O żesz! To mi wjechałeś na ambicje scorez
Ale spoko. jestem pełen podziwu dla twojego zaangażowania, postaram się działać równie mocno jak ty
Wszyscy
Waszą jakże ożywioną dyskusję przerwało wejście kilkunastu uzbrojonych marines w towarzystwie 2 firebatów w pełnym rynsztunku i jednego galowo odzianego jegomościa. Marines otoczyli was, szef stanął na przeciwko. Firebaci lekko zanim, także na wprost. Nie widzieliście twarzy żołnierzy, ale byliście niemal pewni, że na was patrzą. Duma lekko rozpierała Jima, bo zanosiło się już na drugi medal jednego dnia. Blake szturchnał go jednak lekko w ramię i wymruczał do ucha.
Śmierdzi mi to i to mocno.... Nie kracz wtrącił stojący obok Parsival. Chrząknięcie szychy ucieło dyskusję. Wyjął jakiś papier z kieszeni na torsie, rozwinął i zaczął czytać.
Za ściągnięcie bezpośredniego niebezpieczeństwa na planetę Tar Sara, i to w trakcie trwania konferencji, oraz za zniszczenie flagowej jednostki dominium rozkazuje się aresztować kapitana Parsivala Galadium. Za niewykonanie rozkazów i porzucenie obrony planety przeciwko rasie Zergów, oraz bezcelowy atak na protossański statek flagowy a przez to sprowadzenie niebezpieczeństwa na planetę Tar Sara rozkazuje się aresztować kapitana Jima Duraya. tu przerwał i schował kartkę do kieszeni. Marines unieśli gaussy a rękawy firebatów zapłonęły plazmowym ogniem. Ten ubrany na galowo znów chrząknął i kontynuował, tym razem już bez ściągi
Zostawcie wszelką broń, wydajcie rozkazy demilitaryzacji swoim jednostką i spokojnie udajcie się ze mną. Nie chcemy tu urządzać pokazowych egzekucji i kolejnych przykładów niesubordynacji i bezmyślności. No rychło! I za mną proszę. Z zaciśniętymi zębami kiwnęliście głowami do swoich podkomendnych by oddali broń. Sami też tak uczyniliście i ruszyliście za chrząkającym co chwila kapralem. Kordon marines szedł wokół was. Firebaci ubezpieczali tyły. Kilka zakrętów i już zgubiliście nieco orientację. Weszliście do dużej windy i zjechaliście kilkanaście pięter w dół. Gdy drzwi rozsunęły się nie zobaczyliście nic. Było zupełnie ciemno. Marines lekko wypchnęli was z windy.
Proszę czekać na dalsze postępowanie dodał tylko kapral i drzwi zasunęły się a winda pojechała znów do góry. Coś stuknęło i zapaliło się światło. Wokół was było kilka starych metalowych skrzyń ładunkowych. Był też kącik higieniczny oraz punkt z wodą zdatną do picia. Poza tym ściany były gładkie, choć można było wyczuć na nich wilgoć. Echo lekko niosło się po dość dużej sali, gdy Jim uderzył w jedną ze skrzyń. Cisza niemiłosiernie wydłużała czas...