[DC Titans] Targeted for Termination

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Memo
Bombardier
Bombardier
Posty: 621
Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

[DC Titans] Targeted for Termination

Post autor: Memo »

Ode mnie:
Proszę o opisowe pisanie postów etc. Odpisujcie przynajmniej raz na 48 godzin, a jak już odpisujecie, to piszcie porządnie, bez ortów. Interpunkcję jeszcze wybaczę, bo sam czasem stawiam za dużo lub za mało przecinków ;p. Aha, wszyscy oczywiście wiecie jak pisać akcje, dialogi i sprawy 'pozasesyjne', więc nie będę o tym pisał. *Myśli piszcie pomiędzy gwiazdkami*, a <dialogi w innych językach niż angielski pomiędzy takimi nawiasami, których właśnie używam>. Na początku piszcie też imię, nazwisko i pseudo waszych postaci. Za nie stosowanie się do powyższych punktów, postacie czekają nieprzyjemności, a w ostateczności śmierć.

Gracze:
Jakub Adrian Zinter/Cień, postać Hey(a)!
Matthew Jioshi/Bardock, postać Sergiego
Michajił Tigrow/Nadir, postać Nadira
Adam Drewster/Epyon, postać Ra-Va
Ewa Rilwin/Perła, postać Mekowa

Gramy!

Epyon
San Francisco, USA, 03.09.2006 (niedziela), 17:21
Jesień. Szybko się ściemnia, a jutro znów będzie trzeba udać internatu w Los Angeles, więc pora wykorzystać wolny czas. Najlepiej na le parkour. Pożegnałeś się z rodzicami i wyszedłeś na dwór. Pobiegałeś przez dziesięć minut by się rozgrzać i przeskoczyłeś dla wprawy kilka murków. Dobra, czas na coś bardziej wymagającego. Doszedłeś na ulicę Izaaka Newtona i zauważyłeś jakąś starą, pięciopiętrową kamienicę. Szybko i zwinnie wdrapałeś się na kwadratowy daszek nam drzwiami wejściowymi, a z niego wskoczyłeś na zewnętrzny parapet. Po kolejnych kilkunastu minutach wspinaczki byłeś już na dachu. Spojrzałeś w kierunku zatoki, akurat zaczęło zachodzić słońce, którego promienie cię oślepiły. Odwróciłeś się i zobaczyłeś wysokiego (co najmniej dwa metry wzrostu) i potężnie zbudowanego człowieka w czarnej bluzie z kapturem głęboko nałożonym na głowę, wytartych jeansach i białych trampkach.
- Nieźle, Adam - stwierdził.
---
Cień
San Francisco, USA, 02.09.2006 (sobota), 11:39
Nastał nowy, piękny dzień! Ale nie dla ciebie, gdyż musiałeś wcześnie wstać by zdążyć na jedenastą do pizzerii Sorella, w której zmywasz głównie naczynia i czasem podłogę. Właśnie szorowałeś ścierką talerze na zapleczu, gdy twój szef Giorgio Prodi, rodowity Sycylijczyk krzyknął:
- Giacomo, ktoś do ciebie! Masz dziesięć minut. Presto, bambino! Presto!
Nie miałeś najmniejszego pomysłu kto to mógł być. Raczej nie matka lub wuj, w końcu też pracowali o tej porze. Nie zastanawiając się dłużej, wytarłeś ręce i podszedłeś do lady przy której stała wysoka (wyższa od ciebie o jakieś dziesięć centymetrów), kobieta o pięknej figurze, długich, kasztanowych włosach i zielonych oczach. Całych oczach, a nie tylko tęczówkach. Ubrana była w fioletową sukienkę, na stopach miała japonki. Patrzyła na ciebie uśmiechając się.
- Adrian? - spytała.
---
Nadir
Birmingham, Wielka Brytania, 03.09.2006 (niedziela), 12:11
Gdy rano się obudziłeś, byłeś w na tyle dobrym humorze, że postanowiłeś pójść na spacer. Przeszedłeś się ulicą Hursta, główną drogą przebiegającą przez Chinatown. Właściwie przez cały czas miałeś to dziwne uczucie, że ktoś cię obserwuje, ale jak się odwracałeś, to nie byłeś w stanie zauważyć nikogo, kto by cię obserwował, widać, że albo ktoś ma niezły refleks, albo popadasz w paranoję. Po godzinie szwendania się, kilka minut po południu, pogoda zaczęła się psuć, więc skierowałeś swe kroki w kierunku squatu. Wchodząc do opuszczonego budynku zamieniłeś parę słów o przygotowaniu się na zimę z Tomem i Jamesem, dwójką innych squatersów. W środku starej kamienicy nie było zbyt dużo miejsca ani wygód, ale, przynajmniej na razie, jest ciepło i sucho. Rozejrzałeś się zamyślony i stwierdziłeś, że coś ci tutaj nie pasuje... Nagle zdałeś sobie sprawę, że na parapecie siedzi kot, zwykły dachowiec jakich wiele. Znaczy, byłby zwykły, gdyby nie to, że jest zielony.
- Miau - powiedział kot patrząc na ciebie.
---
Perła
Nowy Jork, USA, 02.09.2006 (sobota), 01:23
Była świetna impreza. Właśnie, była. Policja zrobiła wjazd i zgarnęła dwójkę pieprzonych gnojów handlujących prochami. Prawdopodobnie klub zostanie zamknięty do czasu wyjaśnienia sprawy, gdyż ponoć mieli jakieś kontakty z właścicielami owego przybytku. Cóż, zawsze można znaleźć inne miejsce, ale chyba żadne nie miało takiej atmosfery. Trudno. Było jeszcze wcześnie, więc postanowiłaś dopilnować by jakaś para (wysoki, przystojny chłopak i ładna, ale oczywiście nie tak ładna jak ty, dziewczyna) bezpiecznie dotarła do domu. Szybko przeskakiwałaś z dachu na dach. Po chwili, obserwowana przez ciebie dwójka skręciła w poboczną uliczkę, a ty usłyszałaś krzyk dziewczyny. Nim dotarłaś na skraj dachu by zobaczyć co się dzieje, usłyszałaś drugi krzyk, wręcz wrzask, należący prawdopodobnie do dorosłego mężczyzny. Spojrzałaś na dół i początkowo nie mogłaś uwierzyć w to, co zobaczyłaś. Na dole, zielony (sic!) lew (SIC!) przygniatał do ziemi wyrywającego się, trzymającego nóż mężczyznę.
- Cześć, pogadamy? - spytał lew.
---
Bardock
San Francisco, USA, 02.09.2006 (sobota), 14:51
Po opuszczeniu szkoły, kupiłeś bilet i poleciałeś do San Francisco. Podróż trochę ci się dłużyła, ale w końcu dotarłeś do kraju matki. Wylądowaliście, wyszedłeś z samolotu i rozejrzałeś się po lotnisku. Pełno tu zwyczajnych kiosków, kilka sklepów, no i od cholery ludzi, wysocy i niscy, chudzi i grubi, czarni i biali. Z tłumu wyróżniał się wysoki (co najmniej dwa metry wzrostu) i potężnie zbudowany człowiek w czarnej bluzie z kapturem głęboko nałożonym na głowę, wytartych jeansach i białych trampkach. Także cię zauważył i podszedł do ciebie.
- Matt, tak? Pogadamy? - spytał.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Hey(a)!
Marynarz
Marynarz
Posty: 214
Rejestracja: piątek, 1 września 2006, 10:35

Post autor: Hey(a)! »

Jakub Adrian “Cień” Zinter

-Niestety nie.- powiedział szczupły chłopak. Miał z około 180 cm wzrostu. Patrzył na kobietę dużymi piwnymi oczami. Jego szerokie wargi ukształtowały się w uśmiech.- Jestem Jakub. Niektórzy mówią do mnie Adrian.
*Ciekawy ubiór.*
Jakuba ciekawiło co taka kobieta przyszła do niego.
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Post autor: Mekow »

Ewa Rilwin / Perła

Była niezwykle zdziwona tym wszystkim.
Ta kryja w klubie, napad (czy coś w tym stylu) na tę parę, a teraz jeszcze lew w centrum miasta - co ciekawsze zielony i gadający.
Stała przez chwilę z otwartymi ustami, jeszcze niedowierzając temu co widzi i słyszy.
- Yyy... jasne. - odpowiedziała po chwili niepewnym głosem.
Przyjrzała się, niedoszłemu zamachowcy. Aby się upewnić, czy nie zna go z listów gończych policji.
- Nigdy jeszcze nie rozmawiałam z lwem. - powiedziała już nieco pewniej.
"A w dodatku zielonym" - dodała w myślach.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Post autor: Epyon »

Adam "Epyon" Drewster

- Na początek sobie coś wyjaśnijmy. Kim jesteś i skąd znasz moje imię.
Chłopak uśmiechnął się krzywo. Ciągle mierzył wzrokiem nieznajomego, który wydawał się mu znajomy, jednak kaptur zasłaniał jego twarz.
*Czego ten gość ode mnie chce?* - pytał się w myślach Adam. - *Przecież już skończyłem z życiem na ulicy.*
Obrazek
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Matthew "Bardock" Jioshi

Bardock nawet nie spojrzał na nieznajomego, uraczył go sporą dozą pogardy i niechęci. Choć skierował kroki w stronę mężczyzny, będąc tuż przy nim nie wymawiając żadnego słowa minął go. Jioshi stanął tuż za nim, wyprostowany pełny dumy i dziwnych emocji dających się wyczuć osobą w pobliżu. Tak jakby wytwarzał swego rodzaju tarcze chroniącą to co naprawde myśli...
Stał tak plecami do nieznajomego, bez słowa wpatrując się w powierzchnie podłogi... aż nagle przemówił głosem dość nieprzyjemnym...
- Już sam fakt że znasz moje imię jest dość niepokojący- Nagle odwrócił wzrok ku mężczyznie, jednak nie spoglądając na niego samego. Bardock starał się poprzez czytanie jego aury dowiedzieć się z kim ma doczynienia.
- Kim jesteś i czego chcesz?
Memo
Bombardier
Bombardier
Posty: 621
Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: Memo »

Cień
Kobieta na początku zmarszczyła brwi, ale gdy dokończyłeś, uśmiechnęła się i zaczęła coś mówić po angielsku, z czego zrozumiałeś tylko "Jestem Kory". Po chwili, widząc, że jej nie rozumiesz, przerwała, spojrzała ponad tobą po czym wskazała na tylne wyjście. Nie wiedząc zbytnio co robić, postanowiłeś wyjść. Na zewnątrz, wasze przybycie przestraszyło kilka bezdomnych kotów, które zerwały się do ucieczki. Kory spojrzała na ciebie i nim zdążyłeś zareagować położyła rękę na twoim karku i pocałowała cię w usta. Po kilku sekundach cofnęła rękę.
- <Znam polski> - uśmiechnęła się szeroko. - <Jestem Kory. Wraz z moim przyjacielem, Victorem Stone'm, planujemy reaktywować Tytanów, a że wiemy o twoich... zdolnościach, z chęcią widzielibyśmy cię w naszych szeregach.>
---
Perła
Facet to jakiś przypadkowy żul z zarośniętą gębą, który znalazł się w złym miejscu o nieodpowiedniej porze, nigdy wcześniej go nie widziałaś. Gdy facet cię zauważył, zemdlał. Cóż, spotkanie zielonego lwa i ubranej w czarny kostium dziewczyny może być dla niektórych dość dużym szokiem.
- A, no tak - stwierdził lew gdy powiedziałaś, że nigdy nie rozmawiałaś z lwem. Zwierzę zamknęło oczy i po chwili stał przed tobą na oko dwudziestoletni chłopak o zielonej skórze, włosach i spiczastych uszach, odziany był w czarno-fioletowy kostium.
- Jestem Gar - przedstawił się. - Miło mi cię poznać. Tak właściwie, to przyszedłem złożyć ci propozycję. Wraz z moim przyjacielem, Viciem, planujemy reaktywować Tytanów, a że wiemy o twoich zdolnościach, z chęcią widzielibyśmy cię w naszych szeregach.
---
Epyon
Człowiek popatrzył wprost na ciebie. Po chwili tam, gdzie powinno być jego lewe oko zaświeciła się czerwona lampka i mężczyzna zdjął kaptur odsłaniając swą twarz, której właściwie cała powierzchnia lewej połowy została zastąpiona przez metalowe części, które osłaniały także podbródek i szyję.
- Jestem Victor. Victor Stone. A twoje imię znam od Flamebird z Tytanów Zachodu, którym ponoć kiedyś pomogłeś. I ja właśnie w tej sprawie. Planuję reaktywować Tytanów i chciałbym byś dołączył do naszej grupy. Co ty na to?
---
Bardock
Z jego aury wiele nie wyczytałeś. Dowiedziałeś się tylko tyle, że nie jest wrogiem.
- Osobiście nie widzę w tym nic niepokojącego, cóż, w tych czasach byle kto może przeglądać policyjne bazy danych... Jestem Victor Stone, wraz z dwójką moich przyjaciół chcemy reaktywować Tytanów, może słyszałeś o tej grupie, może nie. Chodzi o to, że wiemy o twoich zdolnościach i z chęcią widzielibyśmy cię w naszych szeregach. I jak?
---
Nadir
Kot nadal się w ciebie wpatrywał.
- Miau? - powiedział już nieco głośniej.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Hey(a)!
Marynarz
Marynarz
Posty: 214
Rejestracja: piątek, 1 września 2006, 10:35

Post autor: Hey(a)! »

Jakub Adrian “Cień” Zinter

Był bardzo zaskoczony pocałunkiem kobiety. Stał chwilę bez słowa po czym oprzytomniał.
-<Tytanów? Nigdy chyba o nich nie słyszałem. Ale... ale przyłączę się do nich.>- powiedział po polsku. Jakub uśmiechną się sam do siebie. Spojrzał na zegarek.
*O nie... zaraz muszę iść do domu.*
-<Przepraszam, muszę iść. Bo się spóźnię.>- Jakub szybko wszedł do środka pizzeri, po czym wziął plecak który tam zostawił. Spojrzał jeszcze raz na kobietę po czym wyszedł na ulicę i udał się do domu.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 13 listopada 2006, 06:49 przez Hey(a)!, łącznie zmieniany 1 raz.
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Post autor: Mekow »

Perła

- Cześć Gar. Mów mi Perła. - powiedziała.
Uśmiechnęła się, ale "maska" która wchodziła w skład jej stroju ukryła to.
- Tylko nie jestem pewna, czy się nadaję... Wiesz, zawsze działałam sama.
- Ale powiedz mi, w jakie zwierze możesz się jeszcze zmienić ? - była naprawdę zaciekawiona zdolnościami Gara.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 13 listopada 2006, 14:58 przez Mekow, łącznie zmieniany 1 raz.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Post autor: Epyon »

Adam "Epyon" Drewster

Chłopaka na moment wmurowało. Nie dość, że spotkał slawnego Cyborga, to jeszcze sam miał dołączyć do nowej drużyny Tytanów. Jednakże zachował trzeźwy umysł. Do tej pory działał sam i raczcej pod osłoną nocy. Nie chciał zwracać na siebie nadmiernej uwagi.
-Jestem zaszczycony tym, że mnie wybraliście, ale... sam wiesz, wy działacie otwarcie, a ja mam bliskich. Gdyby ktoś dowiedział się kim jestem...
Obrazek
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Michajił "Nadir" Tigrow
Michajił stał lekko zszokowany. Pierwszy raz zdarzyło mu się widzieć tak osobliwe zjawisko. Spokojnie podszedł do kota i wyciągnął do niego rękę. Spokojnie, by go nie spłoszyć. Przysunął się blisko, całkiem blisko. Kot nie uciekał. Było w nim coś dziwnego. Czuł to. I nie chodziło o jego kolor. Musiało być coś jeszcze. Nadir zerknał do tyłu, czy żaden z jego kolegów nie patrzy na niego i dokonał małej mutacji. Zmienił swoje oczy w oczy kota. Nie chciał ryzykować niczego większego, by nie doprowadzić do szaleństwa kolegów. Oczami zwyklego szarego dachowca spojrzał głęboko w oczy zielonego przybysza. Rozchylił nieco usta i cichy koci mruk wydobył się z jego gardła.
<-Kim jesteś?> wymruczał.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Matthew "Bardock" Jioshi

Joshi spojrzał się na nieznajomego, a w jego spojrzeniu można było odczuć coś nieprzyjemnego i potrafiącego zjeżyć włos na głowie postronnych. Po jego kamiennym wyrazie twarzy trudno było odczytać jakiekolwiek uczucia, w tej chwili mu towarzyszące.
- Tytani, huh??- powiedział po chwili niepewności.- Jeśli przychodzisz do mnie z tą ofertą wiesz zapewnie że nie jestem przyjemną osobą...- na twarzy Matt'a pojawił się ironiczny uśmiech.-... Niechaj i tak będzie, możesz liczyć na mnie- dokończył odwracając się, po chwili zaczął się powoli oddalać.
- Jeszcze jedno... nazywam się Bardock...
Memo
Bombardier
Bombardier
Posty: 621
Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: Memo »

Cień
- <W takim razie, bądź w piątek koło 16:00 na Starfish Island. Powinno ci się spodobać> - Kory uśmiechnęła się po czym podskoczyła i odleciała pozostawiając za sobą szybko znikającą, ciemnoczerwoną smugę. Zważywszy na to, że tłocząc się w gigantycznym korku byłbyś w domu wolniej niż idąc na piechotę, postanowiłeś się przejść. Po półgodzinnym spacerze dotarłeś do domu i zająłeś się swoimi sprawami.
---
Perła
Gar podrapał się za lewym uchem uśmiechając się pewnie.
- Wiesz, zawsze musi być ten pierwszy raz. Jestem pewny, że ci się tam spodoba. W jakie zwierzę? W jakie tylko zechcesz! - podskoczył i po chwili unosiła się przed tobą zielona sowa, ta przemieniła się w orangutana, a jeszcze później znów w Gara. - Tyle, że wszystkie są zielone... Wiesz, nie można mieć wszystkiego - chłopak wyglądał teraz jakby sobie coś przypomniał i zaczął klepać się po biodrach szukając czegoś. Szybko znalazł jakąś kopertę i podał ci ją - Cholera, chętnie bym z tobą jeszcze pogadał, ale obowiązki wzywają, za kilka godzin odlatuje mój samolot do Birmingham, a po wydarzeniach z lata odprawa jest jeszcze bardziej utrudniona. Do zobaczenia w piątek! - pożegnał się po czym zamienił w gołębia i odleciał. Wyjęłaś zawartość koperty (która śmierdziała trochę mokrym futrem). Znajdowała się tam kartką na której zostało napisane "08.09.2006, 16:00, San Francisco, Starfish Island. Przyleć, proszę. Pozdrowienia, Vic." oraz bilet do San Francisco, na piątek, pierwszą klasą.
---
Epyon
Cyborg patrzył na ciebie kilka sekund zaciekawionym wzrokiem.
- Cóż, nie musisz czuć się zaszczycony - rzekł nadal bacznie ci się przypatrując. - Właściwie to szybko się przekonasz, że to strasznie niewdzięczna fucha - zaśmiał się. - Ale poważnie. O zdemaskowanie właściwie nie musisz się obawiać. Do tej pory ludzie nie wiedzą kim jest Nightwing czy Flash, którzy, jakby nie patrzeć, działali w Tytanach od dziesięciu lat z nielicznymi, krótkimi przerwami. Wystarczy być ostrożnym i nosić przy sobie odpowiednie urządzenia, jak może wiesz, Tytani zawsze mieli dobre kontakty z naukowcami z Laboratoriów S.T.A.R. Naprawdę, nie sądzę byś miał się czego obawiać.
---
Nadir
Nikogo innego nie było w budynku, a przynajmniej nie mógł was zobaczyć.
- <Kotem, nie widać?> - zwierzę zeskoczyło na podłogę, ale będąc na ziemi przybrało już wygląd na oko dwudziestoletniego chłopaka o zielonej skórze, włosach i spiczastych uszach, odzianego w czarno-fioletowy kostium.
- O, już nie - stwierdził drapiąc się za lewym uchem. W twoje nozdrza wdarł się smród mokrego futra. - Jestem Gar, a ty Michajił, jak sądzę. Pozwól, że daruję sobie wstęp i od razu przejdę do rzeczy. Wraz z moim przyjacielem, Viciem, planujemy reaktywować Tytanów, pewnie o nich nie słyszałeś, a że wiemy o twoich zdolnościach, z chęcią widzielibyśmy cię w naszych szeregach. Co ty na to?
---
Bardock
Nie wywarłeś żadnego wrażenia na Victorze, a przynajmniej ten nie dał po sobie tego poznać.
- Zaufaj mi, niejeden taki nieprzyjemny się przewinął przez nasz skład - zaśmiał się dość ponuro. - Ale mniejsza z tym, skoro się zgadzasz, bądź w piątek koło 16:00 na Starfish Island. Aha, możesz mówić mi Cyborg - spod kaptura Stone'a błysnęło czerwone światełko, mniej więcej tam, gdzie powinno być jego lewe oko. - Zatem, do zobaczenia - wyciągnął do ciebie rękę po czym udał się w kierunku kas.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Hey(a)!
Marynarz
Marynarz
Posty: 214
Rejestracja: piątek, 1 września 2006, 10:35

Post autor: Hey(a)! »

Jakub Adrian “Cień” Zinter

Po drodze do domu wyją z plecaka mp3 i założył sobie słuchawki. Kiedy znalazł się w domu od razu poszedł do kuchni i otworzył lodówkę.
<-Znowu nikt nie zrobił zakupów. Znowu będę jadł chińskie żarcie.>- powiedział po polsku Jakub i poszedł do swojego pokoju. Tam włączył komputer i zagłębił się w necie. Wysłał i-melia dziewczynie którą spotkał niedawno. Po jakiś dwóch godzinach wyszedł z domu i poszedł do butki z chińskim jedzeniem. Jedzenie zjadł od razu.
-<Pora na ćwiczenia.>- powiedział po polsku Jakub i uśmiechną się. Poszedł do zaułku koło domu. Popatrzył na swój cień. Znowu się uśmiechną. Skoncentrował się, popatrzył jeszcze raz na cień.
-<Dobra... luz, to trzeba poćwiczyć...>- Jakub po raz ostatni spojrzał na cień.
Ciało zaczęło zmieniać kolor wraz z ubraniem na czarno. Po chwili nogi zaczęły wtapiać się w cień. Potem reszta ciała zaczęła się wtapiać. Teraz był całkowitym cieniem. Z tej perspektywy świat wygadał inaczej. Ruszył przed siebie. Najpierw niepewnie, później coraz szybciej. Wybiegł na chodnik. Od razu podczepił się do cienia jakiejś grubej kobiety. Kilka kroków dalej do cienia małej dziewczynki. Tak idąc od cienia do cienia dotarł do kawiarni. Szybko wszedł do męskiej toalety i tam zmienił się powrotem w człowieka. Wyszedł z toalety i usiadł przy stoliku. Zamówił małą cole. Zaczął czekać na kogoś kto na pewno nie przyjdzie.
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Post autor: Epyon »

Adam "Epyon" Drewster

Widać argumenty Victora trafiły do Adama, gdyż chłopak uśmiechnął się łobuzersko.
-Spróbuję. - powiedział. - Oczywiście macie w wieży konsolę? - zażartował.
"Cóż, może być zabawnie." - pomyślał.
-Muszę lecieć, wpadnę w piątek! - krzyknął jeszcze, podbiegł do krawędzi dachu i skoczył w dół. Chwycił się wystającego pręta, odbił się od niego, wylądował na sklepowej markizie, a następnie zgrabnie na ziemi. Ruszył w stronę domu, by dopakować wszystkie rzeczy i zdążyć do Los Angeles.
Obrazek
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Michajił "Nadir" Tigrow

To co zobaczył mocno go zaskoczyło. Co prawda domyślał się, że nie jest jedynym człowiekiem o zdolnościach mutacyjnych, ale tez nie spodziewał się, że kiedyś kogoś takiego spotka, a tym bardziej, że będzie chciał go wcielić do jakieś grupy. Nie słyszałem. Ale już mi się podoba. Ciekawi ludzie, domyslam się, że i podróży po świecie będzie sporo. Szansa na poznanie świata.... No odpuścić coś takiego byłoby grzechem. Prowadź więc. Albo czekaj. Pożegnam się z kolegami najpierw. powiedział z uśmiechem. Zszedł na dół przed budynek i wyściskał wszystkich. Musze spadać. Nadarzyła się okazja, wiecie jak to jest... Ale wróce do was. To tylko mały wypad dla poznania świata. Przywioze zdjęcia. rzucił im na dowidzenia i wrócił do chłopaka-kota. Dobra, ruszajmy.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Memo
Bombardier
Bombardier
Posty: 621
Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: Memo »

Starfish Island, San Francisco, USA, 08.09.2006 (piątek), 15:57
Od poznania niezwykłych osób minął niecały tydzień. Cała wasza piątka, po dłuższej lub krótszej podróży, znalazła się na Starfish Island, niewielkiej wysepce na zachód od San Francisco, połączonej z lądem dwustumetrowym, solidnym mostem. Spotkaliście się już na wyspie, jednak, co ciekawe, cała była pokryta krótką, zieloną trawą, nigdzie nie było widać żadnej zabudowy. Przez kilka chwil staliście nie wiedząc zbytnio co zrobić, gdy nagle, jakby znikąd, wyłonili się znany Bardockowi i Epyonowi Victor, znana Cieniowi Kory i poznany przez Nadira i Perłę Gar.
- Witajcie, Tytani - rzekł Cyborg podchodząc do was. - Jak niektórzy z was wiedzą, jestem Victor Stone, mówcie mi Cyborg. A to Kory, Starfire i Garfield Logan...
- Gar - poprawił zielonoskóry.
- ... I Gar. Widzę, że są już wszyscy pr... - zaraz po wypowiedzeniu tych słów prawa dłoń każdego z was została uściśnięta przez niewidzialną siłę i usłyszeliście krótkie "SiemajestemBart". Po chwili stanął obok was może szesnastoletni chłopak z nieuporządkowanymi, przeciętnej długości, brązowymi włosami, ubrany w biało-czerwony kostium.
- ... Prócz Barta - dokończył Vic. - Cóż, jednak wszyscy już są, czas na otwarcie - nacisnął jakiś przycisk na swym lewym przedramieniu i po chwili na wyspie pojawiła się kilkupiętrowa, wieża, prawdopodobnie ukryta do tej pory pod jakimś nowoczesnym kamuflażem.

Teraz, jak się pewnie domyślacie, macie czas na opisanie postaci swych i na jakieś dialogi.
Ostatnio zmieniony sobota, 18 listopada 2006, 10:54 przez Memo, łącznie zmieniany 1 raz.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Michajil "Nadir" Tigrow

łooo... Men... Ale czad. Technika jak sie patrzy. A nie macie tu schowanego jakiegos baru czy innych miejsc do spacerowania? zapytał z uśmiechem cyborga. Nie no... Jestem pod wrazeniem, serio. To może jakoś się poznamy czy coś, jakieś piwko, imprezka integracyjna?Co? Fajnie by było...A i ten... Macie tu może szklarnie? usta nie zamykały się Nadirowi. Był oszołomiony widokiem, spotkaniem, wszystkim tym co nagle się w okoł niego działo. To było coś. Nie żałował że się zdecydował przyleciec z Garfem. Stał oglądając wyspę, wielkibudynek i ludzi obok. Ich był najbardziej ciekawy, chciał ich poznać, nauczyć się czegoś. Uśmiechnął się radośnie do wszystkich,wyjął z kieszeni gumkę do włosów i związał swoją burzę czarnych dredów.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Zablokowany