[MGS] Tactical Espionage Action

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

Po zajmującym mu chwilę, prowizorycznym opatrunku, Orzeł ponownie dźwignął Kameleona i po oddaniu dwóch strzałów… oraz modląc się w duszy za Wilczycę, oddalił się.
Nie patrzył gdzie biegnie, nie obchodziło go to. Jedyne co się teraz liczyło to… właśnie, co?
Mógł rzucić towarzysza, spowolniając pościg, lecz jednocześnie skazując siebie na kaca moralnego. Te myśli krzątały się po jego głowie, odwracając uwagę od lasu, który go otaczał.
Nie wiedział czy trafił wroga… nie wiedział czy Wilczyca żyje. Jedyne co wiedział to to, że od niego zależy życie młodego chłopaka, ledwo żyjącego od siły której użył. Wiedział że goni go przynajmniej oddział żołnierzy, którzy nie będą wachac się ani chwili. Nie ma tu sądu wojennego, ani obrońców praw człowieka. Wiedział, że każda wystrzelona kula może to skończyć… Czuł wilgoć, rozejrzał się dookoła, lecz zobaczył tylko drzewa… mimo to, coś szumiało w oddali. Biegł w tamtym kierunku, błagając by jego ciało wytrzymało jeszcze chwilę.
Głośno sapał… jego opatrunek nie był najwyższej jakości, zaś Kameleon dodatkowo obciążał cierpiącą nogę. W ręku ściskał bandanę tamtego Araba…
Nagle poczuł że grunt stał się śliski. Spojrzał na swoje stopy, próbując jednocześnie sprawdzić czy nadal jest ścigany.
To był jego szczeniacki błąd. Momentalnie zachwiał się i stracił równowagę, przewracając się do lodowatego strumienia wody, rwąco pędzącego w dół lasu.
Chłodna woda zmoczyła jego ciało, porywając go z wielką siłą… Orzeł próbował się ratować, lecz bezskutecznie. Ostatnią rzeczą jaką zobaczył, był wielki kamień o który, zdaję się że obił…

- Orzeł, Kameleon! Uciekajcie, zostaliśmy wykryci!
Jeden słaby oddech… uderzenie gorąca.
- Fox Hound?
Powiew zimna… piekący ból w nodze.
Mężczyzna jęknął cicho… otworzył oczy.
Znajdowało się nad nim ciemne niebo, zaś wokoło szumiał woda. Obrócił głowę, dzięki czemu ujrzał pobliski wodospad. Był cały obolały… W ręku coś ściskał. Spojrzał… była to ta postrzępiona, granatowa bandana.
- Kameleon!
Ostatnie słowa bardzo go zabolały, czuł jak zbiera go na mdłości.
- Tutaj…
Usłyszał cichy głos gdzieś z boku. Wstał, usiadł podpierając się rękoma.
Nieopodal przy skałach, siedział Kameleon. Miał wielką szramę na twarzy, prawdopodobnie po zderzeniu z głazem.
Miał bardzo zmęczone oczy, zaś sam niezwykle zbladł. Orzeł dla pewności spojrzał na swoje odbicie w wodzie… całe szczęście księżyc świecił dokładnie nad nimi, dzięki czemu miał dobry widok.
Od razu spostrzegł że także zbladł. Miał lekko poobcieraną twarz, widocznie zwiadowcy gorzej się dostało.
Ucieszył się też w duchu że nie wyziębił się jak on… na szczęście, kombinezon chronił przed tą przypadłością… ale nie w przypadku Kameleona.
Chłopak ponownie się odezwał.
- Chyba pora skontaktować się z dowództwem.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Tron
Pomywacz
Posty: 42
Rejestracja: sobota, 23 września 2006, 13:38
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post autor: Tron »

Uderzenie wywolalo w nim wstrząs, który przywrócil w nim świadomość. Twarz bolala go okropnie, dodatkowo czul straszliwe zimno i odrętwienie w calym ciele. Co prawda odzyskal nieco czucia w kończynach, na tyle, aby podciągnąć się ponad poziom wody i nie utopć się. Patrzyl na Orla, któremu zawdzięczal życie. Nie jeden na jego miejscu zostawilby go tam na górze, w lesie. Ratowalby wlasne życie kosztem jego. Calkiem nędznego jeśli się dobrze nad nim zastanowić. Teraz spoglądal na niego i nie mógl zrobić nic, żeby mu pomóc. Nie wiedzial nawet czy on żyje. Wreszcie dotarl do niego glos Orla:
- Kameleon!
"...dzięki wszystkim, on żyje!!!..." - pomyślal.
- Tutaj... - staral się powiedzieć na glos, ale jedyne co udalo mu sie obyć z ust to cichy szept. Przyglądal się towarzyszowi misji z troską o jego stan. Wyglądal nienajlepiej. Sam też wiedzial, że nie najlepiej, i wygląda, i się czuje. Skupil się i maksymalnym wysilkiem woli wyciągnąl rękę w kierunku Orla. Zlapal go za rękę. Ścisnąl jego dloń najmocniej jak tylko byl w stanie. Pociągnąl go do siebie i razem, z największym klopotem i trudnościami wdrapali się na niewysoki brzek i padli wycieńczeni i na skraju omdlenia na ziemię. Spojrzeli po sobie a na ich twarzach pojawil się uśmiech.
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Post autor: Ant »

Orzeł

-[i]Cieszę się, że żyjesz.[/i]-powiedział. Zdjął z siebie górną część kombinezonu(trochę mu to zajęło, założył ma Kameleona. [i]To powinno pomóc Ci się rozgrzać. Powiedz mi jak będziesz w stanie swobodnie ruszać dłońmi. Czeka Cię mała operacja.[/i]-mówiąc to uśmiechnął się. Chciał podtrzymać młodego na duchu. Jak mówił przestawił fale nanokomunikacji na 140. 85. Po jego ciele przeszedł ogromny impuls. Myślał że przez niego zemdleje. Ale udało mu się tego nie zrobić. [i]Dowództwo tu Orzeł. Słyszycie mnie?[/i].-powiedział i czekał na jak najszybszą odpowiedź...
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

Orzeł siedział, trzymając się za skroń. Już pogodził się ze swoją sytuacją… lecz żądał wyjaśnień. Rozejrzał się dookoła, powtarzając spokojnie formułkę…
- Dowództwo, tu Orzeł. Słyszycie mnie?
Lekki szum, który dotarł do uszu obydwu komandosów, wzbudził w nich nadzieję.
Po chwili usłyszeli głos Pułkownika Wilsona.
- Orzeł? Kameleon? Dzięki Bogu żyjecie! Nie mogliśmy nawiązać z wami kontaktu, zaczynaliśmy już przeczuwać najgorsze.
Snajper nie odpowiedział… wsłuchiwał się w głos dowódcy, zaś gniew rozsadzała jego jaźń…
- Jaki jest wasz status? Co się tam do cholery stało? Według planu powinniście być już na terenie bazy.
Przez krótką chwilę panowała cisza… mężczyzna nie potrafił znaleźć słów. Spojrzał się na Kameleona, ledwo żyjącego i mocno poobijanego. Spojrzał też na swoje ręce, brudne, pokaleczone… Po czym, odpowiedział Pułkownikowi.
- W… Wilczyca nie żyje. Nasz stan jest poważny, Kameleon jest nieźle poobijany. Ostatni punkt misji… scena na której Prezydent miał wygłosić przemówienie.
Nastała chwilowa cisza.
- Przykro mi to słyszeć… lecz musicie zrozumieć, misja ma trwać! Zlokalizowaliśmy w okolicy naszego człowieka… Będzie waszym nowym dowódcą. Spotkacie się z nim przy opuszczonej chatce, na północny wschód od waszego obecnego położenia. Podacie mu hasło: Kim są Patrioci? Gdy odpowie: La-Li-Lu-Le-Lo, będziecie pewni że to on. Koniec transmisji!
Sygnał się urwał… Orzeł został ze swoimi myślami… wokół noc, oraz odgłosy zwierząt przypominały mu gdzie jest…
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Post autor: Ant »

Orzeł

[i]Przynajmniej wiemy gdzie iść[/i]-powiedział lekko uśmiechnięty Orzeł. Podszedł kulejąc do wody. Zagryzając zęby obmył rany. [i]Gotów na operowanie?[/i]-jak jest, podaje mu 2 strzałki usypiające. [i]Wyciągnij mi te kule. środek nasenny powinien zmniejszyć ból. Jak zasnę to wsadź mnie do wody. To mnie obudzi. Jak skończysz ruszamy.[/i]-powiedział do młodego, po czym włożył sobie do ust gruby kijek. [i]Zaczynaj.[/i]-powiedział przez zęby...
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

Głośny jęk rozległ się przy wodospadzie, unosząc się razem z wiatrem… Operacja na polu bitwy nie należała do najprzyjemniejszych, lecz nie było innego wyjścia.
Orzeł i Kameleon postanowili przeczekać noc… co dwie godziny zmieniając się, tak by gdy jeden spał, drugi stał na warcie.
W końcu… wyczerpanie dało się im w znaki.
Delikatne powiewy wiatru muskały ich twarze, zaś nocne owady brzęczały spokojnie wokół. Szum wody sprawiał, iż coraz bardziej zmagał ich sen…

- Witajcie w Fox Houndzie!
Pełna szacunku twarz Prezydenta pojawiła się przed Orłem…
- Fox Hound?
Znowu miał przed sobą tamtego napastnika… znowu, nocne koszmary nie pozwalały mu oddać się zapomnieniu.
Jego sen był przedziwny… wirował, okręcał się wokół dziwnego wiru… wiru wspomnień. Coś go oszukiwało, nie dawało mu dostrzec prawdy, cały czas zmieniając jego położenie… uciekając przed odpowiedzią… czy to on nie chciał przyjąć tego? Czy może to jego senny wróg?
Wirował tak wokół własnego życia, widząc jedynie połączone ze sobą obrazy, nie widząc dokładnych wydarzeń…
Zaczął krzyczeć… głosy rozsadzały jego jaźń… głosy żalu, bólu, strachu… lecz także głosy wołającego jego imię.
Jeden głos był wyraźny… o tak, ten silny głos, tak inny od reszty…

- Obudź się.

Otworzył oczy… był już ranek. Delikatna mgła unosiła się… zaś nad nim stał Kameleon, trzymając w ręce coś, co wyglądało na martwego węża.
- Obudź się… zjedzmy coś i w drogę.
W ręku ściskał bandanę… coś w niej było, coś co nie pozwalało mu się z nią rozstać.
Był to symbol jego słabości… jego chwili nieuwagi, podczas gdy zaskoczenie dało górę nad rozumem.
Usiadł, spojrzał się markotnym wzrokiem na uśmiechniętego kompana… po czym wziął od niego kawałek surowego węża.

Po krótkiej toalecie, zjedzeniu śniadania, oraz sprawdzeniu ekwipunku… wdrapali się na wzgórze, po czym rozpoczęli marsz w kierunku, wskazanym przez Pułkownika.
Tereny które mijali, nie zdawały się leżeć na terenie bazy wroga… Kameleon ze zdziwieniem obserwował rzeczkę, płynącą w dół lasu, aż do wodospadu…
Czas mijał powoli… obydwaj milczeli, obserwując każdy element otoczenia… lub bojąc się konwersacji?
Nie mieli jak tego zmierzyć, lecz po około dwóch godzinach marszu… w końcu dotarli na skraj lasu.
Niedaleko była ulica, zaś po drugiej stronie… Kanadyjska granica.
Orzeł, wybiegł lekko przed Kameleona, po czym rozejrzał się po okolicy.
Po drugiej stronie drogi, pomiędzy drzewami, stała mała drewniana chata… Wokół niej snajper dostrzegł ścięte kłody, oraz mały magazynek drewna.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Post autor: Ant »

Orzeł

Snajper załadował kuszę. Upewniwszy się, że droga jest bezpieczna i nic nie przejedzie powiedział do Kameleona- [i]Chodź szybko. Lada moment może tędy przypadkiem przejeżdżać jakiś patrol wroga. Przygotuj się na ewentualną walkę.[/i] - Po czym pociągnał do za sobą. Gdy dobiegli do chaty zapukał... Poczekał aż ktoś odpowie. Wtedy zapytał: [i]Kim są patrioci?[/i] Jak uzyskał odpowiednią odpowiedź powiedział: [i]Tu Orzeł i Kameleon. Mieliśmy się tu zgłosić.[/i] Jak odpowiedź jest inna niż umówiona. Czeka aż drzwi się otworzą a wtedy strzela w osobę, która uchyliła drzwi.
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Kojot

Pogięte kartki z maszynopisu leżały wokoło w nieładzie, przygarbiona postać siedziała na zgrzytającym co chwila krześle pośrodku przestronnego pomieszczenia. Promienie słońca wpadały do niego przez brudne okiennice roświetlając półmrok pokoju. Mężczyzna z zniecierpliwieniem spojrzał na zegarek, wtedy też dobiegł go dźwięk niewielkiego dźwoneczka zaweszonego nad kominkiem. Spojrzał na niego, linka była naprężony, znaczyło to że goście są w drodzę. Wstał niespiesząc się zbytnio, poprawił rękawy swojego munduru, energicznym ruchem strzepał opyłki kurzu. Skierował się do małych drzwi prowadzących na tyły haty, po drodze zgarnął kaburę z swoim SOCOMem i wychodząc zawiesił ją na udzie. Silny powiew wiatru uderzył w niego gdy tylko wyszedł na dwór. Czarne włosy miotały się wedle woli podmuchów, wyciągnął z kieszeni czarną kominiarkę, założył ją jednak nie zakrył twarzy. Wolnym krokiem przeszedł do rogu haty i zaczął nasłuchiwać. Po chwilu usłyszał kroki, wprawne jednak nadal nie bezbłędne. Ktoś właśnie podbiegł do drzwi frontowych i zapukał w nie. "Błąd moi mili, błąd"- przeszło mu przez myśl. Mężczyzna zaczął biec, starannie układając swoje kroki na kamieniach którymi była wybrukowana ścieżka do magazynku. Przebiegł niezwykle szybko, w ostatniej chwili ukrył się przed bystrym wzrokiem mężczyzny z blizną na twarzy. Wszystko działo sie bardzo szybko, chwyciwszy SOCOM'a w prawą dłoń lewą sięgnął po swój nóż. Kilka szybkich i pewnych kroków i znalazł się za kłodami, które go świetnie chroniły. Spojrzał, delikatnie się wychylając, było ich dwóch. Oboje mieli na sobie kombinezony oddziały Fox-Hound, oraz standardowe wyposarzenie przyznawane do tajnych misji. Byli poddenerwowani i nieźle pokiereszowani. Zdekoncentrowanie gdy misja idzie nie tak jest wielkie, i właśnie w tej chwili im towarzyszyło. Mężczyzna w mundurze postanowił to wykożystać na swoją korzyść. Wyczekał chwile gdy oboje odwrócili się ku drzwią, zapewne aby wtargnąć tam siłą. Wybiegł, każdy metr był na wagę złota, nim zdążyli się odwrócić on był już tylko 5 metrów od nich. Natychmiast sięgnieli po broń, jednak byli za wolni. Miał ich obu jak na wyciągnięcie dłoni, SOCOM już był wycelowany w głowę mężczyzny z kuszą na ramieniu. Drugi podniósł nieznacznie ręce do góry zapewne aby pokazać że jest bezbronny. Mylił się i to bardzo... Stealth kamuflarz, zabawka Fox- Houndu wyciągnięta jeszcze z Shadow Moses. Ta chwila zwątpienia wystarczyła aby również znalazł się w patowej sytuacji. Jeśli on strzeli to albo oberwie z kuszy albo z AK. Usłyszał poddenerwowany ale groźny głos tego z kuszą: Kim są Patrioci? "Nie są tacy źli... ale też nie wygądaja najlepiej." Mężczyzna w mundurze nie odpowiedział, stał w bezruchu niedaleko dwójki żołnierzy. Dokładnie się im przypatrywał, lustrując dokładnie ich zachowania i reakcje. Zrobił krok próbny, nagłemu ruchu zawtórował nagły, lekko nie kontrolowany odruch dwójki mężczyzn. Zapewne dawno leżałby z dziurami po kulach wijąc się w pośmiertnych drgawkach gdyby byli pewni że nie jest ich kontaktem. Mężczyna z blizną powtórzył po swym kompanie: Kim są Patrioci?
"Może będą mieli jakieś szanse... a pozatym jaki mam wybór?"
-La-Li-Lu-Le-Lo, żołnierzu...
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Post autor: Ant »

Orzeł

Żołnierz zasalutował. [i]Ciesze się, że udało się nam z Tobą skontaktować. Masz może apteczkę? Potrzebujemy podstawowej pierwszej pomocy. A tak w ogóle jestem Orzeł. Snajper przeznaczony do tej misji. A Ty?[/i]
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Kojot

- Zasadzka, huh??- na twarzy mężczyzny pojawił się prawie nie dostrzegalny uśmiech gdy chował SOCOM'a do kabury.- W środku jest apteczka i kilka medykamentów...- Żołnierz wolnym acz pewnym krokiem, całkowicie odprężony zaczął iść w stronę drzwi. Gdy był już blisko wyciagnął z kieszeni swojej kurtki niewielki srebrny klucz i przekręcił go w zamku. Ciche kliknięcie i drzwi stały już otworem przed nimi. Zapraszajacym gestem wskazał im aby weszli i się "rozgościli". Po chwili milczenia z jego strony powiedział.- Mój kryptonim to Kojot... nie wiem w jakie gówno się wpakowaliście ale usi to być coś poważnego, w innym przypadku nie znalazł bym się tutaj. Kojot podszedł do starej, zdemolowanej szafki i wyciągnął z niej niewielką torbe z charakterystycznym czerwonym krzyżem. Podszedł do dwójki żołnierzy, przyjżał się im dokładniej. "Żółtodzioby"- cisnęło mu się na myśl widząc ten mizerny widok. Szybkim ruchem rzucił im apteczkę, następnie nie zwracając już na nich uwagi podszedł ponownie do szafki i wyciągnął z niej małą czarną skrzyneczkę. Po chwili wydobył z niej przezroczystą strzykawkę z jakimś niebieskim płynem wewnątrz. Odłożył ją na stolik a sam zaczął skrupulatnie, starać się zdjąć gurną część swojego kombinezonu. Dopiero teraz Orzeł i Kameleon spostrzegli że ich nowy dowódca równierz posiada nowoczesnej klasy pancerz bojowy, jednak ów pancerz całkowicie różnił się od ich standardowego wyposarzenia. Kojot posiadał Skull Suit SD-1, unowocześnioną, lepiej dostosowaną do wymogów pola bitwy odmianę pancerza wykorzystanego podczas działań na Big Shell'u przez niejakiego Raidena. Chociaż wciąż posiadał charakterystyczną wyprofilowaną do swojego nosiciela klatkę piersiową, to jednak wersja SD-1 była lepiej dostosowana do postury Kojota a jej kamuflarz był dostosowany do terenu niezabudowanego, jednak wciaż większa część kombinezonu była pokryta czarnym kuloodpornym materiałem. Gdy Kojot zdołał już uporać się z zdjęciem górnej części kombinezonu podniusł strzykawke i zaintubował sobie specyfik, który natychmiast przedostał się do krwio obiegu." I znowu te draństwo w żyłach... nie może być lepiej"- zaczął czuć jak nanomaszyny zaczynają spełniać swoją funkcje, kompatybilizują się z Skull Suit SD-1 oraz z nanowszczepem, ostatnia zabawką jaką użyczyli mu zwierzchnicy czyli nową generacją radaru Soliton. Nagle przeszył go drzeszcz wraz z pojawieniem się dziwnego impulsu w ciele... był to znak ,że codec działa.
Podczas ubierania na nowo górnej części Skull Suit SD-1 Kojot spytał się o częstotliwośc do pułkownika Wilsona. "140. 85"- odpowiedział mu Orzeł który wciąż opatrywał Kameleona. "140. 85- huh??"- Kojot wybrał podaną częstotliwośc w swoim codecu, poczuł jak nanokomunikacja zaczyna działać, obraz przed jego oczyma stał się niebieski a po chwili zobaczył jak jego nanoboty zaczynają generować wygląd pułkowinka. Gdy tylko Kojot upewnił się czy transmisja nawiązana oraz że linia jest bezpieczna powiedział ściszonym głosem stojąc dośc daleko od dwójki nowych towarzyszy aby nie zdołali go usłyszeć.
- Tu Kojot... towar odebrany jednak chyba złoże reklamacje- usmiechnął się i kontynuował oparty o blat stołu.- Chłopaką nieźle się oberwało... czyli nie bedzie to spacerek po parku jak obiecywałeś przez telefon, pułkowniku. Byłbym wdzięczny za objaśnienie sytuacji, to co pan powiedział przez telefon było raczej zbytnio enigmatyczne... czyli po porsty w jakie gówno mnie pakujecie tym razem??
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

Pułkownik milczał przez chwilę. Po czym odchrząknął i powiedział poważnym tonem:
- Jak już wiesz Prezydent został porwany, zaś terroryści przejęli plany budowy nowego kroczącego czołgu. Zostałeś przydzielony do tej misji, ponieważ poprzedni dowódca zginął w starciu z wrogiem. Twoim celem jest poprowadzenie tej grupy do środka kompleksu badawczego, po czym bezpieczne wydostanie Prezydenta, wraz ze zlokalizowaniem zakładników. Gdy to wykonacie, nasza armia zajmie się resztą…

Pseudonim: Kojot
Wzrost: 182 cm.
Waga: 68 kg.
Wiek: 29 lat.
Znaki szczególne: Lekka blizna pod lewym okiem. Liczne ślady bicia na plecach.
Ekwipunek: Brak danych.

Komandos westchnął lekko i spojrzał się na Orła i Kameleona. Od tej pory byli jedną rodziną… każdy odpowiedzialny był za życie drugiego.
Jednak uwagę Kojota przykuła bandana, którą trzymał w ręku Orzeł… wyglądała intrygująco znajomo.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Post autor: Ant »

Orzeł

Żołnierz złapał apteczkę i zaczął opatrywać Kameleona. Jak już go opatrzy bierze się za swoje rany. Rozglądnął się po pomieszczeniu. Widząc wzrok Kojota westchnął i powiedział:-Widzę, że przyglądasz się tej szmacie. Znasz może jakiegoś araba z FoxHoundu? To jego. Przez niego zarobiłem kulki, pani sierżant zgineła, a młody jest w takim stanie jakim jest. Masz może tutaj jakąś broń? Strzałki w kuszy mi się kończą, a z noża raczej nie zrobie zbyt wielkiego pożytku na dużą odległość.
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Kojot

- Szakal, huh?- powiedział jakby sam do siebie.- Teraz nie dziwie się że ledwo udało wam się uratować życie. Kojot oparł się o framugę drzwi, co chwila wyglądając dla pewności przez okno. Spojrzał jeszcze raz na bandane trzymaną w ręce przez Orła. Owa bandana budziła w nim dziwne uczucia oraz nielogiczne skojarzenia. " Nie to niemożliwe, przecież bym o tym wiedział gdyby On tu był"- mężczyzna kilkoma krokami znalazł się przy dwójce nowych podkomendnych, zdjął kominiarkę i przyjrzał się dokładniej bandanie szukając jakiś szczególnych oznakowań. Wziął ją od Orła i powiedział.- Ta bandana nie należy do Szakala, jest jedynie jego trofeum. Kto wie może na coś się nam przyda- Kojot zwinnym ruchem zawiązał ją na czole, zawsze to lepsze niż kominiarka, a słysząc dalsze pytania żołnierza odpowiedział.- Tak mam pełno broni, tylko jest jeden szkopół znajduje się ona w kompleksie badawczym...- na jego twarzy pojawił się uśmiech, po chwili dodał.- Gdy skończycie wyruszamy...
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Post autor: Ant »

Orzeł

Zaskoczony snajper spytał: -Kim jest Szakal? Kto to?.- W tym momencie skończył wiązać ostatni opatrunek. -Apteczka chyba się nam przyda. Wezmę ją ze sobą.-Jak skończył mówić z bólem na twarzy zrobił kilka kroków. -No dobra. Jestem gotów. Postaram się nie spowalniać naszej misji. Musimy szybko zdobyć jakąś broń bo jak widzę na razie jesteśmy prawie bezbronni. To wyruszamy?
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Kojot

- Pytasz się kim jest Szakal- na twarzy mężczyzny zagościł uśmiech, lekko ironiczny w swym przekazie.- To ten który prawie was zabił, a nie zrobił tego ponieważ mieliście niesłychane szczęście... wysoki Arab, świetny żołnierz i niesamowity szermierz... tak najłatwiej można o nim powiedzieć.- Kojot podszedł do drzwi, lekko je popchnął a one mimowolnie usąpiły, wpuszczając do pomieszczenia zimne podmuchy wiatru. Wychodząc z chaty spojrzał się za siebie i z lekkim zrezygnowaniem w głosie powiedział.- Mam nadzieje że to czym was naszprycowali w siedzibie Fox-Hound utrzyma was na nogach do końca zadania...- Gestem ręki wskazał im że już najwyższy czas, czas rozpocząc to co inni spartaczyli.

Biegli między wysokimi iglastymi drzewami, stąpajac pewnie po twardym podłożu. Kojot narzucił zabójcze tempo, zapewne aby przetestować swych nowych podopiecznych. Dopiero na wyraźny znak dowódcy bieg przerodził się w ostrożne podchody. Orzeł spogladając po okolicy zaczął sobie przypominać dzień w którym ledwo uszedł z życiem. Chociaż biegł wtedy ile sił w nogach jako doskonały snajper i obserwator zapamiętał pobieżnie teren swojej ucieczki. Teraz był pewien, byli w przeciwległym lesie, tym samym który widzieli kilka godzin wcześniej gdy obserwowali scenę, jeszcze wraz z Wilczycą. Orła ogarnęlo dziwne uczucie, gniew pomieszany z smutkiem zalał jego serce. Może gdyby wtedy nie zawiódł pułkownik dalej by żyła i nie musiałby słuchać komentarzy tego dupka, Kojota. Do rzeczywistoście przywołało go szarpnięcie za ramię, był to Kojot. Wskazał on ręką cos czego wcześniej nie ujrzeli w deszczu. Tuż za zniszczoną teraz sceną rozsciagał sie niesamowity kompleks "Discovery", majestatyczne połączenie metalu, betonu i szkła.

Poruszali się niezwykle ostrożnie, tak jakby choć jeden nierozważny krok mógłby zaważyć na powodzeniu misji. Cała trójka wiedziała że ochrona kompleksu została postawiona w stan podwyższaonej działalności. Tradycyjne działanie w razie wykrycia zagrożenia, nawet u terrorystów. Kojot zarządził krótki postój, aby zregenreować siły, dać odpocząc mięsnią. Kameleon i Orzeł ciężko dyszeli, znacznie gorzej znieśli drogę do murów kompleksu. Siedzieli teraz, oparci o grube pnie sosen, dające im schronienie przed wzrokiem strażników mogących znaleśc się w tej okolicy. Kojot stał tak przed nimi, obserwujac ich w milczeniu. Niezręczna cisza trwała dośc długo, na tyle aby oddech rannych kompanów mógł się unormować. Kojot nagle przemówił, jednak dziwnym jakby nie swoim głosem. Rozmowa poprzez nanokomunikacje była znaczne bezpieczniejsza.
- Od tej chwili kontaktujemy się jedynie poprzez nanokomunikacje, chyba że będziemy pewni że teren jest czysty. Z powodu braku odpowiedniej ilości amunicji, kożystamy z swojej broni tylko i wyłącznie wtedy gdy strzał będzie czysty i celny. Gdy nadaży się okazja omijamy niepotrzebne zagrożenie, unikamy bezpośrednich starć. Ruszamy...
Kojot zbliżył się do muru będącego tuż prze rozłożystym dębie. Ostrożnie wdrapał się na drzewo, a będąc na wysokości gałęzi sięgającej za ogrodzenie niezwykle szybko po niej przebiegł i spadł z drogiej strony, wykonujac przy tym przewrót w przód aby zneutralizować siłe uderzenia w ziemie. Kameleon i Orzeł spojrzeli się po sobie, uznali to za próbe popisania się umiejętnościami przed nowym oddziałem i tylko ironiczniej uśmiechnieli się do siebie. Nie pozostało im nic innego jak podążyć w jego ślady.Po chwili cała trójka znalazła się już na terenie kompleksu badawczego będącego ich celem...
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Post autor: Ant »

Orzeł

- Znasz plany tego miejsca? Jak myślisz, którędy powinniśmy teraz pójść? Widzisz tamten patrol? Wybijamy i kamuflujemy się, czy kryjemy się? -rzekł snajper przez nanokomunikację. W głębi duszy był spanikowany. Wiedział że śmierć może być blisko, ale chciał udowodnić, że nie bez powodu jest w FoxHoundzie. Ta misja nie była juz dla niego misją. Stała się sensem życia. Rany mu dokuczały. W myślach powtarzał -"Nie bądź mięczak. Wykonaj misję. Olej rany. Wykurujesz się później."

Wie ktoś co z Tronem?
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Kojot

- Planów tego miejsca to nawet sam prezydent nie zna, to jest ściśle tajny kompleks badawczy na odludziu- powiedział bez nawet jenego dźwięku, wskazując gestem ręki na puste skrzynie, idealne do chwilowego ukrycia. Ruszyli ostrożnym biegiem, nie podnosząc głów zbyt wysoko, będąc w przygarbionej postawie. Krokie ich znacznie sichsze niźli w terenie lasu, byli teraz jak najbardziej niewidzialnymi duchami. W ostatniej chwili schronili się za skrzyniami, tuż obok nich przeszedł patrol nic nie świadomych żołnierzy. Mają chwile odpoczynku Kojot skontaktował się poprzez nanokomunikacje i przekazał im następujące swe myśli: Póki nie jest to konieczne nie wchodzimy w bezpośredni kontakt.Kojot zaczął dziwnie przypatrywać się okolicy, nie zważając na to że z tej pozycji prawie nic nie widzi. Orzeł był w stanie dostrzec jak oko dowódcy staje się niepokojąco błekitne, a na soczewce pojawiają się niebieskie przebłyski świetlne.
Zablokowany