[Psy i Koty] Atak kocich ninia

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Hey(a)!
Marynarz
Marynarz
Posty: 214
Rejestracja: piątek, 1 września 2006, 10:35

[Psy i Koty] Atak kocich ninia

Post autor: Hey(a)! »

Informacje dla graczy:
-Tak piszemy co pies mówi.-
*Tak co myśli postać.*
Tak co robi.
(A tak poza sesją)
Nad postem piszecie imię swojej postaci
Piszemy w TRZECIEJ osobie.
Proszę o robienie postów nie krótszych niż dwa zdania.
Mam nadzieję, że będziecie odpisywać w ciągu 24h od mojego postu.

To na tyle teraz ZACZYNAMY!

PSY I KOTY
ATAK KOCICH NINIA


Rok 2004 - 12 czerwca – 12 po południu
Polska – Szczecin – jedna z baz tajnych agentów P.S.Y


- Nie jest dobrze.- powiedział Rudzik. Był to mieszaniec, bardzo niski. Cały rudy, oczy miał piwne. Ogon miał sterczący do góry.- Koty załatwiły kolejnego agenta, to było tak...

Dzień jak co dzień. Pan Doliego – naszego agenta – poszedł do szkoły. Wtedy to wredne koty zaatakowały naszego agenta. Zaczęło się od pozornego dzwonka do drzwi.
Bzzzzz...
-A kogo tam niesie?- zapytał sam siebie Doli.- Powinien wiedzieć, że panów nie ma w domu. Nie lubię tej roboty, od rana do wieczora. Dobra kto to?
Doli podszedł do drzwi. Zobaczył duży pakunek. Otworzył drzwi...

-I od tej pory nie mamy z nim kontaktu.- powiedział drużynowy Rudzik.- Pewnie to te zapchlone koty. Musimy jakoś powstrzymać ten atak. To 10 pies w tym miesiącu. Mamy ślad, ale potrzebujemy super psów.
-Nie, nie, nie. Mój naród nie da aby koty zabrali kolejne koty.- powiedział Haski.
-Nie bójcie się.- powiedział Rudzik.- Zrobimy dwie grupy. Jedna do odwrócenia uwagi od drugiej grupy która wykona zadanie.
-Więc jedna ma zostać złapana po to aby druga wykonała zadanie?- zapytał się Hiłała.- Ale ta pierwsza grupa jest spisana na straty. To w tej pierwszej muszą być jacyś głupcy...
-Tak.- przerwał zdanie Rudzik.- Chyba mamy takie psy...


Rozdział 1

TEST



Rok 2006 - 7 maja - 20 wieczór
Polska – Warszawa - Główna baza narodowa P.S.Y.


-Kadeci wiecie po co tutaj zostaliście przysłani.- powiedział drużynowy Rudzik.- Jesteście w tej hali sprzętowej, ponieważ zostaliście wybrani i przeszliście ostrą selekcję. Wystąpić po kolei! Wyczytuję: Sektor, Jubi, Fafik i AI! Wy zostaliście wybrani! Wyjdźcie z szeregu i powiedźcie coś o sobie. No już biegusiem, szybko bo czasu szkoda!
Deep
Chorąży
Chorąży
Posty: 3712
Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
Lokalizacja: Wro

Post autor: Deep »

Fafik

Kurduplasty Chichuachua szybko przebierając kończynami wyszedł z szeregu. Zatrzymał się i głośno powiedział.
- Witam wszystkich. Nazywam się Fafik. Moimi rodzicami byli Czika i Cziko (mam nadzieję, że ich znacie). Niestety zostałem sam gdyż mój pan nieco nieostrożnie jechał z moimi rodzicami na wystawę i wrąbało w nich jakieś auto. No i stwierdziłem, że moim powołaniem jest wstąpienie w szeregi P.S.Y. Potrafię bardzo szybko się załatwiać, znam się na informatyce i fizyce oraz potrafię ludzką mowę i znam ludzkie pismo.
Łypnął czerwonymi oczkami czekając na reakcję.
.
Gisher
Marynarz
Marynarz
Posty: 381
Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: z buszu :)
Kontakt:

Post autor: Gisher »

Jubi
Yorkshire Terrier o jasnobrązowej sierści wyskoczył do przodu. Stanął prosto, z kamienną twarzą, na czterech łapach i patrząc w przestrzeń warknął wcale nie groźnym głosem - Sir, jestem Jubi, zgubiłem się w mieście i przystąpiłem do ulicznych psów! Dowiedziałem się o P.S.Y. i postanowiłem się przyłączyć! Umiem walczyć i maskować się, znam się na informatyce, ludzkiej mowie i piśmie, Sir! - Jubi stał na baczność, słuchając uważnie innych i drużynowego.
Hakuna matata!
M_M
Kok
Kok
Posty: 951
Rejestracja: piątek, 11 listopada 2005, 10:00
Numer GG: 0
Lokalizacja: Sosaria... Kraina rozpusty :]

Post autor: M_M »

Aaaaayyyy

Wysoki pies o czarno-białym wyglądzie wyszedł z szeregu Mam pięć lat i jestem mieszańcem Shi-tzu - mojej matki i Alaskan Malamuta - mojego ojca. Moimi pierwszymi panami była pięcioosobowa grupa meneli. To oni chcąc mnie nazwać, myśląc powiedzieli "aaaaaaaa... yyyyyyy... jakby tu go nazwać" i już tak pozostało. Wy mówcie mi Al. Kiedyś mnie pijanego znalzał jakiś chłopak. Wziął do siebie, dbał o mnie dobrze. Niedawno kot mojego pana podrapał go. Z tego powodu mojemu panowi leciała krew. Nie mieliśmy w domu wody utlenionej ani bandaży więc kazano mu iść do sklepu i kupić. Po drodze wpadł pod samochód. Kierowca stracił panowanie nad pojazdem i wjechał do rowu. Przez tego kota straciłem wszystko co miałem: Pana i pięciu meneli leżących wtedy w rowie. Jestem najlepszy w walce wręcz.
Rowerem pod górkę nie zjedziesz...
Zablokowany