[L5K] Legenda Czterech Ostrzy Iuchibana

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
[L5K] Legenda Czterech Ostrzy Iuchibana
Wezwani przez daimyo swojej rodziny, stawiliście się przed nim bez pytań, wiedząc że ma dla was zadanie.
- Młodzi samurajowie - zaczął - Waszym pierwszym prawdziwym zadaniem w służbie klanu będzie ochrona przemierzającego nasze ziemie Feniksa. Zdąża on ku pałacowi cesarza, a w tej drodze nic nie może się mu stać... Podróżuje jednak incognito, jako człowiek pozbawiony znaczenia, dlatego nie możemy przydzielić mu ochrony składającej się z doświadczonych bushi - i dlatego też wysyłam właśnie was. Oby wasze słynne w pewnych kręgach zdolności walki nie przydały wam się... Wasze zadanie jest proste - chronić tego Feniksa. Moja córka, Kakita Setsuko, pojedzie z wami, ale będzie wam towarzyszyć tylko w początkowym odcinku drogi. Jej podstawowym zadaniem jest raczej doprowadzić was na miejsce, w którym spotkacie się z tym, kogo będzie eskortować... A teraz odejdźcie.
Jeszcze tego samego dnia Setsuko zabrała was konno do strażnicy granicznej. Przybyliście tam kilka godzin przed zachodem słońca, zaś Feniks ma się tu pojawić dopiero jutro w południe.
Co robicie do tego czasu?
- Młodzi samurajowie - zaczął - Waszym pierwszym prawdziwym zadaniem w służbie klanu będzie ochrona przemierzającego nasze ziemie Feniksa. Zdąża on ku pałacowi cesarza, a w tej drodze nic nie może się mu stać... Podróżuje jednak incognito, jako człowiek pozbawiony znaczenia, dlatego nie możemy przydzielić mu ochrony składającej się z doświadczonych bushi - i dlatego też wysyłam właśnie was. Oby wasze słynne w pewnych kręgach zdolności walki nie przydały wam się... Wasze zadanie jest proste - chronić tego Feniksa. Moja córka, Kakita Setsuko, pojedzie z wami, ale będzie wam towarzyszyć tylko w początkowym odcinku drogi. Jej podstawowym zadaniem jest raczej doprowadzić was na miejsce, w którym spotkacie się z tym, kogo będzie eskortować... A teraz odejdźcie.
Jeszcze tego samego dnia Setsuko zabrała was konno do strażnicy granicznej. Przybyliście tam kilka godzin przed zachodem słońca, zaś Feniks ma się tu pojawić dopiero jutro w południe.
Co robicie do tego czasu?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Kakita Asuka
Dziewczyna udała się do miejsca, gdzie nikt by jej nie przeszkadzał i starając się zabić czas do wieczora zajęła się czyszczenem swej broni i sprawdzeniem ekwipunku. Nie chciała, by się okazało, że nie jest należycie przygotowana do czekającego ją zadania. Nie była zbyt rozmowna co odczuli już wszyscy podróżujący w jej towarzystwie. Nawet więcej - była mrukliwa. Odpowiadała na pytania bardzo krótko. Sama się nie odzywała jeśli nie uznała tego za konieczne. Była niewysoka - miała może 165 centymetrów wzrostu - i szczupła. Włosy związała w wysoko osadzony koński ogon. Pojedyncze luźne kosmyki, zbyt krótkie by je związać opadały jej na czoło. Zawsze chodziła ubrana po męsku w kimono i hakamę. Oczy miała bardzo ciemne, a spojrzenie przenikliwe. Ludzie się jej trochę bali gdy tak patrzyła na nich nieco spode łba. Ciężko nawiązywała przyjaźnie, żeby nie powiedzieć, że nie nawiązywała ich w ogóle. Uchodziła za osobę dość ponurą. W jej ruchach było widać pewną gwałtowność, której na codzień nie okazywała. Była dość opanowana. Ta gwałtowność mogła być wynikiem lat nauki w szkole Bayushi lub jej wrodzoną cechą... Ale któż mógłby powiedzieć to z całą pewnością?
Dziewczyna udała się do miejsca, gdzie nikt by jej nie przeszkadzał i starając się zabić czas do wieczora zajęła się czyszczenem swej broni i sprawdzeniem ekwipunku. Nie chciała, by się okazało, że nie jest należycie przygotowana do czekającego ją zadania. Nie była zbyt rozmowna co odczuli już wszyscy podróżujący w jej towarzystwie. Nawet więcej - była mrukliwa. Odpowiadała na pytania bardzo krótko. Sama się nie odzywała jeśli nie uznała tego za konieczne. Była niewysoka - miała może 165 centymetrów wzrostu - i szczupła. Włosy związała w wysoko osadzony koński ogon. Pojedyncze luźne kosmyki, zbyt krótkie by je związać opadały jej na czoło. Zawsze chodziła ubrana po męsku w kimono i hakamę. Oczy miała bardzo ciemne, a spojrzenie przenikliwe. Ludzie się jej trochę bali gdy tak patrzyła na nich nieco spode łba. Ciężko nawiązywała przyjaźnie, żeby nie powiedzieć, że nie nawiązywała ich w ogóle. Uchodziła za osobę dość ponurą. W jej ruchach było widać pewną gwałtowność, której na codzień nie okazywała. Była dość opanowana. Ta gwałtowność mogła być wynikiem lat nauki w szkole Bayushi lub jej wrodzoną cechą... Ale któż mógłby powiedzieć to z całą pewnością?

-
- Bosman
- Posty: 1864
- Rejestracja: poniedziałek, 25 kwietnia 2005, 20:51
- Numer GG: 5454998
Kakita Kagami
Młody samuraj był wysokim mężczyzną o białych włosach i kamiennej twarzy. Mało która emocja przedzierała się na zewnątrz przez warstwę obojętności - przynajmniej tej powierzchownej - ukłonił się tylko, po czym postąpił parenaście kroków do tyłu aż nie wyszedł z pomieszczenia. Wtedy też odwrócił się i udał do swojej kwatery na zamku daymio.
Szedł tak, jakby każdy krok miał go doprowadzic do perfekcji - i zaprawdę, tak było. Praca nóg zawsze była bardzo ważna w szermierce, tak więc każdą wolną chwilę trzeba było poświęcić na ich ćwiczenie, a sam sposób chodzenia nie był wyjątkiem. Jego hakama rytmicznie poruszała się w takt jego kroków. Ów część garderoby, podobnie zresztą jak pozostałe elementy ubioru, były białe - gdzieniegdzie tylko pojawiały się jasnoniebieskie zakończenia. Na plecach keikogi widniał duży mon klanu, na prawym ramieniu zaś - mon rodziny Kakitów. Kiedyś, w zamierzchłych czasach, Kagami zawsze szukał okazji, by zademonstrować swój nieprzeciętny talent odziedziczony po swych przodkach - zaiste, był wtedy bardzo niesokojnym duchem... A może, wbrew pozorom, jakie można odnieść w jego obecności, jest nim teraz?
Gdy już dotarł do swojej komnaty zawezwał słóżbę. Nie minęła chwila, a słudzy pojawili się w drzwiach - jak zawsze nisko skłonieni. Kagami zapytał się tylko, czy wszystko jest już gotowe do drogi - nie martwił się wyposażęniem, gdyż to, co potrzebował najbardziej, było przy nim. O resztę zadbają słudzy - i był pewien, że wykonają to pożądnie i zapakują wszystko to co potrzebne - tak, jakby zależało od tego ich życie (i w sumie zależało, gdyż wszelakie kłopoty wynikłe z ich niedopatrzeń mogły się okazać bardzo dla nich nieprzyjemne).
Zaraz, gdy słudzy wyszli Kagami udał się do herbaciarni - warto było przed podróżą oczyścić się za pomącą rytuału pażenia - szczególnie, że przygotowania miały jeszcze chwilę potrwać.
Jak chciał, tak zrobił - upłynęło mu tam nieco czasu, jednak pozostału mu jeszcze nieco trochę czasu, by pomodlić się w świątyni i prosić przodków o wsparcie. Tam też znalazł go posłaniec oznajmiający, że powinni wyruszać juz w drogę. Nie zwlekając Kagami udał się do stajni, gdzie czekał na niego oposażony rumak. Jego towarzysze już tam byli - wszyscy gotowi do drogi...
Gdy byli już na miejscu okazało się, że będą musieli jeszcze poczekać na Feniksa. Nie zmartwiło to Kagami - nie obecnego Kagami. Kiedyś byłby tym poirytowany, ale nie teraz. Udał się tylko w ustronne miejsce, gdzie będzie mógł nieco pomedytować nad swoim mieczem, czy też nieco odpocząć przed główną wyprawą...
Młody samuraj był wysokim mężczyzną o białych włosach i kamiennej twarzy. Mało która emocja przedzierała się na zewnątrz przez warstwę obojętności - przynajmniej tej powierzchownej - ukłonił się tylko, po czym postąpił parenaście kroków do tyłu aż nie wyszedł z pomieszczenia. Wtedy też odwrócił się i udał do swojej kwatery na zamku daymio.
Szedł tak, jakby każdy krok miał go doprowadzic do perfekcji - i zaprawdę, tak było. Praca nóg zawsze była bardzo ważna w szermierce, tak więc każdą wolną chwilę trzeba było poświęcić na ich ćwiczenie, a sam sposób chodzenia nie był wyjątkiem. Jego hakama rytmicznie poruszała się w takt jego kroków. Ów część garderoby, podobnie zresztą jak pozostałe elementy ubioru, były białe - gdzieniegdzie tylko pojawiały się jasnoniebieskie zakończenia. Na plecach keikogi widniał duży mon klanu, na prawym ramieniu zaś - mon rodziny Kakitów. Kiedyś, w zamierzchłych czasach, Kagami zawsze szukał okazji, by zademonstrować swój nieprzeciętny talent odziedziczony po swych przodkach - zaiste, był wtedy bardzo niesokojnym duchem... A może, wbrew pozorom, jakie można odnieść w jego obecności, jest nim teraz?
Gdy już dotarł do swojej komnaty zawezwał słóżbę. Nie minęła chwila, a słudzy pojawili się w drzwiach - jak zawsze nisko skłonieni. Kagami zapytał się tylko, czy wszystko jest już gotowe do drogi - nie martwił się wyposażęniem, gdyż to, co potrzebował najbardziej, było przy nim. O resztę zadbają słudzy - i był pewien, że wykonają to pożądnie i zapakują wszystko to co potrzebne - tak, jakby zależało od tego ich życie (i w sumie zależało, gdyż wszelakie kłopoty wynikłe z ich niedopatrzeń mogły się okazać bardzo dla nich nieprzyjemne).
Zaraz, gdy słudzy wyszli Kagami udał się do herbaciarni - warto było przed podróżą oczyścić się za pomącą rytuału pażenia - szczególnie, że przygotowania miały jeszcze chwilę potrwać.
Jak chciał, tak zrobił - upłynęło mu tam nieco czasu, jednak pozostału mu jeszcze nieco trochę czasu, by pomodlić się w świątyni i prosić przodków o wsparcie. Tam też znalazł go posłaniec oznajmiający, że powinni wyruszać juz w drogę. Nie zwlekając Kagami udał się do stajni, gdzie czekał na niego oposażony rumak. Jego towarzysze już tam byli - wszyscy gotowi do drogi...
Gdy byli już na miejscu okazało się, że będą musieli jeszcze poczekać na Feniksa. Nie zmartwiło to Kagami - nie obecnego Kagami. Kiedyś byłby tym poirytowany, ale nie teraz. Udał się tylko w ustronne miejsce, gdzie będzie mógł nieco pomedytować nad swoim mieczem, czy też nieco odpocząć przed główną wyprawą...

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Feniks przybył o oznaczonym czasie. Był niskim, szczupłym młodzieńcem, z pozoru niczym się nie wyróżniającym. Żółta cera, czarne oczy, czarne włosy ułożone w tradycyjną samurajską fryzurę. Czerwony strój, jak często u Feniksów, okrywał jego ciało. Twarz wyrażała pogardę dla wszystkich i wszystkiego - trudno powiedzieć, dlaczego tak się działo. Jechał na małym, nakrapianym koniku, bez służby. Dwóch przybocznych zatrzymało się w momencie, kiedy Feniks przekroczył granicę między ziemiami Lwa i Żurawia. Poznaliście, że należą z pewnością do rodziny Akodo, widać to było w pogardzie jaką nasycili spojrzenia, którymi was obrzucili.
- Macie być moimi przybocznymi na ziemiach Żurawia, tak? - zwrócił się do was. - W takim razie, zapewne wiecie że zdążam w kierunku pałacu Cesarza - w jego głosie niemal słychać było wielką literę, którą wymówił słowo "Cesarza" - i nie chcę zatrzymywać się w zamkach waszych daimyo, lecz raczej we wsiach i miasteczkach. Chcę dowiedzieć się jak żyją wasi poddani, bo Tao Shinsei mówi, że wielkość samuraja można najłatwiej poznać po tym, jak obchodzi się ze słabszymi od siebie. - słychać było, że jego głos jest władczy, przyzwyczajony do wydawania rozkazów. Zdaje się że odgrywanie niewiele znaczącego członka niewielkiej rodziny sprawia mu spore trudności. - Jestem gotów jechać dalej natychmiast, a wy?
Co robicie?
- Macie być moimi przybocznymi na ziemiach Żurawia, tak? - zwrócił się do was. - W takim razie, zapewne wiecie że zdążam w kierunku pałacu Cesarza - w jego głosie niemal słychać było wielką literę, którą wymówił słowo "Cesarza" - i nie chcę zatrzymywać się w zamkach waszych daimyo, lecz raczej we wsiach i miasteczkach. Chcę dowiedzieć się jak żyją wasi poddani, bo Tao Shinsei mówi, że wielkość samuraja można najłatwiej poznać po tym, jak obchodzi się ze słabszymi od siebie. - słychać było, że jego głos jest władczy, przyzwyczajony do wydawania rozkazów. Zdaje się że odgrywanie niewiele znaczącego członka niewielkiej rodziny sprawia mu spore trudności. - Jestem gotów jechać dalej natychmiast, a wy?
Co robicie?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Kakita Asuka
Następnego dnie młoda samurai-ko cierpliwie oczekiwała na przybycie Feniksa. Dwie godziny z tego czasu poświęciła na medytację. Resztę przeznaczyła na posiłek i porządne przygotowanie się do drogi. Gdy młody bushi zjawił się w końcu o umówionej porze, oczekiwała go na dziedzińcu obserwując jego przybycie uważnie. Skłoniła się witając Feniksa i odpowiadając krótko acz tonem uprzejmym na jego pytania: - Witaj. Jestem Kakita Asuka z klanu Żurawia - jej głos brzmiał troche jakby był rzadko używany, choć mówiła pewnie. - Będzie zgodnie z twym życzeniem, bushi. Możemy wyruszyć natychmiast jeśli sobie tego życzysz - skinęła głową, a sługa po chwili przyprowadził jej konia. Rumak był niezbyt duży, szczupły, o kształtnym łbie, kary z białą gwiazdą na czole. Był bardzo zadbany i świadczył o wielkiej miłości jaką obdarzyła go jego pani. Asuka na przywitanie pogłaskała karosza po chrapach po czym pewnie i szybko go dosiadła gotowa do podjęcia wędrówki. Koń zatańczył kopytami na drodze, potrząsnął łbem po czym uspokoił się. Był młody i choć nie należał do płochliwych to jednak nie zawsze jeszcze podobało mu się, że ktoś go dosiada. Gdyby spróbował tego ktoś inny pewno, by go zrzucił... Dziewczyna poklepała posłuszne zwierzę po szyi dając do zrozumienia, że się dobrze sprawia. Młody ogier od razu się uspokoił również gotowy do wyruszenia w drogę.
Następnego dnie młoda samurai-ko cierpliwie oczekiwała na przybycie Feniksa. Dwie godziny z tego czasu poświęciła na medytację. Resztę przeznaczyła na posiłek i porządne przygotowanie się do drogi. Gdy młody bushi zjawił się w końcu o umówionej porze, oczekiwała go na dziedzińcu obserwując jego przybycie uważnie. Skłoniła się witając Feniksa i odpowiadając krótko acz tonem uprzejmym na jego pytania: - Witaj. Jestem Kakita Asuka z klanu Żurawia - jej głos brzmiał troche jakby był rzadko używany, choć mówiła pewnie. - Będzie zgodnie z twym życzeniem, bushi. Możemy wyruszyć natychmiast jeśli sobie tego życzysz - skinęła głową, a sługa po chwili przyprowadził jej konia. Rumak był niezbyt duży, szczupły, o kształtnym łbie, kary z białą gwiazdą na czole. Był bardzo zadbany i świadczył o wielkiej miłości jaką obdarzyła go jego pani. Asuka na przywitanie pogłaskała karosza po chrapach po czym pewnie i szybko go dosiadła gotowa do podjęcia wędrówki. Koń zatańczył kopytami na drodze, potrząsnął łbem po czym uspokoił się. Był młody i choć nie należał do płochliwych to jednak nie zawsze jeszcze podobało mu się, że ktoś go dosiada. Gdyby spróbował tego ktoś inny pewno, by go zrzucił... Dziewczyna poklepała posłuszne zwierzę po szyi dając do zrozumienia, że się dobrze sprawia. Młody ogier od razu się uspokoił również gotowy do wyruszenia w drogę.

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Kakita Hyito
Po pewnym czasie dojechał do was młody, bardzo wysoki samurai. Miał na sobie lekką zbroję i hełm. Łatwo było wam odgadnąć, że jest z klanu Żurawia, gdyż był uzbrojony bardziej niż przeciętny bushi. Oprócz standardowego ekwipunku posiadał No-dashi, Nagamaki, Naginatę i Bo. Większość z tych rzeczy było na kasztanowym koniu z czarną grzywą i białą strzałą na łbie. Był postawny jak jego właściciel. Widać było, że nie dawał mu odpocząć przez ostatnie godziny. Młody bushi podobnie. Było po nim widać, że niedawno walczył. Po jego lewej ręce spływała krew, podobnie jak z łydki. Obie rany były w miarę świeże. W prawej ręce trzymał cos małego. Było to niemowlę zawinięte w jedwab.
- Witajcie. Jestem Hyito. -powiedział widocznie zmęczonym głosem-Przepraszam za spóźnienie. Zatrzymały mnie pewne, nieoczekiwane zdarzenia.-skinął głową na malca-Mam nadzieję, że została nam jeszcze jescze chwila do odjazdu. Mój koń musi chwilę odpocząć, a ja zrobić cos z tym małym. Muszę odnaleźć jego ojca, a jego matka....-przerwał na parę sekund-nie żyje!-mówiąc to wyraźnie posmutniał, po czym zsiadł z konia, by już go nie męczyć.-Najgorsze jest to, że nie wiem jak się nazywa jego ojciec. Wiem tylko, że należy do klanu feniksa. Poradźcie co mam robić.
Smutek na jego twarzy zaczął się zmieniać w zamyślenie. Widać po nim było, że nie wiedział co robić. Myślał jak pogodzić eskortę ze odnalezieniem ojca dziecka...
Po pewnym czasie dojechał do was młody, bardzo wysoki samurai. Miał na sobie lekką zbroję i hełm. Łatwo było wam odgadnąć, że jest z klanu Żurawia, gdyż był uzbrojony bardziej niż przeciętny bushi. Oprócz standardowego ekwipunku posiadał No-dashi, Nagamaki, Naginatę i Bo. Większość z tych rzeczy było na kasztanowym koniu z czarną grzywą i białą strzałą na łbie. Był postawny jak jego właściciel. Widać było, że nie dawał mu odpocząć przez ostatnie godziny. Młody bushi podobnie. Było po nim widać, że niedawno walczył. Po jego lewej ręce spływała krew, podobnie jak z łydki. Obie rany były w miarę świeże. W prawej ręce trzymał cos małego. Było to niemowlę zawinięte w jedwab.
- Witajcie. Jestem Hyito. -powiedział widocznie zmęczonym głosem-Przepraszam za spóźnienie. Zatrzymały mnie pewne, nieoczekiwane zdarzenia.-skinął głową na malca-Mam nadzieję, że została nam jeszcze jescze chwila do odjazdu. Mój koń musi chwilę odpocząć, a ja zrobić cos z tym małym. Muszę odnaleźć jego ojca, a jego matka....-przerwał na parę sekund-nie żyje!-mówiąc to wyraźnie posmutniał, po czym zsiadł z konia, by już go nie męczyć.-Najgorsze jest to, że nie wiem jak się nazywa jego ojciec. Wiem tylko, że należy do klanu feniksa. Poradźcie co mam robić.
Smutek na jego twarzy zaczął się zmieniać w zamyślenie. Widać po nim było, że nie wiedział co robić. Myślał jak pogodzić eskortę ze odnalezieniem ojca dziecka...

-
- Bosman
- Posty: 1864
- Rejestracja: poniedziałek, 25 kwietnia 2005, 20:51
- Numer GG: 5454998
Kakita Kagami
samuraj ukłonił się lekko, po czym wypowiedział swoje imię. Kakita Kagami z klanu Żurawia - tyle dało się słyszeć... Nie czekając na zbędne słowa pokazał słudze gestem ręki, żeby ten przyprowadził jego konia. Po chwili rumak stał już przy nim - osiodłany i gotów do drogi.
Jeśli wszyscy są gotowi, to chyba możemy ruszać - odparł i już miał dosiadać konia, gdy pojawił się kolejny bushi... Bushi z klanu Żurawia dokładnie, co można było doskonale poznać po kolorach stroju. Gdyby nie to, Kagami pomyślałby, że mają do czymnienia z Krabem - tak jednak nie było, gdyż przed nimi stał członek Szlachetnego Klanu. Nowoprzybyły towarzysz ukłonił się, po czym się przedstawił, Kagami zaś nie był mu dłużny. Odpowiedział ukłonem, po czym znów podał swe imię - z taką samą manierą, jak poprzednio, następnie zaś spojżał się na przedmiot, który postawny Żuraw do siebie przyciskał. Jak się po chwili okazało, było to dziecko - kolejny problem.
Dziecko pozostaw lokalnemu namiestnikowi - zaproponował - Będzie on wiedział, co z nim zrobić, nas zaś to dziecko będzie tylko i wyłącznie spowalniać.
samuraj ukłonił się lekko, po czym wypowiedział swoje imię. Kakita Kagami z klanu Żurawia - tyle dało się słyszeć... Nie czekając na zbędne słowa pokazał słudze gestem ręki, żeby ten przyprowadził jego konia. Po chwili rumak stał już przy nim - osiodłany i gotów do drogi.
Jeśli wszyscy są gotowi, to chyba możemy ruszać - odparł i już miał dosiadać konia, gdy pojawił się kolejny bushi... Bushi z klanu Żurawia dokładnie, co można było doskonale poznać po kolorach stroju. Gdyby nie to, Kagami pomyślałby, że mają do czymnienia z Krabem - tak jednak nie było, gdyż przed nimi stał członek Szlachetnego Klanu. Nowoprzybyły towarzysz ukłonił się, po czym się przedstawił, Kagami zaś nie był mu dłużny. Odpowiedział ukłonem, po czym znów podał swe imię - z taką samą manierą, jak poprzednio, następnie zaś spojżał się na przedmiot, który postawny Żuraw do siebie przyciskał. Jak się po chwili okazało, było to dziecko - kolejny problem.
Dziecko pozostaw lokalnemu namiestnikowi - zaproponował - Będzie on wiedział, co z nim zrobić, nas zaś to dziecko będzie tylko i wyłącznie spowalniać.

-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Kakita Asuka
Dziewczyna skinęła głową (cóż, dosiadanie wierzchowca utrudnia robienie normalnych ukłonów) odpowiadając krótko na słowa Hyito - Kakita Asuka jestem. - Przyjrzała sie uważnie przybyszowi. Obrzuciła go szybko jednym z tych swoich spojrzeń, które sprawiają, że tym mniej odważnym ciarki przechodzą po plecach. Zwróciła uwagę na niesione przez niego zawiniątko. Gdy Kagami poradził nowo poznanemu towarzyszowi zostawienie dziecka kiwnęła głową potwierdzając jego słowa. Szepnęła jeszcze tylko prawie niedosłyszalnie - Nie powinno się narażać go więcej na niebezpieczeństwa. Zostaw je.
Po chwili odwróciła się w stronę, w którą mieli wyruszyć i czekała patrząc ze spokojem przed siebie i przysłuchując się temu co dzieje się wokół. Czekała, aż będzie można wyruszyć w drogę. Nie lubiła opóźnień. Bardzo ich nie lubiła, ale nie dała po sobie poznać niezadowolenia. Tu decydował bushi z klanu Feniksa. Wyruszą dopiero, gdy on sobie tego zażyczy.
Dziewczyna skinęła głową (cóż, dosiadanie wierzchowca utrudnia robienie normalnych ukłonów) odpowiadając krótko na słowa Hyito - Kakita Asuka jestem. - Przyjrzała sie uważnie przybyszowi. Obrzuciła go szybko jednym z tych swoich spojrzeń, które sprawiają, że tym mniej odważnym ciarki przechodzą po plecach. Zwróciła uwagę na niesione przez niego zawiniątko. Gdy Kagami poradził nowo poznanemu towarzyszowi zostawienie dziecka kiwnęła głową potwierdzając jego słowa. Szepnęła jeszcze tylko prawie niedosłyszalnie - Nie powinno się narażać go więcej na niebezpieczeństwa. Zostaw je.
Po chwili odwróciła się w stronę, w którą mieli wyruszyć i czekała patrząc ze spokojem przed siebie i przysłuchując się temu co dzieje się wokół. Czekała, aż będzie można wyruszyć w drogę. Nie lubiła opóźnień. Bardzo ich nie lubiła, ale nie dała po sobie poznać niezadowolenia. Tu decydował bushi z klanu Feniksa. Wyruszą dopiero, gdy on sobie tego zażyczy.

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Feniks spojrzał niezadowolony na spóźnialskiego.
- Jestem Kaiu Naruto, syn Kaiu Jirayia, syna Kaiu Hekata. - stwierdził chyba, że jednak warto się przedstawić. - Ruszajmy natychmiast. Chciałbym w miarę szybko znaleźć się na dworze.
I sam wyruszył przodem. Szybko ruszyliście za nim i otoczyliście go, tak, żeby nie można było z żadnej strony go zaatakować.
Całodzienna jazda mijała wam powoli i męcząco. Dziecko na szczęście było już tyle duże, że było w stanie pić mleko, które otrzymaliście w pierwszej mijanej wiosce. Patrzyliście na Hyito krzywo, będąc pewni że ten jego bękart może mu tylko zaszkodzić. I przy okazji, pewnie zaszkodzi i wam.
Słońce powoli chyli się już ku zachodowi, kiedy wjeżdżacie do kolejnej wioski. Naruto zatrzymał się i stwierdził:
- Na pewno znajdziemy gdzieś tutaj nocleg. Chciałbym już się zatrzymać, więc poszukajcie miejsca w którym moglibyśmy się przespać.
Co robicie?
- Jestem Kaiu Naruto, syn Kaiu Jirayia, syna Kaiu Hekata. - stwierdził chyba, że jednak warto się przedstawić. - Ruszajmy natychmiast. Chciałbym w miarę szybko znaleźć się na dworze.
I sam wyruszył przodem. Szybko ruszyliście za nim i otoczyliście go, tak, żeby nie można było z żadnej strony go zaatakować.
Całodzienna jazda mijała wam powoli i męcząco. Dziecko na szczęście było już tyle duże, że było w stanie pić mleko, które otrzymaliście w pierwszej mijanej wiosce. Patrzyliście na Hyito krzywo, będąc pewni że ten jego bękart może mu tylko zaszkodzić. I przy okazji, pewnie zaszkodzi i wam.
Słońce powoli chyli się już ku zachodowi, kiedy wjeżdżacie do kolejnej wioski. Naruto zatrzymał się i stwierdził:
- Na pewno znajdziemy gdzieś tutaj nocleg. Chciałbym już się zatrzymać, więc poszukajcie miejsca w którym moglibyśmy się przespać.
Co robicie?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Kakita Hyito
Mężczyzna pyta się Asuki-Czy mogłabyś się nim przez chwilę zająć?-Czy się zgodzi czy nie to i tak zaczyna szukać miejsca gdzie możnaby bezpiecznie przenocować, przy okazji rozglądając się za jakimś domem medyka, bo rana trochę mu dokucza...
Mężczyzna pyta się Asuki-Czy mogłabyś się nim przez chwilę zająć?-Czy się zgodzi czy nie to i tak zaczyna szukać miejsca gdzie możnaby bezpiecznie przenocować, przy okazji rozglądając się za jakimś domem medyka, bo rana trochę mu dokucza...
Ostatnio zmieniony niedziela, 24 września 2006, 09:44 przez Ant, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Kakita Asuka
Dziewczyna bez słowa wzięła dziecko od Hyito pozwalając mu przejąć inicjatywę w kwestii poszukiwania noclegu. Trzymała niemowlę dość ostrożnie i delikatnie. Przyjrzała się uważnie malcowi. Po chwili jednak straciła nim zainteresowanie. Dopóki nie płacze tylko śpi to nie ma powodu się nim za bardzo przejmować...
Dziewczyna bez słowa wzięła dziecko od Hyito pozwalając mu przejąć inicjatywę w kwestii poszukiwania noclegu. Trzymała niemowlę dość ostrożnie i delikatnie. Przyjrzała się uważnie malcowi. Po chwili jednak straciła nim zainteresowanie. Dopóki nie płacze tylko śpi to nie ma powodu się nim za bardzo przejmować...

-
- Bosman
- Posty: 1864
- Rejestracja: poniedziałek, 25 kwietnia 2005, 20:51
- Numer GG: 5454998
Kakita Kagami
Samuraj był zniesmaczony zachowaniem Hyito-sana - jak to możliwe, żeby członek szlachetnego rodu sam zajmował się szuakniem gospody? Przecież od tego jest plebs, który się pewnie w okolicy kręci. Mimo wszystko nie pozostało mu nic innego, jak puszczenie tego w niepamięć, gdyż nie było powodu, żeby zaprzątać tym sobie głowę.
Były o wiele ważniejsze rzeczy, których trzeba było dopilnować, toteż Żuraw zaczął sie nieco rozglądać po okolicy. Zachodzące słońce tworzyło przepiękny kolaż barw na niebie, jednak poza tym, nadchodzący zmierzch oznaczał także teoretyczne niebezpieczeństwo. I choć ziemie Żurawia należały do bardzo bezpiecznych (szczególnie na głównych traktach), to lepiej dmuchać na zimne i niczego nie być pewnym...
(i pytanie do MG - czy poza nami w eskorcie sa jacys Yari Ashigaru?)
Samuraj był zniesmaczony zachowaniem Hyito-sana - jak to możliwe, żeby członek szlachetnego rodu sam zajmował się szuakniem gospody? Przecież od tego jest plebs, który się pewnie w okolicy kręci. Mimo wszystko nie pozostało mu nic innego, jak puszczenie tego w niepamięć, gdyż nie było powodu, żeby zaprzątać tym sobie głowę.
Były o wiele ważniejsze rzeczy, których trzeba było dopilnować, toteż Żuraw zaczął sie nieco rozglądać po okolicy. Zachodzące słońce tworzyło przepiękny kolaż barw na niebie, jednak poza tym, nadchodzący zmierzch oznaczał także teoretyczne niebezpieczeństwo. I choć ziemie Żurawia należały do bardzo bezpiecznych (szczególnie na głównych traktach), to lepiej dmuchać na zimne i niczego nie być pewnym...
(i pytanie do MG - czy poza nami w eskorcie sa jacys Yari Ashigaru?)
