Dobra, zatem pora zacząć sesję. Jest nas dość dużo, wieć osoby które nie będą odpisywać regularnie, będą ginąć śmiercią tragiczną . Tyle na wstępie. Poza tym na początku każdego postu piszcie pseudo swego bohatera.
Dialogi piszemy od myślnika pochyloną kursywą tak piszemy poza sesją
"tak piszemy to co postacie myślą"
Nie ma co przeciągać. Zaczynamy. Życze wam udanej zabawy i małej śmiertelności
X-Men: The Hunt For Xavier Part 1: Meltdown 2005 rok, wczesna jesień, godz. 15:19
Pola w Nebrasce płonęły a wy z bezpiecznego miejsca blisko stodoły jednego z gospodarstw obserwowaliście jak Pyro, mutant potrafiący kontrolować ogień biega dookoła, nie słuchając wezwań radiowych płynących z wielkiego samolotu S.H.I.E.L.D., który wylądował teraz nieopodal waszego Blackbirda. Pyro trawił wirus spuścizny (Legacy - inne przygody) i paląc wszystko dookoła wykrzykiwał że nie może przestać, bo S.H.I.E.L.D., jak i wszystko inne znajduje się pod kontrolą Xaviera. Wydało wam się to bardzo dziwne. Przed stodołą wraz z wami stał pułkownik Nick Fury, w jak zwykle idealnie skrojonym garniturze i kubańskim cygarem w zębach. Patrząc na wielkie jęzory ognia kilkdziesiąt metrów dalej, odwrócił w końcu swój wzrok w waszym kierunku i powiedział:
- Teraz już chyba wiecie w jakim celu was tutaj sprowadziliśmy... - mruknął - Pyro od 24 godzin podpala pola w Nebrasce, co zostało uznane za kolejny atak terrorystyczny w tym tygodniu, gdyż kilka dni wcześniej agenci S.H.I.E.L.D. zniszczyli rakietę Benassi...Miałem osobiście go powstrzymać, ale w związku z tą niezrozumiałą paplaniną o Xavierze, wolałem żebyście to wy się nim zajęli...Macie 30 minut, potem będę musiał podjąć własne działania.
Nagle nadbiegł jeden z żołnierzy S.H.I.E.L.D. i powiedział:
- Pułkowniku, ten mutant stworzył wokół siebie mur ognia, jakby się czegoś bał. Sytuacja
pogarsza się z minuty na minutę...
Fury spojrzał na was i uśmiechnął się kwaśno:
- Już zacząłem odliczać czas, więc się ruszcie...
Ostatnio zmieniony wtorek, 29 sierpnia 2006, 16:33 przez Logan, łącznie zmieniany 1 raz.
- Spokojnie, Nicky - Gambit usmiechnął się kwaśno patrząc na piekło jakie rozpętał Pyro kilkadziesiąt metrów dalej - Poradzimy sobie z tym dzieciakiem...Chyba Ice-Man będzie najlepszy do tej roboty...
Remy spojrzał na Lodowca, po czym rzucił do niego:
- No, Bobby...Pora żebyś pokazał na co cie stać...W razie komplikacji jesteśmy tuż za tobą...
Gambit wyjął z kieszeni płaszcza talię kart i rozłożył ją teatralnie, po czym schował znów do kieszeni. Zaciskając dłoń na swej lasce popatrzył ponuro na resztę towarzyszy.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Po wysłuchaniu Nicka Fury'ego , Warren wzbił się w powietrze i wypatrywał mutanta. -Hmm..nigdzie go nie widze..
Po chwili rzekł: -Zgadzam się z Gambitem że Ice-Man będzie najlepszy w tym zadaniu.My będziemy z tyłu.Będziemy cię ochraniać..
Scott od razu przeszedł do rzeczy:
-Psylocke, dasz radę utworzyć barierę ochronną wokół siebie, Nightcrawlera i Ice-Mana? Kurt, teleportujesz się z Robertem i Elizabeth za mur Pyro. Wtedy Ice-Man ochłodzi jego temperament. Następnie do akcji wkroczy reszta. Jakieś pytania? - zarządził Cyclops, poprawiając wizjer z rubinowego kwarcu.
- Powinniśmy się uwinąć z tym nieco szybciej, Nick - rzucił do Fury'ego i zaczął wysłuchiwać pomysłów towarzyszy. - Ja, plan Scotta jest świetny - stwierdził Kurt z uśmiechem na ustach, ale bez cienia ironii w głosie. Chwilę później pojawił się obok Betsy i chwycił ją za talię. - Lecisz z nami, Bobby? - spytał Icemana.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę! Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Wysłuchałam planu Scotta i kiwnęłam głową. Czekam tylko aż Bobby i Kurt zjawia się koło mnie po czym osłaniam nas telekinetycznym bąblem. Gdybym tylko mogła spenetrować mózg Alderyce'a... Co takiego może bełkotać o Xavierze?
-Johnny oszalał do reszty. Może uda mi się coś z niego wyciągnąć. Kurt, do dzieła.
Słysząc zapewnienie Gambita uśmiech pojawił się na jego twarzy i odrzekł mu.
- Jak zwykle okazujesz swą niezwykła odwagę wysyłajac mnie na pierwszą linię- Bobby podszedł do Nightcrawler słysząc rozkaz dowódcy i powiedział.
- Będzie trzeba zrobić z tego szalonego piromana mrożonkę, Kurt czyń swoją powinność- Ice-man przybrał swą lodową postać i oczekawał na to jak znajdzie się w środku ognistego muru aby skopać tyłek Pyro.
- Trzymajcie się - rzucił do towarzyszy i... *BAMF!* ...teleportował siebie, Psylocke i Icemana w sam środek pola otoczonego przez mur ognia Pyro. Na miejscu od razu puścił Bobby'ego i nieco później Elizabeth. Był gotowy do ewentualnego uniku, w razie gdyby Pyro chciał ich zaatakować.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę! Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
-Dobrze, X-Meni, do roboty! - zarządził, biegnąc w stronę Pyro, cały czas przygotowany do strzału w chwili gdyby Ice-Manowi, Psylocke i Nightcrawlerowi udało się zadanie.
-Archangel, ty atakuj z góry. Collosus biegnij przed nami, w razie czego musisz wytrzymać ogień Pyro i walnąć go jednym z tych fenomenalnych sierpowych. Gambit, Havok, my atakujemy z odległości.
Nightcrawler używając swych teleportacyjnych mocy przeniósł Psylocke i Ice-Man'a wewnątrz ognistego muru stworzonego przez Pyro. Na ich widok mutant rzucił się do ucieczki.
- Nie zbliżajcie się do mnie, X-Men!! Jesteście z nim! Z Xavierem! On chce mnie zabić!!! - Alderyce opętańczo wrzeszczał. Wirus zaczął działać już na dobre w organizmie mutanta i zaczął on powoli ewoluować. Twarz stała się nabrzmiała, skóra zaczynała się rozstępować.
Nagle Ice-Man uderzył strumieniem lodu, który trafił Pyro gdy ten zbliżał się do ogromnego pola kukurydzy. Gdy całej waszej trójce wydawało się że już po wszystkim, nagle powłoka lodowa stworzona przez Ice-Mana zaczęła pękać i chwilę później Pyro znów wrócił do swej postaci. Widać wirus zaczął przejmować kontrolę nad jego mocami i wzmocnił je odpowiednio. Pyro wyciągnął przed siebie obie dłonie i korzystając z palnika uderzył w waszą trójkę strumieniem ognia, jednocześnie wciąż wrzeszcząc:
- Xavier was przysłał by mnie zabić ale ja się nie dam!!!!Nie dam się słyszycie!
Trzymał was na pewną odległość próbując trafić każde z was. Jednocześnie wciąż cofał się do tyłu, powtarzając szaleńczo "Xavier, Xavier, Xavier".
Reszta
Nie widzięliście co dzieje się za wysoką ścianą ognia która skutecznie oddzielała was od przyjaciół i mutanta który to wszystko wywołał. Potężne jęzory ognia nie dawały nawet szansy na podejście bliżej. Wiedzięliście że Kurt, Betsy i Bobby są od was tymczasowo odcięci.
"Cholera, to trwa zbyt długo!"
-Archangel, spróbuj wytrzymać to ciepło i zaatakuj z góry! - krzyknął do komunikatora. - Nightcrawler, wracaj, musisz tam przenieść jeszcze nas!
Scott bał użyć się teraz użyć swych promieni, gdyż mur ognia skutecznie zasłaniał mu położenie swoich towarzyszy.
- Dobry pomysł, Cyclops...Archie, chyba wiesz co masz robić... - rzucił Gambit do Archangela. Sam wyjął z kieszeni płaszcza dwie karty po czym powiedział - Niech Nightcrwaler po nas wróci, razem będziemy w stanie coś zdziałać...Ja już jestem gotowy...
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Tworzył kolejne lodowe tarcze aby uchronić siebie, Psylocke i Nightcrawler. Jednak ogień nie ustępywał, natomiast siły Bobbiego malały. w końcu powiedział przez zacisnięte zęby.
- Niech ktoś się wreszcie ruszy i załatwi go od tyłu- Ice-man aby dać im trochę czasu i zając swoja osobą Pyro zaczął równiocześnie z tarczami wytwarzać co jakiś czas lodowe kolce które posyłał wprost w niego.
- Nightcrwaler!!! - Remy krzyczał przez komunikator - Zmiana planów! Bobby nie wytrzyma natężenia ciosów tego szaleńca! Przenieś mnie za jego plecy, postaram się załatwić go od tyłu!
Karty Gambita powoli zaczynały emanować purpurą, na znak uzbrojenia ich wiązką kinetyczną, tak jak i oczy Cajuna, który teraz zastanawiał się nad taktyką swego ataku.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
- Jak was wszystkich tam przeniosę to będzie zbyt duże prawdopodobieństwo, że kogoś trafi! - odkrzyknął do komunikatora Kurt unikając strumienia ognia Pyro. W końcu usłyszał komunikat Remy'ego i *BAMF!* teleportował się do niego. - Guten Tag - powiedział wszystkim, chwycił ogonem dłoń Remy'ego i *BAMF!* po chwili byli za Pyro. *BAMF!* pojawił się przy Cyklopie. - Bierzemy kogoś jeszcze, kapitanie? - spytał ironicznie wypowiadając ostatni wyraz.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę! Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
-Co za cyrk. - powiedziałam z dezaprobatą. Najwyraźniej X-men nie dają rady unieszkodliwić go w normalny sposób więc wezmę to w swoje ręce. Telepatycznie próbuję uśpić Alderyce'a by przyhamował trochę. - Johnny, czas spać!
-Spokój! - krzyknął. - Nightcrawler, przenieś tam mnie, a potem zabierz Bobby'ego. Psylocke, musisz uspokoić Pyro. Najlepiej wbij mu do głowy jakiś przyjemny sen z dożywotnią gwarancją. Collosus, czy twoje ciało z organicznej stali dałoby radę dostać się do środka?
Cyclops był już spocony. Żar wywoływany przez Pyro wszystkim dawał się we znaki.
"Jeszcze chwila, a tu padnę..."