[Warhammer] Wewnętrzny Wróg -KAMPANIA-

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Nordin
Krasnolud lekko spuścił beret na oczy i schował topór tak, by blask odbijający się od ostrza nie przeszkodził mu w ukrywaniu się. Widząc uchylone drzwi prowadzące do jednej z kamienic, inżynier wszedł do środka, jakby tu kończyła się jego wędrówka z drużyną. Zza pasa wyciągnął pistolet - na szczęście naładowany i przylegając do ściany, od czasu do czasu wychylał się, przy okazji nasłuchując... "Straż nie przyłapała nas w karczmie. Nie możemy rozpocząć walki na ulicy, wystarczy jeden alarm i po nas." Na widok wytatuowanego krasnoluda z irokezem, który próbuje skrywać się w mroku, na twarzy Nordin pojawił się lekki uśmieszek... Inżynier nie widział nigdzie Pyotra, zniknął bez słowa. Ciekawe, gdzie jest reszta drużyny...
"Mamy dzisiaj cholernego pecha..."
Krasnolud lekko spuścił beret na oczy i schował topór tak, by blask odbijający się od ostrza nie przeszkodził mu w ukrywaniu się. Widząc uchylone drzwi prowadzące do jednej z kamienic, inżynier wszedł do środka, jakby tu kończyła się jego wędrówka z drużyną. Zza pasa wyciągnął pistolet - na szczęście naładowany i przylegając do ściany, od czasu do czasu wychylał się, przy okazji nasłuchując... "Straż nie przyłapała nas w karczmie. Nie możemy rozpocząć walki na ulicy, wystarczy jeden alarm i po nas." Na widok wytatuowanego krasnoluda z irokezem, który próbuje skrywać się w mroku, na twarzy Nordin pojawił się lekki uśmieszek... Inżynier nie widział nigdzie Pyotra, zniknął bez słowa. Ciekawe, gdzie jest reszta drużyny...
"Mamy dzisiaj cholernego pecha..."

-
- Majtek
- Posty: 129
- Rejestracja: poniedziałek, 1 sierpnia 2005, 18:54
- Numer GG: 5649299
- Lokalizacja: Karak-Busko
- Kontakt:
Dhagar Stormhammer
Dhagar pokręcił głową. Ukrywanie to nie była jego działka. Podążył dalej przechodząc parę kroków po czym wyprzedziwszy wszystkich, którzy próbowali mniej lub więcej się ukryć stanął przy ścianie jednego z domów opierając się oń. Topór zwisał ostrzami w dół, pogromca zaś rozglądał się uważnie po okolicy.
Dhagar pokręcił głową. Ukrywanie to nie była jego działka. Podążył dalej przechodząc parę kroków po czym wyprzedziwszy wszystkich, którzy próbowali mniej lub więcej się ukryć stanął przy ścianie jednego z domów opierając się oń. Topór zwisał ostrzami w dół, pogromca zaś rozglądał się uważnie po okolicy.
Każdy kiedyś umiera, ale to do nas należy wybór jak ruszymy na spotkanie tej, która na nas zawsze czeka.

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Vera
Spojrzała na odchodzącego Pyotra. Spodziewała się, że będzie próbował zajść śledzących od tyłu. Jako łowca czarownic na pewno wiedział naprawdę wiele o śledzeniu. Ale ona nie była w tym wiele gorsza. Szła dalej, spoglądając na krasnoludy chowające się w cieniu. No cóż, niech i tak będzie... Doszła do końca uliczki którą właśnie szli, wyszła za róg i tam stanęła. Razem z Pyotrem zamknęli w ten sposób oba końce uliczki. Ten kto ich śledził był już zamknięty w tym 'kotle'.
Spojrzała na odchodzącego Pyotra. Spodziewała się, że będzie próbował zajść śledzących od tyłu. Jako łowca czarownic na pewno wiedział naprawdę wiele o śledzeniu. Ale ona nie była w tym wiele gorsza. Szła dalej, spoglądając na krasnoludy chowające się w cieniu. No cóż, niech i tak będzie... Doszła do końca uliczki którą właśnie szli, wyszła za róg i tam stanęła. Razem z Pyotrem zamknęli w ten sposób oba końce uliczki. Ten kto ich śledził był już zamknięty w tym 'kotle'.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Bombardier
- Posty: 621
- Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Ralf Jakob Belkar Goodpie
Nim Jakob zdołał cokolwiek zrobić, jego towarzysze rozeszli się w różnych kierunkach. Nie widząc dla siebie wiele możliwości wszedł do kamienicy za Nordinem. Na miejscu wyciągnął sztylet i zaczął mu się przyglądać.
"Eh, a mogliśmy już dawno być na miejscu. Ale nie, oni muszą się przejmować każdym szelestem..."
Nim Jakob zdołał cokolwiek zrobić, jego towarzysze rozeszli się w różnych kierunkach. Nie widząc dla siebie wiele możliwości wszedł do kamienicy za Nordinem. Na miejscu wyciągnął sztylet i zaczął mu się przyglądać.
"Eh, a mogliśmy już dawno być na miejscu. Ale nie, oni muszą się przejmować każdym szelestem..."
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!

-
- Mat
- Posty: 559
- Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
- Numer GG: 19487109
- Lokalizacja: Łódź
Josef widząc wasze poczynania, również skrył się w drzwiach jednego z budynków. Nagle dwóch mężczyzn pojawiło się w miejscu w którym przed chwilą się znajdowaliście. Ich twarze skryte były w mroku nocy i nie potrafiliście dostrzec kto was śledził. Wypatrywali was przez chwilę, po czym ruszyli powoli do przodu. Nie zdążyliście jednak w porę zareagować. Bełt przeciął cicho powietrze trafiając jednego z mężczyzn w plecy. Gdy drugi odwrócił się w kierunku z którego padł strzał, kolejny bełt utkwił w jego szyi. Obaj leżeli martwi na kamiennym bruku ulicy, a odgłos szybkich kroków które z każdą mijającą chwilą coraz bardziej niknęły w czeluściach uliczki dał wam do zrozumienia, że oprawca dwóch męzczyzn rozpłynął się w mroku nocy. Gdy po chwili wyszliście ze swych ukryć a Josef poświecił lampą po twarzach zabitych, stanęliście jak wryci - to byli ci sami mężczyźni, którzy dawali znaki Antonovowi na Placu Królewskim...

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Grimm Gustavsson
Krasnolud popatrzył najpierw na Nordina, potem na kislevczyka. Zaciągnął nosem po czym poowiedział:
- Coś mi się zdaje że Nordin ma rację...Ci lub ten, który ich zabił myśli pewnie że Pyotr jest Liberungiem...Dziwna sprawa...Nie ma na co czekać, zbierajmy się na barkę...
Grimm poprawił plecak po czym ruszył za Inżynierem.
Krasnolud popatrzył najpierw na Nordina, potem na kislevczyka. Zaciągnął nosem po czym poowiedział:
- Coś mi się zdaje że Nordin ma rację...Ci lub ten, który ich zabił myśli pewnie że Pyotr jest Liberungiem...Dziwna sprawa...Nie ma na co czekać, zbierajmy się na barkę...
Grimm poprawił plecak po czym ruszył za Inżynierem.

-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:

-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Ruth
Stała spokojnie z tyłu. Schowała do plecaczka, dotychczas ściskane w rękach, pewne nieduże przedmioty.
Spojrzała na martwych. Nie rozumiała tego wszystkiego.
Ci ludzie i ten tajemniczy zamachowiec. Kim oni byli? Co tu się dzieje?
Było tego za dużo, jak na jej głowę.
- Jasne, spadamy stąd. - powiedziała i szybkim krokiem ruszyła dalej.
Stała spokojnie z tyłu. Schowała do plecaczka, dotychczas ściskane w rękach, pewne nieduże przedmioty.
Spojrzała na martwych. Nie rozumiała tego wszystkiego.
Ci ludzie i ten tajemniczy zamachowiec. Kim oni byli? Co tu się dzieje?
Było tego za dużo, jak na jej głowę.
- Jasne, spadamy stąd. - powiedziała i szybkim krokiem ruszyła dalej.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera

Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy

-
- Majtek
- Posty: 129
- Rejestracja: poniedziałek, 1 sierpnia 2005, 18:54
- Numer GG: 5649299
- Lokalizacja: Karak-Busko
- Kontakt:
Dhagar Stormhammer
Krasnolud zmierzył wzrokiem Antonova.
- Istotnie, coraz niebezpieczniej. To nawet i lepiej - burknął gdy znów ruszyli.
- Gdzie się wam tak spieszy. Nie słyszę odgłosów straży, żeby nadchodziła. Ani też dudnienia czegoś większego więc po co ten pośpiech - parsknął.
Cała sprawa istotnie cuchnęła na odległość. I to gorzej niż stopy giganta.
Krasnolud zmierzył wzrokiem Antonova.
- Istotnie, coraz niebezpieczniej. To nawet i lepiej - burknął gdy znów ruszyli.
- Gdzie się wam tak spieszy. Nie słyszę odgłosów straży, żeby nadchodziła. Ani też dudnienia czegoś większego więc po co ten pośpiech - parsknął.
Cała sprawa istotnie cuchnęła na odległość. I to gorzej niż stopy giganta.
Każdy kiedyś umiera, ale to do nas należy wybór jak ruszymy na spotkanie tej, która na nas zawsze czeka.
