddalać od innych, sam nie miał żadnych szans przeciwko sługom Chaosu.
Krasnolud spojrzał na dziewczynkę. -Chodźta. Ale daleko od las. Tego może być dużo, a nas nie być za dużo- burknął i przejechał ręką bo swej kruczoczarnej brodzie.-My musieć iść szybko. Im widocznie zależeć na dziewczyna, w droga. Im szybko wyjdziemy, tym szybko zajdziemy- burknął i wyszełd z domu, starając się zbytnio nie oddalać od innych, sam nie miał żadnych szans przeciwko sługom Chaosu.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Marynarz
- Posty: 317
- Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Szczecin
Wyszliście z leśniczówki i szybkim krokiem skierowaliście się w stronę miasta, wracając tą samą drog którą przybyliście. W drodze powrotnej towarzyszył wam już hanzo, który widząc swoją panią robił dużo szumy i wesoło pomerdywał ogonem. Po wyczerpującym marszy znaleźliście się w miasteczku, kierując się wprost do chaty hodowcy. Gdy Kruft zobaczył swoją córkę całą i zdrową, jego radości nie było końca, Wycałował i wyściskał Ursule poprosił by poszła do domu, po czym powiedział:
- Dziękuję wam, przyjaciele. Wierzyłem ze przyprowadzicie ją całą i zdrową. - siegnął do kieszeni wyciągając cztery sakiewki - Oto wasza zapłata! Po 30 koron na głowę, wsumie 120 koron. To mała cena za życie mojej córki...
Wręczył wam sakiewki. Z jego twarzy nie schodził uśmiech.
- A teraz wybaczcie, ale chcę nacieszyć się powrotem córki. Raz jeszcze dziękuję...
Po tych słowach podał wam dłoń, po czym zniknął za drzwiami swego domu. Zostaliście sami przed jego chatą, bogatsi o trzydzieści koron.
- Dziękuję wam, przyjaciele. Wierzyłem ze przyprowadzicie ją całą i zdrową. - siegnął do kieszeni wyciągając cztery sakiewki - Oto wasza zapłata! Po 30 koron na głowę, wsumie 120 koron. To mała cena za życie mojej córki...
Wręczył wam sakiewki. Z jego twarzy nie schodził uśmiech.
- A teraz wybaczcie, ale chcę nacieszyć się powrotem córki. Raz jeszcze dziękuję...
Po tych słowach podał wam dłoń, po czym zniknął za drzwiami swego domu. Zostaliście sami przed jego chatą, bogatsi o trzydzieści koron.
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Werner Broch
Najemnik schował sakiwekę do torby podróżnej przewieszonej przez ramię. "Nie ma to jak uczciwie zarobione pieniądze", pomyślał i uśmiechnął się w duchu. Chwilę potem jednak dobry nastrój opuścił go, gdy pomyślał o plugastwie które uciekło w las. Spojrzał na towarzyszy, po czym powiedział:
- Idę coś zjeść do karczmy i wracam do lasu za leśniczówką. Idziecie ze mną czy żegnamy się tutaj i każdy idzie w swoją stronę??
Broch wiedział, a przynajmniej był przekonany że kompani jednak zdecydują się mu towarzyszyć. Jakiejkolwiek ie podjęliby decyzji, Broch skierował się do najbliższej karczmy, zamówił jajecznicę z ośmiu jaj i pół bochenka chleba, po czym ruszył znów w kierunku leśniczówki.
Najemnik schował sakiwekę do torby podróżnej przewieszonej przez ramię. "Nie ma to jak uczciwie zarobione pieniądze", pomyślał i uśmiechnął się w duchu. Chwilę potem jednak dobry nastrój opuścił go, gdy pomyślał o plugastwie które uciekło w las. Spojrzał na towarzyszy, po czym powiedział:
- Idę coś zjeść do karczmy i wracam do lasu za leśniczówką. Idziecie ze mną czy żegnamy się tutaj i każdy idzie w swoją stronę??
Broch wiedział, a przynajmniej był przekonany że kompani jednak zdecydują się mu towarzyszyć. Jakiejkolwiek ie podjęliby decyzji, Broch skierował się do najbliższej karczmy, zamówił jajecznicę z ośmiu jaj i pół bochenka chleba, po czym ruszył znów w kierunku leśniczówki.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.

-
- Marynarz
- Posty: 395
- Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
- Lokalizacja: Piździawy Zdrój
- Kontakt:
Konrad z Boven
Trzymał przez chwilę sakiewkę w ręce.
"Na Sigmara! Ile pieniędzy! W życiu tylu naraz nie widziałem! Z pewnością się przydadzą, jak nie mi, to jako ofiara... - myślał przez chwilę. Z tego stanu wyrwały go słowa Wernera.
Dobrze wiesz jakie jest moje zdanie. Nie zmienię go. Ale też mam ochotę na coś dobrego... - odpowiedział, po czym ruszył za najemnikiem. Obejrzał się do tyłu i zawołał:
Krung, Vincenzo, idziecie? Choć ich odpowiedź była dość przewidywalna, wolał się upewnić. W karczmie zamawia kawał porządnego mięsiwa i mleko do popicia. Ta dieta nie raz dodawała mu sił na pełen wysiłku dzień.
Trzymał przez chwilę sakiewkę w ręce.
"Na Sigmara! Ile pieniędzy! W życiu tylu naraz nie widziałem! Z pewnością się przydadzą, jak nie mi, to jako ofiara... - myślał przez chwilę. Z tego stanu wyrwały go słowa Wernera.
Dobrze wiesz jakie jest moje zdanie. Nie zmienię go. Ale też mam ochotę na coś dobrego... - odpowiedział, po czym ruszył za najemnikiem. Obejrzał się do tyłu i zawołał:
Krung, Vincenzo, idziecie? Choć ich odpowiedź była dość przewidywalna, wolał się upewnić. W karczmie zamawia kawał porządnego mięsiwa i mleko do popicia. Ta dieta nie raz dodawała mu sił na pełen wysiłku dzień.
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Krung
"Pff.. mało tego". Krasnolud schował sakiewke za pas. "Człeczyn móc dać wiećej. To jego córa".
-Krung Krongolsson nigdy nie odmawiać pójśc do karczmy- burknał pod nosem, a na jego twarzy pojawił się obrzydliwy uśmiech.
-Człeczyno-burknął w stronę Wernera-Ty chyba nie chcieć iść w noc. Krung widzieć w ciemność, przeciwnie do was.
"Pff.. mało tego". Krasnolud schował sakiewke za pas. "Człeczyn móc dać wiećej. To jego córa".
-Krung Krongolsson nigdy nie odmawiać pójśc do karczmy- burknał pod nosem, a na jego twarzy pojawił się obrzydliwy uśmiech.
-Człeczyno-burknął w stronę Wernera-Ty chyba nie chcieć iść w noc. Krung widzieć w ciemność, przeciwnie do was.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Marynarz
- Posty: 395
- Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
- Lokalizacja: Piździawy Zdrój
- Kontakt:
O właśnie, jaka właściwie jest pora dnia teraz? Bo mnie się wydaje, że najpóźniej to południe, w końcu ruszaliśmy do lasu z samego rana, a i kilka godzin żeśmy tam nie siedzieli...
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach

-
- Marynarz
- Posty: 385
- Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
- Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
- Kontakt:
Vincenzo
- Do karczmy ? Pytanie - żachnął sie.
Podrzucił sakiewkę. "30 koron, całkiem nieźle jak na początek działalności na lądzie", pomyślał. Zaczął myśleć, czy spróbować kupić nowe oporządzenie czy iśc do karczmy. Spojrzał na karabele. "Przydałoby się coś nowego", pomyślał.
- Znajde dobrą szablę, albo miecz jednoręczny, tudzież półtorak w cenie do 25 koron? - pytanie skierowął do Wernera.
- Do karczmy ? Pytanie - żachnął sie.
Podrzucił sakiewkę. "30 koron, całkiem nieźle jak na początek działalności na lądzie", pomyślał. Zaczął myśleć, czy spróbować kupić nowe oporządzenie czy iśc do karczmy. Spojrzał na karabele. "Przydałoby się coś nowego", pomyślał.
- Znajde dobrą szablę, albo miecz jednoręczny, tudzież półtorak w cenie do 25 koron? - pytanie skierowął do Wernera.
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Werner Broch
Najemnik spojrzał na pirata po czym powiedział:
- Dawno nie kupowałem żadnej broni, gdyż moja wiernie służy mi od 15 lat, ale podejrzewam że szablę kupisz za mniej niż 25 koron...O ile znajdziesz jakąś zbrojownię na tym zadupiu...A teraz chodź, napijemy się czegoś mocnego...
Werner uśmiechnął się lekko do towarzysza, po czym wraz z kompanami skierował się do najbliższej w Gladish karczmy. Wciąż rozmyślał o stworze który uciekł w las i o tym co może tam na nich czekać.
Właśnie, Vibe - Nie powinno być chyba dalej jak południe. Nie ma co domniemywać - najlepiej sam napisz jaka jest pora dnia to będziemy wiedzieć co dalej robić.
Najemnik spojrzał na pirata po czym powiedział:
- Dawno nie kupowałem żadnej broni, gdyż moja wiernie służy mi od 15 lat, ale podejrzewam że szablę kupisz za mniej niż 25 koron...O ile znajdziesz jakąś zbrojownię na tym zadupiu...A teraz chodź, napijemy się czegoś mocnego...
Werner uśmiechnął się lekko do towarzysza, po czym wraz z kompanami skierował się do najbliższej w Gladish karczmy. Wciąż rozmyślał o stworze który uciekł w las i o tym co może tam na nich czekać.
Właśnie, Vibe - Nie powinno być chyba dalej jak południe. Nie ma co domniemywać - najlepiej sam napisz jaka jest pora dnia to będziemy wiedzieć co dalej robić.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.

-
- Marynarz
- Posty: 317
- Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Szczecin
Pogoda lekko poprawiła się i wyjrzało nawet słońce które stało teraz w zenicie. Dzięki temu wiedzieliście że macie jeszcze dużo czasu na powrót do lasu. Chwilę później znaleźliście się na głównej ulicy miasteczka. Skierowaliście swe kroki do karczmy "Pod Pawim Piórem", gdzie zamówiliście strawę. Karczmarz pobrał od was zapłatę w wysokości kilku szylingów, po czym przyniósł zamówione przez was jadło. Gdy zajęci rozmową konsumowaliście posiłki, drzwi karczmy otworzyły się z hukiem i do środka wpadł chuderlawy mężczyzna w poszarpanym ubraniu. Głowę miał zakrwawioną i z szaleństwem w oczach zaczął wykrzykiwać:
- Ludzie! Potwory grasują w lasach... Dwóch mnie napadło, z ledwością udało mi się ujść z życiem...
Rozejrzał się po sali po czym podbiegł do was. Dostrzegliście strach w jego oczach.
- Mówię prawdę, te stwory są ohydne...Ktoś musi coś zrobić...
Nagle do mężczyzny podszedł karczmarz i łapiąc go za ramię powiedział:
- Tak tak Franz...Znamy te twoje historie...Pewnie za dużo dziś wypiłeś i znów chciałeś nam sprzedać te swoje bajeczki za kubek wina...idź do domu...
Po czym karczmarz próbował wyrzucić go ze swojej gospody. Mężczyzna jeszcze coś wykrzykiwał o Chaosie, w końcu jednak zniknął za drzwiami karczmy. W karczmie znów zapanował spokój, wszyscy wrócili do własnych spraw.
- Ludzie! Potwory grasują w lasach... Dwóch mnie napadło, z ledwością udało mi się ujść z życiem...
Rozejrzał się po sali po czym podbiegł do was. Dostrzegliście strach w jego oczach.
- Mówię prawdę, te stwory są ohydne...Ktoś musi coś zrobić...
Nagle do mężczyzny podszedł karczmarz i łapiąc go za ramię powiedział:
- Tak tak Franz...Znamy te twoje historie...Pewnie za dużo dziś wypiłeś i znów chciałeś nam sprzedać te swoje bajeczki za kubek wina...idź do domu...
Po czym karczmarz próbował wyrzucić go ze swojej gospody. Mężczyzna jeszcze coś wykrzykiwał o Chaosie, w końcu jednak zniknął za drzwiami karczmy. W karczmie znów zapanował spokój, wszyscy wrócili do własnych spraw.
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Krung
-Karczmy śmierdzieć-burknął pod nosem krasnolud-Co my wchodzić, zawsze ktoś wpadac do środka.- Krung był zawiedziony. Przed nim leżała wspaniała strawa, a ktoś mu przeszkadzał w konsumpcji. Spojrzał na obiad i ryknął do karczmiarza.
-Człeczyno. On mówić prawdę. Krung widzieć Chaos w lasie. I w leśniczówce. Kim on być? dodał po chwili, w wlepił wzrok w karczmiarza.
-Karczmy śmierdzieć-burknął pod nosem krasnolud-Co my wchodzić, zawsze ktoś wpadac do środka.- Krung był zawiedziony. Przed nim leżała wspaniała strawa, a ktoś mu przeszkadzał w konsumpcji. Spojrzał na obiad i ryknął do karczmiarza.
-Człeczyno. On mówić prawdę. Krung widzieć Chaos w lasie. I w leśniczówce. Kim on być? dodał po chwili, w wlepił wzrok w karczmiarza.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Marynarz
- Posty: 317
- Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Szczecin
Karczmarz podszedł do stołu przy którym siedzięliście. Ryk krasnoluda zwrócił uwagę również innych gości w gospodzie. Karczmaarz spojrzał dziwnym wzrokiem na krasnoluda po czym powiedział:
- To tylko stary pijaczyna, mości krasnoludzie. Różne rzeczy opowiada i nie trzeba brać tego co mówi na poważnie. Za kubek wina powiedizałby nawet że widział trolla w lesie...
Karczmarz parsknął śmiechem, goście którzy słyszeli jego słowa, również.
- A teraz przepraszam - mam pracę...
Po tych słowach chwiejnym krokiem oddalił się za szynk.
- To tylko stary pijaczyna, mości krasnoludzie. Różne rzeczy opowiada i nie trzeba brać tego co mówi na poważnie. Za kubek wina powiedizałby nawet że widział trolla w lesie...
Karczmarz parsknął śmiechem, goście którzy słyszeli jego słowa, również.
- A teraz przepraszam - mam pracę...
Po tych słowach chwiejnym krokiem oddalił się za szynk.
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Krung
Krung nienawidził dwóch rzeczy. Elfów i jak z niego kpiono. Przez chwilę walczył sam ze sobą. Głowa pękała mu od nadmiaru złości. Czuł krew gotującą się w jego żyłach. Włosy pomiędzy łopatkami zaświeżbiły. Czuł wielką żyłe pulsującą mu na karku. Wstał i uderzył grubymi, niczym dwa bocheny chleba dłońmi o blat stołu. Z wyraźną agresją odwrócił się w stronę ludzi w karczmie. Zmarszczył brwi, i wyszczerzył czarnawe pienki zębów. Podrapał się po ćwierci oka tkwiącej w oczodole.
-Kto się śmiać z Krung?- burknął, tak aby wszyscy go szłyszeli i rozglądnął się po oberży.
Krung nienawidził dwóch rzeczy. Elfów i jak z niego kpiono. Przez chwilę walczył sam ze sobą. Głowa pękała mu od nadmiaru złości. Czuł krew gotującą się w jego żyłach. Włosy pomiędzy łopatkami zaświeżbiły. Czuł wielką żyłe pulsującą mu na karku. Wstał i uderzył grubymi, niczym dwa bocheny chleba dłońmi o blat stołu. Z wyraźną agresją odwrócił się w stronę ludzi w karczmie. Zmarszczył brwi, i wyszczerzył czarnawe pienki zębów. Podrapał się po ćwierci oka tkwiącej w oczodole.
-Kto się śmiać z Krung?- burknął, tak aby wszyscy go szłyszeli i rozglądnął się po oberży.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Marynarz
- Posty: 395
- Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
- Lokalizacja: Piździawy Zdrój
- Kontakt:
Konrad z Boven
Przysłuchiwał się z pełnymi ustami całej rozmowie. Zauważając, że Krung zaraz może zrobić coś bardzo niewskazanego, postanowił zainterweniować. Zdawał sobie sprawę, jaką jatkę może za chwilę urządzić jego khazadzki kolega, a tego nikt z obecnych by nie chciał.
Krung, uspokój się i dokończ swój posiłek. Karczmarz zaraz przyniesie Ci kufel piwa... - powiedział po czym delikatnie odprowadził kompana na miejsce, jednocześnie zamawiając odpowiednim gestem trunek.
Wszyscy tu zgromadzeni! - zaczął swoje przemówienie, nie pierwsze już dzisiaj - Franz, bo tak chyba miał na imię ten pijaczyna, nie kłamie. Choć zapewne ciężko wam w to uwierzyć, ale w lasach dookoła Gladish czai się Chaos. Jeśli chcecie mogę wam przynieść głowę zwierzoczłeka którego dzisiaj zabiłem, lub nawet przywlec tutaj jego ciało jako dowód na prawdziwość moich słów... - rozejrzał się po twarzach słuchaczy, po czym kontynuował dalej - Jeszcze dzisiaj, ja oraz kilka innych odważnych osób zamierzamy udać się do lasu i oczyścić go z tej przeklętej skazy. Ci, którzy choć trochę szanują Imperium oraz Ci, którzy mają w sobie chociaż krztę odwagi, niech idą z nami. Reszta niech zostanie, i błaga Sigmara o przebaczenie za swoją bierność w obliczu naszego wspólnego wroga - Chaosu... - ostatnie słowa wypowiedział nieco ciszej, ale i tak wszyscy zgromadzeni je słyszeli. Usiadł na miejsce i czekał na jakiekolwiek reakcje.
Przysłuchiwał się z pełnymi ustami całej rozmowie. Zauważając, że Krung zaraz może zrobić coś bardzo niewskazanego, postanowił zainterweniować. Zdawał sobie sprawę, jaką jatkę może za chwilę urządzić jego khazadzki kolega, a tego nikt z obecnych by nie chciał.
Krung, uspokój się i dokończ swój posiłek. Karczmarz zaraz przyniesie Ci kufel piwa... - powiedział po czym delikatnie odprowadził kompana na miejsce, jednocześnie zamawiając odpowiednim gestem trunek.
Wszyscy tu zgromadzeni! - zaczął swoje przemówienie, nie pierwsze już dzisiaj - Franz, bo tak chyba miał na imię ten pijaczyna, nie kłamie. Choć zapewne ciężko wam w to uwierzyć, ale w lasach dookoła Gladish czai się Chaos. Jeśli chcecie mogę wam przynieść głowę zwierzoczłeka którego dzisiaj zabiłem, lub nawet przywlec tutaj jego ciało jako dowód na prawdziwość moich słów... - rozejrzał się po twarzach słuchaczy, po czym kontynuował dalej - Jeszcze dzisiaj, ja oraz kilka innych odważnych osób zamierzamy udać się do lasu i oczyścić go z tej przeklętej skazy. Ci, którzy choć trochę szanują Imperium oraz Ci, którzy mają w sobie chociaż krztę odwagi, niech idą z nami. Reszta niech zostanie, i błaga Sigmara o przebaczenie za swoją bierność w obliczu naszego wspólnego wroga - Chaosu... - ostatnie słowa wypowiedział nieco ciszej, ale i tak wszyscy zgromadzeni je słyszeli. Usiadł na miejsce i czekał na jakiekolwiek reakcje.
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Krung
Krasnolud ustąpił człowiekowi ciągnącego go za ramie. Spoglądał wciąż na tłum w oberży. Przysiągł sobie, że jak spotka na ulicy kogoś z tej zasranej oberży, to powybija mu wszystkie zęby. Krung usiadł na miejscu. Do jego uszu doszła wypowiedz Kondrada. Po jego skończonej wypowiedzi, burknął.
-Ten kto mieć jaja, idzie z nami. Ten kto nie mieć, lepiej iść ich szukać w dom.
Krasnolud ustąpił człowiekowi ciągnącego go za ramie. Spoglądał wciąż na tłum w oberży. Przysiągł sobie, że jak spotka na ulicy kogoś z tej zasranej oberży, to powybija mu wszystkie zęby. Krung usiadł na miejscu. Do jego uszu doszła wypowiedz Kondrada. Po jego skończonej wypowiedzi, burknął.
-Ten kto mieć jaja, idzie z nami. Ten kto nie mieć, lepiej iść ich szukać w dom.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Marynarz
- Posty: 317
- Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Szczecin
Wszyscy w karczmie wysłuchali tego, co miał do powiedzenia Konrad, po czym w gospodzie zapanowała wrzawa. Goście szeptali sobie coś do uszu, chwilę potem jednak wszyscy wrócili do własnych spraw, nie zwracając uwagi na to, co powiedział przed chwilą akolita. A już tym bardziej na to, co powiedział krasnolud.
Karczmarz służalczym krokiem podszedł do zajmowanego przez was stołu po czym uniżonym tonem powiedział:
- Ludzie tutaj nie są tak bohaterscy jak wy, panie - zwrócił sie do Konrada - Nawet jeśli to prawda z tym Chaosem, to nikt z wami nie pójdzie. Nie jesteśmy wojownikami, tylko prostymi mieszczanami. My chcemy tylko żyć spokojnie...
Ukłonił sie nisko, po czym wrócił za bar.
Karczmarz służalczym krokiem podszedł do zajmowanego przez was stołu po czym uniżonym tonem powiedział:
- Ludzie tutaj nie są tak bohaterscy jak wy, panie - zwrócił sie do Konrada - Nawet jeśli to prawda z tym Chaosem, to nikt z wami nie pójdzie. Nie jesteśmy wojownikami, tylko prostymi mieszczanami. My chcemy tylko żyć spokojnie...
Ukłonił sie nisko, po czym wrócił za bar.
Ostatnio zmieniony sobota, 16 grudnia 2006, 16:18 przez Vibe, łącznie zmieniany 1 raz.
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>
