[Warhammer] Wewnętrzny Wróg -KAMPANIA-

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Vera

Nie krzyczała. Wiedziała, że krasnoluda w ten sposób nie zatrzyma. Wskoczyła na stół, po czym rzuciła się w stronę szlachciców, po drodze zgarniając niedopitą butelkę wina. Gdy tylko była przy pierwszym, uderzyła silnie w skroń butelką, wyginając ciało w niezwykłym, bitewnym tańcu elfów. Zanim krasnoludy dopadły kogokolwiek, krzesło poderwane z ziemi przez Verę trafiło drugiego ze szlachciców w plecy, na wysokości nerek. Ciosy były wymierzone tak, by ogłuszyć i powalić na ziemię. Vera miała nadzieję, że krasnoludy nie rzucą się na nieprzytomnych i leżących przeciwników... W końcu miały swój honor.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Evandril
Mat
Mat
Posty: 559
Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
Numer GG: 19487109
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Evandril »

Kubek rzucony przez Antonova trafił młodziana który natychmiast schował się za swego wielkiego, barczystego ochroniarza. Krzesło rzucone przez Verę roztrzaskał jedną ręką muskularny, ogolony na łyso ochroniarz. Na wasze oko mógł mieć lekko ponad dwa metry wzrostu i był skłonny do walki na równi ze swymi towarzyszami ochroniarzami. W ich dłoniach błysnęły długie sztylety. Nim Grimm i Dhagar dotarli do swych przeciwników w ich stronę z przeciwległego końca sali poleciały dwa krzesła. W ostatniej chwili dwaj krasnoludowie uniknęli trafienia. Grimm zrobił unik i krzesło wylądowało w kącie, a Dhagar rozbił drugie swym toporem. Spojrzeliście w stronę z której padł rzut - dojrzeliście stojącego z założonymi rękami Ernsta. Uśmiechnął się ironicznie po czym rzekł:
- Na waszym miejscu nie robiłym tego, kurze móżdżki....Chociaż z drugiej strony nie dziwię sie tym młodzianom, że tak was potraktowali...Bo gdy się wchodzi do cywilizowanego miasta to trzeba najpierw obmyć się z gnoju... - w dłoni Maxa pojawił się długi miecz skrywany do tej pory pod płaszczem. - A z tymi dwoma dziwkami... - wskazał palcem na Verę i Ruth -...to z chęcią zabawię się później....
Dwóch wysokich ochroniarzy zatarasowało wyjście z lokalu, a młodzi szlachcice wciąż śmiali się w najlepsze, schowani za barem. Wszyscy klienci, na widok tego, co za chwilę ma nastąpić uciekli na schody prowadzące na pierwsze piętro. Na sali pozostaliście tylko wy, Ernst stojący w kącie sali i czterej ochroniarze - dwóch przed Pyotrem i Grimmem, dwóch bliżej Dhagara, przy wyjściu z karczmy. Walka wydawała się być nieunikniona.
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Grimm Gustavsson

Krasnolud zlustrował wzrokiem wszystkich przeciwników. Teraz wiedział już na pewno, że to co za chwilę się wydarzy wisiało w powietrzu od momentu wejścia paniczyków do karczmy. Nie sądził jednak że Ernst również stanie po stronie młodzian. W takim układzie i tak było pięciu na siedmiu. Takie sytuacje wręcz uwielbiał. Miał tylko nadzieję, że ci, z którymi się za chwilę zmierzy i których za chwilę odeśle na tamten świat najpierw zaprezentują coś godnego uwagi. Miał już dość słabych przeciwników. Khazad uśmiechnął się złośliwie, odwrócił głowę i spojrzał na Dhagara:
- Pora pokazać tym chłystkom co to prawdziwa walka, Dhagarze... - chwilę potem spojrzał na stojącego obok Pyotra - Trzymaj się mnie kislevczyku to może przeżyjesz...
Zacisnął dłonie na rękojeści swego wielkiego topora i wykonując zamach rzucił się na stojącego przed nim jednego z ochroniarzy. Ciął przez korpus od góry w dół.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Vera

- Przykro mi, ludzie, że będziecie musieli umrzeć. Chciałam was uratować, ale w takim układzie... - powiedziała elfka. Ostrzoramiona w ruchu umykającym oczom zmieniły pozycję, teraz nie rozciągały się chorniąc przedramiona, tylko stanowiły kolejny element ręki. Elfka stanęła tuż przy stoliku, przy którym siedziała kompania. Lepiej, żeby niziołek i ta ludzka kobieta nie musieli walczyć, nie są do tego stworzeni.
- Podejdź tu i spróbuj mnie wziąć, jeśli jesteś taki mądry. - rzuciła do Ernsta, uśmiechając się krzywo. Marne miał szanse w starciu z Tancerką Ostrza, byłą fechmistrzynią i szampierzem. Kimkolwiek by nie był.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Dhagar
Majtek
Majtek
Posty: 129
Rejestracja: poniedziałek, 1 sierpnia 2005, 18:54
Numer GG: 5649299
Lokalizacja: Karak-Busko
Kontakt:

Post autor: Dhagar »

Dhagar Stormhammer

Pogromca uśmiechnął się ponuro wskazując toporem na osobników przed sobą. Sytuacja coraz bardziej się rozkręcała. Kolejny przeciwnik do walki. Bo nie można już było mówić o paru guzach a raczej paru trupach. Okrzyk bojowy wydarł się z jego gardła - Grimnir !!!!! - gdy ruszył na przeciwników.
Ostrze topora błysnęło w wykonywanym łuku, aby tuż po tym zatoczyć poziomą ósemkę przed krasnoludem prącym na przód w kierunku przeciwnika. W ostatniej chwili zboczył z obranej trasy gwałtownie skręcając i uderzył z boku tnąc od dołu.
Każdy kiedyś umiera, ale to do nas należy wybór jak ruszymy na spotkanie tej, która na nas zawsze czeka.
Awatar użytkownika
BLACKs
Tawerniany Cygan
Tawerniany Cygan
Posty: 3040
Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30

Post autor: BLACKs »

Nordin
"Wchodzą tu tacy, plują na wszystkich gnojem z ust, a później wszczynają burdy. Tak potrafią tylko ludzie. Jeszcze nazywają się szlachcicami hmph... Jakby byli z zachowania szlacheccy, za jakich się podają, to by na pewno nie próbowali się z nami bić. A w szczególności obrażać Zabójców - w końcu ta dwójka nie ma nic prawie do stracenia..." Nordin był najwyraźniej zdenerwowany rozwojem sytuacji. Cenił temperament krasnoludzkich towarzyszy, ale niedawno jeszcze walczył z zwierzoludźmi, a tu już kolejna walka. Nie mówiąc o konsekwencjach, jakie możemy po niej mieć. "Lepiej działać, zanim zjawi się przeklęta straż miejska."

Topór inżynier zostawił na później. Wskoczył za ladę tak, jakby bał się konfrontacji z wrogami. Jego noga zachaczyła o kufel piwa, który rozlał się na podłogę i Nordin o mało co się nie poślizgnął przy lądowaniu. Nordin schował się za ladą, kucając i wyjmując pistolet zza pasa. Wsypał do niego proch, załadował kulę. Poprawił szkiełko na oku. Wziął głęboki dech i wstał.

Toczyła się walka. Zgrzyty stali toporów i mieczy zlewały się w jeden dźwięk. Walczący krzyczeli, robili potężne zamachy orężem i wyginali swoje ciała pod dziwnymi kątami, unikając ciosów wroga. Nordin czuł się jak widz podczas walk gladiatorów na Arenie w Middenheim...

Przestał bezczynnie patrzeć na walkę. - Kaszkowcinacze! - krzyknął, biorąc pistolet w obie ręce. Długą chwilę poświęcił na celowanie, gdyż nie miał zamiaru tracić kuli. Strzelił, celując w stojącego w kącie Ernsta.

Winowajcy powinni ginąć pierwsi.
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Post autor: Mekow »

Ruth

Widząc co się dzieje zareagowała zdecydowanie.
Chwyciła dwa noże do rzucania i cisnęła nimi mocno. Celowała prosto w gardła wielkich drabów. Zdarzyło jej się już zabijać ludzi w ten sposób, a siła przeciwnika nie miała w takiej sytuacji żadnego znaczenia (padał z rozerwanym gardłem).
Jednocześnie nie ryzykowała, że trafi swoich. Atakujące drabów krasnoludy były pod linią rzutu.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Pyotr Antonov

Kislevczyk uśmiechnął się do szacownego pana Ernsta, po czym ruchem pełnym wprawy a zarazem gracji nie ustępującej elfiej dobył swego miecza gilosewkiego spoczywającego jak do tąd bezpiecznie dla innych w pochwie. Na słowa Grimma, w jego mniemaniu całkowcie irracjonalne odrzekł krótko.
- Niechaj Sigmar osądzi czy czas mi umierać...- sarkazm w jego głosie był dosć niepokojący zwarzając na powage sytuacji.
Antonov poczynił kilka kroków ku najgroźniejszemu z rywali będacych w karczmie. Idąc w jego strone dostrzegł ,że elfka goniona urażoną dumą sama się na niego porwała, więc jego dalsza wędrówka nie miała najmniejszego sensu. Spojrzał kątem oka na jednego z ochroniarzy, Pyotr zachowywał niezwykły spokój podczas ogólnego chaosu. Unikał wszystkie ciosy, nawet tych przypadkowych najlepiej jak tylko potrafił. Nagle ruszył niezwykle szybko ku groźniejszemu oponentowi, będąc blisko począł wyprowadzać szybki ciosy, o dziwo uderzał bokiem miecza, zapewne nie zależało mu na śmierci tychże ochroniarzy.
Evandril
Mat
Mat
Posty: 559
Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
Numer GG: 19487109
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Evandril »

Grimm jako pierwszy natarł na wielkiego ochroniarza. Ten, mimo iż zdołał zrobić unik przed śmiertelnym ciosem, zauważył jak jego prawa ręka została oddzielona od reszty ciała pod atakiem krasnoluda. Drab zawył z bólu lecz nim padł na ziemię był już martwy - jeden z noży Ruth rozerwał mu gardziel. Przeciwnik Dhagara był bez szans - nim kolejny z noży kobiety doszedł celu, Zabójca celnym uderzeniem rozprawił się z kolejnym ochroniarzem. W tym samym momencie kątem oka dostrzegliście dwóch młodych szlachciców, którzy wymykali się tylnym wyjściem przez kuchnię, jednak każdy z was był zbyt zajęty by ich powstrzymać. Na wołanie Very, Max odpowiedział krzywym usmiechem. Jednym szybkim ruchem odrzucił płaszcz odkrywając gruby kaftan kolczy i kilka sztuk broni którą do tej pory skrzętnie ukrywał. Przerzucił miecz do lewej dłoni a w prawej pojawiła się kusza samopowtarzalna skierowana wprost w Nordina, który chwilę przedtem zwrócił uwagę Ernsta swym okrzykiem. Nim krasnolud zdołał dobrze wycelować swoją bronią, bełt przeszył powietrze i jedynie świetny refleks khazada sprawił że zdołał uniknąć śmiertelnego trafienia. W ostatniej chwili bełt musnął go tylko rozpruwając lekko rękaw jego ubrania. Kolejny z ochroniarzy widząc leżącego Nordina skierował się ku niemu ze sztyletem uniesionym do ciosu. Widząc to Ernst odrzucił kuszę i z szalonym błyskiem w oku starł się z elfką. Mężczyzna prezentował wysokie umiejętności szermiercze nie dając Tancerce szansy do zadania celnego ciosu. Szybko doszło do niej, że ma do czynienia z fechmistrzem wysokiej klasy. Walka między nimi toczyła się na całej szerokości karczmy. Tuż obok Łowca Czarownic walczył z kolejnym, potężnie zbudowanym ochroniarzem. Ten odbił cios kislevczyka swoją klingą i złapał Antonova za szyję swym stalowym uściskiem . Targnął go do góry po czym odrzucił na pobliski stół niczym szmacianą lalkę. Łapiąc oddech Pyotr dostrzegł jak wielkolud zmierza na niego z pełnym imptetem. Walcząca z Maxem Vera nie była w stanie wyprowadzać ciosów. Pod wpływem siły i szybkości Ernsta była cały czas spychana pod naporem jego ciosów. Mimo iż sama bardzo dobrze znała się na fechtunku, jedyne co mogła teraz robić to bronić się. Przy tym wydawało się, ze zaprawiony w bojach mężczyzna nie zmęczył się w ogóle.W pewnym momencie elfka poślizgnęła się na piwie rozlanym przez Nordina i mimo iż próbowała złapać równowagę zwaliła się tyłkiem na podłogę. Ernst roześmiał się głośno po czym podniósł miecz do zadania ostatecznego ciosu.
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Pyotr Antonov

Kislevczyk uśmiechnął się w duchu, szykuje się ciekawa karczemna bójka.
- Czas zakończyć zabawe....- rzekł
Zgrabnym ruchem prawej ręki odpiął swój długi płaszcz ukazując tym samym misternej roboty pancerz kolczy do którego przymocowane były noże. szybkośc ruchów kislevczyka była niesamowita, niewiadomo w jakim momencie w jego dłoni znalazł się pistolet strzałkowi z załadowanym bełtem. Pyotr natychmiastowo z niego przycelował pomiędzy nogi swego przeciwnika i wystrzelił, o dziwo nawet go nie drasnął. Bełt bez problemu minął wielkiego draba i zmierzał ku swojemu prawdziwemu celowi, był przeznaczony zacnemu panowi Ernstowi. Antonov nie był jednak wstanie dostrzeć czy dosięgnął on celu, miał własny ponad dwumetrowy problem. Ochroniarz lekko zdeziorętowany czynem Pyotra nie był wstanie dostrzeć momentu gdy kislevczyk ponownie ruszył na niego z obnażonym mieczem. Tym razem był przygotowany. Gdy tylko znalazł się przy przeciwniku wyprowadził szybką flinte po której wykonał parade, szybką i niespodziewaną w tym momencie przez wroga. Ostrze miecza przecinało powietrze zmierzając ku odsłoniętej częsci ciała ochroniarza.
Ostatnio zmieniony wtorek, 7 listopada 2006, 16:50 przez Sergi, łącznie zmieniany 1 raz.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Vera

Pierwszy od dawna człowiek, który był dla niej prawdziwym wyzwaniem. Ale i tak nie wygra. Nadszedł dla dziewczyny czas, żeby dać z siebie absolutnie wszystko. Nie bez powodu nazywała się Tancerką... Jednym płynnym ruchem rzuciła się przed siebie niczym skaczacy tygrys, modląc się by cios Ernesta trafił w zastawę, którą ustawiła nad sobą lewą ręką. Drugie ostrzoramię, długie i ostre, mknęło w kierunku podbrzusza przeciwnika... Ludzie nigdy nie doceniają leżących przeciwników. To największy błąd jaki można popełnić.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Grimm Gustavsson

Krasnolud zaklął w myślach. Pokonany na spółkę z Ruth przeciwnik nie był dużym wyzwaniem. Grimm rozejrzał się po sali, chciał sprawdzić czy ma szansę na jakiś kolejny atak. Do Nordina zbliżał się kolejny ochroniarz, na kislevczyka nacierał następny, a Vera leżała na podłodze, a nad nią stał najgroźniejszy, jak stwierdził krasnolud, z przeciwników. Gustavsson szybko ocenił sytuację. Nordin był zbyt doświadczony by nie poradzić sobie z napakowanym półgłówkiem, a Antonov nie był aż tak tragicznym wojownikiem by nie dać sobie rady z nacierającym ochroniarzem. W najgorszym położeniu wydała mu się Vera i choć nie za bardzo trawił jej pełne wzniosłości uwagi to postanowił ruszyć dziewczynie na pomoc. Poza tym Ernst wydawał się ciekawym przeciwnikiem, obeznanym z wojaczką a Grimm dysponował brutalną siłą i miał ostry jak diabli topór. Chciał dopaść go jak najszybciej, nim ostrze miecza spadnie na elfkę.
Chwilę później nie zważając na zagrożenie, ruszył naprzód z pochyloną nisko głową. Krzyknął zawołanie bojowe swego ludu i ciął zamaszyście toporem. Liczył że uratuje towarzyszkę od śmierci i trafi Ernsta.
Memo
Bombardier
Bombardier
Posty: 621
Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: Memo »

Ralf Jakob Belkar Goodpie

- O matko! - krzyknął stojący pod stołem niziołek gdy ręka jednego z drabów tych gówniarzy upadła obok niego. Wychylił się i szybko zobaczył leżącego Antonova, siedzącą Verę, stojącą Ruth, napierających Zabójców i ostrożnego Nordina. W normalnych warunkach pozostałby w ukryciu, ale tych ludzi znał, w sumie nawet polubił. Rozejrzał się za kuszą odrzuconą przez Ernsta. Jeśli była dość bliskiej odległości, podbiegł do niej, podniósł ją i bez zastanowienia się wystrzelił w fechmistrza. Jeśli, nie, spojrzał na sztylet i cisnął nim w człowieka mając nadzieję, że trafi.

Dzięki za kartę ;p
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Evandril
Mat
Mat
Posty: 559
Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
Numer GG: 19487109
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Evandril »

Nim Ernst zdołał zadać cios bełt wystrzelony przez Antonova trafił go tuż poniżej prawej łopatki. Max jęknął, z tak bliskiej odległości grot musiał wejść głeboko w jego ciało. Zatoczył się chwiejnie i mimo iż dostrzegł ostrzoramię elfki zmierzające w jego podbrzusze nie miał już czasu na zablokowanie ciosu, który doszedł celu. Max postawił oczy, a z jego ust popłynęła krew. Nim padł na ziemię, szarżujący Grimm szybkim uderzeniem pozbawił go głowy. Widząc taki obrót sprawy ostatni ochroniarz zmierzający na Nordina wyrzucił długi sztylet i uciekł tylnym wyjściem. Cztery trupy leżały w różnych miejscach na sali, a chwilę potem rozbrzmiały gromkie brawa ludzi stojących na piętrze. Jeden z nich, starszy, chudy człowiek, zszedł na dół i rzekł do Very:
- Dziękujemy wam za to co zrobiliście. Ten pyszałek Ernst nachodził naszą karczmę już od dawna i wybierał sobie przeciwników do bójki...Wreszcie ktoś dał mu nauczkę...
W tym samym momencie spod stołu przy którym siedzieliście wyszedł Josef i wciąż zatrwożony powiedział do was:
- Nic tu po nas, moi drodzy... Chodźmy na moją barkę, zanim zjawi się straż miejska i zacznie dochodzić co tutaj się stało...
Przewoźnik dopił wino po czym skierował się do wyjścia.
Memo
Bombardier
Bombardier
Posty: 621
Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: Memo »

Ralf Jakob Belkar Goodpie

- I fechtmistrz dupa, kiedy wrogów kupa - mruknął Ralf spoglądając na trupa Ernsta i chowając sztylecik do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Nie przepadał za przemocą, ale śmierć tych ludzi zbytnio mu nie wadziła. W sumie to świat byłby lepszy, gdyby mniej było takiego chamstwa.
- Niemal jak za dawnych lat, co, Josef? Tyle, że wtedy mniej krwi było... - rzekł do starego przyjaciela wychodząc z karczmy. Przez całą drogę na barkę milczał oddychając dość głośno. Cóż, w ciągu trzydziestu sześciu lat życia nie przeżył tyle emocji, co w ciągu ostatnich kilku dni. A nie zapowiadało się na rychły koniec przygody. Po chwili jednak przypomniał sobie czemu naprawdę wyruszył na wyprawę i spuścił wzrok.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Grimm Gustavsson

Krasnolud wytarł ostrze topora z czerwonej posoki należącej do Ernsta.
- Scierwo! - syknął po czym splunął na jego ciało.
Zmarszczył brwi z niesmakiem. Nie był zadowolony z przebiegu walki tego wieczora. I wciąż żył - widać nie dane było mu jeszcze polec w tej walce. Podniósł z krzesła swój plecak, przerzucił przez ramię, po czym podążył ku wyjściu z karczmy.
- Ruszajcie się! Znając nasze szczęście zaraz zjawią się tutaj stróże tego, co ludzie tutaj nazywają prawem... - warknął do pozostałych i poszedł za znikającymi za drzwiami Josefem i Ralfem.
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Pyotr Antonov

Kislevczyk wytarł ostrze swego mieczy o ciało nieżywego już ochroniarza. Wiedział że mężczyzna ów wybrał taki właśnie zawód, z tego żył, jednak nawet to nie usprawiedliwiało go do takich czynów, Pyotr dobrze o tym wiedział. Antonov ruszył po swój kapelusz i podróżny plecak, a wraz z nimi opuścił progi karczmy... Kislevczyk nie był zadowolony z obrotu sprawy, jednakże tak uczynić musiał....

" Niechaj twój osąd rostrzygnie uczynki dusz, które opuściły dzisiaj ziemskie królestwo, niech twa mądrość wskarze im drogę ku wiecznemu szczęściu, lub jeśli twa wola i potęga tak nakazuje niechże spoczną w krainie piekielnego chaosu po wsze czasu..."

Idąć tuż za kompanami rzekł do idącego kilka kroków przed nim Grimma:
- Zaprawdę twój ostatni cios był okruceństwem niepotrzebnym...- rzekł spod swego kapelusza- Jednakże dobrze żeś postąpił ruszając elfce z pomocą...
Zablokowany