[Zainfekowany Grzyb] Zgromadzenie

-
- Bosman
- Posty: 2204
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
- Numer GG: 4159090
- Lokalizacja: Las Szamanów
- Kontakt:
[Zainfekowany Grzyb] Zgromadzenie
[img]http://galvirpho.free.fr/patrikblog/upl ... 742040.jpg[/img]
Grają wszyscy którzy zgłosili się w rekrutacji (a nawet ci którzy zgłoszą się po napisaniu posta tutaj), jednak po drugim update (ten to nie update) napiszę kto pozostaje w grze i od tamtej pory użyję tego co napisaliście w rekrutacji
Wszedłem do opuszczonego skrzydła szpitala przez kanał wentylacyjny, kratka na suficie uderzyła w jakąś ciecz na podłodze, po zaczepieniu odpowiednio drabinki linowej opuściłem ją w dół i zszedłem. Uff, musiała ważyć ze trzydzieści kilo. Sprawdziłem swój pistolet i latarkę i zszedłem. Na korytarzu było dość ciemno, ale lekko świecące światła awaryjne dały dość dobrą widoczność. Ciecz na podłodze okazała się krwią, pobrudziłem tym swoje stare Nike'i, ale nic. Przy ścianie leżały zwłoki jakiegoś mężczyzny, jego twarz była kompletnie zmiażdżona, jakby ktoś uderzał go wiele razy młotkiem. Poświeciłem latarką i zobaczyłem, że w jego prawej dłoni jest nieudolnie włożony młotek. Cały korytarz miał długość około 40 metrów, drzwi po obu stronach korytarza znajdowały się co 5 metrów, było ich tu multum. Na jednym końcu były zamknięte drzwi do czynnej części szpitala, a na drugim wejście do stołówki. Wiele z drzwi do specjalnych komnat pacjentów były pootwierane. Gdy otworzyłem drzwi do stołówki wyziąnął na mnie niemiłosierny smród kilkunastu rozkładających się zwłok. Straciłem przytomność.
Po przebudzeniu, zapewne spałem kilka godzin, zobaczyłem, że cały jestem brudny. Krew była wszędzie, całe szczęście że to nie moja. Stołówka miała wszystkie stoły poodsuwane pod ściany (tu nie ma w ogóle okien), a na samym środków były usypane zwłoki na stos. Kierując tam światło latarki zobaczyłem wiele robaków chodzących po ciałach ludzi różnych płci, również zobaczyłem tam pielęgniarkę. Podszedłem bliżej i sięgnąłem do jej koszuli i zabrałem jej identyfikator. Sara Connor. Chwilę później z wielu zwłok zaczął ulatywać jakiś dziwny gaz. Straciłem przytomność.
Całe pomieszczenie wiruje przed oczami, na kolanach brodząc we krwi ominąłem stos ciał i udałem się dalej, tam gdzie była kasa i kuchnia. Za kontuarem zobaczyłem Sarę Connor, spytała się Whatsss the matterrrr? Straciłem przytomność.
Po przebudzeniu zobaczyłem, że leżę w drzwiach kuchni, tu w wielkim garku zobaczyłem zwłoki lekarza, tylko dzięki latarce zobaczyłem, że był on ugotowany żywcem. Jego twarz, wygięta bólem i strachem, to był on - doktor Klemens Orlicki. Myślałem, że to on był odpowiedzialny za ten cały koszmar, ale nawet jeśli tak było to on stał się ofiarą tego zdarzenia. Kwarantanna zarządzona przez dyrekcję przez tego człowieka spowodowała jego śmierć. Obejrzałem się i zobaczyłem prosiaka, z którego wyszły jakieś dziwne robaki. To chyba skarabeusze, szybko zerwałem się na nogi i oddałem kilka strzałów w nie, jednak ich było za dużo. Szybko uciekłem. Przeskoczyłem przez kontuar i szybko przebiegłem po zbiorze trupów. Wtedy zobaczyłem jego. Tu gdzie nikt nie powinien żyć coś się ruszało. Wycelowałem i wystrzaliłem cały magazynek w to coś. A to się tylko śmiało. Latarka i wszystkie światła zgasły. Poczułem jak coś przebija moje ciało, a potem rzuca na stos zwłok. A potem zobaczyłem światło. Wszedłem do opuszczonego skrzydła szpitala przez kanał wentylacyjny, kratka na suficie uderzyła w jakąś ciecz na podłodze, po zaczepieniu odpowiednio drabinki linowej opuściłem ją w dół i zszedłem. Uff, musiała ważyć ze trzydzieści kilo....
Gra zaczyna się na jeden dzień przed tymi wydarzeniami. Ale to był opis pomieszczeń jakie są w rzeczywistości. Nie wszyscy dotrwają do końca.
Wszyscy płyniecie na jednej słonecznej barce u brzegów morza kości. Zwariowałeś? To się nie uda. Otworzyły się drzwi, wszędzie stanęły otworem. Nie było jednak strażnika jak zazwyczaj gdy prowadzili was na stołówkę. To chyba nie jest Halloween, i chyba nie jesteś już w Kansas Dorotko. Za zamkniętymi stopniami stał długi sznur, który żąda od was hołdu. Kto się przyłączy, a kto rzuci wyzwanie? To istotne, bo wojna przetoczy się przez wiele planów i rzeczywistości, któtkie starcia czasem nierozstrzygnięte. Wszystko wczoraj się zaczęło gdy lekarz rozdał wam dziwne grzyby, a teraz jesteście pobudzeni, a może to nie pobudzenia a śmierć? Może was zabił?! Nie, chyba nie. Dalej żyjecie. Kto stanie po stanie zwariowanego lekarza (vel długiego sznura) a kto po stronie przeciwnej? Gdy walka się rozpocznie nie będzie już odwrotu. Nie będzie szans. Mustafa Kemal Pasza zmarł w Białym Pałacu w Stambule o godzinie 9:05 (wszystkie zegary w tym obiekcie zostały zatrzymane by oddać hołd ukochanemu wodzowi i ojcowi Narodu Tureckiego). Dziwne bo zegar na korytarzu pokazuje właśnie tą 9:05 (9+5=14, jeśli to istotne), ale równie dobrze może być i później, a może wcześniej bo czas stoi w miejscu. Niezależnie którą stronę walki wybierzecie oprócz napisania co robicie dalej (a możecie chcieć robić wszystko co tylko chcecie [limit czasu to minuta]) narysujcie symbol [paint+imgshack] jakim chcielibyście otworzyć bramę do zupełnie innej rzeczywistości. Jednak nie łudźcie się - wszędzie małpki nie słyszą, nie widzą i nie mówią. Niestety wszędzie mówią kłamstwa.
Grają wszyscy którzy zgłosili się w rekrutacji (a nawet ci którzy zgłoszą się po napisaniu posta tutaj), jednak po drugim update (ten to nie update) napiszę kto pozostaje w grze i od tamtej pory użyję tego co napisaliście w rekrutacji
Wszedłem do opuszczonego skrzydła szpitala przez kanał wentylacyjny, kratka na suficie uderzyła w jakąś ciecz na podłodze, po zaczepieniu odpowiednio drabinki linowej opuściłem ją w dół i zszedłem. Uff, musiała ważyć ze trzydzieści kilo. Sprawdziłem swój pistolet i latarkę i zszedłem. Na korytarzu było dość ciemno, ale lekko świecące światła awaryjne dały dość dobrą widoczność. Ciecz na podłodze okazała się krwią, pobrudziłem tym swoje stare Nike'i, ale nic. Przy ścianie leżały zwłoki jakiegoś mężczyzny, jego twarz była kompletnie zmiażdżona, jakby ktoś uderzał go wiele razy młotkiem. Poświeciłem latarką i zobaczyłem, że w jego prawej dłoni jest nieudolnie włożony młotek. Cały korytarz miał długość około 40 metrów, drzwi po obu stronach korytarza znajdowały się co 5 metrów, było ich tu multum. Na jednym końcu były zamknięte drzwi do czynnej części szpitala, a na drugim wejście do stołówki. Wiele z drzwi do specjalnych komnat pacjentów były pootwierane. Gdy otworzyłem drzwi do stołówki wyziąnął na mnie niemiłosierny smród kilkunastu rozkładających się zwłok. Straciłem przytomność.
Po przebudzeniu, zapewne spałem kilka godzin, zobaczyłem, że cały jestem brudny. Krew była wszędzie, całe szczęście że to nie moja. Stołówka miała wszystkie stoły poodsuwane pod ściany (tu nie ma w ogóle okien), a na samym środków były usypane zwłoki na stos. Kierując tam światło latarki zobaczyłem wiele robaków chodzących po ciałach ludzi różnych płci, również zobaczyłem tam pielęgniarkę. Podszedłem bliżej i sięgnąłem do jej koszuli i zabrałem jej identyfikator. Sara Connor. Chwilę później z wielu zwłok zaczął ulatywać jakiś dziwny gaz. Straciłem przytomność.
Całe pomieszczenie wiruje przed oczami, na kolanach brodząc we krwi ominąłem stos ciał i udałem się dalej, tam gdzie była kasa i kuchnia. Za kontuarem zobaczyłem Sarę Connor, spytała się Whatsss the matterrrr? Straciłem przytomność.
Po przebudzeniu zobaczyłem, że leżę w drzwiach kuchni, tu w wielkim garku zobaczyłem zwłoki lekarza, tylko dzięki latarce zobaczyłem, że był on ugotowany żywcem. Jego twarz, wygięta bólem i strachem, to był on - doktor Klemens Orlicki. Myślałem, że to on był odpowiedzialny za ten cały koszmar, ale nawet jeśli tak było to on stał się ofiarą tego zdarzenia. Kwarantanna zarządzona przez dyrekcję przez tego człowieka spowodowała jego śmierć. Obejrzałem się i zobaczyłem prosiaka, z którego wyszły jakieś dziwne robaki. To chyba skarabeusze, szybko zerwałem się na nogi i oddałem kilka strzałów w nie, jednak ich było za dużo. Szybko uciekłem. Przeskoczyłem przez kontuar i szybko przebiegłem po zbiorze trupów. Wtedy zobaczyłem jego. Tu gdzie nikt nie powinien żyć coś się ruszało. Wycelowałem i wystrzaliłem cały magazynek w to coś. A to się tylko śmiało. Latarka i wszystkie światła zgasły. Poczułem jak coś przebija moje ciało, a potem rzuca na stos zwłok. A potem zobaczyłem światło. Wszedłem do opuszczonego skrzydła szpitala przez kanał wentylacyjny, kratka na suficie uderzyła w jakąś ciecz na podłodze, po zaczepieniu odpowiednio drabinki linowej opuściłem ją w dół i zszedłem. Uff, musiała ważyć ze trzydzieści kilo....
Gra zaczyna się na jeden dzień przed tymi wydarzeniami. Ale to był opis pomieszczeń jakie są w rzeczywistości. Nie wszyscy dotrwają do końca.
Wszyscy płyniecie na jednej słonecznej barce u brzegów morza kości. Zwariowałeś? To się nie uda. Otworzyły się drzwi, wszędzie stanęły otworem. Nie było jednak strażnika jak zazwyczaj gdy prowadzili was na stołówkę. To chyba nie jest Halloween, i chyba nie jesteś już w Kansas Dorotko. Za zamkniętymi stopniami stał długi sznur, który żąda od was hołdu. Kto się przyłączy, a kto rzuci wyzwanie? To istotne, bo wojna przetoczy się przez wiele planów i rzeczywistości, któtkie starcia czasem nierozstrzygnięte. Wszystko wczoraj się zaczęło gdy lekarz rozdał wam dziwne grzyby, a teraz jesteście pobudzeni, a może to nie pobudzenia a śmierć? Może was zabił?! Nie, chyba nie. Dalej żyjecie. Kto stanie po stanie zwariowanego lekarza (vel długiego sznura) a kto po stronie przeciwnej? Gdy walka się rozpocznie nie będzie już odwrotu. Nie będzie szans. Mustafa Kemal Pasza zmarł w Białym Pałacu w Stambule o godzinie 9:05 (wszystkie zegary w tym obiekcie zostały zatrzymane by oddać hołd ukochanemu wodzowi i ojcowi Narodu Tureckiego). Dziwne bo zegar na korytarzu pokazuje właśnie tą 9:05 (9+5=14, jeśli to istotne), ale równie dobrze może być i później, a może wcześniej bo czas stoi w miejscu. Niezależnie którą stronę walki wybierzecie oprócz napisania co robicie dalej (a możecie chcieć robić wszystko co tylko chcecie [limit czasu to minuta]) narysujcie symbol [paint+imgshack] jakim chcielibyście otworzyć bramę do zupełnie innej rzeczywistości. Jednak nie łudźcie się - wszędzie małpki nie słyszą, nie widzą i nie mówią. Niestety wszędzie mówią kłamstwa.

-
- Mat
- Posty: 550
- Rejestracja: środa, 5 lipca 2006, 08:45
- Kontakt:

-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
*Hihihihi. Sznur. Ciekawe, gdzie pracowal. I jak sobie radzi na tescie klamstwa. I czy jest czysty. I z kim ma kontakty. Jesli zada od nas holdu to musi byc kims wazniejszym. Ale, patrzac z drugiej strony... Jakos musial wspiac sie po szczeblach hierarchii. A to nie przychodzi tak latwo. I to on, to on jest wszystkiemu winien. Ile jeszcze asow ma w rekawie? Ile jeszcze rzeczy moze nam zrobic. Niemalze mnie zabil! Nie! on nie jest z nami. Czyli kontrwywiad...* - Zatarl rece i usmiechnal sie - * A niech mnie. powrot do zawodu. Dobrze, spokojnie, nie daj podnieceniu sie opanowac. Trzeba wszystko przeanalizowac. Mustafa. Cos mi to mowi... a tak! pamietam! 9.05, Bialy Palac. nie udalo sie kolezki uratowac. pech. chwila... chwila. 9 i 5... 14! oj tak! 14. to cos musi byc. ech, te 14. ja was znajde!


szturm! a nie Szturm -.-
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...

-
- Mat
- Posty: 514
- Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 19:10
- Lokalizacja: z kapusty
„HOŁD! O nie nie nie wiem, co ci chodzi po głowie... Myślisz, że jestem szalony, ale to tak naprawdę to ty jesteś szalony i ta cała reszta błaznów w białych workach. NIE! Nie dam się spętać nikt nie będzie bezprawnie wchodził do mojego umysłu a wiesz, dlaczego! Bo to ja mam klucz i tylko ja mogę do niego wejść!” Powiedział do sznurka wyrywając go pierwszemu, rozwiną go szybkim ruchem ręki i zaczął nim machać obijając o ściany i podłogę "NIE do kurwy nędzy nie opowiem się po twojej stronie szarlatanie! Ja i moja święta armia porostów zgładzimy cię...!"



-
- Bosman
- Posty: 2204
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
- Numer GG: 4159090
- Lokalizacja: Las Szamanów
- Kontakt:
Będę jednak używał waszych nicków z forum, jeśli wam to nie przeszkadza. Ten Update jest tylko dla Tomka, Szturma i Shade'a resztę obowiązyje ten poprzedni.
Tomek zwinął sznura do kieszeni i udał się do swojego rysunku na ścianie, niebieskiej przekreślonej innymi kolorami mordy. Nagle ona przemówiła błagalnym głosem Zgładzę cię ty sukinsynie!! i podryfowali razem w łódce po morzu kości na wyspę skarbów. Tam spotkał Szturma, który akurat zszedł na plażę idąc do góry nogami po drabinie z chmury kontrwywiadowczej. Jego cztery różnokolorowe oczy gapiły się głupio, głodno i gąbczasto na otaczającą was rzeczywistość. Oprócz morza szostkich kości była tam plaża zrobiona z cukru i soli, a trochę dalej na słupie wisiała chorągiew Shade'a. Na skałach za nią było mnóstwo czerwonych, różowych i zielonych porostów. Na najwyższej skałce (o wysokości 1000mm) stał Shade w swojej potędze, chwale i czerwonym kubraczku z zielonymi spodenkami. Na głowie miał tęczową czapeczkę z wiatraczkiem. Wyglądał niczym Mroczny Wojownik z Warhammera 40000. Musiał obronić Łyżkę, Która Nieistnieje przed szubrawcami współpracującymi z "szarlatanem". Jego zielone porosty mogą pluć kwasem, czerwone smarem do oliwienia maszyn, a różowe... no cóż one do niczego nie służyły choć istnieją obrzydliwe historie o tym jak czasem same różowe działały jak pułapki i zamieniały się w różowe, dziurawe majtki które ofiara musiała nosić do końca życia.
Tomek i Szturm tym czasem gromadzili siły, sprawdzili swój ekwipunek. Dwie nadmuchane sekslalki, jedna gumowa kości, osiem mieczy świetlnych (z napisami Made in USA, zadziwiająco że są zaklejone taśmą z napisem Made in Vietnam). Także mister Sznur z kieszeni Tomka powiedział wam wskazówkę Za nim jest jaskinia, tam jeszcze wiele przed nami, musimy zyskać Łyżkę, Która Nieistnieje. Jeśli walka by wam nie szła zawsze możecie <<ZGRZYTY JAKBY RADIOSTACJA ZOSTAŁA ZAGŁUSZONA PRZEZ SIŁY REAKCJONISTYCZNE>> Spotkamy się w Jaskiniach!! Tomek sprawdził kieszeń i nie było tam już Sznura.
Tomek zwinął sznura do kieszeni i udał się do swojego rysunku na ścianie, niebieskiej przekreślonej innymi kolorami mordy. Nagle ona przemówiła błagalnym głosem Zgładzę cię ty sukinsynie!! i podryfowali razem w łódce po morzu kości na wyspę skarbów. Tam spotkał Szturma, który akurat zszedł na plażę idąc do góry nogami po drabinie z chmury kontrwywiadowczej. Jego cztery różnokolorowe oczy gapiły się głupio, głodno i gąbczasto na otaczającą was rzeczywistość. Oprócz morza szostkich kości była tam plaża zrobiona z cukru i soli, a trochę dalej na słupie wisiała chorągiew Shade'a. Na skałach za nią było mnóstwo czerwonych, różowych i zielonych porostów. Na najwyższej skałce (o wysokości 1000mm) stał Shade w swojej potędze, chwale i czerwonym kubraczku z zielonymi spodenkami. Na głowie miał tęczową czapeczkę z wiatraczkiem. Wyglądał niczym Mroczny Wojownik z Warhammera 40000. Musiał obronić Łyżkę, Która Nieistnieje przed szubrawcami współpracującymi z "szarlatanem". Jego zielone porosty mogą pluć kwasem, czerwone smarem do oliwienia maszyn, a różowe... no cóż one do niczego nie służyły choć istnieją obrzydliwe historie o tym jak czasem same różowe działały jak pułapki i zamieniały się w różowe, dziurawe majtki które ofiara musiała nosić do końca życia.
Tomek i Szturm tym czasem gromadzili siły, sprawdzili swój ekwipunek. Dwie nadmuchane sekslalki, jedna gumowa kości, osiem mieczy świetlnych (z napisami Made in USA, zadziwiająco że są zaklejone taśmą z napisem Made in Vietnam). Także mister Sznur z kieszeni Tomka powiedział wam wskazówkę Za nim jest jaskinia, tam jeszcze wiele przed nami, musimy zyskać Łyżkę, Która Nieistnieje. Jeśli walka by wam nie szła zawsze możecie <<ZGRZYTY JAKBY RADIOSTACJA ZOSTAŁA ZAGŁUSZONA PRZEZ SIŁY REAKCJONISTYCZNE>> Spotkamy się w Jaskiniach!! Tomek sprawdził kieszeń i nie było tam już Sznura.
Ostatnio zmieniony środa, 22 listopada 2006, 11:55 przez AC, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Bosman
- Posty: 1898
- Rejestracja: wtorek, 3 października 2006, 20:11
- Lokalizacja: Asgard

Sznur? Mam ci złożyć hołd? Nigdy! Zaraz poznasz co to gniew RZEŹNIKA! Powiedziałem do sznura i zacząłem go gryźć. Był gruby, ale w końcu go przegryzłem. Jedną część sznura wieszam za cokolwiek, jeżeli nic nie znajduję, trzymam w dłoni, potem robię pentelkę. Na drugiej części sznura wykonuję karę śmierci poprzez powieszenie. Trupa wkładam do kieszeni.
...

-
- Mat
- Posty: 514
- Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 19:10
- Lokalizacja: z kapusty
Przybyły licznie do mnie, pleśń grzyb i porost! Nie spytałem się matki o czy mogę, ale zacząłem ustawiać żołnierzy w szeregi według koloru kształtu i umiejętność. „Odliczyć do 5! Odliczyć do 9! Ustawić się 14-sto osobowe pary!” Stałem na olbrzymim 1000mm wzniesieniu podziwiając mą armię – pleśń, grzyb i porost. Wyrwałem lizaka z lukrowej ziemi i przypiąłem do spodni. „Śmiertelny to oręż przeciwko wrogowi”
Do żołnierzy „Mroczna godzina nastała! Naszemu najświętszemu skarbowi zagrażają sługusy tamtych! Będziemy bronić nieistniejącej łyżki póki kisiel płynie czymkolwiek on jest! Pomścimy Mustafę, choć nie mam zielonego pojęcia, co to za jeden i czemu mam go w ogóle pomścić” Stałem tak na wzniesieniu w chwale wypatrując wrogów na horyzoncie. Sprawdziłem kieszenie moich spodenek czy nie czai się tam zdrada i białe ziemniaki.
„Przygotujcie się do wojny! A ja tymczasem przebiorę się w anioła zemsty bo ten ciuszek mnie denerwuje”
Do żołnierzy „Mroczna godzina nastała! Naszemu najświętszemu skarbowi zagrażają sługusy tamtych! Będziemy bronić nieistniejącej łyżki póki kisiel płynie czymkolwiek on jest! Pomścimy Mustafę, choć nie mam zielonego pojęcia, co to za jeden i czemu mam go w ogóle pomścić” Stałem tak na wzniesieniu w chwale wypatrując wrogów na horyzoncie. Sprawdziłem kieszenie moich spodenek czy nie czai się tam zdrada i białe ziemniaki.
„Przygotujcie się do wojny! A ja tymczasem przebiorę się w anioła zemsty bo ten ciuszek mnie denerwuje”

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
OOoooo wielkiii sznurzeeee przyżekam ciii wieczną słuuuużbęęęę... Będę ci służyć moje dwa tygodnie po śmierci... Allach akhbar!!! Wyrywam sznur z ręki tego bezcześciciela i tyle go do piersi Maj preszys i to mowiąc z pełnią czci i nabożności obwiązuję się nim niczym boskim pasem... Zaczynam tańczyć taniec taneczny ku czci tanecznego sznura wielkiego tancerza!!! Eja eja ej! Eja eja ej! Eja eja ej! Wznoszę ręce do góry i potykam się o własne nogi rozkwaszając sobie przy okazji nos 

jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E

-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
Patrze na towarzysza obok. - - Hihihi. witaj, kompanie. - *ciekawe, gdzie pracowal...*- mysle, ze trzeba ten tego tam mackowatego troche przeswietlic. A co my tu mamy. - - Przegladam po kolei sprzet. - O tak! To ja wezme to, to, to i to. - ujmuje pod reke jedna z lalek, wsadzam miecz do kieszeni. - Te, kolezko - krzycze do mackowatego na gorze. - O co chodzi z ta lyzka? Skad ona? I podaj se ino te macke zebym sobie wejsc mogl na gore. I tej milej pani - patrze wymownie na lalke.
szturm! a nie Szturm -.-
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...

-
- Mat
- Posty: 550
- Rejestracja: środa, 5 lipca 2006, 08:45
- Kontakt:

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
-O tak, o tak! Schnella, Ja ja orgasmus haben komen, ich bin tom, da,da,da- Z bojowym okrzykiem na ustach rzuciłem się na sznur, misternie szybkim ruchem rąk doprowadziłem go między swoje dwa, cudnie wyrzeźbione na siłowni poślady i z całej siły przycisłem, później zacząłem go jeszcze szybciej przeciągać między moją kakał-szparą. Wyjąc z podniecenia, dopiero teraz zawuażyłem, że pomiędzy swoje poślady podcieram sobie Billa z Tokio Hotel, z wielkim obrzydzeniem odrzuciłem go na ścianę, jeśli jej tam nie było to osobnik trzeciej płci poleciał poza burtę. Rozglądam się dokłądnie wokół siebie, w poszukiwaniu innego osobnika o niezidentyfikowanej płci.
Kochany MG, możemy nieco 'ingerować' w świat? Czy niezabardzo

Kochany MG, możemy nieco 'ingerować' w świat? Czy niezabardzo


Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Bosman
- Posty: 2204
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
- Numer GG: 4159090
- Lokalizacja: Las Szamanów
- Kontakt:
Tomek tym samym nieświadomie zrobił rytuał unosząc go głęboko w powietrze aż do samych chmur i wyszedł z kieszeni Heimdalla chwilę potym jak on wrzucił coś co przypominało mu pana Sznura (a w rzeczywistości było Zygmuntem Sznurkowskim, znanym w okolicy naprawiaczem pralek). Rozegrała się wtedy wielka bitwa, Heimdall zabił swoim plastikowym toporem sztuczny ogon w stylu krokodyl'86 Tomka, a on za to swoimi czterema mieczami świetlnymi trzymanymi w obu dłoniach (choć zdawało mu się że to cztery dłonie ale tych pozostałych nigdy nie użył) obciął sobie dodatkowe ramiona i lewę ramię Heimdalla. Zdaję się, że stoją w korytarzu jaskini Łyżki Która Nieistnieje. Za nimi, za futryną wyjścia rozgrywa się jeszcze większa walka. (a swoją drogą Tomek i Heimdall mają po dwie koście k6 (cokolwiek to znaczy) do wykorzystania na atak lub obronę (cokolwiek to znaczy).
(cokolwiek to znaczy)
Scorez z rozbitym nosem leży teraz na plaży z cukru i soli. Szczypie go nos i zsikał się z nadmiaru soli w gaciach. Śmierdzi moczem. A Sznura nie ma. Ale Scorez wyczuł że Sznur jest tam gdzie Łyżka Która Nieistnieje, w jaskini za armią Shade'a i niego samego. Obok Szturm tańczy z lalką i mieczem świetlnym do melodii "rim tim tim oho oho och ty moja pończocho". Zdaję się że mieliście walczyć, Shade już zgromadził na kamieniach swoje porosty (tak naprawdę w ogóle nie ruszyły się jakby to w ogóle interesowało Shade'a i Szturma to by to zauważyli, ale chyba ich to niezajmuje). Shade zdjął z siebie swoją koszulę szpitalną i pod nią znalazł sześciopak piwa. Stoi teraz w samych białych spodniach i butach w folijce zabezpieczającej za 3zł. Sprzedawane są w takich dziwnych, fajnych plastikowych kulkach z automatu. W sumie i tak to ludzie olewają, bo niby czemu cośtam zakładać? Albo dają za darmo albo niech się wypchają. Cholera jasna, najwyżej mogą naskoczyć. No ale jak się jest wizytatorem długoterminowym szpitala to dają za darmo (taaa, za darmo, tu nic nie jest za darmo, z budżetu wszystko idzie więc kto za to płaci? ty płacisz, ja płacę, my wszyscy kurna płacimy i co z tego mamy? ktoś zachoruje poważnie, pracował ponad dwadzieścia lat i kiedy może mieć specjalistyczny zabieg? kurwa w 2012 i kurwa co? i nadal płacisz podatki a jakiś żłob zapłaci łapówkę i ma wcześniej zabieg. to są złodzieje).
Bobas stoi cokolwiek robił to już to skończył robić. Całe szczęście że spuścił po sobie wodę. Takie siedzenie w klopie może być fascynującym zajęciem. Przez chwilę pomyślał i znalazł się znów na sedesie, dryfuje po morzu kości w kierunku plaży na której Scorez i Szturm powinni robić szturm, ale ty wybrałeś inną stronę. Pokonaj ich a dostaniesz w nagrodę sznura do wykończenia.
(cokolwiek to znaczy)
Scorez z rozbitym nosem leży teraz na plaży z cukru i soli. Szczypie go nos i zsikał się z nadmiaru soli w gaciach. Śmierdzi moczem. A Sznura nie ma. Ale Scorez wyczuł że Sznur jest tam gdzie Łyżka Która Nieistnieje, w jaskini za armią Shade'a i niego samego. Obok Szturm tańczy z lalką i mieczem świetlnym do melodii "rim tim tim oho oho och ty moja pończocho". Zdaję się że mieliście walczyć, Shade już zgromadził na kamieniach swoje porosty (tak naprawdę w ogóle nie ruszyły się jakby to w ogóle interesowało Shade'a i Szturma to by to zauważyli, ale chyba ich to niezajmuje). Shade zdjął z siebie swoją koszulę szpitalną i pod nią znalazł sześciopak piwa. Stoi teraz w samych białych spodniach i butach w folijce zabezpieczającej za 3zł. Sprzedawane są w takich dziwnych, fajnych plastikowych kulkach z automatu. W sumie i tak to ludzie olewają, bo niby czemu cośtam zakładać? Albo dają za darmo albo niech się wypchają. Cholera jasna, najwyżej mogą naskoczyć. No ale jak się jest wizytatorem długoterminowym szpitala to dają za darmo (taaa, za darmo, tu nic nie jest za darmo, z budżetu wszystko idzie więc kto za to płaci? ty płacisz, ja płacę, my wszyscy kurna płacimy i co z tego mamy? ktoś zachoruje poważnie, pracował ponad dwadzieścia lat i kiedy może mieć specjalistyczny zabieg? kurwa w 2012 i kurwa co? i nadal płacisz podatki a jakiś żłob zapłaci łapówkę i ma wcześniej zabieg. to są złodzieje).
Bobas stoi cokolwiek robił to już to skończył robić. Całe szczęście że spuścił po sobie wodę. Takie siedzenie w klopie może być fascynującym zajęciem. Przez chwilę pomyślał i znalazł się znów na sedesie, dryfuje po morzu kości w kierunku plaży na której Scorez i Szturm powinni robić szturm, ale ty wybrałeś inną stronę. Pokonaj ich a dostaniesz w nagrodę sznura do wykończenia.

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Wybiegam najszybciej, jak mogę z klopa i podbiegam do burty, zaczynam rzucac czymkolwiek w morze kości by pokonać Szturm, po chwili chwytam się za głowę i dochodzę do wniosku, że Szturm to nie to samo co Sztorm. Biegne i z całym impetem uderzam w jaką kolwiek prostopadła do podłogi powieszchnię.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Bosman
- Posty: 2204
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
- Numer GG: 4159090
- Lokalizacja: Las Szamanów
- Kontakt:
Bobas wbiegł w morze kości i niezważając na przeziębienie biegł ile sił w nogach wśród piszczeli i żuchw aż natrafił na powierzchnię na której opiera się plaża. Krew spływa teraz z jego głowy, a on sam uniósł się w morzu kości tak że teraz do jego rany dostała się sól. Szczypie.
W głowie słyszy dziwny, obcy głos Tekeli'li!! Tekeli'li!!
W głowie słyszy dziwny, obcy głos Tekeli'li!! Tekeli'li!!

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Padam na ziemie i zaczynam się tarzać w piasku.
-Nie mamo, tylko nie lej mi kamieni na głowę, już nie będe kradł traktorów z drzewa tej dziwnej Pana.. Po chwili do ran zaczął się wgromadzać piasek, wraz z innymi odpadami, które się tam znalazły. Otwór odbytniczy wypuścił na świat pierwsze łzy, a ja zacząłem się tarzać jak opętany.
-Nie mamo, tylko nie lej mi kamieni na głowę, już nie będe kradł traktorów z drzewa tej dziwnej Pana.. Po chwili do ran zaczął się wgromadzać piasek, wraz z innymi odpadami, które się tam znalazły. Otwór odbytniczy wypuścił na świat pierwsze łzy, a ja zacząłem się tarzać jak opętany.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Bosman
- Posty: 2204
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
- Numer GG: 4159090
- Lokalizacja: Las Szamanów
- Kontakt:

-
- Mat
- Posty: 514
- Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 19:10
- Lokalizacja: z kapusty
”Chodźcie za mną moje porosty! Idziemy do jaskini nieistniejącej łyżki gdziekolwiek ona była (chyba z mną). Tam się okopiemy.” Ruszyłem, więc z moimi porostami żłopiąc sobie browarka. Resztę piwka wsadziłem sobie w gatki by tam się podgrzało (zimne piwko jest fuj).
W jaskini „Porost! Najważniejsza kurwa jest zasmażka! Zbudujcie mór z czegokolwiek by odgrodzić skarb od świata zewnętrznego. Ja wyjdę z jaskini i będę wyczekiwać na wroga. Nie przepuścicie nikogo!” Wyszedłem z jaskini skacząc na jednej nodze. Na zewnątrz przyjąłem pozycje żurawia by wtopić się w otoczenie jako drzewo.
W jaskini „Porost! Najważniejsza kurwa jest zasmażka! Zbudujcie mór z czegokolwiek by odgrodzić skarb od świata zewnętrznego. Ja wyjdę z jaskini i będę wyczekiwać na wroga. Nie przepuścicie nikogo!” Wyszedłem z jaskini skacząc na jednej nodze. Na zewnątrz przyjąłem pozycje żurawia by wtopić się w otoczenie jako drzewo.
